Trwa ciężki dzień pracy na "dwóch frontach", bo oprócz przychodni zastępuję ordynatora w oddziale wewnętrznym (jeden budynek), ale wszystko czynię z radością i miłością...nawet zauważyła to chora, która stwierdziła, że: „Bóg to widzi”.
Sama ma ciężką wadą serca (67 lat) z którą żyje już 20 lat. Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (21.09.2017) sam jestem dowodem cudu Boga naszego, bo kończę 74 lata, a mam poreumatyczną wadę serca od 14 roku życia!
Pacjent po udarze mózgowym wszystko rozumie, ale może powiedzieć tylko „tata i mama” oraz „kurwa”. Mówię do niego „tata" - tak, „mama" - tak...oraz Jezus, ale on powtarza swoje wywołując wesołość chorych na sali.
Podczas powrotu do domu - w wielkiej radości - mówiłem do Pana Jezusa o nienależnych mi łaskach, którymi jestem zalewany. Jednak największą z nich jest łączność ze Zbawicielem, która sprawia wielkie uniesienie duchowe...z przykrymi chwilami Jego oddalenia. Ja stawiam pierwsze kroki na drodze do Boga i nie potrafię tego wytłumaczyć.
Właśnie czytałem o Duchu Świętym w książce „Poszukiwanie Boga” Tomasza Mertona. Trzeba wyjaśnić co oznacza:
1. kontemplacja (łac. contemplatio - przypatrywanie się, rozważanie), co wg słownika oznacza:
a) pogrążenie w myślach, rozpamiętywanie, medytacja; przyglądanie się w skupieniu i podniosłym nastroju
b) filozoficznie jest to środek najdoskonalszego poznania lub najwyższy rodzaj poznania (intuicyjny)
c) proces biernego poznawania rzeczywistości przez jednostkę.
2. mistycyzm (gr. mysticos - tajemny)...możliwość ponadzmysłowego bezpośredniego kontaktu duszy człowieka z Bogiem.
Okazuje się, że są trzy dary Ducha Świętego doskonalące duszę w kontemplacji i mistycznym zjednoczeniu z Bogiem:
Dar wiedzy - wszystko widzisz...od Boga
Dar mądrości - jasno widzisz Bożą Prawdę
Dar rozumienia - wszystkie tajemnice (w tym wiary) przenikasz, a twoje sądy są jasne i proste...prawdy przyjmujesz bez wahania, wątpliwości i błędu. Dar zrozumienia wynosi serce i doprowadza je do wysokiej świadomości...pozwalając przenikać rzeczy Boże. To poznanie wymyka się wszelkim porównaniom i daje nieopisaną radość i uwielbienie Boga...
Dzisiaj, gdy to edytuję (21.09.2017) muszę dodać, że koledzy psychiatrzy to wszystko negują, a tych, którzy mają taki charyzmat uważają za chorych psychicznie...oderwanych od ziemskiej rzeczywistości czyli mających psychozę. Zważ, że leczą psyche, a sami są ciężko chorzy...
APEL
Po wczorajszych obchodzeniu imienin żony jestem pusty duchowo. Personel rozpalił ognisko i pieką się kartofle. Źle się czuję i nie chcę "leczyć" się alkoholem. Patrzę w żar i mówię
Gdzie jest piekło...może w głębi ziemi, gdzie mamy 3000°C?
Powiem doktorze, odzywa się jeden z ateistów; naprawdę nic nie ma, to tak jak ze świnią, wszystko wyparuje z ziemi...tam nikt nie był i nic nie wiadomo, szkoda na to czasu - pożyjemy, zobaczymy!
Te prymitywne argumenty wyznaje sześciu ludzi z zespołu. Może w ciszy i w swoim wnętrzu myślą inaczej. To rozczarowuje, bo garstka pragnie Boga. Nikt poważny - na większym forum - nie powie inaczej!
Atak złego - w czasie moje słabości duchowej - był celny. Jak jest to z innymi? Wróciłem zdenerwowany do gabinetu lekarskiego, gdzie z otwartego "Dialogu" św. Katarzyny padną słowa;
<<Na ziemi nieskończone są dwie rzeczy (ważne dla każdego); uczucia i pragnienia. Tutaj nie zaznamy pełni zadowolenia, bo albo masz niedosyt, albo przesyt. Wynika to z tego, że jako człowiek jesteś nieśmiertelny i przeważnie pragniesz rzeczy skończonych (tylko pragnienie Boga jest nieskończone)>>.
