W szumie porannym i rozproszeniach serce zalało poczucie, że: „Pan jest dobry...Pan jest dobry”. Z tego powodu usiadłem i powtarzałem: „Pan jest dobry”. W tym czasie „ujrzałem” siebie spokojnego w oddziale wewnętrznym, gdzie zastępuję ordynatora (urlop).
Faktycznie to był dobry dzień i nic nie zapowiadało - po powrocie do domu - ataku Złego...szczególnie przykrego, bo wystąpił momencie czytania o Jezusie, a ja jeszcze nie potrafię sobie z tym poradzić. Wieczór zepsuty, nie mogę się skoncentrować i nie wiem co mam robić. Poprosiłem Pana Jezusa o pocieszenie.
Położyłem się i zacząłem rozmyślać o Męce Zbawiciela na krzyżu. Nie poskarżył się nawet jednym słowem! Powiedział tylko niezrozumiałe dla ludzi słowa: „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?"
Żydzi i obecnie niewierzący biorą to dosłownie, że „Bóg Go opuścił, nie pomógł, itd.", a Pan Jezus został „opuszczony” w sensie duchowym. To była dodatkowa próba, a zarazem cierpienie odkupujące nas.
Nie zrozumiesz tego, bo garstka zna poczucie Obecności Boga Ojca, a zarazem Jego oddalenie się. Jest to pokazane na małych dzieciach, które gubiąc z oczu tatusia...krzyczą z płaczem. W łączności z Bogiem Ojcem mamy moc zniesienia wszystkiego. Wie o tym każdy będący w mistycznej łączności z Deus Abba.
Popłakałem się podczas tego rozważania. To było zarazem wielkie pocieszenie dla mnie...cóż oznacza moje cierpienie w stosunku do mordowanego Syna Bożego i to przez swoich, którzy Go odrzucili.
Po przebudzeniu w nocy napłynął obraz pana ziemskiego oraz Ojca Prawdziwego z darami! Dobra ziemskie nie mogą nasycić naszej duszy i dlatego rozczarowują, a nawet sprawiają nam cierpienia. W tym czasie chorowałem „na kierownika przychodni”, ale nie byłem w przewodniej sile narodu: partii bolszewickiej i nie należałem do „samych swoich”. Dla nich było zarezerwowane uznanie w środowisku, odznaczenia i zaszczyty...w tym ciche dochody.
Nagle zrozumiałem, że bez cierpienia, któremu byłem poddany (awantura w domu) nie doszedłbym do tego rozważania! Musisz w wyobraźni ujrzeć zmieszaną sieć dzieci Boga i agentury demonów (jakby Internet). Jest to pokazane na rycinie mojego instruktażu…
APeeL
W środku nocy i w wielkiej senności - na dyżurze w pogotowiu - muszę jechać z porodem...z odwiedzeniem dwóch szpitali. W drodze powrotnej przebudziłem się w karetce i w fazie jawa/sen zostałem zaatakowany seksem.
To nie jest przypadkowe, bo Szatan działa - z wielką mocą - właśnie w chwilach naszej słabości...często po przebudzeniu. W tym momencie sprawił moje pobudzenie ze wskazaniem na jego zaspokojenie. Bój w myślach trwał 5 minut, a ja w tym czasie wołałem: „Jezu! Jezu! Jezu!”
Dzisiaj, gdy to przepisuję (21.08.2018) - takich pokusach - proszę o pomoc św. Józefa, aby nie zawracać Głowy Zbawicielowi. Dlatego mamy świętych, którzy też pomagają. Mój imiennik św. Andrzej Avellino walczył z zachciankami. To proste rady, których nie usłyszysz, bo nawet kapłani nie mówią o walce duchowej.
Czeka mnie wizyta w sądzie w charakterze świadka. Czuję, że ode mnie wiele zależy i z tą sprawą męczę się od kilku dni. Jak mam mówić? Poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, a właśnie napływa odpowiedź, że „mam mówić prawdę”. Na tym tle zrozumiesz siłę fałszu posiadających władzę z płaczem poszkodowanych.
Wrócił dzień w którym udzielałem pomocy dwójce potrąconych przez nieznanych sprawców. Tak bardzo chciałem spotkać matkę chłopca, który umierał na moich rękach i za którego modliłem się.
Teraz ta matka popłacze się - podczas spotkania w sądzie - po moich słowach, że „w światłach karetki ujrzałem dwoje młodych ludzi, ułożonych fachowo po potrąceniu...chłopiec umierał”. Nie mówiłem o moich przeżyciach i o mojej modlitwie.
