Od czasu stworzenia radiowo-telewizyjnego programu katolickiego śledzę wyczyny powołanych do szerzenia Dobrej Nowiny. Piszę do nich uwagi, niech wiedzą, że ktoś ich obserwuje...przecież przed Bogiem Ojcem jesteśmy „obnażeni”.
Wskazałem, że są miłosierni, bo otrzymali 15-20 minut i podzielili się w połowie z niewierzącymi. Zarazem boją się wymówić słowo; „Jezus” czyli „Ten, Który Zbawia”. Zapytałem też dlaczego nie kontynuują programu przed transmisją Mszy Św. („abyś dzień święty świecił”)..."będzie ktoś z was chory to zrozumie o co walczę".
"Co na to wszystko mówi kierownik ks. Andrzej Koprowski? Czy rozumie swoją misję oddając czas przydzielony Panu Jezusowi na gadanie jak u cioci na imieninach, marnowanie go na czytanie „rozmaitości”...w tym zagranicznych z przekazywaniem bzdurnych badań OBOP-u na temat wierzących. Bezbożnikom wówczas chodziło o ukazywanie religijności narodu jako dowodu wolności.
Wg moich obserwacji chodzących do kościoła jest ok. 70%, przyznających się do wiary 50%, a wierzących ok. 5% (w nieśmiertelność, istnienie Trójcy Świętej oraz Nieba, Piekła i Czyśćca z kultem Matki Bożej).
W śnie spotkałem znajomą z LO, która siedziała przy nocnym stoliczku. Po przebudzeniu otworzyłem książeczkę; „Wołam do Ciebie Panie" na litanii do Imienia Jezus;
"Jezu, Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami.
Jezu, Synu Maryi Panny
Jezu najmilszy, przedziwny, wielkiej rady zwiastunie, najcierpliwszy, najposłuszniejszy
Jezu cichy i pokornego serca
Jezu, cnót przykładzie, ucieczko nasza, światłości prawdziwa, mądrości przedwieczna, dobroci nieskończona”...
W przychodni zaczął się znój codzienny, ale na czas mojej duchowej zadumy zaskoczyła mnie pacjentka; „pokażę panu pierś”. Oboje jesteśmy skrępowani, ale sprawa jest poważna. Zobacz konflikt dusza/ciało w codzienności.
Wytrwałem do obiadu i w stołówce (piwnica przychodni) zawołałem do Pana Jezusa o pomoc. Wróciła siła i szło całkiem inaczej, a dodatkowo zostałem wyrwany na nagły wyjazd pogotowiem.
Na początku dyżuru (od 15.00) zaproszono do gry w pokera, ale nie ma już powrotu do tej przyjemności. Nie można pogodzić hazardu z pragnieniami duchowymi. Z gry wyrwał mnie poród, a w czasie przejazdu słuchałem nagranej audycji telewizyjnej o bracie Albercie...
„Jezus, Ty i ja jesteśmy synami Boga Ojca, braćmi!” Płynie głos nagrany na piękny śpiew, gdzie padają słowa do mnie; będę wart tyle, ile utracę...ile się pozbędę...ile zagubię. Wzorem wyniszczenia dla nas jest Pan Jezus, który dał przykład bycia najpiękniejszym synem ludzkim!
Jego dzieło to miłosierdzie nad nami, oddanie życia z otworzeniem Nieba. „Panie Jezu wszystko oddaję Tobie i nie chcę żadnej rzeczy; domu, ziemi ani żadnej nagrody teraz i po śmierci”...
Modlitwa w tej intencji trwała jeszcze następnego dnia, krążyłem po mieście i w tym czasie zrozumiałem, że trzeba tak czynić w każdej wolnej chwilce...
APeeL
- Czy nie chciałby pan być dobrym i kochanym...zwracam się do ładnego mężczyzny. Wyczuwam, że tak. Po chwili oblatuje mnie strach, bo pojawił się demon w postaci dziewczyny o przerażającym wyglądzie z popsutymi czarnymi zębami. Sen snem, ale przyjemne to nie było!
