Postanowiłem ten tydzień spędzić w sposób święty, ale Szatan nie lubi tego i już o 1.00 w nocy zaatakował mnie pobudzeniem seksualnym. Tutaj uwaga; w tej walce sam nie poradzisz. Nie męcz się nigdy sam; wołaj natychmiast do Matki i Pana Jezusa, uciekaj do Jego Serca!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.07.2019) zalecam wołanie do św. Józefa z białą lilią. Najważniejsze jest natychmiastowe odrzucenie rozmyślań, bo jest to miejsce boju duchowego wymagające treningu, który widzimy u sportowców...u nich celem jest sukces sportowy, a u nas chodzi o świętość duszy. "Panie Jezu, jakże ciężki to bój - Ty, Jezu całe życie byłeś czysty, niewinny i święty."
O 6.00 po zaproszeniu na Świętą Ucztę biegłem do kościoła. Ludzie nic nie wiedzą o łasce Mszy Św. i Eucharystii. Królowa Jadwiga żyła krótko (1374 - 1399), ale cały czas w czystości! Zdziwiony patrzę na lewą ścianę kościoła, gdzie obok siebie jest Pan Jezus Miłosierny oraz z Gorejącym Sercem!
"Panie Jezu proszę Cię - ze względu na zasługi Twoich Św. Ran - o łaskę prawdziwej wiary dla córki, pokój w sercu dla żony, dar pojednania z Tobą moich rodziców w godzinie śmierci".
Teraz w kolejce linowej odmawiam modlitwę za kapłanów i sługi Jezusa. Do wagonika wnoszą dzieciątko na wózku, a przez moje serce przepłynął promień miłości matki do tego dziecka. "Panie Jezu w wypadku awarii oddaję moje życie za to dzieciątko!"
Czy ja jestem przygotowywany do męczeństwa - znam ludzi i wiem, że bardzo trudno jest znaleźć chętnych do oddania życia za innych i Pana Jezusa! W tej sekundzie zrozumiałem co oznacza; "oddać swoje życie za innego lub innych".
Szatan nie daje za wygraną i ponownie atakuje scenami seksualnymi...tak jak podczas wczorajszej Mszy Św. wieczornej! To okropna męka...opanowuję wzrok, nie działają na mnie ciała kobiet i wołam; "w Imię Pana Jezusa odejdź, żegnam cię krzyżem i wodą święconą"...zrobiłem to "duchowo".
Wczoraj zdenerwowałem się i krzyknąłem w duszy; "bądź przeklęty w Imię Jezusa!" Wracamy inną kolejką, a przed nami jedzie inne dzieciątko o rysach japońskich, a ja powtarzam chęć oddania życia. W twardej drzemce napływa informacja o Matce Bożej Szkaplerznej.
Zły próbuje zmienić wyznaczoną trasę, jesteśmy odkryci przed nim w myślach, zamiarach i planach. Nie udało się i dzięki temu siedzę samotnie w środku widowni na Wielkiej Krokwi, gdzie płyną moje modlitwy. W tym oddaleniu ludzie i ich problemy stają się dla mnie obce. Cóż będzie w godzinie śmierci, bo wówczas liczy się tylko Bóg!
Wołam w mojej modlitwie "za grzechy dusz naszych." Jak wielkie to cierpienia...czekamy na kolację, a ja pragnę być z sam na Sam z Panem Jezusem. Pobiegłem na ponowną Mszę Św. bo tylko Eucharystia może ukoić tęsknotę za Zbawicielem.
W zakamarkach schodków prowadzących na chór dalej wołałem do Boga. Nagle rozszalała się wichura i nastąpiło oberwanie chmury; "Panie Jezu nie wypada prosić Cię o zatrzymanie tej nawałnicy, ale Ty wszystko możesz!"
Inni stoją, denerwują się, a nawet złorzeczą! Deszcz nagle ustał, a my zadowoleni poszliśmy na lody! Matka Boża z Medziugorie nawołuje do nawrócenia...tylko do nawrócenia! Nie będzie już prawdziwych Objawień, tylko fałszywe...
Zapatrzyłem się na atak seksem, myślałem o męczeńskiej śmierci, a nie odmówiłem sobie picia wódki...
APeeL
Ruszamy na wczasy, a właśnie - w głębokim śnie rozmawiałem o modlitwie do Naj. Ran Pana Jezusa...gdzie byłem? Wczoraj poprosiłem Pana Jezusa o "płynność jazdy", bo żona boi się szybkości. Dodatkowo włączyłem nagrane kazanie z niedzielnej mszy radiowej...prawie płakała. Teraz słuchamy homilii Jana Pawła II i czytań modlitwy św. Brygidy...
