Uwaga: to był 1-2 rok po moim nawróceniu...
Jak można żyć tak jak święci? Ja nie wiem i miałabym wątpliwości czy jest to komuś potrzebne, ale pytania nie są bezsensowne. Musimy wrócić do losu. Każdy musi odgadnąć, wyczuć swoje powołanie i dalej postępować wg tego...zgodnie z sumieniem. Nie można na „siłę” starać się być świętym.
Przecież świętym stajesz się w swoich myślach, a to jest najtrudniejsze. Znacznie łatwiej jest zrobić coś dla „oka” lub mówić jakim dobrym jest człowiek.
W każdej chwilce dnia jesteśmy poddawani próbie „świętości”. Do gabinetu wchodzi cierpiący chłopiec z ręką na temblaku...źle zarejestrowany, bo miał trafić do rtg, a wszedł do mnie. Odesłałem go z krzykiem razem z opieką. Jak tak mogłem? Przecież wystarczyło powiedzieć, że to pomyłka i niech czeka na laborantkę.
Przed kilku laty - nie interesując się tym wszystkim, co dzisiaj - będąc w chatce Brata Alberta w Zakopanem wpisałem się do Księgi Pamiątkowej: „w każdym z nas jest święty, wystarczy to obudzić i dobrze czynić”.
Albert Einstein największy fizyk naszych czasów - uczony mędrzec, który uważał siebie za filozofa (uczony-filozof) był człowiekiem subtelnym i głęboko wierzącym. Jego teoria względności zdetronizowała częściowo nasze dotychczasowe pojęcie o świecie.
Doszedł do wniosku, że światło gwiazd przebiegając obok słońca musi ulegać zakrzywieniu, a można to sprawdzić w warunkach pełnego zaćmienia słońca. W lutym 1919 roku w badaniu zaćmienia potwierdzono teorię obliczeniami odchylenie światła o 1,64", a Einstein przy biurku obliczył 1,75".
Wierzył w Najwyższą Istotę, która objawia się w harmonii Wszechświata. W jednej osobie nastąpiło połączenie twórcy genialnej teorii naukowej i człowieka uznającego istnienie Boga.
Każdy zauważy, że życie codzienne daje poczucie pustki, a nasze pragnienia zmieniają się i nie można ich zaspokoić...nie mówiąc o znalezieniu prawdziwego szczęścia. Jest to tragedia dla większości ludzi, którzy nie mogą odnaleźć sensu swego istnienia. Szczególnie jest to ważne w momencie załamań typu „nie chce mi się żyć”.
Część ludzi - znalazłem się wśród nich - doznała tego małego szczęścia, bo przyszła do nich zaduma i zaczęli szukać „wartości ponad wszystkim co przemija”. Tutaj nasuwa się kwestia istnienia d u s z y...
Jeżeli w chwili śmierci kończy się moja odpowiedzialność to mogę robić wszystko, co można ukryć. Sądzę, że większość wybrałaby tą sytuację. Wiele ludzi czyniących zło nie wie, że ich czyny są dokładnie zapisane...także w myślach!
Osobiście uważam, że jest to największa odpowiedzialność, bo myśl rodzi słowo i czyn. Jeżeli znam zjawisko telepatii i wiem, że mój partner w grze w pokera reaguje na moją intensywną myśl w jego osobie: „dać! dać!! dać!!!...sprawdzić” to wiem, że jego karta jest przegrana, bo dodatkowo widzę jak się waha!
Takie działanie jest grzeszne. W książce „Piękno myślenia” Krzysztof Murawski pisze, że myśl może wywołać wiele dobra i zła. To potwierdza moje stwierdzenie, że dążenie do świętości trzeba rozpocząć od naszych myśli...
APeeL
Należy zauważyć, że człowiek pierwotny oraz zwierzęta działają wg instynktów. Można powiedzieć, że dokładnie wypełniają wolę Boga Ojca. Obecny człowiek ma wyższą odpowiedzialność, która zależy od jego świadomości.
Przykład: wyższa jest odpowiedzialność człowieka wynajmującego płatnego mordercę niż samego mordercy. Czyn jest widoczny - jego sądzimy, morderca został ujęty, ale ostateczna odpowiedzialność spada na zamawiającego. Jest to człowiek często na "wysokim poziomie". Trudno coś takiego powiedzieć o człowieku, który podejmuje się mordowania na zlecenie. Na pewno przeważają w nim instynkty zwierzęce.
Wyżej wspominałem, że zwierzę nie jest ani dobre, ani złe. Podobna sytuacja jest z dzieckiem (przewaga ciała przy braku świadomości własnego ja do 2-3 roku życia!). Z istnieniem wiąże się mądrość (w tym wiedza), wewnętrzna radość istnienia, kontemplacja intelektualna. Nie wiem, co to jest, ale edytuje ten zapis zgodnie z oryginałem. Może chodzi o rozmyślanie nad sensem życia u niewierzących, negujących nasze stworzenie przez Boga Ojca.
