Z natchnienia idę do kościoła inną drogą niż zazwyczaj, bo chodzi o ominięcie towarzyszy ("od towarzyszenia"). Oni maja plan łapania szpiegów, a ja jestem takim, ale fałszywym. To wielka klęska, bo mimo poranka wszystkich zerwano do udawania.
Zobacz wierność władzy (wciąż okupacyjnej)...z zaprzedaniem się. Przecież mamy być wierni tylko Bogu Ojcu, bo służenie Przeciwnikowi oznacza utratę wolnej woli i wolności dzieci Bożych. "Jezu mój! Jezu! To przecież zatrata d u s z y".
W złości i wielkim smutku zatrzymałem się przed kościołem z pragnieniem ciszy, a z duszy wyrwało się wołanie: "Jezu mój, dziękuję Ci za łaskę współuczestnictwa w Twojej Męce. Ty też musiałeś kluczyć, unikać zasadzek, które groziły śmiercią...nie miałeś spokoju, Sam przeciw wszystkim!"
Nagle Pan dał pocieszenie, ponieważ od Ołtarza św. popłyną słowa: "łaska wam i pokój". Oparty o drzwi kościoła z zamkniętymi oczami wołałem: "Ojcze! Ojcze!", a przez moje ciało przepływał dreszcz.
Zły nie dawał za wygraną...ponownie podsuwał wypaczone obrazy z nocnego snu o Matce Bożej i rozpraszał: "idź precz Szatanie...w Imię Krzyża Jezusa Chrystusa". Ponieważ wracał poprosiłem dodatkowo o pomoc Pana Jezusa i Matkę Bożą!
Msza św. to wielki dar naszego Boga Ojca. Kapłan mówił o Dekalogu...to, że nawet prawa ziemskie zabraniają czynienie zła! Para obchodzi 25-lecie małżeństwa, padły słowa, że przez te lata żyli zgodnie z Wolą Boga Ojca. Ja wiem, że trudno jest przeżyć jeden taki dzień!
Dotychczas nic nie wiedziałem o Eliaszu (tyle, że ukazał się podczas Przemienienia Pańskiego). Ten prorok z Tiszbe (Jordania) żył za czasów króla Achaba i królowej Izebel w czasach 874-853 przed Chrystusem. Jego imię oznacza po hebrajsku: "Bogiem jest Jahwe"...miał moc czynienia cudów (opisaną w Księdze Królewskiej).
Królowa krzewiła kult bożka Baala, a Eliasz jawnie występował przeciw temu i znalazł się w niebezpieczeństwie. Pan go prowadził i ocalił...ratował się ucieczką na górę Synaj (1 Krl 19, 4-8).
Dalej będzie zalecenie: zamiast wad - cnoty (Ef 4, 30-5,21): "Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. (..) Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane (..)"...
Natomiast Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi (Ewangelia: J 6,41-51) dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił». (..) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto <we Mnie> wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia".
Po przyjęciu Eucharystii serce zalała wielka radość i pokój...nawet uśmiechnąłem się! W tym stanie mam moc dawania świadectwa wiary. Nagle wszyscy ludzie są moimi braćmi, chciałbym biec do nich i rozmawiać.
Teraz wszystko czynię dla Pana Jezusa, który poprzez moją osobę wyprowadza w pole służących Szatanowi...może pociągnę innych do tego zadania. To zarazem jest wielka łaska Boża! Napłynęło natchnienie, że mam być na spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II w dniu 13 VIII 91 r. (w Krakowie).
Nic dziwnego, ponieważ prosiłem Jezusa, aby sprawił odwiedzenie grobu mojej przewodniczki duchowej s. Faustyny. Wiedziałem, że to się stanie...to dar Pana dla mnie, nędznika z nędzników!
W domu napadła mnie chęć modlitwy - odmówiłem cz. radosną różańca oraz różaniec Jezusa, gdzie było zawołanie: "aby spełniła się Wola Boża".
APeeL
Na dyżurze w pogotowiu minęła północ. W chwilce przerwy w przyjęciach pacjentów po zapytaniu wewnętrznym: od czego zacząć modlitwę i w jakiej intencji? Podpowiedziano: że "przebłagalna", a okaże się, że dzisiaj wypadnie także za mnie (pobożny i wierny).
