Wysłuchaliśmy niedzielnej Mszy św. radiowej. Postanowiłem pojechać do Bukowiny Tatrzańskiej. Nie ma odwrotu, po wahaniach znalazłem się w kolejce do spowiedzi z jedną osobą przede mną, ale kapłan wyszedł odprawiać Mszę Św. Cieszę się, że ustąpiła obawa przed spowiedzią - mam jeszcze 7 dni, może się uda. Właśnie popłynie pieśń o Mistrzu...muszę iść Jego Drogą.
Ksiądz mówił o naszym zabieganiu o sprawy materialne z brakiem czasu na sprawy duchowe, które odkładamy na czas późniejszy, a często śmierć wszystko niweczy ten plan. Myślę, że tak jest u większości ludzi. Często prosimy Boga, ale rzadko dziękujemy. Taka jest prawda.
APeeL
Ni stąd - ni zowąd powiedziałem rodzinie, że nigdzie nie idę, bo nie ma pogody. Zrozumiałem po czasie (wszyscy poszli na basen), że miałem zostać sam, bo od dawna prosiłem Boga o chwilę ciszy. Zostałem wysłuchany i uzyskałem ten dar. Zostałem sam z sobą.
"Szukasz Boga popatrz na góry". Tak napisano na zdjęciu Tatr. Wyjrzałem przez okno na Giewont. Tak marzyłem o pokoju w takim miejscu i w takim spokoju. Dzięki Ci Panie!
Włączyłem nagranie o Stanisławie Wyspiańskim, gdzie byłą Modlitwa do Maryjki, Dziewicy Przeczystej;
„Daj nam Ty taką siłę zwycięską, tyle mocy niezmożonej i wytrwałości do pracy. W skrzesz w nas dusze tak silne, jak długie są nasze cierpienia...tak wielkie jak głębokie są nasze rany.
My przywiążemy się do pracy ciężkiej. My chcemy upadać pod jej ciężarem, aby dowieść naszej miłości...
Ale, Ty pozwól nam widzieć choćby w dzień naszej śmierci w ostatniej choćby chwili zobaczyć tęczę przyszłości. Jutrzenkę życia nowego - niech ona zabłyśnie nam.
Ty, królów naszej ojczyzny Królowo Polskiej Korony."
Po obiedzie poszliśmy z żoną do drewnianego kościółka zaprojektowanego przez St. Witkiewicza. W podziemiach była wystawa malarstwa ludowego z wizerunkami Matki Bożej na szkle. Żona zwróciła uwagę na Matkę Boską Cygańską, a ja na Matkę Boską Zbójnicką. Zbój klęczy, a Matka Boska wskazuje mu drogę nowego i dobrego życia!
W przedsionku podziemi kupiliśmy kilka książek; "Chrystus w moim życiu”, "Modlitwy chorych" oraz "Zaryzykować życie". Sprzedawca powiedział do mnie; „w życiu chrześcijanina nie ma nic przypadkowego”. Zrozumiałem, że Pan Jezus wskaże mi odpowiedniego spowiednika…
APeeL
Spałem tylko godzinę, a wyjechaliśmy do Zakopanego o 2.40! Tu Pan pozwoli mi wypocząć. Żona nie chciała jechać, a ja pragnąłem być z całą rodziną - tego mi brakowało.
Rano przed śniadaniem z Świętokrzyskich Kazań Radiowych przeczytałem: "Zbawicielu mój, bądź dziś ze mną pomóż, abym dzień przeżył mądrze". Wszystko przebiegło szczęśliwie...nawet znaleźliśmy się na basenie z ciepłą i czystą wodą.
Przed wyjściem na obiad kazałem przeczytać córce Słowo (na chybił – trafił), bo dzisiaj są jej imieniny. Wpadło; "Miłość Chrystusa obecnego wśród nas...,który żyje w tobie, we mnie, w ludziach o konkretnych rękach, ludziach czujnych na płacz, wrażliwych na rozterki, otwartych na szukających i gotowych iść do odrzuconych".
0 19.00 poszliśmy z żoną do kościoła, a ja od 20 lat nie byłem u spowiedzi. Moim największym marzenie jest przystąpieniem do Komunii Świętej! To jest bardzo proste, ale trzeba paść przed kratką na kolana.
