Od rana szukałem siły na dzisiejszy dzień. Podczas przejazdu do pracy włączyłem nagraną Mszę św. z niedzieli, gdzie uwagę przykuły słowa o Panu Jezusie, który cierpiał i umierał w całkowitym osamotnieniu!
Powtarzałem to, a do mojego serca wpadła porcja miłości, radości i pokoju oraz m o c y! Napłynęła też chęć do pracy z pragnieniem czynienia dobra. Wielką łaską jest praca z Panem Jezusem.
Ja jestem lekarzem-kapłanem, a wynika to z moich porad. Właśnie pacjentowi - z przewlekłą i trudną do wyleczenia chorobą - wskazałem na Ducha Świętego i na fakt, że ludzie jeżdżą po całym świecie lub po Polsce w poszukiwaniu cudu.
Szukają i trafiają do uzdrowicieli oraz znachorów, a przecież istnieje Pan Jezus Dobry Lekarz...trzeba szukać nad sobą i nie trzeba nigdzie jeździć. Niech pan uwierzy i spróbuje!
Nie spodziewałem się, że tego właśnie dnia będę rozmawiał z kobietą wiedzącą o Panu Jezusie i Duchu św. oraz o pokusach Szatana, prawdzie spowiedzi oraz o o. Pio i przeżyciach po Eucharystii. Po rozmowie powiedziała, że powinienem napisać książkę!
Właśnie zmarł ojciec biednej wielodzietnej rodziny, gdzie panowała wielka miłość. Córka - przy powtarzaniu leków – zawsze mówiła o nim "tatuśko". Przed śmiercią nie miał nogi, a teraz przyśnił się pokazując, że żyje i ma obie.
Ja wiem, że tak jest („zobaczcie jestem...żyję”), ale ludzie taki przekaz traktują jako straszenie. Jest to wynik braku wiary w życie wieczne. Nawet kapłani nie mówią o tym, że jesteśmy tuż po śmierci! Z tego powodu wciąż pocieszam niewidomych, głuchych i porażonych...po śmierci będą bardziej szczęśliwi od zdrowych. Szatan wie o tym i podsuwa ludziom różne bajki...
W chwili ciszy na dyżurze czytałem o ruchu Hare Kriszna. Ich błąd polega na tym, że własnymi staraniami dążą do doskonałości i zbawienia (asceza, oczyszczanie umysłu, mantry) z szerzeniem tego kultu (sprzedaż książek).
W tym czasie nie szukają Boga w Trójcy Jedynego, nie widzą powiązania naszej rzeczywistości z nadprzyrodzonością i nic nie wiedzą o naszym odkupieniu przez Zbawiciela.
Szatan w ten sposób odciąga od Prawdy i poprzez celebracje sprawia uwielbianie wymyślonego bóstwa. Nadzieją jest reinkarnacja, a nie życie wieczne. Tuż po przebudzeniu duchowym sam nabrałem się na to i połączyłem chrześcijaństwo z reinkarnacją.
Ja też mógłbym stworzyć religię i to na dzisiejsze czasy. Po zebraniu pragnień ludzi dałbym im to czego pragną, a nie wg Prawo Boże od Boga Objawionego.
Dzisiaj, gdy to edytuję wiem (17 lipca 2018), że nie można leczyć tylko ciała jak lekarze weterynarii, którzy też współpracują z psychologami piesków i kotków (w domach trzeba budować im półki na których lubią siedzieć). W leczeniu ludzi obowiązują trzy poziomy: duchowy, psychiczny i fizyczny…
APeeL
Na dyżurze w pogotowiu nie mogłem zasnąć, bo w "piwnicznej izbie" było zimno, a na zewnątrz wiało i z tego powodu miałem ucisk w kl. piersiowej. Właśnie trzeba wstać, bo jest wezwanie do częstoskurczu napadowego. Wówczas zdrowe serca bije równo 150/min. Przypomina to zacięcie się gazu i pracę silnika na wysokich obrotach.
