Jakieś brzydkie pomieszczenie...ktoś spuścił na mnie psa, ale ten się łasił. Przeżegnałem się w momencie przebudzenia, żona trwała w złości, a ja wiem, że nawet najmniejsza złość nie pochodzi od Pana Jezusa, ponieważ z małej złości może urodzić się złość wielka.
Po wstaniu pomyślałem o pacjencie, którego żona jest chora na raka szyjki macicy i o wszystkie nie mających kobiet. "Panie Jezu przyjmij moje maleńkie cierpienie w intencji tych ludzi". W tej intencji ofiarowuję moja abstynencję w poście. W ciszy czytam Ewangelię i nad słowami Jezusa przed Męką: "czas mój bliski" jest łzy zalały oczy. Przez chwilkę znalazłem się w Getsemani, bo więcej nie wytrzyma ludzkie ciało!
Postanowiłem zrezygnować ze śniadania wcześniej wyjść do pracy, a w drodze odmówić modlitwy i wcześniej przyjmować chorych wg "kolejki Jezusowej" (najbardziej chorych). Zły nie lubi takich rzeczy...nie znosi najmniejszego dobra czynionego bezinteresownie dla innych i to w Imię Jezusa! Wówczas naśladujesz i za Nim idziesz.
Wplatał mnie w niepotrzebne wadzenie się z żoną. Efekt tego był opłakany, bo w rozdrażnieniu żona zaproponowała śniadanie i syty wyszedłem w złości, na granicy spóźnienia! Nawet napłynęło: "dzisiaj cię wykończę"! Zarazem mam prosić o pokój w sercu. "Panie Jezu proszę o Twój pokój w sercu"...uporczywie to powtarzałem.
W siatce zauważyłem kawałek gałązki cierniowej, wyrwałem jeden cierń i zacząłem modlitwę do Jezusa: "Panie Jezu przeznaczam Ci ten dzień jako wynagrodzenie, wyjmuję Ci jeden cierń, który wbito w Twoją Głowę w czasie Bolesnej Męki za mnie i za moje zbawienie. Dziękuję Ci Jezu! Panie Jezu bądź miłosierny dla wszystkich pacjentów, których przyjmę dzisiaj. Ojcze nasz i Zdrowaś Mario"...
Napłynął pokój, kłuję sobie palec cierniem, abym nie zapomniał o postanowieniu podczas pracy. Zły nie śpi, ponieważ chce przerwać moje uniesienie...ktoś proponuje podwiezienie do przychodni! Dobrze wiedziała, że przerwałbym modlitwę przebłagalną!
Teraz napadają ludzie, trudno się opanować. Panuje grypa, a w pogotowiu nie wydają zwolnień z pracy! Można powiedzieć, że jest to dywersja. Nie poszedłem na skargę, ale nie podpisałem też protestu dotyczącego zarobków.
Zabrałem głos w sprawie wieńców i obłudy pogrzebowej heretyków, krytykowałem palenie strzykawek, co powoduje zatruwanie środowiska! Napłynęło, że "zbrudziłem czystą wodę i niepotrzebnie mieszam się do brudów, którymi żyją ludzie. Dlaczego krytykuję źle pracujących kolegów? Czy w taki sposób mam rosnąć w oczach Jezusa?" Przecież wiem, że lepsza jest cichość, delikatność, uniżenie i służenie!
- Z jakiej rodziny pan pochodzi, że tak pan wierzy w Jezusa?...zapytała babulińka.
Wszystko załatwiłem, obdarowałem moją sprzątaczkę z karteczką ("smacznego"). Podczas powrotu z modlitwą dopadł mnie wierny sługa "misiek" i cieszył się jak nigdy. Zły nie daje za wygraną - przysłał do mieszkania emeryta z kopertą. Nie przyjąłem pieniędzy i powiedziałem do niego: "diabeł pana przysłał, chociaż pan w niego nie wierzy!"
Pięknie pisze op Jacek Salij o kościele katolickim - grupa nie może się sama zorganizować, musi być kapłan (szafarz Bożych tajemnic, który jest powołany do posługi sakramentalnej). To wielka prawda, bo bez kapłana nie można otrzymać Chleba Życia dla duszy! Wielu odrzuca kapłana - odrzuca wówczas Ż y c i e Prawdziwe, a takich jest większość.
