1 Maja bez uroczystości! Czyli wolne od udawanej radości, a jeszcze niedawno kultu czerwonej zarazy. Tak jest z każdym królestwem ziemskim! Przepisuję to w Środę Popielcową (17.02.2021), a w sercu towarzysze, którzy obłowili się i pomarli. Każdy z nich miał okazały pogrzeb katolicki z pięknym grobowcem...ku chwale własnej.
Na ten czas św. Paweł mówi ode mnie: „ciało umiera, ale twoja dusza rośnie z dnia na dzień...wpatruj się w to, co niewidzialne, bo każde cierpienie i utrapienie przyniesie w przyszłości wielką korzyść. To, co widzialne trwa chwilkę, a niewidzialne przez wieczność. Dokąd przebywasz w ciele jesteś daleko od Pana (pielgrzymem): kieruj się wiarą i ufnością, a nie tym co widzisz. Staraj się podobać Zbawicielowi przed którym staniesz i za wszystko otrzymasz zapłatę - w zależności, co czyniłeś w ciele! „Jezu! Jezu! Jakże te słowa są mi bliskie!"
- Czy chcesz ziarnka palmy? Padło pytanie.
Tak, bo ziemia zaczyna żyć pełnią korzonków i prawie niewidocznych kiełków! Jak wielkie jest podobieństwo do naszego życia ziemskiego, bo każdy z nas zapuszcza plik takich korzeni w ziemię (dom, rodzina, posiadłości, przyzwyczajeni i powiązania z chwałą ziemską). Ilu w tym czasie odkryje, że ma duszę (kiełek) czyli nasz prawdziwe ciało?
Serce zalała tęsknota i pragnienie modlitwy. Ponieważ jestem na dyżurze w pogotowiu z drugim dyżurantem (piwniczna izba 4x5 metrów)...w ubraniu wsunąłem się pod kołdrę odmawiając: „Ojcze nasz”.
Pracownica przegoniła mnie, bo musi zmienić pościel (nowi dyżurni). W domu trafiłem na pokój z późniejszym „nabożeństwem majowego”. Nigdy w życiu na takim nie byłem, a jest to litania do Matki Bożej przed Monstrancją, „przemówienie" i śpiew chóru.
Najgorsze jest to, że trzeba klęczeć, a w tym momenie przypomniało się wezwanie lekarza z Instytutu Reumatologicznego, gdzie się specjalizowałem: na k o l a n a! Tam chodziło o naszą pokorę wobec wiedzy medycznej.
Nie wytrwałem skuszony częścią siedzących osób...też tak uczyniłem. Każda chwilka naszego życia jest nauką, bo w tym czasie wzrok zatrzymał dziadek, który cały czas klęczał. To jeden błysk Światłości Bożej w której krzyczysz: „Boża Rodzicielko, naszymi prośbami nie gardź...z Synem Swoim nas pojednaj, Synowi Swojemu nas polecaj, Swojemu Synowi nas oddawaj!"
Łzy zakręciły się w oczach, a właśnie w tej chwilce trzeba wstawać. Jak odczuwają to inni? Może ciekawy byłby opis jednego spotkania modlitewnego z relacjami różnych ludzi. To musi być szczere: ja uciekłem z tyłu kościoła, ponieważ przed mnę stała wysoka dziewczyna z rozporkiem w spódnicy!
Wróciło pytanie do jakiegoś bonzy po usłyszeniu hasła: „wysoka dziewczyna” na co odpowiedział, że jest to „szansa dla każdego”. Teraz oglądam takie spotkanie modlitewne w Nowym Sączu, gdzie pierwszy raz w życiu widzę zawodowych żołnierzy w kościele (w tym majora). Nie ważna jest ich wiara, ale ich widok łamiący serca. To symbol powrotu tłumionego dotychczas patriotyzmu, bo ważny był internacjonalizm czyli bolszewizm.
W TVP pokazują migawki z obchodów 1 Maja. Gorbaczow wygwizdany, sam z pochyloną głową zza trybuny. Co czuje człowiek niewierzący jako przywódca? Na kim opiera swoją siłę? Co robi w lęku, zwątpieniu, wahaniu, nacisku z chęcią rezygnacji z władzy?
Ja uciekam do Pana Jezusa, a do kogo Gorbaczow? Serdecznie mu współczuję. Szkoda, że nie ma możliwości połączeń z takimi ludźmi. W tym światowym bałaganie sercem jestem z nim: „Michaił nie martw się, rób to co każe ci serce, a to oznacza: bądź Wola Twoja! Nie wierzysz w Boga? Unikaj przestępstwa! Twoje życie nie jest ważne!”