Człowiek, który „żyje dla życia” do czasu uświadomienia ma mniejszą odpowiedzialność. Po przejrzeniu zastanawia się nad swoim bytem i często widzi, że nie dom, złoto, samochód stanowią o ostateczne jego wartości, ale jego czyny.
Oto przykład z ostatniego dyżuru w pogotowiu, gdzie wezwano mnie do obrzęku płuc. W takim wypadku udzielamy szybkiej pomocy; jest to zestaw działań w tym tlenoterapia z podaniem pewnych leków (moczopędnego, a także morfiny) z przewiezieniem na sygnałach do oddziału wewnętrznego.
W czasie transportu trzy razy proszę przez radiotelefon o kontakt z oddziałem, ale dyspozytorka wie, że oddział jest nieczynny. Wreszcie otwiera lekarz, chory umiera, a on mnie poucza. W obrzęku płuc nasze działanie przynosi efekt błyskawiczny lub pacjent umiera.
W spokoju po podaniu dodatkowych iniekcji i poprawie odwiozłem chorego do domu, a podczas powrotu do bazy cały czas widziałem jego oczy pełne radości, bo znał to śmiertelne zagrożenie. Wszystko trwało 15-20 minut. Wystarczyło nakręcić film, a taki kręcą wiecznie z Królestwa Bożego...w tym naszych myśli.
Wówczas pierwszy raz w życiu podziękowałem Bogu otrzymany dar niesienia pomocy i za ujrzenie tego wszystkiego. Ten człowiek wcześniej czy później umrze i lepiej będzie dla niego, ale teraz liczy się obecna sytuacja. On jest w potrzebie, a my jesteśmy powołani do niesienia pomocy.
Jak wygląda w tym działaniu dyspozytorka oraz kolega mieniący się dobrym lekarzem. Sądzę, że po moim przeproszeniu było mu głupio. Przedstawiłem przykład małego zła, aby na jego tle zobaczyć i ocenić różne działanie ludzi…
APeeL
Przed nawróceniem interesowałem się różnymi zjawiskami paranormalnymi. To strata czasu prowadząca na manowce, bo szukający Boga Ojca, Stworzyciela, którego pragnie nasza dusza...wpada w „medytacje”, „wyciszanie” poprzez pozycje ciała.
Pasjonowałem się wówczas; telepatią, eksterioryzacją i snami. Dzisiaj ludzie są podobnie zwodzeni przez „religie”, które pasują do ich wyobrażeń, a jest tylko jedna prawdziwa wiara (katolicka) w Boga Objawionego, a nie wymyślonego...
Jako telepata mogę potwierdzić istnienie dwóch typów ludzi;
1. zachowanie A; mocny, wybuchowy, wydzielający „złą” energię, która powoduje u mnie różne zaburzenia...rozproszenie myśli, rozdrażnienie, niepokój o różnym zasięgu, nieprzyjemny ucisk w nadbrzuszu (okolica splotu słonecznego), ból głowy, a nawet wieńcowy. To promieniowanie wydzielają mocni i zdenerwowani lub źli szykujących się do jakiejś „akcji”.
2. zachowanie B; z promieniowaniem dobrej energii, a ich stan wywołuje pokój, uniesienie, słodycz w nadbrzuszu.
Ten stan pojawia się po Eucharystii (ekstaza) o różnym nasileniu, ale w stosunku do działania ludzkiego nie ma porównania. W tym momencie powstaje pytanie - jakim zmysłem to odbieramy. Któż z ludzi może wyrazić to w słowach, aby wytłumaczyć to innym. To tak jak wytłumaczyć niewidomemu kolory.
Jesteśmy całkiem lichymi śmiertelnikami, którzy są niezdolni do rozpoznania wielu doznań, rzeczy małych i wielkich. Jaki zatem jest zasięg i działanie sił nieśmiertelnych.
Pytałem wielu ludzi, czy coś takiego mają, ale nikt nie potwierdził istnienie takich stanów. Myślę, że tą energią zwielokrotnioną leczą uzdrowiciele. W pracy wykrywałem takich ludzi - przebywanie w ich pobliżu zawsze to powodowało. Mógłbym rozpoznać w ten sposób uzdrowiciela.
Trzeba dodać, że leczenie siłami własnymi wykorzystuje Szatan, wskazując na „boskość” takiego działania, aby go hojnie wynagradzać. Nabierali się na to proboszczowie i oddawali takim świątynie. Takie uzdrowienia (nie wskazuję na oszustów) mają krótkie nogi „będziecie jako bogowie”.
