Dzisiaj mam dobry dzień...w przychodni jest mało ludzi, wcześniej wróciłem do domu i mam radość z zakupów. Syn też miał dobry dzień...mówił o tym żonie.
Natomiast my rozmawialiśmy o cierpieniu. Ja wskazałem, że cierpienie Pana Jezusa Chrystusa jest szczytem tej piramidy, bo było w pełni niezasłużone, przyjęte dobrowolnie...także za oprawców i złych ludzi na świecie. Zbawiciel sprawił otwarcie Królestwa Bożego...także dla mnie.
Nagle załamał mi się głos, nastała cisza, zostałem uniesiony duchowo z pojawieniem się tęsknej miłości do Pana Jezusa. Myśl błyskawicznie ogarnęła cały świat i wszystko wokół. Tego nie można przekazać. Zdziwiłem się, bo jeszcze mam daleko do Boga Ojca, a tu takie olśnienie! Złożyłem ręce do modlitwy św. Brygidy.
Właśnie w tym momencie syn w podzięce za posiłek zamiast podziękować uderzył żonę w przeguby rąk. Śmiertelny atak Bestii był celny, bo nastąpił w momencie pisania moich słów o Bolesnej Męce Pana Jezusa!
Z pokorą zniosłeś dla mnie:
- zdradę ucznia
- aresztowanie przez wybrany naród
- oskarżenia fałszywych świadków
- niesprawiedliwy osąd trzech sędziów
- przywiązanie do słupa i biczowanie
- obnażenie z własnych szat
- odzianie w strój obłąkanego
- pośmiewisko
- ukoronowanie cierniami i kaleczenie
- włożenie trzciny do ręki!
- zasłonięcie oczu i twarzy
- obelgi,zniewagi, stek obelżywości
- policzkowanie
- oplwanie
- i wymyślne cierpienia, a później ukrzyżowanie!
Sam zobacz jak działa Przeciwnik Boga...na przebudzonego, który dopiero wszedł na krętą ścieżkę prowadzącą do Autostrady Słońca. Pokój zmącił krzyk, zabranie kolacji synowi ze stłuczeniem talerza i nastaniem złowrogiej ciszy.
W tym czasie napłynęły do mnie „dobre” rady: „wyniosę się stąd, pójdę grać w karty i wrócę jutro!” Krzyknąłem w sercu: „nie” i po 2 tabl relanium wszedłem do łóżka. Przypomniał się symboliczny sen w którym widziałem złoty sygnet w zlewie. Tak, bo zmarnowałem czas, który chciałem poświecić dla mojego Pana, Jezusa Chrystusa!
APeeL
Badam pacjentkę przywiezioną przez pogotowie i wyczuwam od niej złą energię oraz niechęć.
- Pamięta pan mojego męża u którego był pan karetką, a który zmarł po kilku godzinach...miałam przyjść i podziękować panu, byłam, ale miał pan szczęście! Jak pan mógł powiedzieć: „wzywać karetkę w czasie meczu"? Tego nigdy nie zapomnę...myślałam, że nie przeżyję jego śmierci!
Zawsze przed urlopem prześladują mnie zdradliwe przypadki, ciężkie stany i beznadziejne dyżury ze zgonami. Tak się stało, że byliśmy u dziecka obok, a sanitariusz jak zły duch stwierdził, że „zobaczyła karetkę”. Faktycznie był mecz, a pacjent był 8 dni w szpitalu (wezwano dwa dni po wypisie). Ponadto nie wiedziałem, że w naszym oddziale wewnętrznym jest dzisiaj lekarz dyżurny, bo przeważnie chorzy byli zdani tam na łaskę pielęgniarki.
Po kilku godzinach ponowne wezwano karetkę, ale ja byłem daleko. Po powrocie zauważyłem żonę chorego, która czekała, bo drugi lekarz pisał skierowanie do oddziału. Nagle pacjent upadł nieżywy. Wskoczyłem do ambulatorium i dokonałem skutecznej reanimacji. Przybyła karetka R i nie wierzyli, że to ten chory do którego pędzili na sygnałach…zmarł im w czasie transportu do szpitala.
