Po głębokim śnie myśl uciekła do wczorajszego czytania o Matce Bożej. Padłem na kolana z wołaniem; „Mateczko Niepokalana na Twoje Ręce przekazuję - w tym miesiącu - wszystko co posiadam od Boga. Czyń ze mną, co uważasz...dla dobra ludzi i Boga”.
Odmówiłem litanię Loretańską i ponownie zajrzałem do tej książki, gdzie trafiłem na słowa nawróconego; „Ona wspaniałomyślnie - razem z Jezusem - zaczęła mnie odrywać (...) nawet od siebie samego, pokazując skarby ukryte w Bożym Sercu”…
Tam były też słowa, że dała nam Pana Jezusa, Zbawiciela. Ona kocha mnie i będzie przy mojej śmierci.
W drodze do pracy zabrałem koleżankę, której matka „jest chora na śmierć” (wiek). Zaleciłem jej sprowadzenie kapłana, bo na nią spada odpowiedzialność, ponieważ jej matka jest niesprawna i na pewno boi się Pana Jezusa w Eucharystii. Ten strach wpuszcza Szatan wskazując na nadchodzącą śmierć, a Sakrament Pojednania jest przepustką do Nieba…
Nastawiłem się na odpoczynek, a tu wyjazd do; „chyba już zmarłej”. Po przybyciu do wiejskiej chaty trafiłem na siną i zimną staruszkę klęczącą z twarzą w pierzynie. W tym czasie zaczęła płakać rodzina i jej wiekowa matka, a od demona napłynęło, że „nie wolno mi wydać karty zgonu” (tak jest faktycznie, ale wówczas musi przyjeżdżać lekarz rejonowy)...
Szatan nienawidzi Matki Bożej i Jej czcicieli! Podczas jego ataku pojawia się rozdrażnienie, ucisk w klatce piersiowej, niemożność wypicia kawy i złapania oddechu. Ponadto niemożliwa jest modlitwa, a dodatkowo złapała mnie śmiertelna senność z błyskami w sekundowych snach;
1. Twarz młodzieńca z czarnymi bruzdami w miejscu spływających łez. Teraz wiem skąd płyną natchnienia dla „artystów”...
2. Kapłan w kapelusiku góralskim na głowie!
3. Niby św. Oblicze Pana Jezusa, ale wykrzywione w zbliżeniu, co obecnie czynia w zatrzymywanych kadrach telewizyjnych, aby ukazać czyjąś brzydotę lub zrobić z kogoś frajera. Krzyknąłem tylko; „Jezu mój! Jezu!”
Po czasie wrócił Pokój Boży i przez godzinę odmawiałem moją modlitwę i to w cieniu zieleni oraz szumie brzóz pod błękitnym niebem z wiewiórką biegającą po płocie. Nagle poczułem moc Matki Bożej nad szatanem, niezwykle podłym wrogiem, który atakuje nas z furią w różnych sytuacjach...nawet w czasie defekacji może podsuwać święte obrazy lub słowa duchowych zawołań.
Szatan nie lubi mnie i naszych modlitw...właśnie wokół mnie zaczęto kosić trawę oraz zerwano na wyjazd do szaleńca. Chory chodził po mieszkaniu, odmawiał zabrania do szpitala, w złości włączył radio na cały regulator, pralkę i przewracał garami w zlewie. Nawet bałem się o nagły atak widelcem lub nożem.
Usiadłem na lepce...spojrzałem na obraz Jezuska ze świecącym krzyżem i zawołałem; „Matko przyślij tutaj 10 aniołów do pomocy, złagodź jego serce i odmień go”. W tym czasie spokojnie zacząłem mówić do niego po imieniu.
