W śnie znalazłem się w piekarni znajomego, którzy zmarł przed 10 laty...niezwykła naturalność sceny w której spotkał się moim ojcem. Tam ujrzałem pękniętą rurę, a rano okaże się, pękła autentycznie w ścianie pomieszczeń pogotowia i zalało nas.
Później krążyłem po warsztacie, gdzie było pełno interesantów ze stertą jednakowych sandałów. Nawet zażartowałem, że pasują na spotkanie z komunistami w Korei Północnej!
Podczas porannego bicia dzwonów kościelnych padłem skulony na kolana (drugi dyżurny, był na wyjeździe, mamy jeden pokój) i skulony odmawiałem modlitwę przebłagalną. Prosiłem przy tym: „Matko Boża Łaskawa obejmij Swoją opieką moją córkę”.
Czy przypadkowo wcześniej trafiłem do kościoła z Jej wizerunkiem: w różowej sukni i niebieskim płaszczu, z rozłożonymi szeroko rękoma, w dłoniach trzymająca połamane strzały? Obraz znajduje się w kościele oo. jezuitów na Starym Mieście w Warszawie. Matka Boża Łaskawa słynąca łaskami jest Patronką Warszawy.
Prawie stękałem z ciężarem, który jest w moim sumieniu. Napłynęły postacie zmarłych za których upominam się u Jezusa. Nic nie zapowiadało tak strasznego dnia, bardzo wiele pracy, złość, brak łączności z Jezusem - wszystko jak u ludzi normalnych!
Zgłosił się syn babci dla której przeznaczyłem moje radio. Przez kilka dni coś judziło, że ma wbudowany zegar i szkoda, ale oddałem go z całego serca...niech babcia słucha transmisji Mszy św. To bardzo biedni ludzie. W szafie miałem płaszcz, który ktoś zostawił przez laty - to dla pana na dokładkę!
Teraz pytam pacjentkę: dlaczego boi się pani, a nie dziękuje za dotychczasowy dar zdrowia...pani ubliża Stwórcy! Tak strofuję pewną siebie 65-kę. To zwykłe zaślepienie. Bardzo dużo chorych to hipochondrycy. Wierzą, że wykonywanie badań oraz wizyty u wielu specjalistów wyjaśnią ich „śmiertelną” chorobę. Wszystko trzeba znosić z pokorą, z aktami strzelistymi...zamówić Mszę św.
Ten lęk przeważa nad racjonalnym myśleniem, a dobry stan zdrowia wskazuje na pomyłki lekarzy. Tłumaczyłem jej, że w tym wieku dobre zdrowie sprawia pułapkę, pewność siebie z chwaleniem śmierci nagłej, aby „nie męczyć się.” A to także jest dar Boga, który otwiera człowieka na wartości duchowe.
Wielu wykształconych chce wszystko wiedzieć i zrozumieć Drogi Boga! Na pocieszenie jedna z pacjentek przyniosła płytę z piosenka „Cicha noc”. Dzisiaj możesz posłuchać w pięknym wykonaniu Jacka Silskiego, gdzie są słowa:
„Boże mój! Nie pozwól cierpieć już (…) Boże mój! Już brak mi w oczach łez (…) Nie pozwól cierpieć już (…) Za każdy grzech wybaczyć chciej”...
Zgłosił się też syn babci, której obiecałem podarować radio. Przez kilka dni coś judziło, że ma wbudowany zegar i szkoda, ale oddałem go z całego serca...niech babcia słucha transmisji Mszy św. To bardzo biedni ludzie. W szafie miałem płaszcz, który ktoś zostawił przez laty - "to dla pana na dokładkę"!
Później będę oglądała mężczyzn w kopalni „Wujek” w Katowicach, gdzie w łaźni odmawiali różaniec! To lęk po pacyfikacji w stanie wojennym z ofiarami (16 grudnia 1981) Czytałem też o duchowej narkozie świadków Jehowy - jakże trudno wyrwać się z tego ludziom nieprzebudzonym!
APeeL
Córka wstała wcześniej, bo gdzieś wyjeżdża...w tym czasie usiadłem w fotelu i zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną. Napłynęła wczorajsza pieśń: „Madonno, Czarna Madonno”, która wywołała radość w sercu. Nawet poczułem błysk łączności z Matką Jezusa, którą poprosiłem o jej poprowadzenie, a łzy pojawiły się w oczach. Ten dzień postanowiłem ofiarować Bogu Ojcu...