Ja dodatkowo chcę przekazać część mojego 'ja' kapłanowi. Pragnę trafić do "swojego". Wiem, że Pan wskaże mi takiego (stanie się to później). Piękna Msza św. z pięknym przejmującym śpiewem (organista wkładał w niego część własnej duszy) o rozmowie Magdaleny z Mistrzem. I to, że do każdego z nas przyjdzie ogrodnik.
Szkoda, że nie ma córki Magdy, bo całe nabożeństwo było pełne namaszczenia. Mam wrażenie, że nasz ksiądz - ciągle nawołujący o datki - bardziej polubił złoto niż Boga. Natchnienie ostrzegło mnie; "Nie oceniaj, bo każdy może zmienić się, a przykładem jest moja osoba pragnąca powrotu do Boga Ojca!" Podczas Eucharystii organista śpiewał o szczęściu niepojętym. Ja właśnie to zrozumiałem...oddalony od Najświętszego Sakramentu.
APeeL
Wiedz, że po drgnięciu ku Bogu Ojcu i wiary katolickiej zostaniesz napadnięty przez Belzebuba, a w twojej słabości duchowej nie dasz rady. Poproś Ducha Świętego o prowadzenie, bo będziesz miał podsunięte grzechy kapłanów.
Kapłan w modlitwie powiedział: ”Bóg jest źródłem wszelkiej pociechy!” W tym momencie napłynął obraz Dzieciątka. Musimy stać się ufni jak dzieci do swojej matki.
Później trafię na tekst o porodzie Zbawiciela. Dziwne, bo wczoraj myślałem o ojczyźnie Jezusa, a dzisiaj - ze łzami w oczach - oglądam miejscowości w których przebywał i skąd Maryja przybyła do Elżbiety.
To 4 dni drogi karawaną do Ain-Karim leżącego 7 km od Jerozolimy. Tutaj powstała modlitwa: "Zdrowaś Maryja. Nie wiedziałem, że imię Miriam (Mariam) = Maria (Marianna), to oznacza: "umiłowana przez Boga, wywyższona". Ustalono, że dla dziewcząt będzie Maria, a dla Naj. Matki Maryja (różnica w pisowni).
Wprost widzę ich spotkanie, obie płakały. Tak jak ja teraz, gdy to przygotowuję do edycji. Nie można oddać tych uczuć i nie można wyrazić, ponieważ to odbywa się w naszej duszy z promieniowaniem na ciało fizyczne.
Teraz Zły atakuje mnie fizjologią ciała Maryi i specjalistycznymi rozważaniami. Pojawiły się obrazy normalnego porodu, a to nic estetycznego: krzyki rodzącej, położnic, brzydki wygląd noworodka tuż po porodzie z pępowiną i zakrwawionym ciałkiem.
Z tego ataku Bestii wynika, że moje odczucia w duszy były wynikiem działania Ducha Św. Wielka moc duchowa wymaga drastycznego działania przeciwnego. Wielu może się zdziwić, że w takim uniesieniu duchowym z płaczem nadchodzą potworne skojarzenia.
Nikt w normalnym stanie nie rozmyśla o takich potwornościach...nawet niewierzący! Zobacz siłę działania szatańskiego. Wielu pójdzie w rozmyślania, niektórzy zwątpią w swoje doznania, może nawet w wiarę! To wielkie niebezpieczeństwo. Przypuszczam, że wielu ludzi mających łaskę wiary w ten sposób upada.
Po latach dowiem się, że nie było żadnego ludzkiego porodu, bo Pan Jezus powstał z Ducha Świętego...stąd: "Dziewica teraz i zawsze".
APeeL
W śnie, na stoliku pokrytym dolarami ujrzałem książkę „Mistrz” Johna Pollocka. Co wybierasz pokerzysto? Po przebudzeniu padł sygnał; „pomódl się”. Padłem na kolana przed wizerunkiem Zbawiciela z Całunu z okładki tej książki i ze złożonymi rękoma zawołałem; „Panie Jezu! Niech te wakacje będą z Tobą”.
Ponownie zrobiłem znak krzyża i to wszystko. Nie czyniłem tego od 20 lat, ale teraz wiem, że to był początek mojej przemiany. Te dni pragnę poświęcić na porządki; malowanie i tapetowanie, sprzątanie garażu oraz piwnicy, zrywanie owoców na działce.
