6.00...”Anioł Pański”. Przyroda budzi się po swojemu. We mnie płynie przysięga: „Ja, Kroi Polski, najniższy sługa”, a po chwilce jestem na Wawelu, a później - na jego zapleczu - w jakiejś szopie. W tym czasie żona śmiesznie wyciąga ręce poza zagłówek i w półśnie pręży się!
Wstałem, a po spojrzeniu w lustro stwierdziłem, że jestem mały i brzydki. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (13.03.2021 r.) w małym lusterkiem ujrzałem łysinę na czubku głowy. Niedawno zdziwiłem się, bo mechanik mówił o kimś, że jest bardziej łysy ode mnie. Pomyślałem, że powinienem ujrzeć, że takie brzydkie mam też wnętrze (duszę i serce). Tak muszę traktować swoją „wielkość”!
Stwórca i Pan Jezus nie potrzebują od nas niczego...nawet pięknych kościołów, kadzenia Ołtarza Ofiarnego, ani naszych mądrości, bo „najgłupszy” Anioł wie milion razy więcej od największego mędrka ziemskiego (wykorzystujemy dopiero 5% możliwości mózgu). Nasz Pan życia i śmierci pragnie tylko miłości i pokory oraz prostoty.
Apostołem Pana Jezusa może zostać ten, który potrafi zejść zejść z drzewa (porzucić ten świat)...w jego sercu ma zrobić miejsce dla Pana Jezusa i iść za Nim w myślach, słowach i czynach. Wielu takich potrzeba, bo na Wawelu (w Niebie) jest wiele komnat, ale ludzie nic o tym nie wiedzą, nie wierzą i wolą szopy, nawet biją się o nie.
Wróciłem do łóżka i nie mogłem uspokoić się po tym błysku łączności z Panem Jezusem. Nawet żona zauważyła mój nagły smutek. Po chwili wstałem z wielką siłą, a zarazem w cichości i pokorze z pragnieniem milczenia. Ta siła różni się od ziemskiej, gdzie króluje dobrobyt, miłość tego świata, sława i chwała własna.
Nie potrafię edytować rycin, ale wyobraź sobie Królestwo Boże do którego płyną nasze jęki (strzałki), ale brak tam podziękowania za cierpienia, przyjmowanie cierpień zastępczych, ofiarowanie cierpień, cierpienie z powodu braku cierpienia oraz cierpienie przyjmowane z radością, a nawet uśmiechem.
Łatwo jest radzić, ale dzisiaj, gdy to przepisuję (13.03.2021) sam wpadłem do takiego dołu...odpowiedniego do mojej łaski. Wówczas wystarczyła pokusa kupienia wódki. Pragnę być bezinteresownym, ale chorzy chcą się odwdzięczyć i z tymi „darami” trafiłem do sklepu z napojami wyskokowymi.
Na ten czas z telewizora kard. Stefan Wyszyński mówi o wchodzących na szczyt duchowy...już go osiągają i zdarza się nawet śmiertelny upadek.
Nagle, w wyobraźni ujrzałem Jezusa, który skinieniem palca mógł położyć wszystkich (Królestwo Boże byłoby zamknięte), a wzięty przez Belzebuba na wysoką górę odmówił przyjęcia władzy nad królestwem ziemskim!
Łzy zalały oczy, a z serca wyrwało się wołanie: „Panie Jezu! Ty upadłeś tylko trzy razy, a ja wciąż upadam i upadam Jezu mój!” Na ten czas popłynie piękna modlitwa: „Duchu Św. twórz nas codziennie od nowa! Oświeć nas i prowadź od ziemi do Nieba!”...
Najgorzej jak ktoś jest brzydki i niewierzący, a przykładem jest szef Pełnych Obłudy, który przejął spadek po Donaldzie mniejszym. Jeszcze brzydszy jest pan Jurek Wielkouszny, któremu zaproponowałem eksperyment (wejdź i zobacz daną mu szansę: YouTube „Nagroda dla Obajtka”): on zapragnie nawrócenia, ja będę wołał w jego intencji, zamawiał Msze św. a nawet oddam dla niego część mojej łaski wiary. Świadectwo nawrócenia ogłosimy na cały świat...
APeeL
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, piwniczna nora...u dyspozytorki dzwoni telefon i o 2.00 zrywają na wyjazd, a do mnie napływa...”chwal Pana!”.
