Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

16.06.2002(n) ZA STĘSKNIONYCH ZA POWROTEM DO OJCZYZNY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 czerwiec 2002
Odsłon: 487

Dzień Uchodźcy

    Jakże szybko płynie czas i nic nie wychodzi z moich „planów”. Idę i wołam do Boga: „Tato! Najświętszy Ojca! dziękuje za to, że Jesteś!...dziękuję za wszystkie łaski i dary: ojczyznę, pokój, kościół!”.

    Przed kościołem spotkałem ojca z 10-letnim synkiem, którego zapytałem, co pokazują z Nieba przez ojca ziemskiego? Płynie pieśń o Bogu Ojcu i Trójcy Przenajświętszej. Dalej dziękuję za łaskę życia dla Boga. Dziękuję za wszystkie cuda.

    Płynie litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz błogosławieństwo Monstrancją. Łzy zalewały oczy i nie chciało się wyjść z ziemskiego Domu Boga Ojca. Ojczyzna jest wielką łaską Boga Ojca, co łamie Szatan poprzez nienawiść i wojny, a zarazem tworzenie siłą federacji.

   Płynie modlitwa „Ojcze nasz”, a „patrzy” wizerunek Ducha Świętego. Popłakałem się. Podjechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa, gdzie ucieszyły mnie pięknie stojące kwiaty. W TV transmitowano Mszę św. z Watykanu (kanonizacja o. Pio). Przesuwają się wybrani do dawania świadectwa oraz święci.

    Pokazują uchodźców. Brak ojczyzny to wielkie cierpienie z pragnieniem powrotu do miejsca, gdzie człowiek się urodził. Przez to Pan Bóg pokazuje Ojczyznę Prawdziwą za którą tęsknię i do której pragnę powrócić z tego zesłania.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję 16.08.2019 prezio Boleksław grozi nam wojną domową...w wypadku demokratycznego wybrania obecnej formacji, która nie będzie zgodna z jego chorymi pragnieniami, a tak się wysilał...nawet w tej idei przeskoczył przez płot. Za to otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, a należy mu się nagroda mających hopla...

                                                                                                                              APeeL

 

15.06.2002(s) ZA POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA MODLITEWNEGO

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 czerwiec 2002
Odsłon: 505

    W śnie pojawił się zmarły brat i przypomniał o reperacji samochodu (tak, bo dzisiaj mam wymienić olej w silniku), ale ja wiem, że prosi o wsparcie modlitewne. Przepływają zmarli i żyjący z mojej rodziny.

   Idę do garażu, a serce zalewa radość, którą pragnę oddać Bogu, bo dzisiaj jest kanonizacja o. Pio, a  kupionej „Niedzieli” trafiłem na jego wielki wizerunek. Ponownie wołam do Boga i dziękuję za wszystko. Dziękuję, a płynie psalm: „Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem”.

   Dzisiaj Pan mówił: ”nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym”. Mt 5, 33-37 To prawda, bo wielka jest nasza niemoc i nędza. „Jezu! cichy i pokorny uczyń serce moje wg Serca Twego”. A właśnie płynie zawołanie o potrzebie stania się wolnym od ziemskiego przywiązania. „Kochajmy Pana, bo Serce Jego”...

Z telewizji płyną obrazy:

- białaczka leczona przeszczepem szpiku

- upadająca stocznia oraz zakłady metalowe ze 100 kooperatorami i płaczem ludzi

- poszukują zaginionej dziewczynki

- akcja zapobiegania skokom do wody

- ofiary pomyłek i błędów.

    W drodze do „letniej” katoliczki, której wskazuję na „tak” lub „nie, bo reszta jest od diabła. Ile wysiłku wymaga ocalenie jednej duszy. Jakże Bóg ukazuje przez wszystko ochronę: właśnie wymieniłem olej w silniku, ochrona zabytków i wykopalisk.

   Dalej obrazy strasznych wypadków, pożarów i wylewów ropy, powodzie, głodujący w Afryce, gdzie nie można wysłać nadwyżek żywności (specjalnie). Policja odzyskała skradzione starodruki. Dzisiaj, gdy to opracowuję podobna akcja sprawiła pojmanie złodziei obrazów.

   Podczas wychodzenia na Mszę św. wieczorną żona z natchnienia Bożego powiedziała, że: uratowano żeglarkę, której jacht zatopił duży statek (raca), a ciężko chorego uzdrowił o. Pio.

    W litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa wołałem za potrzebujących ocalenia (w tym za córkę oraz wszystkich z rodziny). Trwa horror: 3-letniego synka, którego ojciec wyrzucił z 3-go piętra, atak szarańczy, ofiary straszliwych powodzi, upadające PGR (kasowano wówczas także dobre), porażony chłopczyk po skoku do wody, osuwisko ze zniszczonymi domami, uciekający przed pożarami lasów w Kalifornii, tracący wszystko w powodziach. W ręku znalazło się pismo ze śmietnika, gdzie umieszczono zdjęcie żony, którą mąż chciał ocalić i ja zamroził!

