Radzę każdemu zaobserwować wpływ pogody na własne ciało. Jako lekarz stwierdzam, że szczególnie groźna jest  zmiana niżu na wyż z wiatrem (1.5 - 2.5 dnia wcześniej).

    W tym czasie pojawiają się napady duszności, bóle i zawroty głowy, ciężkie migreny, zwyżki ciśnienia, kolki nerkowe i wątrobowe, zaburzenia rytmu serca, napady dusznicy bolesnej z zawałami serca, różnego typu udary niedokrwienne oraz porody.

   Jeżeli dołożymy zwykłe zachorowania to może powiedzieć, że lekarza wówczas czeka „czarny dzień". Często lekarz w takim dniu sam jest chory i rozdrażniony. Możesz więc wyobrazić sobie ogólne udręczenie.

    Ja o tym wiem, bo to zaobserwowałem. Jak sobie radzą inni - nie wiem? Chorzy kłócą się wówczas jak szaleni, wpadają poza kolejką, pracownicy wprowadzają swoich bliźnich jako „bardzo chorych", a część chorych wchodzi „na chama". Dwoisz się i troisz, ale to nic nie da. Pojawia się chora psychicznie. Wchodzi głuchy dziadek bez karty. W tym dniu właśnie pracuje nowa rejestratorka.

    Znajomy sierżant zajrzał do gabinetu i powiedział, że „jest żołnierz do aresztu" - dawać! Po wejściu okazało się, że trzeba zbadać mordercę żony na zawartość alkoholu we krwi.

- Pił pan coś?

- Nie wiem ile...cały dzień piliśmy denaturat!

    Patrzę na tego mordercę żony. Wiem jak cierpi, bo ma kaca, „suszy" go, pił przecież od lat, a teraz został obudzony na przesłuchania, bo zabił żonę. Ja wątpię, aby chciał to zrobić naprawdę - pili razem od lat, na pewno wynikła sprzeczka.

    Patrzę na niego z miłością. Żona już nie żyje - fakt. Na każdego z nas tak właśnie patrzy Bóg. Teraz czeka na jego poprawę...                                                                                                  APeeL