- Pani nie wierzy w istnienie śmierci. Śmierć jest to tylko zaniedbanie lekarza, zła diagnoza, zbyt późne przybycie, a kolega zaprzestał właśnie reanimacji! Nie wiem z jakiego powodu umarł pani mąż, bo nie widziałem wyniku sekcji. Na mnie padło. Nie wiem czy tak miało być? Wiem jedno, że będę się za niego modlił, a kiedyś się spotkamy.
Dzisiaj nie postąpiłbym w ten sposób, a teraz, gdy edytuję ten zapis (14.10.2017) pokazują koleżankę pediatrę po 30 latach praktyki, która nie chciała przyjąć dwójki chorych dzieci, ponieważ nie były szczepione! Gdyby tak któreś umarło po wyjściu z gabinetu, a znam taki przypadek...
W ramach wdzięczności otrzymałem też telegram od pacjentki z rzucawką porodową, która dziękowała mi za uratowanie życia (wiara w lekarza), a moja pomoc polegała na szybkim transporcie do szpitala. Za jej telegram musiałem zapłacić 32 zł. (był taki system), a jeszcze nie chciałem reszty! Ładna mi pochwała!
APEL
Podczas przejazdu do przychodni rozmyślałem jak można oderwać się od wszystkiego. Doszedłem do wniosku, że na wszystko trzeba spojrzeć z Nieba...tak jak bym nie żył. Cóż wówczas będą obchodziły mnie sprawy tego świata? Z tego wynika dalszy wniosek: trzeba umrzeć dla świata i ponownie narodzić dla Boga!
Na drzwiach gabinetu zauważyłem piękny plakat dotyczący 8 marca: „Uśmiech. Serce. Radość ...Starszemu Człowiekowi”. Bardzo lubię ludzi starych, szczególnie kobiety, bo kojarzą się ze świętością. Nigdy nie mówią o seksie w przeciwieństwie do dziadków.
Przepuszczono dziewczynę płaczącą z bólu w przebiegu szkarlatynowego zapalenie gardła. Ile piękna jest w ludzkich łzach! Moje serce zalała miłość i zrozumiałem jak bardzo kocha nas Pan Jezus. Tej Bożej Miłości (wszechogarniającej) nie zrozumie normalny człowiek.
Na ziemi trwa walka o ludzkie dusze. Pan Jezus wskazał, że istnieje inne życie dla którego warto się poświęcić. W duszy pojawił się błogostan, a w tym momencie usłyszałem krzyk narodzonego dzieciątka z izby porodowej znajdującej się poniżej mojego gabinetu.
Dziwne, bo zaczęły śpiewać ptaki (przychodnia leży w środku lasu), a światło słoneczne wpadło przez okna. Podobnie jest podczas naszej śmierci z radością powrotu do Raju! Ból śmierci i radość z życia wiecznego.
Na początku dyżuru w pogotowiu zmieniliśmy kolejkę wyjazdową! Tak często zdarza się w zgranym zespole, bo do wypadku pasuje chirurg, a ja do chorych „wewnętrznie”.
Właśnie trafiłem do umierającej z powodu raka trzustki, która mówiła szeptem, a w tym czasie przez dren z jej brzucha wypływała żółć (do pojemnika). W karcie informacyjnej zalecono, aby piła ją z piwem.
Na stoliczku miała wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego oraz modlitwy do Miłosierdzia Bożego przekazane s. Faustynie. Potrzymałem ją za rękę i zawołałem: „Panie Jezu! Ty Jesteś w niej”.
Trafiłem też do pacjentki, która w wyniku pożaru straciła dom. Przed kilkoma dniami u sąsiadów w bloku spaliła się kuchnia. Duża rodzina, wszystko energicznie naprawiają, ale wyobraź sobie biedaka tracącego dobytek, przepędzonego z miejsca zamieszkania lub bezdomnego.