   Wyszedłem na balkon, bo sąsiad gra na akordeonie. W wielkim smutku śpiewałem: „Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie i chroń od zguby, gdy zagraża cios”.

                                                                                                                                  APeeL

 

 

14.06.2002(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE SKARŻĄ SIĘ NA SWÓJ LOS

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 czerwiec 2002
Odsłon: 499

    To dzień pracy po dyżurze od 7.00 - 19.15! Ratowało mnie działanie Ducha Świętego...falami zalewała mnie wzmacniająca słodycz z zapachami jak w centrach handlowych. Teraz, gdy babcia rozbiera się Rynkowski śpiewa: „najlepsze dopiero przed nami”, a ja ze łzami w oczach wołam: „Tato! Tatusiu”.

   Obecnie w każdej możliwej sytuacji mówię o Bogu. To jest miłe dla wiernych Bogu, ale może drażnić niewierzących...właśnie;

- przekazuję relację lekarza z wypadku („życie po śmierci”)

- pocieszam przestraszonych

- babcia dała mi 10 zł, a ja jej wielka czekoladę

- nikomu nie odmawiam...

    Właśnie, poza kolejką wchodzi o kulach młoda kobieta i prosi o zwolnienie dla męża rolnika, który jest dla niej podporą. Trzy razy napływało: „daj, daj, daj”.

   W mojej miejscowości są cztery zespoły i można wybrać sobie jednego z dziesięciu lekarzy "pierwszego i ostatniego kontaktu".

    Ile jest cierpienia. Zwalniają syna z pracy, skierowanie na rentę (gruźlica i szereg schorzeń). W domu trafiłem na obolałą od czekania na mnie żonę. Przebadałem także pięciu kierowców, a to wynagrodzenie dla niej...

   Wyszedłem na modlitwę z dziękczynieniem i wołałem: "ja się nie skarżę na swój los”...przy figurze Matki Bożej Niepokalanej spotkałem żonę rozmawiającą ze starą ateistką. Przepływał świat pogodzonych z losem, przyjmujących cierpienia...aż do męczeńskiej śmierci. „Tato! przyjmij ten dzień, bo wszystko otrzymuję od Ciebie i Tobie to oddaję”.

    Za ten dzień poświęcę Mszę św. poranną (15.06.2002)...

                                                                                                                                 APeeL

 

 

 

13.06.2002(c) ZA BLISKICH ŚMIERCI Z PRZEPRACOWANIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 czerwiec 2002
Odsłon: 474

    Z telewizji płyną następstwa powodzi i wielkich pożarów, a dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (21.06.2019) płaczą ludzie pozbawieni wszystkiego z powodu katastrofalnych ulew. Całą ojczyznę wybetonowano, małe strumyczki zamieniają się w rwące potoki. Jakże chciałbym pojechać tam, do starowinki, która przeżywa to nieszczęście już trzeci raz.

    Nic nie zapowiadało moich udręk, a pracowałem od 7.00 - 14.00. Na koniec właśnie mnie wybrała obca pacjentka z chorym udem. Dziwne, bo jest z W-wy na wypoczynku w domku rekreacyjnym. Zdziwiona zapytała: to pan nie chce mi pomóc? 

   Schorzenie przewlekłe i ma swojego lekarza. a ja jestem już po pracy i schodzę do pogotowia! Zaprowadziłem ją do pracującego po obiedzie kolegi, a właśnie wysłano mnie do maltretowanego dziecka!

     W kabinie kierowcy był ukrop, bo zepsuły się wyłączniki ogrzewania. Chirurg zbył mnie i zadręczał pytaniami. W szpitalu nie mogłem ugasić pragnienia...w automacie była zimna cola, ale nie miałem pieniędzy.Padłem na nosze i zdrzemnąłem się.

    Taki los, a później dziwimy się, że lekarz umarł z przepracowania. Tak stanie się z koleżanką anestezjolog po siódmym dyżurze! Teraz jestem u dziadka, który wymaga hospitalizacji, a kierowca 3 x stwierdza, że nie może ruszyć! „Panie ! zmiłuj się nade mną”. Dodatkowo do karetki wpadła cała chmara much podwórkowych. Dziadkowi załatwię transport następnego dnia i przewóz do specjalisty.

    Nawet chwilki wytchnienia. Nie można wypić kawy ani coś zjeść. Dziecko z uczuleniem, a tu wyjazd do pobitego. Po drodze trafiam do pacjenta po trzech zawałach, który nie chce jechać do szpitala, bo mieszka w W-wie. W odległej wiosce trafiliśmy na niebezpieczne oberwanie chmury. W karetce zjadłem kolację i udało się przespać na noszach, a pragnienie zgasiła woda.

   Obdarowany zwróciłem dług, podzieliłem się i o północy stała się cisza! Ale po 30 minutach zrywają do płaczącego dziecka z przestraszonymi rodzicami, korę przy mnie uspokoiło się. Podałem 20 mg luminalu. Jeszcze nie koniec, bo rano podczas wychodzenia do przychodni trafił się wyjazd do dziadka z ciężkim krwotokiem z nosa...to błąd młodej lekarki, która poszła na wizytę zamiast od razu przekazać przypadek pogotowiu.

