Spieszyłem się podczas pracy, bo musiałem wyjść do dentystki. Udało się, a cały bolesny zabieg z niewypowiedzianym szczytem...przekazałem Panu Jezusowi. „To na Twojej Ręce, dla Ciebie Jezu, Tobie go przynoszę”.
Koleżance obiecałem, że następnym razem bolesny zabieg przekażę w jej intencji...”przecież pani cierpi tutaj razem z tymi ludźmi”. Ból trwał dalej, ale mimo dyżuru w pogotowiu postanowiłem, że nie wezmę środka przeciwbólowego.
Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że jest to tzw. cierpienie zastępcze. Pan Jezus odejmie je komuś na świecie. Ludzkość marnuje cierpienia, wielu w tym czasie przeklina...także niosących pomoc i Boga Samego! APEL
Podczas przyjęć pacjentów szukałem numeru schorzenia w odpowiednim wykazie - książce, a moje myśli uciekły do prawdziwego sensu naszego życia, a jest nim wszechogarniająca miłość.
Wiedza jest nieważna, bo po śmierci wszystko staje się jasne! Czy tak jest naprawdę? Jeżeli jest inaczej - to naprawdę trudno znaleźć inny prawdziwy cel życia! Tylko garstka go odnajduje!
Ponownie jestem na wizycie u pacjentki z nowotworem. Znaczne pogorszenie: chyba nastąpił przerzut do mózgu, bo miała bóle głowy, wpadła w śpiączkę...wystąpiło porażenie. A więc miała rację, gdy wczoraj prosiła matkę: „musisz być ze mną”! Czuła, że zbliża się śmierć.
Pasuje tutaj wcześniejsze wołanie mojej duszy:
„Mój Wielki Boże i Ojcze!
Ty jesteś początkiem całego stworzenia...
Od Ciebie do naszych serc przepływa miłość:
- dlatego dłoń szuka dłoni
- spojrzenie spojrzenia
- serce serca.
Jako Twoje dzieci czekamy na łaskę, która doprowadzi nas do Ciebie.
Ona przemieni serce każdego: trzeba tylko je otworzyć, zapragnąć Ciebie i cierpliwie czekać.
Wielki Ojcze i Boże, Ty masz czas i czekasz na każdego”. APEL
Mam dyżur w pogotowiu i wczoraj czułem, że spotka mnie jakiś pech. Tak się stało, bo w nocy rozbolał mnie ząb i zatoka szczękowa. Postanowiłem, że pójdę do pracy i ofiaruję to na ręce Pana Jezusa.
Tak uczyniłem i trafiłem na dużą ilość chorych, a dodatkowo pojawiła się (próba?) pacjentka, która wyprowadziła mnie z równowagi. Powiedziałem jej sarkastycznie, że „gdybym wiedział, że pani przyjdzie wziąłbym urlop”! Cóż . za radość dla Złego!
Każdy musi to zrozumieć, że w chwili podejmowania takiego zobowiązania będzie atakowany (z różną siłą), aby nie miał radości z przyjęcia cierpienia i zwątpił w to, co czyni.
Pracę podjąłem, mimo znacznej niechęci i bólu, bo czułem, że dzisiaj będę potrzebny chorym. Tak też było, bo pojawili się;
- pacjent z ostrym zapaleniem stawu biodrowego (przeciążenie)
- kilku cierpiących z zaostrzenia choroby wrzodowej
- duża liczba przeziębionych
- starsze ciężko chore panie
- śmiertelnie chora młoda inwalidka.
Nie wiedziałem, że Pan da mi dzisiaj jeszcze dobre chwile, bo na wizycie domowej trafiłem do śmiertelnie chorej na raka piersi z przerzutami, która od dziecka cierpiała z powodu następstw choroby Heinego-Medina.
