Budzę się z ciężką głową...za dużo wypiłem ("kieliszeczek" na prośbę żony). Z trudem się żegnam. "Jezu przekazuje Ci moje pragnienie i wyrzeczenie...w intencji żony, która czekała na mnie w oknie".
Praca drażni, napływają pacjenci i tak będzie do 15.00! Odpowiadam wewnętrznej informacji, że nie dam rady - bardzo źle się czuję. Chwilkami nudzi i kręci się w głowie. Niespełnienie seksualne, a dodatkowo demon przysłał obnażające się pacjentki: młoda podciągnęła tylko stanik ("patrzyły" na mnie dwa sutki), dobrze zbudowana wdowa wprawnie wszystko zrzuciła!
Prawie padałem, a dodatkowo wysłano mnie ("chłopiec na posyłki") na pilny wyjazd pogotowiem. Napływają dary: miód "od pszczół", jajka "od kur", czekoladki, kawa, także "parę" dolarów (1 dolar = 10000 zł!).
Ostatniemu pacjentowi oddałem wszystko oprócz pieniędzy (zima, a on chodzi w płaszczu ortalionowym, który dałem mu przed dwoma laty). Zawsze podśmiewał się, a teraz powiedział: "dziękuję panu"! To było najprzyjemniejsze. Dziwne, ale po jego wyjściu trafiła się jeszcze większa torba, bo "ciepło i kury dobrze się niosą!"
Na wizycie kończącej przyjęcia trafiłem do opuszczonego pijaczyny z powtórnie złamaną nogą. To prawdziwa ludzka buda, zimna ze świeczką w kubku z piaskiem (brak światła). Na ścianach były tam piękne obrazy z przebiegu Życia Jezusa!
Kręcę się po podłodze, która miejscami się rusza, a pacjent ostrzegł mnie przed wpadnięciem do piwnicy. Sam siebie pytam: co mam robić? Wręczyłem mu posiadane pieniądze (parę dolarów), kanapki wzięte na dyżur, pakę jajek, grzybki i herbaty.
Wracałem samochodem drogą przez las, a z Mszy św. radiowej padną słowa czytań...
Św. Jana (1 J 4,7-10): Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga".
Psalmista wołał (Ps 72,1-4.7-8), gdzie pada prośba o sprawiedliwego króla, który "Otoczy opieką uciśnionych z ludu, będzie ratował dzieci biedaków".
Jezus przekazał (Łk 4,18-19) "Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę (...)", a w samej Ewangelii (Mk 6,34-44) Zbawiciel rozmnoży cudownie chleb i ryby!
Teraz trwa pośpiech, bo od 15.00 mam dyżur w pogotowiu. Pacjentowi, którego zabrałem wykonaliśmy rtg...faktycznie miał ponowne złamanie. Odwieźliśmy go do domu ze skierowaniem następnego dnia do Oddziału Ortopedycznego (transport)...dodatkowo załatwiłem s. PCK. Czy wiesz - jak wielką radością jest dawanie? To jest działanie łaski wiary.
Kolega zajadał kolację, a do mnie napłynęło, że: "nakarmię cię dzisiaj!" Po pewnym czasie wyjeżdżamy do osłabionego alkoholem hodowcy jabłek. Wnieśliśmy biedaczka do willi. W sieni stał kubeł pięknych, czerwonych jabłek! Biorę bez skrupułów dwa - wprost do mojej lekarskiej kieszeni, bo wiem, że jest to dar od Pana Jezusa!
Migawka w telewizji - młode małżeństwo przekazuje wielką sumę dolarów na dzieci w CZD. Prawie popłakałem się. Wrócił biedaczyna z wizyty. Dzień kończy daleki wyjazd z modlitwą przebłagalną - kocham takie chwile. Właśnie, w ciemnym lesie mijamy krzyż...jakże prosi się tam światełko (mała lampka)...