Podczas powrotu do gabinetu napłynęła pokusa gadania z rejestratorką, ale od Anioła Stróża napłynęło: "Nie!" Tak właśnie działa Boży wysłaniec. Sprawdź na sobie (realizuj własne decyzje i sprawdzaj), a zobaczysz, że nic nie wyjdzie po takim "nie!' Tutaj chodziło o rozproszenie z odciągnięciem od wołania do Boga Ojca. W ciszy gabinetu lekarskiego padłem na kolana...to ostatni dzień pracy przed urlopem.
Modlitwa to wielki dar Boga, który dał mi znak, że "Jestem"...teraz wołam do Niego. Udało się odmówić dwie cząstki różańca. To był czas odmawiania całego różańca z cz. Bolesną jako ukoronowaniem lub odmawianiem tylko w różnych codziennych cierpieniach (w tym w rozdrażnieniach i smutkach).
Jakże wówczas pasują ofiarowane Bogu Ojcu cierpienia Pana Jezusa z odczytanej intencji. To modlitwa wymodlona przeze mnie (połączenie cz. Bolesnej Różańca z Drogą Krzyżową i św. Agonią). Podczas rozważań współcierpię ze Zbawicielem: "Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się"...
Po czasie zaczął się normalny nawał chorych: pobity, zawał, potłuczony na motorze, angina, muszka w uchu, ciąża i duszność, dziadek z brakiem chęci do jedzenia, biegunka, nerwica, uraz oka, nawet trafił się kolega mojej matki..wszystko zakończone nagłym wyjazdem do wypadku.
Wielkim darem Boga Ojca jest skrawek zielonej kuli ziemskiej (działka)...z twarzą na ziemi odmawiałem Biczowanie Zbawiciela (u mnie to "św. Rany i św. Krew"). Za trzy dni przybywa do nas papież, towarzysze zwiększyli czujność, dalej trwa przewodnia rola Partii...w fałszu i zbrodni!
To bardzo przeszkadza w normalnym życiu, bo Szatan podsuwa mi nienawiść do tych braci, zaćmionych duchowo "członków"...zaprzedanych diabłu faryzeuszy i judaszów.
O 21.00 pokażą spotkanie z uczestnikami zlotu chrześcijan w Częstochowie...nagle ujrzałem, że w naszym Kościele brakuje życia! Chodzi o spotkania wiernych pragnących wymiany swoich doświadczeń, a jest to miejsce wciągania ludzi niewierzących, słabych, oziębłych i poszukujących. Tacy nie wiedzą, że jest to wynik tęsknoty duszy ludzkiej za Stwórcą. Dowodem na to są powołania (podobne do mojego) na całym świecie u ludzi różnych ras i koloru skóry. Czarny jak heban mówi, że: "on już nie żyje dla siebie, tylko dla Pana Jezusa."
W ciemności pokoju skończyłem "Drogę Krzyżową i św. Agonię Pana Jezusa", a przed snem przeczytałem świadectwo wiary: "Chrystus w moim życiu."
Podczas snu na niebie pojawiło się tysiące tysięcy świecących punkcików z których w stop-klatkach wyłoniła się piękna postać Matki Bożej! Podczas snu krzyknąłem z zadziwienia z powodu tak wielkiej łaski.
Pojawiła się też podpowiedź demona z zaleceniem zapisywania bezsensownych wywodów teologicznych. Jeszcze po przebudzeniu miałem podsuwane sprawy świata. Strona Boża przekazała: "zostaw świat!"
To wielka prawda, ponieważ interesuje mnie dociekanie dotyczące Boga i Jego Ojcostwo dla mnie, ciebie i wszystkich...to przecież jest teologia! Jakże wszystko jest proste! Bóg jest Ojcem...resztę zostaw. Ilu wielkich Zły atakuje z wściekłością - wpuszcza w duszę nienawiść, rozprasza myśli i sprowadza na manowce...
APeeL
Tuż po północy na całe osiedle popłynął śmiertelny krzyk kobiety. Czy to moja pacjentka...starsza panna, której trafił się rozwodnik (jego żona po uderzeniu straciła rozum). Stoję w kracie drzwi balkonu z wołaniem do Boga Ojca, aby "sprawił pokój w tym domu."