To wyjaśnia mój obecny stan; pragnę Boga, a bliżej miłości Ojca Prawdziwego, a nie czuję Jego obecności...jestem opuszczony! To tak jak matka małego dziecka; jest, ale jej nie ma! Brak osoby ukochanej w najbliższym otoczeniu!
Większość ludzi ubóstwia rzeczy i ludzi (istoty) - to wielka szkoda dla ciała i duszy. Śmierć kończy cierpienie związane z pragnieniem zbliżenia się do Stwórcy. Wówczas pragnienie jest zaspokojone w pełni i bez przesytu. Zapamiętaj - tutaj możesz nasycić się i odpocząć tylko w Bogu Ojcu!
Napłynęła wielka chęć pozostania w ciszy i spotkania z Bogiem, a tu wyjazd! Na ten moment kolega zgłosił chęć zastępstwa! "Dziękuję Ci Panie Jezu, dziękuję!"
APeeL
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, a za 2.5 dnia będzie wyż (poznaję to po zawrotach głowy i jakimś wyrzucie nieznanego związku chemicznego do krwi). Wówczas trafiam na horror w pracy; zawały serca, udary, omdlenia, różne kolki. To zarazem pomaga mi, bo nie przepuszczę ciężkiego stanu. Zawał może być bez bólu, a nawet z prawidłowym ekg!
Kiedyś przed świętami uspokajano kierowców, a ja chciałbym krzyczeć, bo czułem tragedię. Rzeczywiście, podczas opadów deszczu zrobił się zimny wyż ze ślizgawicą! Bardzo dużo ludzi zginęło i było rannych...nawet Instytut Meteorologiczny przepraszał!
Spałem krótko, a dodatkowo obudzono mnie w fazie snu głębokiego. Wówczas trudno się obudzić i dojść do siebie. Ta faza jest bardzo ważna. Ja muszę ją nadrobić...czyli usnąć na kilka minut (3-10). Niekiedy pomaga kilka sekund. Inni znoszą to fatalnie. Tacy nie nadają się do pogotowia.
Powie ktoś; ''ja nie pracowałbym" (budzenie) za żadne pieniądze. To prawda, ale taki człowiek nie doznaje moich przeżyć. Różne fazy nocy, piękno głębokiej ciemności, wielobarwność przeżyć wewnętrznych, zaskakujące sytuacje, cisza, milczenie ludzi, powaga. To wszystko ma wiele elementów Boskich...nie wspominam o pomocy cierpiącemu!
W tym momencie zrozumiałem, że to co przeżywam jest piękne, ponieważ przeze mnie płynie miłość. Ludzie bez łaski wiary pozbawieni są tego uczucia. Robią to samo co ja, ale bez zadowolenia wewnętrznego...bez radości towarzyszącej miłości.
APeeL
Niespodziewanie o 4.00 zadzwonił budzik...różne są udręczenia. Teraz nie mogę spać i w myślach powtarzam; "i nie wwódź nas na pokuszenie, ale mnie zbaw ode złego".
Wielki pokój zalał serce, a tuż po obudzeniu przypomniałem sobie postanowienie o milczeniu i unikaniu "wybuchowości". Nie wolno poddawać się nastrojowi chwili, muszę się pilnować.
W sekundowym śnie ujrzałem dziecko, człowieka młodego i staruszka! Jesteś młodym. W mądrości i pożądaniach musisz być starcem, a w swojej "wielkości" dzieckiem. Tak to zrozumiałem...
Podczas ponownej krzątaniny wróciłem do modlitwy; "Ojcze mój". Nie czuję, aby mój ziemski ojciec (jeszcze żyje) był moim Prawdziwym Ojcem! Zważ, że jest to początek mojego nawrócenia!
Sam jestem ojcem i moim dzieciom daję wszystko, co jest dla nich dobre, ale one gonią "za wiatrem"! Często uważają, że ich krzywdzę. W naszej relacji ze Stwórcą jest tak samo!
