Dzień za zaginionych...
Każdego dnia jestem wstrząśnięty prowadzeniem przez Boga Ojca...w tym szczególną pomocą w mojej pracy duchowej. Obecnie nie czynię nic "na siłę", ale czekam na natchnie lub "duchowość zdarzeń".
Tak też będzie dzisiaj, bo po obudzeniu o 4.00 odczytałem wczorajszą intencję: za ofiary zbrodniczej władzy i zapis skończyłem...dokładnie do Mszy Świętej o 6:30! Wielki ból zalewał serce, ponieważ pragnę milczenia, małości, cichości, bo nie jest łatwo zmienić samego siebie. Trzeba otrzymać pomoc i w tej sprawie wołałem do świętego Jana Chrzciciela.
Z drugiej strony mamy nie bać się, krzyczeć, nauczać, ale jest cienka granica pomiędzy tym powołaniem, a gadatliwością, pustosłowiem, "mową trawą". Traci się wówczas cenny czas, który w moim wieku ma wartość diamentu.
Od Ołtarza Świętego mój profesor św Paweł (mistyk mistyków) powie w trudnym języku teologii (1 Kor 2,10b-16) o tych, których duch przenika "nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku?"
Powiem od siebie tłumacząc z "polskiego na nasze":
- człowiek normalny ("zmysłowy" wg Pawła) czyli ateista kieruje się mądrością ludzką i nie pojmuje tego, co jest duchowe. Zarazem głupstwem wydaje mu się moja łaska (stąd mistyka do psychoza czyli życie w świecie nierealnym). Od niewierzącego nie usłyszysz nawet słowa o duszy...
- człowiek duchowy nie głosi słowami ludzkiej mądrości, lecz "przedkłada sprawy duchowe" nad ziemskimi. Jutro św. Paweł doda (1 Kor 3,1-9): "Nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie".
Psalmista śpiewał słowa uwielbienia Boga Ojca (Ps 145,8-14), a Pan Jezus (Ewangelia: Łk 4,31-37) nauczał, a wszyscy byli zdumieni i w tym czasie z człowieka opętanego usunął złego ducha, który wołał: "Wiem, kto jesteś: Święty Boży".
Przed Eucharystią prawie płakałem powtarzając: "Tato, Tatusiu" i chciałbym czynić to do końca życia. U mnie obecnie Bóg Ojciec jest na pierwszym miejscu, bo został zdominowany przez Syna, Pana Jezusa.
Dzisiaj będzie pogrzeb świecki koleżanki-lekarki, która dodatkowo zmarła śmiercią nagłą. Prawdopodobnie taka była jej wola...w innym wypadku o pochówku może zadecydować rodzina. Ten pogrzeb sprawił odczyt intencji modlitewnej tego dnia.
Pójdę tam, bo trzeba mieć szacunek dla niewierzących, którzy nie mają łaski wiary. Najgorzej jest gdy ubliżają, negują, szydzą lub bluźnią naszej wierze. Natomiast normalny ateista może być zbawiony...w oczekiwaniu na nasze modlitwy i Msze Św.!
Taka dusza bardzo cierpi, ponieważ czeka na wsparcie, a ateistyczna rodzina nawet nie pomyśli o tym, ponieważ tacy uważają, że żyje się raz i koniec. To prawda, ale żyje się raz, ale wiecznie. Jeżeli nie wiesz jak to jest poproś swojego Anioła Stróża, bo sprawa jest błaha. W dalszej wątpliwości zawołaj do Ducha Świętego, ale nie w próbie lub szyderstwie (ten grzech jest niewybaczalny).
W grupie tych, którzy nie mają łaski wiary są: różnej maści ateiści, agnostycy skłaniający się ku poczuciu, że "raczej tam nic nie ma", racjonaliści, przymuszani do wyznawania religii, całe masy dobrych ludzi obojętnych duchowo, którzy tkwią w tym świecie.
Córkom zmarłej przekazałem prośbę, aby nie rozpaczały, bo ona jest i wymaga wsparcia duchowego. Zaleciłem Mszę Św. gregoriankę. Wiedziały o co chodzi i podziękowały.