Rano zły kusił zwolnieniem lekarskim od okulistki, bo „odpocznę sobie i będę mógł zapisać przeżycia”. Szatan mówi to w naszej osobie i zawsze „dobrze radzi”. Podczas przejazdu do koleżanki trafiłem na transmisję Mszy Św. i w nagłym olśnieniu ujrzałem kłopot chorych już czekających na mnie. Zważ, że był to początek nawrócenia, a ja już odróżniałem „dobro” od dobra! "Dzięki Ci Panie! Dzięki!"
Wróciłem i z wielką radością pomagałem potrzebującym. Podczas walenia pieczątką na ziemię spadł budzik i przestał chodzić, a ja nastawiłem swój zegarek - wg błędnej godziny - podanej przez pacjenta...przez to wyszedłem wcześniej z pracy. ”Dobry jest Pan i łaskawy”...
Na ten czas czytałem „Dialog” św. Katarzyny.
1. Nie sądź, bo od sądzenia jest Bóg, bo jutro to samo może przydarzyć się tobie, co błądzącemu grzesznikowi. Milcz i mów o cnotach miłosierdzia, czasami potrzebna jest nagana, a w potrzebie surowość...”chcę mało słów, a dużo czynów”!
2. Musisz oddać Bogu Ojcu wolę własną. Samo umartwianie się (asceza) to błędny cel. Pan Jezus całkowicie wykonał Wolę Boga Ojca. W takim stanie prześladowania diabła i świata będą twoją radością!
3. Wszystko przyjmuj! Uważaj się za niegodnego wszystkich udręczeń i zniewag płynących ze strony świata. Jesteś godny wszelkich cierpień i niegodnym wszelkiej nagrody, która czeka za cierpienie. Nie będziesz żądał pocieszenia, a to wszystko sprawi Bożą Łaskawość! Pełnią zapłaty jest Sam Stwórca!
4. Porzuć zmysłowość i zjednocz się prawdziwą Miłością z Bogiem. Oddalenie się od Boga sprawia nieczystość...
To program dla świętego...zbyt trudny dla mnie jeszcze dzisiaj (16.11.2018).
APeeL
Mam wielką radość z opracowywania moich zapisów...szczególnie z początku nawrócenia. Człowiek oślepiony przez wiarę zaczyna szukać i „staje się mądry”. W 1989 r. głośno było o bioenergoterapeucie Zbigniewie Nowaku z Podkowy Leśnej („ręce, które leczą i liczą”...za wizytę brał 250 zł). Stał się wielkim bogaczem i autorytetem, hołubionym przez władzę (odznaczenia).
Napisałem do niego, bo interesował mnie zapis losu (wierzyłem w determinizm), telepatia oraz odczuwanie dobrej i złej energii.
<<W domach śmiertelnie chorych i zmarłych odbieram dużo dobrej energii. Z opisów znany jest dar widzenia duchów...w tym duchów pomagających w "porodzie" na tamten świat. Może ich obecność daje tą energię? Odbieram także złą energię...niekiedy w formie elektrycznego wstrząsu z uciskiem w nadbrzuszu.>>
Ja wówczas byłem na początku drogi duchowej i nie wiedziałem, że takie leczenie jest błędne, bo miesza się do niego Szatan. Pomoże, ale u szkodzi po czasie, bo tak właśnie działa.
Dopiero dzisiaj zrozumiałem, że odbieranie i wysyłanie myśli jest językiem naszego ciała, a „rozmowa” w Bogiem odbywa się poprzez nasze dusze. Stąd podział modlitwy na „myślną” (ustną) oraz „modlitwę serca” (płynącą z duszy)...z krzykiem po Eucharystii lub w tęsknej miłości. Nie potrafię edytować rysunków, ale wyobraź sobie Światłość Światłości i ogarek, którym jest wcielona - po naszym poczęciu - dusza ludzka.
Wówczas po przebudzeniu szukałem siły do pracy na początku miesiąca. Dotknąłem Biblii, a żona w tym momencie zapraszała mnie do jedzenia. Zobacz przeszkody, które już znam. Jeżeli drgniesz ku Bogu - po czasach odejścia od wiary - sam zobaczysz ten taniec demona.
Moc napłynęła podczas czytania Ks. Psalmów (nie zaznaczyłem jakich):
Ps 1. „Jeżeli rozważasz i czynisz swoje wg Planu Boga...jesteś drzewem przy strumieniu i wydasz owoc we właściwym czasie! Pan troszczy się o twoją drogę.”