Przed kilkoma dniami zmarła znajoma żony, która przyśniła się żonie i "mówiła", że żyje i jest jej dobrze. Po drodze do pracy ponownie powtarzam; "i nie wwódź mnie na pokuszenie, ale mnie zbaw ode złego", a serce zalewała wielka radość i prawdziwy pokój .
Pomyślałem o ciekawym rozważaniu o wierze; ludzie wybierają autorytety ludzkie, nie chcą wierzyć papieżowi, ale wierzą panience z telewizji! Odrzucenie wiary odbywa się na zasadzie uwierzenia ludziom.A przecież "będziesz kochał Pana Boga Swego"...
APeeL
W wielkim smutku wyszedłem do pracy. Wprost nie mogłem oderwać głowy od ziemi. W samochodzie bardzo wolno zacząłem odmawiać modlitwę „Ojcze nasz”, którą zamieniłem w „Ojcze mój”.
Każde zawołanie rozważałem w sercu, a później wszystko powtarzałem. W tym czasie odkryłem wielką moc tej modlitwy, a jeżeli ma wielką moc to zadaniem złego jest przeszkadzać.
Ja pragnę być sam na Sam z Bogiem, a Szatan chce wepchnąć mi do samochodu znajomego! Wybawiła mnie ciężarna, która kręciła się niespokojnie.
Dzisiaj kończy się moje postanowienie o abstynencji, a właśnie w oddziale jest wielkie pożegnanie odchodzącej pielęgniarki (z wódką). Dziewczyny przymuszają mimo, że wołam..."nie, nie, nie”!
Nadeszła pomoc, bo ktoś właśnie zadzwonił, przybył też pacjent. W ręku znalazła się modlitwa do Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
<<Boże! W Trójcy Święty Jedyny! Ojcze! Jezu Chryste i Duchu Święty...
Ty mi odpuścisz grzechy w Swoim Najgłębszym Miłosierdziu. Przychodzę do Ciebie pełen prawdziwej wiary i pełen skruchy.. Do Ciebie się zwracam: zmiłuj się, wyzwól od grzechu i utrwal łaską.
Boże i Panie mój. Do Ciebie się zwracam. Do Ciebie przychodzę...do Pana i Zbawiciela mojego. Proszę Cię, abyś spoglądał na mnie, uświęcał moje życie, prowadził mnie i miał mnie w Swojej Opiece.
Panie Jezu. Proszę Cię prowadź mnie...przychodzę do Ciebie jako twój syn, bądź ze mną i prowadź mnie. Proszę Cię Królu - Królów Ojcze Niebieski.
Wielbię Cię i dziękuję Ci za to, że przemieniasz mnie, prowadzisz oraz uświadamiasz, że jestem słaby, grzeszny i potrzebuję Twego działania, pomocy i przebaczenia.
Boże Ojcze!
Stworzycielu Nieba i Ziemi, Ojcze Niebieski, któryś mnie na Swoje podobieństwo stworzyć raczył...korzę się przed Tobą (w poczuciu winy i grzechu) i w serdecznej skrusze wołam do Ciebie!
Panie Jezu zmiłuj się! Synu Boga Żywego, Panie mój Jezu Chryste Odkupicielu świata Ty właśnie - poprzez ofiarę Swą, Bolesną Mękę - mnie grzesznemu zjednałeś łaskę i pojednanie z Ojcem!
Błagam Cię Jezu Chryste zmiłuj się.
Duchu Święty, który mnie oświecasz i znasz tajniki mojego serca. Wyznaję przed Tobą w pokorze: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!
Boże w Trójcy Święty Jedyny bądź mi Miłościw teraz i w godzinie śmierci mojej.
Zmiłuj się nade mną. Ojcze Przedwieczny! Ty dałeś Syna swojego umiłowanego, abym uwierzył i nie zginął, ale miał żywot wieczny...>>.
Podczas zapisywania tego...do kącika w kuchni weszła żona z krzykiem (pisałem na maszynie): „dość tych nauk!...tych nauk, czy nauki Jezusa”?
„Panie Jezu! wiem, że takie napady i udręki będą”...uśmiechnąłem się tylko pod nosem. „Panie! daj Twoje Światło mojej żonie”.
APeeL