Podczas dyżuru w pogotowiu o 5.00 zerwał mnie ostry dźwięk telefonu z natchnieniem, że mam wstać. W sercu pojawiła się niechęć z powodu senności oraz błyski wyrzutów sumienia ze scenami z życia. Zacząłem pojękiwać: "Jezu. Jezu" z przywołaniem Pana słowami piosenki: "Panie drogi potrzebuję Ciebie".
Zapaliłem lampkę, a na stole zauważyłem książeczkę (własność kolegi): "Dziennik" Aniela Salawa. Nagle ujrzałem, że jako wielki grzesznik zostałem powołany do świętości, która jest otwarta dla każdego!
Zobacz jak nieoczekiwanie pojawia się Obecność Boga Ojca, a w tym czasie Szatan podsunął szydercze zapytanie: "jeżeli człowiek jest tworem Bożym to dlaczego ma paznokcie?" To jest śmieszne, ale każdy zna podobne: "gdyby Bóg był to nie pozwoliłby na takie lub inne nieszczęście!"
Demon nie ustępował i dodał, że "Pan Jezus i Matka Boża też mieli paznokcie!" Zawołałem tylko: "Panie Jezu, Matko Najświętsza to na ziemi bardzo groźny przeciwnik!"
Zarazem powiedziałem: "Boże Ojcze! Jakże to mądrze urządziłeś, aby wypróbować nasze dusze! Dzięki Ci nawet za diabła, który nigdy nie zbuntuje się przeciwko kuszeniu nas. Ta chęć wynika z nienawiści do nas, Twoich dzieci, a także do Ciebie, Jezusa i Jego Matki".
Wcześniej poszedłem do przychodni, ale wezwano do wypadku. Zważ, co sprawiło natchnienie "wstań" (o 5.00)...ile świętych przeżyć miałem w tym czasie. Przypomniałem sobie, że poprosiłem Pana Jezusa o ochronę, a przed chwilką podparłem głowę na biurku lekarskim z zawołaniem: "Panie Jezu! Ty znasz moje serce".
Mam wadę, że nie patrzę w oczy - kiedyś mówiono mi, że muszę być fałszywy! Teraz zaczynam interesować się tęczówką ludzi (iris - tęcza). Ta nieszkodliwa metoda może dać niespodziewane wyniki. "Jakże pomaga Pan w tej ziemskiej wędrówce...jakże jest Dobry!" Robisz zdjęcie, wysyłasz do komputera - przychodzi wydruk chorób!
Teraz jestem zaskoczony, ponieważ moja pacjentka ma czerniaka złośliwego. To straszliwy nowotwór, ona wie o tym, jest wierząca, a przed chwilką powiedziałem jej córce, że przybyli do mnie zbyt późno.
Minęło 8 godzin pracy, a mam jeszcze sześć wizyt domowych! Teraz jestem w ziemiance (nie do wiary), gdzie wszystko jest poniżej ziemi, niskie i stare razem z dwoma właścicielkami. Wreszcie mogą rozmawiać o sprawach duchowych, bo starzy ludzie są bliscy prawdy.
Jedna z nich opowiadała o śmierci "mojego" pacjenta, który pokazał na szyję z której zdjęto medalik, upomniał się gestem o obrączkę...chwycił gromnicę i z nią w ręku żegnał się z członkami rodziny. Znałem go od lat: to całkowity niemowa!
Przekazałem babciom, że tak powinna przebiegać śmierć dobra i godna (szczęśliwa)! Teraz znalazłem się u ciężko chorej, która babcia - jej matka potrafi wypowiedzieć tylko jedno zawołanie: "O! Matko Boska". Towarzyszy nam córka umierającej z dzieciątkiem na ręku, a ja widzę: cierpienie, starość i macierzyństwo! Tak minęła jedenasta godzina pracy.
"Panie Jezu dziękuję Ci za wszystko, co uczyniłeś dla mnie w dniu dzisiejszym. Dzięki Tobie zakończyłem ciężką pracę z radością w sercu". Z odruchowo włączonego drugi program radiowy, gdzie trafiłem na zawołania modlitewne: "Panie zmiłuj się nad nami! Chryste zmiłuj się nad nami!"
Po przymusowym poście pasowała zasłużona kolacja po której siedziałem w ciszy kuchni (nie mam swojego pokoju) przy nastrojowej lampce w oczekiwaniu na początek Wielkiego Postu.
