- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 856
W momencie przebudzenia „ujrzałem” książkę w której chciałbym przekazać moje uwielbienie Boga...nawet napłynęło „uwielbiaj duszo moja Pana". Pomyślałem, że więcej znajdę u ś. Faustyny i małej Tereski niż w „pisaniu uczonych”.
Ja mam wyjść do pracy, a właśnie w tej chwilce przybył do mnie Pan Jezus. „Panie Jezu, gdy przychodzisz odwracam się od świata się i chcę biec do Ciebie...jak dziecko do kwiatów, a moje serce kocha Cię jak matka dziecko. Tak mamy kochać się między sobą! Ty nie chcesz wielkich czynów, ale pragniesz, abyśmy szli za Tobą w milczeniu”…
Tak właśnie idę do pracy w przychodni...z pochyloną głową, w cichości i pokoju w sercu. W takim momencie niczego nie pragniesz...nie chcesz całego świata! Zawołałem tylko: „Panie Jezu, mój Zbawicielu bądź dzisiaj ze mną. Proszę pomóż moim pacjentom: chorej dziewczynce i kobiecie znanej Tobie...proszę pomóż!” Ten kontakt trwał około dwóch godzin.
Teraz, gdy to przepisuję (03.08.2017 r.) popłakałem się, bo na dzisiejszej Mszy św. też miałem wstrząsające przeżycia duchowe. Nie ma możliwości przekazania tego. To łaska Boga przekraczająca naszą wyobraźnię. Nie słyszałem, aby ktoś o to prosił Stwórcę naszej duszy!
Większość ludzi idzie szeroką, wygodną drogą, bo pragnie życia lekkiego i przyjemnego...i nagle znajduje się nad urwiskiem. Odwrotnie jest z idącymi wąską i krętą dróżką prowadzącą do pięknego ogrodu.
- Zemdlałam jako panienka, a pan powiedział do mnie: co będzie jak zostaniesz matką? Po dwóch latach kobieta przypomniała mi moje słowa.
Teraz tłumaczę pacjentowi na czym polega Miłosierdzie Boże...tłumaczę na skazanym, który stoi przed plutonem egzekucyjnym i nagły rozkaz ratuje go od śmierci.
Św. s. Faustyna potwierdza, że Pan Jezus udziela łask nagle i niespodziewanie. Jezus nie przykłada wielkiej wagi do naszych drobnych usterek. My często je wyolbrzymiamy i rezygnujemy z Eucharystii!
Na ten moment opisuje zdarzenie, które miała podczas przyjmowania Komunii świętej...druga upadła w jej dłonie. Kiedyś do mnie podszedł kapłan i podał mi Ciało Pana Jezusa, a byłem ostatni w wielkiej kolejce!
Miłosierdzie Boże nie było znane, a wielu nie wierzyło, bo Bóg był przedstawiany jako sprawiedliwy Starzec (działanie Przeciwnika). Dlatego miała polecenie namalowania obrazu „Jezu ufam Tobie” z szerzeniem kultu Miłosierdzia! Popłakałem się...tak jak dzisiaj.
Wieczorem z taśmy popłynie „Ave Maryja” śpiewane przez jakiś zespół kielecki ze słowami o „dumnych liliach w szczerbatym dzbanie”. Ja w tym czasie - w wyobraźni ujrzałem Madonnę błogosławiącą dwókę zakochanych, młodych ludzi. A s. Faustyna w tym momencie, pisze o Maryi „Tyś tarczą i obroną serca słabego”!
Dzisiejszy dzień jest przykładem przemieszania świata niebieskiego (duchowego) z ziemskim (cielesnym). Te dwie rzeczywistości trwają w nierozerwalnej więzi. Właśnie Pan Jezus zaprowadził mnie do chatki z Jego wielkim wizerunkiem na ścianie oraz z piękną figurą Matki Bożej. Tak powinno być w naszym pogotowiu ratunkowym, gdzie króleje cierpienie, a nawet śmierć. W tej chatce leżała staruszka, którą przejechał ciągnik (złamane oba podudzia) i zapytała mnie czy umrze.
Na końcu tego dnia w moim ręku znalazł się opis zbrodni NKWD na Suwalszczyźnie (lipiec 1945). Dwa pierścienie żołnierzy sowieckich szły piechotą...zabito wszystkich, a aresztowani nigdy nie wrócili z kraju okupanta. Tą zbrodnię ukrywano, bo w wielkiej obławie „skasowano bandytów”…
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 806
Trwa dyżuru w pogotowiu, gdzie po dobrym dniu...w nocy zrywają na długie wyjazdy, a personel złorzeczy, bo przyszli się wyspać. Napłynęła refleksja: czy my jesteśmy godni spania? Stwórca dał nam łaskę pomagania i na pewno każdy otrzyma pocieszenie.
