W modlitwie poprosiłem o ochronę komputera i strony...w odpowiedzi powtarzało się słowo: "kody". Przy okazji ich zmieniania dowiedziałem się o potrzebie modernizacji systemu Joomla (migracja do 4.0). To dość skomplikowana operacja...rano napiszę o pomoc do prowadzącego firmę. Wszystko edytowałem po dwóch godzinach snu i znalazłem się na Mszę św. o 7.15!
Mam odwrócenie dnia i nocy (praca na Poletku Pana Boga w nocy ze snem w ciągu dnia), co prowadzi do tzw. zespołu długu czasowego.
To miało wielkie znaczenie podczas pracy w pogotowiu ratunkowym z równoczesnym niewolnictwem w przychodni oraz dodatkowymi zastępstwami "ordynatora" oddziału wewnętrznego.
Nie mogłem odmówić kierownikowi Działu Terenowego ZOZ-u, ale w przypadku pomyłki (zespół przewlekłego przemęczenia)...mogłem trafić do więzienia.
Dzisiaj, gdy to zapisuję widzę działanie Opatrzności Bożej w moim życiu. Od Ołtarza św. padną słowa o problemie (Dz 15, 1-6): czy bez obrzezania (zwyczaju Mojżeszowego) można zostać zbawionym? Takie było i trwa dalej myślenie przewodników w judaizmie.
Natomiast Pan Jezus wskazał, aby trwać w Nim, bo inaczej nasz owoc będzie lichy (J 15,4.5b)...potwierdzam to, bo sam z siebie nic nie mogę jak latorośl (jeżeli "nie trwa w winnym krzewie"). Dalej była mowa o ćwiczeniu nas przez Boga Ojca (Ewangelia: J 15,1-8). Pan Jezus wprost prosi, abyśmy wytrwali w wierze dodając: "poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni". Na tę chwilkę te słowa wpadły w moje serce.
Po Eucharystii położyłem głowę na ławce kościelnej i popłakałem się. Już wiedziałem, że ten dzień będzie w intencji mających niespodziewane problemy. Jakby na tę chwilkę siostra zaśpiewała pieśń: "Pomnij Mario, Matko miła"...z pocieszeniem dla mnie, bo "nikt od Ciebie w cierpień nocy nie odchodził bez pomocy.
Taką właśnie miałem noc: wysiłek duchowy, kłopot ze zmianą kodów wejścia, niespodziewane zalecenie dla systemu Joomla.
W domu trafiłem na telefon żony do hydraulików, bo w piwnicy jest nieszczelność rury wodociągowej...wymiany wymaga zardzewiały kran (spora operacja). Ogarnij teraz pożyczkobiorców, frankowiczów, a nawet lokujących lokaty w "lipie" (Amber Gold).
Dodam jeszcze spadkobiorców włóczących się po sądach (niedawno to przeżyłem). Zadzwoniłem w mojej sprawie do Delegatury OIL w Radomiu, gdzie zmienił się przewodniczący, który jest zarazem wiceprezesem OIL w W-wie.
Później wzrok zatrzymała korona cierniowa na figurce Pana Jezusa, co było zapowiedzią jakiegoś cierpienia. Po ludzku pomyślałem o mojej obecnej sytuacji, ale drogi Pana nie są naszymi...
Właśnie opracowywałem zapisy dziennika (20-21.11.1990)...zdziwiony stwierdziłem, że dzień 22.11.1990 ("Serce w sercach"...) jest już edytowany, ale pozostał poniższy tekst....
Monolog do pacjentki...
"Dziwne wydaje się prowadzenie życia świętego już tutaj, ale ostatni będą pierwszymi. Życiorys przyszłego świętego badają specjalne komisje...najlepiej, gdyby takim się urodził. Są tacy, ale Pan Bóg zabiera ich w dzieciństwie.
Pozostali doznają olśnienia w różnych sytuacjach, często po burzliwym życiu. Prawdziwi święci są wśród nas i tylko Bóg o nich wie. W środku potwornych łagrów radzieckich...skazaniec modlił się nocami za oprawców, a takich zabijano. Tak rodzi się Prawdziwy Święty nigdy nie rozpoznany przez świat".
Mój późniejszy krzyk...
„Jezu mój, Jezu...w tym momencie dałeś mi zrozumienie Twojej Miłości do ludzi". Teraz już wiem, że moim jedynym wzorem jest Zbawiciel, Jego mam głosić, tylko o Nim mówić. Jego dawać za przykład i Jego Wizerunek nosić w klapie, mieć na drzwiach gabinetu lekarskiego i w sercu!
Piszę to, a łzy prawdy zalewają oczy...uciekłem do ciemnego pokoju. „Panie Jezu serdecznie proszę, spraw Dobry Jezu, aby ludzie zrozumieli, co oznacza Twoja Miłość. Każdy ma być bratem dla drugiego.
Jezu mój, Ty cierpisz nadal, chociaż Jesteś niewidzialny. Twoje dary nie dają przyjemności światowych. Twoje dary to cierpienia razem z Tobą. Jak mam to wykrzyczeć do ludzi!
Ćwicz mnie Jezu w Twojej Miłości i spraw, abym mówił do ludzi w Twoim Imieniu...spraw Jezu, abym był Twoim narzędziem! Panie Jezu przyjmij modlitwę przebłagalną za wszystkich pacjentów i ich rodziny z dnia dzisiejszego”.
