Skończyłem szczęśliwie dyżur w pogotowiu, a z radia płynie piosenka: „Dzisiaj mam dobry dzień”. Wiedz, że każdy dzień przeżyty z Bogiem jest dobry! Naciąłem pięknych kwiatów na przywitanie z żoną. 

     W ręku znalazła się informacja o święcie Miłosierdzia Bożego i pomyślałem o wyjeździe do kościółka (Sanktuarium MB w Lewiczynie), gdzie ostatecznie wróciłem do Boga, ale nie mogę zrealizować tego planu, ponieważ syn zabiera samochód. Jakby na ten moment płynie piosenka „Zamiast” (Geppert)...”dlaczego prowadzisz drogą krętą”.

     Straszny ziąb, wiatr i ulewa, a w tym czasie idę na Mszę św. Trafiam na pieśń: „Panie zmiłuj się nad nami”. Ja mam tylko jedno pragnienie, aby odczytać intencję modlitewną dzisiejszego dnia. Po latach ta obawa minie, bo „tak jakoś się zdarza”, że zawsze nadejdzie.

    Podczas Eucharystii łzy zalały oczy. Poprosiłem Pana Jezusa, aby był przy mojej śmierci. W tym czasie miałem zaburzenia rytmu serca (wada poreumatyczna), które wywołało szczepienie przeciw grypie narzucone w przychodni i sądziłem, że moje życie dobiega końca.

    Wróciliśmy zmoczeni, a po posiłku padłem w sen z powodu zespołu przewlekłego przemęczenia. W odczycie intencji pomogło otworzenie „Dzienniczka” s. Faustyny z którego Pan Jezus powiedział do mnie: „Teraz wiem, że nie dla łask, ani darów Mnie miłujesz, ale Wola Moja droższa jest ci niż życie dlatego łączę się z tobą tak ściśle, jak z żadnym stworzeniem”.

    Popłakałem się, bo to intencja modlitewna dnia, a właśnie potwierdzają ją listy w „Gościu niedzielnym”, gdzie matka alkoholika oraz więzień całkowicie zawierzyli swoje życie Bogu Ojcu. Szczególnie list więźnia wzruszył mnie do łez. Wyobraź sobie skazańca, który na tym wygnaniu dowiedział się, że jest Niebo z oczekującym na nas Ojcem Najświętszym.

    Trzeba poznać Wolę Boga, prosić o prowadzenie, przyjąć cierpienie i wszystko ofiarować (uświęcić). Umiłowanie Woli Boga Ojca ponad życie to cel naszego wygnania. Całą modlitwę odmówiłem następnego dnia podczas dalekiego transportu z porodem...

    Dzisiaj, gdy to opracowuję 25.07.2013 trafiłem pod pomnik biskupa Jana Chrapka, którego poprosiłem o wstawiennictwo w mojej sprawie. 

     Pasuje tutaj wołanie psalmisty (Ps 34, 2-11): „Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłucha i wyzwolił od wszelkiej trwogi. /../ Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, i uwolnił od wszelkiego ucisku. /../ szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę”...                                                                                                                                   APEL