Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny

    Każdy z nas ma różne problemy, dotyczy to także rodzin, środowisk, miast, państw i świata całego. Przed zgłoszeniem się do gabinetu stomatologicznego wstąpiłem do zakładu samochodowego, gdzie zalecono wymianę tłumika w samochodzie. Przenieś problem na umierających z powodu długich kolejek do onkologów.

     Napłynęło pragnienie modlitwy za uczynnych (kolega stomatolog), później myślałem o służących jedni drugim...tak doszedłem do prawidłowo odczytanej. Zobacz tzw. "duchowość zdarzeń"...

- natknąłem się na zapalającego samochód przewodami z innego akumulatora

- pomyślałem o naszym wspomaganiu Ukrainy...

- to stało się przed zakładem pogrzebowym z całą masą innych usług (stołówka, fryzjer oraz prawnik)...

- kościół naprzeciwko wskazał na różne posługi duchowe, a podczas odmawiania Drogi Krzyżowej uwagę przykuje pomoc Szymona i Weroniki.

    Dzisiaj otrzymałem wytchnienie, bo podczas nabożeństwa majowego i Mszy św. przebywałem na placu kościelnym w cieniu drzew i rześkich powiewach wiatru...z wołaniem w litanii do Matki Bożej w intencji tego dnia.

    W serce wpadły słowa o Bożej, a szczególnie zawołanie (So 3,14-18): "Niech nie słabną twe ręce! Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz - On (..) Zabiorę od ciebie niedolę (..)."

    W psalmie będę słowa (Iz 12,2-6): "Pan jest moją mocą i pieśnią, On stał się dla mnie zbawieniem.

    Natomiast w Ewangelii (Łk 1,39-56) Matka Zbawiciela odwiedziła i pozdrowiła mieszkającą w górach Elżbietę przyszłą matkę Jana Chrzciciela.

    Podziękowałem Bogu Ojca za pomoc w postępującej naprawie uzębienia oraz usterek w samochodzie (zużycie). W drodze do domu spotkałem "szaleńca Bożego" (tak wygląda), którego kiedyś wspomogłem. Nie wiem z czego żyje, ale nie reagował na moją propozycję załatwienia renty społecznej. Świat idzie ku zagładzie, a nie widać przebudzenia ludzkości z wołaniem o Opatrzność Bożą.

    Wróciła refleksja przekazana po naprawie jednego zęba (ok. 30 minut), że: próchnica i zanik mózgu nie bolą, a z błahostką biegniemy do lekarza całkowicie zapominając o duszy. Jest to przekonanie podsuwane przez przez Szatana, że zdrowie jest najważniejsze! Tak, ale zdrowie ma trzy poziomy:

duchowe - nawrócenie i życie wiarą

psychiczne - bardzo powiązane

oraz samego ciała fizycznego ("prochu z prochu")...

                                                                                                              APeeL

    Pasuje tutaj zapis ze skasowanego blogu z 27.11.2009 "Paluszek i główka", gdzie zanotowałem rozmowy z wykręcających się od przybywania do Domu Boga na ziemi...

- Nie wypada chodzić do kościoła o lasce lub w ciemnych okularach...nie mówiąc o wózku inwalidzkim? Nawet nie chce pan, abym podwiózł?
-    Przyjdzie pan do kościoła jak się ociepli?...czyli na wiosnę, ale wiosny też zdarzają się zimne. Rozumiem, że przykre jest dla pana zimno, ale ma pan dużo lat, a jesteśmy po śmierci.
-    To są sprawy ważniejsze od Boga? Pani jest po Mszy św. a ja zapraszam na codzienną, bo emeryci są czasowi...ręką dotknąłem klepsydry, a drugą wskazałem na dzwoniące dzwony i gong na nabożeństwo!
-   Ciężko po operacji? Starowinka codziennie przychodzi i klęka przed Najświętszym Sakramentem, a pani mieszka tak blisko, że aż grzech nie chodzić, a będzie narastał z wiekiem! Trzeba zawołać o pomoc, a ciało samo pobiegnie.
-    Pan wstydzi się jeździć do kościoła rowerem, bo ”Syrenka” zepsuta? A ja lubię rowerem.

- Jak żona żyła to chodził pan na Mszę św. w niedzielę, a ja zapraszam na codzienną!