Za Krakowem wspólnie odmawialiśmy różaniec; ja głośno mówiłem rozważania cz. bolesnej, bo ludzie nie znają kolejności stacji drogi krzyżowej oraz Słów Pana Jezusa na krzyżu.
"Dobry jest Pan i łaskawy", bo każdy z nas otrzymało oddzielny pokój (żona jasny z ogrzewaniem), a ja ciemny, cichy ze ściętym sufitem...cela pusteInika. Po obiedzie na ulicy - pięknie grało i śpiewało mi - trzech braci...El Condor. Grający poprosił, aby dać 30 tys.! Dałem, ale po chwilce zrozumiałem, że dla każdego!
Ja wiem, że jest to podziękowanie od Pana Jezusa, a ta piosenka kojarzy się ze śmiercią naszej rocznej córeczki Marty. Nawet teraz, gdy to przepisuje jestem zadziwiony (20.07.2019), bo z YouTube płynie ta peruwiańska melodia. Z trudem hamuję łzy...
Na Mszy Św. wieczornej napływało, abym "cały tydzień uczynił świętym". Pojawiło się zwątpienie, aby nie przystąpić do Eucharystii, ale pokusę pokonałem z zawołaniem; "Panie Jezu ja muszę Ciebie pocieszyć...przekazuję ten dzień, bądź Jezu Miłosierny dla dusz czyśćcowych. Dziękuję"...
Tak rzadko jesteśmy sami z żoną, ale; "przekazuję Ci, Jezu to cierpienie jako wynagrodzenie za poprzednie wybryki". Pokusa spełnienia mieszała się z natchnieniami Matki Bożej z Góry Karmel, bo to Jej Święto.
Późno...siedzę w celi pustelniczej, płynie muzyka poważna (Mozart, Beethoven), kawa, nic nie obchodzi mnie cały bałagan tego świata. Tak chciałbym to wszystko przekazać, bo jedni piszą, a inni czytają...
W tym nastroju czytałem o Objawieniu Matki Bożej z Gwadelupy. To było 9 XII 1531 r. w Meksyku, gdzie 57-letni Juan Diego ujrzał Najśw. Marię Pannę, Królową Niebios, która następnego dnia dała znak niedowierzającemu biskupowi; kwiaty ze szczytu kamienistej góry, gdzie jest zmarzlina.
Nie dość tego - opończa (144 cm) zamieniła się na oczach biskupa ze zwykłego płótna w przepiękny obraz Matki Bożej, który istnieje dotychczas ("niebiańska fotografia"). Nie można ustalić jaki charakter ma obraz, bo brak jest cech farby, pociągnięć pędzla...tajemnica Całunu Turyńskiego blednie przy tym!
APeeL
Na dyżurze w pogotowiu, w deszczu wróciłem z wyjazdu o 5.30. Dzisiaj mam pierwszy dzień urlopu i zaczynam go od odmówienia całego różańca (15 tajemnic). Po powrocie do domu w duszy popłynął śpiew; "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata!"
Załatwiam bieżące sprawy i zawołałem; "Matko, Ty wiesz jak wielką radość daje czystość, niewinność...wiedzą także o tym zastępy świętych."
Teraz męczy mnie ten świat; sklepy, wystawy, ulice, banki i targowiska...jakby na pocieszenie trafiłem w pobliże kościoła i tam zacząłem moje modlitwy; w intencji szczęśliwej podróży, modlitwę przebłagalną za pogan, różaniec Pana Jezusa za pokój i modlitwy Św. Brygidy.
Sam w kościele zawołałem; "dziękuję Boże, Jezu, Matko za wielki dar, którym jest nasz Kościół Św. a także świątynia jako budynek." Poprosiłem też Matkę o kierowanie moim życiem, aranżowanie spotkań z zagubionymi i wybranymi przez Nią ludźmi. Nawet nie zdziwiłem się, że trafiłem do matki chłopca, który miał śmiertelny wypadek i do młodej wdowy, rozżalonej od 4 lat, która była wcześniej szczęśliwa!
Powiedziałem jej, że w nieszczęściu i cierpieniu trzeba uciekać do Matki...wołać własnymi słowami, przecież Ona wie o waszych sprawach, ufność w Jej pomoc to świadectwo waszej wiary! Nie wolno odchodzić od Boga, oceniać go w nieszczęściu, trzeba wszystko przyjmować i modlić się za zmarłych, przyjmować w ich intencji cierpienia zastępcze i nie rozpaczać, bo to jest od demona!