Wstałem wcześniej i z wielką radością biegłem do kościoła na spotkanie z Panem Jezusem. Przypomniałem sobie, że czytałem o takiej radości w „Dialogu”. Pan dał mi dzisiaj łaskę zaznania tego przeżycia, którego nie można wyrazić.
"Dzień dobry” odezwał się jeden z trzech - zmarnowanych przez alkohol i papierosy - młodych mężczyzn. Wielki żal zalał moje serce ze zrozumieniem ich sytuacji, bo znam takie stany po przepiciu z niewyspaniem, a zarazem z głodem alkoholu przy braku pieniędzy..
Moja myśl pobiegła do brata Alberta. W tym momencie zrozumiałem jego wielkie cierpienie. Cierpienie z Miłości i Miłosierdzia Jezusowego do ludzi marginesu. Miłość miłosierna zlała serce, a w oczach zakręciły się łzy.
Teraz chcę być sam to znaczy z Bogiem. To jest bardzo trudne w naszych warunkach. Przechodząc koło komendy MO zobaczyłem zakratowane okna i dyżurującego w pracy. Nagle zaznałem jego cierpienie jako człowieka - tutaj na ziemi.
W wąskiej uliczce przez małe okienko można wiele zobaczyć. „Boisz się, że inni na ciebie patrzą, a nie boisz się tego, że Bóg wciąż patrzy na każdego z nas”. Tak, to wielka prawda, bo Bóg patrzy na nas cały czas.
Myśl wróciła do snu i chorób. Cóż dla mnie oznacza choroba, cóż znaczy ciało. Ja jestem poza tym. Tak, mam wielkie uczucie bycia większym od ciała (marności).
Dalej trwała łączność z Bogiem. W kościele siedziałem malutki i dalej rozmyślałem nad naszym wygnaniem. Tu na ziemi - zdani na cierpienia - mamy szukać Boga. Jaki sens tego wszystkiego. Widzę to teraz jasno. Nie było dobrze w domu Ojca - jesteśmy tutaj, a po naprawie mamy wrócić do Niego.
W tym czasie musimy prosić o pomoc, błagać o przyjęcie i szczęśliwy powrót do domu. To jasno widać - każdy ciepiący idzie po pomoc. Część się odwraca całkowicie. Dużo jest letnich. Jakaś garstka przybywa tutaj ze zwykłej ciekawości (nie możemy tego wykluczyć)...
Padłem na kolana podczas Konsekracji i z krzykiem wołałem; "Jezu, Jezu, Jezu”. My jesteśmy zbyt słabi dla takich nagłych i wstrząsających przeżyć. Najlepiej wyrażają to słowa, że „serce może pęknąć”.
Teraz oglądam uroczystość beatyfikacyjną z Watykanu, gdzie papież ma łzy w oczach po wypowiedzenia pięknych słów o dziele brata Alberta.
W czasie obiadu była burda z dziećmi...wygoniłem syna za drzwi. Nie rozumie taki darów; ciepło, dom rodzinny, rodzice, obiad, własny pokój. Przeszkadza spokojnie spożyć obiad. Uciekłem do lasu brzozowego, gdzie czytałem "Rozmyślania i modlitwy" J. H. Newmana (ur.1801 r. i przyjęty do kościoła katolickiego w 1845 r. mianowany kardynałem 1879 r. zm. 1890 r.).
Pan Jezus znał przebieg swojego życia "do przodu". Widział straszliwą Mękę, ale był przygotowany na śmierć jak Wielki Żołnierz. Wiedział, który z uczniów zdradzi, że Piotr się zaprze. „Słyszał” wcześniejszą rozmowę Judasza z kapłanami. Widział nawet niewdzięczność ludzi.
