Teraz, gdy przepisuję to świadectwo wiary (02.08.2021) Anthony de Mello („Kontakt z Bogiem”) zaleca, aby nie czytać żadnych książek poza religijnymi. To wielki błąd, ponieważ dziecku Boga nie wolno zabierać wolnej woli, a Pan właśnie dał do ręki „Iliadę" Homera, gdzie jest przykład boju ze wskazaniem na nędzników:
„Wróżu nieszczęścia, niegdyś mi ty nic dobrego nie wieścił. Zło przepowiadać jest zawsze najmilsze sercu twojemu. Zacne zasię proroctwo lub czyn - do tegoś niezdolny". Napłynęła osoba "jasnowidza" Krzysztofa Jackowskiego, który ostatnio potwierdził prawdziwość wizji o. Pio dotyczącej Apokalipsy. Teraz jest przestraszony przejęciem władzy...chyba nie przez czerwonych ludzików.
"Mężem jesteś wspaniałym, do bogów podobny Achillu, lecz mnie oszukać nie próbuj, bo podejść się nie pozwolę". Sam znasz robiących z siebie bożków z przodownikiem Kim Jong Unem.
"Och, ty bezwstydny chciwcze, węszysz chytrze za zyskiem"...nie muszę wytkać palcem, bo znasz takich, także wokół siebie!
"Pewnie, o wiele jest lepiej (...) dary zabierać zdobyczne (...) Na własnym ludzie żerujesz, boś władcą jest słabych nędzników(...)". Wiecie, rozumiecie towarzysze, gdzie leży Krym...
"Opoju, masz ślepia jak pies, a serce jelenia"...tu już trzeba pokazywać całe narody.
Wróćmy do tamtego czasu, gdy w pogotowiu zerwano o 4.30 do ładnego mężczyzny zatrutego alkoholem, który pił 2 tygodnie, a teraz umiera z uczuciem ucisku w kl. piersiowej, zaburzeniem oddychania i drętwieniem rąk.
Tacy umierają w okresie trzeźwienia. Jest to groźny zespół objawów jako wynik: niedocukrzenia, obniżenia poziomu potasu i magnezu we krwi oraz zatrucia alkoholami fuzlowymi (zanieczyszczenia). One spalają się po wypiciu alkoholu ("klinie"), ale w zatruciu ratują kroplówki.
Podczas wychodzenia ojciec pacjenta dał mi na butelkę wódki. Po przekazaniu pacjenta uprzytomniłem sobie g r z e c h:
- nie pomogłem przy wnoszeniu go na piętro, ale szedłem zadowolony
- przyjąłem nienależną mi część od ludzi będących w kłopocie!
- mogłem przekazać ten "zarobek" kierowcy i sanitariuszowi...
Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego otworzyłem książkę "Ojciec Pio", gdzie padły słowa do mnie: "Powiedz synu, myślisz czasami o swojej nieszczęśliwej duszy? Jaki masz cel w życiu nędzniku?"
Po otrzymaniu łaski wiary nie mogę już żyć normalnie żyć...muszę dawać świadectwo, że Jezus Jest! Właśnie mówiłem do kolegi lekarza, że jest zgubiony, bo śmieje się ze spraw Bożych! Ilu jest takich wokół. Całe ich życie to jedna wielka przewrotność, służenie złemu panu ziemskiemu, który działa poprzez obłudne kuszenia.
To ludzie ze światłem ziemskim, kolorowym, ale pozornym. Większość jest bezbronna, bo nic nie wie, a nawet nie wierzy w istnienie przeciwnika Boga! W tego, który chce naszej śmierci...ojca kłamstwa mającego zadanie niszczyć, przeciwdziałać miłości, jątrzyć, odbierać pokój i ufność Bożą. Prawdziwe przebudzenie sprawia, że wiesz: Bóg Jest Panem!