Przed śniadaniem przeczytałem zdanie; „Zbawicielu mój, bądź dziś ze mną”. Straszliwy upał, a w piwnicy nieczystości po awarii kanalizacji! To praca dla mnie (pokuta), a jako podziękowanie-zapłatę przy śmietniku znalazłem 50 gr. Nawet to mi się nie należało!
Z „Rozmów z Mistrzem” W. Dąbrowskiego wypłynęły przemyślenia;
- czyn dobry nie wymaga pochwał i jest nieśmiertelny
- nie pragnij tego, co ci niepotrzebne
- oddzielaj sprawy ludzkie od Bożych
- nie rzucaj złych sądów o innych.
Po latach powiem, że to rady dla dążącego już do świętości, a nie dla początkującego w rozwoju duchowym lub dopiero wracającego do wiary!
Przypomniał się też drugi sen w którym podczas jazdy samochodem zobaczyłem trzech ludzi w rynsztoku. Właśnie ich oceniałem, a odwrócona osoba błogosławiła ich i powiedziała do mnie; „Pan kocha także upadłych, nie oceniaj, bo to może zdarzyć się każdemu”.
To dobry dzień z pierwszym krokiem za Jezusem. Padłem umęczony, a na szczycie pragnienia snu mignął obraz 3-latka z zębami wampira, który zabełkotał coś po rusku…szatan poczuł wymykanie się swojej ofiary!
Urlop, a wzywają do chorych. Trafia się bogacz i biedak. Bogaci chcą się wykupić (drogie leki, profesor, narzekanie na zwykłą służbę zdrowia). Bezinteresownie załatwiłem biedną staruszkę oraz jej brata. Wystarczy wdzięczność ich serc.
Jako lekarz pragnę swoją pracę wykonywać dokładnie, w pokoju ważyć słowa i od nikogo nic nie brać. To moje największe marzenie. Ja chcę dawać i nic w zamian. Największą radość odczuwam podczas niesienia pomocy biednym i opuszczonym. Naprawdę taki byłem wówczas...
Wczasy. Zakopane. Wieczorem poszliśmy do kościoła. Prosiłem Jezusa o wskazanie kapłana, ponieważ od 20 lat nie byłem u spowiedzi. Organista właśnie śpiewał; „Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć muszę, tak jak Ty /../ poniosę wszystko jeśli będziesz ze mną zawsze Ty”.
Łzy zalały oczy, ponieważ pragnę Eucharystii, a nie mogę podejść. Dopiero w takiej chwilce rozumiesz, co oznacza oddalenie od Boga i jak wielką łaską jest kapłan. Na wielkim zdjęciu Tatr wzrok zatrzymał napis: „Szukasz Boga popatrz na góry”.
Z włączonej kasety popłynie audycja o Stanisławie Wyspiańskim, gdzie była także modlitwa do Maryi; „wskrześ w nas dusze tak silne, jak długie są nasze cierpienia”. W kościółku zaprojektowanym przez St. Witkiewicza wystawa malarstwa ludowego, gdzie była Matka Boża Cygańska i Zbójnicka.
Teraz kościół w Bukowinie Tatrzańskiej. Czekam na spowiedź; nie ma odwrotu! Przede mną jedna osoba, ale ksiądz wyszedł do odprawiania nabożeństwa. Jeszcze tydzień, może zdążę. Znowu pieśń o Mistrzu! Kapłan mówił o tym, że często odkładamy sprawy duchowe, a śmierć przerywa plany.
Dalej krążyłem po kościółkach; Pincza, Mursasihle i Poronin. Tam spotkałem słowa modlitwy dziecka z Ameryki Łacińskiej; „Ty jesteś tu! Czuję Twoją obecność. Czuję jak Twoja obecność prowadzi mnie”. Trafiłem też do Częstochówki i świątyni Salwatorianów. Koniec wczasów. To nieudany czas szukania spowiednika na własną rękę. Dom. Na działce pochyliły się słoneczniki…
A co sprawiła moja modlitwa i pomoc Pana Jezusa? Dowiesz się o tym w zapisie z 15.08.1988...za powracających do Boga!
APeeL