Napisałem list do kolegi lekarza z Kościoła Zielonoświątkowego w praktyce przeciwstawnego naszej wierze, gdzie przeważa celebracja bez właściwej liturgii (kapłana nie obowiązuje celibat, nie ma Sakramentu Pojednania, naszej Eucharystii, kultu Matki Bożej, Czyśćca i świętych). Nie ma sensu wymieniać wszystkich różnic, ponieważ zostali oderwani od jedynie prawdziwej wiary katolickiej! Oto fragmenty tego listu...
Prawie bracie!
Jeszcze niedawno uważałem, że Miłosierdzie Jezusa kończy się wraz z naszą śmiercią, ale trwa dalej jako wielki dar Boga Ojca w postaci Czyśćca (oni nie uznają). Przebywające tam dusze nie mogą nic uczynić dla siebie czekając na nasze wsparcie (modlitwy, cierpienia zastępcze, itd.). Istnieją tysiące sposobów niesienia pomocy tam cierpiącym.
Nie uznajecie posiadania duszy, a to to podsuwa Szatan. Dla mnie jest jasne, ze to jest ciało odmienione (duchowe), które promieniuje w zależności od czystości. Rozmawiamy przy pomocy myśli (nie ma języków), wieczna pamięć, czytasz fotograficznie, słyszysz w super stereo, przenikasz ściany, nie znasz bólu ciała, które odpadło, ale pozostaje ból duchowy.
W Czyśćcu naszą orędowniczką jest Matka Pana Jezusa, a największym Jej przeciwnikiem jest Szatan...
APeeL
Podczas snu napływały koszmary, które dzisiaj, gdy to przepisuję (19.11.2022)...oglądamy na Ukrainie napadniętej przez barbarzyńców pragnących podpalić ten świat!
W środku nocy zdziwiłem się, że książeczka "Módlcie się sercem" otworzyła się na stronie: "Rozmyślanie w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu". W jednej sekundzie przypomniałem sobie, że Jezus jest dzisiaj Sam w naszym kościele i Sam w wielu kościołach. To wyjaśniło wzięcie wolnego dnia, aby być z Panem przed Najświętszym Sakramentem!
Napłynęła chęć posiedzenia w ciszy przed Najświętszym Sakramentem, a w sercu popłynęła pieśń: "Jezusa ukrytego mam w Sakramencie czcić"...
W wyobraźni znalazłem się w kościele, gdzie wolno czytałem adorację przez mikrofon: "Panie Jezu do Ciebie mogę przychodzić kiedy zapragnę. Ty zawsze czekasz na mnie. Przyjmujesz każdego, który zwróci się do Ciebie. Pociesz Jezu każdego, który cierpi z powodu niespełnienia miłości ziemskiej do stworzenia".
Podczas adoracji zalała mnie potworna pustka w sercu i senność...z natchnieniem wyjścia na piwo! Innych przeżyć oczekiwałem, ale Szatan atakuje nas w takich właśnie momentach i to w kościele!
Nagle napłynęła pomoc...jakby ktoś podał kij tonącemu. Starsze panie zaczęły śpiewać, a kapucyn poprowadził modlitwę. Nawet zaistniała szansa głośnego przeczytania tekstu o Adoracji Najświętszego Sakramentu!
Nie wiedziałem, że dzisiaj jest Msza Św. o 12.00. Podziękowałem za to Matce Bożej, a po Eucharystii popłakałem się, a pokój zalał serce..."do końca nas umiłował!" Zobacz na tym tle działanie Mefistofelesa (Kłamcy i Niszczyciela)...przecież wypicie piwa zniweczyłoby ten dzień.
Podczas wychodzenia z kościoła powtarzałem: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Napłynęło uczucie wszechogarniającej miłości z pragnieniem szczęścia wszystkich ludzi.
Matka z Medjugorie mówi, aby żyć prosto, a Bóg wszystko rozwiąże...trzeba tylko modlić się, prosić o pomoc i nie wnikać głęboko w problemy. Całkowicie potwierdzam, gdy to przepisuję (po 30-latach)! Zarazem zrozumiałem, że głośne modlitwy, śpiew z radością przeszkadzają w cichej łączności serca z Jezusem.
Na dyżurze w pogotowiu niepotrzebnie wdałem się w dyskusję z kolegą lekarzem, wrogiem naszej wiary (ciemnogrodu)...
- Kościół to las, ptaszki, słoneczko, kapliczka przy której się modlę, drażnią mnie śpiewy i jęzory wywalane podczas Komunii Św.!
- Kościół to Św. Hostia...lepiej nie chodź do kościoła, gdy nie przyjmujesz Komunii Św.! Nie modlisz się i za nic nie dziękujesz...twoje serce staje się nieczułe. W Imieniu Jezusa proszę cię, abyś nie szerzył takich poglądów. To typowy satanizm, bo pod pozorem dobra odciągasz ludzi od Jezusa!