Popłakałem się podczas obecnego czytania - zdziwiony moją łaską wiary tuż po nawróceniu. W stanie wstrząsu duchowego wyszedłem na spacer modlitewny wołając przez godzinę do Boga Ojca...w dzisiejszej intencji.
APeeL
Rzadko modlę się za siebie, bo przeważnie dziękuję za bezmiar spadających na mnie łask. Można powiedzieć, że zahaczyłem się. Wczoraj byłem ledwie żywy, a dzisiaj wstałem z wielkim trudem...okazało się, że miałem być na Mszy św. o 7.15.
Dobra lub zła decyzja pociąga za sobą cały ciąg zdarzeń. Przenieś to na najważniejszą dotyczącą twojego życia. Pomyśl o niej i całej hierarchii w którą wkładasz serce (np. wykształcenie i urządzenie życia swoich dzieci, budowa domu, itd.).
To jest dobro, ale wielu rodziców nie widzi poza swoimi pociechami nic innego. Tak tworzy się mamisynków, a przy tym zapomina o swojej duszy, o naszym wiecznym ciele na które czekają w Królestwie Bożym.
W prawie pustym kościele kobieta usiadła na "moim miejscu", a dzięki temu znalazłem się przed obrazem Trójcy Świętej z "patrzącym" (przykuwanie wzroku) Duchem Świętym. W tym czasie padły słowa (Dz 14, 19-29) o ukamienowaniu Pawła wywleczonego za miasto.
Po otoczeniu przez uczniów "podniósł się", a następnego dnia razem z Piotrem zachęcali "do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego". Później przekazali jak "Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary".
Natomiast Pan Jezus w Ewangelii J 14, 27-31a) - przed odejściem z tego świata - przekazał nam pokój..."nie tak jak daje świat". To prawda, bo ten pokój otrzymany w Eucharystii nie można opisać naszym językiem...trzeba to przeżyć samemu. Pomijając te dary jedno jest pewne, kto uwierzy w Syna Bożego ten będzie zbawiony, a to oznacza powrót do naszej Prawdziwej Ojczyzny.
W tym czasie Szatan podsunął mi "pisanie" pisma w sprawie mojej krzywdy (do Izby Lekarskiej). Nie mogłem uwierzyć jak sprawnie było dyktowane, językiem pełnym nienawiści, a przy tym bezbłędne stylistycznie. Tak piszą opętani intelektualnie...pod jego dyktando.
Wczoraj spotkałem młodego mężczyznę w myjni samochodowej, który skończył KUL, ale stał się ateistą, a w końcu antyklerykałem. Tak jakby się chwalił. Nigdy nie spotykam chwalącego się łaską wiary, bo wtedy pada zarzut pychy. Błyskawicznie wyliczyłem mu błędy, słuchał mojego świadectwa wiary z moim zaznaczeniem, że nasze spotkanie nie było nieprzypadkowe.
Wielka jest lekkomyślność ludzka...podsuwana przez Belzebuba, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji. Nie ma życia po śmierci? Zakopują? Zamordowane dzieci na Ukrainie i zleceniodawcy barbarzyństwa będą „leżeć obok siebie" (w sensie tylko gnicia)? Nawet w tym jest różnica ponieważ barbarzyńcy są chowani w Alejach Zasłużonych, a ofiary zakopuje się w mogiłach zbiorowych!
Proszę Cię w ramach tej intencji, abyś wrócił do prawdziwej wiary katolickiej. Nie biegnij od razu z żoną do kościoła. Poproś Pana Jezusa, a także Ducha Świętego o pomoc, kontroluj przy tym "swoje" myśli, bo są to całe fale (bałwany) sprytnych zapytań, szydzenia z wiary, wskazywania na wykształcenie i to, co powiedzą ludzie czyli "trawa".
Biega taki, gimnastykuje się, jako dziadek uprawia kulturystykę, a babcie nie wychodzą z salonów mody i rożnych gabinetów "urody". Nie chce mi się rysować, bo jest już 3.00, ale wyobraź sobie, że ciało robi łuk: "z prochu do prochu", a dusza wcielona podczas poczęcia wylatuje ze zgnilizny jak motyl z brzydkiej larwy.
Podziękujesz mi, gdy spotkamy się w Ojczyźnie Prawdziwej. Ciekawi mnie wygląd św. Piotra. Wyobrażam sobie, że to był mężczyzna podobny w budowie do Ławrowa. Ja fizycznie nie jestem do niego podobny, ale to mój ojciec duchowy (mistyk mistyków).
Podlałem kwiaty pod krzyżem i zapaliłem lampkę. Odespałem dwie poprzednie noce, odmówiłem modlitwę za wczorajszy dzień i zawaliłem następną noc...dla Ciebie.
Jeszcze raz proszę. Uwierz mi, bo wiodłem życie ala Wiśniewski lub Augustyn przed nawróceniem. Mówię Ci, że nasza wiara (katolicka) jest jedynie prawdziwa (Eucharystia)...
APeeL
Aktualnie przepisane (zwiastuny, szukaj chronologicznie)...
17.11.1990(s) ZA TKWIĄCYCH NA ROZWIDLENIU DRÓG...