Przypomniał się sen w którym widziałem Pana Jezusa w długim płaszczu, który powiedział do mnie (w myśli): „Miłosierdzie jest podstawą wszelkiego dobra”. W wyobraźni znalazłem się w telewizji mówiąc o Jezusie i o dziele Miłosierdzia Bożego z wyrzutem, że nigdy nie pokazano obrazu "Jezu ufam Tobie”!
Jezus, gdy przyjdzie - nie możesz wytrzymać, musisz mówić o Nim i o Jego Miłosierdziu. W jednej chwilce zrozumiałem słabość, bo „mało jest o miłosierdziu w Biblii!”
W pracy trafiłem na nawał ludzi i spraw, a całkiem zapomniałem, że ten dzień ofiarowałem Bogu. Od początku trwało podenerwowanie, a nawet opory w załatwianiu chorych...w tym skrzywdzonej przez Komisję Lekarską ZUS-u (niesłusznie odebrano jej rentę, bo 20% dają „samym swoim”).
Przełamałem się, wszystko załatwiłem...dokumenty zawsze wypełniam na maszynie, a niektórzy koledzy z tego powodu pytają badanych: czy jestem z rodziny? W momencie częstowania czekoladą napłynęło: „nie bierz!”
Teraz, podczas przyjęć chorych będę dawał rady duchowe, co dziwi, ale moi pacjenci w większości są katolikami...
- Proszę odgradzać się od głupot i w kłopotach odmawiać różaniec...
- Proszę oddać ziemię, bo więcej dobra uczyni pani odmawiając różaniec (70 lat)
- Nie trzeba rozpaczać, ponieważ zmarły jest już w niebie (miał 90 lat)...proszę w modlitwie podziękować mu za miód, który zostawił dla mnie! Przekazałem go po chwilce inwalidce, której pomaga na kaszel.
Teraz na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) włączyłem kasetę z muzykę świecko-kościelną, która przenikała moją duszę. „Kto to układa...skąd to płynie do kompozytora, a teraz do różnych dusz na całym świecie, co znaczy, że ta muzyka jest od Boga”.
To sprawiło, że wróciła siła i radość do pracy z pragnieniem modlitwy, a zarazem cichości z narastającą tęskną miłością do Pana Jezusa, a przez to do ludzi.
Pierwszy raz zauważyłem, że Jezus pragnie, aby po Jego wezwaniu nie kierować się do Niego...tylko do ludzi. Poczucie bliskości Zbawiciela jest pocieszeniem dla mnie, a to ma sprawić radość w wykonywaniu obowiązków, bo wiara bez uczynków jest martwa. To właśnie jest miłe Jezusowi!
W oczekiwaniu na wyjazd karetką...w ciszy serca popłynie „Ojcze nasz”, a w czasie przejazdu podparłem głowę na torbie lekarskiej...w pozycji świątka.
Powiem Ci, że dzień bez wiary może być udany, ale nie ma w nim o f i a r y! Człowiek wierzący czyni dobro niewidoczne dla ludzi, a są to: modlitwy, błagalne okrzyki, prośby do Stwórcy za innych, przyjmowanie cierpień zastępczych, staranie się o czystość myśli, itd. To wynika z moich świadectw...już na początku nawrócenia.
Życie bez Jezusa to oczekiwanie na śmierć, a z Jezusem - żyjesz w oczekiwaniu na spotkanie! Przed zakończeniem tego dnia czytałem o Męce Pana Jezusa: to był lincz!
APeeL
Zza okna usłyszałem pieśń: „Madonno. Czarna Madonno”, a w sercu pojawiła się demoniczna nienawiść do wiary, Matki Bożej oraz Kościoła i Mszy św.! Przez godzinę miałem serce wroga wiary, a dla takiego:
- modlitwa to „powtarzanie wciąż tego samego”
- Madonna i samo Imię Jezusa wywołują napady furii.
Dziwne, bo takiej nienawiści nie mają przy wspominaniu ludobójców: Stalina i Hitlera. Dla wielu są oni wprost wzorami postępowania. Przepisuję to, a w telewizji Info płynie rozmowa o miłosierdziu Boga Ojca (16.04.2022)...na tle barbarzyńskiego postępowania Rosjan podczas napadu na Ukrainę.
W drodze do kościoła na 12.15 wstąpiłem - do domu sióstr zakonnych - po opłatek wigilijny. Tam jest figura Matki Bożej, która wywołała odmianę stanu mojego serca...tak też było w ich budynku z obrazami. Zawołałem: „Matko Boża, Matko moja chroń mnie...dziękuję Ci za obronę!”
Od Ołtarza św. popłyną słowa...
proroka Jeremiasza (Jr 33,14-16) zapowiadającego bezpieczeństwo Boże dla Jerozolimy
psalmista poprosił Boga (Ps 25): „Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami”.
