Święto św. Macieja, Apostoła

   Jakże to inny dzień...wróciła chęć do modlitwy. Prawie 10.00, a dalej trwa radość i pokój w sercu. Piszę zaświadczenie dla uwięzionego (szansa zwolnienia) i radzę, aby pierwsze kroki skierował do Matki Bożej, nie do knajpy.

    Przestrzegam przed zagrywkami złego, który nie lubi ludzi na wolności...kierujących się ku Matki Bożej. Wcześniejsze opuszczenie więzienia oraz zmiana pobytu bliżej domu...to też wielka łaska Matki!

    O 12.00 podczas oczekiwania na drugie danie (mamy stołówkę w przychodni, gdzie gotują dla chorych w oddziale wewnętrznym)...uciekłem do sceny "Ecce homo". "Jezu! Przecież korona cierniowa - w przeciwieństwie do złotej, Herodowej - to Korona Chwały Niebieskiej...nawet w tym maleńkim fakcie pokazane są sprawy ziemskie i niebieskie. Nie ma między nimi łączności!"

    15.00 W domu trwa święta cisza, a ja właśnie odmawia tę cząstkę Różańca, ale zły przeszkadza, nasyła senność, myli modlitwę, a w sekundowym śnie podsuwa bluźnierstwo przeciw Matce Bożej.

  18.00 Boliwia, płynie piękny, wspólny śpiew Amerykanów i Indian przy akompaniamencie gitary...radość i uśmiechy. W tej sekundzie moje serce uciekło do Jezusa. Nagle stajesz się odmieniony, a łzy zalewają oczy. Zarazem robisz się malutki, cichutki i pełen miłości! Nic nie zależy od ciebie, bo jest  to d a r !

   19.00 Myśl uciekła do spotkania z bratem, który mówił: "my ciebie nie rozumiemy" i do poszukiwań ludzi łaknących Słowa i Jezusa. Kończę przepisywania tego świadectwa (30.06.2023 g. 15.00), a s. Faustyna mówi z radia Maryja o podobnych przeżyciach, gdy wracała ze szpitala do zgromadzenia. Podczas przejazdu przez miasto pytała sama siebie: kto w tej chwilce myśli o Matce Bożej z Dzieciątkiem? Nigdzie nie ma takich...

    W tym stanie wyjeżdżamy na działkę, a moje serce jest przesiąknięte sceną z Kany Galilejskiej: "przecież Ty, Jezu prowadziłeś normalne życie...takie jak każdy i także nikt Ciebie nie rozumiał." Mam szczęście, bo żona nie karze kopaniem na działce! "Jezu mój, Panie serca jakże wszystko Twoje jest bliskie mi i jakże Święta jest każda chwilka Twojego Życia!"

   Napadła mnie wielka tęsknota, serce przeszywał ból, a właśnie wypada "Niesienie Krzyża". W budce padłem na kolana i odmawiałem "Ojcze nasz"...w uniesieniu nie obchodzi mnie nic światowego...to wszystko śmieci! Och, gdybym tak mógł pobiec, wziąć krzyż i nieść go ulicami miasta! Nie wiem sam, co już powiedzieć. "Zdrowaś Marylo"...   

    Nie wiem dlaczego wówczas nie byłem na Mszy św.? Dzisiaj wiem, że Apostoł Maciej zasypiał w każdej sytuacji (tak stoi w świadectwie Amesa opisanym w książce "Oczami Jezusa"). Wówczas Pan Jezus zalecił w Ewangelii (J 15,9-17):

   "(..)Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili. (..) Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. (..) To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.                                                                       

                                                                                                                                         APeeL