Padłem na kolana i tak znalazłem się z Panem Jezusem w Getsemani. Natomiast przed przebudzeniem o 6.00 ktoś czytał mi piękne modlitwy, które trudno powtórzyć. Tam padły słowa: "przyjdź do Mnie"...w sensie zaproszenia na Mszę św.!
- Panie Jezu...nie planowałem, nie wiem, co to oznacza? Dlaczego i jaki cel?
- Dla Mnie,,,
Zobacz nędznika, który targuje się z Jezusem i śmie pytać dlaczego jest zapraszany do kościoła...przecież powinien tam biegać z radością codziennie! Po chwili napłynęło wyjaśnienie, że, wielu nie chodzi na Msze św. dla Pana Jezusa, który pragnie ich miłosierdzia!
W kościele trafiłem na koniec poprzedniej Mszy św., a Pan Jezus - przez usta śpiewającej siostry zakonnej - powiedział: "nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie pociągnie go Ojciec!" Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego Pan Jezus jest tak dobry dla mnie! Ile zła dla mojej duszy wywołałaby odmowa przyjścia na tę Mszę św.! Nie koniec na tym, bo dalej płyną słowa do mnie: "wielu tu stojących nie zazna śmierci!"
Z Ewangelii w serce wpadną słowa Zbawiciela (Mt 16,24-27): "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Natomiast w modlitwie padnie zawołanie: "Ty znasz moje serce...prowadź mnie drogą zbawienia".
Podczas przyjmowania Św. Hostii zauważyłem, że Matka Boska Częstochowska obwieszona jest votami...różańcami! Gdyby zebrać te różańce i wysłać na wschód.
Dzisiaj dużo gadałem...po wyjściu ostatniego pacjenta wzrok zatrzymał "Pan Jezus Gliniany", którego podarowała mi pacjentka w Instytucie Reumatologicznym (Jezus w koronie cierniowej trzymający się za głowę). "Przepraszam Panie Jezu...wiem, że trzeba pracować w ciszy i modlić się!"
Dalej mam dyżur w pogotowiu, który zacząłem modlitwę serca w cieniu drzewa. To raj na ziem - Królestwo Niebieskie w nas! Nagły wyjazd do kapłana - jakże inaczej rozmawia się z człowiekiem duchowym, to staruszek (73 lata), ciężko chory.
Pan Jezus wysłał mnie do niego, abym mu przekazał, że ma zakończyć posługę duchową dla innych, a czas przeznaczyć dla własnej duszy...przecież kapłani mają wiele pokus! Zarazem zauważyłem, że u mnie wypada modlitwa przebłagalna za dusze kapłańskie.
Zawołałem z żarliwością: "Proszę Cię Jezu! Przyjmij dusze Swoich sług...oni mają słabości, ale całe zło, które uczynili w życiu jest niczym w stosunku do dobra wiecznego dobra. Przez ich ręce trafiasz Jezu do dusz różnych grzeszników...Ty, Jezu Litościwy i Miłosierny pragniesz ich zbawienia, a ja proszę Ciebie, Jezu o przyjęcie ich!"
W wielkim uniesieniu duchowym chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem, świat dla mnie nie istniał! Przed tym wołaniem trzy razy byłem zrywany: "dzień dobry...gdzie jest kierowca karetki, o co się pan martwi?"
Na dalekim wyjeździe do mojej duszy napłynęła refleksja dotyczące słów modlitwy: "wszystkie Swoje Rany znacz drogocenną krwią w moim sercu, abym mógł w nim ustawicznie czytać boleść i miłość Twoją". Niby słowa zrozumiałe, ale prosiłem Jezusa o wyjaśnienie tego w mojej duszy.
Nagle moje serce zalała wielka boleść oraz niewyobrażalny smutek z powodu "braku Jezusa na ziemi...niemożliwość spełnienia smutku rozstania. Nie ma Go na ziemi...nie będzie, jak Był!