Nagle pacjent założył czapkę, pocałował żonę w rękę, wsiadł do karetki i zaczął ładnie śpiewać. Przed odjazdem zauważyłem, że z podwórka było widok na wielką figurę Jezusa z Najświętszym Sercem. Zawołałem w podziękowaniu; „Pani moja, Niepokalana Mateczko, Panno Czysta dziękuję za Twoją Obecność. Wiem, że Jesteś”…
ApeeL
W śnie pojawił się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a w tym czasie zbudził mnie ostry dźwięk budzika żony wstającej na Mszę św. Ponownie napływa; „wolne”...jakby przypomnienie. To już pewność. Chodzi o wolny dzień w przychodni za nadgodziny z późniejszym dyżurem w pogotowiu (od 15.00).
W drodze na dyżur odmawiałem cz. radosną różańca. Nagle „ujrzałem” czystość królującą w Królestwie Niebieskim, która przenika wszystko. W tym jest czystość Najświętszej Maryi Panny, której szczytem było poczęcie Jezusa...z Ducha Świętego („Dziewica teraz i zawsze”).
Ta czystość jest wzorem na nas, także małżeństw, bo świat głupieje na tle seksu. W przyszłości wzorem dla mnie będzie św. Józef z białą lilią do którego będę uciekał się w pokusach. Szczególnie napływają, gdy jestem w stanie łaski, podobnie jak żona i w tym stanie modlitwa otwiera Niebo, bo w sensie ziemskim jesteśmy świętymi!
Zły wie o tym i wszystko robi, abyś upadł. Dlatego później zabiorę na działkę wodę święconą z klasztoru s. Faustyny. Obawiam się, że zły „rzuci mnie w kierunku żony” - nie chcę tego.
W modlitwie przeszkadzają znajomi ludzie i nagły wyjazd do nieprzytomnej. Nie planowałem tego, a w czasie przejazdu w uniesieniu odmawiam modlitwę. Podczas zawracania karetką zauważyłem piękną figurę Matki Bożej Niepokalanej. To jakby podziękowanie od Matki za przyjęcie tego wyjazdu w sercu.
Dzisiaj w pogotowiu jest spokojnie...nawet mogę modlić się na ławeczce. Ponownie wyrywają do babci w innej wiosce, gdzie mijamy taką samą figurę Matki Bożej. „Wołam” do Pana Jezusa o Miłosierdzie dla dusz oziębłych; „Panie Jezu, one nie wiedzą, że Jesteś. Bądź dla nich szczególnie wyrozumiały”!
Dzisiaj modlitwa płynie sama - ja pracuję, a dusze modli się. W ręku mam książkę; „Matka Boża w moim życiu”, gdzie są słowa do mnie; „Jestem z tobą, Ja ciebie wybrałam, Bóg mi ciebie dał, pozwól się pokierować. Staraj się być coraz mniejszy, w twojej małości będzie twoja moc. Codziennie rano staraj się być bliżej Mnie. Będę zawsze z tobą – zaufaj. Staraj się być najpierw ze Mną. Nie lękaj się zła, moc Boża jest wielka. Ludzie zapomnieli o Mnie, mów im o Mnie”...
ApeeL
Odnajdziemy się w m i ł o ś c i...
Wybija północ, a ja wołam; „w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. proszę o błogosławieństwo dla żony, bo dzisiaj są jej imieniny". Wskoczyłem pod kołdrę i odmawiałem część radosną różańca.
Po zejściu z dyżuru w pogotowiu (przed pracą w przychodni) o 7.30 przybyłem do żony z kwiatami, ale tam złość. Syn nic nie podarował, a córka była wyszykowana do wyjazdu na Litwę...też zła. Połączyłem ich dłonie, a żona powiedziała do niej, że; „nikt tak nie kocha jak matka”. Łzy zakręciły się oczach.
Tutaj zauważę, że wiara może powodować rozdźwięk w małżeństwie...żona pragnie utrzymać czystość i z trudem tłumaczę jej błędność tego stanu. Zły w okresie, gdy małżonkowie mogą być razem sprowadza kłótnie, a w okresie potrzeby wstrzemięźliwości daje pokusy! Jest jasne, że są małżeństwa, które mają zadanie życia w świętości...
W przychodni praca nie szła, trwała pustka w sercu z brakiem radości w niesieniu pomocy...nawet zawołałem; „Matko pomóż”. Po tym okrzyku odruchowo przerzuciłem fale radiowe i trafiłem na piosenki miłosne z mojej młodości.