Aktualnie przepisane...

02.05.1991(c) DROGA DO BOGA...

    Znajoma wchodzi do pokoju, rozbiera się i wpada do mojego łóżka...zobacz możliwości Bestii przy naszej słabości. Dodatkowo dzisiaj będzie wielka czujność "patriotów"...wszystko obstawiane jak za kacapów.

   Przecież powinienem przyjąć to cierpienie i modlić się za tych braci "wiernych władzy ludowej", którzy cierpią po swojemu. Tak właśnie uczyniłem wczoraj za kolegę lekarza. Pod przychodnią przywitał mnie komitet powitalny...

    Pierwszej pacjentce wskazałem, że Komunii św. jest najważniejszym momentem w naszym życiu. Natomiast młody mężczyzna miotał się z powodu miłości do rodziców. Jego ojciec gaśnie w oczach z powodu miażdżycowej niewydolności nerek: słabnie, wymiotuje, blednie i chudnie. Przy tym stwierdził, że jest przeciwko każdej śmierci! Powiedziałem, że śmierć to moment radosnego powrotu do Boga Ojca, a pan tego nie chce?

    Na ten czas z radia popłynie piękna muzyka bluesowa, a moje serce zaleje tęskna miłość za Zbawicielem. Trudno jest przekazać łaskę poczucia wszechogarniającej Miłości Bożej!

   Często jest to strzała przeszywająca serce wywołująca miłosne ciepło w okolicy klatki piersiowej oraz nadbrzusza (splotu słonecznego). Jednemu świętemu tak pękło serce. Napłynęło pragnienie padnięcia na kolana w ciemnicy z wołaniem do Pana Jezusa i zapisaniem tego przeżycia.

   Zważ na moje cierpienie, bo nie mogę uczynić tego "na żywo". Napłynęła rada, aby zapisywać wszystko na małych numerowanych karteczkach! Tak jest dotychczas, gdy to przepisuję (co jest podejrzane "politycznie")!

    Personel jest ożywiony, bo dzisiaj są imieniny kierownika. Podarowano mu wielki bukiet kwiatów - taki pasowałby żonie, ale po czasie pomyślałem o Matce Prawdziwej i Panu Jezusie. Większość nie pamięta o Zbawicielu, a nawet żałuje na kwiaty, które stawiają w słoikach po kompocie.

- Pacjentce z ciężką skoliozą kręgosłupa o wzroście 150 cm, która nigdy nie narzeka, aby przekazywała swoje cierpienia (uświęcała)...

- Natomiast szukającej cudownego uzdrowiciela wskazałem na Pana Jezusa.

    W domu spotkało mnie pocieszenie, bo żona przystąpiła do spowiedzi w naszym kościele relacjonując piękne słowa kapłana o Matce Bożej.

- Faktycznie przez jego usta mówił do ciebie Jezus...czy wiesz. że prosiłem Faustynkę o pomoc i światło dla ciebie? Tak powiedziałem i pocałowałem ją w rękę w podzięce.

    Serce zalała radość, wszystko zostało odmienione, a w tym czasie ks. Kądziela pięknie śpiewał o Jezusie i Bogu..."Jezu...mój Jezu, Jezu".

    Teraz czytam o mistykach średniowiecznych...tak jakby o mnie! Jeszcze nie wiedziałem, że jest to "Droga do Boga". Tam zaskoczyło mnie zdanie o godności duszy pragnącej oderwania się od ciała i spraw ziemskich!

    Późnym wieczorem Pan dał mi poznać stan Serca Matki Jezusa przed Jego Bolesną Męką. Nic nie mogła zrobić w obronie Swojego Syna. Czy możesz zrozumieć Jej osamotnienie, a jeszcze nie podlegała działaniu Ducha Świętego, który daje moc - cierpiała jak przeciętna matka ziemska.

   W tym nagłym współcierpieniu siedziałem w ciemności kuchni i w wielkim smutku pojękiwałem. Później ze snu przebudził mnie obraz świecącej koronki cierniowej, która uniosła się nad Dzieciątkiem...

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.05.2023) jestem wstrząśnięty tymi przeżyciami z początku mojego nawrócenia...

                                                                                                                       APeeL