"Och, Jezu, Jezu niech będzie uwielbione Imię Twoje...niech cała ziemia pęknie i chwali Twoje Dzieło. Niech wszystkie ptaki zatrzymają się w locie Niech wszystkie części Ciała Jezusa będą błogosławione na wieki za to, że Był tutaj, chodził, nauczał, cierpiał i otworzył mi Niebo!"
W żaden możliwy sposób nie mogę wyrazić tych uczuć, chciałbym mówić wierszem, bo nie pojmie nikt tej rozłąki. Nagle przy zamkniętych oczach ujrzałem kroplę św. Krwi Zbawiciela spadającą na moje serce!
Może nie wierzysz, że jest to mój zapis (dam zwiarun)...
Teraz jestem w nędznej chatce, w "letniej kuchni" z rojem much" u chłopca po operacji guza mózgu (choruje od 11 lat)! Jakże chciałbym rozmawiać z nim o Panu Jezusie, poprosić, aby każdą chwilkę życia przekazywał, ale na moje pytanie o modlitwę uśmiechnął się zdziwiony...
W TVP podano, że przewróciła się wieża telewizyjna w Gąbinie. Słowo Boże od Jana Pawła II z Częstochowy nie dotrze na cały świat! Czy to przypadek?
Na ponownym wyjeździe Pan zaprowadził mnie do innej chaty, gdzie pod wielkim obrazem Jezusa w Ogrójcu leżał młody chłopak, który złamał sobie podstawę czaszki podczas wypadku na motocyklu. Czuć alkohol, pacjent pojękuje, rodzina płacze, a jemu płynie stróżka krwi z ucha. To groźny objaw - nie wiadomo czy będzie żył! Przed każdym urlopem mam takie przypadki...nawet boję się, że może mi umrzeć w karetce!
"Panie Jezu! Ty go kochasz...bądź z nim Jezu. Ratuj! proszę Cię!". Umierający pojękuje, próbuje wymiotować, a zły kierowca, który też lubi wypić zawołał: "będzie mi tu rzygał...morda zachlana...tylko przywalić w łeb!"
- Jeżeli Bóg przyjmie do pana tą samą miarę...będzie pan zgubiony!
Pacjenta dowieźliśmy. Minęła północ...koniec postu, a dzisiaj byłem wyjątkowo słaby z powodu nawału pracy.
APeeL
Dziwne, ponieważ przed przebudzeniem płynęła przeze mnie piękna modlitwa. Nie potrafię jej powtórzyć. Posłuchałem tylko natchnienia, aby otworzyć "Apel Miłości", gdzie trafiłem na słowa świętego Jana od Krzyża: dobra materialne i związane z nimi radość powodują zaćmienie umysłu! Czytam też Słowa Pana Jezusa - jesteś biedny? Ja żyłem przez 30 lat, poddany temu Samemu prawu! Majątek jest po to, aby czynić wokół dobro!
Jaką radość daje ta cząstka różańca! Teraz przydają się Słowa Jezusa, że człowiek jest stworzony dla wieczności, wszystko bowiem przemija, tylko Bóg trwa na wieki! Podczas przejścia wróciły rozważania...zarzut św. Jehowy ("czy mamy Boga...czy bogów"...chodziło im o Trójcę Świętą) - przecież wszędzie mówimy o Panu Jezusie jako Synu Bożym! Teraz ja jestem takim małym synem Bożym!
- Zamartwia się pani najbliższą przyszłością...ja martwię się tym, co będzie za 50-100 lat! Proszę nie zapominać o nieśmiertelności, o tym, że Matka Boża wie o nas. Ją trzeba prosić o pokój, którego pani nie uzyska na ziemi.
- Wybudowaliście piękną kaplicę, ale ona jest martwa...tam trzeba stworzyć grupę modlitewną, ta kaplica musi ożyć...nie może być czynna godzinę w tygodniu.
- Czy w tych udrękach, niesprawiedliwościach, fałszywych oskarżeniach nie widzi pani małego krzyża Jezusa...proszę rozważać Jego Mękę.
Trzeba dziękować za niesprawiedliwość! Wierząca początkowo, uśmiechnęła się, ale po wyjaśnieniu zrozumiała moje słowa. Czy pomagał mi Duch Św. którego prosiłem o otwieranie serc ludzkich. Na zakończenie mówię, że chciałbym połączyć ich ręce (mąż i żona w separacji), bo złączył ich Bóg.