Pocieszenie napłynęło ze strony odmienionej żony...teraz jest moją radością. W takim momencie, gdy kwitnie małżeńska miłość seksualna: Aniołowie odchodzą, a zły jest smutny. To radość wprost od Boga. Taka miłość to dla niego żaden "interes".
Jego sukcesem jest cudzołóstwo, wszelkie zboczenia i wynaturzenia zalecane przez seksuologów (pozycje, itd.)! Na tym tle czystość to najpiękniejsza cnota pod niebem. Nasze ciała dają zawstydzenie...tak było u Adama i Ewy. Nawet żona złożyła ręce jak do modlitwy.
Koniec dnia. Podczas czytanie duchowego trafiam na zaparcie się Apostoła Piotra, zakup pola krwi u garncarza (za judaszowe srebrniki). a ze sterty książek wygrzebałem pismo ze słowami s. Menendez: "jeden z cierni dłuższy przebija górną część czoła i wychodził koło oka lewego". "Jezu - czy za ten cierń podarowałem Ci mój dzień pracy?" Za oknem zawyły psy, a ja podziękowałem na dobranoc Zbawicielowi za wszystko...
APeeL
W nocy odwiedziła mnie dusza jakiejś spirytystki (mówiła o duchach), ale odrzuciłem jej sugestie. O 3.00 napłynęło natchnienie: "czuwania"! Zerwałem się i z uniesionymi rękami odmówiłem "Ojcze nasz".
Później wołaniem: "Panie Jezu! Skierowałeś mnie do jaskini lwa, prowadź mnie wg Twojej Woli, inaczej nie potrafię żyć! Duchu Św. daj moc"! Jeszcze "Wierzę w Boga Ojca Światłość ze Światłości" - otworzyłem oczy i ujrzałem Monstrancję! "Jezu przyjmij do Swojego Miłosierdzia Twoich kapłanów, zakonników, oznakowane sługi Boże oraz ocal to miasto, ten dom i jego mieszkańców"! Jest pewne, że dla Imienia Jezusa będę w nienawiści.
To już inny dzień...z książeczki padły słowa: "codziennie staraj się iść dalej - staraj się być lepszym"!
Z Mszy św. radiowej padną pięknie słowa kapłana, a ja pytam do kogo i do ilu ludzi to trafi? Zobacz jakim jesteś uczniem Jezusa? Przyłóż siebie do Niego, a wówczas ujrzysz Drogę, Prawdę i Życie. To wszystko przyjmie człowiek mający dar wiary - reszta wróci do normalnego życia.
Wybuchł konflikt żony z córką, który wywołał złość. Wyszedłem do kościoła z refleksją: jak to jest w sercach ludzi złych. W takim momencie uderzasz i zabijasz. Uciekłem na ulicę, ale wiem, że tutaj wpadam w "pajęczynę" (śledzenie).
Kluczę, omijam ludzi, pragnę być sam...uciekam przed "przypadkowo" wychodzącymi zza rogów domów. Cały czas powtarzałem "Panie mojego serca, Jezu!" Samo wejście do kościoła sprawiło wielki pokój w sercu.
Od Ołtarza św. popłynie Dekalog (Wj 20,1-17), a św. Paweł powie )1 Kor 1,22-25), że "Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi".
Natomiast Pan Jezus (J 2,13-25) przegonił ze Świątyni (Domu Boga Ojca na ziemi) robiących z tego miejsca targowisko. Wyobraź sobie taki handelek i to w wykonaniu braci starszych w wierze. Teraz, gdy to przepisuję na Zgniłym Zachodzie robią tam kawiarnie, a u nas już bawiła się ogłupiona grupa dziadków (65+).
W intencji mojej rodziny przyjąłem Eucharystie po której serce zalała radość, a w oczach pojawiły się łzy. Pięknie śpiewała siostra organistka: "dla ciebie oddał życie i z tobą jest każdego dnia". Tak, Pan Jezus jest ze mną każdego dnia i w każdej chwilce.
