Wstałem i przeżegnałem się wodą święconą (nowy tydzień tego życia). Napłynęły przeszkody w czytaniu "Ojca Pio", który obok swojego domu w Petrelcinie miał szałas, gdzie lubił przebywać.
Te przeszkody to "dobre natchnienia" od szatana: "mycie się i golenie", "śniadanie". W braku efektu napłyną jeszcze lepsze: "wyjdę wcześniej do pracy i zacznę w pokoju", bo moje główne zadanie to pomaganie ludziom. To odbywa się w pierwszej osobie (niby moje myśli).
Nigdzie o tym nie przeczytasz, bo kapłani nie zwracają uwagi na kuszenia i nigdy nie mówią o swoich doświadczeniach (świadectwach wiary). Przecież szczególnie są atakowani! Innych nie dopuszcza się do mikrofonu, a przecież powołania wciąż trwają.
W dalszej eskalacji może zdarzyć się nawet jakaś przeszkoda fizyczna. System szatański stosują także zdemolowani moralnie ludzie; jest to czynienie mniejszego zła! Szatan jest sprytniejszy, bo stosuje zasadę fałszywego dobra! Przeciętny człowiek nie połapie się.
Nagle, po wyjściu do pracy stwierdziłem, że jestem "syty duchowo"! Nie wiem jak mam to wytłumaczyć, ale ja i Pan Jezus to jedno, a wówczas nie ma tęsknoty duchowej. To jedno - znaczy złączenie duchowe, które nie daje przesytu, tylko pokój i radość. Tak jest też po przyjęciu duchowego Ciała Pana Jezusa (Eucharystii). Przyjemności ziemskie dają złe poczucie po spełnieniu...szczególnie po kontaktach seksualnych.
Głupio mi z powodu darów: "papierki", dezodorant, dwie kawy (jedną oddałem pijaczce pobitej przez kochanka). Wreszcie koniec, należny odpoczynek, kupiłem żonie słodycze, a ta pocałowała mnie ze słowami, że Bóg sprawia jej tyle dobra...
W drodze na działkę z radia samochodowego usłyszałem słowa piosenki Leszka Wójtowicza:
"Pamiętaj!
Ważny jest najmniejszy gest.
Pamiętaj!
Będą czekać na twój błąd.
Pamiętaj!
Nie jest łatwo odejść stąd!"
Moje serce zalała tęskna miłość za Panem Jezusem. Wzmagała ją cisza na działce, różne kolory jesieni oraz śpiew ptaków. Wprost chciałem krzyczeć z wielkim pogłosem do krańców ziemi: "Jezus Jest! Jezu Jest!"...
"Jezu mój - muszę wypełniać Twoją Wolę!
Spraw Jezu, abym mógł mówić o Tobie...niczego tak nie pragnę!
Mój Mistrzu, Ty powołałeś mnie 1943 lata po Twojej Śmierci.
Twoja śmierć dała mi życie wieczne...już tutaj na ziemi!
APeeL
Trwa dyżur w pogotowiu...szybko załatwiam młodą kobietę zatrutą tlenkiem węgla. Teraz odmawiam modlitwę "przebłagalną" za kapłanów. Tak lubię nocne modlitwy w ciszy. Po godzinie budzą ponownie, a teraz dziękuję Matce Prawdziwej za ten dar. Proszę o odsunięcie złości żony.
O 7.00 "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a podczas mycia się w jasności mam wytłumaczoną Wielką Tajemnicę. Bóg Ojciec Jest. Jezus był i też jest dla mnie, a działania Ducha Św. przeżywam. To wszystko: jaka tu tajemnica?
Zza drzwi dobiegają przekleństwa kierowcy. Dostał dar pracy, niedziela, a dzień Pański zaczyna od klątwy. Napadła mnie ponowna chęć modlitwy. Dopiero 7.20. "Ojcze nasz"..."Panie! Imię Twoje to Pokój!", a z książeczki nachodzi wyjaśnienie Tajemnicy Wcielenia!