Późny wieczór...pielgrzymka do Ziemi Świętej, gdzie wchłaniam każde Słowo Boże: „Módlmy się za b r a t a, który odszedł. Twej Panie ufam wielebności!” Usiadłem w „Oratorium” (w kuchni, bo nie mam własnego pokoju), ale nim się zorientowałem demony zaczęły mnie „szczypać”.
Ich działanie jest podobne do działalności służb stalinowskich: dręczenie człowieka, który podpadł. Dlatego prawdziwy chrześcijanin stanowi wielkie zagrożenie dla takiej władzy. Jutro ma być spotkanie z posłami. Właśnie zapytałem "w myslach" J.J. Lipskiego: „czy pan wie kto przychodzi na pana spotkania?”. Złapałem się na tych kuszących myślach i zacząłem czytać: „Sny wizje" Jana Bosko. Z książki wynika, że jesteśmy prowadzeni, wszystko co robimy istnieje w planach Bożych…
APeeL
W środku nocy - po wczorajszym ataku demona - poszedłem do mojego oratorium (miejsca na modlitwę) czyli do kuchni, gdzie przez godzinę wołałem do Boga. Rano moje serce zalała wielka moc, a właśnie trafię na straszny nawał chorych i potrzebujących różnych porad, a także ludzkiego pocieszania.
Na ten czas przybyła pulchniutka pacjentka, która rozebrała się przede mną. Delikatnie poprosiłem o zasłonięcie się lub wejście za parawan. Coraz częściej w kobietach widzę piękno osoby ludzkiej, która pragnie miłości, delikatności i ochrony, bardziej niż mężczyzna. Nie jest to regułą, bo są opętane wiedźmy, a nawet morderczynie (w tym własnych dzieci), które nie dają poznać tego po sobie.
Niektórzy ludzie mają bardzo piękne twarze...czy one odzwierciedlają stan naszej duszy? To zna tylko sam Bóg. Teraz współcierpię z opuszczoną przez męża, cierpiącą niedostatek...ona jedna potwierdza, że istnieje szatan. Natomiast ja po kilku zdaniach wiem, że jest to osoba wierząca (takie są atakowane przez Przeciwnika Boga).
Koniec pracy, a to oznacza, że jadę jeszcze na dwie wizyty domowe do ciężko chorych. Wprost czuję, że Pan Jezus jest ze mną, a to jest zapowiedź jakiegoś cierpienia, ponieważ od 15.00 mam dyżur w pogotowiu.
Tak też będzie, bo przez dwie godziny będzie trwała udręka: „pacjent” w ambulatorium na kółkach, telefon, żona czekająca z obiadem, pani doktór ze sprawą, chora dziewczynka i niepotrzebny wyjazd karetką
Po chwilce ciszy trafiam do chaty za wsią i to w środku pól. Kobieta płacze, bo zabieramy męża...zostanie na tym pustkowiu sama. Po podwórku dziwnie skakał przywiązany kogut...tak jak jego kompani. Kury zdychały od ich „męczenia...jeden schodził, drugi wchodził”. Jakże wszelkie stworzenie cierpi.
Na późnym wyjeździe kilka razy mogłem odmówić „Ojcze nasz”. Trafiłem do rodziny, która przekazała mi, że ich piękną kapliczkę poświecono po wybudowaniu 01 września 1939 r.
APeeL
Po przebudzeniu zawołałem: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a serce zalało pragnienie kontaktu ze Zbawicielem. Właśnie mówią o Nim w audycji TVP! Człowiek bez łaski wiary nie zauważy spełnienia swojej prośby.
Jak ładnie przebiegałyby spotkania (np. lekarz przybywa na wizytę domową): "Pokój temu domowi"! Cała klasa córki pojechała przed maturą (zwyczaj) do Częstochowy. Ona nie pojechała, ale nie ma nic przypadkowego.
Spotkał ją smutek, bo zdechł właśnie chomik. Nawet w tej "żałobie" nie chce normalnie rozmawiać...przeżywa wszystko i zamyka się. Teraz, nawet mnie jest smutno...
Wielka jest wartość cierpień, a nawet udręk, bo kierują nas ku Bogu. Tylko ode mnie zależy, czy wrócę do Ojca. Drogę pokazał Jezus - to droga cierniowa.
