Zbudzono do pacjentki, ale nie moja kolejka. To święta babcia z nowotworem płuca i wielką dusznością. Po podaniu leków miałem radość z ulżenia jej cierpieniu. Podziękowałem Panu Jezusowi za niesienie pomocy...
Przyznaję, że babcia dała mi wielkie pocieszenie, bo lubię tydzień lub miesiąc zaczynać od pacjenta "fartownego" (mówiąc językiem pokerowym). Teraz trafiłem do kobiety z zasłabnięciem, która podczas wychodzenia wręczała mi drewnianą figurkę Jezusa frasobliwego. Nie, nie, bo to obrońca tego domu!
Wcześniej pisałem jej wniosek do sanatorium i wspomniałem o takim świątku. W duszy popłynie melodia ze słowami; "Panie Jezu, Panie Jezu, Panie Jezu prowadź mnie"...
Zacząłem czytanie duchowe i doszedłem do wniosku, że prawdziwa wiara różni się od udawanej lub "normalnej". W łasce biegniesz do Boga z poczuciem Jego Obecności, modlisz się sercem, a nie ustami i płaczesz z powodu tych przeżyć.
Tego nie można udać przed podobnym do mnie. Szczególnie Eucharystia nas odmienia, bo po zjednaniu z Panem Jezusem pojawia się pragnienie milczenia, cichości i samotności z "krzykiem" serca...
Pan zaprowadził mnie do trzech pacjentów;
- kombatanta wojny polsko-bolszewickiej
- utrwalacza władzy ludowej
- oraz do babci z miażdżycą i psychozą, która płakała przy mnie "widząc" swoją matkę, ale nie poznawała mnie i syna! Zarazem zwracała się do pięknego obrazu Jezusa na krzyżu z przytulonym do Niego św. Antonim; "Jezu, mój Jezu - ja chcę żyć!" Była bezradna i przestraszona..jak dziecko. Trzymałem ją za rękę, aby uspokoiła się...
Dalej czytałem o szukających Boga, którzy zmieniają się, spotyka ich radość i pokój duchowy. Cóż mogę poradzić takim...zrób pierwszy krok i zawołaj swoimi słowami do Boga Ojca, proś o prowadzenie, a zobaczysz, co się stanie. Droga do nieba jest trudna...droga do piekła jest łatwa!
Teraz w upale jedziemy karetką i trafiamy na piękna dziewczynę w mini...zespół świeci oczami, a ja odwracam głowę. Nie piszę tego dla chwalenia się, ale chodzi o dysponowanie własnym ciałem. Szatan działa jak wędkarz lub kłusownik...podsuwa to, co lubisz! Zawsze pamiętaj o Jezusie...nawet w tych drobnych chwilach. Z Nim opanujesz siebie i pokonasz namiętności.
Dzień chyli się ku zachodowi, a nagle - w szumie rozmów dobiegających zza drzwi pokoju lekarskiego - z serca wyrywa się wołanie; nadchodzi dla mnie dobry czas, jeszcze nie dzisiaj zagrzmi głos organów...
Teraz Pan wzywa mnie do pacjenta skręcającego się z powodu kamicy nerkowej. Poprawił się, bo od miesiąca nie pije alkoholu...i jakby na złość ta choroba! W drodze powrotnej skręcamy do lasku brzozowego i w atmosferze miłości wypijamy...każdy po swoim piwie.
W nocy trafiłem do rodzącej, której powiedziałem, że urodzi się dziewczynka i będzie miałam na imię Kasia, a ona zapytała czy wiem to od jej męża? Nawet nie rozmawiał z nami...
Nie wiem co zmusiło mnie do opowiadania o św. Katarzynie Aleksandryjskiej (300 r.) z przekazów łamanej kołem, które rozleciało się i musiano ją ściąć. Dodałem jeszcze; jeżeli urodzi się syn...to będzie Szczepan i znowu płynie jego kamienowanie z przebaczeniem swoim oprawcom!