APeeL
W śnie z kolegą z Kościoła Zielonoświątkowego słuchamy kazania. U nich nie ma Eucharystii, dzielą się tylko chlebem na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Msze Św. to celebracje bez naszej liturgii. Uzdrawiają, mówią językami i padają w uniesieniu "duchowym". To jest od Przeciwnika Boga.
Po przebudzeniu napłynęła miłość do żony z poczuciem, że Pan prowadzi nasze małżeństwo Swoimi Drogami. Dzisiaj, gdy to przepisuję i edytuję (28.09.2022)...potwierdzam to całkowicie! W Mądrości Bożej mamy okresy braku spełnienie, a to sprawia nasilenie miłości.
W ręku znalazły się listy św. Pawła z natchnieniem, abym nie spędzał czasu na żartach z gadulstwem (moja wada). Mapka Jerozolimy, a w ramach murów tego miasta "Droga Krzyżowa" z krzyżem na Golgocie. Piszę to w celu zaznaczenia, co zwraca moją uwagę i co wywołuje ucisk w sercu.
Zapytałem Św. Józefa, ponieważ jego małżeństwo było czyste: "czy grzechem jest bycie z żoną - dla naszej przyjemności"? Napłynęła odpowiedź, której nigdy bym nie wymyślił: "nie ma w tym grzechu, ale każda rezygnacja z przyjemności...szczególnie takiej - to wielka ofiara, ponieważ w tej dziedzinie jest najwięcej grzechów". Wierz mi, że nigdy nie wymyśliłbym słowa: "o f i a r a"...
Napływa niechęć do pracy, ciemność w duszy, zdenerwowanie. Przed wyjściem do pracy napłynęła myśl, aby opisać jak czuję się jako człowiek normalny, a to znaczy zostawiony przez Boga "na pastwę losu".
Przetłumaczę to na obrazie walki duchowej. Ochrona Boża sprawia pokój, pragnienie pracy, bezinteresownego pomagania, itd. "Opuszczenie" czyli brak poczucia Obecności Boga Ojca wystawia nas na atak demona. Stąd jest zdenerwowanie, zniechęcenie i rozdrażnienie. Tego zaznał Pan Jezus na krzyżu...stąd Jego Słowa: "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?"
Padłem na kolana: "Jezu pomóż dzisiaj, bądź ze mną". Wyszedłem odmawiając "Ojcze nasz" i z natchnienia rozpocząłem moją modlitwę za przyjmowanych dzisiaj pacjentów! Nie mogłem pokonać pustki i niechęci w sercu. Siostra Faustynka opisała to i nie zniechęcała się, a stany takiej pustki duchowej trwały u niej nawet wiele dni.
U mnie to zaćmienie ustąpiło dopiero ok. 10.00! Nagle serce zostało otwarte, wróciła radość z pomagania. Pomyślałem o lekarzach, którzy myślą, że jest to stan ich ciała i wyżywają się na chorych.
- Pani jest bardzo bogata poprzez ciężką chorobę (naświetlanie z powodu raka szyjki macicy)...proszę nie poddawać się działaniu złych sił, które straszą, zalewają zniechęceniem i zwątpieniem...jedyną bronią jest modlitwa. Na ten moment pokazała różaniec.
- Innej mówię o cierpieniu męża alkoholika, który opuścił ją i bardzo z tego powodu cierpi. Jakże chciałbym w tej chwilce połączyć wasze dłonie! Wystarczy maleńki promyczek od Boga, aby mąż pani wszystko zobaczył - padnie wówczas na ziemię i będzie leżał krzyżem!
- Wchodzi głuchoniema i podaje list: "proszę o zaświadczenie da sądu, bo mąż nie płaci alimentów".
Dzisiaj będą słowa czytań (1 J 3,22-4,6): "O co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba".
Napłynął obraz, gdy wychodziłem ze sklepu z dwoma butelkami wódki. Napłynęło zapytanie: komu miałeś podarować te pieniądze? Te pieniądze miałem wręczyć biednym...z zaświadczeniem wręczyłem pacjentce posiadaną sumę.