Usiadłem w ciszy i odmówiłem za niego moją modlitwę. Wszedł na jej zakończenie, a ja właśnie trzymałem twarz w dłoniach...powiedział, abym nie martwił się! To dość typowa reakcja, bo człowiek w modlitewnej ekstazie wygląda na martwiącego się. Kolega nie zaprzestał ataku...prowokując: dobry pigmej, a zły chrześcijanin...
- Lepiej, abyś był dobrym pigmejem! Jezus otworzył ci niebo, a ty tego nie przyjmujesz! Nie pojmiesz spraw Bożych rozumem - diabeł omotał cię, nawet tego nie zauważyłeś!
Zamieć, a mamy daleki wyjazd karetką. Mogę wreszcie pomodlić się za personel, rodzinę, kolegę, pacjentów i naszych kapłanów. Jakże bliscy są mi kapłani...jakże chciałbym z nimi rozmawiać i do nich pisać listy pełne otuchy, rady.
Teraz w szpitalu, zaczepiam obcych ludzi i rozmowę kieruję na sprawy duchowe. "Przepraszam Cię Jezu, że dzisiaj tak bardzo pragnę mówić o Tobie". Podczas powrotu dalej trwałem w modlitwie. Nawet do serce napłynęła jakaś piękna litania do NM Panny: "Jutrzenko, Zorzo, Tęczo, Światełko w ciemności...Pocieszycielko i nasza Przewodniczko"...
APeeL
Żona wyszła do kościoła, a ja w myślach uciekłem do Matki Bożej Najczystszego Serca. Pomodliłem się na kolanach, a łzy zalały oczy. Poprosiłem o siłę w przystąpieniu do Eucharystii.
Wyszedłem na Mszę św. o 12.15 modląc się: "za wszystkich z którymi się zetknąłem". Poprosiłem o pomoc w czasie Wielkiego Postu: w modlitwie, milczeniu, skromnym jedzeniu. Serce zalała wielka radość! W kościele było pusto, do Jezusa Miłosiernego powiedziałem: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus ".
Przed Najświętszym Sakramentem śpiewali wierni, a ja skuliłem się i przekazywałem prośby do Matki Bożej i Jezusa. Chór i mocny głos kapłana rozpoczął Mszy Św.! Z uniesionym sercem i łzmi w oczach zrozumiałem jak wielkim darem Boga jest Kościół Święty! "Jakże chciałbym Ci służyć mój Jezu"!
W momentach, gdy kapłan unosił dłonie...ból duchowy ściskał serce. "Dlaczego tak mało podchodzi do Komunii Św.?" Skuliłem się przepraszając Pana Jezusa za nich. Po zakończeniu spotkania ze Zbawicielem w kilka minut świątynia była pusta, a jeszcze pięknie śpiewał chór z muzyką organową.
Przed Mszą Świętą planowałem wstąpienie na piwo, ale w zjednaniu z Panem Jezusem nie potrzebujemy nic ze świata. W czasie mam tylko jedno pragnienie...biec do ludzi i mówić o Jezusie lub przebywać w samotności.
Program na post:
- odwrócenie się od świata (porzucenie prasy i telewizji)
- bezinteresowność
- milczenie, modlitwa i powaga z pogodą.
Wiem, że to uda się z pomocą Matki Bożej, nawet czytam zdanie skierowane do mnie: "czuwam nieustannie nad twoim sercem, które Mi oddałeś!"
"Matko moja Prawdziwa! Widzisz odwrócenie moich dzieci od Boga. Proszę Cię z całego serca - przyjmij ich, uchroń i poprowadź!"
Przeczytałem cały kwartalnik o Medziugorie, ale doszedłem do wniosku, że najważniejsza jest modlitwa! Nie czytaj, ale módl się!
To zalecenie przypomniałem sobie w środku nocy po sięgnięciu po "Dzienniczek" s. Faustyny. Pan dał odruchowo książeczkę "Módlcie się sercem", która otworzyła się na słowach: "Pan prowadzi mnie w Nowe Życie" oraz wołanie, jakby ode mnie!
"Pragnę oddać Ci chwałę, mój Boże, gdyż przez Twego Syna zwyciężyłeś śmierć. Otwórz moje serce, oświeć umysł, bym mógł Cię wielbić. Niech moje życie ofiarowane będzie na Twoją chwałę i na cześć Twego Syna"...
APeeL
Przestraszony snem leżałem w środku nocy (dyżur w pogotowiu). Łatwo jest radzić innym, aby się nie bali, a tu tylko sen. Przypomniałem sobie, że jest to część lęku pacjentki z którą rozmawiałem.
