Nagle przypomniało się pytanie kolegi-lekarza: dlaczego robić z kogoś świętego, który nie chce tego...w sensie, że już nie żyje? Powiedziałem mu, że jest w nim mniej wiary niż u złego Łotra, figluje z demonami i nie chce wrócić do Królestwa Bożego.
Nie tłumaczyłem mu, że naszym zadaniem jest zostanie świętym, bo inaczej nikt tam nie trafi. Zważ, że normalnie myślący człowiek nie chce trafić do Raju. Jest to wynik niewiary w posiadanie duszy i życie...dla życia. Takie pędziłem jeszcze niedawno.
Moją przemianę sprawiły modlitwy pacjentek i zamawiane Mszę św. Wszystko zaczęło się w środku nocy - po powrocie karetką z dalekiego wyjazdu. Padłem na kolana i przeżegnałem się...tylko tyle i aż tyle. Kiedy uczyniłeś coś podobnego...pytam wroga jedynie prawdziwej wiary, który trafił tutaj?
Przetłumaczę na nasz głupi wybór:
- Wolisz smród jak w kurniku lub w chlewie, krzyk, nienawiść z brzydotą demonów i w świadomości, że jest Raj, a ty do końca swojego istnienia będziesz przebywał w Czeluściach.
- Nie chcesz Królestwa Niebieskiego, które na ziemi jest pokazywane na pięknych domach, urokliwych okolicach z dobrymi sąsiadami w systemie Prawdy, Dobra, Sprawiedliwości, Wolności i Miłości...
Mamy wolną wolę, której nawet Bóg Ojciec nie może nam zabrać, bo nie wolno stosować zasady "nawracanie przez zabijanie" (islam) lub robienie z wszystkich donosicielami (u bolszewików są to kontakty operacyjne)...
Nasze pogotowie mieści się w spelunie (piwnica pod budynkiem przychodni) z zejściem po schodach bez możliwości wjazdu na wózku inwalidzkim. Wokół tylu obłowionych, a tu nora do której trudno trafić...
Po latach przeniosą nas i każdy będzie miał luksus czyli oddzielny pokój z szafką na stałe...tam miałem małą maszynę do pisania. Dzięki temu możesz czytać o moim podwójnym życiu, bo mimo nawrócenia nie mogłem wyrwać się z choroby na którą cierpiał "artysta" Michał Wiśniewski (hazard i chlanie).
Droga do świętości wiedzie po grudach, a szatan wiedział, że będę ujawniał jego struktury. Dlatego z takich robi się nawiedzonych, "bożych głupców" lub chorych wg psychiatrów radzieckich na psychozę. Psychozę leczy się tabletkami, które kasuję halucynacje i urojenia.
W Rosji Sowieckiej nadal zamykają takich w psychuszce, a w razie skargi dają zastrzyk po którym skaczesz jak poseł Gabriel Janowski w Sejmie RP (określamy to zachowaniem niekonwencjonalnym). Jak udowodnisz, że jesteś zdrowy...chory to chory, a "zdrowy" to brak poczucia ciężkiego schorzenia.
Opracowując ten zapis zwaliłem piękny kwiatek z rozbiciem się doniczki...tak szatan niszczy pokój, bo żona zrobi mi awanturę. Kiedyś leciała na mnie połówka uchylonego okna (wypadła z bolców).
"Jezu mój, Jezu dasz Światło, a człowiek zobaczy wszystko z Twojej strony...jak cierpisz z powodu zaćmienia ludzi w tym pracowników "służby zdrowia", którzy są za zabijaniem dzieci nienarodzonych!
Siostra Faustyna pisze, że cierpienie jest miarą Miłości Boga. Teraz czytam jej święte słowa, że stara się o cichość i pokorę, aby Pan Jezus mógł wypocząć w jej sercu. Mam nie skarżyć się, znosić wszystko z pokorą, bo Bóg Sam będzie mnie bronił.