- Kucharka podaje mi obiad (mamy kuchnie dla oddziału wewnętrznego w piwnicy), a to wielka łaska.
- Proszę zwrócić się o dzieciątko do Matki Prawdziwej i Jezusa...tam na górze przydzielają, a pan szukał pomocy u lekarzy? A Elżbieta w starości narodziła Jana Chrzciciela!
- Co przeszkadza w utrzymaniu jedności kościoła? Na pewno pan wie, bo dzisiaj jest Boże Narodzenie w prawosławiu! Odpowiada, że Szatan!
Po prawie 8 godzinach udręki wielka radość w sercu. Zakupy, w tym kupiłem dwie lampki pod krzyż, zapaliłem z podziękowanie za łaskę opieki nad tym Najświętszym Znakiem na ziemi!
- Co za dzień mówi żona, wszyscy mi dają podarunki. W szkole dla jej mydła i herbatę (10 paczek) za cały zeszły rok. Syn dał mi sweter, bo nie będzie w nim chodził. Znajoma sprzedała tani schab zrobiłam ci kolację, napij się kieliszeczek! Postanowiłem nie pić alkoholu, a zły pokonał mnie przy pomocy żony, która walczy z moim nałogiem.
W ciszy domowej otworzyłem zapiski s. Faustyny ("córeczki Jezusa"). Chwyciłem twarz w dłonie, a łzy zalały oczy. Dopiero teraz kończę modlitwę przebłagalną za moich pacjentów.
Proszę Jezusa, aby w Swoim Miłosierdziu: "dał dzieciątko - bezdzietnemu, chorą z nowotworem niech ominą przerzuty, a mąż niech wróci do opuszczonej żony, itd". Ja jestem świadomy o mocy modlitwy! Co z resztą ludzi żyjących tylko tym światem? Naprawdę mało jest sprawiedliwych - czy ocaleją całe miasta?
W ciszy nadeszła myśl, aby porównać wizerunek Jezusa z objawienia z obrazkiem otrzymanym od pacjentki. Nie wierzyłem własnym oczom, bo to ten sam. "Jezu! Z Tobą wszystko płynie tak samo".
Teraz wiem, że mam przed sobą zadania;
1) szerzenie Miłosierdzia Bożego
2) udoskonalenie mojej wymodlonej modlitwy
3) kontynuowanie zapisów dziennika duchowego.
APeeL
Uroczystość Objawienia Pańskiego
Zrywa budzik z nachalnym natchnieniem, aby iść na Mszę św. poranną, ale postanowiłem być z żoną o 12.00. Wstałem i przejrzałem wizerunki Matki Bożej z różnych Objawień (wycięte z kalendarza)..."jakże piękna i delikatna jest Jej postać": powłóczyste szaty, piękne włosy, dobro zmieszane z pięknem.
W kościele lud śpiewał "Lulajże Jezuniu", a siostra wtórowała drugim głosem. Wtuliłem głowę w kołnierz i popłakałem się. Demon zalewał mnie dobrymi rozmyślaniami...tak będzie do końca życia. Odbywa się to do czasu zjednania z Panem Jezusem w Eucharystii.
Mój ulubiony prorok Izajasz wołał jakby do mnie (Iz 60,1-6): "Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą". Natomiast św. Paweł wskazał na otrzymaną łaskę (Ef 3,2-3a.5-6), która jest dalej przekazywana przez Ducha Świętego synom ludzkim, apostołom i prorokom.
Podczas Podniesienia pojękiwałem cichutko: "Jezu! Jezu!", a po przyjęciu Św. Hostii wyrwał się krzyk: "Ty, Jezu oddałeś za mnie Swoje życie...przyjdzie czas, że moje oddam Tobie". Jan Paweł II powiedział, że Zbawiciel szedł "obszarpany, pobity, ubrudzony błotem ulicznym, oplwany".