Wróciłem na Msza Św. wieczorną w intencji syna, ponieważ dzisiaj jest obchodzony dzień za zaginionych. Zacząłem wołać do Boga Ojca o wyjaśnienie jego sprawy. "Tato! To o co prosimy spełniasz, pomagasz, wyjaśniasz, pocieszasz. Przecież rozumiesz nasze cierpienia, gdyż oddałeś własnego Syna.
Podczas ponownej Eucharystii siostra śpiewała, że pragnę "dzieckiem Twoim być (...) serce moje weź, dusze moją weź". W ekstazie chciałbym krzyczeć o Cudzie jakim jest zjednanie mojej duszy z Duchowym Ciałem Pana Jezusa...
APeeL
Motto (Mt 5,10):
"Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości
albowiem do nich należy królestwo niebieskie".
Przed wyjazdem na Mszę Świętą wieczorną zajrzałem do "Agendy liturgicznej", gdzie dowiedziałem się, że dzisiaj jest wspomnienie męczeństwa św. Jana Chrzciciela. Moje serce doznało ucisku, a w oczach pojawiły się łzy. To jest łaska, której nie można przekazać żadnym opisem. W miłości naszej mówi się, że "coś zaiskrzyło", ale w tym wypadku nie ma bólu i łez.
Później w Ewangelii Mk 6 będzie znany przekaz o jego ścięciu przez kata na życzenie namówionej córki Herodiady. Bowiem Jan Chrzciciel upominał Heroda: <<Nie wolno ci mieć żony twego brata>>. W naszym języku "odbił żonę bratu Filipowi".
Salome z głową św. Jana Chrzciciela
(obraz Lucasa Cranacha)
Popłakałem się z wołaniem do tego świętego, aby towarzyszył mi w codziennym życiu, bo marnuję czas przeznaczony dla Boga Ojca (niepotrzebnie gadam i robię zamieszanie). Cóż obchodzi mnie zamartwianie się innych o naszą codzienność?
W tym stanie słuchałem Słowa Boga wypowiedziane przez proroka Jeremiasza (Jr 1,17-19), a to było do niego i podobnych do końca czasów: <<(...) mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się (...) Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą - mówi Pan - by cie ochraniać>>.
Psalmista wołał ode mnie w Ps 71(70):
"Bądź dla mnie skałą schronienia i zamkiem warownym, aby mnie ocalić (...)
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca (...)".
Przed zjednaniem z Panem Jezusem przeprosiłem za grzech w myślach. Eucharystia ułożyła się w pąk kwiatu ("mam się rozwijać"). Trzymałem w ustach ten Cud Ostatni i chciałbym tak umrzeć. Dziwne, bo miałem w ręce książeczkę "Cud w Sokółce" (wyjętą bez powodu z pliku), ale mnie nie jest potrzebny żaden znak widzialny.
Nic nie może mnie zadziwić, bo codziennie moja dusza łączy się z Duchowym Ciałem Pana Jezusa. Popłakałem się, a w tym czasie siostra śpiewała pieśń: "Być bliżej Ciebie chcę".
"Być bliżej Ciebie chcę, o Boże mój,
Z Tobą przez życie lżej nieść krzyża znój.
Ty w sercu moim trwasz miłością Stwórcy (...)
Tulisz w ojcowski płaszcz, chroniąc mnie w nim (...)
Daj tylko, Boże dusz, obecność Twoją czuć"...
Jakże chciałbym nagrać lub zapisać moje przeżycia duchowe, ale takie działania są podejrzane. Tak już jest, gdy chcesz służyć Bogu Ojcu...
Po powrocie stwierdziłem, że Jan Hartman dał wpis na swoim blogu (Zapiski nieodpowiedzialne www.polityka.pl): "Czy kolejki przed sklepami wymiotą PiS?" Dałem tam poniższy komentarz jako dr. Bylejaki...
APeeL
Panie Profesorze!
Dzisiaj, w wierze katolickiej jest wspomnienie największego człowieka na ziemi: św. Jana Chrzciciela. Podpadł władzy okupacyjnej i został skrócony o głowę. Gdzie jesteśmy w rankingu takich ludzi?
Stwierdzam, że Pan jest niezmordowany w oczekiwaniu na upadek reżimu prezesa Jarosława…w przekonaniu, że może nas uratować tylko poprzednia władza. W propagowaniu tego jest Pan Profesor guru (autorytet moralny i intelektualny), a nawet „rabbi” (typu: „ja cię nauczę”), ale zapomina, że mamy dwie półkule mózgowe.