W domu znalazłem karteczkę ze słowami Jana Pawła II...hasłem na wczasy; "zaczerpnij ze Świętości Jezusa i cały tydzień uczyń świętym!"
Późno odmawiam koronkę do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a tam są obietnice Pana mojego, które odbieram jako święte rady. Przecież za dar modlitwy - czyli rozmowy z Bogiem Ojcem lub Synem - trzeba tylko dziękować, bo to jest wielka łaska!
Dalej był opis procedury chrztu dzieci nienarodzonych...nazwałem ich później Adamem i Ewą. Jak dobrze, że jest woda święcona...niech nikt nie śmieje się z tego! "Jezu mój! Jezu mój!"
- Tata, co nakleiłeś na tylnej szybie? Tam, dałem duże zdjęcie Pana Jezusa Miłosiernego i tak ruszyliśmy na wczasy z Bogiem!
APeeL
Bardzo trudne jest życie zawołanego lub wybranego przez Boga Ojca. Nigdy już nie będzie miał spokoju, bo w sumieniu nie da się pogodzić pragnień duszy (Królestwa Bożego) i ciała, które ciągnie wszystko, co ziemskie.
Nawet normalne bycie z żoną ("jednym ciałem") wywołuje rozterkę, bo ten akt powinien służyć stworzeniu potomka, a nie przyjemności. Tak jest u zwierząt, a my to wypaczamy. Duża część ludzi wyznaje bożka erosa...nawet nie wspominam o "spółkujących inaczej" (ohydzie spustoszenia w Oczach Boga naszego).
Dusza pragnie czystej, a nawet świętej Miłości Boga, a ciałko swoje. Sam wiesz, co to oznacza...często włosy stają na głowie przebijając czapkę.
W tym czasie masz świadomość czystości, którą wyraża św. Józefa z białą lilią. Przepisuję to 20.07.2019 z takim samym sercem jak wówczas, a z radia płynie śpiew (Santo California - Tornero); "
Jesteś moim życiem /../ moja kochana /../ myśl o mnie zawsze /../."
Wyrzuty dotyczące łamania "czystości" może podsuwać także Szatan, który nie lubi miłości małżeńskiej. Po chwilce nakłoni do samogwałtu. To śmiertelny bój...nie dla ludzi normalnych. Można go przegonić przekazaniem wyrzeczenia na ręce Pana Jezusa.
Dyżur w pogotowiu zacząłem z modlitwą "Ojcze nasz" i różańcem na kolanach...walka o dzień zaczyna się od rana. Przybyła rodzina, której zaleciłem modlitwę o ustąpienie niejasnego uczulenie...właśnie przekazali, że pomogła chorej woda z rzeki.
- Jak wielkie jest wasze zaślepienie i mała wiara! Tobie, mała córeczko (9-letnia) wskazuję, że to Matka Boża zmazała twoją chorobę po wołaniu do Jej męki...
Zbliża się transmisja mszy radiowej; "Panie Jezu! nikt Ciebie nie chce, a wszyscy wokół to chrześcijanie, a nawet katolicy." W tym czasie siedzą i gadają o niczym, klną, a kolega głośno chrapie!
Ks. Józef Zawitkowski podziękował za deszcz i wskazał, że staniemy przed Panem w nagiej prawdzie! Po chwilce - mówił do Boga językiem poety - od ryb i ptaków, a ja popłakałem z twarzą w dłoniach!
Serce zalał pokój i przez 2 godziny przygotowywałem moją modlitwę (w instruktażu) oraz wołałem do Boga pod wielkimi i szumiącymi drzewami,a zważ, że to było "w pracy". Później trafiłem na nabożeństwo "Adwentystów Dnia Siódmego", gdzie płynęły piękne słowa i pieśni, a na zakończenie krzyk radości; "Marana tha - Pan przychodzi!"
Dodatkowo badałem chłopczyka z porażeniem mózgowym, który słabo chodzi. Zaleciłem, aby cała rodzina przyjęła w intencji jego samodzielnego chodzenia cierpienia zastępcze, modlitwy, prosiła też Matkę Bożą.