Szum, zmiana ludzi, gra muzyczka, radiotelefon: podparłem głowę, zamknąłem oczy (niby "śpiący po dyżurze") i dziwię się tej prostocie działania Bożego! Matka Maria, Syn, Jezus, Bóg - człowiek nie miał na ziemi ojca. To połączenie Nieba z ziemią. "Ojcze nasz, Zdrowaś Mario Jezu Chryste mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę".
Kto i jak może przekazać moje przeżycia, a nawet cierpienie?Teraz uciekłem do pokoju lekarskiego, gdzie pracuje sprzątaczka. Dalej modlę się i nie chce się wychodzić z dyżuru. Czytałem o kilkugodzinnych modlitwach Faustyny.
Z kwiatami pojechałem do żony, ale przeważała duchowość. W niebie panuje radość, gdy małżeństwo żyje w miłości. Nie znosi tego demon, który rozbija związki sakramentalne...sprzyjając bezbożnym ("partnerskim"). Pasują mu zdrady, rozwiązłość i różne figury w seksie.
Nagle napływa natchnienie wyjazdu do odległego kościoła ze snu. Idę za tym głosem i już pędzę samochodem. Minąłem miejsce, gdzie w wypadku zginął kuzyn. Za niego przyjmę św. Hostię. Trafiłem tam bez problemu ("wprost wjechałem do kościoła"), gdzie trafiłem na sytuację ze snu "do przodu": podobne ławki z kobietami siedzącymi w ciszy.
Przed tym kościołem jest piękny Jezus z krzyżem podczas upadku. Ponownie wołam: "Jezu, Jezu, Twoje Imię Święte. Ty wiedziałeś wszystko o mnie, a ja Ciebie tyle lat nie znałem! Ojcze nasz...Zdrowaś Mario". Zły atakował, abym "wyszedł i wstąpił do sąsiedniego"! Krzyczę: "Jezu, Jezu, proszę o pomoc".
- Nie użyłeś wody święconej podczas wchodzenia do kościoła!...tak napłynęło!
Jakże pięknie mówił starszy kapłan: "Niebo jest dla wszystkich, głód duchowy zaspokoi tylko Św. Hostia...Jezus mówi do ciebie...Oto Jestem! Nie ma nic piękniejszego niż zjednanie z Panem Jezusem ("nie będziesz miał w sobie życia")!" Kapłan wspomniał w kazaniu matkę Lutra, która na łożu śmierci zapytała go: która wiara jest prawdziwa, a on stwierdził, że w katolickiej bezpiecznie j się umiera!
Podczas podejścia do Eucharystii zawołałem: "Nie byłem godzien, nie jestem godzien i nigdy nie będę godzien. Ty zstępujesz do mnie z Nieba, Jezu...bądź przy śmierci tego kapłana, bądź przy jego zwątpieniach, bądź z nim".
Przeżegnałem się tak jak widziałem u małej dziewczynki. Wróciła moc, pokój i pogoda, a nawet humor. Po Mszy św. podziękowaniu kapłanowi i zapytałem o determinizm ("co ma być to będzie"). Wówczas wyznawałem ten błędny pogląd. Kapłan powiedział, że jest pewna forma determinizmu Bożego, ale nie można uznać tego co mówią Kalwini, że w planie Bożym są ludzie przeznaczeni do potępienia i zbawienia!
Po latach będę wiedział, że wiele zdarzeń nie zależy od nas (płeć, rodzina, miejsca na ziemi, itd), ale determinizm wykluczałby wolną wolę (jedyny dar Boga oprócz czasu). Szatan nie śpi, bo po drodze zabrałem dwóch łepków (pijanych) oraz św. Jehowy!