Zapaliłem lampkę i w otworzonej Ewangelii...trafiłem na obrazek małego Jezusa ze św. Józefem w stolarni. Narzędzia ...takie same jak u mojego ojca stolarza! Jakaś wielka łączność z Jezusem - jako mały chłopiec wychowywałem się wśród takich narzędzi. "Jezu mój...Jezu jak to wszystko pięknie ułożone.
Teraz czytam, że...
1. wiara to pełna ufność i oddanie się Jezusowi i Bogu
2. trzeba iść drogą wiary, prostą - za kapłanami, nic nie zgłębiać i nie kombinować...być jak dzieciątko!
3. nie zajmować miejsca Jezusa!
4. Pokój Boży to początek wszelkich darów, bo wszelkie podniecenie to działanie szatana!
Rano sekundowym drgnięciu w sercu zacząłem odmawiać modlitwę przebłagalną: "za wszystkich na wózkach inwalidzkich". Chwyciłem twarz w dłonie i miałem jedno marzenie, aby nikt w tym czasie nie wszedł do pokoju lekarza dyżurnego. Tak się stało, a 10-minutowa modlitwa sprawiał moc.
Cały świat zasypany wielkim śniegiem...spokój także w przychodni, ale nagle spadło na mnie przyjmowanie chorych dzieciątek (zabrakło pediatry). Napływało rozdrażnienie z równoczesnym pocieszeniem, aby to zaakceptować. Trzeba tę dodatkową pracę przyjąć z radością w sercu.
Po małym buncie poszedłem za dobrym natchnieniem...badam więc dzieciątka! Nawet chudziutkiej 10-ce szpetnie obsypanej ospą wietrzną mówiłem o Niebie i potrzebie zostania świętą. Zaleciłem, aby czytała Pismo Święte podczas zwolnienia z zajęć szkolnych.
- Proszę nie rozpaczać, śmierć męża przyjąć, modlić się w smutkach. Pani mąż już wszystko wie i nigdy nie chciałby tutaj wrócić...teraz czeka na spotkanie z panią. W tym czasie córka próbowała energicznie wyprowadzić ją z gabinetu. Ja widzę, że trafiam wprost do jej serca. Właśnie mówi, że przedtem chodziła do kościoła.
W domu okazało się, że żona kupiła piękny srebrny medalion z Janem Pawłem II i Matką Boską Częstochowską. "Matko! Jak Ty potrafisz obdarować! Przez godzinę krążyłem z facetem, któremu zepsuł się samochód - pomoc udała się. W takim momencie widzisz jak dużo jest obojętności w ludziach, którzy mogą pomóc!
APeeL
Tuż po przebudzeniu napłynęła pokusa dotycząca podważenia Boskości Jezusa: "Boskość, a cóż to jest? Jak to sprawdzić? Jak to wytłumaczyć prostemu człowiekowi?" Nie rozważałem, że to kuszenie.
Natychmiast poprosiłem Matkę Prawdziwą o pomoc i wyjaśnienie w postaci Przemienienia Pańskiego, a wszystko stało się jasne, przecież Jezus pokazał Swoją Boskość zaufanym uczniom. Na podstawie tej krótkiej chwilki możesz zrozumieć niebezpieczeństwo ze strony Złego. Jest to wynik traktowania jego natchnień za własne myśli z szukaniem odpowiedzi przez kuszonych!
Z radości próbuję odmawiać "Ojcze nasz", ale demon szydzi tak jak bluźniercy: "Łojce" z przekleństwem "przyjdź Królestwo Twoje". Atak udał się, ponieważ zacząłem marzyć o pisaniu artykułów o Szatanie...w "Gazecie wyborczej"! Nadeszła pomoc w słowach pieśni: "Matko, która nas znasz do Syna Swego nas prowadź", a dalej wróciła melodia i Matka Boża Pokoju z Medjugorie...
Dodatkowo z otrzymanej książeczki pada wezwanie: "Otwórzcie serca Maryi", bo każda matka z radością bierze w obronę swoje dziecię. Nieważne jest to, że w danym momencie jest brudne! Matka Boża bierze w Swoje Ręce każdego, który zgłosi się do Niej prosząc o prowadzenie!
Ja jeszcze niedawno nie wierzyłem w Jej istnienie...sensie prawdziwej wiary i ufności. Przecież tę książeczkę dostałem prosto od Matki Najświętszej! Dalej są piękne słowa o Pokoju Bożym - Pokój to Miłość z wszelkim dobrem.