Po wyjściu z kościoła trafiłem na córkę siedzącą w ruszającym autobusie z którego wyszedł kierowca. Wywołałem ją i wręczyłem jej pieniądze. Prawie biegłem w uniesieniu do domu.
- Proszę mówić o Jezusie...krzyknąłem do trzech moich babć, które rozmawiały głośno o zdrowiu. Dobry nastrój zepsuł przeciwnik Boga...żona miała pretensję, że byłem za długo w łazience (2 minuty).
"Jezu mój...Jezu...Twój przeciwnik to groźna Bestia!" W ręku znalazło się pismo spirytystyczne, ale nie czytałem, ponieważ przypomniał się sen...
APeeL
W śnie ogarniałem moim sercem córkę. Po przebudzeniu napłynęło natchnienie, że moje mieszkanie ma być domem modlitwy. Poprosiłem Pana Jezusa, aby to się stało. Wcześniej czytałem o drzewie wydającym martwe owoce, a w audycji mówią o tym. W drodze do pracy odmawiam modlitwę, a szczególnie koiło powtarzanie "Ojcze nasz".
Pomyślałem o łasce uzdrawiania...nawet ujrzałem siebie w tej funkcji. Zawołałam tylko: "Jezu mój, Panie mojego serca ustal to Sam i daj mi znak! Jezu mój. Panie mój...tylko Twoja wola...przy każdym uzdrowieniu mówiłbym: "uzdrowił cię Jezus"!
Nagle ujrzałem podział;
- ziemia z fundacjami z wybieraniem chorych do leczenia wg kryteriów ziemskich
- Niebo z uzdrawianiem każdego, który otrzyma taką łaskę.
Bardzo mocno odczułem, że jednak łaską jest krzyż! Jasno widzę wszystkich, którzy szukają zdrowia. Koniec z moim pokojem, wówczas należę do cierpiących i nie wiem jakimi torami płynie Dzieło Boże.
Dzisiaj mam dobry dzień, bo nie brałem datków, zalecałem głodówkę w środę i piątek (zgodnie z przekazem z Medziugorie). Umówiłem się z pacjentem wierzącym w sprawie przekazywania sobie bałaganu i pokoju (on po śmierci żony ma zbyt dużo męczącej ciszy). W drodze z pracy otrzymałem pęk kwiatów...od znajomej kwiaciarki.
"Wiem Panie Jezu, że to od Ciebie lub Matki Prawdziwej". W domu okazało się, że te kwiaty są potrzebne córka (właśnie wychodziła na ślub przyjaciółki). Wcześniej była kłótnia - córka krzyczała na Boga, a żona ją nawracała!
- Dlaczego nie modlisz się za nią? Nie mów jej o Bogu, tylko Bogu o niej!
- My nie rozumiemy ciebie...ty żyjesz tym i tamtym światem. Powiedzieli mi prawdę, że żyję Tamtym Światem, ale jestem na tym świecie. Jak mam im to wytłumaczyć? Przecież wszystko trzeba oddać Maryi - Matce Jezusa, Jezusowi...cała reszta jest dodana. Już od rana trzeba szukać Jezusa, prosić o pomoc, modlić się i tak kończyć dzień.
Uciekłem od nich. "Ojcze nasz! Matko Miłosierdzia! Jezu mój" - teraz chciałbym objąć cały świat, przytulić wszystkich cierpiących, wzmocnić wątpiących. W tej sekundzie zrozumiałem jak bardzo cierpiał Jezus, jakże był niezrozumiany.
"Panie Jezu, Ty cierpisz nadal, bo większość nie chce Cię znać...wybiera nic, gdy Ty dajesz wszystko!" Piszę to w kuchni i w ciągu tych pięciu minut potrącano mnie 3 x, a przez drzwi płynęła kłótnia córki z żoną! "Panie Jezu nie ma miejsca dla mnie na spotkanie z Tobą! Każda wspólna chwila jest niszczona przez demona, którego ludzie tak lekceważą! Jezu. Jezu. Jezu!"
Zamknąłem się (wyjąłem klamkę z drzwi) odmawiając modlitwę przebłagalną za niewierzących. "Jezu spraw, aby część Twoich wrogów uwierzyła...daj im szansę!" Czy tak miał wyglądać dom modlitwy?