Faktycznie jest to odczytywanie Woli Boga Ojca (moja łaska).
św. Paweł zalecał (1 Tes 3,12-4,2): „aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi”. To może wykonać tylko kilku w moim otoczeniu. Ja mam już łaskę wiary, a postępuję...wstyd gadać.
Pan Jezus wskaże (w Ewangelia: Łk 21,25-28.34-36) na czas ponownego przyjścia Pana Jezusa (Paruzji), ale z kontaktu z pacjentami nikogo to nie obchodzi.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (17.04.2022) III Wojna Światowa wisi na włosku, a „jak trwoga to do Boga”. Może kilku drgnie, bo nie widać poruszenia duchowego.
W czasie podniesienia zawołam: „Jezu mój...Jezu mój". Prosiłem o zabranie mi części wiary: czy to było właśnie dzisiaj? „Och, Panie mój Twoja Dobroć jest nieskończona”. Wczoraj i dzisiaj Jezus przypominał mi: „tak żyłeś beze Mnie".
Widzę, jak bardzo żona dręczy sama siebie. Wciąż proszę, aby przekazywała swoje sprawy Matce Bożej. To zmieni się dopiero po latach. Nie widzi, że demon tylko czeka na jej rozterki. Jak to jest u innych: „męczą się, dręczą się, sami nie wiedzą, co chcą!”
Teraz siedzę w ciszy i z radością w sercu czytam „Dzienniczek” s. Faustyny. Nie do wiary, bo u s. Faustyny wszystko jest prawdą. Nie mogę liczyć na siebie - tylko na Jezusa nawet w najmniejszych postanowieniach!
„Jezu mój...Ty zalewasz mnie tysiącem pociech. Panie proszę Cię o otwarcie serca żony i córki. Proszę Cię Jezu, aby w moim domu panował nastrój Nazaretu, Rodziny Bożej - to przecież tak niewiele!”
Nagle wielka tęsknota zalała serce z którego wyrwało się wołanie:
" Panie serca mojego.
Jezu,który jesteś radością duszy.
Jezu, który stoisz przy każdym.
Jezu, który nigdy nie zdradzasz
Panie mój nie odchodź, bo umieram w oczach
Jezu bądź ze mną. Bądź na zawsze!"...
APeeL
W śnie byłem świadkiem zderzenia pięknego „rządowego” samochodu (szeroki, jasny z szeregiem świateł)...ze zwykłym śmiertelnikiem, który dodatkowo był pijany. Dziwne, bo przy mnie pojawił się Wojciech Jaruzelski...wygasa jego prezydentura (19 lipca 1989 - 22 grudnia 1990).
Dzisiaj będę miał „przypomnienie” jak żyje człowiek n o r m a l n y. Przyjmuję pacjentów, dyskutuję, robię zakupy, przeglądam prasę, bo pasjonuję się polityką oraz tym, że pan Zdzisław Najmrodzki (Najmro) spokojnie okrada (70 razy) sieć sklepów Pewex, „wydaje” wspólników z MSW, 29 razy ucieka Milicji Obywatelskiej.
Teraz, gdy to przepisuję (Wielka Sobota 16.04.2022) już wiemy skąd dzieciaczki takich w wieku 30 lat mają wille i Mercedesy. Zdradził to W. W. Putin, a ja już dawno radziłem, aby spokojnie jeździł sobie po świecie i pełen chwały wspomagał potrzebujących. Nie czyta mojego dziennika i dał się nabrać Szatanowi, który podsunął mu władzę nad światem.
Natomiast Joseph Goebbels, Jerzy Urban, Rzecznik Stanu Wojennego otrzymuje też 13-tą emeryturę i puszcza filmiki obrażające rządzących i wiarę katolicką (przebiera się za biskupów). To zwolennik „kłamstwa powtarzane stają się prawdą”.
Powinno ogłosić się stan wojenny, skonfiskować majątki pachołkom Moskwy z pozbawieniem ich prawa bycia Polakami. W ich pałacach umieścić ofiary opętanego Wołodii. Proste, proste. To nie jest żaden odwet, ale głoszona przez nich sprawiedliwość dziejowa (wyrównanie krzywd wyrządzonych narodowi lub pewnej grupie społecznej).
Trwa akcja wyborcza na prezydenta RP. Bezpieka wystawiła uśpionego agenta Stasia (Stana) Tymińskiego pochodzącego ze wsi Tymianki-Pachoły (27 stycznia 1948 r), biznesmena, a w tym czasie nawet budki z lodami nie mogłeś prowadzić.