Zgadza się, że większość stanowisk służących ojczyźnie powinna być obsadzana przez ludzi zaprzysiężonych i kompetentnych. Jutro wygra Hołownia Obywatelska i będzie brał urzędników z łapanki. W tym czasie nasza ojczyzna jest „państwem z dykty”, a wg aparatczyka Tuska „polskość to nienormalność”.
Obalenie „bandy złodziei i nieudaczników” nic nie da, bo ich miejsce zajmie Tusk, Grodzki i Trzaskowski, którzy obsadzą wszystko „szarańczą i tłustymi muchami”…z szybkością Schetyny w terenie zabudowanym (120 km/godz)!
Proponuje Pan jakąś sprawiedliwość, której na ziemi nigdy nie będzie. Jako lewicowy prorok czeka Pan na zawalenie się naszego państwa „pod ciężarem korupcji i nepotyzmu”, rządzonego przez „szaleńców i złodziei” z „polecenia partyjnych nominatów” oraz „dyktatora”.
Dobrze Pan Profesor wie, że kasa UE jest trzymana dla Pana idola Donalda Tuska, który zwija 60 tys. emerytury/m-c, ale dalej jest chory na władzę. To ciężka choroba psychiczna, życie w świecie nierealnym (psychoza).
Ponadto pisze Pan Profesor o następstwach wojny wywołanej przez człowieka opętanego władzą nad światem, a za wszystko wini pokrzywdzonych…to typowa ruska propaganda.
Jak zwykle radzi Pan: „Tylko wygrane wybory, radykalna defaszyzacja kraju i zwrot ku Unii Europejskiej może nas uratować”. Myli się Pan Profesor od początku do końca, ponieważ może nas uratować tylko Opatrzność Boża.
Nie ma wyjścia musimy – wzorem satyryka Janusza Rewińskiego (PPPP) – założyć Polską Partię Psychiatryczną (PPP)…
Obudzono z nieba o 6.45...zbyt późno na Mszę św. o 7.00. Ponadto byłem ledwie żywy! Przenieś to na ludzi normalnych, dla których niedziela jest dniem wypoczynku, ale bez Boga (spanie z późniejszym nudzeniem się).
Zaczął się bój o wstanie, bo zauważyłem, że:
- jest to czas z mojego zegarka...przesunięty do przodu
- wzrok zatrzymało ubranie do kościoła, wyłożone przez żonę...
Zerwałem swoje stękające ciało, a ty myślisz, że z taką łaską...pędzę do Domu Pana. Wszystko szło niemrawo, ale wyjechałem o 6.55...w sam czas. Dopiero później uprzytomniłem sobie, że w ten poniedziałek o świcie zaprosiłem Boga Ojca do mojej izdebki (na tydzień)..
Wchodząc na plac kościelny z głośnika popłynęły słowa kapłana: "W Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego". Chciało się prawie krzyknąć w podziękowaniu za zaproszenie tutaj z pokonaniem ciała. Wyobraź sobie, że pozostałbym w domu...nie czytałbyś moich wstrząsających przeżyć mistycznych i to prosto z frontu duchowego.
Z powodu mojej radości nie docierały czytania, ale uwagę zwróciły słowa św. Pawła (Hbr 12), że nie doznaliśmy łaski czegoś dotykalnego, ale Niebieskiego Jeruzalem i Boga Żywego! Dzisiaj jest to Msza Święta (Misterium) jz niezliczoną liczbą aniołów oraz duchów sprawiedliwych zapisanych w niebiosach. To ci, którzy doszli do celu przez Pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa. Napisałem to po swojemu, bo języka św. Pawła nie przebrniesz.
W jednym zdaniu z "wypoczynku ciałka" trafiłem do Przejścia Granicznego (między tym i tamtym światem), gdzie dusza po Eucharystii staje się święta i może trafić do Królestwa Bożego.
"Zawołałem" z płaczem: "Boże! Tato!", a zjednanie z Ciałem Duchowym Pana Jezusa sprawiło uniesienie duchowe (ekstazę). W tym czasie - jakby dla mnie - siostra śpiewała z ludem pieśń: "Święty, Święty - dziś wznosimy nasze ręce"...
https://www.youtube.com/watch?v=h-PNWDmkShU
https://www.youtube.com/watch?v=jMTIyP_nHeA
Serce chciało pęknąć, łzy płynęły po twarzy, chciałbym wołać do Boga Ojca z rozpostartymi ramionami...nawet napłynął obraz zielonoświątkowców, którzy tak czynią na swoich zgromadzeniach. Nie mogłem wstać z kolan i chciałbym tak trwać do końca świata.