Z wielką radością wstaję, a w myślach słowa znanego psalmu. Zespół wyjazdowy marudzi, a kierowca w złości próbuje potrącić obszczekującą nas tradycyjnie sukę, a ma właśnie trzy malutkie szczeniaki.
Sprawnie założyłem cewnik i z dziadka wyleciało pół miski moczu. Na poprzednim dyżurze - po czytaniu rad małej Tereski - zrozumiałem, że muszę robić to, co nie lubię...i nagle polubiłem cewnikowanie, szycie ran i badanie per rectum, itd.
Nie wolno mi robić tego co lubię: rozmawiać, pouczać, świadczyć o Bogu tym, którzy nie chcą tego słuchać, bo to są moje przyjemności, a nie należą mi się! „Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo”...
Pracuję z wielką radością, ale Bóg bada moją wytrzymałość...kierownik dokłada mi pracy! Narasta wzburzenie i moje wczorajsze postanowienie poszło na darmo. Nie uzyskasz pokoju serca w odmawianiu tej pracy, skarżeniu się na nadmiar pracy, uzasadnianiu, że nie możesz..itd! Przez chwilkę nikt nie wchodzi i wołam w skupieniu: „Matko Boża, Panno Miłościwa, proszę Cię o pomoc”.
W głowie szum, budzi się nienawiść, ale jej nie dopuszczam. Ponownie wołam „Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo”. Nagle nadchodzi pomoc, która wyjaśnia, że muszę być pokorny za wszelką cenę...
Pracę w przychodni zacząłem wcześniej, a tam już jest nawał chorych. Wszystkim daję, to co potrzebują i wchodzę do kierownika, a przed jego drzwiami proszę: "Pani daj mi siłę, proszę daj mi siłę”!
Kierownik zdenerwowany, pali papierosa...na wszystko się zgodziłem, wróciłem i pomyślałem w czasie dalszego nawału pracy (z uśmiechem): „męczcie mnie ludzie, męczcie, bo jestem niegodny pokoju, cóż to wszystko znaczy wobec Męki Jezusa!”
Mądrość Boża powoduje, że duże zmęczenie daje uczucie odpoczywania...w mniejszym zmęczeniu, a poza tym nie odczuwasz nudy! „Panie,Ty szkolisz mnie każdego dnia!”
Jakby w podziękowaniu w domu zastałem uczącą się córkę i miłą żonę, a na działce odradzające się zmarznięte pomidory, a w czasie odpoczynku pięknie pachniał jaśmin i maciejka!
Na krótko zasnąłem kamiennym snem, a napłynął jakiś piękny wiersz o Maryi, bo dzisiaj jest NMP Królowej Kościoła...może napłynęło to do mnie z jakiegoś kościoła, bo to jest czas nabożeństw.
APEL
W snach krążyłem jak w eksterioryzacji, a to jest bardzo męczące, bo wszystko przeżywam jak na jawie. Nawet trafiłem do Instytutu Reumatologicznego, gdzie szedłem po znajomych schodach i poznałem drewniane wazony z kwiatami!
Kilka razy wstawałem, bo nie mogłem ugasić pragnienia, a w sercu chciałem obudzić się o 6.00 i iść na Mszę św. Tuż przed przebudzeniem napłynęło: „wywyższyłem cię, więc żyj wg tego wywyższenia”! Tak,to prawda, bo otrzymałem wielki dar...łaskę wiary. Pan mnie obdarował, wywyższył, abym dawał świadectwo. Nie mogę ot, tak...upić się i wymiotować!
W drodze do kościoła znowu jest piękna pogoda..."Dobry jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy”. Jedziemy z córką i słuchamy orkiestry dętej, która gra przerobione pieśni maryjne, a ja nucę z radością „Chwalcie Pana na harfie, chwalcie Pana na cytrze...”.
Popłynęły też słowa o Duchu Świętym, który daje nam poczucie Jedności, przenika nasze serca Bożym Pokojem i Radością, sprawia, że Jezus jest moim Panem oraz odczuwam, że jestem synem Boga.
