Trwał dobry dyżur w pogotowiu, a obudziło mnie własne chrapanie! Zaczyna się Wielki Tydzień. Ponownie proszę o pomoc w postach i milczeniu. Wówczas nie miałem mocy, ponieważ jeszcze nie uczestniczyłem w codziennej Mszy św. z Eucharystią.
W przychodni miałem wielką przyjemność z pracy. Nagle z hukiem otworzyło się okno i spadł magnetofon (płynęła kojąca muzyka) z wszystkimi rzeczami na parapecie. Pierwszy raz nie zdenerwowałem się i dalej spokojnie pracowałem.
Na zakończenie wpadła pacjentka, która opiekuje się znajomą staruszką. Po ostatniej wizycie pogotowiem i pobycie w szpitalu wróciła ze szpitala.
W tym czasie zachłanna część rodziny zabrała jej oszczędności. Dla niepoznaki babci z otępieniem założono na szyi woreczek z metalowymi 20 złotówkami (łącznie 320 zł na stare pieniądze). To sprawiało jej dodatkowy kłopot...ucisk na okolicę chorego serca.
Może jest to sposób na chytrych staruszków, którzy nie chcą nosić Cudownego Medalika (wg objawienia z 27 XI 1830 św. Katarzynie Laboure).
Miłość Boża do ludzi zalała moje serce, a wiele dobrych i inteligentnych robi rzeczy niegodne. Szczególny sentyment mam do ludzi w mundurach…
Z pracy wracałem dopiero o 18.00, ale byłem nadal zadowolony, a właśnie z radia samochodowego płynęła gra K. A. Kulki (koncert skrzypcowy D-dur op 61 L. van Beethovena).
Jeżeli służysz ludziom musisz być przygotowany:
na czynienie bezinteresownego dobra
postępowanie zgodnie z sumieniem
poświęcanie swojego czasu w niesieniu pomocy.
Służenia pacjentom trzeba się uczyć...nie wolno nic robić na pokaz (chwała własna). Dodam, że od wiedzy medycznej jest nasze miłujące serce.
APeeL
Postanowiłem, że od dzisiaj będę ćwiczył swoje ciało w milczeniu i postach. Miałem sen pokazujący mój zjadliwy język (rozdwojony jak u żmii lub węża) oraz robiący szumu wokół mojej osoby (mówiłem przez tubkę).
Przed pracą chciałem wypić tylko kakao, ale Szatan zbudził żonę, która powiedziała w złości, że "popsuje się kaszanka" (znaczy: trzeba ją zjeść)! Niech zgnije cała kaszanka świata, bo ważniejsza jest moja dusza! Szkoda, aby jedzenie się zmarnowało i upadło postanowienie.
Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (12 luty 2018) na Mszy św. porannej był czytany list św. Apostoła Jakuba (Jk 1, 1-11) z radami. Trzeba cieszyć się ze spadających na nas doświadczeń, bo poprzez próby rodzi się nasza wytrwałość. Naszych wyrzeczeń nie znosi Przeciwnik Boga, a w moim wypadku jest to walka z gadulstwem!
Na ten czas - podczas przesłuchiwania nagranej Mszy św. z pięknym śpiewem ks. Kądzieli - przysnąłem na kilka sekund i w tym czasie zobaczyłem oddalający się obraz kobiety z palcem na ustach (prośba o milczenie).
Teraz w tym postanowieniu próbuje przeszkodzić mi kolega dyżurujący ze mną: prosi o rozgłoszenie radia, zagaduje i wciąga mnie w dyskusję. Nie odezwałem się udając, że przez słuchawki nic nie słyszę.
Na wyjeździe trafiłem do umierającego z powodu przerzutów raka języka pobierającego morfinę, której nie było w dyżurnej aptece. Wydałem mu trzy ampułki „własnej”...została po zmarłych (specjalnie trzymałem na takie okazje).
Czy ta rodzina przypadkowo trafiła na mnie? Ja im pomogłem, a Bóg dodatkowo przemówił do mnie. Już wówczas widziałem „mowę Nieba”, a jeszcze nie uczestniczyłem w codziennym życiu naszej wiary.
APeeL
Po krótkim śnie na dyżurze rozbolała mnie głowa i pojawił się niesmak oraz smutek, bo grałem w karty z drinkowaniem. To „zespół prof. Religi”...tak nazywam te dwie przyjemności o których wspominał kolega po fachu.
W tym smutku pojawiło się pragnienie napisania czegoś o Imieniu Jezusa, ale weszła płacząca pacjentka, która wróciła z RFN-u. Cóż mogło ją tam spotkać w wieku 65 lat...czego potrzebuje jeszcze do życia.
Niedawno pochowała męża, a dwóch synów wyjechało...szukać szczęścia koloru zielonego (od dolarów). Teraz wie, że została sama.
Pocieszyłem ją, że nie jest samotna (wskazując na niebo), a ona przyznała mi rację. Dodałem jeszcze, aby zostawiła chodzenie po lekarzach, bo jest zdrowa!
Dzisiaj jest piękna pogoda, wróciłem zadowolony do domu, a tam czekał na mnie klekot żony. Pojechałem na działkę, aby wykonać wiosenną orkę...nawet pomagałem prowadzić konia.
Właściciel wierzchowca był bardzo wesoły, ale na moje pytanie: „czy ten koń pije piwo” odpowiedział poważnie...”coś pan, koń piwo” i przez cały czas darł się na ciągnącego pług. Dlaczego w rolnikach nie ma miłości do własnych zwierząt?
- Jak pan nazywa swojego konia, chyba ma jakieś imię?
- „Kociok”, bo był bardzo mały przy oźrebieniu.
