Otwieram na „chybił-trafił” homilie i przemówienia papieża; „Pozwólcie przeto, że...dokonam apostolskiego włożenia rąk na wszystkich. W tym włożeniu rąk wyraża się przejęcie i przekazanie Ducha Świętego, którego Apostołowie otrzymali od samego Jezusa Chrystusa, który po Zmartwychwstaniu przyszedł do nich przy drzwiach zamkniętych i rzekł; "Weźmijcie Ducha Świętego”.
Tego Ducha: Ducha Zbawiciela, Odkupienia, nawrócenia i świętości, Ducha Prawdy, Ducha Miłości i Ducha Męstwa. Ducha nie gaście /../ Musisz być mocny i wierny...mocny wiarą!...mocny nadzieją! /../ Musisz być mocny miłością, która jest mocniejsza niż śmierć!
Właśnie ludzie prości układają nowe gumoleum w moim gabinecie...oddałem im wino od pacjentki, a mnie poratowało pół kieliszka spirytusu, kawa i dwie tabletki na ból głowy. Trwa senność pół godziny przed deszczem (tak mam). Przychodzą umówieni pacjenci. Nawet nie dają na chwilkę zasnąć (to mój ratunek)! Panie zlituj się nade raną!
Dyżur. Dalsza udręka. Pobity - nie pobity, ale krzyczy, że pobity, wymiotująca od rana (zła na mnie, że choruje) oraz wdzięczny pacjent, któremu faktycznie uratowałem życie...dał mi na piwo!
Wreszcie spokój i mogę przeczytać o siedmiu darach Ducha Świętego, który umożliwia mi widzenia tego wszystkiego i daje mi tak wielkie przeżycia. Nagle ujrzałem moje dotychczasowe prowadzenie, bo chciałem pracować w rtg i być na kursie akupunktury, ale trafiłem do raju na ziemi! Tutaj w powietrzu czujesz zapach świeżych bułeczek, w pracy mam stołówkę i słyszę dzwony pobliskiego kościoła. Przypomniał się czas wołania do Boga, abym znalazł się tam, gdzie jest Jego Wola!
APeeL
W czasie snu trafiłem do oddziału, gdzie spotkałem nowego pacjenta...młodego, szczupłego mężczyznę z bólami nóg, które miał zawinięte w koc.
Po przebudzeniu pozdrowiłem Zbawiciela: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus” i wcześniej wyszedłem do pracy. W drodze napłynęła pieśń: „Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”...śpiewałem to w duszy i tak jest było mi z Panem.
W myślach znalazłem się na Westerplatte wśród młodzieży z Janem Pawłem II (12 VI 1987 r.). Tam właśnie papież mówił o młodzieńcu, który pragnął uzyskać życie wieczne, a Jezus - Dobry Nauczyciel wskazał mu drogę.
To Dekalog z podzieleniem się posiadaniem. My w posiadaniu widzimy zabezpieczenie, a jest to głupie martwienie się o dzień jutrzejszy. Przecież nie znamy dnia ani godziny...wiem to dobrze jako lekarz pogotowia.
Papież wspomniał tam o boju duchowym, który toczy się w sumieniu każdego człowieka...tam rodzi się dobro (nasze wzrastanie) lub zło (upadki). To bój o świętość czyli możliwość spotkania Boga twarzą w Twarz.
Z tego pragnienia wyrasta moc we wszystkich sytuacjach na tym zesłaniu, a szczególnie w poczuciu beznadziejności, chorobie i w obliczu śmierci. Dzisiaj, gdy jestem bliski powrotu do Taty (26.09.2018) wiem o tym najlepiej.
Nigdy nie poddawaj się zwątpieniu...to broń neutronowa Bestii. ale nie pokonasz Przeciwnika Boga bez Eucharystii. Dlatego Szatan odrywa nas od Jedynie Prawdziwego Kościoła z tworzeniem „lepszych”...bez Ciała Pana Jezusa. Nie ma sensu wspominać wiar wymyślonych...