Na murku przed kościołem spał człowiek zmęczony alkoholem, a niedawna ja taki byłem! Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i z wielką radością czytam „małą Tereskę”, bo jej słowa są bardzo bliskie mojemu sercu. Podobnie jak ja widzi ten świat, a „wywyższenie" przez Boga oznacza wyrwanie ze świata i otrzymanie łączności z Królestwem Bożym...już tu, na ziemi!
Słoneczko, zieleń, ptaszki, Słowo Boże. „Dzięki Ci Panie...dzięki”! Serce zalała wielka radość, a w sercu pojawiała się tęskna miłość do żony, której zrobiłem przykrość, a która zawsze była przy mnie...zawsze modliła się w moich upadkach!
„Ty zawsze byłaś ze mną, w każdej chwilce nocy i dnia.
Kto zrozumie rozterki twego serca...jak wyrazić, że dusza łka?
Czemu te rany zaznajesz? Kto bada twoją cierpliwość?"...
Teraz Pan dał mi znak, bo badam człowieka w czasie Mszy św...pod krzyżem na placu kościelnym. W drodze powrotnej, w karetce czytam słowa „małej Tereski”...o Matce Bożej: „0, jakże kocham Najświętszą Pannę. Gdybym była kapłanem jak pięknie mówiła bym o Niej”. Łzy pojawiły się w oczach i zaczynam: „Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo”...
Jakże działa Duch Święty, bo dzisiaj jestem cichy i nie rozmawiam...czytam, rozważam o wielkiej tęsknocie św. Tereski: „Jezu mój, usłysz miłości wołanie! Przyjdź, o przyjdź Jezu, do serca mojego!...0, jak dobry jest nasz Jezus, jak jest delikatny i troskliwy...jakże łatwo jest wzruszyć Jego Serce! Sam zacząłem wołać ze łzami w oczach: "Jezu, Jezu, Jezu!"...
Poprosiłem świętą, aby „wspomagała mnie z Nieba". Później ze zdziwieniem przeczytałem jej zalecenie, aby tytułować ją „małą Tereską” podczas takich próśb kierowanych do Nieba! Włączyłem radio, a tam była audycja o męce ks. Jerzego Popiełuszki. Modlitwa ludzi i jego słowa o Prawdzie. Smutek zalał serce, a w oczach pojawiły się łzy.
Wielki upał. Na chłopskim podwórku chodziła stara, malutka (podobna do warchlaka) suczka...pokładała się, ledwo oddychała i nie miała siły chodzić.
Nagle usłyszałem krzyk i trzask skuwania mężczyzny kajdanami oraz uderzenie przez funkcjonariusza pełnego nienawiści: „ty wszo, nie powinieneś żyć". Sercem znalazłem się przy "skutym" i wiem, że wewnątrz on jest bardzo dobry. Nawet widzę go wykąpanego, ubranego w białą koszulę i ogolonego.
Znowu zmiana nastroju, bo słucham audycji radia Baptystów z pięknymi słowami o Duchu Świętym. Pojawiła się tęsknota za domem, żoną i rodziną...wczoraj uciekałem od nich, a dzisiaj ich pragnę. Taka jest ta ziemska huśtawka...nie znajdziesz zadowolenia tutaj!
Teraz ja wołam za nich do Ducha Świętego oraz wszystkich w podobnych sytuacjach: „Panie Jezu pomóż im, usuń różne przeszkody...możesz Jezu to sprawić, dać Boże Światło i wskazać na dobro...pomóż im, dobry Jezu”! Cały wieczór spędziłem na prośbach - w intencji różnych rodzin - do Pana Jezusa przez pośrednictwo małej Tereski.
Nagle ujrzałem jej cierpienia: gruźlica płuc, wybranie i tęsknota za Bogiem od 3 r.ż. z umieraniem z zimna w zakonie. Łzy zalały oczy, bo ona cierpiała dla Boga, a wielu niesie diabelski krzyż (z własnej winy).
W DTV kosmonauta White, który chodził po księżycu powiedział, że ważniejszy jest Jezus Chrystus chodzący po ziemi, niż człowiek chodzący po księżycu...
APEL
Obudziłem się z krzykiem o 10.00, bo usnąłem w mieszkaniu brata...na koniec pijackiej eskapady z grą w pokera!