Ps 2. „Jestem synem Boga - szczęśliwy, że Mu zaufałem!”
Już mam natchnienie i z tym stwierdzeniem, że „jestem synem Boga, któremu zaufałem”...wychodzę do pracy, a podczas powtarzania tych słów rosła moja moc duchowa.
W przychodni trwały normalne kłótnie w kolejce. Wówczas nie było „francji-elegancji”...z numerkami co pół godziny, bo często załatwiałem trzech chorych naraz! Pacjentka przekazała, że kiedyś czekała w kolejce na informację w szpitalu. Poza kolejką weszła para młodych i smutnych ludzi...zrobił się krzyk! Oni powiedzieli, że właśnie zmarło ich dziecko. Ta scena stoi mi przed oczami i od tego czasu nigdy nie kłócę się w kolejce!
Pracowałem z pogodą i delikatnym humorem;
wybiera pan śmierć (do palącego tytoń)…
pani ma bujną przeszłość (pacjentka z plikiem kart informacyjnych ze szpitali)
pobiera pan diabelskie inhalacje (chory walcuje smołę na drodze)
obchodzi teren jak kocur (gdzieś zawieruszyła się druga rejestratorka)
specjalnie pani była u fryzjera...do kucharki wydającej dzisiaj kotlety schabowe.
APeeL
Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (04.11.2018) w sercu mam Królestwo Boże, naszą Wieczną Ojczyznę. Chodzi o to, że 11 listopada wypadnie 100-lecie odzyskania niepodległości. Tą łaskę zrozumie żyjący w czasach okupacji, bo dla młodych i gniewnych to nic nie oznacza.
W moim wypadku ojczyzna ziemska jest namiastką Ojczyzny Niebieskiej, ale nie możesz pragnąć powrotu bez łaski wiary. Nawet naród wybrany tracił wiarę podczas wędrówki...wielu chwaliło wówczas życie na wygnaniu (w Egipcie). To trzeba narysować lub „ujrzeć”...
Wówczas dziwiłem się obrazom przy zamkniętych oczach...jak w telewizyjnej technice komputerowej. Tak właśnie pojawił się ala bilbord Ojczyzna Niebieska z powracającymi pięknymi ludźmi, a właściwie wyskakującymi poza przestrzeń pozaziemską...duszami!
Zrób filmik, który w skrócie pokaże nasz pobyt na zesłaniu w Obozie Ziemia („Egipcie”), którego szefem jest Szatan. Po szybkich obrazach pokaż w zwolnionym tempie: nasze poczęcie z wcieleniem duszy (Światłości), a później błyśnij obrazami porodu z krzykiem matki i dziecka, pokaż Sakrament Chrztu, Bierzmowania, Małżeństwa i starości z umieraniem oraz pogrzebem...
Koniecznie przekaż śmierć jako moment wyskoczenia z ciała rozradowanej duszy (błysk jak przy spięciach elektrycznych). Rzuć na to obrazy cierpienia i radości na świecie z odpowiednią muzyką...
Pielęgniarka wzywa do pacjenta. Nie chce się wstać, bo sam jestem chory, ale pomyślałem, że bliźni jest zdenerwowany. Bliźni to kobieta...o moim nazwisku!
Teraz w domu toczy się bój o wyjście na Mszę Św. o 12.00. Zapamiętaj to, co piszę i sprawdź na sobie, a będziesz wiedział jak działa Szatan. Wpuszcza swoje porady w pierwszej osobie, co sprawia, że uważamy kuszenie jako własne myśli: odpocznę, dzisiaj jest zimno, a ja źle się czuję, pustka duchowa...to nic, tak już jest, bo trzeba zrobić przerwę”...
Pokonałem niechęć, ale dopiero po wyjściu zauważyłem tą diabelską retorykę! Wszystko poznasz po owocach, a właśnie dzisiaj w Dniu Pana jest ciepło i piękna pogoda. Z serca wyrwało się dziękczynienie: „Dobry Jest Pan (powtarzałem)! Ty Panie z miłości do nas oddałeś Swoje życie”.