Nie zmarnuj tego świadectwa wiary: boju duszy z opierającym się ciałem, które pragnie wypoczynku i różnych przyjemności. Jakby na znak przed Komunię św. wzrok przykuło małżeństwo z ciężkimi wadami kręgosłupa.
Podczas wczorajszej modlitwy: za powołanych do boju duchowego...towarzyszyłem piłkarzom. Poprosiłem Boga Ojca o ostateczne ustawienie komputera, co później uczyniłem w krótkim czasie.
Zapytasz jak odczytałem tę intencję? Zapis tego świadectwa wiary zacząłem przed północą...zdziwiony, że dzisiaj nie wspomniano św. Augustyna, biskupa i doktora Kościoła, który ur. się w 354 r w Tagasta (dziś Algier). Matka św. Monika wymodliła jego nawrócenie. Dopiero w roku 387 został ochrzczony...po spotkaniu św. Ambrożego w Mediolanie.
Tuż po moim nawróceniu czytałem jego "Wyznania", a trzeba przyznać, że prowadził życie hulaszcze...podobne do Michała Wiśniewskiego. Posłuchałem natchnienia, aby otworzyć w/w książkę ("na chybił-trafił"). Tak trafiłem na jego słowa, że matka w "bólach ciała wydała mnie na ten świat doczesny, a bólach serca zrodziła dla wiecznej światłości"!
Podziękowałem Bogu Ojcu za przyjęcie zaproszenia z prośbą, aby przybywał, kiedy zechce. Jest zrozumiałe, że Bóg Ojciec jest przy każdym z nas...tak jak my sercami przy dzieciach, ale wiele z nich przypomina sobie, że ma rodziców w swoich kłopotach, a większość przyjeżdża "na święta" lub dzwoni w imieniny...
Pomnóż nasze cierpienie przez miliardy, a zrozumiesz, co czuje Serce Stworzyciela naszych dusz...
APeeL
Na Mszy Św. porannej św. Paweł powiedział (1 Kor 1,26-31): "Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych"...
Ja wiem, że jestem posłany do boju duchowego. Nie zrozumiesz tego bez łaski Boga Ojca, bo widzisz wszystko po ludzku. Moje życie jest podwójne: takie jak każdego oraz duchowe w łączności z Bogiem w Trójcy Jedynym.
Wówczas z łatwością widzisz działanie Królestwa Bożego: miłość, wzajemna posługa, szczególna wrażliwość "na tym łez padole". Z drugiej strony jasna jest dla mnie działalność demonów z ich przywódcą, upadłym Archaniołem o nadprzyrodzonej inteligencji...w czynieniu zła.
Św. Paweł kontynuował, dalej że Bóg wybrał...
- to, co głupie, aby zawstydzić mędrców
- to, co niemocne, aby mocnych poniżyć
- wybrał też wzgardzonych, a nie szlachetnie urodzonych według świata, aby "żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga". Napisałem to po swojemu, bo język mojego profesora teologii (mistyka mistyków) nie nadaje się dla babć w "moherowych beretach".
W tym czasie psalmista wołała (Ps 33,12-13.18-21):
"Szczęśliwy naród wybrany przez Pana", a takim jest właśnie nasza ojczyzna.
"Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie". Popełniamy błąd myśląc, że pokonamy Mefistofelesa (Kłamcę i Niszczyciela), który zalał Wowę pragnieniem panowania nad podzielonym światem. Nie widzicie, że do tej wojny przygotowywano się precyzyjnie? Kto może nas uratować?
Taka walka z pominięciem interwencji Boga oraz Jego zastępów nic nie da. Prowadzeni przez Upadłego Archanioła dobrze wiedzą jak szkodzić...w każdej dziedzinie!
Oto przykład naszej bezradności". Właśnie w Federacji Rosyjskiej spalają gaz, aby uzyskać wyższą cenę w wojnie hybrydowej...przypomina to wyrzucanie dobrego chleba od śmietnika. W tym czasie kupujemy broń wszelkiej maści.