W oddziele zapytałem o pacjenta ze snu. Pielęgniarka potwierdziła, że przybył taki i faktycznie nogi ma zawinięte kocem z powodu bolesnego zakażenia okolicy kolana z gorączką (róża?). Podczas obchodu okazało się, że jest starszy niż w śnie.
To powtarza się, bo w duszach jesteśmy wiecznie młodzi. W Królestwie Bożym nie ma starości z brodatym Bogiem Ojcem. Kto to podsunął malarzowi?
W tym czasie na izolatce od 5 dni umierał niezwykle sympatyczny starszy pan, który nigdy się nie skarżył. Teraz jest nieprzytomny, blady, oddycha jak ryba bez wody, a oczy ma lekko uchylone. Dla rodziny, która czuwa przy nim dzień i noc, a dla nich jest to jego sen!
To święty czas z pięknym odejściem, byciem między światami (już nie tu, a jeszcze nie tam) z moim poczuciem, że przy nim jest Pan Jezus. Nawet jego twarz ma coś z sacrum. Nigdy nie zapomnę tych chwil...
Sam wyznaczyłem sobie dobrowolną karę (za picie alkoholu)...przyjmę wszystkich pacjentów, którzy sie zgłoszą. Dlatego trwa udręczenie...aż trzęsą mi się ręce! Na dodatek dzisiaj jest piękny, słoneczny dzień i pragnę być na działce.
Pacjentka w gabinecie dostała napadu padaczkowego typu epi peti mal (nieobecności)...ona jest, ale jej nie ma. Trwało to około 2-3 minut. Mówisz do niej, a ona nie odpowiada jakby obraziła się. Zgłosił się mąż, który mówił jej o napadach, ale denerwowała się. Pan zlitował się nad nim, bo skierowałem ją do neurologa, a to efekt przyjęcia przeze mnie „kary”...
Teraz chorej z nałogiem palenia, która pragnie pozbycia nałogu poradziłem modlitwę o uzdrowienie, ale ona śmiała się, bo nie wierzyła w czary. Poważnie stwierdziłem, że Duch Św. istnieje i taka pomoc nadejdzie...trzeba tylko w to uwierzyć i o to prosić!
- Rzeczywiście, jeżeli nie poproszę to pomoc nie nadejdzie, bo po co!
Na ten czas z oddziału przybyła pielęgniarka z informacją, że zmarł pacjent z izolatki. Do rodziny stojącej wokół zmarłego powiedziałem: proszę się nie smucić, bo właśnie wrócił do życia prawdziwego...on tu jest, bo dalej istniejemy! Starsza żona zapytała rodzinę czy to prawda, a oni to potwierdzili. Wszystkim zrobiło się lekko, a twarz zmarłego stała się Chrystusowa…
APeeL
Na nocnym dyżurze w pogotowiu "holujemy" (slang zawodowy) poród i smakuje chleb prosto z piekarni z trzeszczącą skórką...przypomniała się relacja ojca o takim chlebie na wojnie.
„Pan jest dobry” dla nas na tym łez padole...właśnie podczas snu wypełniałem mojej pacjentce wniosek do sanatorium od słów: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.”
Tuż po przebudzeniu pomyślałem, że każdy dzień naszego życia powinniśmy zaczynać od tego pozdrowienia. Na dodatek „ujrzałem” listę - dla poszukujących jak żyć - z trzema punktami:
1. Tuż po obudzeniu tak właśnie pozdrów Zbawiciela...można podobnie (po swojemu)
2. Natychmiast pilnuj własnych myśli, bo w tym czasie jesteś między tym, a Tamtym światem.
3. Po wstaniu poświęć kilka chwil na czytanie duchowe, musisz to opanować...
W oddziale wewnętrznym jako ordynans (daw. <<służba, dyżur>>) zastępuję ordynatora. Pan pomaga mi, bo: umierający z izolatki poprawia się, babcia dręcząca personel stała się spokojna, a konający z powodu nowotworu prosi o przewiezienie do domu.
W telewizji przemawiał premier i nagle zasłabł zjednując sobie sympatię, a w końcu powiedział „Wierzę, że Bóg nam dopomoże na drodze, która otwiera się przed nami." Łzy zalały moje oczy z uciskiem w sercu. Pan z tego miejsca i z tych ust mówi do mnie, że mam chwalić się Bogiem Ojcem i nie wstydzić się wiary!