Nie trzeba mówić i myśleć o złych rzeczach i grzechu. Czy dlatego tak dużo mówię ludziom o pokoju serca i o Pokoju Bożym? Nawet otrzymanie łaski uzdrowienia i pomoc w problemach - to tylko ziemskie sprawy! Tutaj żyjemy czasowo, celem naszym życie jest zbawienie czyli powrót do Królestwa Bożego!
Po ruszeniu spod garażu popłynie piękna piosenka z koncertu zespołu "Tolerancja". Napłynęło poczucie cierpienia Pana Jezusa z powodu zaćmienia ludzi, szczególnie najbliższych z rodziny i otoczenia.
Przybyła matka alkoholika, który po mojej modlitwie przestał pić. Uwierzyła w moc modlitwy. Teraz podtrzymuję na duchu mężczyźnie, którego żona choruje na nowotwór...zaleciłem mu, aby w pokusie smutku i zwątpienia padał na kolana i wołała do Matki Bożej. To dla niego wielka próba...także wiary, bo śmierć traktuje się jako nasze unicestwienie.
Natomiast starsza pani była zrozpaczona samobójczą śmiercią syna...po moich słowach dziwi się, że on jest! Nawet podkreśliłem, że tacy nie są karani jak inni, ponieważ czynią to z różnych, nieznanych nam przyczyn. Zalecam modlitwę, wsparcie go...
- Proszę prosić o pokój w sercu...Pokój Boży. Nie uzyska go pani nigdzie na ziem. Pokój duchowy może sprawić tylko Stwórca (jest dar Ducha Świętego).
Pacjent przestraszony śmiercią śmiał po zapewnieniu, że będzie żył dłużej od swojego proboszcza. Dodałem do tego, że nie przedłużyłem mu zezwolenia na prow. poj. silnikowych...ze wsi do miasta.
"Jezu mój, Jezu - za dużo mówię, a trzeba modlić się za każdego pacjenta, który wychodzi ode mnie! To na pewno będzie lepsze niż pouczenia duchowe!
Włąsnie taki pyta co sądzę o obecnej sytuacji?
- Mądrość Boża daje nam wolny wybór. Nie chcieliśmy własności wspólnej...będziemy kłaniać się kapitalistom, a to wszystko jest niezgodne z chrześcijaństwem! Nie może być dobrze w rozumieniu Bożym.
W końcu trafiłem do odległej wioski, bo chodziło o przedłużenie kuracji, ale zbadałem przy okazji maluszka, który podniósł do mnie rączkę jak Jezusek!
Dzisiaj zabrałem Ewangelię w której z natchnienia czytam słowa z Ewangelii Mateusza: żyj dniem dzisiejszym, nie martw się o sprawy tego świata, szukaj Królestwa Niebieskiego! To wprost credo życia każdego z nas!
Pacjentka mówi, że nikt nie przychodzi i nie mówi jak tam jest?
- Ja właśnie jestem tutaj i mówię o tym pani!
Wieczorem, w pogotowiu napłynęła wielka pokusa wyjazdu po piwo, walka trwała kwadrans z napływające od Anioła: "nie!" Przypomniałem sobie, ze przyjąłem na siebie cierpienie zastępcze syna matki z którą rozmawiałem. Zważ, że nie lubię piwa!
Nadeszła pomoc, bo po włączeniu telewizora trafiłem na śpiew pieśni żydowski (orkiestra Debicha)! Krzyknąłem tylko: "Panie Jezu, Ty byłeś z tego narodu...Ciebie zabito...naród też niszczony".
W chwilach próby otrzymujesz pomoc - zauważ to sam, nawet na tej relacji. Jak wyglądałoby zobowiązanie, gdybym się złamał? Napłynął obraz niesienia przez Pana Jezusa krzyża!
Matka Boża Pokoju przekazuje, że największa radość jest w Wielki Piątek...wówczas nie wolno się smucić, a największe przeżycie powinna dawać Wielka Sobota.
Wszystko, co przeżyłem i czytałem dzisiaj jest tak bliskie mojemu sercu - przecież to głoszę. Napłynęła moc z moim zawołaniem do Matki Bożej:
"Matko Prawdziwa prowadź mnie do zagubionych, mów przeze mnie do Syna Swego.
Najświętsza Panienko, Królowo mojego serca
Matko Pokoju
Matko Jezusa
Opiekunko...
Cisza, śnieg sypie, senność, kolega smacznie śpi, a ja uniesiony duchowo nie mogę zasnąć. Nagle znalazłem się w celi śmierci z ojcem Maksymilianem Korbę...mam zamiar pościć i On będzie moim przewodnikiem: "Ojcze Kolbe bądź ze mną w czasie postu"...
APeeL