Wracałem do domu z kupionymi "dobrami" dla rodziny. Moje serce zalał smutek, bo wokół jest wielu potrzebujących. Zarazem wiem, że dobry czyn jest lepszym przykładem niż słowa. Teraz zwykła radość ziemska staje się udręką. "Dziękuję Ci, Jezu za pomoc w codziennym życiu!"
APeeL
Obudziłem się i zrozumiałem, że bardzo trudno jest modlić się bez wezwania! Siostra Faustyna pisze, że nie opisuje świata zewnętrznego, ale u mnie jest to mieszanka, ciekawsza dla zwykłych wiernych.
Pan Jezus jej osoby za które się modliła, a które przyjęły św. Hostię! Czy ja też będę miał podobne sukcesy duchowe? Poza modlitwą bezpośrednio namawiam do Sakramentu Pojednania, a ciężko chorych do Ostatniego Namaszczenia.
Szatan natychmiast zalewał mnie "dobrymi" myślami w których "mówię":
- pani chodzi do kościoła, a nie do Jezusa
- ile jest w pani pielęgniarki, a ile pracownika służb tajnych? Pani pilnuje, a czy wie pani, kto panią pilnuje?
- No, kto...no kto?
- Panią pilnuje Jezus i kocha bardziej ode mnie!
- Tak, ale ona nie wierzy w Boga...podpowiada inna pracownica.
- To nic, ważne, że Bóg w nią wierzy!
Dziwne, bo właśnie pierwszej chorej, której niedawno zmarł mąż tłumaczyłem, że kościół to spotkanie z Jezusem, a nie z kapłanem! Natomiast nauczycielce biologi tłumaczyłem, że wszystko jest tajemnicą. Wskazałem na: "Niepokalane poczęcie"...cóż to dziwnego, gdy już możemy klonuje się ludzi!
- Całą pani rodzinę pragnie rozbić szatan, poruszacie się w ciemności...nie wierzy pani w siłę modlitwy i siłę Mszy Św.?
Starsza pacjentka upadła podczas starań związanych z weselem córki i ma bóle w kręgosłupie. Pan wyraźnie mówi: córeczko zajmujesz się ziemią! Proszę przekazać nowożeńcom, aby nowe życie rozpoczęli od modlitwy na kolanach. Czy wie pani, że w Niebie będą klaskać!
- Och...to pani nie wie, że przepustką do Nieba jest Św. Hostia?
Na zakończenie pracy napłynęła niewysłowiona słodycz, której nic nie dorówna! Natomiast na wizycie u starszej i przestraszonej pacjentki (nie wymaga leczenia farmakologicznego) tłumaczę, że słyszy bicie dzwonów, a nie ma w niej ufności Bożej, mimo, że jest wierzącą? Jej córce wskazuję na siłę modlitwy różańcowej!
Teraz pogotowiem jestem u starowinki. Nad nią wisiał piękny obraz Matki Bożej! Wyrywa się okrzyk, że jest podobna do Matki! Babcia jest b. stara i brzydka, ma wystające zęby, ale rysy są podobne. Matka Boża ma piękne otwarte Serce. Wielki kontrast psychofizyczny, ale skąd to podobieństwo?
Teraz wdałem się w dyskusję - kłótnię w sprawie dzieci nienarodzonych. Godzina zmagań z ludźmi, jakaś rozterka w sercu. Nie waham się, ale potrzebuję siły. Nie mogę przekonać pracowników "służby zdrowia", że my musimy głosić apoteozę życia, a nie zabijania! Usiadłem w ciszy odmawiając "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario"...
- Doktorze, w Imieniu Jezusa proszę pana, aby szedł pan prostą drogą. Jezus dał panu biały fartuch, wykształcenie, pan ma pouczać innych!