Nagle z bruzdy wybiegła maleńka myszka czy nornik, a on zaczął biec za nią z chęcią zabicia! Dodał zadowolony, że całe gniazdo przykryła bruzda, a na moje zainteresowanie ile tam było tych stworzeń Bożych stwierdził: Panie, kto by tam myszy liczył w gnieździe?
Praca wykonana, a bezdomna suka, która jest na mojej działce - po spożyciu gorącego posiłku - smacznie zasnęła. Po powrocie do domu poprosiłem żonę o usmażenie rybek, a ona zrobiła mi awanturę.
„Panie zmiłuj się nade mną”. Usiadłem i plącząc prosiłem o radę: co człowiek powinien czynić takich momentach? "Masz kłopoty - natychmiast módl się! Nie proś o nic jak czynią to ludzie. Proś o pocieszenie, dobre słowo i radę ze wskazaniem drogi". W tym momencie napłynął obraz Martina Luthera Kinga, który wobec rozwścieczonego tłumu białych...modlił się głośno na kolanach ze swoimi!
Ponownie napłynęło kuszenie, bo jest okazja grać w karty, ale teraz u brata. Napłynęła pomoc: módl się, musisz się wyspać, bo jutro masz dyżur w pogotowiu! Tak, to jest to! Po chwilce żona wniosła rybki i wszystko wróciło do normy.
Nie mam swojego pokoju i „tułałem się” w mieszkaniu, a w końcu włączyłem nagraną Mszę św. bo jutro nie będę w kościele...
APEL
Wieczorem czytam art. o zbrodniczym dopingu ciążowym dla osiągnięcia lepszych wyników sportowych. Początkowy okres ciąży to fizjologiczny doping anaboliczny (podobny do substancji syntetycznych), które prawnie są zakazane. Ciąża - wg prawa - nie może wykluczać z zawodów (estrogeny zwiększają się tysiąckrotnie). Wzrastają możliwości organizmu kobiecego.
Dzisiaj w pracy w przychodni mam trochę wytchnienia, ale często jest to uśpienie, bo właśnie przybyła pani około 40 lat...paląca tytoń przez 20 lat z bólem w kl. piersiowej, a ekg wyszło niejasne. Kolega opisujący stwierdził, że to "takie niedokrwienie".
Wysłałem ją do niego, wróciła z receptą, ale ja odpowiadam za nią. Skierowałem ją karetką do szpitala, gdzie została przyjęta. Praca lekarza jest śliska i wymaga ochrony Bożej, bo z gabinetu można trafić na salę sądową.
Około 14.00 przybył pan: „my z żoną prywatnie". Załatwiłem ich normalnie, a podczas jego ubierania musiałem wybiec na korytarz, gdzie zostawił portmonetkę z pieniądzmi. Nie chciałem zapłaty, ale po godzinie przyjechał z butelką, którą zostawił u siostry, bo ja schowałem się...prosił o wypicie za jego zdrowie.
Bóg mi świadkiem, że nie chciałem tego alkoholu - głównie z tego powodu, że łatwo mogłem przewidzieć, co się z nim stanie.
Jak dają to brać, a jak biją to uciekać...powiedziała pielęgniarka.
Najpierw dają, potem biją, bo gość miał leki na koszt MSW...
Wódka zrobiła swoje...w dzień Męki Pańskiej (na dyżurze lekarskim) piłem, a później grałem w karty. Diabeł nawet pomógł w ograniu kolegi dyżuranta z którym rozeszliśmy się z niesmakiem. W przerwie ciężkiej walki w karty (kolega wyjechał) mówiłem pielęgniarce, że nasz Bóg jest sprawiedliwym i miłosiernym Ojcem!
Nie takim jakim sprawiedliwym jak w kolegium ds. wykroczeń. Wydaje się, że pojęcie ojca jest zrozumiałe...ale, tylko w wydaniu ziemskim. Jeżeli mówiłem jej, że ziemski ojciec wszystko przebaczy...rozumiała, uśmiechała się, bo wyglądało, że ojciec ją kocha. Natomiast nie mogła pojąć, że tak też jest z naszym Ojcem Prawdziwym…
- Czyli pan sobie grzeszy i wie, że zawsze będzie miał przebaczone?
- Ja grzeszę, ale nie chcę tego i Bóg wie o tym...wie także, że dalej będę grzeszył. Chodzi o to, aby po upadku szczerze żałować i prosić o przebaczenie. Odwrotnością tego jest świadome grzeszenie z brakiem żalu…
APeeL
Mąż zmarłej zgłosił się o 6.15...z dowodu osobistego patrzyła bardzo ładna dziewczyna, która w momencie śmierci bardzo otyła. Wypisałem kartę zgonu...
W pogotowiu mamy prysznic, a bardzo lubię taką kąpiel. W tym czasie w głowie mam różne myśli...w tym skręcające mnie wyrzuty sumienia z nagłym olśnieniem. To są tysięczne głupstwa, które mam już przebaczone przez Miłosiernego Pana…nawet spowiednik powiedział: „nie zadręczaj się później czymś co zapomniałeś w tej spowiedzi generalnej”.
"Niech ciągle myśli i wraca do swoich grzechów, niech się martwi tym, niech się zniechęca prowadzeniem życia z odnowionym sercem. Przecież nie ma dla niego przebaczenia!" Od kogo to napływa? Czyja to robota? Przecież nie od miłosiernego Taty. Szatan ma zadanie, aby sprawić zwątpienie. To jego straszna broń!
Tuż przed północą otworzyłem zniszczoną książeczkę babuni, gdzie były słowa; „gdy, kto grzeszy, a żałuje...o Jezu nasz! Jezu! Twoje Serce go przyjmuje.”
APeeL