Nagle podczas dziennika telewizyjnego napadła mnie tęsknota za Jezusem. "Jezu! Gdzie serca nasze? Gdzie Ty? Kto o Tobie teraz pamięta i pociesza? Kto o Tobie myśli i kto Cię o coś prosi, gdy nie jest w potrzebie? Jezu mój pomóż tym, co maja rozterki, obudź ich serca, gdy trzeba skieruj ich do mnie...och, Jezu, gdybym tak mógł zapalić Ci wieczną lampkę?"
Nagle nadeszło natchnienie, aby taką wieczną lampkę zapalić w gabinecie przy Glinianym Jezusie. "Panie Jezu wspomóż duszę pani, która wykonała Twoją Twarz...bądź dla niej miłosierny". Właśnie telewizji pokazano Twarz Zbawiciela z Męki narysowaną przez satyryka: "Jezus ukrzyżowany, w koronie cierniowej puszczający oczko!" Jezu mój wciąż Cię obrażają!"
W ciszy czytałem Pismo, ale znowu jestem potrącany, znowu kłótnia...chwyciłem twarz w dłonie i wołałem 5 minut do: "Serca mojego Pana, Jezusa"! Napłynął pokój i radość do mojego serca - nagle wszystko stało się inne.
Tę radość Bożą Szatan zamienił w ludzki śmiech z rodziną. Zły nie oddaje łatwo pola! Nie raz i nie dwa stwierdziłem, że są takie dni próby, gdy jesteś n ę k a n y od rana do wieczora!
Co zrobisz - czy będziesz się kłócił i bił...czy uciekniesz do Jezusa? To bardzo słuszne próby - idziesz za Jezusem...musisz się czymś wykazać. Krzyczysz i bijesz się w złości - jeszcze nie dorosłeś!
APeeL
Trwa wczorajszy dyżur w pogotowiu...na dalekim wyjeździe trafiłem do oświetlonej izby na środku której stała naga kobieta, cała poparzona. Postępowanie rutynowe: narkotyk, zimny panthenol, zawinięcie w czyste prześcieradło.
Po powrocie ze szpitala - w ciszy nocnej - zacząłem czytać Dobrą Nowinę, gdzie Pan Jezus powiedział, że jestem Jego b r a t e m!
Z zadziwionego serca wyrwało się wołanie...
"Panie Jezu! Jezu mój! Panie mojego serca...nikt i nic nie ukoi mojej duszy, tylko Ty, Jezu. Wszystkie wspaniałości tego świata są mniej warte niż pył z Twoich Stóp. Jakże chciałbym poznać miejsca, gdzie byłeś Jezu. Jednak mam trwać tutaj - w Twoim Imieniu i z Twojego polecenia. Ja, marny człowieczek zostałem obdarowany przez Ciebie - służbą w Twoim Imieniu!
Dziękuję Ci, Jezu! Prowadź mnie dalej, bądź ze mną, wspieraj w upadkach i zagrożeniach. Spraw Jezu, aby Twoja Miłość zalała moje serce, które jeszcze rwie się do świata i jego marności. Nie pozwól Jezu, abym marnował czas, który muszę poświęcać Tobie i Twojemu dziełu!
Och, Jezu mój dlaczego Twoi słudzy są tak rozproszeni? Dlaczego jest ich tak mało? Dlaczego tak późno dałeś mi wezwanie do służby? Jezu mój! Jezu! Panie mojego serca i duszy. Synu Ojca Przedwiecznego...Światłości ze Światłości. Jezu! Jezu Chryste!"
Przed wyjściem do przychodni o 6.40 (jeden budynek), a pracuję od 8.00 poprosiłem powtarzając: "Panie Jezu bądź ze mną". Mimo wcześniejszego przyjścia pacjenci napadali, kłócili się prawie z krzykiem, a dzisiaj jest piątek. Przypomniała się zapowiedź zabicia Pana Jezusa! Czy ci ludzie nie nie czynią tego?