- Czy odda pani swoje życie za te poglądy religijne, całkowicie błędne! Ja mogę oddać, już teraz, tutaj! Zaleciłem, aby poprosiła Ducha Św. o wyjaśnienie, gdzie jest Prawda? Teraz w samotności, na działce pracowniczej czytam słowa Pana Jezusa do s. Faustyny...skierowane do mnie: "Teraz wiem, że dla łaski, a nie darów Mnie miłujesz, bo wola Moja droższa ci jest niż życie"!
Przysnąłem na chwilkę, a po przebudzeniu poprosiłem o. Pio, aby był ze mną i wspomagał mnie poprzez Pana Jezusa"...
APeeL
Żona wymawiała mi (słusznie), że wczoraj piłem alkohol, a dzisiaj jadę do Komunii św. Z serca zawołałem: "Matko Dobra, Panno Czysta, Panno Najświętsza, Matko nasza", a książeczka do nabożeństwa otworzyła się na słowach: "Serce Jezusa nadziejo w Tobie umierających!"
- Hojny jesteś dla innych...mówi żona (nie podobał się telewizor, który przywiozłem i mam zamiar oddać go biednym).
- Hojny jest dla mnie Pan Jezus!
Naprawdę odczułem tę hojność, bo w tym czasie smarowałem chleb masłem ze ściśniętym sercem i łzami w oczach. Jeszcze nie przebrałem się w pogotowiu, a już pacjentka coś załatwia i grzebie w portmonetce. Jakże nie lubię nachalności i wiary w pieniądze.
Z telewizora kapłan z dziećmi omawiała (w "Ziarnie") ucztę na którą wzywa nas Pan Jezus i Bóg. Wszyscy byli ubrani w jednakowe szaty i z radością rozpylali dezodorant. Odwrotnością tego jest smród w piekle (wg relacji s. Menedez).
Troszkę lżej mi na duszy, ale w smutku uciekłem do Matki Bożej, a w chwilowym śnie ujrzałem, że Matka Boża trzyma mnie na ręku jak małego Jezuska! Przebudziłem się z krzykiem: "Boże mój! Mój Boże!", a serce zalał a moc.
Właśnie czytałem wzmiankę o Romanie Brandstaetterze ("Jezus z Nazaretu")...jakże sam chciałbym napisać taką książkę, ale wg własnych przeżyć. Rozpoczynam modlitwę przebłagalną za wszystkie "zezłoszczone" żony. "Ojcze nasz! Boże, Ojcze Wszechmogący zapal miłość w sercach złych żon...daj im Panie światło, spraw, ujrzały to, co jest dobre i radosne, wszystko, co im dajesz i przynosisz".
Teraz stoję nad chłopcem, który ma złamanie całego podudzia z przemieszczeniem odłamów! Podałem mu narkotyk, a przez całą drogę w jego intencji odmawiałem część mojej modlitwy "przebłagalnej".
Na izbie przyjęć ortopeda jednym ruchem "nastawił" złamanie, chłopak prawie zemdlał. Chciałem mu podziękować w Imieniu Jezusa, ale bardzo zmęczony szybko wyszedł.
Podczas powrotu kierowca przeklinał i dla zabawy kręcił kierownicą. Powiedziałem mu, że od Boga otrzymał dar wożenia chorych, pomagania i ich noszenia. Kiedyś ujrzy to w pełni.
Z oddali usłyszałem krzyk wielkiego klucza gęsi...trudno było im pokonać silny wiatr. Przez ułamek sekundy znalazłem się wśród nich...jakże cierpi stworzenie, ale Boża Miłość wszystko przenika! Zarazem napłynęła tęskna miłość za Jezusem.
Kolega włączył telewizor, ale ku mojej radości zepsuł się (mamy wspólny pokój lekarski). Wcześniej pytałem Pana Jezusa o wyjaśnienie: "co oznacza Ciało i Krew", a teraz napływa, że jest to prawdziwy pokarm i prawdziwy napój dla duszy.
- Nawróć się, przystąp do Sakramentu Pojednania!
- Nie mam grzechów!