Właśnie ukarałem z miłości syna, który ubliżał matce. Zabrałem mu moją aparaturę do odtwarzania i nagrywania muzyki. Dałem mu termin na poprawę (2 tygodnie), ale on złości się i nie przyjmuje tego. Wprost chce się powiedzieć: klękaj w kącie i przepraszaj rodziców, że taka mała kara, bo powinieneś mieć sprzęt zabrany raz na zawsze!
Czy nie jest tak samo z nami w relacji z Bogiem Ojcem? Jeżeli nie możesz czegoś pojąć myśl o swoich dzieciach i karaniu, które ma sprawić ich poprawę...zmniejszyć głupotę i pychę!
W kościele znalazłem się na chórze, gdzie było cicho, ja sam i organistka. W czasie kazania pomyślałem, że jestem niewolnikiem Pana Jezusa...taki niczego nie ma oprócz Zbawiciela. Nagle zrozumiałem dlaczego nic mnie nie zadawała, wszystko jest nędzne i niepełne.
Podczas wyznania naszej wiary, którą układał jakiś człowiek...powtarzamy nazwisko zbója Poncjusza Piłata. Czy on sam zamordował Pana Jezusa? Przecież uczynili to Jego rodacy, a Pan jest zabijany nadal...także przez słuchających kazań. Znam to z relacji z gabinetu lekarskiego oraz z życia…
APeeL
W śnie znalazłem się w kościele, gdzie jakiś kapłan tłumaczył jaka ma być mowa;
o rzeczach prostych - p r o s t a
o pięknie - p i ę k n a
o Bogu i Panu Jezusie - d o s k o n a ł a.
Po wstaniu padłem na kolana i powiedziałem: „Panie Jezu wskaż mi jak mam mówić!” Natychmiast demon - podczas przygotowywania śniadania - szydził:
Och! Ty to pójdziesz do Nieba!
Idź precz Szatanie...krzyknąłem w myślach!
Właśnie dzisiaj dużo mówiłem do pacjentów...o wszystkie i niczym! Całkowicie zapomniałem o śnie...nawet wdałem się w dyskusję z napastliwym ateistą:
Nic nie zależy od nas, bo wszystko jest łaską Boga!
To co, z nieba kapie?
Tak, właśnie tak!
Bzdury!
Tutaj wyjaśnię, że większość ludzi uważa, że wszystko jest wynikiem ich umiejętności i zapobiegliwości oraz układów (sprzedawania się), a palec zginają dzięki łasce Boga.
Dodam jeszcze, że nie wolno dyskutować z wrogami Boga, bo nie pokonamy ich demonicznej argumentacji...nawet grzeszymy, bo tracimy pokój i wywołujemy ich dalszą niechęć do wiary. Nie możemy ich zmienić gadaniem, ale modlitwą.
Dla uspokojenie otworzyłem Encyklikę papieża, gdzie trafiłem na zdania dotyczące Ducha Świętego! Zważ, że za życia Pana Jezusa nie było Pocieszyciela, Ducha Prawdy.
Babcia lat 80 jeszcze pracuje...zmuszana przez młodych (na polu i przy obrządku świń). Napisałem do nich kartkę, a jej powiedziałem, aby pracowała tylko do jutrzejszej Mszy Św. Po nabożeństwie musi udać się na swoją ziemię i uroczyście z nią pożegnać! Od tej chwili nie wolno jej tam wrócić...nawet pod groźbą śmierci.
Stwierdziła, że śmierci się nie boi...popłakała się, chwyciła mnie za ręce i chciała całować z obietnicą, że w każdą niedzielę będzie modlić się za mnie!
Na ten moment trafiła się pracownica „Caritasu” i rozmawialiśmy o starości. Po jej wyjściu otworzyłem książeczkę, którą otrzymałem od współpracownicy. Pomyślałem sobie, że człowiek wierzący nie podarowałby mi czegoś takiego. Tam był opis życia św. Filipa...wielkiego w czynach, a przy tym pokornego.
Jego zalecenia zapadły mi w serce i później mówiłem podobnie do narzekających: „Pan Jezus niczego nie miał, jeżeli leżysz ciężko chory i obsługuje cię personel (karmienie i przewijanie) to pomyśl sobie jak umierał Pan Jezus. Wówczas zobaczysz własną nędzę”…
APeeL