Dlaczego nie widać pana prezesa PiS, prezydenta i premiera w Świątyni Opatrzności Bożej? Na pewno wstydzą się szyderstwa ze strony Donalda Tuska, ze "jak trwoga to do Boga". Niech będzie, bo to też jest naturalne...pokazane na naszych dzieciach.
Aby każdy zrozumiał bój z Szatanem przytoczę przykłady napadów na mnie przez jego wysłanników ("związek nasz bratni, który miał ogarnąć ludzki ród")...tam, gdzie trafiałem był rozkaz szkodzenia. Pisałem już o tym, ale przypomnę (okruchy):
- nie udał się powtarzany zamach na moje życie to zabito mnie (śmierć cywilno zawodowa) w Okręgowej i Naczelnej Izbie Lekarskiej w W-wie (mistyka to psychoza)...
To był sąd kapturowy nade mną za obronę wiary i krzyża, żadnemu koledze w białych rękawiczka nie spadł włos z głowy, wszyscy awansowali, przeskakiwali na stanowiskach i dalej "wrony" żerują na całym środowisku lekarskim.
Falbankę u spódniczki tej damy uchyliła Krystyna Górzyńska (aktualna "Gazeta warszawska", tygodnik, bo myli nazwa) w art.; "Totalitaryści w polskim samorządzie lekarskim". To delikatne określenie bandy blacharzy, bo sami biją odznaczenia i sami siebie odznaczają. Dr. G. zostawił wacik w sercu pacjenta, a prezes Andrzej Matyja stwierdził, że to było pomówienie.
- przez wiele lat nieświadomie trułem się oparami rtęci ze zbitego aparatu, a takie już były wycofane (nawet "zreperowano" go, ale rtęć pływała dalej).
- uszkodzoną pompę paliwową...na stacji "sklejono" za 100 zł. (opary benzyny mogły wybuchnąć)
- wstawiono mi uszkodzone okna, kiedyś wypadło z bolców i chciało mnie zabić
- zakładający stronę uszkodził ją, a później skasował bazując na mojej nieznajomości (dałem mu kod na hosting, a wystarczył tylko na Joomlę)...ponadto przy każdej "naprawie" psuł coś i wkładał pamięć do mojego komputera
- w zakładzie reperacji sprzętu elektronicznego w mojej obecności zgrano zawartość komputera (specjalny program)...zaliczyli wpadkę, a krzyczeli o pomówieniu i wyłudzeniu odszkodowania!
- prowokujący stłuczkę...stanął poprzecznie na parkingu...widział, że biegnę do samochodu!
Wystarczy, bo tego była cała masa...nawet pojawił się "biedny więzień" w piwnicy, którą niby złośliwie otwierała wysłanniczka diabła z naszej klatki. Biedaczek połączył przewody z żarówki do sznura (wchodzisz, ciemno, wieszasz mokrą bieliznę i padasz zabity przez prąd). To była pułapka na żonę. Nie robiły tego nasze służby, ale ćwiczeni od małego w zabijaniu na rożne sposoby.
Dziwię się, że nie widzi się specjalnie zatrutej Odry jako prezentu przed 15 sierpnia 2022 r. Cóż wielkiego, gdy mamy swojego dyrektora i zalecamy mu spuszczenie świństwa w upał, przy małym stanie rzeki. Myślisz, że tego wariantu nie ćwiczono u naszych niedawnych partnerów ze Wschodu?
Dlaczego nie pilnuje się naszych ujęć wody i mamy tylko jednego ujęcia dla miasta - jak zalecali okupanci. Po co stosować rakiety i niszczyć wszystko. Cóż oznacza zatrucie powietrza trucizną płynąca z powietrzem nad danym krajem. Znamy cyberprzestępczość, ale nie widzimy możliwości bioterroryzmu?
Powtarzam: nie wygramy tego starcia bez Opatrzności Bożej, a nie ma Mszy Św. za ojczyznę...nie ma też wołań, czuwań w worach pokutnych, przyjmowania różnych cierpień. Nie ma, bo w sercach nie ma Boga. W tym czasie w sercach naszych wrogów siedzi upadły Archanioł...