Siostra Faustyna jest tak bliska mojemu sercu. Ona zwraca uwagę na fakt, że ludzi "uduchowionych" jest bardzo mało. Nie módl się o coś, ale dziękuj! Wszystko przyjmuj (Wola Boga) i bądź ufny do końca! Nie wysilaj się w wielomówstwie, bo sam z siebie jesteś nikim! Nie wiem, gdzie kończy się moja pycha z daru wiary, a gdzie zaczyna Jezus. Jezus jest w ciszy, ale ciągnie mnie do n a u c z a n i a! To jasne, bo jest to przyjemność!
Późnym wieczorem zawołałem: "Panie Jezu daj mi Anioła Milczenia!" Właśnie w tej chwili wraca dyskusja, której nie chcę. W ostrych słowach tłumaczę ponownie koledze, że jest apostatą i sytuacja jego jest gorsza niż łotra an krzyżu, bo "on nic nie wiedział o Zmartwychwstaniu, Duchu Św., Zbawieniu, a pan z Jezusem zetknął się w wieku 5 lat i co?"
"Mario, Matko Boża daj wiarę tym pacjentom, którzy słyszą bicie dzwonów!
APeeL
W nocy był nagły mróz...po przebudzeniu o 4.00 w ciszy zawołałem:
"Panie Boże, Ojcze Wszechrzeczy
Ty, który chcesz dobra każdego z nas
Ty, który Byłeś, Jesteś i Będziesz
Ty, Boże mój Najdroższy
Panie Wszystkich i wszystkiego
Spraw mój Królu,
aby serca ludzi przeobraziła Miłość
aby serca ludzi zobaczyły, że Jesteś Ojcze Nieogarniony, Ojcze Jezusa, Ojcze Maryi, Ojcze mój!"
Pan Bóg jest dla nas taki Dobry...On pragnie dla nas Prawdziwego Doba...inaczej niż sobie wyobrażamy. On wie o tym, co każdemu potrzeba...jak wielką przykrość spotyka Go od nas, gdy widzi, że nie chcemy Jego Dobra.
Tak rozmyślam i ponownie napłynęła modlitwa...
"Boże mój Prawdziwy, nadziejo każdego
Przepraszam Cię za wszystkie Twoje dzieci,
które Ciebie odrzucają, nie wierzą w Ciebie, nie chcą Ciebie.
Ty, Ojcze oddałeś - nam wszystko - najmilszego Syna Swego!
Ty, Ojcze jak nikt pragniesz naszego zbawienia.
Boże! Wszystko możesz, ale nie możesz zmusić nas do kochania Ciebie!
Wiem, Boże mój jak bardzo cierpisz z tego powodu!
Przepraszam Cię w imieniu innych! Bądź dla nich łaskawy!
Błagam Cię Ojcze Prawdziwy.
Błagam, bo wiem jak sam żyłem bez Siebie!
Tyle lat Ci ubliżałem!
Tyle lat Cię nie znałem!
Tyle lat zmarnowałem!
Wybacz nam wszystkim w Imię Twojej niewyczerpanej i nieogarnionej Miłości".
Zarazem odmówiłem moją modlitwę za niewierzących. Podczas obsługi ciała z radia popłyną piękne słowa o Maryi. Prawie wychodzę z pogotowia, a wzywają pomocy do umierającego syna! Pomoc Matki sprawiała, że właśnie weszła zmiana dyżurantów! Zanosi się na lżejszy dzień w przychodni, ale napływało coraz więcej chorych. Teraz płacze u mnie matka śmiertelnie potraconej dziewczyny, która umiera. Napływa polecenie, aby ją pocieszy!
- Ja przeżyłem śmierć własnej córeczki - wiem, co to znaczy...proszę wszystko przyjmować i modlić się. Nie wolno odejść od Boga. Proszę mi uwierzyć, że Matka Jezusa stoi przy pani z Jezusem...
W poprzek ulicy przechodził kapłan. W moim sercu pojawiło się pragnienie rozmawiania z namaszczonymi sługami Pana, aby ich podtrzymywać na duchu, umacniać w nich wiarę w tym, co czynią. Na pewno napływają pokusy: rodzina, kobiety i świat! Na pewno!