Tą prostą kobietę pocałowałem w rękę i z całych sił pocieszałem: „proszę nie płakać...on tego nie chce, gdyby mógł pani powiedzieć, co ma pani robić...na pewno zaleciłby, aby pani nie martwiła się, bo jemu jest dobrze!"
- On powiedział mi to wszystko w śnie...on mi to powiedział!
Podczas powrotu z Sądu rozmyślałem nad ludzkimi sprawami, karami i o tym, że ten, który dokonał jakiegoś zła powinien się ukorzyć i prosić o odpowiednią karę. Często jest odwrotnie: zakłamanie, unikanie odpowiedzialności. Jak to jest? Cóż oznacza kara?
Nagle nadeszła odpowiedz! Przez ulicę opiekunka pchała wózek inwalidzki na którym jechała dziewczyna o normalnej twarzy, ale z uszkodzonym ciałem. Wyobraź sobie, że tej dziewczynie proponujemy uzdrowienie za 10 lat więzienia, a ona dziękuje z płaczem!
To, co nazywamy karą dla innego jest wyzwoleniem! Czy nie jest tak ze śmiercią, która przerywa nasze zesłanie? Na ziemi zauważyłem kawałek gazety ze słowami: „Za ręce”. Sam zacząłem wołać:
Za ręce się chwyćcie niech koło powstanie, a w środku Duch Mocy zatańczy.
Przez was siła popłynie na innych...na dzieci i wnuki wasze.
On serca otworzy, myśli odmieni, a usta zamilkną.
Za ręce się chwyćcie niech koło powstanie…
APeel
opr. 21.01.2016
W przerwie między wyjazdami karetką pogotowia dyskutowałem z kolegą dyżurującym, a właściwie była to walka na słowa, bo wówczas wierzyłem w nawracanie przez gadanie. Dzisiaj wiem, że nie wolno tego czynić...mam naśladować Pana Jezusa w cichości, cierpliwości i nieustannym trwanie na modlitwie.
Kolega prowokacyjnie wskazał, że tacy jak ja nie powinni interesować się sprawami materialnymi, bo nagrodę otrzymamy później! Odpowiedziałem, że to jest typowa retoryka diabelska, ponieważ moje pragnienie służenia innym wynika z miłości.
To było wykorzystywane, bo kolega w czasie pracy jeździł do domu, a mnie wzywano do jego oddziału wewnętrznego. Nie mogłem odmawiać, bo tam kierowałem moich pacjentów. Później miał pokazaną tą łaskę...nagle skasowano tą placówkę i przeżywał to aż do przejścia na emeryturę.
W drodze do kościoła przechodziłem obok jego domu i w czasie rzadkich spotkań próbowałem otworzyć jego serce, ale przestałem to czynić, gdy zarzucił mi tendencyjność! Nawet teraz, gdy to piszę łzy kręcą się w oczach z powodu jego nienawracalności.
Po raz ostatni widziałem go idącego z kijkami...pod prąd wiernych zdążających na niedzielną Mszę św.! Zdziwiony krzyknąłem: „doktorze! co pan robi!?”
Zmarł w sierpniu 2014, a rodzina poprosiła proboszcza, aby na pogrzebie było dużo księży, bo uczynił wiele dobrego dla naszego miasta. Nawet kościół miał pięknie wystrojony, bo dzień wcześniej (w piątek) był ślub!
Nie mogłem uczestniczyć w jego pożegnaniu, a z drugiej strony jest mi przykro, że Kościół Pana Jezusa stał się tanim zakładem pogrzebowym. Przez 40 lat nie uczestniczysz w życiu wiary, nie dajesz grosza na tacę, a później płacisz jak najbiedniejszy święty.
Jak Bóg to wszystko układa, bo na zamówionej przez żonę Mszy św. była też intencja za jego duszę (21.01.2016), ale wszyscy o nim zapomnieli, a w ręku znalazł się ten zapis. Po latach odmówię moją modlitwę...
Na ten czas w SLD trwają wybory...zamiast honorowego wyprowadzenia sztandaru. Leszek Miller wiele rozmyślał nad przyczynami klęski wyborczej, ale jego mądrość, a zarazem liczenie tylko na siły ludzkie nie pozwala mu ujrzeć interwencji Boga....w wywrotce tej Sodomy i Gomory za którą tęsknią demokraci o mentalności "lisiej i mnisiej" (Szczuka).
Znającego się na elektronice poprosiłem o zainstalowanie bezpłatnego programu antywirusowego (Comodo). Po przybyciu został z serca obdarowany, a za to w obu komputerach zostawił mi programy szpiegowskie.