Do serca wpadły słowa; „co mi dasz?...ja Ci kwiaty, Ty mi śmiech i w miłości odnajdziemy się”! Zobacz co oznacza pomoc Nieba! Z wielkiego ucisku w sercu pojawiła się wielka tęsknota, chęć płaczu, łzy, które musiałem ukrywać przed pacjentem; „poznaj smak rozstania, zobacz jak tęsknię za duszami”. Wejdź jeszcze i posłuchaj Loreena McKennitt „Tango to Evora”…tak zmieszał się tamten i ten czas (31.07.2020)
Tak, tak...każdego dnia inne doświadczenie, inne cierpienie, całkowicie niewidoczne zewnętrznie. Ciekawe co powiedziałaby pani psycholog na moje cierpienie; „tęsknotą za Panem Jezusem?” Tak ładnie radzi w audycji radiowej. Teraz pacjentka mówi;
- Ojciec opuścił nas, gdy byłam malutka...nigdy go nie szukałam, bo pił!
- Co będzie, gdyby Ojciec Niebieski przyłoży do pani taką miarę na Sądzie. To przecież była próba; czy pani drgnie. Jeżeli ojciec żyje i jest w poniewierce? Dałem jej adres Centralnego Biura Adresowego.
Napływają podarunki; torba wielkich kani (co z tym robić?) oraz oraz książeczka od matki zakonnicy (Jezus Miłosierny oraz „Droga Krzyżowa”).
Sprawdził się sen; pociąg – wyjazd córki oraz krzyż i zakonnica - ten podarunek. Kanie przydały się, ponieważ odwiedziła nas moja siostra, która je lubi. Dołożyłem jej książeczkę z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego.
Sprawdziło się też wykopane złe jedzenie, bo przeholowałem...także z kieliszkami.
APeeL
Na dworcu jest tłum, a w tym czasie kilkoro ludzi niesie wielki krzyż...mignęła też zakonnica. Po przebudzeniu zawołaniem; „Ty, Matko dałaś nam Jezuska, który otworzył Niebo”!
Teraz żona przekazuje słowa kapłana; „uczcie się od Pana Jezusa jak przyjmować niewdzięczności". Nie chcę „nauczać”, ale...
1. Pierwsza pacjentka ma chory staw biodrowy i nie wie czy może jechać do córki mieszkającej w Kanadzie! Proszę w modlitwie zapytać o to Matkę, po tych słowach niewiasta pokazuje różaniec z którym chodzi.
Wskazałem jej na kierowanie się Wolą Boga Ojca, a nie naszymi rozterkami (wówczas pokazuję otwarte nożyce, które zamykam). Pacjentce dodatkowo wskazałem na prawdziwą Kanadę czyli Królestwo Boże…
2. Sam rozpatruję problem kapłaństwa kobiet. Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.07.2020) babcia Joanna Senyszyn wskazałaby na przykład ich dyskryminacji. Natomiast na forum „Gościa niedzielnego” Sylwia dała komentarz;
- Jakim obrazem ojcostwa Boga może być kobieta, choćby w konfesjonale?
- Co będzie, gdy jako wikary lub proboszcz zajdzie w ciążę, jakie mogą wtedy być jej duszpasterskie priorytety?
- Gdyby zrezygnowano z celibatu księży. Kto utrzymywałby kapłańskie rodziny?
3. Na ten czas do gabinetu wpada „umierający” od lat...teraz na „zawał”. Wyraźnie jest straszony przez demona (psychiatrzy nazwą to nerwicą lękową). Wskazuję mu na Eucharystię (katolik) z zawołaniem do Pana Jezusa o pokój...tak mu potrzebny. Nawet jestem zdziwiony, ponieważ w sierpniu, który oddał Panu Jezusowi miałem trochę spokoju.
Mnie też demon nie odpuszcza, bo podczas powrotu z obiadu (mamy stołówkę w piwnicy dla oddziału wewnętrznego) podsuwa pytanie; „czy w okresie kryzysu płacą podobnie za donoszenie?”