APeeL
Praca domowa zakończona. Zmęczenie, wypity alkohol, rozpuszczalniki...wszystko dało efekt w postacie kamiennego snu! Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i wracam z radością do mojego prawdziwego zajęcia. Nic się nie działo i nic nie zapowiadało dalszego złego przebiegu tego dnia dyżuru.
Kolega zlecił - jak się później okaże - mojej pacjentce...surowicę przeciwtężcową. Ona była uczulona na pyralginę, a w takich przypadkach trzeba zachować szczególną ostrożność.
Stało się, bo właśnie wystąpił prawie śmiertelny wstrząs anafilaktyczny. Jest to reakcja na połączenie - podanej substancji lub innego białka - z przeciwciałami naszego organizmu...powstaje wybuch ze śmiercią. Dzisiaj mamy leki, które mogą zmniejszyć skutki tej reakcji, a od zastrzyku minęło 5-7 minut.
Zajrzałem do gabinetu: pacjentka nie oddycha, sina, obrzęk twarzy, bezwładna, zanieczyściła się. „Boże nie żyje”. Zamknąłem drzwi gabinetu z kolegą i zacząłem krzyczeć w sercu: „Panie Jezu pomóż! Pomóż! Proszę Cię! Pomóż!"
Ktoś może powiedzieć, że: „nie ratuje z kolegą umierającej, a modli się.” Nie dziw się, bo podczas dzisiejszej Ewangelii (30 czerwca 2018 r.) w podobnej sytuacji setnik prosił Pana Jezusa o uzdrowienie porażonego sługi, ale dodał, że „nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.”
Zbawiciel zadziwił się jego wiarą swoją wiarą, a ja byłem w trakcie nawracania i już miałem podobne zawierzenie w pomoc Bożą. Wróciłem i wspólnie ratowaliśmy pacjentkę, ale prawnie ona podlegała lekarzowi, który jej zaszkodził, nie prosił o pomoc, a na moje propozycje nie zgadzał się:
Doktorze...1000 hydrocortisonu!
Zlecił 300 mg.
Może R-kę ?
Nie, nie...poczekamy!
Normalnie zła ocena umierającej, którą później rozpoznałem, bo niedawno rozmawialiśmy i w żartach powiedziałem jej, że na starość trzeba mieć własną ławeczkę.
Zważ, że nie wiedziałem co się zdarzy. Okaże się, że w tym czasie zgłoszono wypadek i kolega zostawił mi umierającą. Ponadto przywieziono dziewczynkę ze wstrząsem mózgu oraz zgłosiła się chora z kolką nerkową.
Wszystko uciszyło się po 2 godzinach. Wstrząs trafił do szpitala, dziewczynka na chirurgię, a kolkę opanowaliśmy na miejscu.
Podczas powrotu ze szpitala moje serce zalała tęskna miłość za Panem Jezusem. Popłynie wołanie do Boga Ojca, ale takich przeżyć nie można zapamiętać, bo płyną zbyt szybko dla naszego mózgu.
APeeL
Moim obecnym pragnieniem jest mieć czyste ręce i w tych ciężkich czasach...być całkowicie bezinteresownym! Nie wolno mi nic przyjąć od chorego! Przecież nie znam swojego losu; mogę wygrać na loterii lub coś sprzedać…
"Panie proszę Cię daj mi odpowiedź...jak mam to zrobić, aby nie ranić ludzi!" Odpowiedź przyszła natychmiast! Tak długo nosiłem ten "Przewodnik Katolicki”, a tam jest zdjęcie dziecka z wyciągniętą rączką (trzeci świat) z napisem; „Jak Siebie Samego”. W kółeczkach zrobiłem dwa napisy: „Leczenie bezpłatne” i "Daj słabemu, biednemu i potrzebującemu".
