Na ten czas bp. Józef Zawitkowski powie, że „Pan Jezus na pewno narodzi się dla biednych i samotnych, uwięzionych i opuszczonych.” Płaczemy, a ksiądz mówi o tęsknocie adwentowej wierzących. Nie pojmie tego normalny człowiek dla którego Narodzenie Pana Jezusa to choinka, prezenty, kolacja z wypitką.
Znam to, bo sam tak żyłem, a dzisiaj drzewko i kolacja są dodatkiem...chciałbym za tamten czas czuwać i modlić się o poście. To jest oczekiwanie Symeona. Zrozum jego radość, że doczekał przybycia oczekiwanego Zbawiciela!
W moim sercu pojawił się pokój, dobro i miłość...opanowało mnie święte skupienie i stała się cisza. Nawet nie boję się śmierci w takim momencie. W wyobraźni znalazłem się w kościele, gdzie mówiłem do ludzi o Jezusie, a siebie ujrzałem w skromnym pokoju z drewnianym łóżkiem i siennikiem oraz w samotności.
Pan wskazał mi na starą sukę, która cieszyła się z przespanej nocy...naprawdę wyrażała radość Bożą: ”Och! Tak, tak, Ojcze! Dziękuję, bo tylko Twoje Światło może to pokazać”. Przecież ja też miałem dobry sen, mam zdrowie, pokój w ojczyźnie, rodzinę, pracę, chleb, ciepło, możliwość toalety...czy wciąż dziękuję?
Przed wielkimi świętami szatan nasila swoje intrygi, gra na naszych słabościach, posuwa przyjemności...on potrafi tylko szkodzić. „Sprzyja” wszystkim zbaczającym Drogi Pana, takim daje wszystko, a nawet więcej, ale uderza z całą mocą, gdyby chcieliby się naprawić. Podobnie działa jego agentura (gang cichociemnych).
• Nie pozwalali chodzić do kościoła…
• To wiem, ale teraz jest listopad 2020, co panu przeszkadza, zawiozę pana, ustalę spotkanie ze spowiednikiem i przywiozę.
To zaproszenie przekazywałem mu szereg razy, ale jego serce zmarniało w wierności do władzy ludowej. No cóż każdy z nas ma wolną wolę...
Bardzo często w Wigilię otrzymywałem dyżur w pogotowiu (komuniści lubią takie uroczystości, a oni rządzą grafikami). Najważniejsze, aby przybyć na umówioną godzinę wspólnej kolacji. Narastał niepokój, bo cały czas nic się nie działo.
Tuż przed kolacją przy pierwszej gwiazdce mam wyjazd. Musiałem opanować złość, bo to jeszcze jedna próba...jeszcze jedno działanie złego. Już dobrze, pacjent załatwiony, wezwanie było niepotrzebne, ale nic nie mówię. W ambulatorium czekało dzieciątko, ale załatwiał je drugi lekarz.
Jak się okaże kolega pomylił godziny i pojechał na kolację! Na pewno żona wezwała go wcześniej niż się umówiliśmy. „Boże pomóż - cały dzień taki spokojny”. W złości załatwiłem dziecko i w złości pojechałem na Wigilię! Jeszcze raz zostałem pokonany! Pocieszył mnie otrzymany w podarunku obraz Pana Jezusa...
APeeL
Czuć już Wigilię i dlatego w pracy jest spokojnie. Myśl krążyła po wartościach materialnych (w tym mieści się też zdrowie ciała fizycznego) i duchowych.
Wielu ludzi starszych (szczególnie bogatych) zbyt wiele czasu poświęca na utrzymanie sprawności fizycznej. W ich poczuciu jest to lek na długie życie...co wywołuje we mnie uśmiech politowania, bo można zakrztusić się landrynką, zostać porażonym prądem (dwa razy przeżyłem takie zagrożenie) lub pomyłkowo wypić truciznę, itd.
Sanitariusze w pogotowiu mówią, że trzeba żyć krótko i dobrze, a po śmierci ładnie wyglądać w trumnie. Sprawność fizyczna nie daje też nieśmiertelności. Właśnie rozmawiamy o tym z synem jednego z bogaczy.
Narysowałem mu kilka możliwych wariantów kombinacji rozwoju fizycznego ze szczytem i spadkiem sprawności aż do zramolenia oraz rozwoju duchowego, który może mieć szczyt w różnym wieku, ale powinien wzrastać na starość.
Kłopot, ponieważ nie potrafię edytować rycin, bo jest różnica pomiędzy przebiegiem życia fizycznego, które ma szczyt i zawsze spadek, a życie duchowe może mieć szczyt (dążenie do świętości)...nawet w ostatnim okresie życia. U mnie nastąpiło to w latach 1986 - 1988 r.
