Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

06.06.2002(c) ZA POTRZEBUJĄCYCH UKOJENIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 czerwiec 2002
Odsłon: 478

   Z radia Maryja płynie „Anioł Pański”, a serce zalewa pragnienie bycia na Mszy św. z przyjęciem Ciała Pana Jezusa. Dzisiaj mam dyżur i za ten dzień byłem na dodatkowym nabożeństwie wczoraj wieczorem.

   Zły zaleca, abym się nie spieszył i trafił na nabożeństwo. Zważ na sytuację: Szatan namawia mnie na pójście do kościoła, bo wie, że będzie nawał chorych. W tej tęsknocie za Panem Jezusem i rozterce na moim oknie usiadł gołąbek, a u nas to się nie zdarza, bo mają inne miejsca bytowania...

    W przychodni o 7.00 już było 10 chorych!. Kłótnie, bałagan. Prawie z płaczem prosiłem ludzi o przychodzenie w środy i piątki. Z trudem zdążyłem na obiad i do pogotowia. Łapczywie wypiłem 5 szklanek wody źródlanej. Nawet chwilki wytchnienia, bo wrócił pacjent z kolką nerkową. Nie ryzykuję,  jedziemy do szpitala, bo w nocy był już u niego kolega.

    Serce zalewały błyski miłości do Pana Jezusa oraz miłość do żony, a także ludzie będący w miłosnej rozłące...stęsknieni siebie! Pragnę modlitwy, ale nie znam intencji, a to nasila ból duszy. Wyjaśnię, że w takim cierpieniu ukojenie daje tylko modlitwa...rozmowa z Bogiem Ojcem.

   Nie chodzi o powtarzanie formuł (to też ważne), które dotyczy większości...u mnie jest to współcierpienie z Panem Jezusem. Moje wołanie daje Bogu odpocznienie, a mnie ukojenie i radość Bożą. To nie jest radość w zrozumieniu naszym. Nie można tego wyjaśnić człowiekowi normalnemu. To trzeba przeżyć samemu...

   Sanitariusz miał natchnienie i włączył kasetę z piosenką Krawczyka: „To co dał nam świat, niespodzianie zabrał los. Dobre chwile skradł niosąc w zamian bagaż zwykłych trosk". Teraz, gdy to przepisuję płaczę ponownie...tak jak wówczas.

   Czas nic nie zmienił w tęsknej miłości do Boga Ojca. Natomiast słowa; "Powiedz mi jak przeżyć wszystko jeszcze raz, jak oclić ginący, szybko ginący czas". Czas, nie wymaga ocalenia, bo jego upływ zbliża nas do powrotu z tego zesłania.

   Jeszcze zrywają do staruszki pogryzionej przez psa. Płacze, bo mąż jest w szpitalu, a mieszka sama w oddzielnym domu. W czasie powrotu zasnąłem z umęczenia w karetce.

   O 3.30 wezwano nas „na wyrost”, bo dziadek krzyczał i pragnął być w szpitalu. Przed szpitalem przywitała nas tęcza! To piękny znak Boga. Wszystko jest łaską, a ta szczególnie raduje. Dopiero teraz odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz moją modlitwę.

                                                                                                                                      APeeL

 

05.06.2002(ś) ZA DZIEŃ MRÓWCZEJ PRACY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 czerwiec 2002
Odsłon: 481

    Dzisiaj, gdy to opracowuję 04.06.2019 jest śmiertelny upał, a mrówki budują swoje gniazda z wielką mocą. Ja sam siedziałem wczorajszego dnia i w nocy. Nie wiedziałem, że będę opracowywał taką intencję.

    W snach o typie eksterioryzacji znalazłem się pod całkowicie spróchniałym krzyżem, a takim się opiekuję...30 lat temu przewrócił go czas, a teraz razem zbliżamy się do końca. Znalazłem się też w W-wie, jakiś pismo, kłopoty...prawdopodobnie będę musiał odebrać nowe prawo wykonywania zawodu lekarza.

    Wyszedłem na Mszę św. poranną, przyroda odżyła po wczorajszej nawałnicy z piorunami, wstawało słońce, a powietrze było rześkie. Serce zawołało do Stwórcy wszystkiego: "Tato! Tatusiu! Dobry, Mocny i Święty”.

   Duszę zalała radość Boża, radość z życia dla Boga! Jakże piękne jest moje obecne życie. Zjednanie z Panem Jezusem sprawia moc dawania świadectwa wiary, a Eucharystia przemienia moją duszę.