Pacjentka wcisnęła mi 5 dolarów, ale mam rozkaz je oddać...włożyłem je między recepty do książeczki ubezpieczeniowej, ponieważ nie lubię szarpaniny. Jednak mam niesmak, bo przyjąłem od innej.
W końcu, umęczony zacząłem modlić się z głową na biurku lekarskim, a 15.00, w Godzinie Miłosierdzia napłynęło pragnienie „bycia z Panem Jezusem”. Niestety, już na dyżurze w pogotowiu trafił się wyjazd do marudnego pacjenta; „Panie to dla Ciebie”...nagle zrozumiałem, co oznacza niesienie maleńkich krzyżyków.
Z drugiej strony zaznałem pocieszenia, bo na ścianie był obraz Zbawiciela; „Oto człowiek!”. Jakże dobrze było mi, w tym domu! Dla odmiany trafiłem na pilne wezwanie do pacjenta z zawałem serca. Podczas transportu modliłem się za niego z prośbą do Jezusa, aby uratował go od śmierci nagłej.
W tym czasie demon zaczął straszyć mnie odwróceniem córki od Boga z zaleceniem porzucenia jej w sercu, bo sama sobie winna. Napłynęła także Miłość Boga ze wskazaniem na potrzebę nieustannej modlitwy w jej intencji.
Przecież na moje nawrócenie Bóg cierpliwie czekał tyle lat! „Ojcze mój proszę Cię o objęcie opieką moją córkę...proszę Ojcze, bo wiem, że także pragniesz jej powrotu, zarazem wiem jak cierpisz przez to, że tak wielu Cię odrzuca”.
Teraz mam wielką radość z czytania książki; „Matka Boża w moim życiu”...
- To dobre dla maluczkich!...mówi kolega ateista.
- Daj Boże, abym został takim!
Na ten czas pędzimy do „nieprzytomnego”. Gruby, 65-letni człowiek już nie żyje. W jego mieszkaniu jest okropny smród, który wszystko przenika. Człowiek nie żyje od pół godziny i taki zapach! Myśl uciekła do ożywienia Łazarza czwartego dnia po zasklepieniu pieczary oraz do świętych, których ciała po śmierci pachniały lub zachowywały się niezmienione.
Zbliżamy się karetką do przejazdu kolejowego, a właśnie pędzi rozświetlony i całkowicie pusty pociąg...
APeeL
Tuż po północy padłem na kolana z zawołaniem; „Matko Najświętsza bądź ze mną w tym miesiącu” i zacząłem odmawiać różaniec.
W niedzielny poranek w ciszy i zadumie słuchaliśmy z żoną pięknego kazania radiowego ks. Wiesława Kądzieli o Prawie Bożym, które w judaizmie zostało wypaczone. Pan Jezus przyszedł, aby go wypełnić i teraz obowiązuje Przykazanie Miłości.
Jako lekarz z łaską wiary wiem, że moim nakazem jest głoszenie tego, nie mogę ukryć otrzymanego skarbu i milczeć, bo kamienie wołać będą!
Wyszedłem wcześniej do kościoła na Mszę św. o 12.00 odmawiając cz. Bolesną Różańca. Nagle napłynął święty czas życia Pana Jezusa; od Ostatniej Wieczerzy do haniebnej śmierci na Krzyżu. To tyko doba…
Podczas przechodzenia obok cmentarza pierwszy raz zauważyłem, że nad bramą jest piękną postać Pana Jezusa po Ukrytej Męce w Ciemnicy. Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.07.2020) mam taki obrazek, który błogosławi domom w których Zbawiciel doznaje należnej czci.
Pan jest ubrany w czerwony płaszcz (chory psychicznie), oczy zasłonięte, zwisające metalowe kajdany na szyi, trzcina w spętanych przegubach rąk (berło – władza) oraz w „królewskiej” koronie cierniowej. Wyobraź sobie szyderstwa oprawców, którzy kłaniali się z chichotem przed takim władcą. Obecnie w mojej modlitwie mam koronkę do ukrytych cierpień ciemnicy (UCC).