APeeL
Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
W tym tygodniu zaprosiłem Boga Ojca do mojej izdebki, a dzisiaj mogę stwierdzić, że spełniłem skryte pragnienie Samego Stwórcy naszej duszy! Władca tego świata, zbuntowany Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji nie toleruje takich relacji i szczególnie atakuje w różne święta Matki Bożej.
Mnie nienawidzi, ponieważ ujawniam metody jego działania, a przez to jestem jego śmiertelnym wrogiem (walka duchowa). Zarazem jestem wspomagany z Królestwa Bożego...właśnie z wielkiego pliku moich papierów "wyjmie" się wizerunek MB Częstochowskiej ("Pod Twoją obronę").
Zniszczenie obrazu podczas napadu na Jasną Górę w 1430 r. (podroze.onet.pl)
To wyjaśniło moje kłopoty po zaproszeniu Deus Abba, bo zamiast "wszystkiego najlepszego" zobaczysz, co się stanie. Inaczej jest u wierzących w różne bożki...podsuwane przez Szatana!
Tam składasz ofiarę, wołasz o spełnienie swoich ziemskich zachcianek i Szatan je realizuje, a wówczas wszystko się składa, nawet jesteś zalewany ziemskim spokojem. Tak stajesz się pewny swojej "wiary" i to rozgłaszasz, przy okazji chwaląc się swoją zaradnością!
Nie wiesz, że czyni to władca tego świata (Kłamca i Niszczyciel), którego ujawnił Wowa, a tak mu szło dotychczas. On i ja wiemy, że nie ma Boga oprócz Jahwe...wie także, że nasze dusze nic nie zadowoli na tym świecie, bo władza, kasa i przyjemności cielesne to jego broń.
Dlatego jest tyle religii, a nasza "kurczy się" w boju ostatnim. Niech drgnie taki ku wierze katolickiej, a spotka go horror...szczególnie przed śmiercią, bo można nawrócić się w ostatniej chwilce. Ludzkości nie budzi nawet groźba atomowego "bum"!
Na ten czas prof. Jan Hartman...ofiara tego boju duchowego pisze "lekką ręką" o swoich bezbożnych idolach (wejdź: www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne wpis z 22. sierpnia "Moi polityczni idole"). https://hartman.blog.polityka.pl/2022/08/22/moi-polityczni-idole/ Tam dałem komentarza jako dr. Bylejaki (jest też w moim dzienniku (23.08.2022 za podwójnie zdradzonych)...
Tadeusz Buraczewski w swoich ironezjach ("Gazeta warszawska" 19-25 sierpnia 2022 r.) pisze "Lewa marsz"...
"Biedronne śmiszki thunne rózie
Kwartet PZPR-kacapów szedł w komplecie (...)
Truchło Lenina (...) EU - to przecie takie Amber Gold (...) Lewościek (...)".
Ja w czasie zaproszenia Boga Ojca...
1. miałem podsuwane załatwienie różnych spraw (strata cennego czasu i pokoju)
2. psuły się zapisy świadectw (po jakimś kliknięciu zniknęła strona, a w końcu zepsuł się program Libre Office...3 dni trwała naprawa. WordPad całkowicie nie współgrał, a nie można go skasować. Wystarczyło wybrać w ustawieniach "domyślny" (aby wrócić do LibreOffice), ale u mnie nie było takiego w spisie!
3. młodzik, który przedrzeźnia mnie podczas "mowy na tekst" dawał swoje szydercze słowa, włamał się do mojego telefonu i słowa z ekstaz włączał z daleka przy zamkniętym telefonie!
Pokazywał, co potrafi i to właśnie teraz. Podczas śledzenia mnie "rozmawiał" z kimś, cały czas głośno mówił dla zmylenia...nawet przeszedł pod moim oknem na parterze. To Polaczek ćwiczony w szkodzeniu od małego. Nie wie, że trafił na pokerzystę i fałszywego szpiega.
4. złapało mnie zapalenie cewki moczowej i żołędzi (przykra dolegliwość), a żona po czwartym szczepieniu - przeciw chińskiej zarazie - leżała ledwie żywa.
Ponieważ zeszło do rana, niewyspany trafiłem na spotkanie z Panem Jezusem o 6.30, a w tym czasie popłynęło Słowo...
Prz 8,22-35 o szczęśliwych, którzy szukają Dróg Boga i tych, którzy u drzwi Jego czekają, bo kto szuka Pana, ten Go znajdzie. Tak pomyślałem, ale te słowa dotyczył Matki Bożej (drugiej Ewy), co kapłan wyjaśnił w kazaniu.