Nie jest łatwo to zrealizować; na drzwiach gabinetu napisałem, aby nic nie przynoszono, ale dopisywano żartobliwie czego!
Po powrocie do domu pokazałem żonie czyste ręce i powiedziałem, że udało się! Rozmowa w rodzinie zeszła na dziadów z worami. Dzisiaj to są panowie z „Mercedesami”. Żona przypomniała sobie, że takiemu fałszywemu dziadowi w 1958 r. jej matka podarowała obiad, nowe buty ojca i 100 zł! O te buty była później kłótnia.
Do ręki wziąłem "Politykę" z art. "Jedna Biedna Rodzina”. Przymusowe przesiedlenie, barka, a na jej pokładzie trzy ubikacje dla kilkuset osób. Nagle znalazłem się w środku tego cierpienia, a serce zalało poczucie smutku Pana Jezusa.
Musiałem zamknąć oczy, stałem się cichy, mały, nieobecny, ale mocny fizycznie. "Jezu! Mój Jezu! Ja jestem tam, gdzie Tobie złorzeczą...wiem też, że nas jest garstka”.
Ja muszę pocieszać, podtrzymywać jak Leszczyńska w obozie. Każde urodzone dziecko przytulała, cieszyła się i oddawała SS-mańce, która je topiła w wiadrze zimnej wody.
"Ja muszę mówić o Tobie! Jezu Mój!
Jaką mi wyznaczysz wojnę? Jaką Jezu?"...
APeeL
28.06.1989(ś) Chrystus jest ze mną...
Obudziłem się o 4.00 i rozmyślałem o Panu Jezusie. Po wstaniu otworzyłem homilię papieża z III pielgrzymki do Polski; "Chrystus jest z nami, a poprzez to, że On jest z nami, że w nas przebywa, my sami jesteśmy inni...każdy z nas jest nowym stworzeniem, nowym człowiekiem. Nie możemy poddawać się upadkowi ducha, depresji. Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam."
Tutaj nasuwa się uwaga dotycząca napływania różnych doznań; pociech, przyjemnych natchnień, a także ich odwrotności; niepokoju, a nawet rozdrażnienia z bólem w nadbrzuszu. Właśnie mam taki "błogostan", który odbierałem od empatycznego pacjenta. Odwrotnie jest przy wiedźmowatych paniach i porywczych mężczyznach.
Podobne płyną do nas ze świata nadprzyrodzonego. Bardzo trudno jest odróżnić takie stany, bo słodycz Boża działa podobnie, a Szatan też może ładnie mówić; "jesteś wspaniały, piękny, ile czynisz dobra...ach, te twoje dobre uczynki, cóż za wspaniałe czynisz rzeczy".
Trzeba ćwiczyć się w tym, bo Bestia pragnie, abyś pysznił się nawet łaską wiary. To śmiertelny bój; wyobraź sobie "gwiazdę" lub kacyka, który uważa, że są to jego myśli, a chce właśnie wywołać wojnę...
Sam poznasz to po radości wewnętrznej. Teraz chwyciłem głowę w dłonie, a serca łkało i tak trwałem z zamkniętymi oczami. W każdym z nas jest cząstka Boga (dusza), ale większość w to nie wierzy!
"Panie Jezu! Ty dajesz nam nowe serca. Twoja iskra duszę rozpromienia, a zabija ciało, trawa zieleń traci, kwiat barwę, a słońce kryje chmura! Jezu! Jezu! Jezu!"
W głębi serca trwał śpiew duszy...to smutek rozstania. I wielki żal, że nie doznają tego inni (chodzi o większość ludzi)...nie wiedzą, co oznacza prawdziwe szczęście.
Moja łaska może spotkać każdego...nawet tego, który doszedł do wrót ciemności. Wówczas łatwiej zobaczy różnicę; ciemne-jasne, zło-dobro.