Uzdrowienie w Imię Pana Jezusa jest trwałe. Sam doznam tego poprzez odjęcie nałogu pijaństwa. Stanie się to ok. 2002 r. i trwa dotychczas, gdy opracowuję ten zapis. Alkohol może stać w otwartej butelce...całkowicie mnie nie interesuje, tak jak gra w karty na pieniądze.
Jeszcze problem zła na świecie, który wchodzących na drogę do Autostrady Słońca będą próbowali sobie wytłumaczyć. Nie rób tego sam swoją „mądrością”, bo zostaniesz oszukany przez Szatana...upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji. Podsunie Ci cały zestaw pytań, których celem jest budzenie zwątpienia;
- taki dobry Bóg, a stworzył dobro i zło
- dlaczego umierają niewinne dzieci (przecież nie doda, że wracają do Królestwa Bożego)?
- dlaczego są wszelkiej maści choroby, itd.?
W Świetle Ducha Świętego ujrzysz strukturę świata...tak prostą, że niepojętą dla „badaczy” i filozofów. Z drugiej strony Pan Bóg pokazuje różnorodności, bo pies widzi wszystko szare, koń w powiększeniu, sowa w nocy. Wiemy, że u ludzi istnieją różne uzdolnienia.
Przecież nie trudno zauważyć, że wszystko jest podzielone; kobieta i mężczyzna. Przecież Bóg mógłby stworzyć jednego osobnika, który w pełni świadomości tworzyłby swojego potomka (nawet są takie „stwory”). Wszystko na świecie jest wg zasady czarne - białe z odcieniami. Sam człowiek jest też podzielony - ciało (proch) + dusza pragnąca powrotu do Nieba.
Jednym słowem; nie marnuj czasu na „ciekawostki” posuwane przez Szatana, bo dzisiaj, gdy to przepisuję Apokalipsa już trwa. Pozostał Ci krótki czas, nawet nie wiadomo jaki?
APeeL
Opr. 19.11.2014
Ten stary zapis znalazł się w ręku po powrocie z nabożeństwa wieczornego, gdzie pod klepsydrą spotkałem mechanika z serwisu samochodowego i zapytałem jak przygotowuje się do śmierci? Odpowiedział, że na razie nie myśli o tym (ok. 60 lat).
- To wielki błąd...to wielki błąd!
Dzisiaj wiem, że celem naszego zesłania jest powrót do Nieba i powinniśmy odejść poprzez świętą śmierć. Nikt z nas nie pamięta tego szoku, gdy z namiastki raju, bo w macicy matki unosimy się jak astronauta i nie brak nam niczego...wypadamy główką w dół do „Obozu Ziemia”.
Tak się stało, że staż lekarski spędziłem na oddziale noworodków! Widziałeś posła Wiplera po spotkaniu z patrolem MO to możesz sobie wyobrazić spuchnięte twarzyczki tych dzieciątek.
Od szatana mówiłbym jak Robert Biedroń językiem pełnym miłości i zatroskania...przecież Bóg jest dobry i nie zakłada żadnych obozów. Ja znam dobroć naszego Taty, ale przecież „wygonił” z Raju Adama i Ewę...
Odwrotnością tego jest nasza śmierć. Kapłan Janusz Koplewski, który przeżył „życie po życiu” dowiedział się, że istnieje ciepło Wszechogarniającej Miłości, a po przebudzeniu się w szpitalu stwierdził, że „wrócił do dziadostwa” (tyg. „wSieci” 44(100)2014).
Ja wiem o tym bez śmierci, a namiastkę otrzymuję w codziennej Eucharystii. Jeżeli czytasz moje świadectwa, a nie wracasz do Boga to twoja odpowiedzialność jest większa.
Już wówczas napisałem, że 99 % ludzkości żyje tylko tym światem wg światła rozumu i nic nie wie o Światłości Wiekuistej. Wówczas też pytałem jak można wyrazić przeżycia wewnętrzne człowieka wierzącego?
W poszukiwaniu Boga na własną rękę uważałem, że jednym z najważniejszych dowodów na Jego istnienie jest odczucie ludzkości z pragnieniem prawdy, sprawiedliwości, wolności, itd.
Nie wiem czy te poszukiwania były moimi refleksjami czy wynikały z czytania na ten temat. To jest przykład zbytecznego przecierania drogi, gdy Autostrada Słońca jest otwarta przez Pana Jezusa (Kościół święty), a pytania trzeba kierować do Ducha Prawdy! To przyda się podobnie opóźnionym w rozwoju duchowym!
Negowałem wówczas potrzebę istnienia „urzędników” (kapłanów), bo można kontaktować się z Bogiem bezpośrednio (tkwią w tym ślepym zaułku wszyscy oprócz katolików). Dzisiaj też kontaktuję się w ten sposób, ale bez kapłana nie mogę otrzymać przebaczenia grzechów i Eucharystii.