Natomiast Pan Jezus (Ewangelia: J 2,1-11) przyniósł pomoc na weselu w Kanie Galilejskiej, gdzie zabrakło wina.
Eucharystia zamieniła się w "mannę z nieba", a wówczas rozpływa się w ustach. Nie znałem jeszcze przebiegu tego dnia i intencji, ale dzień toczył się wg Woli Boga Ojca.
1. W końcu przy wielkiej cierpliwości informatyka od Kasperskiego komputer zaczął działać jak poprzednio. Kłopoty zarazem sprawiły radość, wdzięczność za pomoc, a nawet spełnienie mojej obietnicy, że pomodlę się za niego (nie wiedziałem, że taka będzie intencja).
2. Na moją przypadłość miałem antybiotyk i ulga nadeszła już po dwóch tabletkach.
3. Żona też ożyła...
Zarazem napłynęło uzdrowienie 10 trędowatych z których tylko jeden (oczyszczony) wrócił, padła na ziemię przez Synem Bożym z podziękowaniem!
Napisałem podziękowanie do Kaspersky'ego, a zarazem ten dzień będzie także za tego informatyka. Ogarnij cały świat przynoszących pomoc.
Dopiero później ujrzę ułożenie moich 3-dniowych kłopotów, które zakończą się w Święto MB Częstochowskiej...
APeeL
Chciałem serdecznie podziękować za uzyskaną pomoc techniczną w Państwa Firmie, która jest przykładem jak powinno służyć się "jedni drugim". Chodzi mi o prowadzenie w różnych sprawach (szczególnie ważne dla laików). W takiej firmie muszą pracować ludzie z sercem, rozumiejący kłopoty bliźnich mających kłopoty ze swoim sprzętem.
W obecnej awarii pomógł mi niezwykle miły Pan Adam. Nie oceniam jego fachowości, ale świadczy o tym naprawa awarii, która wymagała cierpliwości, a w tym jest wzorem. Piszę to ze łzami w oczach, a u mnie jest to znak Prawdy. Jako lekarz znam wczucie się w kłopoty objętego opieką (tutaj techniczną), a w moim wypadku było to morze ludzkich nieszczęść.
Jakże wówczas ważny jest pokój w którym Pan Piotr pocieszał mnie przestraszonego włamaniem do komputera ("strach ma wielkie oczy"). Ludzie nie rozumieją posiadania łaski uzyskiwania pomocy...w tym wypadku wzorowej firmy, której szacunek przynoszą zatrudnieni pracownicy. Uważają często, że płacą i to im się należy. Często nie ma w nas ludzkiej wdzięczności.
Nasze kłopoty sprawiają różne reakcje, ale po uzyskaniu pomocy mamy wielką radość...szczególnie, gdy spotykamy się ze zrozumieniem. W niesieniu takiej uczestniczy Państwa pracownik...
Serdecznie dziękuję
Aktualnie przepisane...
31.10.1996(c) ZA ROZŁĄCZONYCH...
Tuż po przebudzeniu napłynął obraz tragedii wojennej Hutu i Tutsi (rzeź) z apelem Jana Pawła II do świata o interwencję. Podobne ludobójstwo było za Hitlera i Stalina, a obecnie, gdy to przepisuję (26.08.2022) Szatan szaleje na Ukrainie.
Te rozmyślanie nie było przypadkowe, ponieważ będziemy w rozłące z żoną, która wyjeżdża do swojego miasta rodzinnego (na Święto Zmarłych). Tak jest też w tęsknej rozłące za Bogiem i Panem Jezusem (relacjonowała to s. Faustyna). Wszystko jest pokazane: rozłąka tutaj i rozłąka nadprzyrodzona.
Bóg Ojciec jak każdy tata pragnie naszego pocieszenia, a jest to wynik wzajemnej miłości i bólu rozłąki. Znamy to pragnienie i cierpienie w relacji z dziećmi...miła jest nam ich tęskna rozłąka z zatroskaniem o nas. W drodze do kościoła w poczuciu rozłąki z Bogiem...łzy płynęły po twarzy z wołaniem: "Jezu! Jezu! Kocham Cię".