Nigdy nie chodzę na Mszę Św. o 9°°. Duch mnie prowadzi, ale zły przeszkadza. Idę i mam zamiar modlić się ,ale „już jestem" na zebraniu Komitetu Obywatelskiego. Te napady zesłabły, bo mam moc od Duchaa Św.
Nie wstydzę się już przystępować do Komunii św. w moim kościele, a jest to - u ludzi wykształconych - największa przeszkoda (całkowicie nieistotna w dużym mieście). Natomiast niewierzący określi nasze celebracje religijne: „schematyzmem obrzędów, stale to samo”, itd. W tym czasie ludzie głośno śpiewają: „Panie daj odnaleźć Twoje ścieżki”. Jak wielu rozumie te słowa, ich głębię?
Mój kapłan pięknie mówi przy pomocy Ducha Świętego, że: Pan Jezus nie przyszedł po to, aby poprawiać nasz byt ziemski lub ustanawiać coś ziemskiego. Szkoda, że nie wspomniał, że większość liczy na to! Zaleca, aby to zostawić!
Komunię św. przyjąłem w intencji zapomnianych - podobnych do tego za którego jest ta Msza św. „Panie Jezu uprzedzaj moje czyny Twoim Duchem - niech wszystko zaczyna sio i kończy z Tobą!" Życia nie starczy na poznanie samego siebie! Radość zalała serce: „Niech dusza moja chwali Pana”.
Teraz oglądam piękny film o pomocy Żydów Ormianom...wprost od Boga Ojca, który mówi do nas: „Wszystko wam daję, abyście wzajemnie się wspomagali i służyli sobie”.
Nie mam gdzie się podziać .Wyszedłem z Ewangelią: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ojciec Miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy!” Kto układa tak piękne zawołania modlitewne. Pragnę nauczyć się tego na pamięć.
Nagle napłynął graficzny wyraz naszej narastającej tęsknoty za Bogiem z coraz większymi kuszeniami. To tak jak wejście na szczyt (upadek zależy od wysokości). W takich momentach chce się krzyczeć na cały świat: „Pan Jezus Jest...istnieje także szatan”. Komu można powiedzieć? Wywołasz tylko zdziwienie ze wskazaniem na szatana czyli kierownika.
Z córką pochowaliśmy chomika na działce. Ja wykorzystałem tę sytuację na rozmowę z córką o cierpieniu. Nawet wspomniałem, że Jan Paweł II w swoich rozważaniach nie wskazał, że cierpienie kieruje nas ku Bogu. Jest faktem, że wielu odwraca. Przecież każde płaczące dziecko biegnie do taty ziemskiego.
Dziwne, bo nie przerywała, dodałem, aby po mojej śmierci nie płakała. Nie wolno budować grobowców i przynosić kwiatów. Kwiatami dla duszy są modlitwy, Msze św. i ofiarowywane cierpienia.
Później w ciszy poszła do kościoła, wiem, że Bóg nie pozwoli jej „umrzeć”. Teraz żona, która wróciła z kościoła zdenerwowała się moim powiedzeniem, że niektórzy niektórzy tak kochają „śmierć” (czyli zesłanie), że boją się umrzeć! Na dodatek zaczęła kłócić się z córką...
Zawołałem tylko: „Jezu! Szatan chce rozbić naszą rodzinę”. Wyraźnie widziałem atak demona, który odszedł po odmawianiu „Ojcze nasz” z położeniem rąk na głowie córki i prośbą: „Panie Jezu spraw, aby zły wyszedł z niej...proszę Cię o to, proszę Jezu...niech idzie do mnie, proszę Jezu, proszę Jezu”!
Córka zaczęła spokojnieć, mówić coraz ciszej z powtarzaniem: „ja już nie mogę, ja już nie chcę, jestem taka słaba”...”już nie chcę”. Prawie szeptem wymówiła to ostatnie zdanie. Całkowicie wyczerpani siedzieliśmy w ciszy!
APeeL
Żona jest napięta...ciekawe jak wygląda serce takiego człowieka? Może kiedyś będą specjalne aparaty mierzące złość i miłość w człowieku! Przyjechałem na obiad, niczego się nie spodziewając i trafiłem na szczyt dziwnego dziania demona.
Podczas sprzątania papierów...wypadły zdjęcia (z „poprzedniego wieku”) z artykułami prasowymi „babek". Jako lekarz mam do czynieni z nagością na co dzień i nawet podczas badania rozebranych krępuję się.