- Ja natomiast jestem niegodnym kopnięcia śmierdzącym nędznikiem! Zobacz jaką łaskę mamy...leżymy na łóżkach, a jakie łóżko miał Jezus?
Zerwano do porodu czyli do "przybysza"...tak nazywają noworodki w pogotowiu.
APeeL
Przepisuję ten dzień (20.07.2021), a w "fajnej" telewizji wg Donalda Mniejszego (czyli TVN) promuje się rolnik z Marszałkowskiej kolega po fachu Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodatkowo z włączonego radia pani mówi o staruszkach odkrywających pasje: jeden zaczął pisać wiersze i ma duży dorobek, babcia zaczęła tańczyć, a inna została modelką. "Masz robić to, co nie robiłeś, ale to trzeba odkryć"...
Ty powiesz, że to nic złego, a ja odpowiem, że szatan ma wiele sztuczek, aby odciągnąć dobiegających do mety...od wiary, Boga i przygotowywania się do życia wiecznego (duszy).
Natomiast naszemu Słońcu Peru, Donaldowi Mniejszemu bezpieka robi "spędy" w rogach ulic, aby wykazać bezmiar zainteresowania jego kazaniami. Jedna babcia prawie płakała, bo jako Europejczyk pochylił się nad straszliwie dyskryminowanymi "spółkującymi inaczej". Wyganiają takich za miasto i kamienują, nie chcą dawać ślubów kościelnych, a przecież "Pan Jezus"...
Wróćmy do tamtego dnia, gdy po północy modliłem się w fotelu i tak zasnąłem. Nie będę przepisywał snów, ale trafiłem do chorej na noszach, machnąłem ręką w sensie, że nie żyje, a ona podniosła głowę i powiedziała, że nie jest tak źle...
Rano żona krzyczała na mnie po przeczytaniu mojej "Modlitwy za nasze miasto" z pytaniem czy napisałem to po pijaku: "co za pycha z pchaniem się na ambonę!" Ilu ludzi tworzy i zapisuje modlitwy...co złego może z tego powstać? Demon wie co robi, bo już od rana chce mnie zdenerwować. Jak się okaże, podsunął mi temat "służby bezpieczeństwa własnego", gdzie generałowie okazują się mordercami...ilu jest takich na dole?
W wyobraźni znalazłem się też na zebraniu z władzą lokalną, gdzie krzyczałem do miejscowych prominentów: "nie chcemy pana i pana, nie chcemy was!" Dzisiaj jest na to słowo lesbijki Marty Lempart: "wy..dalać"!
W tym czasie napłynęły delikatnie śpiewane słowa pieśni: "Baranku Boży obdarz nas pokojem" oraz "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario" jako początek mojej modlitwy. Zacząłem pracę z postanowieniem, że będę "tylko leczył", ale już pierwszej pacjentce niepewnej tamtego świata mówię:
"Pan Jezus Jest", a przy próbie zapłaty...wskazałem jej, że mąż śpiewał mi po przyjęciu św. Hostii! "Czy pani wie, co to oznacza...jaką walutą można za to zapłacić? Pani tego nie pojmie, bo należy do ziemian...zarazem przepraszam panią za szczerość!"
- Mój mąż mówi do mnie tak samo!
Czas szybko płynie i tuż przed północą Aznavour śpiewał piosenkę "Izabell", a serce zalewała tęskna miłość o której wie Bóg i Jezus. Z drugiej strony raduje nowa kuchnia. "Matko, Matko Prawdziwa dziękuję za wszystko". Jak piękne rzeczy są także tutaj! Myśl wróciła do rozmów z pacjentami.
- Mówi pani o zabijaniu (aborcji), że jest to "wolność kobiety"...
- Za córeczkę, której pani nie chciała teraz odda za nią życie!
Na wizycie w glinianej chatce trafiłem na obraz Jezusa z Gorejącym Sercem, a w tym czasie moje serce objęło wszystkich słabych, cierpiących oraz złych do których ciągnie mnie najbardziej!