    Jeszcze nie wiedziałem, że będzie to dzień mrówczej pracy...od 7.00 -17.00. W tym czasie przesuwali się zapracowani...podobni do mnie; leśnik, kucharka, rolnicy. Wielu z tych ludzi jest skrzywdzonych, bo nie otrzymują rent i nie mają na leki. Nie ma wagi do wykazania ich utrudzenia życiowego.

   Pocieszam i nikomu nie odmawiam, daję na leki i na aparat słuchowy. Współczucie budzi bieda i ludzka słabość. Jeszcze wizyta domowa, gdzie choremu napisałem na maszynie całą długą kurację (pomoc dla chorego i innych lekarzy). Wypełniałem druki na rentę dla rolników ze zniszczonymi rękoma. Jakby na pocieszenie przyniesiono przydział śr. czystości.

    Podczas zapisywania tego świadectwa z telewizji popłynie obraz starych sprzedawców oraz brukarzy układających ulice. Przypominał się czas "kocich łbów" po których tłukły się wozy konne, a ich obręcze metalowe straszliwie waliły.

    Podczas szukania domu chorej (wizyta) minąłem mężczyznę wiozącego wielki kamień. Jak Pan Bóg to wszystko okłada?

    Ledwie zdążyłem na Mszę św. wieczorną, a pod kościołem wzrok zatrzymały mrówki i ich żmudna praca. Z umęczenia odmówiłem niesienia chorągwi, bo mógłbym się przewrócić.

   Po św. Hostii zasypiałem i Bogu przekazałem ten dzień z podziękowaniem, bo „Pan jest Dobry”…

                                                                                                                                  APeeL

 

 

 

04.06.2002(w) ZA TYCH, KTÓRZY ZNALEŹLI SIĘ W OPRESJI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 czerwiec 2002
Odsłon: 508

     Budzę się kilka razy, bo nie zauważyłem, że zegarek po upadku źle pokazuje czas. W końcu zatrzymał się. Dobrze, że zadzwonił budzik. W przerwach w śnie - wołałem do Boga - w sprawie moich niecnych czynów.

   Podczas przejazdu do kościoła popłakałem: "Mamo! Mamo! Proszę tylko o jedno...pragnę Syna Twego”. To był jeden jęk w duszy z sekundowymi błyskami działania Ducha Świętego. Nasze ciało nie wytrzyma więcej, bo serc może się rozerwać lub pęknąć!

   Nie istnieje wówczas świat, to nicość! Na tablicy przed świątynia przykuwają słowa: „chcę życie przeżyć Tobą, Jezu”. Płynie Psalm 90: „Obracasz w proch człowieka /../ tysiąc lat w Twoich oczach/../”.

    W Dobrej Nowinie były znane słowa Zbawiciela o denarze: co cesarskie dać cesarzowi, a co Boskie, Bogu. Na ten moment moje serce woła do Boga „cały Twój”. Święta Hostia pękła na pół. Cóż się zdarzy?

    Napłynęło mylące wrażenie, że będzie mało ludzi. Przesuwają się biedni i schorowani, bezrobotny i okradziona, która miała niejasne zasłabnięcie, a w tym czasie ktoś ukradł jej złoty łańcuszek i pierścionek. Jeszcze wizyta u wdowca, któremu zabrakło leków, a przewraca się z powodu zawrotów głowy. Dlatego pękła św. Hostia. Spieszyłem się na mecz z Koreańczykami, a właśnie u niego oglądamy naszych w opresji!

   Padłem umęczony. Żona poszła na Mszę św. wieczorną, a zerwała się straszliwa nawałnica (burza z piorunami)...z bólem zawołałem do Boga, bo to wielkie zagrożenie. Po przejaśnieniu spotkałem zmoczonego gołąbka, którego złapał pies i zagryzł. Drugi siedział smutny na słupku, uciekła z krzykiem młoda wrona.

   W telewizji popłyną obrazy ratowania grotołazów. Zagrożenie życia, niebezpieczeństwo. Pożar elektrowni, złe znaki drogowe i kłopoty kierowców. Przepływają obrazy różnych niebezpieczeństw.

    Wyszedłem na modlitwę, ale musiałem szybko wrócić, bo złapała mnie biegunka. To mała opresja, ale wyobraź sobie różne sytuacje (autobus, kościół, egzamin). Synowi trzeba dać dużą sumę na leki i prosi, aby jego kolegę skierować na leczenie odwykowe (zaczął pic).