Przypomniały się słowa o. Pio: "Pragniesz być moim synem duchowym naśladuj Jezusa"! Jakby na potwierdzenie tego w wieczornej ciszy wzrok zatrzyma tytuł: "Nieprzyjaciel szatan".
Sam Ojciec Pio pisze o tym, że zaatakowany niespodziewanie nie dawał natychmiastowej odprawy pokusie. Jeśli coś ma nas napawać trwogą: to pokój i harmonia panujące między naszą duszą i diabłem. Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Jasno widzę, że bez Boga nic się nie dzieje. Im wyższa świętość, tym większe próby, zdarzenia, "przypadki" i sploty zdarzeń.
Ojciec Pio mówił o Madonnie: "Droga Mamusiu" i o Jej dobroci, łasce i mądrości. Jej powierzał swoją osobę we wszelkich pokusach i złych chwilach. Stale odmawiał Różaniec, którego bardzo nienawidzi szatan!
APeeL
Wstałem wcześniej i czytałem "Ojca Pio", który pisze, aby zauważyć swoje grzechy i uświęcenie zaczynać od siebie. Tak zaczyna się droga do wielkości duchowej! Wielu, w swoich poszukiwaniach korzysta z drogi okrężnej (książki), a wystarczy poprosić o Światło Ducha Św.! To zarazem będzie świadczyć o wierze w tę Osobę Trójcy Świętej.
Nawrócenie to zerwanie z grzeszną przeszłością. To co jest dobre dla nas rzadko jest dobrem prawdziwym! Idę wolno do przychodni, narasta pragnienie byciem sam na sam z Jezusem...
- Pijaczkowi tłumaczę, że w razie zasypania ziemią (pracuje w wykopach) nie zostanie tam, ale znajdzie się przed tronem Bożym! Co wówczas powie?
- Dobrze pan nawija!...odpowiedział.
- Pani jest bardzo chora, dlaczego kocha ziemię (nie chce renty za przekazanie gospodarstwa rolnego)?
- Proszę wszystko znosić w spokoju, przykład brać z Męki Jezusa...te słowa całkowicie nie trafiają do młodej z wyglądu 60-latki.
- Narzeka pan na zdrowie, ale niejeden ozłociłby panią za oddanie swojego.
- Przez ten wypadek spotkaliśmy się, na pewno wcześniej ktoś odbierał, że to nastąpi. Potwierdziła, że śniła się matce w trumnie.
- Nie wierzy pani w Niebo i lepsze życie, które obiecuje nam Jezus?
- Jak można ten świat oceniać bez patrzenia z Tamtego (Prawdziwego)? Bóg wie wszystko o nas, zna nasze myśli, dał dualizm i jakby zasadę odwrócenia wszystkiego. Zarazem mamy wolną wolę...
Teraz na dyżurze w pogotowiu słuchałem nagrania niedzielnej Mszy Św. W tym czasie za drzwiami pokoju lekarskiego trwał szum i rozmowy. Trafiłem też na opis konsekracji u o. Pio. Zamknąłem oczy, napłynęła moc - jak w czasie normalnego uczestnictwa w Najświętszej Ofierze (jak piękne to określenie!).
Ojciec Pio podnosi patenę, trzyma ją w dłoniach, wypowiada prośby składane przez ludzi do Boga! Twarz skryłem w dłoniach i popłakałem się jak dziecko! Wprost byłem tam...
Wrócił czas wczorajszej Komunii św., gdy krzyczałem powtarzając: "nie godzien, nie godzien". To prawda, ponieważ nikt nigdy nie był godzien, nie jest i nie będzie, aby zjednać się z Panem Jezusem! Warto żyć dla takich chwil, kilkunastu sekund w których drży się, że ktoś wejdzie!
Na dalekim wyjeździe odmawiałem moją modlitwę. Wołałem za dzieci oraz za innych: raz błagalnie, raz prosząc z dziękczynieniem. Jak pięknie brzmi formuła: "Święta Mario, Matko Boża módl się za nami". Siła tego zawołania rośnie z jego powtarzaniem!