Tuż po wstaniu zacząłem wołać: "Panie Jezu przyprowadzam Ci dusze czyśćcowe, szczególnie bliskie Tobie, wiem, że tego pragniesz". Natarczywie zaczęły pojawiać się przeszkody, które okazały się skuteczne (rozmyślania z monologiem wewnętrznym).
Teraz czytam o ostatniej godzinie Bolesnej Męki Pana Jezusa. W nagłej jasności poznałem jak Pan Jezus brzydził się grzechami...przyjął wszystko za nas - pogardę, wstyd, biczowanie, oplwanie, przebranie za obłąkanego. (...)
Rozważania Męki Jezusa nie można prowadzić z punktu widzenia ludzkiego - trzeba Mękę widzieć z Nieba, od strony Ojca Prawdziwego...
Demony otrzymały pozwolenie na kuszenie Judasza, rozwydrzenie tłumu, który jeszcze niedawno był pełen uwielbienia, a także na okrucieństwo oprawców. Nikt inny tego nie mógł przetrzymać...nawet wówczas było to widać u Apostołów, bo nie mieli mocy od Ducha świętego...stąd zaparcie się Apostoła Piotra. Co czuł Jezus uderzony w twarz? Co czuje niewinny człowiek uderzony w twarz. Taki właśnie policzek otrzymał Jezus u Arcykapłana Kajfasza.
Z wielką mocą tłumaczę koleżance - lekarce, że nie wystarczy uroda, bogactwo i radość z życia, bo każdy musi odnaleźć ostateczny sens swojej egzystencji. Nie wolno tworzyć sobie bałwanów (...) Proszę odwrócić pojęcie życia i śmierci - jasno zobaczy pani wygnanie. Pani mówi, że nie trzeba myśleć o śmierci. To błąd, ponieważ myślimy wówczas o życiu prawdziwym. Proszę szukać celu, a ja pomogę pani stwierdzeniem: pamiętaj skąd spadłaś!
Pracuję jako lekarz, dobrze wykonuję swoje obowiązki, ale moim celem życia nie jest leczenie ludzi. Ja z nimi cierpię na tym wygnaniu, gdzie wszystko jest zatrute, niepewne i niebezpieczne.
Pada, pada, wszystko jest brzydkie i smutne...na dalekim wyjeździe karetką czytam o Jezusie i modlę się za zespół karetki, a przy rozwidleniu dróg trafiamy na piękną figurę Pana Jezusa. Patrz na znak, bo większość jest na rozstajach dróg.
Radość zalała serce, a możliwości Boga są nieskończone. Właśnie w prasie religijnej trafiłem trafiłem na list: "Modlitwa spełniona podczas śmierci"...
APeeL
18.11.1990(n) ZA NAGLE ZALANYCH ŚWIATŁOŚCIĄ...
Zbliża się północ. Pędzimy z nagłym porodem, a ja wołam do Boga za kapłanów, a w bramie szpitala "łapiemy koło"! Nadeszła refleksja - jakże porody podobne są do śmierci.
Szkoda, że nikt nie opisuje przebiegu porodu. Ładne byłoby zdjęcie wymęczonego Jana Kowalskiego tuż po trafieniu na ten świat. Może nagły poród sprawia powolną śmierć. Ilu ludzi nie może się narodzić, a ilu chce, a nie może umrzeć.
Ogarnij kombinacje: poród uliczny, w windzie lub piwnicy. Jakby na czas tej refleksji - w środku nocy - zerwano do następnego porodu! Tuż po przebudzeniu, w mojej słabości z całą mocą napadł na mnie Zły.
Po powrocie do domu trafiłem na ciszę...zegar tykał miarowo, żona coś czytała, natchnienie sprawiło, że wyszedłem na Mszę o 10.15. Przez całą drogę powtarzałem "Zdrowaś Mario" czyniąc wielkie odkrycie dla błądzących! Ta modlitwa wycisza i nie dopuszcza ataków złego!
Nie byłem pewny czy mogę przyjąć św. Hostię, ale pomogły mi słowa Jezusa do s. Faustyny, że bardziej jest obrażamy jeżeli nie idziemy do Stołu Pańskiego! (...)
W mojej rozterce...kapłan, który odprawiał Mszę św. podszedł do mnie z kielichem. Podziękowałem Panu Jezusowi. Teraz trwam w sobie, wszystko dopływa do serca, a po otworzeniu oczu zostałem zaskoczony zalany jasnością, a to dzień pochmurny z opadami. (...) Uciekałem przed ludźmi i rodziną...w kuchni, bo nie mam własnego kąta otworzyłem książeczkę, gdzie trafiłem na słowa: "Niech świeci lampka twojej duszy!".
Zbliża się czas spotkania z posłem, ale od Pana Jezusa napłynęło zapytanie: "czy chcesz być ze Mną?" Zostałem, zapisałem wszystko i to były najpiękniejsze chwile mojego życia! (...)
APeeL
19.11.1990(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ SŁUŻYĆ POTRZEBUJĄCYM
Pracuję szybko i proszę Jezusa, aby pomógł mi, bo w poniedziałek nigdy nie zdarza się przerwa. Wszystko szło sprawnie idzie sprawnie i u lekarki stomatolog cierpliwie czekałem na swoją kolejkę, a z czytanego "Dzienniczka" Anieli Salawy ujrzałem moje obdarowanie przez Boga.