Oto Jezus jest uderzony w twarz - czy nie uderzałem Go tak przez wiele lat? "Ty Panie przez te lata zarzucałeś mnie wszelkimi łaskami, a ja wciąż uderzałem Ciebie, Drogi Jezu!"
Myśl pobiegła do wielkiego wstydu Pana Jezusa obnażonego na krzyżu. Wyobraź sobie swój wstyd i wstyd Syna Bożego! Wracałem w smutku do domu...powtarzając; "Jezus pomoże, pocieszy”, „Jezus pomoże, pocieszy”.
Na skraju lasu spotkałem mojego przyjaciela przybłędę - Miśka. Stał i i machał ogonem na przywitanie, a przed laty uciekał na widok ludzi. Teraz szedł ze mną, a ja pytałem go jak żyje, gdzie śpi i co spożywa? "Jezus pomoże, Jezus nie opuści”…
APeeL
Tuż po północy mamy wezwanie do porodu...jest ciężka i gęsta mgła. Maryla Rodowicz śpiewa, że ma szczęście żyć w kraju nad Wisłą. Dzisiaj rozpoczynam 47 rok życia, a w mgle zobaczyłem słabe światło, które szybko się powiększało...
Myśl uciekła do mojego nawrócenia, które trwa od 2-3 lat, a ta sytuacja właśnie to obrazuje. Człowiek bez działania Ducha Świętego porusza się w takiej mgle duchowej!
Na ten moment kierowca karetki pyta prowokacyjnie:
- To w co pan wierzy...w życie pozagrobowe?
- Nie pozagrobowe, ale w prawdziwe czyli wieczne!
- Jeżeli Bóg wszystkim zarządza to dlaczego są różne wiary?...atakuje.
- Niech pan dziękuje za dar urodzenia się nad Wisłą, w kraju chrześcijańskim. Niech pan dziękuje Bogu za ten dar! Czy może pan sobie wyobrazić cierpienia wierzącego w Jezusa mieszkającego w wśród Hinduistów (w Indiach).
Dalej mówiłem o Jezusie, Duchu Św. i materialnym świecie niewidzialnym (usg, ultradźwięki, Rtg, fale radiowe, elektromagnetyczne, mikrofale). Mam z nim rozmawiać, bo to dobry człowiek, ale jego serce jest zamknięte na istnienie Boga. Na ten moment Ewa Błoch śpiewała: „Zawsze ze mną bądź mój Jezu!"...
Z wielkiego ciężarowego wozu z przyczepą spada plandeka. Zawracamy i zawiadamiamy policję, a w tym czasie chłopek już ją ściągnął do rowu (ok.5 minut). Odchodzi odwrócony i zawstydzony w światłach karetki, a na to patrzyła z samochodu jego własna matka!
Wróciliśmy o 1.00, a w "Otwartym studio" TVP poruszono problem rozkradania majątku narodowego. Zgrzyt, bo starsza pani płacze i mówi, że "tak być nie może", bo trzy razy zawoziła byka, ale odsyłano ją...
Napisałem list do sióstr zakonnych, które oszukują chorych („spędzają kamienie żółciowe”). Ostrzegłem ich i zwróciłem im uwagę na największy lek jaki otrzymali od Boga - modlitwę!
Dzisiaj jest piękny dzień...Rocznica Odzyskania Niepodległości. Msza św. radiowa o 9.00...siedzimy w ciszy z pacjentką i słuchamy. Coś dobrego w „eterze”.
Jutro będzie kanonizacja brata Alberta i miałem zamiar słuchać tego nabożeństwa na działce, ale zastało mnie włamanie do domku. Na ten moment z radia popłyneły piękne słowa:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus teraz i zawsze za wszystko złe i dobre, co nam się przydarza.
Nie wolno mieć żadnej własności - ani domu, ani miejsca, ani rzeczy...
Wszystko z ufnością zdawaj na Opatrzność Bożą.
Sługa Boży jest spokojny i wesoły - nad nim opieka Boska.
Jezus Eucharystyczny - czy Miłość Boża mogła wymyślić coś piękniejszego ?