Tą staruszkę przygarnęli sąsiedzi i leżała w kuchni letniej przy oborze z dochodzącym zapachem nawozu. To pusty pokój z łóżkiem i stołem. Z powodu wieku i swojego nieszczęścia doznała niedokrwienia mózgu. Zabrałem ją do szpitala, bo tutaj jest nikomu niepotrzebna...
Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.09.2012) napłynął wielki ból z pragnieniem pójścia na drugą Mszę św. w tej intencji (wówczas nie uczestniczyłem w codziennym nabożeństwie). Wyszedłem w wielkim uniesieniu i chciało się płakać.
Trafiłem też na art. „Umarli uczą spokoju” Mileny Kindziuk, gdzie pracownik prosektorium mówi, że zmarli są po walce i czas dla nich już nie istnieje. On ma zadanie, aby wyglądali jakby zasnęli, bo to wniesie ukojenie dla rodziny.
Ja znam strach ludzi przed śmiercią. Nigdy nie myślą o tym dniu, boją się rozmawiać na ten temat, nie przygotowują się duchowo i chwalą śmierć nagłą, a później złorzeczą...
Ten ból powrócił ponownie po 3 dniach...też w drodze do kościoła. Wprost znalazłem się przy umierających w opuszczeniu, a właśnie odmawiałem „Św. Agonię” i wypadło wołanie Pana Jezusa: „Boże, mój Boże! Czemuś Mnie opuścił”... APEL
Nawracając się i żyjąc w Chrystusie - stajesz się nowym stworzeniem. Jadę do pracy i słucham nagranego kazania z ostatniej niedzieli...jako syn marnotrawny. Dziwi tylko to, że Bóg Ojciec był przez cały czas ze mną i czekał. Cóż wówczas nam zostaje: żal za grzechy, postanowienie poprawy i zadośćuczynienie. Wszystko staje się nowe…
25 lipca 2015 r. na www.fronda.pl dałem świadectwo o tym momencie: „Stało się to na dyżurze w pogotowiu ratunkowym: po powrocie do stacji (w środku nocy)...w pokoju lekarskim padłem na kolana i przeżegnałem się. Taki był początek mojego nawrócenia...
Dzisiaj wiem, że był to efekt modlitw moich pacjentek oraz Mszy św. odprawianych w mojej intencji! Na pamiątkę mam karteczkę starowinki, która wysyłała takie zamówienia do różnych Sanktuariów.”…
APeeL
Od kilku dni wyczuwam, że przyjdzie pacjentka (malarka) z zamówionymi obrazami. Tak się stało, bo właśnie przyszła i podarowała mi piękny wizerunek młodej Matki Boskiej i kwiaty w wazonie.
W audycji radiowej mówiono o Kazimierzu Wierzyńskim (1894-1969)...po wojnie żył na emigracji. W antologii poezji religijnej jest szereg jego wierszy w tym „Modlitwa za zmarłych”...ofiarach Powstania Warszawskiego; „Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie /../;
Pod ruinami domów,
W zasypanych piwnicach,
Tam, gdzie kto padł,
Gdzie umierał.
Ofiaruj spokój im zaświatowy..
Wyróżnij nieznanych i bezimiennych
/../ Niech serce Twoje ich wynagrodzi
I od najbliższych odejść pomaga
/../ Otwórz niebieską przed nimi Bramę,
/../ i oddaj im, Panie,
Ziemię ojczystą na wieczne władanie.
Modlitwa
/../ Przetrząsam niebo, znak Twój po znaku /../ Nie wyśpiewany w żadnym
języku,
Odkąd umarły, a wiekuisty. /../ Nadprzyrodzony, jak Ci na imię? /../
Boże, pozwól nam wrócić do twego stworzenia”…
Jeszcze słowa z Księgi Psalmów
„O! Niepojęty, powiedz, jak
Natężać ludzkie mam widzenie, Oświeć mnie nocą, przez ten znak Mój ślepy może sen odmienię. Wybawicielu, Panie nasz, Niedocieczony za ukryciem, Zbudź mnie zawczasu, obnaż fałsz.
Wróć nas do kraju! Wróć nas do kraju /../”…
APeeL