Ojciec Prawdziwy ustanowił mnie Swoim synem, zostałem ochrzczony, byłem u Pierwszej Komunii św. a dodatkowo otrzymałem Matkę Prawdziwą, Jezusa, dar wiary, rozróżniania dobra i zła, jasnego zauważenia zła w sobie...jeszcze kościół z kapłanami, chrześcijańska ojczyzna, biały fartuch z możliwość czynienia wielkiego dobra,
W tym momencie odczułem, że Duch Święty napłynął do mojego serca: "Jezu spraw, abym czynił, to co Ty pragniesz!" (...) Czekałem na swoją kolejkę, a właśnie nadarzyła się okazja do nauczania! Głośno i zdecydowanie mówiłe o prawdzie naszej wiary, Eucharystii, błędach braci odłączonych, fałszywej nauce św. Jehowy. W tym momencie wzywają do gabinetu!
- Dziękuję bardzo pani doktór, bo czyni pani wiele dobra, które jest źle opłacane...tym większa będzie późniejsza nagroda! Sam zdziwiłem się tym zdaniem, przecież taka jest prawda. Dobra zapłata - jaką chcesz jeszcze nagrodę? (...)
Teraz, na dyżurze w pogotowiu pędzimy do pożaru. Straż pożarna i policja była już na miejscu. Gliniana chatka spłonęła z obłożnie chorą babcią (została tylko jej głowa), a dziadka wyciągnięto poparzonego na twarzy. Babcia nie wychodziła z łóżka, a dziadek w znacznym stopniu niedołężny opiekował się nią jak mógł. Teraz stękał, chyba nie wiedział, że żona jest spalona, bo zaczadział. Prawdopodobnie zaprószył ogień i nie umiał jej pomóc.
Smutno w szpitalu, bo na korytarzu leży chora...blada jak papier i krzyczy z bólu. Nie mogę jej pomóc, bo podlega mi. Dziadek był bardzo brudny, ale przy braku bieżącej wody i w jego zniedołężnieniu trudno jest umyć nogi, a nawet założyć buty.
Pielęgniarki pokrzykują, personel nie chce go...wolą kogoś pachnącego z liczną obstawą rodziny! Taka jest konstrukcja normalnych ludzi. Jednak on budzi wielkie współczucie i szacunek.
Moje serce jest z nim...wstawiam się i proszę. Próbuję rozmawiać z personelem, ale są "głusi duchowo". Ze łzami w oczach odjechałem ze szpitala, a w tym momencie przypomniał się Pan Jezus umywający nogi Apostołom. Sam chętnie umyłbym nogi temu dziadkowi! "Jezu!"..."och Jezu mój!"
APeeL
Św. Andrzeja Boboli
Patrona Polski
Tak pięknie zapowiadała się niedziela, ale cały wieczór aż do 3.00 rano zmarnowałem na instalowaniu starego programu Libre Office 7.3.2.2 lub 7.2.2.5, bo najnowszy miał wielki feler (nie można było skasować wypunktowywania). Następnego ranka spec - w ciągu 10 minut - zamienił te programy.
Jak się okaże to było w ramach w/w intencji. Ogarnij cały świat ludzi mających "dobre" pomysły lub normalnie kuszonych, zwiedzionych i opętanych. Najgorsze jest opętanie intelektualne (trudne do rozpoznania); tacy ludzie, często z tytułami mają obsesję na atakowaniu jedynie prawdziwej wiary katolickiej.
Po naprawie programu...napłynęła moc i przez 5 godzin porządkowałem i malowałem tył garażu. To też nie było mądre, bo moje choroby nie pozwalają na taki stachanizm, a ponadto dzisiaj było święto kościelne (nie wiedziałem)...
Później przepłynął cały świat objętych intencją...
1. Na pierwszym miejscu jest bolszewizm, agenda Mefistofelesa (Kłamcy i Niszczyciela), który podsuwa pragnienie władzy nad światem. To zarazem jest jego totalny fałsz ("patrz w oczy i kłam")...zdradziła to ostatecznie opcja tow. W. W. Putina.
Zapoznałem się z tym w moim samorządzie lekarskim (wiara katolicka to choroba), w warsztacie samochodowym ("sklejenie" pompy paliwowej, oblanie silnika olejem, aby go "reperować"), włamanie się do komputera z instalacją dającą dostęp do jego zawartości, a nawet ostatni napad dającego ochronę (Kasperski)...na trzy moje komputery, aby "naprawić" je po zezwoleniu na wejście. Stało się to tuż przed agresją na Ukrainę, itd.
Szatan to Książę Kłamstwa, ale oni nie uznają istnienia Boga, a przez to jego Przeciwnika. Mieliśmy czynić ziemię sobie poddaną, a tu mamy być poddani Kłamcy z jego agendami pod obrazem Stalina, bo Wowa chce przejść do historii jako ten, który podpalił świat.
Nic mu nie brakowało, ale "słuchał" Mefistofelesa. On nie ma o tym świadomości. Wpadł w pułapkę i musi użyć broni chemicznej lub nuklearnej. Nie zrozumiesz tego patrząc tylko po ludzku.