Pacjentka miała krwawienie z dróg rodnych...w drodze powrotnej ze szpitala mówiłem do kierowcy i sanitariusza o o. Pio, ale nie słyszeli o nim. Teraz w ciszy czytam jego słowa: "król grzeszników (...) bogaty w nędzę (...) nie wierzysz w Boga, ale On wierzy w ciebie (...) uważaj, bo Jezus może cię porazić w ciągu jednej sekundy!"
APeeL
W śnie widziałem pożar mojego samochodu. Po przebudzeniu wróciła sprawa zamknięcia paliwa (brak otworu w kurku sprawiał spadek mocy). Dojdź teraz, ale miałem pomoc, bo jakiś pan na stacji benzynowej wskazał na tę usterkę.
Po wstaniu z RFM popłynie informacja o polskiej mafii kradnącej samochody. Czy wymienić też wkłady w zamkach mieszkania? To jednak jest zła droga, ponieważ ubezpieczenie własne nic nie da.
"Matko Prawdziwa proszę Cię o ochronę mojego mienia!" Myśl pobiegła do Jezusa: "Panie odbierz komuś strach przed utratą majątku, komuś, kto drży i przez to nie może wrócić do Ciebie. Przekaż to cierpienie mnie!"
Siostra Faustyna prosiłem Pana Jezusa, aby dał jej ochronę. Zbawiciel stwierdził, że już od dawna mają Anioła chroniącego zakon. Później zacząłem czytać "Ojca Pio", gdzie trafiłem na słowa o Panu Jezusie, który jest blisko nas i wprost żebrze o ofiarowanie cierpień dla dusz potrzebujących dusz.
Jakże proste i jasne są jego rady: "Znoś wszystko w spokoju", a jak piękna jest jego modlitwa: "Przeszłość moją, o Panie polecam miłosierdziu Twemu. Teraźniejszość moją polecam Twojej miłości. Przyszłość moją oddaję w ręce Twojej Opatrzności".
W kuchni zacząłem modlitwę za moich prześladowców: "Panie Jezu przyprowadzam ci dusze moich prześladowców, daj im światło niech przestaną czynić zło!" Przed wyjściem do pracy przeżegnałem się wodą święconą.
Teraz, gdy to zapisuję przypomniały się poranne rozmowy z pacjentami...
- Pani jest poddana ciężkim, bardzo ciężkim próbom (w domu trzech alkoholików), które mogą trwać nawet do pani śmierci. Matka Prawdziwa wie o pani kłopotach. Proszę Jej to wszystko oddać! Mówię to, a pacjentka płacze ocierając łzy.
- Niewiasta, och to Maria powiła Jezusa, a On otworzył mi Niebo, bez Niego żyłbym jak zwierzę, a tak już jestem w Niebie!
- Wskazałem dziewczynie na błąd świadków Jehowy, a jej matce powiedziałem, że nie może tolerować w swoim domu diabelstwa!
- Pan i syn otrzymali ten wyrok (więzienie). Proszę nie szukać winnych w świecie, przestać nienawidzić ofiary przez które syn przebywa w więzieniu! Droga do Boga często prowadzi przez cierpienie i zło. Dzięki złodziejom ja wróciłem do Boga!
- Od lat pouczasz swoją matkę, powstaje złość - czy nie lepiej jest za nią się modlić? Pan przyprowadzi ją do mnie, a ja się tym zajmę, bo Matka Prawdziwa chce pomóc...
Po obiedzie najważniejszą sprawą była polityka, ale mnie napadło pragnienie modlitwy. W tym czasie koledzy dyskutowali o dyktaturze i wyborach w Polsce. Lech Wałęsa na spotkaniu przedwyborczym powiedział do konkurenta: "Pan się nie nadaje...tak jak ja nie mogę być proboszczem. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".