Nagle napłynęło, że 1 XI to także święto zmarłego Jezusa! Tak, przecież minęło dopiero 1957 lat od Jego śmierci. Postanowiłem kupić chryzantemy i położyć pod krzyżem. Napłynęło też wyjaśnienie mojej "wolności", która jest ograniczona, ale poprzez łączne z Jezusem mam uczucie Prawdziwej Wolności. Inni czują, że są wolni...to naprawdę zniewoleni ziemianie.
Skąd napływała do mnie słodycz, która będzie trwała, która będzie trwała do 18.00! W TVP 1 w "Modlitwie wieczornej" chorzy będą przekazywali swoje cierpienia w jakichś intencjach. Jakże rzadko to spotykam. Ile piękna i mocy jest w zwykłej modlitwie do Jezusa.
Jeden z chorych leżał na łóżku...w ten sposób uczestniczył w tym spotkaniu. Ilu zdrowych (chodzących, słyszących, widzących i myślących) unika Kościoła i nie dąży do Boga!
APeeL
Przestraszony zerwałem się ze snu "do przodu" z wołaniem: "Moja Mamusiu Prawdziwa nie wiem, co ma się wydarzyć, ale bądź ze mną Matko!" Ponieważ nie mam własnego pokoju w kuchni zacząłem odmawiać: "Ojcze nasz i Zdrowaś Mario", a w środku tej modlitwy demon podsunął wstrętną scenę, która zdarzyła się w moim życiu.
Przeżegnałem się wodą święconą z ponownym zawołaniem: "Matko weź mnie za rękę i wspólnie przejdźmy wyznaczone próby...z Tobą nic mi nie grozi!"
- Czy naprawdę potrzebne są te próby?...zapytałem.
- Nawet Pan Jezus był kuszony!
- Rozumiem, Matko moja!
Po zaśnięciu znalazłem się w przedsionku świątyni Baptystów z bardzo miłymi ludźmi. Pani, która mnie wpuściła pozwoliła mówić do mikrofonu, ponieważ powstało zadrażnienie, gdy stwierdziłem, że u nich nie ma Komunii św.! Powiedziałem, że Eucharystia to wielki dar Pana Jezusa, Przeistoczenie chleba w Ciało Pana Jezusa. Mówiłem wolno ze wzruszeniem. Wproszono mnie i ze złością zamknięto drzwi ich kościoła.
Przypomnę, że powstali z podziału w Kościele anglikańskim w XVII w.), a w ich świątyniach jest tylko surowy krzyż bez wizerunku Chrystusa. Diabeł dzieli, a Pan Bóg łączy.
Ustalili rozumowo, że chrzest powinien być u świadomego i nawróconego...dodatkowo proszącego o ten sakrament. Studiują Biblię jak św. Jehowy (uczenie w czytaniu)...najważniejsze jest Pismo Święte. Chrystus, Pismo Święte, łaska i wiara.
Uznają Wieczerzę Pańską jako wspomnienie ofiary na krzyżu. Wszyscy jesteśmy kapłanami, a pastorem może zostać: sprawiedliwy, pobożny i niekłótliwy. Nie ma u nich liturgii...tak jak u św. Jehowy, a nawet w Neokatechumenacie, gdzie przeważa celebracja (modlitwa, śpiew i kazanie). Przebieg zależy od prowadzącego. Po co tam chodzić, gdy nie ma zjednania z Panem Jezusem w Eucharystii?
O 6.00 włączyłem nagrane kazanie podczas radiowej Mszy Św.; "Bóg Jest Panem i Jego plany wszyscy realizujemy - jedni świadomie, inni nieświadomie. Każdy wezwany ma obowiązek głosić Ewangelię, szczególnie tym, którzy, nie znają Jezusa.