Przetrwałem, nikomu nie odmówiłem, każdemu dałem o co prosił (nawet "lewe" zwolnienia), upominałem zaćmionych, nie wadziłem się. W pośpiechu pobiegłem na Drogę Krzyżową, która wypadła w pierwszy piątek miesiąca. Całą drogę wołałem w modlitwie o całkowite przebaczenie wszystkim moim winowajcom. "Panie Jezu będę w złości wracał do nich, ale nie licz mi tego".
Prosiłem Pana o moją rodzinę, ponieważ jest atakowana z sukcesem przez Szatana...
1. córka stała się heretyczką...nawet bluźni Bogu!
2. syn jest obojętny, ale skłonny do wyśmiewania wiary
3. żona "ujrzała" własne orzechy i przestała przystępować do Eucharystii! Dodatkowo denerwuje się głupstwami (córka idzie na ślub koleżanki z przyjęciem weselnym). Proszę ją, aby nie poddawała się działaniu złego...przecież poganie prowadzą własny tryb życia.
W momencie, gdy padłem na kolana demon zalewał mnie dobrymi rozważaniami...dyskusją ze św. Jehowy z pomocą Ducha Św.! Zważ, że nie jest to nic złego, a nawet "dobro", ale przeszkadzające w kontakcie ze Zbawicielem, byciem na Drodze Krzyżowej. Popłakałem się podczas śpiewu z zawołaniem: "Jezu! Matko! Bądźcie przy mojej śmierci!"
Św. Hostię przyjmuję w intencji całej rodziny (żyjących i za dusze zmarłych) oraz za najdłużej przebywających w Czyśćcu, a także o światło wiary dla kolegę z żoną. Mam napisać do nich list.
Pozostałem na Mszy św. a w czytaniach będą słowa o...
1. Postanowieniu zabójstwa Izraela przez braci, ponieważ ojciec Józef kochał go najbardziej ze wszystkich swych synów (Rdz 37). W końcu sprzedali go "Izmaelitom za dwadzieścia [sztuk] srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu".
2. Pan Jezus w przypowieści o właścicielu winnicy wskazał na zapowiadaną śmierć (Ewangelia: Mt 21, 33-43.45-46).
Ponownie przyjąłem Eucharystię, ale duchowo. Sercu zalała wielka siła i cichość. Niczego wówczas się nie boisz, bo nożem nie można zabić duszy...zabójca zabija wówczas swoją duszę! Nadal wołałem do Jezusa o pomoc dla zmarłych z rodziny. Dodatkowo otrzymałem w kościele jakiś odpust!
Z serca zapaliłem lampki pod "moim" krzyżem. Jakże pięknym światełkiem płoną, a w natchnieniu odczytuję, że: "oddam ci te pieniądze tysiąckrotnie"! Radość, moc, cichość i pokój w sercu...nawet nie czułem głodu (post ścisły)!
Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.03.2023 r.) nie mam już takich przeżyć, bowiem przeważa ciężka praca związana z przepisywaniem i opracowywaniem dziennika duchowego...
APeeL
W śnie jestem świadkiem groźnego napadu. Dwa samochody, łąki, rów melioracyjny. W jednym samochodzie jest szykujący się do zabójstwa...jego wygląd był demoniczny. Krzyknąłem do niego: "Nie będzie szatan rządził duszami ludzkimi". Ten krzyk przebudził mnie!
7.05 Jezus nadal jest wyszydzany, opluwany i wymaga otarcia Umęczonej Twarzy. Dla odmiany popłynie przepiękna muzyka gitarowa, a ja w tym czasie zawołałem: "Matko! Matko Święta! Panie Jezu, pozwól mi dzisiaj...właśnie dzisiaj wytrzeć - moją pracą, słowami i myślami - Twoją Umęczoną Twarz! Jezu mój kochany, nasz Zbawco - tak ziemia wynagradza Twoje Dobro! Bądź ze mną Jezu".
Płynie muzyka, a z oczu lecą łzy...wolno napływa moc! Zauważ, że moc Zbawiciela rodzi się w naszej słabości: we łzach, łkaniu serca i tęsknej miłości. Napływa dobre natchnienie, aby w sprawie adoracji nocnej i miłosierdzia skontaktować się z wydającymi "Echo Medzjugorje", bo oni mają już przetarte ścieżki (mimo, ze są jeszcze "nielegalni" (nie mają imprimatur Watykanu).