- Bóg ich złączył, ziemia nie ma prawa, bo zbliżają się ku zachodowi.
- Po przejściu, na emeryturę proszę chodzić za mnie na poranną Mszę św.! Trzeba prosić Matkę, a to znaczy, że wierzymy w Jej istnienie!
14.00 umęczony wychodzę z pracy z zamiarem modlitwy, a zły skierował mnie do fotografa i sklepów. W ostatnim okresie, gdy pracuję bezinteresownie zły podsuwa mi różne zbędne zakupy! Wiele razy miałem pokazane, że wezwanie do modlitwy to czas w którym nie wolno poddać się i robić coś innego! Wciąż przegrywam. Zły przeszkadzał i przeszkadza nadal - siadam w ciszy do odmawiania różańca, a żona podsuwa temat: mafijny!
Powstaje rozdrażnienie, ponieważ Pan pokazał mi fałsz tego świata...jak na dłoni! Rozdrażniony i zasmucony skierowałem serce ku Niebu i w jednej sekundzie stała się dziwna rzecz - spadł na mnie pokój! To spadło jakby od góry do mojej duszy...jakbym został owiany łagodnym powiewem przyjemnego wiatru. Tyle radzę ludziom, a sam dopiero teraz korzystam z pomocy Nieba. Natychmiast stałem się cichy..."dziękuję Jezu" i mogłem się modlić!
Wróciliśmy do domu, ale jakaś siła wypychała mnie z domu...w tym momencie nie wiem, kto mnie wołał? Wychodzę i odmawiam cz. Bolesną Różańca...tak doszedłem do brzegu małego jeziora. "Ojcze przyjmij Mękę Jezusa...Twego Syna i Jego Umieranie za to miasto i za tych ludzi. Proszę Cię. Panie Jezu dziękuję za dar modlitwy".
Tak wołam do Ojca, który Jest gdzieś...w tym czasie patrzę na połączenie Nieba z ziemią, na horyzont i wodę w której odbija się zachodzące słońce! Wróciła radość i siły, a nagrodzony podwójnym lodem wołałem do ludzi:
"Bracia i siostry ja żyłem tak jak inni i z łaski Pana Jezusa zostałem powołany do Jego Służby...muszę wam powiedzieć, że nic nie trzeba szukać - wszystko jest pokazane. Głównym wrogiem waszych dusz jest Zły, który dysponuje tym światem...trzeba uciekać do Jezusa, do Matki, bo są i czekają na to! Zrozumcie, że Oni są!
APeeL
Na kończącym się dyżurze w pogotowiu o 7.15 miałem wezwanie z sugestią dyspozytorki, że załatwi to zmiana o 7.30, ale postanowiłem jechać, aby odmówić moją modlitwę. Po brzydkim śnie dotyczącym utraty czystości pomyślałem, że wówczas zamyka się Królestwo Boże.
Napłynęło pocieszenie, ponieważ trafiliśmy na idącą pielgrzymkę, a moją uwagę zwróciła spowiedź chłopca, który szedł z kapłanem. Przez serce przepłynął promień miłości, a w oku zakręciła się łza. Zrozum to, że po otrzymaniu łaski wiary nie widzisz dziewczyn...tak jak kierowca.
Na wiejskim podwórku przywitały mnie dwa psiaczki jakby cieszące się z naszego przyjazdu ze starym burkiem, który mruczał z zazdrości, że wszyscy interesują się tymi malutkimi pieskami...stracił ważność podwórkową! Zawołałem także jego, pogłaskałem i wyraźnie był zadowolony.
Przysiadłem na ławeczce i poczułem radość ze stworzenia wszystkiego...to świat Boży! W żadnym języku świata nie wyrażę tego uczucia, bowiem wszystko przenikała B o s k o s ć! Gęsi, kury, psy, nas samych, a nawet domy...do tego z oddali płynęła muzyka! Zważ, że posłuchałem polecenia, abym tu przybył.