Jutro dowiem się od małej Tereski dlaczego nasz Pan pozwala na takie upadki! One służą upokorzeniu nas, wykazują naszą nicość i chronią przed pychą duchową. Przecież o to prosimy w modlitwie „Ojcze nasz”, gdzie są słowa: ”i nie wwódź nas na pokuszenie”...
Napłynął smutek z powodu tułających się i tych, którzy nie mają własnego kąta. Zapukałem delikatnie do drzwi, ale mam wrócić „na melinę”. Nie miałem gdzie iść...usiadłem w krzakach przed naszym blokiem, bo miałem nudności, a nawet łagodne wymioty po których wróciła siła.
"Pan Jest Dobry, Jezu mój, jaki Ty jesteś Dobry”...chciałbym to powtarzać do końca życia. Wróciłem ponownie do domu, drzwi były już otwarte i cały czas mówiłem do żony, że jest dobra. Po chwilce snu obudziła mnie i dała smaczną zupę.
Teraz, gdy opracowuję ten zapis aktualna jest refleksja, że w różnych cierpieniach rozumie nas tylko Bóg Ojciec, a nawet cierpi z nimi.
90-95% ludzi prowadzi życie normalne, a to oznacza brak zainteresowania toczącym się nad nami bojem duchowym pomiędzy stroną Bożą i Szatanem...o nasze dusze! Ci bracia żyją i nie myślą o tym, co będzie po tym życiu.
Pan dał dar...słoneczko, działka, żona przysnęła, a ja po cichutku wypiłem piwo..."jak dobry jest Pan, jak dobry".
W ręku miałem „Dzieje duszy”, gdzie mała Tereska (od Dzieciątka Jezus) wyjaśnia, że w „domu Ojca jest mieszkań wiele”, bo różne ścieżki prowadzą do Nieba i są tam nie tylko święci. Ponadto pisze, że trzeba współczuć duchowym słabościom ludzi. To wielka prawda...
Padłem na kocyk, zasłoniłem oczy i ujrzałem siebie wśród tych biedaków, a dzisiaj jako całkowicie wyzwolony rozumiem ich cierpienia, bo już od rana celem ich życia jest zdobycie paru groszy na piwo i coś mocniejszego. Większość z nich trwa tak aż do śmierci „Jezu! Jezu mój”...
Przepisuję to 5 września 2016 r. o świcie przed Mszą św. poranną...serce ściska ból, a do oczu ciśnie się łza, bo Pan Bóg tak wiele lat cierpliwie czekał na mój powrót!
Właśnie przyszło Echo Maryi Królowej Pokoju (wrzesień 2016) z Orędziem MB Pokoju z 25 sierpnia 2016 r. w którym jest ostrzeżenie, że za bardzo jesteśmy przywiązani do ziemi i ziemskich spraw dlatego szatan miota nami jak wiatr morskimi falami.
W tym czasie w ręku znalazła się książka Seneka Myśli, która otworzyła się na rozdziale „O spokoju ducha”, gdzie było zdanie (11.9-10): „Dość jednej chwili na to, by wprost z tronu znaleźć się na kolanach u cudzych stóp”.
Natomiast po późniejszej koronce do Miłosierdzia Bożego płynęła piosenka, gdzie były słowa o tym, że każdy z nas kiedyś upada, może zbłądzić i nie wie jaką ma iść drogą...
APEL
Nawróciłem się niedawno, ale coraz bardziej widzę, że moje ciało jest tylko nośnikiem duszy...w końcu zmarnieje i odpadnie. Ciało ciągnie "ziemia" (przyjemności), a dusza pragnie powrotu do Boga.
To konflikt, który jest trudno pokonać, bo grzech powstaje w myślach, a przeciętny człowiek nie ma świadomości, że jest zalewany (telepatycznie) pokusami od demonów.
Pan Bóg dał nam wiele dobrych rzeczy na tym zesłanie oraz Prawo Boże i rozum. Nie podobało nam się Królestwo Niebieskie (Raj) to trafiliśmy na zesłanie...dla poprawy (grzech pierworodny). To jest pokazane na naszych dzieciach, którym pachnie wolność (synowie marnotrawni).
Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis widziałem szczeniaka zadowolonego z życia, ale z obrożą na szyi...mimo długiej smyczy nie może biec tam, gdzie chce. To nasza sytuacja, bo chcemy wolności typu „róbta, co chceta”, a ogranicza ją wiele skomplikowanych praw i prosty Dekalog, który na pierwszym miejscu stawia miłość do Boga Ojca i bliźniego.