Nagle zrozumiałem co w Mądrości Bożej oznaczają utrudnienia. Wyobraź sobie, że dzień i noc telewizja mówi o Bogu i Jezusie. W wydaniu ziemskim doznajesz przesytu i nienawidzisz tego tematu. Nie chcesz i nie pragniesz Boga, a Imię Pana nie wywołuje łez!
Tak wielka jest Mądrość Boga, bo utrudnienie wywołuje pragnienie, które w wydaniu ziemskim nie zostanie nasycone! To jest próba na wielkość miłości...poszukujących Jezusa i Boga!
Podeszła do mnie babcia 67 lat z rentę z opieki społecznej i wtykała mi pieniądze za leczenie. Kategorycznie odmówiłem i pocieszyłem ją, a ta w chwili nieuwagi pocałowała mnie w rękę...chciałem się odwzajemnić, ale nie wyszło.
Innej radzę, aby nie szykowała się do zbierania kartofli...tylko odmawiała różaniec za różnych ludzi. Powiedziała, że będzie odmawiała za mnie, bo ją wyleczyłem!
- Pani jest interesowna nawet w modlitwie...proszę modlić się za najgorszego we wsi, najlepiej za pani wroga! Śmieliśmy się...
Przybył też poturbowany pijany woźnica. Teraz cierpi (duże rany) i narzeka. Mówię mu, że gdyby nie ten wypadek...to nie zapoznalibyśmy się!
- Ma pan rację, bo znałam pana tylko z wywieszki!
Ja bardzo lubię ludzi starych i bardzo starych, a jeszcze bardzie starych i chorych...
APeeL
W śnie o typie eksterioryzacji byłem w starej chatce z łóżkiem mającym drewniane bolki oraz siennik ze słomy. Napłynęło pragnienie sprawdzenia jak śpi się na takim posłaniu...co powiedziałem do leżącej tam starszej pani.
Do pracy szedłem smutny, wolno i ze spuszczoną głową, bo wczoraj złamałem się i piłem alkohol. Postanowiłem, że za karę będę przyjmował z radością wszystkich nadprogramowych pacjentów. W tym czasie zaczepił mnie sąsiad informując, że wybiera się do mnie, a ja odpowiedziałem mu, że jestem oddelegowany i musi iść do innego! Zły działa szybko i precyzyjnie. Sam zobacz jak wykonuję „karę”!
Kolega - psychiatra zapytał dlaczego jestem taki smutny? Ja czuję, że w tym czasie wracała siła do pracy...tak ważna na początku tygodnia!
Wstydziłem się zapytać pielęgniarkę o sen w którym byłem także u niej, a to byłoby potwierdzeniem wędrowania naszego ciała duchowego, które przenika ściany i jest wśród ludzi nieświadomych tego. Z jej zachowania wynikało, że spotkaliśmy się w nocy!
Potwierdziła, że ich domek na sionkę, a po stronie lewej mieszka jej 91-letnia babcia, która ma łóżko opisane przeze mnie...pan też śnił się, ale nie chciała dalej mówić!
Czy jest pani w stanie uwierzyć w pewne rzeczy..poza naszym rozumem ?
Teraz tak!
To był dzień ciężkiej pracy, która w łączności z Bogiem dała wielkie zadowolenie. Nie czułem zmęczenia, a udzielana pomoc dawała wielką radość wewnętrzną. Wszyscy skarżą się na mnie...oprócz pacjentów! Mnie nie obchodzą wszyscy, tylko pacjenci...
Tu dziwna sprawa, bo niezadowoleni w momencie zachorowania pragną takiego właśnie załatwienia! To jest klucz wszystkiego, bo w momencie zamiany ról wiemy jak powinno być!
Zauważyłem, że nasze życie składa się z całego pasma udręk i pocieszeń. Może zacznę to notować (wykresy dobowe)...przeciętny człowiek nie zwraca na to uwagi: dręczony denerwuje się, a zadowolony cieszy! Dużo ludzi jest dręczonych przez większą część życia...inni mają żywot usłany różami.