2. Ateizm czyli wciskanie, że wiara to taca i kasa, po śmierci nic nie ma, gnijemy jak szczury lub świnie, a mowa o duszy to bajki na dobranoc. W tym czasie tacy wierzą, że powstali na dnie oceanu (z jednej komórki), bo upadła teoria ewolucji o pochodzeniu od małpy.
3. Antyklerykałowie..nawet nie mrukną o Allachu i Mahomecie, większym proroku od Pana Jezusa, Syna Boga Objawionego (jeżeli już to późniejszego). Zabierają tam wolną wolę...jedyny dar Boga Ojca.
4. Staliniątka, sierotki polityczne, których związek bratni (czyli "kapuś na kapusiu, kapusiem pogania")...miał ogarnąć ludzki ród. Nie mogą się odnaleźć, bo mentalnie nadal służą byłemu okupantowi.
Prof. Jan Hartman 15.05.2022 dał wpis o Glapińskim...napisałem tam komentarz (dr. Bylejaki):
Jako teista nie znam się na polityce, ale bardzo lubię wywody Pana Profesora w stylu: „prezes banku centralnego w służbie dyktatora to przepis na katastrofę monetarną (…) podatek, jaki musimy zapłacić za pozostawanie PiS u władzy”.
Ja nie jestem „partyjny”, ale widzę rozgoryczenie Pana Profesora, że Słońce Peru nie wróciło do władzy z „przybudkami”. Każdy komuś służy…dotychczas kłanialiśmy się partnerom ze Wschodu, a ostatnio także IV Rzeszy (w języku blogowym). Oczka swoim partnerom otworzył tow. Putin (bomby i kurek gazowy).
Nic nie da całkiem spóźnione wynajdywanie „winnych”. Ja na miejscu rządzących ruszyłbym rezerwy złota trzymane na ostatnią godzinę, która właśnie nadeszła. Pisałem wcześniej, że będzie „Afganistan” lub wielkie bum i to się sprawdza. Pan Profesor szuka „dziury w całym”, a śmierć puka do drzwi.
Powiem tylko jedno: nie podoba mi się komunistyczne rozdawnictwo…trzynastka dla biedaka i Jerzego Urbana w pałacu albo dla „zwykłego” obywatela z okazałym domem i Mercedesem przed bramą.
Kto ma więcej ode mnie niech odda (przez 40 lat…do 10 dyżurów – w pogotowiu i oddziale wewnętrznym). No tak, ale zaraz zacznie się, że nie wolno dzielić Polaków z grzebaniem w życiorysach…
5. Dalej jest to 99.99% ludzkości, którą nie interesuje życie po śmierci z inwestowaniem w to, co jest wieczne. W tym momencie proszę Cię - nie daj się nabrać. Zapytaj sam siebie: jaki jest cel twojego życia, bo grzybiejemy na starość, mylą się nogi, nawet nie można spokojnie napić się wódki, bo ręka drży...
Ledwie żywy pojechałem na Mszę św. o 18.00, siedziałem na placu kościelnym, niewiele dopływało, a całość przeżyć to była Eucharystia ze śpiewem dzieci po 1 Komunii świętej z późniejszym poświęceniem obrazków. Ja trzymałem w ręku Pana Jezusa z Całunu, którego św. Oczy uśmiechały się do mnie!
Dopiero następnego dnia w tej intencji popłynie moja modlitwa...
APeeL
Do 3.00 w nocy pisałem wczorajszą intencję: za posłanych do nawracania narodów, ale skoncentrowałem się na podobnych do mnie, głoszących chwałę Boga przez internet. Całkowicie zapomniałem o misjonarzach, którzy często są zabijani ale dzisiaj odmówię w tej intencji całą moją modlitwę. Jakby na znak właśnie wspomogłem ich finansowo, aw podziękowaniu przysłano ich pismo: „Misje dzisiaj”.
Ledwie zwlokłem się na Mszę św. o 7.00, bo dodatkowo nie mogłem spać. Jakby na pocieszenie na linii miałem 2.5 tysiąca czytających dziennik. Mszę św. wysłucham w słońcu i przy śpiewa ptaków...na placu kościelnym. W tym czasie płynęło Słowo...
Piotr zalecał wytrwania w wierze, <<bo przez wiele ucisków trzeba na wejść do królestwa Bożego>>.
Psalmista wołał ode mnie (Ps 145):
„Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardo łaskawy
Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył”.
Apostoł Jan przekazał wizję z Apokalipsy (Ap21, 1-5a) o nowej ziemi z Miastem Świętym – Jeruzalem zstępującym z nieba od Boga.
Natomiast Pan Jezus w Ew J13 prosił, abyśmy się wzajemnie miłowali.
To jednak nie może być zrealizowane w pełni, ponieważ przebywamy na zesłaniu („Obóz Ziemia”), gdzie szefem jest Belzebub. Jego działanie może ujrzeć każdy podczas obecnej napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę.
Barbarzyńcy mordują dla mordowania, grabią z równaniem wszystkiego z ziemią z podkładaniem min nawet na polach dających chleb całemu światu! Wszystko poznajemy po owocach.
Eucharystia ułożyła się w kielich kwiatu...jako podziękowanie za pracę nocną na Poletku Pana Boga. Dzisiaj przez półtorej godziny wołałem do Boga we wczorajszej intencji…
APeeL
Aktualnie przepisane
16.11.1990(pt) Sercem pragnąłem Pana Jezusa...