Część kobiet jest niedelikatna i rozbiera się przede mną (muszę 2-3 razy prosić o przejście za parawan). Najczęściej jest to wynik ich zdenerwowania. Teraz spadył na mnie nieuzasadnione pretensje. Nie będę tego opisywał, bo to było działanie demona. Żona dzisiaj, gdy to przepisuję (02.02.2021) prowadzi życie święte i uwierzyła w moją łaskę.
Dawniej trzaskałem drzwiami i wychodziłem, ale powiedziałem, że „nie oceniaj i nie ubliżaj, bo Pan zna mnie lepiej od ciebie...Proszę Cię Jezu”. Łzy pojawiły się w oczach, bo wyraźnie ujrzałem działanie Bestii na moją rodzinę: z jednej strony przechodząca na złą siłę mocy córka, a teraz żona.
W sercu zawołałem: „Panie Jezu, mój Zbawicielu, Matko Boża i Aniołowie nie pozwólcie na to i przyjdźcie z pomocą. Ojcze nasz”. Nic już nie mówię i noga za nogą wychodzę z domu. Smutno, a dodatkowo pada deszcz. Przypomniał się sen sprzed kilku dni: piękna kobieta przybrała demoniczny wygląd!
Ludzie negują istnienie szatana, a przecież większość małżeństw sakramentalnych jest rozrywana przez niego i jego agendy. Można podsunąć atrakcyjną panienkę, a agendy u ruskich robią to z opozycjonistami, tak też jest u nas, bo nic się nie zmieniło.
Teraz, gdy to przepisuję „patrzy” wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem z zapytaniem: „...kto ochroni Ciebie i Twoją rodzinę?” Umieść w swoim domu ten wizerunek Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Po powrocie włączyłem światełka przy Wizerunku Matki Boskiej, a mój smutek sprawił ucieczkę do Pana Jezusa. Taki jest sens naszego niezasłużonego cierpienia. Przysnąłem na chwilkę, a to było 2.5 godziny. Teraz czytam świadectwa wiary:
1. kobiety, która modliła się wiele lat, ale nie zaznała poczucia Obecności Boga Ojca
2. dziewczynkę w Chinach zmuszono do deptania Eucharystii, a ona zaczęła je spożywać ...został zastrzelona na miejscu.
Wówczas myślałem o napisaniu „Poradnika dla szukającego Boga”. Pragniesz wiary? Zawołaj: „O! Stworzycielu, Duchu, przyjdź! Jezu, daj mi Twego Ducha, Ducha Miłości”. Ilu jest wierzących w moim otoczeniu (1- 2 osoby).
Nagle czytam o świętych słowach, że „Jezus Jest Panem Prawdziwego Życia! Zbyt wielu ludzi pokłada w Nim nadzieję w sprawach ziemskich! Nagle zrozumiałem, że teraz jestem umarły! Przecież na to wskazuje zasada odwrócenia!
O tym właśnie mówił Pan Jezus: „niech umarli grzebią umarłych". Tu nie chodziło o umarłego, tylko o tych, którzy żyją jak umarli! Ktoś, kto nie idzie za Jezusem jest umarły niezależnie, że żyje. Dlatego tak ciężki bój toczy się o dusze...o życie wieczne!
Życie ziemskie: „umarły” to ten, który żyje tylko tym światem, a „umarły wiecznie” to potępiony. Jeżeli idziesz za Panem Jezusem jest błogosławiony, żyjesz jako dusza, czeka Cię zbawienie czyli życie wieczne. To jest bardzo proste, ale ludzie wykluczają posiadanie duszy.
Życie prawdziwe to życie wieczne duszy ludzkiej, która z tego zesłania (po śmierci ciała) ma wrócić do Królestwa Bożego. Śmierć oznacza ukochanie tego zesłania, życia dla życia, a nawet ukochanie tego życia...stąd „umarli niech grzebią umarłych”
Nawrócenie i pójście za Panem Jezusem oznacza błogosławieństwo, a w życiu przyszłym zbawienie czyli powrót do Królestwa Bożego…
APeeL
Wielką łaską Boga jest spokojny sen. Tacy ludzie nie wiedzą o tym i nie dziękują. Ja mam sny „do przodu” często symboliczne, ale jest to „życie przed życiem”, bo potwierdzają się, a do tego czasu nie wiem co się stanie.