Bądź dobry jak chleb.
Jednak najważniejsze zalecenie było dla mnie, jako lekarza: jeśli wezwą do biedaka - idź natychmiast, porzuć nawet święte zachwycenie, gdyż opuścisz Chrystusa dla Chrystusa...
APEL
Podczas obsługi ciała pomyślałem, że „Pan Jezus nade wszystko", a w wyobraźnie ujrzałem ogłoszenie o spotkaniu na którym każdy mówić o swoich intymnych przeżyciach duchowych.
Ten deklamuje wiersz, inny śpiewa lub czyta opowiadanie...płyną publiczne świadectwa z różnych zdarzeń. Wszyscy mamy łzy w oczach, a na ten moment w moim sercu zabrzmiał śpiew Ewy Błoch...”Zawsze ze mną bądź, mój Jezu”...
Pojawiła się też wypaczająca naszą wiarę „ruska” propaganda w mass-mediach, bo kościół prawosławny kojarzy się z popem, a katolicki z papieżem. W żadnym z nich nie ma skojarzenia z Panem Jezusem.
Jeżeli jesteś słaby/a i stary/a, a do tego bardzo chory...wówczas masz małą szansę na wcześniejsze wejście do lekarza, bo młodsi są „przebojowi”. Wyszedłem na korytarz i z poczekalni wprowadziłem do gabinetu 83-letnią niewiastę z drewnianym kosturem, która prawdopodobnie siedziałaby tak do końca.
Zapytałem ją przewrotnie: czy szanowała starszych w młodości? Potwierdziłem, że ma niegroźne powiększenie serca...z miłości! Odpowiedziała uśmiechem, a ja dodałem, że miłość czyni serce wielkim i otwartym.
Fakt faktem, że ludzie pyszni, wybuchowi, niecierpliwi, zakochani w sobie częściej chorują na chorobę wieńcową z zawałem. To może powodować uszkodzenie i wtórne powiększenie serca.
Jakby na potwierdzenie tej sytuacji trafię do młodego mężczyzny w pięknym mieszkaniu, a wieczorem zabiorę z komendy jego ojca pozbawionego dachu nad głową, który powtarzał „uderzyć starego człowieka (...) uderzyć starego człowieka”. Trudno nam obu to pojąć, bo stary alkoholik też powinien mieć dach nad głową...
W nawale pracy nawet nie mogłem wyjść do WC, a zły podsuwał niechęć, a nawet przekleństwa. Ja jestem na początku drogi, ale już widzę działanie Anioła Stróża i demonów. My jesteśmy całkowicie odkrycie dla świata nadprzyrodzonego, bo „nie ma nic zakrytego”...nawet nasze myśli są odczytywane!
Wyobraź sobie wstyd Anioła Stróża, który widzi wyczyny różnych ludzi. Przypomniała się książka „Klucz do Nieba”, gdzie jest opisywana zasada odwrócenia wszystkiego oraz dualizmu...noc i dzień, dobro i zło.
Na stacji benzynowej napłynęła tęsknota za Panem Jezusem, a przypomniał się zarys formuły oddania się Zbawicielowi:
<<Oddaję Ci, Panie Jezu moją duszę, rozum, serce i wszystko co mam. Ofiarowuję Ci wszystkie oschłości wewnętrzne, udręczenia i męki duchowe, upokorzenia i wzgardy, moje boleści ciała i choroby...czynię to z miłości do Ciebie, Panie Jezu.>>
To można powiedzieć po swojemu, prosto, w jednym zdaniu, bo Bóg czyta w naszym sercu! Ja właśnie krzyknąłem...Jezu mój lepiej, abym nie żył niż miałbym Cię nie odnaleźć!!
APEL
Sklep monopolowy, kolejka, nerwowość z uwijającym się ajentem. Nagle wszedł premier Mazowiecki, ale nie wzbudził żadnej sensacji, bo stał na końcu z pochyloną głową.