Podczas przejścia do pracy w przychodni odmawiałem modlitwę przebłagalną za pracowników rejestracji...na których wczoraj krzyczałem, a teraz prosiłem Pana Jezusa, aby objął ich swoją opieką. Zawołałem także do Ducha Św. o dar dobrej rady, abym niektórym ludziom mógł powiedzieć wszystko w jednym słowie.
- Ciężki wypadek pani dziecka musi zbliżyć rodzinę w miłości, trzeba rzucić palenie w intencji jego zdrowia. Dla Boga nie ma nic niemożliwego...rutynowe zamówienie Mszy św. może nie wystarczyć. Z przychodni zamówiono taką w intencji zmarłego pracownika, ale nikt z pracowników nie pojawił się!
- Pani boi się śmierci, ale pani „już jest umarła”! Trafiłem w kobietą energiczną, „złą", trzymającą się świata materialnego i chodzącą po sądach.
- Stwórca dał pani wielki dar...przewlekłą chorobę oraz próbę zagrożenia śmiercią. Tę śmierć widziało wielu ludzi i poprzez nią Bóg powiedział: „czy jesteście gotowi do powrotu do Mnie? Czy ty, która dłuższy czas jesteś ciężko chora przygotowałaś się na to spotkanie?...zobacz jak nagle mogę wezwać każdego!” To było do pacjentki, której „uratowałem” życie...
Ciężki dzień, jeszcze jeden w życiu. W aktówce nosiłem wahadełko, ponieważ chciałem nauczyć się oceniania tolerancji na leki przez chorego. Właśnie trafiła się pacjentka znająca tę sztukę - wszystko trwało 3-4 minuty. Metoda jest prosta i skuteczna.
Wszystkich załatwiłem, nikomu nie odmówiłem, od nikogo nic nie przyjąłem - jak wielką radość daje to w sercu. Teraz idę wolno, noga za nogą i odmawiam wyznanie naszej wiary: „w Jedynego Pana Jezusa Chrystusa...współistotnego Ojcu...przez Niego wszystko się stało”. Jak wytłumaczyć moje uniesienie duchowe, prawie oderwanie od ciała?
Łzy kręciły się w oczach, coś ścisnęło mnie w sercu. Przypomniało się dzisiejsze nocne oglądanie „Biblii w malarstwie”...popłakałem się przy obrazie biczowania Jezusa, Pana mojego.
Nagle w szczycie domowego szumu dopadła mnie tęsknota za Jezusem, Matką Prawdziwą, za ciszą przy zapalonej świecy i modlitwą...
„Panie Jezu! Cóż warte to wszystko, przecież nie może ukoić tęsknoty do Ciebie, mój Jezu. Tylko Ty Sam możesz to uczynić, schodzisz Jezu do mnie w różnym czasie - wówczas wszystko chciałbym rzucić i schować się w Twoim Sercu.
Ty, Jezu, który wszystko możesz pochylasz się do marności - przecież bez Ciebie nic nie znaczę. Dlaczego ludzie wolą nic od Ciebie, Jezu mój! Wiem, że Twoje Serce nadal krwawi.
Ty widzisz ich zatracenie. Nie chcą Ciebie, Jezu - może nie podoba im się stajenka, osiołek, ubóstwo, kamienny grób...może nie podoba im się Prosta Droga wiodąca do Życia. Większość nie chce Ciebie Jezu mój! Przychodź zawsze do mnie w smutku i opuszczeniu - będzie nam dobrze we dwoje! Proszę Cię Jezu - przychodź zawsze do mojego serca i bądź w nim”.
Popłakałem się podczas pisania tych słów...i czułem, że nawet modlitwa nie jest potrzebna. Trwałem tak w ciszy. Posłuchałem natchnienia: "włącz kasetę”, gdzie trafiłem na słowa kapłana: pochyl głowę na błogosławieństwo.
Przez usta kapłana Jezus mówił do mnie, że sprawi zdrowie mojej duszy i ciała, obdarzy mnie braterską miłością, a ja muszę zawsze być Mu oddany! „Jezu mój, Jezu przecież niczego więcej nie pragnę - zdrowia duszy, miłość do braci i wierności z oddaniem Tobie!”
Teraz chór męsko - żeński powtarza modlitwę: „Zdrowaś Mario” w coraz szybszym tempie i coraz głośniej krzycząc na zakończenie: „Jezus! Jezus! Tak zostało wyładowane moje napięcie.
Od tej chwili trwałem w milczeniu wewnętrznym. Nic nie musiałem czynić, aby milczeć i bardzo trudno jest opisać ten stan uniesienia duchowego. We mnie jest pokój, cichość, małość, pragnie odosobnienia i milczenia.
Trwała święta cisza w myślach, sercu i mowie. Odezwałem się tylko do córki, która czytała pismo o zbrodniach: „cofasz się?” Stan ten jest Jego działaniem, ja sam nie mogę tego wywołać. Normalnie pragniesz mówić - tutaj odwrotnie: milczysz i tak jest ci dobrze, jesteś blisko Pana, a nawet w Nim.
Każde słowo w zapiskach s. Faustyny przeszywało serce. Potwierdziła moje spostrzeżenie, że wielu kocha Boga w pomyślności, a mało ludzi wierzy w życie wieczne. Najważniejsze jest życie zgodne z Jego Wolą...umartwienia dla samych umartwień nic nie dają! Dzień kończą słowa Pana Jezusa do świętej: „cokolwiek czynisz bliźniemu - Mnie czynisz!”
