Wczoraj siostra Faustyna mówiła: „Miłości Wiekuista! Pragnę by Cię poznały wszystkie dusze, któreś stworzył. Pragnęłabym się stać kapłanem (...) misjonarzem i nieś światło wiary w dzikie kraje (...)”.

     W nocy oglądałem mecz w siatce Polska-Brazylia. Jakże piękna rywalizacja. Ile wysiłku wymaga dojście do doskonałości. Na tym tle Pan pokazuje ćwiczenie duchowe w dążeniu do świętości.

   Myśl uciekła do prośby Pana Jezusa przekazanej przez Vassulę, aby wynagradzać za innych. Przez jej zapiski dowiedziałem się, że w czasie mojej pustki duchowej oraz niemożności modlitwy ta łaska spływa na innych.

    Przecież często proszę, aby Pan zabrał mi moją łaskę i przelał na kogoś potrzebującego. Wówczas z tego powodu bardzo cierpię, bo taką pustkę duchową można porównać dzieciątka, które straciło z oczy tatusia. W tym momencie zrozumiałem jak wielką wartość ma pójście do kościoła w niechęci, słabości...szczególnie człowieka nie mającego łaski. Taka pustka duchowa sprawia, że wówczas ktoś może się modlić.   

    Tuż po wstaniu „wiem”, że jestem zaproszony na spotkanie z Panem Jezusem o 6.30. Radość zalała serce, a przed kościołem przywitały mnie trzy gołąbki.

   Na tablicy ogłoszeń wzrok przykuł obrazek przedstawiający zesłanie Ducha Świętego na Apostołów: nad każdym widać mały płomyk Światłości Bożej.  

     Dzisiaj Paweł zapytał jakichś uczniów, którzy przyjęli chrzest Janowy: "Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę? (...) Jan udzielał chrztu nawrócenia (...) Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali. (...)”. Dz 19, 1-8

      Ile czasu wymaga nauczenie się jednego języka, a tu po minucie znasz wszystkie potrzebne w danej chwilce. Piszę to oczarowany cudem, którzy rzadko jest wymieniany i wprost nie chce się w niego  wierzyć.

     Teraz wzrok zatrzymał wizerunek gołąbka na witrażu nad ołtarzem, a podczas przyjmowania Ciała Pana Jezusa wielki snop słońca oświetlił moją osobę. Na koniec nabożeństwa siostra zaśpiewała: „Przybądź Duchu Święty”.

     Wracam ze św. Hostią w ustach, napływa słodycz i pokój, który będzie trwał długi czas. Jadę rowerem okrężną drogą i wołam:

      „Panie Jezu! niech Cię chwalą wszystkie lasy, wstające i zachodzące słońce, niech Ci śpiewają wszystkie ptaki świata, niech kwitną dla Ciebie wszystkie łąki. Dzięki przebiciu Twojego św. Boku, dzięki Twojej śmierci doznaję dzisiaj rozkoszy. Bądź ze mną Panie i trzymaj mnie tutaj tyle ile chcesz”.

  Tak „krzyczy” przeze mnie Duch Święty, a dzisiaj psalmista wołał podobnie:

                       Śpiewajcie Bogu, wszystkie ludy ziemi (...)

                       Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu,

                       równajcie drogę przed Tym, który dosiada obłoków (...)”.

Przy garażu przywitał mnie gruchający gołąbek.

        Wróciłem na nabożeństwo do Najśw. Serca Pana Jezusa, a dzięki temu odczytałem intencje, ponieważ siostra śpiewała pieśń do Ducha świętego, gdzie padły słowa o oświeceniu światłem. Przypomniał się czas porannej Eucharystii podczas której zostałem zalany światłością słoneczną, które wpadło nagle przez witraż...                                                             APEL