Jeżeli tego nie zaznasz nic nie da czytanie. Niektórzy idą złą droga poprzez różne ćwiczenia, a wielu szuka i błądzi, nawet, gdy jest już na swojej ścieżce duchowej. Jeżeli nie masz chęci na modlitwę...nie jesteś jeszcze zawołany - nie czyń tego na siłę. Czekaj cierpliwie na rosę łaski!
Wszystko zrozumiesz, gdy przeżyjesz to o czym piszę, bo ostatecznym celem naszego życia jest odnalezienie drogi do Pana Jezusa!
APeeL
Długo planowałem malowanie kuchni i zacząłem...od wypicia piwa. W tym czasie miałem wrażenie opuszczenia przez przez Pana Jezusa. Tak często zdarza się...ustaje pociecha i werwa do pracy. To opuszczenie jest pozorne, bo łaska nie ustaje. Musisz uniżyć się i szukać Jego...jak małe dziecko swojego ojca w tłumie. On je widzie, a jemu zdaje się, że jest się zgubiło.
Późno, syn leży smutny w poprzek tapczanika...zmartwiony, że nie rośnie jak koledzy, później będzie wyższy od nich.
- Martwisz się, że nie rośniesz, przecież duch jest ważniejszy niż ciało! Pamiętaj, że tylko Pan Jezus się liczy. Chodzi o to, że mamy rosnąć, ale duchowo. Teraz, gdy to przepisuję (25.03.2020) wiem, że jest to dążenie do świętości. Zważ na ówczesną moc zapisywania tych przeżyć!
Dzisiaj rzadko zdarza się rozmowa z Aniołem Stróżem, a już wówczas tego zaznawałem. Nie bierz tego zdarzenia dosłownie...jak koledzy psychiatrzy („słyszy głosy”), bo jest to dialog w myślach, duchowy;
Kto do mnie mówi?
Czy pytasz z ciekawości?
Czy zapiski zaleca robić zły?
Jaki interes ma zły, abyś robił zapiski?
Niejednokrotnie podpowiada...
W jakim momencie i w jakim celu?
Czy mam teraz modlić się?
Nie! Wypiłeś, idź spać, a rano weź dzień wolny w pracy!
Otworzyłem książkę opisującą świat nadprzyrodzony ze złymi i dobrymi duchami niższego rzędu (hierarchia jak u nas). Czatują one, aby mieć wpływ na nas, opanowywać nas, szkodzić lub opętać. Napad może pojawić się nagle, jak grom z jasnego nieba...osoba może być całkowicie zaskoczona.
Zawsze pamiętaj o napadach złego - szczególnie po nawróceniu (słabość). Sprawdź to na sobie, a będziesz wiedział. Napad może mieć nieskończone możliwości (rozpraszające myśli, niemożność modlitwy, „nie wiem, co mam robić”). Nawet teraz, gdy to przepisuję Szatan podsunął mi załatwianie „pilnych spraw” (chodziło o to, abym nie ujawniał jego działania).
Mocną jego bronią jest zniechęcenie, kręcisz się, "nie wiem, co mam robić"...nawet modlitwa jest niemożliwa. Nie zrażaj się...to też jest próba na naszą wytrwałość. Najważniejsze jest „zajrzenie” do własnej głowy (o czym myślałem przed chwilką?)...
Na tym tle należy wspomnieć, że większość nie wierzy w piekło, a z mówiącego o działaniu demonów śmieją się. To jest sztuczka upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji. Przejął to bolszewizm (jego agentura); kłamanie, prowokacje, odwracanie prawdy i zapieranie się do końca, bo to świadczy o słabości!
Na ziemi mamy pokazane tylko namiastki nieba i piekła oraz czyśćca. Z moich obserwacji wynika, że w Boga Ojca wierzy 60-70%, Jezusa 50%, mało znana i negowana jest osoba Ducha Św. Niebo podoba się, Piekło jest lekceważone, a Czyściec nie istnieje nawet w odłamach chrześcijaństwa… APeeL