Podczas transportu dziecka potrąconego przez samochód - serce zalała tęsknota za Bogiem Ojcem -z pragnieniem oddania życia dla Pana Jezusa. Nie wytłumaczysz tego żadnym językiem. Nic nie mogło mnie ukoić...wołam tylko; "Ojcze Wszechmocny, którego jest wszystko i wszyscy. Ty dałeś Swojego Syna, Jezusa...Jezu, Jezu, Jezu!"
W tej tęsknocie nadeszła pomoc w postaci Mszy Św. o 18.00. Tak jest, gdy oddasz Panu Jezusowi chwilkę własnej przyjemności, zrezygnujesz z czegoś dla Niego, przekażesz Mu swój dzień życia. Pan odda Ci to z nawiązką.
Teraz siedzę skulony i słucham słów kapłana, że moim obowiązkiem - jako Apostoła Jezusa - jest wychodzenie do innych, głoszenie Ewangelii...nie wolno mi zamykać się w sobie, zakopać tego talentu.
W prośbie modlitewnej wstawiłem się za transportowanym dzieciątkiem i jego matką...poprosiłem też o pokój dla rodziny i pogotowia. Po przyjęciu Eucharystii w serce wpadały słowa pieśni śpiewanej przez chór; "z daleka do Ciebie przychodzę i wciąż szukam Ciebie!"
APeeL
W oczekiwaniu na przyjęcie chorego - pod szpitalem odmawiam "obowiązkowe" modlitwy - i wszystkie skończę podczas powrotu karetką (o 1.00). Po ataku złego - z piciem wódki - już wiem, że jedyny ratunek jest w Jezusie i Matce. Wołam; "Proszę Cię, Jezu bądź ze mną...Matko bądź ze mną!"
Po tej prośbie kierownik pilnuje nas i w ten sposób nie możemy spokojnie wypić kilku kieliszków wódki! Wykorzystuję sytuację i mówię ludziom na czym polega działanie złego. Pozostałem z jednym sanitariuszem i dla niego napływają słowa; "nikogo się nie bój, tylko Boga...trzeba się na nowo narodzić!"
O świcie zetknąłem się z ojcem dziecka użądlonego przez pszczołę, a on opowiadał o swoich przygodach z szerszeniami! Cóż Bóg pokazuje przez takie zdarzenia; trzeba być czujnym, bo jego odpowiednikiem jest Szatan! Nie widzisz go, a przybywa znienacka i uderza z całą mocą i powala nas, a wiele dusz gubi na zawsze!
Wróciłem do łóżka, a zły w brutalny sposób podsuwa mi sceny z życia erotycznego. Atak odsuwam wołaniem do Matki o pomoc, a ten podchodzi delikatnie i namawia do "onanizmu dla zdrowia!" Ponownie wołam o pomoc i udaje się opanować pobudzenie. W sekundowym śnie widzę koszmarny "ognisty kolor, który układał się w diabelskie herby!"
- Pani denerwuje się na kapłana i krytykuje spowiedź! W ten sposób odrzuca się Eucharystię, a nie ma pani pojęcia co oznacza ten Chleb Życia dla duszy! Czy pani wie jaki to dar od Jezusa, Syna Boga Żywego?
Od tej chwili ma pani wyższą odpowiedzialność...wszystko jest wiecznie rejestrowane! Każda myśl, słowo i czyn! Pani krytykuje kapłanów, ale nic nie wie o ich odpowiedzialności! To słudzy Jezusa!...jako ludzie nic mnie nie obchodzą!
Zgłosiła się pacjentka, której - po modlitewnej prośbie - zagoiła się 13-letnia przetoka ropna w okolicy nadobojczykowej. Wcześniej doradziłem jej tę modlitwę i teraz dziwi się, że sama nie wpadła na ten pomysł (członkini kółka różańcowego).
Młodemu chłopkowi, który przeżył ciężki (prawie śmiertelny uraz) wskazuję na potrzebę podziękowania Matce Bożej...
Dzisiaj Pan był dla mnie hojny - wróciły wszystkie pieniądze podarowane biednej rodzinie, a jako znak otrzymałem puszkę z szynką (taką samą dałem). Teraz pomyślałem jak straszliwym próbom poddani są kapłani podczas kolędy, bo od bogatych trafiają do domów bardzo biednych! "Jezu mój!...Boże, jak wielka jest Twa Mądrość!"
W domu trafiłem na telewizyjną relację z życia Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Młoda dziewczyna śpiewała pieśń; "Via Dolorosa"...o Jezusie, któremu "każdy krok sprawiał ból!" Po tych słowach wystąpił ucisk w nadbrzuszu, a do serca napłynął wielki smutek i zakręciły się łzy!
APeeL