Natomiast biednej, samotnej i schorowanej pacjentce powiedziałem, że Pan Jezus jest przy niej i przy wszystkich cierpiącymi oraz opuszczonych.
- Pani schorzenie jest bardzo ciężkie, ale inna moja pacjentka cierpi z tego powodu od urodzenia!
W tym stanie sam zawołałem do Pana Jezusa, aby był przy mojej śmierci: "Jezu, proszę Cię bądź przy mojej śmierci...proszę bądź przy mojej śmierci!" Łzy płynęły z oczu, a przejeżdżając obok kościoła przeprosiłem Matkę Bożą, bo zamiast uczestniczyć w nabożeństwie różańcowym załatwiałem nowy telewizor...
APeeL
W wąskim pomieszczeniu na ścianie znajduje się pięć obrazów Matki Bożej, każdy taki sam, lecz inny...obudziłem się umęczony, a podczas dalszej drzemki stękałem. Trzykrotnie odebrałem natchnienie, aby do pracy iść pieszo z modlitwą.
Tak uczyniłem i mam tylko jedno pragnienie, aby nikt nie podszedł...chwilami byłem oddalony od ciała, szedłem wolno chwiejąc się, z zamkniętymi oczami.
Do serca napłynęła radość i siła do pracy oraz humor. Wszystko, co ziemskie jest byle jakie...
- lekarz źle napisał pani receptę (bez adresu), a pani na ten lek jest uczulona.
- odstawiał pan lipę...powiedziałem do obecnego przy zdarzeniu masarza, który do kiełbas wrzucał mąkę i kaszę (szybko się psuły). Złoczyńca śmiał się, a ja poprosiłem go, aby narobił dobrych kiełbas i rozdał je biednym...tak się odkupi.
- Tak zrobię.
- A pani robi złe czapki...tu się nie doszyje, tam da zły materiał...za małe lub zbyt duże.
- Można poprawić!
- Poprawi się...jak czapka spadnie z głowy.
- Niech pani nie czyta o ziemi (prasa) i nie ogląda telewizji...mówię do całkowicie sprawnej psychofizyczne 75-letniej kobiety. Nasze działania są monotonne, powtarzane, a w wydaniu Bożym nic nie dzieje się podobnie, a przez to nie ma nudy!
- Msza św. za żonę...czy wierzy pan w jej moc?
Zapytany zaczął mruczeć o kapłanach, a ja wskazałem, aby zawsze odmawiał "Ojcze nasz", gdy napłynie to słowo podsuwane przez szatana. To haczyk, taki jak na ryby. Nie wolno panu oceniać kapłanów...to zrobi sam Pan Jezus!
- Teraz jest pan, którego celem życia jest praca. Wskazałem, że jest to cel złudny. Poprosiłem, aby nic nie planował, bo jeszcze tej nocy może się nie obudzić!
- Matka dała na Mszę św. za syna alkoholika. Zaleciłem, aby przybył do mnie, bo należy mu się renta. Właśnie ktoś go pobił i nie może pić alkoholu przez 3 tygodnie, ponieważ otrzymał surowice p. tężcową. Przekazałem mu, aby nie wierzył w siłę swojej woli, bo im wyżej dojdzie tym większy będzie upadek.
Wyczuwam, że trwa we mnie narastanie mocy Bożej. Rzuciłem okiem na Apokalipsę, gdzie odebrałem słowa zalecenia do mnie (w moim wydaniu);
"Pamiętaj skąd spadłeś! Nawróć się i rozpocznij nowe życie! Wytrwale znoś cierpienia i obelgi w Imieniu Jezusa! Bądź wierny aż do śmierci, która da ci nowe imię! Nie ta śmierć ważna, tylko druga - wieczne potępienie! Dałem ci część Mojej władzy! Czuwaj! Umacniaj innych, którzy mają umrzeć!"...
APeeL