Podczas Mszy Św. stałem pod wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, a wzrok przykuwała Stacja Drogi Krzyżowej: Pan Jezus zdejmowany z krzyża. Tak jest zawsze, gdy przyjmuję różne cierpienia oraz uczestniczę w boju duchowym (stawanie w obronie wiary). Pan wówczas "mówi": zdejmujesz mnie z krzyża, a wg relacji Vasulli Ryden każde takie pragnienie usuwa kolec z Jego Najświętszego Serca.
Ponownie popłakałem się podczas Eucharystii z powtarzanym wołaniem Imienia Pana Jezusa oraz "Ojcze! Matko!" To był wynik mojej tęsknej miłości spowodowanej nadprzyrodzoną rozłąką z Królestwem Bożym...pragnieniem powrotu i połączenia się z Panem Jezusem! Jest to tęsknota każdego pragnącego świętości.
Na ten czas trafiłem na spokój w przychodni, a wówczas mogę mówić o Bogu Ojca; policjantowi, zagubionej, rozwodnikowi (trwa sprawa)...przybędzie też żona alkoholika mająca szóstkę dzieci. Serce ściskał ból, ponieważ współcierpię z tymi ludźmi (rozłąka z żoną). Z radia płynął śpiew o Jeruzalem, a ja w tym czasie - z powodu tęsknoty za Panem Jezusem - chciałbym być w Ziemi Świętej.
Dzisiaj Bóg Ojciec pokazał mi różne postacie rozłąki: syna z matką podczas wywózki do obozu, poboru do wojska, pobyt w więzieniu, wyjazdu za pracą oraz śmierć i wdowieństwo. Wróciła miłość do żony, nawet przypomniało się nasze zapoznanie. Powiedziałem jej, że mam wadę serca, a ona jeszcze bardziej mnie pokochała!
Dalej miałem dyżur w pogotowi, gdzie na placu odnalazłem zgubiony wcześniej różaniec. Można powiedzieć za Panem: "Kto Mnie szuka, ten Mnie znajdzie". Karetką trafiłem do zatrzymania moczu u młodego mężczyzny po wypadku.
Planowałem wyrwanie się na czas Eucharystii (żona nie była w kościele), a demon zaproponował mi dobro...czyli wyjazd za kolegę. Później okaże się, że do chorej psychicznie (wróciłbym o 18.00)!
Sam zobacz jakie dobra podsuwa demon ("masz łaskę wiary, jedź za kolegę"). To upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji, który omami każdego negującego jego istnienie.
Udało się wyskoczyć (kościół w pobliżu) i przyjąć Pana Jezusa za żonę. Wzrok zatrzymała tablica: "Dziękujemy, że Jesteś"! Ja natomiast zawołałem: "Jezu! Jezu! Jakże piękny jest każdy dzień życia z Tobą!"
Teraz, jakby na ponowny znak dla Ciebie trafiłem do chorej o nazwisku Szatan. Tam był bałagan, płacz, rozróba pijanego syna przy chorej matce, którą musiałem zabrać do szpitala. Ogarnij cały świat. Zmiana kolejki wyjazdów zmieniłaby przebieg tego dnia i nocy.
Żona zadzwoniła, że dojechała, a radość z usłyszeniu jej głosu zalała serce. Dopiero teraz pojechałem za kolegę i tak trafiłem do rodziny w odległej wiosce, gdzie kiedyś byłem u utopionego 3-latka. Tam był obraz Pana Jezusa w Ogrójcu...taki jak w moim domu rodzinnym. Czy trafiłem tam przypadkowo?
W "Radiu dla Ciebie" był program o sensie naszego życia. Radiosłuchacze mówili o działkach, zmarłych, dzieciach i pieskach czyli o "życiu dla życia" z pomijaniem nadprzyrodzoności.
Udało się połączyć i dać świadectwo wiary o moim charyzmacie odczytywania Woli Boga Ojca. Powiedziałem, że celem naszego życia jest powrót duszy do Królestwa Bożego. Dlaczego ludzi nie chcą żyć naprawdę?
"Jezu mój! Dziękuję Ci za ten dzień! Dziękuję za każdą chwilkę tego życie, które Ty wypełniasz! Dziękuję Panie Jezu także za to świadectwo z mojego życia".
Podziękowałem także Bogu Ojcu, a moja dobrowolna zmiana kolejki sprawiła spokojną noc!
APeeL