Napisałem do niego z wyrzutem o mojej łasce wiary, bo nie każdego zapraszamy do swojego domu, a tu dodatkowo do "świętej izdebki". Oto wybrane zdania z jego listu:
<< Jestem niewierzący i niepraktykujący. (...) Dla mnie religia/bożki to wszelkie źródło ZŁA i podziału między ludźmi. (...) Niech Pan się zastanowi w jakiego boga by Pan wierzył gdyby się urodził w innym miejscu na ziemi. Islamiści też myślą że Allach to jedyny prawdziwy bóg, wniosek z tego taki, że żaden nie jest prawdziwy, a ludzie cierpią z własnej głupoty. >>
Odpisałem:
<< Ja mam wielki szacunek dla niewierzących i niepraktykujących, bo najgorsi w Oczach Boga Ojca są wierzący, ale niepraktykujący oraz niewierzący "praktykujący", bo ci nie wiedzą, co czynią (podchodzą do Eucharystii).
Pana analiza wiary zadziwia mnie, bo jest całkowicie błędna w słowach: wiary / bożki. Jest tylko jedna wiara...wiara w Boga, który się Objawił! Ja jestem wiedzący...tak jak Pan jako praktyk w elektronice.
Z tą łaską zetknął się Pan...nawet poprzez wejście do mojej świętej izdebki. Zawołam do Boga Ojca, aby dał Panu jakiś znak... APEL
Ciężki jest znój człowieka, w środku nocy na dyżurze w pogotowiu Pan wysłał mnie z młodą dziewczyną do szpitala u której wystąpił niewczesny poród.
To dopiero szósty miesiąc ciąży, a ona krzyczy, zwija się z bólu i płacze. Żegna ją matka, która ją pociesza: „wytrzymasz, wytrzymasz córeczko” i obie płaczą. Ja mam przeczucie, że dziecko nie będzie żyło. Dziewczyna krzyczy regularnie co trzy minuty i wówczas woła: „J e z u s k u! J e z u s k u”!
Od tego krzyku moje myśli uciekły do Boga Ojca i Pana Jezusa, a później ku Jego rodowodowi: Abraham, Izaak, Jakub aż do Józefa. Wróciłem z dyżuru, a w domu spotkała mnie niespodzianka, bo żona przeczytała mi słowa z homilii Jana Pawła II na Jasnej Górze (06.06.1979), które zmieniłem jaki skierowane do mnie:
„Jesteś uczniem Jezusa - On Jest twoim Panem. Stałeś się Jego uczniem poprzez Chrzest Św. który zobowiązuje cię do rzetelnego kształtowania twojego umysłu, woli i serca. Musisz codziennie odkrywać Tajemnicę Jezusa. Poznając Jego stajesz się Nowym Człowiekiem.
Poznając Jezusa poznajesz Jego Ojca - Boga naszego Wszechmogącego. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca” (J 14, 9). W poznawaniu Jezusa pomaga nam Duch Święty (Sakramenty Święte).
Z odkryciem Jezusa stwierdzasz, że w tobie jest człowiek wewnętrzny (z talentami i wadami). Talenty musisz rozwijać, a wady zwalczać. Zaczynasz - w łączności z Jezusem - najwspanialszą rzecz w swoim życiu: pracę nad sobą!
Zwykłe życie przygotowuje nas do spełniania różnych zadań - ta praca kształtuje w nas człowieka. Nie masz wyjścia - jesteś człowiekiem i musisz rosnąć wewnątrz! Im wcześniej to zrozumiesz, tym lepiej dla ciebie, bliźnich i Boga! Pamiętaj, że jesteś uczniem Jezusa. Musisz dążyć do doskonałości. Musisz!
Słuchaj Jego słów, rozważaj je, sięgaj w głąb swojego serca. Otwieraj swoje serce dla Niego i razem z Nim buduj (twórz) nowego człowieka. Nie martw się swoimi upadkami. Cały czas bądź z Nim....po upadku podniesiesz się! Nie gub swojej młodości i swojego życia. Nie bądź lekkomyślny. Ty jesteś niepowtarzalny, a Jezus wciąż czeka na ciebie. Nie trać z Nim kontaktu”....
Ja to rozumiem, ale od czego ma zacząć prosty człowiek...w tej właśnie chwili? Co mu doradzisz? Odpowiedź znajdziesz na tych stronach: twoja wielkość jest w twoich myślach. To wielka praca, bo twojego centrum dyspozytorskiego będą napływały znaki i zdarzenia („duchowość zdarzeń”) ze świata widzialnego (przyrodzonego) i niewidzialnego (nadprzyrodzonego).
Demon dzisij przegrał przegrał, bo tak mi dobrze w Domu Pana, a na „moim” miejscu wita mnie Pan Jezus Miłosierny. Wita mnie z oddali Jan Chrzciciel, a w sercu: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo! Trzy drobne cnoty!