Zawsze byłą dzielna. Nie zna swojego ojca, bo matka chcąc ukryć, że to panieńskie dziecko podała mężowi, że to jej siostra. Teraz nie chciała iść do szpitala i powiedziała do matki: „musisz być ze mną”. To duża próba, bo nie chcesz zostawić swojego dziecka, a martwisz się o spokój męża... APEL
Po wypiciu szampana poprosiłem żonę, aby na „chybił-trafił” przeczytała coś z Pisma świętego i na mnie padło zalecenie: „Nie korzystaj ze sposobności, jeżeli nie chcesz oddalić się od Boga"! Taka jest moja parafraza, ale to może być motto roku 1989!
W telewizji był koncert Julio Iglesiasa, któremu nie wystarcza wielkość w wydaniu ziemskim i chce być "naprawdę" wielkim, bo chce wyczerpać wszystkie rozkosze życia, a nawet „kocha kuszeni życia”, bo zdobył światowy sukces i czuje się wyobcowany! Bóg dał mu ostrzeżenie, bo w wypadku uszkodził sobie kręgosłup szyjny i mógł stracić wszystko!
Mój nowy rok zaczynam od dyżuru, a wierzę w pecha. Ponadto nie znoszę życzeń od personelu typu „wszystkiego najlepszego" czyli dóbr materialnych do których należy zdrowie ciała, szczęście (wykluczenie cierpień), pomyślność (w sensie pieniędzy) i spełnienie marzeń, a to powtórzenie tego wszystkiego.
Nie wiem na czym polega pech, ale podobno są ludzie, którzy to niosą z sobą. Wyszedłem i wróciłem się, bo zapomniałem kluczyków do samochodu. Ominąłem dwie sąsiadki, aby nie składały mi życzeń! Za wszelką cenę muszę uniknąć życzeń od kierownika. Nie wiem, czy tworzę to sam, czy w pechu pomaga mi jakaś zła siła - rejestruję to, co czuję. Wszystko udało się!
Źle czuję się po „sylwestrze”, bo wypiłem zbyt dużo alkoholu (kac). Nie tak powinno zaczynać się nowy rok. Wiem to, bo tyle lat przeżyłem w mroku śmierci. Trzeba o północy paść na kolana i zacząć Nowy Rok "W imię Ojca..." i z Jego błogosławieństwem...w czystości duszy (po Eucharystii), na nocnym czuwaniu w ciszy i modlitwie.
Przepisuję te rozważania w wielkim zadziwieniu, bo tak właśnie zacząłem rok 2015!
Zabawa też jest dla ludzi, ale powinna przybrać formę bardziej duchową np.: montaż poetycko-muzyczny przy świecach, bo sylwestrowe kręcenie się w kółko nic nie daje naszej duszy...
Na dyżurze spojrzałem w niebo pełne gwiazd i zauważyłem piękno stworzenia tego świata. Wprost poczułem, że Jezus Chrystus jest dzisiaj ze mną. Pomyślałem sobie, że cały rok z Nim...to byłoby coś pięknego! Wyrwała się wierszowana refleksja:
W sumieniu moim drzwi otwarte, ale nie chcą wylecieć czyny złe!
W sumieniu moim jeszcze niezatarte: zła myśl, czyn i słowo złe! APeeL
Dziewczynkę z białaczką zabrano ze szpitala na przepustkę, ale wystąpiła niepełna niedrożność przewodu pokarmowego (subileus). Zleciłem szybki transport do oddziału chirurgicznego w Warszawie.
Przy okazji rozmawiałem z ojcem, któremu powiedziałem, że ich cierpienie jest najwyższą próbą dla rodziców. Przekazałem mu, że ja w takiej próbie upadłem (zmarłą nam roczna Marta), bo odwróciłem się od Boga! Poprosiłem ich, aby pamiętali o tym, bo we wszystkich naszych nieszczęściach winimy Boga.
Na ten moment kolega dyżurny z pogotowia opowiedział mi swój piękny sen w którym znalazł się na Ostatniej Wieczerzy. Pan Jezus wyprosił Apostołów i zostali sami.
APeeL