Świetnie znoszę głodówkę (środa i piątek)...z rozpędu nie jem śniadania także dzisiaj. Wczoraj w ręku miałem cukierek i kilka razy łapałem za jabłko. To wszystko. Teraz napadła mnie żona zalecająca, abym nie wysyłał listu, a także zostawił w spokoju kolegę lekarza z kościoła zielonoświątkowego (odszczepieńcy). Takie dobre rady podsuwa Szatan. Ona ma inna ścieżkę duchową.
Przecież Pan uzdolnił nas, abyśmy się stali sługami nowego Przymierza i to nie według litery, ale według Ducha, bo litera zabija, a Duch ożywia". Napływa pomoc, aby otworzyć "Dzienniczek" s. Faustynki, Tam padają słowa do żony: "wygrałeś z szatanem, bo nie dyskutowałeś!" Sam się zdziwiłem i kręciłem głową. Zapomniałem, że tym dniem miałem "wytrzeć Umęczoną Twarz Jezusa". Nie wolno nawracać na siłę, wskazuję sens życia.
- Gdzie go szukać?
- Tam, gdzie dzwonią!
Zalęknionych kieruję ku modlitwie, ukazuję szatańskie sprory i złośliwości, otwieram oczy lamentującym na dary, które otrzymują od Stwórcy! Za wszystko trzeba dziękować!
- Za to lewe zwolnienie proszę iść na Drogę Krzyżową, stać w kątku i złapać tylko jedno Słowo!
- W Wielki Piątek o 18 powinny strzelać petardy i szampany, ludzie powinni wyjść na ulicę i wspólnie cieszyć się! To Dzień Radości Prawdziwej!
0 15.00 skończyłem dzień pracy całkowicie niezadowolony, bo nie tak miało to wyglądać! Teraz badam pacjentkę odrzuconą przez wszystkich - także przez rodzinę i służbę zdrowia. Krzyczy do mnie, że "zabiliśmy jej córkę...z czego teraz mam życ?" Trzykrotnie napływa, abym dał jej wszystkie pieniądze - około 200 tys.
Delikatnie pytam czy mogę ją wspomóc? Zarazem jednym ruchem dałem jej zawartość mojej kieszeni. Natychmiast Szatan podsuwa, że: "rozdaję pieniądze...ile za to mógłbyś kupić?" Zły strasznie nie lubi bezinteresowności i natychmiast pragnie wywołać żal...żal za wykonanie czegoś dobrego! W wydaniu ziemskim oznacza to: "aleś głupi!"
Jakże piękny jest dzisiaj program i jak piękne słowa ks. Pawła Piotrowskiego oraz wokaliza Ewy Błoch. Na tle płomienia świecy pojawiła się Umęczona Twarz Jezusa. Nie do wiary, nazwę tego dnia dałem rano! Łzy zakręciły się w oczach...prawie już mam pokazane codzienne prowadzenie! Każdy dzień zaczynaj od modlitwy i planu jak przeżyć dzień dla Jezusa?
Jak Go reprezentować?
Nie oddawaj czasu złemu!
Nie pozwalaj na bezmyślność istnienia!
Wieczorem oceń to wszystko, zauważ uchybienia, dokonaj korekt, a to będzie twój codzienny rachunek sumienia! Przecież tak robię już od pewnego czasu, ale nie miałem tej świadomości.
Teraz mówią o Jezusie, który wchodzi do jednostek bez przepustki. Nagle przypomniał mi się Jezus Żołnierz, który zwiastował czekające mnie próby! "Jezu mój! Jezu!" Łza zakręciła się w oku.
Mimo nawoływania Anioła Stróża...wielokrotne "Nie!"...dyskutuję, poruszam problemy polityczne, sprzeczam się. Zawołałem do Jezusa o p o k ó j i zacząłem czytać Ewangelię. Trafiam na zdanie, że Pan Jezus "nie wadził się"!
Przysnąłem, a tam zmarła starsza pani, młoda dziewczyna ma w sercu prawdziwą radość...odbieram tą radość jako autentyczne szczęście wyzwolenia starszej pani z ziemskiej niewoli!
APeeL