Na tę chwilkę od Ołtarza św. padną słowa: „tutaj, w kościele, realizuje się zbawienie każdego". Moja myśl pobiegła do uzdrawiania, ale po kilku powtarzanych prośbach napłynie, że uzdrawiam duchowo (świadectwa wiary w dzienniku).
Po Eucharystii napłynęła wielka moc i dobra energia rozlewająca się w nadbrzuszu (splot słoneczny) z promieniowaniem do okolicy serca...
APeeL
Większość normalnych ludzi uważa, że w ich głowach są ich myśli. To właśnie wykorzystuje Bestia, bo jego przecież nie ma. Budzisz się, a w twojej głowie toczy się bój...z podsuwaniem pokus!
Na ten moment Annie Besant radzi, aby przez 5-10 minut usunąć od siebie cały świat zewnętrzny...wszelkie myśli, pragnienia i obawy z wejściem na dno własnego serca ze skupieniem się jednym pojęciu lub idei. Później należy szukać własnego Ja, odsuwając wszystko co nierzeczywiste. To brednie duchowe, bo bez pomocy Boga nie wyprzesz myśli podsuwanych przez Szatana!
Największą siłę ma wymawianie Św. Imienia Jezus ("Jezu, Jezu, Jezu...Jezu pomóż, ratuj i pociesz" itp.) oraz przywoływanie w myślach wizerunku Zbawiciela przy zamkniętych oczach.
Ja wówczas - wolno i z powtarzaniem - odmawiałem „Ojcze nasz”, a dzisiaj, gdy to przepisuję (29.08.2018) wołam jak małe dziecko: „Tato! Tatusiu!”
Wpisz w wyszukiwarce: karma i reinkarnacja, a zobaczysz jak Szatan mami ludzi. Szymon Pajacyk znalazł i spisał jego wyznawców („nauczycieli”): https://forum.o2.pl/temat.php?id_p=5746673
Nie idź tą drogą, bo ja zostałem oszukany myśląc o wierze katolickiej z reinkarnacją oraz zdeterminowaniem wszystkiego: „co ma być to będzie”, a gdzie nasza wolna wola?
Dobrze, że uratowały mnie pacjentki („moherowe berety”), które modliły się i zamawiały w mojej intencji Msze św. w różnych Sanktuariach. Szatan chyba znał mój los i wiedział, że będę ujawniał jego „tajemnice”.
Zacznij obserwować co jest w twojej głowie, a sam zobaczysz! Stale badaj owoce napływających myśli, bo demon podsuwa nam także dobre...sprawdź to na sobie, bo na każdego jest coś innego.
Na początku dyżuru przeczytałem list kobiety w „Niedzieli” („Rozmowy o życiu i miłości”), która skarżyła się na brak skupienia podczas Mszy św. z napadami myśli nieczystych.
Napisałem do niej - poprzez redakcję - z podkreśleniem, że jej kłopoty są wynikiem telepatii, a początkującym jest trudno odróżnić myśli własne od napływających. Ta umiejętność - jak każda inna - wymaga ćwiczenia.
Ponadto...jak Bóg ma nas wypróbować, jeżeli nie przez pokusy (próby, przeszkody, progi, utrudnienia). Fakt, że jest nim poddawana świadczy o tym, że wzrasta duchowo. Największym wrogiem wiary jest zwątpienie...
Myśli napływają ze świata widzialnego (od innych ludzi) oraz ze świata niewidzialnego. Jedne i drugie mogą być dobre i złe...w tym złości, złorzeczenie i pokusy. Powodują one rozproszenia, a nawet rozdrażnienie, gdy płyną od Szatana. Można to zaobserwować w sytuacji, gdy:
- chcemy uczynić autentyczne dobro, szczególnie bezinteresowne
- pragniemy modlić się, pójść do kościoła...trwają też w kościele
- przed lub w czasie porzucania nałogu z ćwiczeniem się w cnotach
- przed i w trakcie dobrowolnego przyrzeczenia lub ślubowania.
Msza św. jest szczególnym miejscem do popisów złych duchów...szczególnie u nawracających się i niepewnych swojej wiary. Ojciec Pio przyjmujący Komunię św. usłyszał „wypluj to”...
Pokusy wzrastają wraz ze wzrostem duchowym, ale są odpowiednie do mocy wierzącego. Przeważnie krążą wokół trzech grup: a) seksu, urody i zdrowia b) władzy c) złota jako symbolu posiadania.
Sama pokusa nie robi nam krzywdy, ale ważny jest nasz stosunek do niej...w myśli, słowie i uczynku. Wszystko ustępuje po Eucharystii…
APeeL