Przeciwnik Boga zamiast takiej miłości podsuwa seks, a nawet jego rozpasanie, bo „żyje się raz”. To prawda, ale trzeba dodać, że ten 'raz' oznacza życie w i e c z n i e, bo śmierć ciała jest początkiem życia duszy, która nie ginie nawet w piekle, a każdy żartuje z diabła z rogami!
Dzisiejszej nocy (w śnie) zgrzeszyłem nieświadomie i stąd ta refleksja. Ile prób jest na świecie...para żyje w konkubinacie, z czasem umierają prawni małżonkowie, nic nie stoi na przeszkodzie w otrzymaniu ślubu kościelnego, a oni dalej trwają w grzesznym związku.
Najgorsze jest to, że taki stan wyklucza przystąpienie do Eucharystii, a nawet otrzymanie kościelnego pogrzebu. Często są to ludzie dobrzy, których po śmierci czekają wielkie kłopoty, bo większość lekceważy życie po śmierci!
W wielkim zdziwieniem przeczytałem, że mam odczucia podobne do małej Tereski, która nie potrafiła modlić się z książeczki, a w chwilach najgorszych niepowodzeń i udręk odmawiała bardzo wolno: „Ojcze nasz”.
To jest bardzo proste, bo nikt nie rozmawia z ojcem ziemskim „z książeczki”! Jak pojmiesz, że Bóg jest naszym Prawdziwym Ojcem to będziesz też mówił z serca i prosił o wszystko!
W drodze do pracy spotkam panią, która marnuje swoje życie na udawaniu, że dzwoni, gdy mnie widzi ("telefonistka"). Nawet zapytała co czytam? Odpowiedziałem jej, że sny Lenina, bo oboje wiemy o co chodzi. Taki mój los, bo zostałem wyznaczony do „pilnowania”...
Zaczynam pracę, a w przewiniętym kalendarzu jest nowa Matka Boska, a w sercu wielka radość. Zastanawia mnie problem: jak można pisać pamiętnik po wielu latach lub w końcu życia? Jak można zapamiętać niebywale delikatne drgnięcia duchowe, które zapomina się po chwili!
Dzisiaj wypełniam rolę dr Dobra Rada...
- Niektórych ludzi nienawidzimy, a w zamiarze Boga oni mają ćwiczyć nasze zatwardziałe serce. Jezus bardziej kocha ich od nas, bo Bóg Ojciec czeka na ich spokornienie i nawrócenie...!
- Czy pani wie, że dwudziestolatek na wózku chętnie zamieniłby się na pani zdrowie i jeszcze dopłacił!
- Zdrowie do śmierci w pani wypadku to pewna zguba...przy pani "charakterze” łatwo oceniałaby pani chorych jako słabszych, gorszych, bo chodzą po lekarzach!
- Psycholog, wszycie esperalu, walka z samym sobą...nadal będzie pan alkoholikiem. Proszę zwrócić się do Pana Jezusa o odjęcie nałogu! Proszę to zrobić..niech pan spróbuje!
- Z powodu prawie śmiertelnej choroby męża całkiem inaczej rozmawiamy...ta choroba to wielki dar dla męża, bo wrócił do Boga, a mógł umrzeć nagle w zdrowiu!
Na ten moment ciężko chora (obustronne zwyrodnienie stawów biodrowych) mówi, że kościół to dla niej wszystko...pójdę trzymając się ścian, ale najgorszy jest kłopot z klękaniem!
Po pracy w "eterze" napłynęła osoba brata, karty i alkohol! Tak się też stało...piliśmy alkohol i graliśmy całą noc w pokera, a w czasie gry trzy razy „spojrzał” obrazek św. Teresy trzymającej krzyż!
Pan Jezus dał mi ten zapis do opracowania i edytowania 02.09.2016 (pierwszy piątek m-ca) z natchnieniem, aby być na drugiej Mszy św. w kaplicy Miłosierdzia Bożego...w intencji duszy brata, bo zmarł nagle i zbyt wcześnie.
Poprosiłem Pana Jezusa, aby przelał na niego to nabożeństwo z Eucharystią oraz koronką do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem z późniejszym błogosławieństwem.
APeeL