Wracamy i ponownie przejeżdżamy obok pielgrzymki. Teraz zauważyłem matkę z dzieciątkiem...łzy zalały oczy, bo ujrzałem, że jakaś córka ziemska idzie do Prawdziwej Matki..."Jezu mój...Jezu..Jezu!" Wszedłem do gabinetu i w tym smutku walczyłem z kawą, bo dzisiaj mam ścisły post w intencji pokoju w b. Jugosławii.
Teraz daję wskazówki duchowe matce zmarłego syna po wypadku, który przez miesiąc był nieprzytomny. Ona w złości mówi do mnie: "trzeba dokładnie badać chorych, a nie dawać rady!" To prawda, ale tę pacjentkę znam na pamięć, a tu chodzi o pomoc duchową dla syna.
"Proszę nie wpadać w rozpacz...w takich wypadkach natychmiast łapać za różaniec. Trzeba zorganizować pomoc duchową dla niego...może pani dołączyć do kółka różańcowego, zamawiać Msze św. a nawet prosić innych o wstawiennictwo z przyjmowaniem cierpień zastępczych. W jego intencji trzeba przyjmować Eucharystię, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem."
Człowiek, który rozumie sprawy duchowe potakuje z uśmiechem na moje słowa kierowane do niego...jakby od Boga Ojca; "cóż ci syneczku potrzeba....dlaczego dręczysz się tymi sprawami, możne brak pieniędzy, a przecież nie jesteś biedny?!"
Śmiejemy się, ponieważ on ma willę, pracują razem z żoną. Wcześniej napływało, aby odmówić modlitwę, faktycznie...nie ma żywego ducha! Po wczorajszych udrękach jest wielki pokój! Jakże wówczas rozumie się dobrodziejstwo wszelkich udręk! One właśnie świadczą o wezwaniu do cierpienia, sprawdzaniu, rośnięciu duchowym...to małe egzaminy!
Podczas powrotu z działki (o 18.00) podłożyłem nowe kwiaty pod krzyż i nagle napływa refleksja: "dlaczego ludzie boją się śmierci? Dlaczego boja się powrotu do Jezusa? Kto straszy śmiercią?"
O 19.30 w czasie dziennika telewizyjnego odmawiałem Różaniec, ale Męki Jezusa nie da się pogodzić z oglądaniem telewizji (wyłączyłem). Modlitwa ustna Bogu Ojcu jest niepotrzebna...może nas uspokajać jak mantry! Podano, że zmarła Kalina Jędrusik - rosłem z nią, ale czy trafiła do Jezusa?
Przez usta innej piosenkarki (Jolanty Arnal) płyną słowa, że: "teraz już nie musisz się bać!" Tak, bo z Panem Jezusem nie znamy żadnego lęku. Jakże pięknieje budowana kapliczka obok naszego bloku! W wielkim uniesieniu wyszedłem na spacer modlitewny. Chwilami z serca wyrywają się różne zawołania: "Panie Jezu spraw, aby kapłani, Twoi słudzy wypełniali Twoją Wolę...tak, jak Ty wypełniłeś Wolę Ojca. Jezu mój, wiem jak cierpisz z powodu dusz oziębłych...znam te dusze...nic nie można zrobić...tylko ich wola się liczy. Ty, Jezu nikomu nie narzucasz się...delikatnie prosisz do Nieba..do Siebie"...
Duchu Św. otwieraj serca ludzi do których mówię...tak wołam w szarówce, na środku boiska. Wokół pojawił się Boży świat, ale chylący się ku nocy. Te same odczucia, tylko inna pora. Wszystko nieogarnione. Modlitwa stale ta sama, ale ja jestem inny w każdej chwili, inny jest świat, inne wydarzenia.
Sam w środku tego boiska "ujrzałem", że w tej chwilce o Bogu myśli mało ludzi: płynie serial, przyciąga nędzny świat! Ludzie nie chcą Nieba! Zrozum to: nie chcą Nieba! To nie jest rzadkość. Teraz wróciła sprawa pacjentki - dzisiaj miała termin przyjęcia do szpitala (rak piersi). Nie zgłosiła się, wybrała znachora! Zły jest niezmordowany - on chce zguby każdego, albo naszego cierpienia w Czyśćcu!
APeeL