Poganin nie wie o tym, że Bóg jest kochającym Ojcem. Poganin nie zna Miłosierdzia! Bóg z miłości do nas dał nam Jezusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Dlaczego boisz się Jezusa? Jezus ma dla nas życie wieczne. Serce Jezusa jest wzorem dla naszego serca". Dwa razy padły słowa: "daj się zamęczyć ludowi"...
Napływa, abym wychodził wcześniej do pracy. Przed przychodnią stał kierowca za którego przyjąłem Św. Hostię, a moje serce zalała radość...z odczuciem miłosnego połączenia naszych serc. Zaznaczę, że nie lubiłem go, bo był zbyt prosty, ponury i zawsze zły.
Nie przyjąłem jako pierwszej pchającej się "ważnej"! Niech posiedzi w kolejce z chorymi. Wiem, że mam ją "ukarać", a to oznacza zrównać z innymi. Całe życie sądziła innych, karała i szalała.
- Niech mi pani wierzy, że zewnętrzna ocena człowieka (paragrafy) to mylna rzecz. Czy macie paragraf o nazwie miłosierdzie?
Ten sam czyn, a tysiące pobudek, powodów i pokus. Jak odróżnić zło wypływające z człowieka i z pokusy? Kto na to odpowie?
Jakże ciężki to dzień! Kierowca na dyżurze mówi: "całe życie miałem tak dobrze, a jak grzeszyłem, teraz idę do łopaty...do końca życia tego zła nie odrobię!" Rzadko spotyka się taką samoocenę. Nie wiem, czy mówił poważnie, ale przerwał życie swojego dzieciątka (wiem o tym, bo dawałem mu zwolnienie lekarskie).
Przed snem czytałem słowa arcykapłana o ludziach, którzy mają blisko do kościoła, nawet słyszą bicie dzwonów, ale nie wchodzą tam! Niedawno rozmawiałem o tym z moją pacjentką: ona też słyszy bicie dzwonów, ale jest zła na księdza.
Dziwne, ponieważ przed chwilką miałem w ręku długi list od kolegi lekarza z którym studiowałem w AM w Gdańsku, a który zahaczył się o Kościół Zielonoświątkowy. Wszystko ładnie, kiedyś nawet wybrałem się do niego na dyskusję, ale argument o braku u nich Eucharystii (test Prawdy) nie trafiał w jego serce...
APeeL
Po dyżurze w pogotowiu napłynęła postać znajomego kierowcy, którego zapytałem: jak pan może lubić innych, gdy nienawidzi siebie? Przykro mi, bo powiedział, że trzeba mnie ujawnić (w sensie szpiega).
Postanowiłem modlić się za takich z ofiarowaniem Mszy św. i Eucharystii. Dwa razy przeżegnałem się wodą święconą z Lourdes, a w drodze do kościoła wołałem w ich intencji, a także za córkę, która nie akceptuje siebie.
Zły zmienił taktykę...teraz podczas Mszy św. podsuwa mi "dobre" myśli. Oto jestem przewodniczącym rady parafialnej i zawsze przed Mszą św. przemawiam do parafian. Bestia wie, że choruję na stanowisko kierownika, a teraz pcham się na ambonę! Śmieję się podczas przepisywania tego (30.07.2021), ale przenieś te myśli na Tuska, Gowina, a wyżej na Putina!
Po powrocie ze spotkania z Panem Jezusem trafiłem na płaczącą żoną, bo córka na złość wyjeżdża z domu. Na działce spotkaliśmy sąsiadów, którzy pracowali pełną parą, bo kto pracuje modli się podwójnie...szczególnie przeklinając podczas wysiłku!
W słoneczku śpiewał mi ptaszek, cisza, bezmiar zapachów i barw wprost czuję wyrywanie serca z piersi! "Jezu mój, Panie, który dajesz Pokój Serca, Dobro i Radość...Ty zawsze jesteś ze mną na zło i dobro. Jezu mój, nie opuszczaj mnie nigdy w życiu i w śmierci!"