   Żona jest zmartwiona wydatkami, a ja wskazałem, że ważny jest jego powrót do zdrowia. Faktycznie jest poprawa (depresja). Wyszedłem na spacer modlitewny....popłyną obrazy ofiar powodzi, pożarów, zawalenia się mostku i domu (Sowiety) oraz wojna Izrael/Palestyna., Indie/Pakistan, a także podzielona Korea.

    Zapisuję to, a płynie program o chorych biednych nie mających na leki. Napływa obraz oszukanych handlowców. Pułapki zadłużeniowe. Pan rano ukazał mi marność tego świata, proch, nicość. Dlaczego ludzie tego nie widzą? Nie pragnę niczego poza Panem Jezusem, ponieważ to wszystko jest dodane...

                                                                                                                               APeeL

 

 

 

03.06.2002(p) ZA OFIARY UPADAJĄCYCH FIRM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 czerwiec 2002
Odsłon: 532

    Nie wiedziałem, że dzisiaj kolega będzie nieobecny w pracy. Obudzono z nieba, pobiegłem na pierwszą Mszę św. rezygnując ze śniadania i wcześniej trafiłem do przychodni.

    Większość uważa, że Pan Bóg pomaga nam w katastrofach lotniczych, pożarach wieżowców i różnych tragediach, a szczególnie podczas ciężkich chorób i w zagrożeniu życia.

   Jadę do kościoła, a serce woła: „Tato! Tatusiu! Dziękuję za wszystko”. W czytaniach Pan prosił, abym wyrwał się z zepsucia wywołanego żądzą tego życia i staniem się uczestnikiem natury Boskiej.

   Po przyjęciu św. Hostii stałem się mocny, a czekał mnie nawał w pracy od 7.00 - 15.00. Pod drzwiami było 10 pacjentów. Jakoś szło, nawet trafił się człowiek „z lekką ręką” oraz 5-u kandydatów na kierowców (zarobek dla żony). Dobrze, że byłem na Mszy św. porannej, bo teraz trwał niepokój, słabość i senność.

  Wyszedłem na modlitwę, a w odczycie intencji pomógł szyld na sklepie: Materiały wykończeniowe... Później w prasie będę czytał o upadającym szpitalu, a w telewizji popłacze się pracownik, którego firma została rozwiązana.

    Natomiast w „Sprawie dla reportera” pokażą budującego hotel z restauracją...nagle odmówiono dalszego kredytowania (pułapka zadłużeniowa). W ręku znajdą się też przepisy o zasiłkach z opieki społecznej...

                                                                                                                            APeeL

 

 

 

 

 

 

02.06.2002(n) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PROSZĄ BOGA O POMOC

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 czerwiec 2002
Odsłon: 534

     Zerwałem się na pierwszą Mszę św. a po wyjściu miałem pragnienie odczytania intencji z modlitwą. Przepłynął świat tych, którzy nie znają Boga, Jego pomocy i opatrzności. Nawet tego nie pragną, a to jest grzeszne, ponieważ świadczy o braku wiary!

    Bogu nie wolno łamać naszej wolnej woli i „zmuszać” nas do wołania!! Przecież jest to pokazane w naszym życiu: zgoda na operację. Wielu boi się pomocy! Idę i wołam za wabionych przez świat. „Patrzą” piękne domy, jeden z nich jest niezasiedlony, a wiele niszczeje bez właścicieli oraz straszą ruiny. Pan Bóg nie jest im do niczego potrzebny. Posiadanie to wielka pułapka diabła. Ilu pokłada ufność w bogactwie, zdrowiu...i nagle wszystko się kończy. Ja też tak żyłem.

    W nocy dałem komentarz na blogu Joanny Senyszyn, która wyśmiewała posłów proszących: „Taki dopomóż Bóg”.

    <<Pan Jezus mówi; robisz krok przyjdź najpierw do Mnie. W rozterce proszę sprawdzić, że Bóg Istnieje. Trzeba tylko poprosić o Jego Opatrzność. Przecież Pan nie może się narzucać sz pomocą, chociaż czyni to, ale my nie jesteśmy świadomi...jak małe dzieci. Opiekuje się wówczas normalnie, aby nie łamać naszej wolnej woli!