Wyobraź sobie zdarzenie, które przeżywasz. Oto idę z kimś przez ciemne i błotniste podwórze. Do mojego kompana podchodzi pijany osobnik i uderza go kulką na elastycznym i strasznie świszczącym przewodzie. Dopada też do mnie i wbija mi szpilę w lewą stronę brzucha z poczuciem przebija wnętrzności. W tym czasie wyraźnie widzę rozpoznanie na szpitalnej karcie informacyjnej; przebite jelito grube. Na ten czas chomikowi córki, który miał biegunkę wypadło jelito grube i zdechł.
To jeszcze nie koniec życia nocnego, bo teraz widzę dwóch osobników trzymających za ręce znajomego, którego trzeci uderza młotkiem w tył głowy. Spokojnie odchodzi i wraca do rozmowy z panienka w kiosku (alibi). Po tym śnie, tuż po północy zerwano mnie do wypadku na moście (nie było karetki „R”) . Dwaj, całkowicie zalani faceci uderzyli samochodem w barierę mostu.
Podczas transportu ich do szpitala przypomniały się słowa Pana Jezusa z objawienia prywatnego: „obyś zaznał spokoju w tym lub przyszłym życiu”. Większość ludzi nie interesuje życie wieczne, a jest to największy błąd, bo śmierć nie oznacza wyzwolenia z kłopotów (samobójstwa z rozpaczy). Serce zalało pragnienie pozdrawiania się: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, bo dzisiaj wielu mówi „pochwalony”.
Wreszcie nastał dzień, a z serca wyrywa się „Mater Salvatoris” oraz „Mater Dei” (Matko Zbawiciela, Matko Boża). Na ten czas zostałem z ciężko chorą pacjentką, której mówię o tych pragnieniach, a ona wszystko chłonie, co widzę w jej oczach i przytakuje głową!
Zajęcia z akupunktury prowadzi autentyczna Chinka. Widzę Mądrość Boga, którą rozrzucił po świecie. Japończycy to skomputeryzowali i możemy w każdym miejscu kuli ziemskiej pomagać. Chorobę mamy w komputerze, odnajdujesz punkt wykonania zabiegu i jego nasilenie, przyciskasz elektrodę i to wszystko!
Miałem chęć zapytać jak brzmi po chińsku: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, ale dowiedziałem się, że u nich Jezus to „Jesu”. W czasie pokazu gimnastyki leczniczej czytałem o św. Filipie, który modlił się przed każdą sprawą i odpowiadał po głębszym namyśle (czekał na natchnienie). Jakże bliskie są mi jego słowa i myśli: „Jezu spraw, abym Cię nie obraził...pomnóż moją wiarę”.
Wracałem samochodem i pierwszy raz w życiu czułem strach. Normalnie mamy przyjemność podczas prowadzenia samochodu. Z drugiej strony strach kasują leki, alkohol i narkotyki...efekt to brawura, popisywanie się, itd. Ilu młodych pozbawionych strachu tak postępuje.
Zacząłem wołać: „Sancta Mario, Mater Dei, ora pro nobis”. Po 30 minutach zrozumiałem, że” „nie jestem godny żyć bez strachu, Jezus wie co robi”. Poprosiłem o przyjęcie tego cierpienia z odjęciem go przestraszonym bez powodu, a są tacy, którzy boją się wszystkiego.
W sklepie po drodze nadeszło pociesznie…
- Ty mnie wyniesiesz powiedział staruszek do młodego.
- Pana obsługują pierwszego, bo pan jest młodszy...rzucił do mnie.
Faktycznie tak było, śmieliśmy się, a ja kategorycznie przepuściłem go, bo kupował tylko butelkę „siarkopolu” (wina).
Dom to miejsce pokoju, wielki dar Boga na ziemi. Szatan nie lubi takich chwil i już zaczyna swój taniec z jątrzącymi myślami, które napływają (potrafię to zauważyć)...w pierwszej osobie (niby nasze). W ten sposób może przekazywać złość, zaczepki i kłótliwość.
Większość nie wierzy w istnienie świata niewidzialnego i lekceważy ten śmiertelny bój toczący się nad nami. Człowiek niewierzący łatwo poddaje się tym myślom, a zarazem jest mniej atakowany (jako „nasz” w sensie demonicznym, co jest też pokazane w bolszewizmie „nasz człowiek”).
Ratunkiem jest modlitwa. Uciekłem do „oratorium” czyli do ciemnej kuchni, ponieważ nie mam własnego pokoju. Prosiłem Jezusa o pomoc, bo było mi smutno. Poczytałem „Sny wizje św. Jana Bosko” (można kupić) i usnąłem na ziemi...
APeeL