W tym czasie napływają obrazy obłudy bolszewickiej;
1. donosiciele głoszą, że brzydzą się donoszeniem i obmawiają sami siebie (szkolenie). „Ten taki nie taki, a ja to jestem znany tutaj i mam poważanie”. Nawet mnie nabrali na to...
2. w pomieszczeniu, gdzie zbierano podpisy na kandydatów do parlamentu z frakcji katolickiej...nie mogli znaleźć listy (wpisałem się pierwszy, a akcja trwa już sześć dni).
3. prowadzącego biznes zapytałem; „kogo udaje głosując na zwolenników Pana Jezusa?”
4. zbliża się południe, a w barze jest pełno pijanych…
5. natomiast w kościele piękna śpiewała grupa oazowa i chór – ku czci kanonika (imieniny)! Dodatkowo młodzi kapłani chwalili go, ale dzisiaj było to nietaktowne!
6. w słuchaniu pieśni przeszkadzali spóźniający się!
Jak wielką łaską jest procesja...zarazem świadectwo wiary z naszej strony. Z pierwszej chorągwi uśmiechał się do mnie Pan Jezus z Najświętszym Sercem. Wprost prosił; „Chodź za Mną”.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.07.2020) dyskryminowani „spółkujący inaczej” małpowali ten święty obrzęd niosąc „boską waginę” zamiast Eucharystii oraz odprawiali nabożeństwo z fałszywym biskupem oraz koncelebransem z durszlakiem na głowie. Czym różnią się od oprawców Pana Jezusa z tamtego czasu? Nie chciałbym znaleźć się na ich miejscu po śmierci.
Teraz trafiłem przed Matkę Bożą Fatimską, a to też jest znak, ponieważ Matka będzie ze mną w tym miesiącu. Zły w tym czasie zalewał mnie otrzymywanymi podarunkami, w tym napojami wyskokowymi. W czasie przekazywania sobie znaku pokoju stwierdziłem, że za mną sto pani u której wymieniałem w sklepi koniak.
Jakże chciałbym otworzyć i pokazać jej moje serce, które pragnie czystości z obdarowywaniem biednych! Po św. Hostii z duszy popłynie wołanie; „tylko Pana Jezusa trzeba chwalić...tylko Pana trzeba chwalić”!
Po Mszy św. szatan zalał duszę wielkim zaćmieniem, a w złości doznałem ucisku w kl. piersiowej (jak przed zawałem), żadna modlitwa nie była możliwa...nie mogłem nic czytać ani słuchać, a dodatkowo złapała mnie śmiertelna senność.
Nie potrafię edytować rysunków, bo ujrzałbyś serce atakowane przez szatana (promienie do środka) z opisanymi wyżej przeżyciami oraz w miłości...promieniujące jak na obrazach Zbawiciela z Jego pokojem i miłością. Człowiek, który neguje istnienie szatana zacznie przeklinać Boga i wierzących w głupoty! U mnie to wywołało chęć upicia się!
W tym czasie leżak na działce przybrał postać klęczącej osoby. Padłem na kolana i w łasce uświęcającej wołałem do Boga Ojca oraz Pana Jezusa w intencji żołnierzy poległych w obronie naszej ojczyzny.
Posłuchałem natchnienia i otworzyłem „Apel Miłości”, gdzie trafiłem na słowa; „podobnie jest z wieloma duszami, które idą za Mną. Niewątpliwie zgadzają się, aby Mi pomóc w niesieniu krzyża, ale troszczą się o pociechę i o d p o c z y n e k!”
To prawda, bo ja uciekłem na działkę dla takiego odpoczynku i pocieszenia oraz miłego spędzenia czasu z ukochanym Przyjacielem! Skierowałem się do samochodu, a na ścieżce znalazłem wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, który zgubiłem wcześniej. Po powrocie do domu zacząłem czytać książkę; "Matka Boża w moim życiu"…
APeeL