Pod krzyżem położyłem świeże kwiaty, a podczas powrotu powiedziałem żonie, że córka ma dom, ale go nie chce, a syn ma ojca ziemskiego, którego nie uznaje. "Ty płaczesz z powodu byle czego, a masz być malutka, cichutka i pełna dobroci...taka do wzięcia na ręce przez Matkę Bożą! Staniesz się wielka, gdy zapłaczesz nad krzywdami jakie ludzie czynią Panu Jezusowi".
Zbliża się czas jej wyjścia w niechęci do kościoła, a zawsze chodzi z wielką radością. Mniejszą nagrodę mamy, gdy pragniemy spotkania z Panem Jezusem, a także, gdy idzie nam w życiu...wówczas chwali się Boga Ojca! Zniechęciło ją zachowanie jej dyrektora.
Wskazałem, że jego zmiana nic nie da, bo to zniewolone pokolenie musi wymrzeć. Muszą przyjść tacy jak Jarosław Kaczyński: niewinny wygląd, a siecze jak Wołodyjowski od góry do dołu! Twardo stwierdza, że aborcja to zabójstwo.
W moim monologu przeszedłem do wzoru jaki dał nam Pan Jezus wskazując na miłość. Nie występował przeciw władcom ziemi, nikogo nie obalał, ale wskazywał na modlitwę za takich. Obecnie mamy Świątynię Opatrzności Bożej, ale nie widać tam polityków (prawicy). Nikt nie radzi się Boga Ojca co czynić?
Dużo jest ukrytych świętych, o których świat nic nie wie. Oto gułag, morderstwa w dzień i w nocy. Staruszek modlił się nocami (w dzień zabiliby go za to), jeżeli także za oprawców...to jest takim świętym! Jak wielkie są Tajemnice Boże! Z radia Kielce popłynie tęskna melodia przy której popłakałem się, ponieważ znalazłem się blisko Pana Jezusa, który też potrzebuje naszego pocieszenia!
My możemy pocieszyć się wieloma rzeczami: wódka, karty i żarty, telewizja, partnerzy, muzyka, obmawianie kogoś lub robienie mu na złość! Pan Jezus może być pocieszony tylko i wyłącznie duchowo poprzez naszą pamięć o Nim w każdej chwilce życia! Przesyłasz życzenia swojej dziewczynie: czy przesłałeś pozdrowienie Jemu, który nie opuści cię aż do śmierci!
"Wciąż będę myślał o Tobie i nic nas nie rozłączy! Na całym wielkim świecie Jesteś tylko Ty! Jezu mój, Jezu ile lat Ciebie nie szukałem. Nawet nie dotarłam do drogi na rozstaju. Jakże Ciebie musiało boleć Serce, gdy widziałeś moje zaślepienie. Takie zaślepienie widzisz przecież teraz u większości ludzi!"
"Jakże musiała cierpieć mała Tereska i Faustyna oraz ci, którzy przez całe swoje dorosłe życie byli w rozłące z Tobą, mój Jezu! Każda ich chwila życia na ziemi była wielką udręką. Proszę Cię Jezu, nigdy nie ukazuj się! Zrób to dla innych...dla tych, którzy nie wierzą w Ciebie".
Przez cały czas płakałem, a po 20 minutach "miłosny zalew serca" cofnął się i stałem się normalny! Podczas piosenki "Białe róże" przypomniało się moje wołanie w W-wie we wrześniu zeszłego roku przy słowach piosenki: "Ja Jeden dam ci to, co nikt ci dać nie może!" "Przyjmij Panie ode mnie białą różę...czego ja nie powiem, ona to powie!"
Napłynęło pragnienie modlitwy: "Boże przyjmij dusze wszystkich ofiar samolotu koreańskiego zestrzelonego przez sowietów. Bądź dla nich Miłosierny proszę Cię Boże mój...szczególnie wysłuchaj mnie dzisiaj, gdy jestem w stanie Twojej łaski". Miłości do Boga nic nie zatrzyma. Popłakałem się klęcząc, a łzy leciały na ziemię...
APeeL