APeeL
Święto św. Macieja, Apostoła
W moim codziennym życiu otrzymuję wielką pomoc od Boga Ojca, szczególnie w przekazywaniu świadectw wiary. Obecnie nic nie planuję...właśnie zostałem obudzony o 4:00 i do Mszy świętej o 6:30 opracowałem i edytowałem wczorajszy zapis. Na spotkaniu z Panem Jezusem trwały demoniczne rozproszenia, które zależą od intencji, a dzisiejszej jeszcze nie znałem.
Nagle „ważne” stało się: przedśmiertne sprzątanie i malowanie garażu, reperacja roweru (kolejka, bo jest sezon), wróciła „Uwaga” TVN z relacją o prywatnym domu opieki z szefową bezpieki, całkowicie zdegenerowaną alkoholiczką oraz mój umiłowany samorząd lekarski, a wszystko zakończyło się podnieceniem seksualnym...aż krzyknąłem!
Sam zobacz, jak bawi się z nami przeciwnik Boga i to na Misterium jakim jest Msza św.! Nigdzie tego nie usłyszysz i nie przeczytasz, bo Szatan jako zabójca naszych dusz „nie istnieje”. Przecież jest to pokazane na bolszewickich służbach, których zadaniem było i jest szkodzenie tym, co nie z nami i zabijanie...nawet swoich, którzy zbyt dużo wiedzą...
Przekazuję to dziwiącym się, że „chodzenie do kościoła” nic nie daje oraz wrogom wiary, bo tacy uważają, że w ich głowach są tylko ich myśli.
Zarazem uwagę przykuła pieśń o tym, że Pan powołał nas, mamy przynosić owoce czyli nauczać narody aż po krańce ziemi. W Królestwie Bożym wiedziano, że dojdziemy do takiej właśnie sytuacji, że Słowo z mojej izdebki może tam dotrzeć!
Dzisiaj w miejsce zdrajcy Judasza (Dz 1,15-17.20-26) wylosowano Macieja (po modlitwie). Psalmista w Ps 113,1-8 chwalił Boga Ojca, który „Podnosi z prochu nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt, wśród książąt swojego ludu". Natomiast Pan Jezus (w Ew. J 15,9-17): „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili (...)”.
Eucharystia odmieniła wszystko, a po powrocie do domu popłakałem się podczas obrazów barbarzyńskiego niszczenia narodu ukraińskiego. To jest wyraźne działanie Mefistofelesa (Kłamcy i Zabójcy) pragnącego zguby ludzkości. Agresorzy nie wiedzą o tym, przekonani że mają rację w eksterminacji sąsiedniego kraju.
Ludzkość nie widzi Apokalipsy i nie reaguje wg głoszonych zasad (ONZ) oraz nie prosi się przy tym Boga Ojca, którego moc może nas ocalić. Piszę to świadectwo, a w telewizji pokazują „Marsz równości” w Łodzi (7 km)...dyskryminowanych, bo nie chcemy nazywać kobietą osobnika z fujarką. Pasowałoby tutaj określenie Marty Lempart, ale nie chcę grzeszyć.
Nie wiedziałem jak dokonać zapisu tego świadectwa, ale po zawołaniu do Ducha Świętego wszedłem na blog prof. Jana Hartmana (www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne). Tak zostałem posłany do narodów (jako dr. Bylejaki) dając poniższe komentarze.
kalvarya01 14 MAJA 2022 9:51
Jako specjalista z ekonomii (PhD)…jednym słowem „bankster” bełkocze o wierze w Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie…
1. Boga nie ma, bo „być nie może”, a wiara to pseudonauka. Po jego uzasadnieniu szczęka wypadła mi i nie mogę jej znaleźć…
2. Umysł ludzki „nie jest w stanie pojąć” (słusznie), bo wiara jest łaską czyli zapaleniem Światła.
3. Usunięcie teologii z państwowych uczelni (zgadzam się), ale w islamie mamy Państwo Religijne.
Bratku!
W walonkach i to prosto z gnoju wszedłeś na teren święty. Kompromitujesz się w swoich fikołkach duchowych. Wiedz zarazem, że Pan wyciąga takich na salony.
Kłamca podsuwa ci demoniczne uzasadnienia, bo on wie, że jesteśmy po śmierci. Zapamiętaj radę: jak napłynie chęć zabierania głosu na temat sensu naszego życia…złap się za miotłę (w przenośni), bo masz bałagan na biurku i mętlik w głowie…
olborski 14 MAJA 2022 13:14
Sugeruje dyskusję o „filozofii parafialnej”, która ma „subtelną wyższość nad wiejska” (jedna parafia, a wsi kilka i każda ma swojego).
Lubię żarty, bo sprytnie – jako nauczyciel…w sensie ja cię nauczę” – określasz głupków filozofami, a wieczność „nieskończonością towarzyszącą”. Biblii nikt nie podpisał, a autorzy są znani tylko z ambon.
Wszystko kończy taniec z demonem: „Jeżeli autora liczby Pi jest tak samo trudno znaleźć jak autora P. Św. (nie ukończone sukcesem poszukiwania) to w samej rzeczy jest coś na rzeczy …ale co?”