Nagle zrozumiałem, co oznacza moja nędza oraz moc Jezusa, który mnie wezwał. Usiadłem, głęboko oddychałem ze wzdychaniem, a płacz ściskał gardło z napływaniem mocy.
Dzisiaj przyjąłem Komunię Św. od kapłana, który zaczął pomagać w podawaniu, ale napłynęło, że: "ważne jest uczestnictwo w Mszy Św. a nie kapłan!" Myśl uciekła do największego człowieka na ziemi św. Jana Chrzciciela!! Widział Jezusa! Chrzcił Go wodą, bo wówczas nie było jeszcze zesłanego Ducha Świętego!
Kapłan od spowiedzi przechodził linię ołtarza, ukląkł, pochylił głowę przed Tabernakulum...tak trzeba oddawać kult Panu Jezusowi Eucharystycznemu! W serce pojawiło się lekkie drgnienie i obraz Jana Chrzciciela przyjmującego tę pokorną postawę.
Kapłan w ogłoszeniach przekazał, że zmarł mój pacjent...zrobiło mi się przykro, ponieważ wielokrotnie - podczas wizyt domowych - próbowałem przebudzić go duchowo. Wielka szkoda, bo mieszkał blisko kościoła i tak wiele mógł uczynić dla siebie i innych podczas życia. Teraz będzie częsta Msza św. za zmarłych, bo bogaci.
W telewizji amerykańskiej chłopczyk w wieku ok. 10 lat uzdrawiał "mocą Jezusa", a tak uzdrowione kobiety padały! Trzeba się modlić za pacjentów, a nie robić show. W tym czasie zauważyłem krzykliwy głos innego: "nie bać się niczego - Szatan nic nie może zrobić tym, którzy wybiorą na swojego Pana Jezusa!"
Ja już wiem o tym, ale zarazem mam współcierpienie ze Zbawicielem. Wstałem i próbowałem czytać słowa s. Faustyny, ale człowiek bez łaski wiary nie pojmie tego!
APeeL
Po brzydkim śnie wiem, że czeka mnie ciężki dzień w przychodni. Padłem na kolana odmawiając moją modlitwę przebłagalną: "Jezu, Jezu, Jezu"! Przeżegnałem się wodą święconą wołając: "Boże przepraszam Cię za wszystkie brudy, które uczyniłem w moim życiu!".
- Muszę zwrócić uwagę dziewczynce ze św. Jehowy, aby nie przychodziła do nas z dorosłymi...mówi żona!
- Padnij przed nią na kolana i powiedź jej, aby nauczyła się modlitwy różańcowej i uwierzyła w naszą Matkę Prawdziwą!
- Nic nie wiemy o jej sercu, ale dyskusja nic nie daje, bo nie może odmienić serca niewiernych! Nikt nie jest wie tego oprócz Jezusa.
Czy Jezus zasłaniał się przed policzkowaniem...czy szarpał się podczas krzyżowania? Łzy zalały oczy "Jezu mój...Jezu mój"!
- Do śmierci pani nie pochwalę...mówię żartując do rejestratorki wnoszącej plik kart chorobowych, a rano było tylko dwóch pacjentów. Tak jest zawsze w napadzie demona.
Górnik, 35 lat pracujący pod ziemia opowiada, że często wstydził się swojego zawodu, a bardzo go kochał i jeszcze raz poszedłby pod ziemię. Szatan odwraca wszystko, ciężka praca nie ma uszanowania ("cwaniactwo).
Teraz prawie płacze usunięta ze swojego mieszkania (przez zięcia). To bardzo dobra kobieta, wierząca, zagubiona. Proszę ją o przyjęcie tej próby z przystąpieniem w ich intencji do Eucharystii. Zdziwiona usłyszała, że "Pan Jezus nie miał żadnego mieszkania! Jakże pani serce jest bliskie wszystkim wygnańcom".