Wracając do zdrowych i bogatych, często żyjących ponad stan, ale zdrowo odżywiających się. Nie wiedzą tacy, że skracają sobie życie, bo wydłuża je ograniczenie jedzenia. Trzeba dodać, że uczeni amerykańscy w odróżnieniu od radzieckich eksperyment wykonywali na na małpach człekokształtnych (makakach...macaca mulatta).
Nigdzie nie wspomina się o postach duchowych (wyrzeczeniu dla Matki Bożej). My z żoną stosowaliśmy post ścisły w środy i piątki (w intencji pokoju na świecie). Dzięki temu nie mam dzisiaj nadwagi przy chorym sercu (07.09.2020). Tych, których ocaliliśmy w b. Jugosławii i na świcie spotkamy po śmierci...
APeeL
W nocy przebudził mnie syn, który straszliwie drapał się z powodu zmian uczuleniowych skóry (wrodzona świerzbiączka). Nic nie pomaga i dlatego czeka na szczepienie odczulające.
Wstałem i zacząłem czytać „Dzienniczek” s. Faustyny. Nie zanotowałem treści, ale teraz, gdy to przepisuję (25.11.2020 g. 15.00) napływa, aby przekazać, co właśnie powie z radia Maryja. Pragnęła modlitwy, a Pan Jezus wskazał, że chwilka rozważania Jego Bolesnej Męki zastępuje najdłuższe modlitwy.
Wciąż jestem zadziwiany, bo po latach wymodlę taką modlitwę. Nie odmawiam innych, ponieważ Apokalipsa już trwa i mam ofiarować każdego dnia Bolesną Mękę...w odczytywanych intencjach. W innych potrzebach wołam swoimi słowami jak dzieciątko do swojego ziemskiego ojca.
Największą moc ma koronka do Miłosierdzia Bożego odmawiana w czasie śmierci Pana Jezusa na krzyżu (15.00) przez wiernych na całym świecie.
Teraz mam chwilkę przerwy w pracy, patrzę na Pana Jezusa z płaczem i proszę o pomoc. Wczoraj wypiłem kilka kieliszków, a to oznacza, że upiłem się. Cały misterny wysiłek w przygotowywaniu do Wigilii poszedł na marne...wszystko zawaliło się jak domek z kart.
Każdy myśli o takim, że to pijak i drań, ale nie bierze pod uwagę wielkich cierpień uzależnionych, którzy chcą żyć normalnie. Kiedyś spotkałem młodego kierowcę TIR-a których nie chce pić, ale tylko przez 8 miesięcy. Ja będę miał miał nałóg odjęty, ale gdyby Bóg chciał uczynić to pragnącym...chętnych byłaby garstka. Tak wielkie jest pragnienie picia alkoholu...
Wiedziałem, że Pan pomoże i do rodziny wróci utracony pokój. Przed dyżurem w pogotowiu na chwilkę wróciłem do domu, a tam żona płakała po kłótni z córką. Przytuliłem ją i powiedziałem, że wszystko będzie dobrze, bo to jest tylko chwilowe zamieszanie wywołane przez szatana. Zobacz co może zły i jak wielką jest moc modlitwy…
Właśnie dzisiaj malarka przybyła z wizerunkiem Pana Jezusa Dobrego Pasterza, nie chciała zapłaty, ale jakoś się odwdzięczę. Przeczytałem wiersz z moją refleksją:
„Musisz siać ziarno
Nie patrz, gdzie pada, gdzie niesie go wiatr, że wrona go zjada.
Musisz siać ziarno całą swoją duszą.
Ono zrobi cud, nie wiesz jeszcze gdzie, kiedy i w kim.
Musisz!”
Zważ, że wówczas miałem moc od Boga, aby to zapisywać. Nawet nie śniło mi się istnienie Internetu z takim "sianiem" świadectw dopiero nawróconego.
Na dodatek Bóg powiedział do mnie przez Vassulę; „Unieś duszę ku Mnie w ciszy /.../ z wiarą ofiaruj Mnie, Swemu Ojcu swoją wolę, a Ja, który znam twoje potrzeby poprowadzę cię i nakarmię /../ Moje Prawo zaprowadzi cię do Mnie, do Mego Mieszkania, które jest także twoim Domem”...
ApeeL
Motto; ateista jest zdany tylko na siebie...
W nocy byłem u otyłej pacjentki (sen erotyczny)...zgłosiła się do mnie rano. Z tego wnioskuję, że nasze nocne podróże odbywają się „na jakieś wezwanie". Ona była bardzo cierpiąca, okazało się, że ma dyskopatię centralną z ostrym zespołem bólowo-korzeniowym i bolesnymi kurczami mięśniowymi.