Trudno takiego złapać za rogi. Powstała ogólna radość, diabeł lubi takie żartowanie! Usiadłem na ławeczce obok nich, zamknąłem oczy i odmawiałem "Ojcze nasz".
Chwilka wytchnienia na działce, niezliczone kolory, czerwone truskawki (w tym roku dużo)...słońce chyli się ku zachodowi, przyjemnie...nawet nadeszła chwilka kojącego snu. Na ten czas o. Pio pisze, że miłosierdzie Boże przewyższa wsyzstko.
To jedno zdanie wystarczyło, abym stał się gotowym duchowo do Komunii św. Idę, proszę Jezusa o różne sprawy i ojca Pio o prowadzenie duchowe, ale boję się, bo będzie chciał zrobić ze mnie świętego, a to oznacza koniec z wódeczką i piwkiem!
Na Mszy św. szatan atakował obrazem masowanej dziewczyny, która poczuła olejek na ręku rehabilitującego, a wstrętna prostytutka stała się moją konkubiną. Zawołałem: "Jezu pomóż". Zawsze marzyłem o dłuższym pobycie w kościele i modlitwie po Komunii św., a dzisiaj jest nabożeństwo różańcowe: "Błogosławionaś!" Maleńka dziewczynka głośno śpiewała "Zdrowaś Mario", pięknie odpowiadała i zawsze kończyła: "Amen"!
Dzisiaj "krzyczałem" do Jezusa w intencji naszych pracowników, a niektórych nawet wymieniałem. W tym momencie przypomniały się słowa kierowane do pielęgniarki i pacjentki, które nie wierzą, że wszystko jest nam dane...nawet ciało, które odpada w momencie śmierci uwalniając duszę.
APeeL
O świcie rozmawialiśmy z żoną o modlitwie...z wnioskami:
1. to podstawa wszystkiego w codziennym życiu, a ludzie nie wierzą w pomoc Boga
2. Pan Jezus w Swojej delikatności zaprasza wszystkich...teraz jest szczególna szansa, nikt nie może się tłumaczyć, że mu zabronili. Właśnie na Mszy św. za nauczycieli była ich trójka!
3. W modlitwie częściej trzeba dziękować niż prosić...prosić, ale dla innych!
Wówczas do przychodni przybyła opuszczona przez męża, która chciała z kimś porozmawiać. Opowiadała zarazem o swoich poszukiwaniach Boga Ojca z typowym błądzeniem wskazującym na siłę woli. Zdziwiony słuchałem tego, co miała przekazane w snach:
- Jakaś kobieta powiedziała do niej: "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"! Ona zaśmiała się, ale otrzymała ostrzeżenie, że będzie za to ukarana.
- Matka Boża rozdawała gorzki napój, a ona otrzymała czarę słodkiego...
- Brudny przedsionek, a dalej jasna polana z bramą i zamkniętymi drzwiami z poczuciem, że za nimi jest pięknie...
- Śmierć w charakterze jasno ubranej kobiety szukającej ginekologa przerywającego ciąże...
- Szatan w postaci młodego mężczyzna ubranego na czarno, który podchodził, ale nie miał mocy jej zaszkodzić!
- Ukazała się też zmarła babcia...
Tych snów miała wiele: niektóre były dosłownie "kolorowe" z balansowaniem ciała i cudownymi doznaniami! Powiedziałem jej, że nie przyszła do mnie przypadkowo, ponieważ jest to ewidentne wezwanie do nawrócenia!
Dodałem, że wszystko pokazał Mojżesz i Jezus. Nic nie możemy sami z siebie. Zaleciłem szybkie zwrócenie się do Matki Bożej, a miała natchnienie, aby pojechać do Częstochowy.
Po jej wyjściu serce zalała słodycz i pokój z pragnieniem modlitwy. W tym stanie trafiłem na działkę, gdzie w samotności słuchałem "Mszę Wędrującego" wg Edwarda Stachury: "Ty, Panie tyle czasu masz" z dalszymi słowami o prowadzeniu przez Boga drogą krętą. Każdy musi przetrwać ziemski zamęt...najlepiej w łączności z Matką Prawdziwą i Jezusem.