Prawie padam w pracy, a właśnie wróciła skierowana do szpitala, bo nie wyraziła zgody na hospitalizację. Natchnienie sprawiło, że mam ją załatwić! Zauważyłem, że na imię ma Maria...ma pani imię Matki Bożej, wszystko będzie dobrze. Podałem jej zastrzyk, zapisałem leki dając odwózkę do domu, a serce zalała radość. Na ostatniej wizycie dostałem "łapówkę" - obrazek P a n a J e z u s a.
Na terenach wschodnich trwają modlitwy, tam jest Wigilia. Płynie "Ojcze nasz"! W tym momencie odczułem ciepło i "drżenie" w sercu, które wywołuje łzy. Tylko jęknąłem: "Jezu, mój Jezu".
Wzrok zatrzymał Pan Jezus Miłosierny z poczuciem, że Bóg zaprasza nas do "pustelni" (eremu), odcięcia się od świata z pokonaniem ciała. Trzeba zapomnieć o sobie i dołączyć do świętego milczenia, a wówczas do naszej duszy przybędzie Sam Bóg i Pan Jezus z Duchem Św.! Najgorsze jest to, że zły wie o tym...
APeeL
Telepatycznie odbieram myśli kierowane do mnie, a chorzy emanują złą energię...szczególnie na dyżurze w pogotowiu. Sprawia to niepokój, rozprasza myśli, uniemożliwia modlitwę. To jest dodatkowe udręczenie zawodowe.
Z drugiej strony przydatne w odczycie, że żona wraca do domu (mogę nawet określić jej oddalenie). To dzieje się także w nocy: stąd mam sny "do przodu" (nie wiem jaki jest tego mechanizm).
W snach przemawiał i przemawia do nas też Stwórca. Właśnie po przebudzeniu w wizji pojawiła się figura Pana Jezusa na krzyżu i piękna twarz Matki Bożej. Zarazem napłynęły obrazy kobiet wymęczonych porodami, ale rozradowanych ujrzeniem swojego dzieciątka. Jak pięknie Bóg to uczynił. Zarazem większość z nich nie dziękuje po porodzie Panu Jezusowi.
Dzisiaj w przychodni będą przesuwały się osoby mające różne znaki od zmarłych z rodziny.
- Mąż pojawił się w śnie...teraz pani wie (zmarł niedawno), ale wcześniej uśmiechała się pani, gdy mówiłem o życiu po śmierci.
- Do całkowicie głuchego dziadka przybyła zmarła babcia i przekazała mu, aby się przyszykował, ponieważ umrze niedługo i tak też się stało. Rodzina przekazała, że miał pretensją, że nikt nie słyszał tego, co mówiła do niego dusza zmarłej żony!
- Od 15 lat chodzę z różańcem na szyi...to moja ochrona! Jak sobie wyobrażam śmierć? Gromnica i modlitwy, we własnym łóżku! Tak sam pragnę umrzeć, a mówi to moja pacjentka.
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (27.09.2022) z kościoła wziąłem ulotkę dotyczącą naszej śmierci. Mamy także Matkę Bożą Dobrej śmierci. Jaka jest śmierć dobra? To ostateczne pojednanie z Bogiem, wizyta kapłana, modlitwy przy zapalonej gromnicy. Często na wyjazdach trafiałem do takich zmarłych.
Ponadto śmierć ma być godna, ale ludzie chwalą nagłą. Później dziwi upadek z dachu, zasłabnięcie za kierownicą lub w WC odległego miasta, ale najgorsza jest na weselu (psuje dobrą zabawę).
Mam jeszcze dwie wizyty. Dziwne, bo na pierwszej zetknę się z Panem Jezusem na krzyżu, a na drugiej z Matką Bożą...z nocnej wizji. To drugi dzień w którym jestem ledwie żywy.
Pan pocieszył odprężeniem, bo w ręku znalazła się książka: "Byli świadkami Jego czasu" Gertruda Fusseneggera. Tam czytałem notatki Arystobula, który osobiście widział Jana Chrzciciela, Jochanana („Jahwe jest łaskaw”). Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia...
APeeL