Ja odebrałem, że „duży ruch”...i trzeba zwiększyć podatek. Ajent wskazuje, że to wynik jego zaradności, ale nie wiadomo, gdzie jest granica między zaradnością, a kombinacją? Gdzie byłem w czasie tego snu?
Idę i czytam piękne słowa kazania z Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego: gdy wyznajesz wiarę w Jezusa musisz porzucić skrytość i milczenie, bo Jego Słowo ma być na twoich ustach. Mam być wiernym świadkiem Boga, bo na mnie wskazał! Nie wolno mi milczeć!
To czytałem przed 8.00, a pragnę zapisać dopiero wieczorem, bo żona zagadywała, syn krzyczał na siostrę, że słucha zbyt głośnej muzyki! Ja nie ma swojego pokoju i zapisuję to w kuchni, a właśnie wpadła córka i w tym momencie robi sobie kolację!
Nic się nie zmieniło, bo dzisiaj gdy to opracowuję (10.11.2015) córka zadzwoniła z życzeniami...w trakcie odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego (o 15.00)! Idąc za Panem Jezusem musisz liczyć się z demonicznymi udrękami.
Teraz, podczas modlitwy skręcam na drugą stronę ulicy, bo naprzeciwko idzie trzech ludzi.
- Dlaczego pan nas omija?
- Wybieram drogę bez przeszkód...
Nadeszła myśl, że Pan Jezus nie omijał grzeszników i błądzących...właśnie takich wybierał, a nie sprawiedliwych, bo zdrowi nie potrzebują lekarza!
Jak przekazać niewierzącemu fakt istnienia świata niewidzialnego? Wielu nawet nie wie o tym, że istnieje ziemski świat niewidzialny. Pewnego dnia jeden człowiek nie wyłączył swojego "odbiornika"... jakie tam życie w tym lokalnym eterze! Jaki szum i dyrektywy!
Uczniowie też nie wierzyli. Jezus pokazał im Swoje Boskie Ciało - na górze Tabor, gdzie zajaśniał jako Święty Świętych! Dusze ludzkie widzą niektóre zwierzęta (pies i kot).
- Po śmierci wujka, ciotka zauważyła na polu, że pies skacze na dwóch nogach i bardzo się cieszy. Pod koniec kontaktu ujrzała jakby smugę. Pies często wspinał się nagle do okna z wielką radością. Tam często stał wujek.
Wdzięczna pacjentka mówi, że syn zrobi buty mojej żonie, a mnie życzy wielkiego zdrowia.
- Na zdrowiu zbytnio mi nie zależy, mam 15 chorób...jakie będzie, takie przyjmę.
- Buty najlepiej mieć jedne i podarte...mniej się człowiek puszy.
- Dobra czynionego nie należy nagradzać, jeżeli wynika z obowiązku.
- Nie wolno martwić się tym co będzie, bo to diabelska pułapka.
Na rysunku przedstawiłem jej przebieg naszego dnia lub życia jak zapis Ekg. Sami nie mamy wpływu na różne zdarzenia i niektórych nie unikniemy...po co się martwić. Tutaj muszę dodać uwagę, że wówczas tkwiły we mnie pozostałości błędnego determinizmu...
- Jak ma pan za dużo pieniędzy...niech pan da część.
- Naprawdę potrzebujący nigdy nie prosi!
Nastąpił nagły zwrot myśli...ku śmierci, bo bez niej niemożliwe jest połączenie się z Bogiem Ojcem. To trwało minuty. W takim stanie masz pragnienie tworzyć i zapisywać to, co spływa od Boga...zamknąłem oczy i chwytałem się za głowę.
<< Cóż oznacza śmierć? To grób pusty, a kamień odwalony...
Całe niebo drga radością, a wszystkie gwiazdy zapalone...syn wraca po rozstaniu!
Pukasz do drzwi Domu Ojca..."wejdź! otwarte!" >>
APeeL