W zapisie podkreśliłem moje stwierdzenie, że obecne życie jest krótkim epizodem wiecznego trwania duszy, która ma wspinać się coraz wyżej. Dzisiaj jest jasne, że mam dążyć do świętości, ale wówczas ciążyła nade mną wciskana przez szatana reinkarnacja, a później „reinkarnacja + chrześcijaństwo”.
Czytając moje zapiski doznałem szoku, bo już po powrocie do Boga (Sakrament Pojednania) narysowałem drogę ze strefą powrotów. Tą strefą są zdarzenia „życia po życiu”, bo Bóg w Swojej dobroci ujawnia szczególnie zapartym Istnienie Królestwa Niebieskiego.
Wierzyłem, że wszystko jest zapisane w duszy - jak na taśmach prawdy. Widziałem już wówczas wielki sens życia, a zarazem jego nicość, bo to, co jest tworzone w wielkim trudzie zostanie zniszczone, wróci do ziemi i nie zostawi trwałego śladu.
Dzisiaj wiem, że wieczne są tylko czyny miłości, a w praktyce uczestnictwo w Mszy świętej (powtarzana ofiara Pana Jezusa). Błędne są słowa piosenki, że „za sto lat nie będzie nas”, bo czas naszego życia nie ma znaczenia w porównaniu z wiecznym życiem duszy...
APeeL
Większość ludzi widzi ten świat wg poziomego ramienia krzyża Pana Jezusa, a mamy patrzeć na wszystko od Boga Ojca. U takich ludzi przez całe życie nie pada pytanie o sens naszego istnienia.
Jeżeli tak właśnie jest z Tobą to można powiedzieć, że krążysz po ślepych uliczkach. Aby to odkryć otrzymaliśmy rozum, a nawet mądrość ludzką (filozofię), ale ona jest głupstwem dla Boga. Potwierdzam to jako dysponujący już łaską wiary...
Wiedz, że wiele jest dróg prowadzących do Autostrady Słońca. Na naszej drodze życiowej spotkamy też drogi główne i nie zaznaczone nawet na mapie. Kiedyś spotkałem takiego biedaka, który w deszczu na leśnej drodze złapał pobocze, a w samochodzie miał trójkę dzieci. Nawet nie wiedział, gdzie jest, wygrzebał wszystkie kamienie spod samochodu. Wystarczyło jedno pchnięcie.
Jako lekarz widzę, że nasze ciała maja różne wady, zalety i talenty (genetyka). Człowiek normalny, który nie wie nic o duszy i Bogu pragnie zaznać spełnienia swoich pragnień (władza, posiadanie, przyjemności z bożkiem seksu), bo żyje się raz...tak, ale wiecznie.
Wielu cierpi, także ja z powodu różnych popędów i nałogów, ale najgorsze są kombinacje: bogaty i chytry, dewiacje seksualne, zaprzedanie się władzy, głupota z pragnieniem sławy, itd. To nie ma końca, bo praca może sprawić pracoholizm, a miłość do zwierząt przekręcenie w głowie (znajoma właśnie „lata” po mieście i karmi koty zamiast uczestniczyć w Mszach Św.).
W gabinecie lekarskim codziennie spotykam „chorych na zdrowie”, a przecież nie możemy sami przedłużyć czasu naszego zesłania. Mam pacjentów, którzy już dawno powinni umrzeć, a w tym czasie wypisuje się karty zgonu pewnym swego...
Nasza tragedia polega na „rozdwojeniu”, bo mamy ciało, które ciągnie ten świat i duszę pragnącą czegoś odwrotnego. Kiedyś jedna z pielęgniarek słusznie oceniła moją osobę: "ze strony pana można się spodziewać...tak dużo dobra jak i zła".
Dzisiaj, gdy mam edytować ten zapis (04.03.2020) zalecę Ci, abyś nie tracił czasu z filozofami, którzy miłują prawdę, rozmyślają w poszukiwaniu drogi do szczęścia na ziemi. Dla ludzi zajętych swoimi zawodami nawet ta droga jest bezsensowna; przecież handlujący nie będzie słuchał poezji i rozmyślał o celu swojego życia, bo nawet z wycieczki do Watykanu pochwali się jakimś zakupem.
Cóż może zrobić człowiek podczas swego kruchego życia? Człowiek bez łaski wiary (Światła) nie zauważy, że wszystko ma dane, nic nie jest jego, bo to zostawi. Nie wie też, że celem naszego życia jest świętość nieśmiertelnej duszy czyli nasze zbawienie z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej.
Nie czekaj, bo drugi dar Boga czas – oprócz wolnej woli – ma nieznany nam wymiar…
APeeL