    To nic takiego, ale do przychodni wróciłem o 9.00 i dalej pojechał zmiennik z pogotowia. Pracę w przychodni skończyłem o 19.15! W sercu pojawił się zamęczony Jezus Chrystus, niżej o. Pio męczony przez wiernych i nawet bity przez Szatana, a ja jestem na samym dole.

    Popłakałem się podczas edytowania tego zapisu, bo za taką pracę na przełomie 2007/2008 r. mafia z Izby Lekarskiej w W-wie przy Puławskiej 18 za moją pracowitość, oddanie chorym i wiarę zabierze mi prawo wykonywania zawodu...4 miesiące przed moim przejściem na emeryturę.

    W tym czasie na ciepłych posadkach sami siebie wybierali i odznaczali jako zasłużeni dla medycyny. "Niech Dobry Bóg im to wybaczy, bo mieli służyć, a stali się panami"...

                                                                                                                             APeeL

12.06.2002(ś) ZA ODDZIELONYCH OD SIEBIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 12 czerwiec 2002
Odsłon: 480

    Przed snem odmówiłem modlitwę do św. Michała Archanioła oraz wyświęciłem mieszkanie, bo Szatan zaatakował żonę. Nie wiadomo dlaczego zezłościła się na mnie i stwierdziła, że: „wszystko przemyślała, kupi sobie kawalerkę i będzie żyła oddzielnie, ale będzie jej ciężko, ponieważ ma małą emeryturę”.

   Ból zalał serce, bo Bestia drwi z wierzących w Boga, a na mnie napuszcza najbliższą osobę, która tego nie widzi. Łzy zalały oczy...

    Poszedłem do kościoła pieszo, bo syn zabrał samochód i teraz w smutku podniosłem głowę, a właśnie kapłan trzymał w dłoniach Eucharystię! Po Komunii św. zawołałem tylko: „Pan jest dobry”. Mimo zmęczenia pracą od 7.00 - 16.30 pójdę na ponowną Mszę Św. bo jutro mam dyżur.

    Przykro mi, bo bolszewicy rozwiązują UOP, a w telewizji popłyną obrazy nadwyżek zboża, a zarazem z głodu umierają w Afryce („Róg głodu”), gdzie 800 milionów jest bez chleba. Intencja tego dnia zostanie podpowiedziana w śnie. Obudziłem się ze śmiechem, ponieważ właśnie biegłem w deszczu nakryty teczką.

   Przepływa dzień: nasze rozdzielenie z żoną, w telewizji pokazano ośmioro rodzeństwa, które umieszczono w różnych domach dziecka! Korea, Kuba/USA, Alkaida, terroryzm, Żydzi i Palestyńczycy. Na końcu ludzkość, która w większości nie idzie za Bogiem...

    Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (2013 r.) redaktor Tomasz Lis na portalu Onet.pl chciał rozgryźć ten problem: dlaczego się kłócimy...dlaczego są wojny? Inni będą pytali dlaczego nienawidzi się katolików? W komentarzu napisałem;

<< Pan Redaktor nie dał rady, ponieważ neguje istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej z obecnością Szatana. Odpowiedział błędnie, że sprawia to brak wspólnego wroga! Tak jest u zwierząt. Pan Redaktor też jest kuszony, ale delikatnie, bo wszystko idzie po myśli Upadłego Archanioła...tak będzie do czasu. Ostrzegam!>>... 

   Gdyby Bóg nie dał nam Prawa to nawzajem pozabijalibyśmy się, a przykładem tego jest „bój ostatni” pomiędzy feministkami i palikociarnią...

    Pan sprawił, ze pogodziliśmy się z żoną.

                                                                                                                              APeeL

 

 

  1. 11.06.2002(w) ZA POGRĄŻONYCH W SMUTKU
  2. 10.06.2002(p) ZA CIERPIĄCYCH Z POWODU MIŁOŚCI
  3. 09.06.2002(n) ZA KOCHAJĄCYCH PANA JEZUSA PONAD WSZYSTKO
  4. 08.06.2002(s) ZA PRAGNĄCYCH ODMIANY LOSU
  5. 07.06.2002(pt) ZA OFIARY TRAGEDII
  6. 06.06.2002(c) ZA POTRZEBUJĄCYCH UKOJENIA
  7. 05.06.2002(ś) ZA DZIEŃ MRÓWCZEJ PRACY
  8. 04.06.2002(w) ZA TYCH, KTÓRZY ZNALEŹLI SIĘ W OPRESJI
  9. 03.06.2002(p) ZA OFIARY UPADAJĄCYCH FIRM
  10. 02.06.2002(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PROSZĄ BOGA O POMOC

Strona 1569 z 2295

  • 1564
  • 1565
  • 1566
  • 1567
  • 1568
  • 1569
  • 1570
  • 1571
  • 1572
  • 1573

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 215  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?