APeeL
Żona po przebudzeniu zapytała mnie czy zostało coś w butelce? Po sprawdzeniu stwierdziła, że "nie jestem człowiekiem".
Zaczynam pracę niewyspany i trochę "chory", a to sprawia, że daleki od Boga. Na korytarzu zaczepiła mnie obca kobieta...zgodziłem się na jej przyjęcie. W trakcie badania zapytałem o dzieci i męża...
- Na szczęście nie mam, zmarł w upojeniu alkoholowym...odpowiada z radością.
- Nie wierzę w przypadki. Dlaczego pani dzisiaj trafiła do mnie? Czy pani wie jak on cierpiał i cierpi? Teraz jedynym ratunkiem dla jego duszy jest właśnie pani modlitwa, ale zaśmiała się!
- Proszę się nie śmiać, przecież pani się z nim spotka! Czy pani wie, że on teraz mówi przeze mnie i prosi o to panią. Nie wiem czy Bóg nie kocha go bardziej od pani cieszącej się z jego śmierci!
- Kto tam był?
- Co byłoby, gdyby pani zmarła teraz koło przychodni?
- Och, naprawdę nie pomyślałam..rzeczywiście! Właśnie przypomniało mi się zdarzenie z dalszej rodziny...
Wszyscy wyszli do kościoła, a on pozostał i przygotowywał się do samobójstwa przez powieszenie. Przed założeniem pętli przeżegnał się i po wiedział: "Jezu pomóż". Coś uderzyło go z tyłu, upadł na twarz i cały był podrapany! Wszystko opowiedział i wrócił do Boga.
Teraz dotykam brzucha młodej dziewczyny w czwartym miesiącu ciąży z rozstępami i zniszczoną skórą. W sercu pojawiła się więź z jej dzieciątkiem! Kobieta wcisnęła mi zmięty papierek na piwo, a ja miałem wielką chęć wręczyć jej nowiutki biały ręcznik. Nie wiedziałem co zrobić, a bardzo lubię obdarowywać ludzi...
- Przez tę chorobę Matka Boża pragnie, aby pani stała się malutka...do wzięcia na Jej Ręce!
- Przez swoją nadmierną opiekę ubliżała pani Matce Bożej, która nosiła pani dzieci cały czas! To wskazałem nadmiernie zatroskanej o swoje dzieci, a teraz o wnuczków!
Inna, bezdzietna jest za aborcją. Mówiłem do niej mocnymi słowami, a w końcu zaleciłem, aby napisali list do ojca Pio z pytaniem: czy przysposobić dziecko?
Poprosiłem Pana Jezusa o rozmowę o Nim, a właśnie weszła nauczycielka religii, która słuchała mnie z otwartym sercem. Stwierdziłem, że religia to nauka o Jezusie, Synu Boga Objawionego. Ona potwierdziła, że "Bóg jest Miłością". Ja powiedziałbym dzieciom, że Bóg jest naszym Prawdziwym Ojcem.
Ostatniej pacjentce wręczyłem kawę i rozstaliśmy się w radości, a teraz na dalekim wyjeździe karetką jest okazja do odmówienie mojej modlitwy w której wołałem za rodziny dzieci nienarodzonych. Specjalnie pojechałem do odległego szpitala, gdzie na korytarzu chirurgii dziecięcej w wielkim szumie leżały małe ofiary: uderzenia w głowę po upadku oraz huśtawką, a także po potrącenie przez samochód i oparzeniu.
Po powrocie w ciszy pokoju lekarskiego (nie było drugiego dyżurnego) i dalej czytałem o o. Pio, który mówił, że Pan Jezus błogosławi wszystkie nasze uczynki czynione dla bliźniego z miłości...
APeeL