Później znalazłem się w holu budynku...moją uwagę zwróciły obrotowe drzwi, piękne szyby, sala wykładowa zapełniona siedzącymi ludźmi. Nie chciałem tam wejść, zasłoniłem się i umknąłem. W wyjściu zauważyłem maleńki punkt szatniarski z wiszącymi pięknymi płaszczami damskimi. Zdziwiło mnie to, że ja byłem niewidzialny, bo kobieta nie zwróciła na mnie uwagi. Gdzie byłem?
Trafiłem też do biblioteki w niedalekiej parafii. Zapytałem później naszego kierowcę karetki; czy mają taką, co potwierdził.
W tym czasie interesowałem się eksterioryzacją, co jest pokazane w zdarzeniach „życia po życiu”.
- Panie doktorze, zięć tak mi dokuczał, że - wstyd się przyznać - powiesiłem się! W tym czasie głośno zapłakał wnuczek...odcięto mnie i trafiłem do szpitala.
- Przez ten czyn nie rozwiązałby pan swojego problemu, ponieważ po odrzuceniu ciała żyjemy jako dusze...z jednego cierpienia wpadłby pan w jeszcze większe. Proszę nie traktować naszego spotkania jako przypadkowe...nie będzie mógł pan powiedzieć, że „nie wiedziałem” o tym, że mamy dusze.
Miałem wielką chęć wniknąć w serce tego człowieka...jak narastały podszepty Szatana? Początek mógł być niewinny, bo Bestia mówi w naszej osobie: „skończę ze sobą i wreszcie będę miał spokój”. Miałem kłopoty z porozumieniem, bo pacjent był nieco głuchy i faktycznie nie wierzył w życie wieczne.
Czuję, że pacjentka, lokalna malarka przyniesie mi wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego (kopię obrazu Adolfa Hyły). Trzeba dodać, że namalował go już po śmierci s. Faustyny. Prawidłowy powstał w 1934 roku w Wilnie pod czujnym okiem s. Faustyny i był autorstwa Eugeniusza Kazimirowskiego.
Przed wielkimi duchowo świętami nasila się działanie zła. Tak stało się w moim wypadku. Wypiłem za dużo i upuściłem maszynę do pisania powodując awanturę domową. Podobnie dzieje się w wielu rodzinach. Było mi bardzo przykro, popłakałem się, przyniosłem łóżko polowe, bo nie miałem swojego i zacząłem modlić.
O świcie wołam; „przepraszam Tato! Tato! Przepraszam 100 razy! Mamo przepraszam także za moje złe uczynki, a przecież mam łaskę wiary i moja odpowiedzialność jest ogromna”. Nawet „patrzył” święty Józef, a ja nie miałem odwagi podnieś głowy, skulony, mały, niegodny…
APeeL
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, a u pierwszej pacjentki w książeczce ubezpieczeniowej zauważyłem wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego...od dłuższego czasu poszukiwałem tego wizerunku, bo chciałem zamówić taki właśnie obraz u znajomej malarki.
Wezwano do zgonu siostry zakonnej. Jako lekarz ostatniego kontaktu muszę wydać kartę zgonu. Nie wiem jak nazywa się to zgromadzenie...chociaż w ich budynku byłem kilka razy pogotowiem. Tak powinna wyglądać starość człowieka z zakończeniem tego ziemskiego wygnania.
Życie w zakonie przebiega w atmosferze duchowej. Wspólna kuchnia, sala modlitw, cisza z bardzo dobrą energią wewnątrz. Zawsze, gdy tam trafiałem wyczuwałem świętość tego miejsca. Prawdopodobnie jest to wynik modlitw, obrazów, religijnych książek oraz samych mieszkanek z dobrymi duchami tego domu!
Potrafię wyczuć dobrą i złą energię...w takim domu chciałbym przebywać. Obejrzałem zmarłą, wystawiłem kartę zgonu i nie chciało się odchodzić. W takim czasie zawsze mam pragnienie rozmawiać z bliskimi. Podarowano mi kalendarz na następny rok ze zdjęciami papieża na spotkaniach ekumenicznych...szkoda, że nie było tam żadnego świętego wizerunku.
W przychodni ludzie i to biedni zasypywali mnie darami z serca, a ja niczego nie chcę, a oni nie mogą pojąć, że pragnę dawać, a nie chcę brać! Prosiłem Pana o poradę i napłynęła, aby brać od bogatych i oddawać biednym.
To metoda janosikowa, ale także ryzykowna, bo restrykcyjne prawo zabrania przyjmowania wyrazów wdzięczności. To był typowy fałsz bolszewicki, bo w tym czasie "wyzwoliciele" mieli, co chcieli.
Podczas dyżuru śpiewał Krzysztof Krawczyk: „Płyną dni, smutek się snuje obraz Twój za mgłą", a moje serce zalewała tęskna rozłąka z Panem Jezusem. „Panie mój Jezu Chryste wszystko bez Ciebie to nic, a nic z Tobą oznacza wszystko!”…
APeel