Ciekawe byłoby nasze spotkanie. Może Pan Profesor coś zorganizuje, bo Parady Grzeszności stają się już infantylne…wobec możliwości unicestwienia tego świata.
APeeL
AKTUALNIE PRZEPISANE
15.12.1990(s) Rozdarcie serca z powodu prowadzenia podwójnego życia...
W ciemności padłem na kolana z odmawianiem „Ojcze nasz”, ale demon podsuwał natrętne myśli i musiałem wkładać wiele wysiłku w tę modlitwę. W tym czasie z radiowej dwójki popłyną słowa o „jedności, solidarności i prawdziwej wolności”.
Nagle z jasnością ujrzałem, że Bóg dał nam Swojego Syna...na okrutny lincz, który otworzył dla nas Ojczyznę Prawdziwą. Trzeba się cieszyć, nawet Pan Jezus upominał niewiasty, aby nie płakały...wiedział, że Jego Misja została zakończona pełną Bożej Chwały.
To były błyski (w czasie 1-3 minut), ból ściskał serce, popłakałem się, a właśnie wróciła żona. „Jezu, Jezu, Jezu! Jak to wszystko jest odwrócone Boże Narodzenie - smutek!”
Dzisiaj, gdy to przepisuję (14.05.2022) na Mszy św. porannej mój wzrok zatrzymało Serce Pana Jezusa oraz kilka razy ostatnia stacja Drogi Krzyżowej: Pan Jezus składany do grobu. Czytaj: „umarłem za was z Miłości Bożej!”
Wówczas zrozumiałem, że prowadzę podwójne życie: takie jak wszyscy oraz duchowe. Nawet ujrzałem dwa kalendarze (obrotowe tarcze) z nałożonymi na wszystkie dni świętami naszej wiary.
W sercu pojawiła się tęsknota za ciszą...jakże teraz chciałbym być sam, ale już ktoś puka z jednym zapytaniem. "Jezu mój, Jezu daj mi chwilkę ciszy, gdy pragnę Ciebie...dlaczego Zły wówczas tak przeszkadza? Tyle wokół zwyczajnych ludzi...dla nich najważniejsze jest zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie!”
Przecież Pan Jezus może dać nam wszystko, ale porzuć koncert życzeń, bo otrzymasz tylko to, co jest dla ciebie dobre. Właśnie zmarła 90-letnia siostra zakonna (służka MB Niepokalanej). Dziwne, bo te siostry umierają zawsze przed świętami - ja tam zawsze chodzę i uzyskuję z ich śmierci pocieszenie.
Zaprowadzono mnie do kaplicy, gdzie ich przełożona uklękła, a ja za nią! Tam była piękna Figura MB Niepokalanej, która ukazała się zakładającej zakon. To samo uczyniliśmy przy opuszczaniu kaplicy. Wypisuję kartę zgonu, rozmawiamy, napływa pocieszenie. Otrzymałem to czego pragnąłem: ukojenie mojej duszy.
Teraz na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) czekam na kolegę, aby grać w tysiąca. Napływa, abym zamiast tego pisał o Panu Jezusie. „Jezu mój! Co czułeś, gdy zdzierali z Ciebie szaty, a co rozciągnięty na krzyżu? Przecież ludzie dalej to czynią!”
Teraz mam daleki wyjazd. Nie wiem, gdzie jadę i po co. Z torby wyjąłem dwie krówki, ale posłuchałem natchnienia, abym ich nie jadł. Jak się okaże trafiłem do straszliwej biedy z dwójką przestraszonych lekarzem dzieci. Jakże pasowały te słodycze. „Jezu mój, Jezu! Jak delikatne są dobre natchnienia płynące ze strony Bożej”.
Z następnego wyjazdu wiozłem pacjentkę, która wypadła z okna: trzeba z nią jechać do szpitala, nie siadać do kart (przegrałem w „tysiąca”). Przeważył hazard, bo w drugim rozdaniu trzeba się odegrać...wysłałem ją transportem.
Tak nie wolno, chociaż nic jej nic nie zagrażało, ale nigdy nie jesteśmy pewni swego. Adwent tylu normalnych ludzi pości i modli się. Napłynęło ostrzeżenie: „nie czyń tak, bo mogę sprawić, że wygrasz - czy chcesz? Wszystko mogę!"
Uśmiechnąłem się zdumiony, ale w sercu odpowiedziałem, że: nie chcę grać, nie chcę wygrać...nie mogę prosić o głupoty! Gramy w rewanżu (umówieni na dwa rozdania). Nagle kolega, a to godny zawodnik...zrobił trzy fatalne błędy. Odegrałem się, koniec gry, ale on jest chytry...zrywa umowę i przegrywa z kretesem!
W ręku mam „Życie Jezusa”, czytam stronę, gdzie skończyłem przed rokiem. Tam padają słowa o delikatności działania Jezusa. To wielka prawda! Tylko raz spotkasz się z Jego niebiańską delikatnością, a wówczas wszystko zrozumiesz!
Zbawiciel otoczony Aniołami nic od nas nie potrzebuje...pragnie tylko naszego serca i naszej duszy. Badam to, ale uwierz mi, że tylko nieliczni oddają swoje serce Panu Jezusowi! Nieliczni!
APeeL