Ktoś, kto to zauważy zaczyna podchodzić z dystansem do tych chwil i czasami obojętnieje, a trzeba za wszystko dziękować Bogu Ojcu: za radości i udręki (próby). Wiele spraw zależy od nas, a na inne nie mamy wpływu (działanie świata nadprzyrodzonego). Na pewno musimy starać się o odczytywanie woli Boga Ojca, bo jest to droga do świętości...poprzez Sakrament Pojednania.
Wróćmy do rzeczywistości medycznej. To góra codziennych cierpień i leków: oto napad duszności astmatycznej u dziewczynki, wielka gorączka i śmiertelne zdenerwowanie rodziców niemowlęcia, zagrożenie śmiercią u najbliższych.
Pierwszy raz ujrzałem człowieka we krwi swojej ofiary z siniakiem na łuku brwiowym, który sam zadzwonił po pogotowie, ponieważ przestraszył się, że napadnięty przez niego nie żyje...
Pech, bo młody i silny mężczyzna jest bezradny wobec funkcjonariuszy z bronią! W tym czasie padła informacja o dwóch braciach bijących się o ziemię...
APeeL
10.09.1989(n) Napad Bestii na jeszcze słabego…
Dobry sen to wielka łaska, a wiem o tym, bo obecnie prowadzę życie „chaotyczne” (2020 r.), które jest poświęcone prowadzeniu dziennika duchowego. To jest wielogodzinna praca uzależniona od natchnienia Bożego oraz mojego poczucia...pora nie gra roli.
Mogę pisać całą noc, a to zaburza rytm dobowy i zmienia stan czuwania. Zresztą ćwiczyłem się w tym przez 30 lat podczas dyżurów lekarskich w pogotowie i szpitalu.
Wówczas na dyżurze w pogotowiu przyśniły się koszmary, które później zbudziły refleksję; jak to powstaje w mózgu i jaką techniką;
- trwał remont mojego garażu, w którym było pełno ludzi i to w niedzielę z dwoma pijanymi, śpiącymi w rogu, którzy nie mieli siły wstać
- napływał ludzki fałsz, a właśnie pojawił się brat z żoną
- jakaś kobieta płaciła mi fałszywymi monetami za pierścionek i obrączkę ślubną, ale doznałem ulgi, bo znalazłem je w kieszeni.
- pojawiła się twarz znajomego kierowcy, która w błyskach stała się pomarszczona i brzydka.
Na nogi zerwała mnie dyspozytorka; „pacjenci”! Trafiłem na dwóch pijanych...tych ze snu? Już w domu, w ciszy słucham Mszy Św. radiowej i bardzo tego pragnę, ale żona prosi na śniadanie. Wiem już co będzie, bo jedzenie jest wrogiem duszy. Bardzo często w pragnieniu spotkania z Bogiem napływał sygnał; „jeść”! Dzisiaj, gdy to przepisuję już wiem, że tak rozprasza Czarna Bestia.
Teraz czekam na natchnienie dotyczące wyjazdu na Mszę Św. (wówczas krążyłem po różnych kościołach). Właśnie wskazano kierunek, bo zostałem wezwany do zgonu mojego pacjenta.
W domu zmarłego poczułem dobrą energię...tak chciałbym tam być! Ktoś się zdziwi...nawet sam byłem zaskoczony tymi doznaniami duchowymi.
W pięknym kościółku z całą mocą napadł na mnie Szatan, a jest dalszy jego atak (w śnie oraz spożycie śniadania) i to w momencie uniesienia duchowego. Nawet przez chwilkę nie mogłem się skoncentrować, a w moją głowę była wpychana osoba księdza (leczyłem jego matkę). Przy słowach o papieżu napłynęły słowa, aby takiego kopnąć!
Nie doceniamy sił ciemności! Na końcu była piękna modlitwa do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, którą poprosiłem o wstawiennictwo u Pana Jezusa dla córki, aby otworzyło się jej serce!
APeel