To „kandydat znikąd” szczycący się tym, że „jest spoza układu”. Gość przyjechał z tajną teczką jak Leszek Miller z Moskwy. Nazwa wsi dała dzisiejszą intencję modlitewną.
Żona wyszła wyrzucić śmieci o 20.30, wyglądała bardzo ładnie...w mojej kurtce. Czy to sprawiło zjedzenie przez nas podarowanej ryby? Tajemnica kulinarna: trzeba rzucić na patelnię, nie żałować oliwy i piec na małym płomieniu przez godzinę!
- Szkoda, że oddałeś tę rybę (był drugi ofiarodawca)...
- Nie szkoda, nawet gdybym miał głodować...
W wyobraźni ujrzałem pacjentkę z rodziną spożywającą tę rybę! Nagle z wielką mocą wróciła do mnie tęskna miłość za Panem Jezusem.
„Jezu, mój Jezu...
Panie Ostateczny i Najdelikatniejszy.
Ty, który patrzysz co zrobię, co mówię i co myślę...
Jezu mój, Jezu.
Ty Jeden możesz sprawić, że moje siły nie zostaną zmarnowane...
Ty wiesz, że nie jestem za odwetem, ale za sprawiedliwością, biednymi i opuszczonymi.
Ty, Jezu...Jezu zawsze byłeś za takimi!”...
W ręku znalazł się „Dzienniczek” s. Faustyny ze słowami Pana Jezusa do mnie: „za wierność, z jaką towarzyszyłeś Mi w Męce i Śmierci: śmierć twoja będzie uroczysta i będę ci towarzyszył w tej ostatniej godzinie”. Prosiłem o to i Pan Jezus odpowiedział mi w tej chwilce! „Jezu mój, Jezu!”
Dalej trwała normalna „wolna” sobota. Spożywasz, popijasz, dyskutujesz, śmiejesz się, drażnisz żonę, uciekasz do kuchni, bo tam są jeszcze dwa piwa!
APeeL
Trwa dyżur w pogotowiu. O północy wróciłem od pacjenta z napadem astmy. Podczas zaśnięcia trwały koszmary senne związane z pokazaniem różnych alkoholików z osobistym pragnieniem napicia się alkoholu.
W przychodni przywitał mnie „czarny dzień”. Właśnie zmarła „święta" babcia...ta, która nie mogła umrzeć, a tej nocy obudziła się, usiadła i poprosiła o oranżadę, wypiła i zmarła. Takie nagłe przejaśnienie jest częste u śmiertelnie chorych. O taką śmierć dla niej poprosiłem Pana Jezusa.
Trwał napór ludzi, a dzisiaj trafiają się sami mocni, co nie ustępują innym, spieszący się. Tacy ludzie emanują złą energię, którą odbieram. Wówczas mam ucisk w nadbrzuszu, a to sprawia rozproszenia i pracę w niepokoju, a nawet złości (odwrotność działania Ducha Świętego przynoszącego pokój).
Przyniesiono ryby, poprosiłem, aby przybył ktoś z kim się podzielę. Tak się stało, bo weszła inwalidka, która nigdy nie narzeka, zawsze jest pogodna i cieszy się kątem...traktuje to jako dobrodziejstwo i jeszcze pomaga rodzinie na wsi.
Bardzo musiałem ją prosić, aby przyjęła ten podarunek, bo mam już podobne w domu. „Proszę nie płacić i nie krępować się”. Najśmieszniejsze było to, że po niej niespodziewanie wrócił ten, który ofiarował mi te ryby – na pewno poznał swoją siatkę! Może pomyślał, że je sprzedałem?
Dalej mam dyżur w pogotowiu, gdzie padłem nieżywy. Lekarze często umierają z przepracowania. Stała się cisza, kawa, a z radia popłyną piękne słowa o Eucharystii: „Chleb uświęcony...Życiodajna Hostia”. Sam w tym czasie zawołałem: „Spraw Jezu, abym otworzył się cały na Ciebie i na Twoją Wolę”.
Z DTV popłyną dwa obrazy: wojska nad Zatoką Perską i pomoc charytatywna z RFN dla dzieci w szpitalach radzieckich. Łzy zakręciły się w oczach.
Na ten czas babcia prawie umiera z powodu duszności sercowej. W tym czasie usłyszałem chrapanie za piecykiem, gdzie spał piesek z otwartymi oczami i głową przy głowie kota. Teraz oglądam piękny film o upośledzonych, którzy prowadzą normalne życie...w tym religijne. Jak wielki jest ich rozrzut...
APeeL