Pisałem od świtu i tak dotrwałem do pierwszego nabożeństwa. Po drodze z własnego domu wyjrzała znajoma lekarka, którą wielokrotnie zapraszałem do kościoła (dwa kroki):

   - Co pan?, gdzie idziemy tak rano?

   - Na Mszę świętą...

      Zaczynam zapis, a dzwoni znajoma, która złamała nogę. Dopiero teraz wie jak wielką łaską jest sprawna noga i chodzenie do kościoła (praktykująca). Któregoś dnia także stracisz te łaski. Przez chwilkę wyobraź sobie pragnienie spotkania kogoś bliskiego, a tutaj Zbawiciela, który otworzył Królestwo Niebieskie.

    Nie czekaj na powrót do Boga, bo później Pan pokaże Ci czołgającego się bez nóg w Afryce, aby przyjąć św. Hostię. Masz nogi, a nie chodzisz do kościoła?  

     Pod kościołem spotkałem Ukraińca, którego żywi i chroni nasza parafia. Załatwiono mu protezy obu odmrożonych nóg. Dziwne, bo Czeczenów w RP przetrzymuje się całymi rodzinami w ogrodzonych ośrodkach, a tu spokojnie bytuje sobie obcy. Nie drgnął na moje zaproszenia.

    Cóż się dziwić, gdy właśnie św. Paweł naucza i udowadnia Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. „(...) A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: "Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan".  Dz 18, 1-8

    Po Komunii św. ukojenie zalało duszę, a ciało całkiem zesłabło. W wielkiej powadze wracam do domu. Nie mógłbym otworzyć ust. Czy wczoraj to planowałem?

    W ręku znalazły się stare zapisy z których wysunął się obrazek Pana Jezusa z  uczniami podczas Ostatniej Wieczerzy.

    Wyszedłem na nabożeństwo ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Żadnym językiem nie mogę przekazać radości serca i uniesienia w mojej duszy. To pojawiło się niespodziewanie, a budzi zdziwienie tym większe, że przez trzy dni byłem senny i pusty duchowo.

    Z tego powodu cierpiałem, a teraz otrzymałem nagłe pocieszenie. Zostałem zalany niespodziewaną radością. Na trzech szybach sklepu wiszą  ogłoszenia, że „już otwarte”. Takie jest właśnie moje serce. Pan nie przyjdzie jeżeli nie otworzymy serca. Z drugiej strony Sam Jezus otwiera nasze serca, czego jestem dowodem w tej chwilce. Płynie koronka do miłosierdzia.

    Jakże Bóg prowadzi i zadziwia! Jakże wszystko układa. To radość dzieciątka Bożego idącego na spotkanie ze swoim Tatusiem. Wprost chce się śpiewać: „Radością moją jest Pan to Jego oczekuje dusza ma”. Wyraża to także  dzisiejszy psalm:

„(...)  Z radością sławcie Boga (...) Opiewajcie chwałę Jego imienia, (...)

Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, (...)

opowiem, co uczynił mej duszy”.  Ps 66, 1-3a. 4-7a. 16. 20

     Komunia św. wprost unosiła się w ustach, a królestwo niebieskie przybliżyło się na wyciągnięcie ręki. W uniesieniu wołam: „Panie Jezu! Niech się rozpromieni serce każdego Twojego wielbiciela. Spraw, abym nigdy nie stracił ufności. Panie Jezu! Tak chciałbym rozgłosić moją radość i krzyczeć na cały świat: ratujcie swoje dusze". 

    Pasują tutaj dzisiejsze słowa Pana Jezusa: „(...) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość". J 16, 16-20

     Dzisiaj miałem to pokazane, a radość moja była wielka...APEL