    Wyśmiewa Pani posłów, że proszą o pomoc; „Tak mi dopomóż Bóg!”. Oni nie proszą tylko wymawiają formułkę, a to za mało. Stąd nędza i najlepiej wychodzi udawanie. Proszę przeczytać moją ocenę premiera Donalda Tuska z 2008 (list do „Faktu”).

    Wszystko się sprawdziło, bo rządzi bez błogosławieństwa Bożego, które przynosi Jego Opatrzność (Smoleńsk, powodzie, trąby powietrzne, kryzys finansowy w UE!). Jakże zwykłemu człowiekowi jest trudno iść za Głosem Boga!>>

    Płyną czytania Pwt 11, 18.26-28, Ps 31 i Dobra Nowina o potrzebie budowania domu na skale! Łzy zalewają oczy z powodu otrzymanych łask. Proszę Pana Jezusa o przyjęcie dzisiejszego dnia. Ilu braci nie trafi do Domu Ojca! Trzeba stać się świętym, aby z pewnością uzyskać zbawienie (ocalenie). Zbliżam się do intencji: ratunek, uzyskanie wolności i życia prawdziwego.

    W TV Polonia trafię na moment konsekracji Eucharystii. Ból zalał serce, a łzy oczy, bo Pan właśnie ukazuje mi  d r o g ę - pojednanie z braćmi i Bogiem. To pokarm życia. Pragniesz wyjechać na stałe do jakiegoś kraju. Ile jest bardzo kłopotliwych formalności, a do Prawdziwej Ojczyzny ludzie chcą trafić...ot tak!

   W telewizji pokażą ratowanych z pożaru w wieżowcu, upadek z konia przy ujeżdżaniu, wypadki sportowe oraz śmiertelnie chorych na nowotwory. Ratownicy, ratowanie przed śmiercią. Odmówiłem koronkę za wzywających ratunku. „Spojrzało” zdjęcie Jana Pawła II, a w myśli zamach i cudowne ocalenie przez MB Częstochowską.

   Teraz lądował awaryjnie samolot, a wielu śmieje się z cudów. Wraca dzień z uratowanymi. Jeszcze dziennikarz, który wyprowadził z pożaru mieszkania całą rodzinę, a sam doznał poparzeń. Do tego tonący, ofiary kataklizmów, misjonarze i szerzący zbawienie oraz policja łapiąca zbrodniarzy. Ocalenie ciała i ocalenie duszy! 

    Czytam art. medyczne, ale głowa twardnieje. Człowiek bazuje na wiedzy, którą uzyskał (ograniczonej), a w tym czasie nauka poszła do przodu. Tak było i będzie z innym.

  Przyśnił się zmarły kolega, chirurg do którego kierowałem wielu chorych (gabinet naprzeciwko). Wyglądał marnie, a jedno oko miał zaklejone. Naprawdę ma kłopoty, bo żył tylko tym światem. Dlatego w ręku znalazło się jego zdjęcie i teraz wołałem za niego...do kogo miał się zwrócić? 

   Wspieranie dusz przebywajacych w Czyśćcu to nasze wielkie zadanie...nie uznawane w kościołach „zreformowanych” i przez „świadków” Jehowy. Z serca wołałem do Najświętszego Taty, a teraz, gdy to piszę łzy płyną po twarzy…

                                                                                                                 APeeL

 

 

 

  1. 01.06.2002(s) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ WDZIĘCZNI ZA URATOWANIE OD ZGUBY
  2. 31.05.2002(pt) ZA WYTRWAŁYCH W POSŁUDZE
  3. 30.05.2002(c) ZA ŻYJĄCYCH DLA CHWAŁY BOGA
  4. 29.05.2002(ś) ZA POMAGAJĄCYCH SOBIE
  5. 28.05.2002(w) ZA ZASKOCZONYCH SZKODĄ
  6. 27.05.2002(p) ZA TYCH, KTÓRYM NIE MA KTO POMÓC
  7. 26.05.2002(n) ZA NEGUJĄCYCH TROISTOŚĆ BOGA NASZEGO
  8. 25.05.2002(s) ZA ŻAŁOSNYCH
  9. 24.05.2002 (pt) ZA MAJĄCYCH KŁOPOTY
  10. 23.05.2002(c) ZA ZASMUCAJĄCYCH PANA JEZUSA

Strona 1571 z 2295

  • 1566
  • 1567
  • 1568
  • 1569
  • 1570
  • 1571
  • 1572
  • 1573
  • 1574
  • 1575

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 662  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?