Wiem to, ale członkowie zespołu wyjazdowego nie „widzą sercem”. Pocieszenie ludzie rozumieją po swojemu, a duchowość dla większości to odległy kosmos.
Świta, a my przejeżdżamy obok pięknej figurki Matki Bożej za którą jest domek z chorym. Ciekawe co myśli pies na łańcuchu, gdy wkraczamy na jego podwórko? Poprosiłem, aby nalali mu wody...
Wracamy, a ja widzę „cud słońca”, które ucieka między drzewami po stronie prawej, a po zmianie kierunku jazdy po stronie lewej! Coś pięknego! Jak dużo tracą ludzie śpiący w nocy...
Po ciężkiej pracy...jeszcze cięższa w przychodni. Nawet pacjenci mi współczują! Jedna z pań po raz czwarty szykuje się do pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Proszę ją o modlitwę za mnie.
Po pewnym czasie zalała mnie wzmacniająca słodycz, a sercem objąłem wszystkich ludzi...szczególnie pacjentów umęczonych za drzwiami. Wiem, że sprawiła to Miłość Pana Jezusa, bo pojawiła się radość z niesieniu pomocy.
W tym momencie wyraźnie widzę różnicę w przyjmowaniu chorych. Pracowałem spokojnie, a teraz pragnę nieś im pomoc. Ponadto współczuję im, bo w moim sercu stanowimy wspólnotę braci i sióstr. To przeżycie trwało ok. 10-15 minut.
Pojechałem na działkę, gdzie zmordowany zasnąłem na leżaku i trafiłem do małego pomieszczenia z ludźmi niewierzącymi, gdzie wszedł Pan Jezus i Maryja (postacie niewyraźne). Ktoś tłumaczył mi, że przychodzą do tych ludzi okresowo.
W telewizji trafiłem na ludzi mających zdolności paranormalne: ta widzi aurę człowieka, ten uzdrawia, pokazano też wierzących naukowców! Jeden z nich, piękny fizyk mówił:
- Boga nie szukaj w czasoprzestrzeni, bo to byt ograniczony.
- Gdzie jest Bóg?
- Wszędzie, we wszystkim i we wszystkich stworzeniach!
Natomiast uzdrowiciel stwierdził, że Bóg daje ten dar za darmo pokazując Swoją moc. Ile dobra możne uczynić modlitwa, seans, pocieszenie, wzmocnienie, przekazanie miłości. Fałszywy „uzdrowiciel” to fachowiec pobierający pieniądze za swoje usługi.
Przez moje serce przepływała dobra energia, pragnąłem rozmawiać o Bogu, radować się i dzielić tą wiadomością z innymi. Na ten moment żona z córką zaczęły kłócić się o...grzebień!
W ciszy i smutku poszedłem spać: „Ojcze nasz”…
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 820
Marii Magdaleny
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i zaplanowałem Mszę św. o 7°°. Obudziłem się około 2.00 z myślami o Jezusie, który zawołał mnie, a teraz chodzi o to, abym stał się wybrany. Przypomniał dziwny „podział” ludzi, który miałem podczas snu:
- wezwani przez Boga
- nie wezwani, szukający wiary, modlący się i „chodzący do kościoła”
- niewierzący, którym Bóg jest obojętny
- walczący z Bogiem !
Po takim zawołaniu chcesz to rozgłosić. Podobnie jest w pierwszej miłości o której chcesz się komuś zwierzyć. Rozumie to człowiek mający podobne przeżycia.
Nad ranem próbowałem wołać za niewierzących, ale zły przypomniał mi moje grzeszne życie i upadki, a później zniechęcał do uczestnictwa w Mszy św. („pośpię” i „wysłucham transmisji radiowej”). To odbywa się w pierwszej osobie sugerując, że myśli są nasze!
Odpowiedziałem sobie: „śmierdzący nędzniku, całe noce masz siłę grać w karty”! Zerwałem się, a w domu Boga naszego w serce wpadły słowa kapłana, że „wyrok Boga może zmienić modlitwa człowieka świętego”!
Nagle odczułem ucisk w sercu, drżenie i prawie krzyknąłem: „Jezu...mój Jezu, pomóż mi dążyć do świętości...Ty i ja będziemy wiedzieli o tym". To trwało 2 minuty.
To uniesienie duchowe pojawiło się ponownie w momencie wymawiania przez kapłana słów: „Święty, Święty, Święty Pan Bóg zastępów”. Serce zalała radość i wszystko stało się piękne...konfesjonał, ławki, drzwi! Przychodzę tutaj od czasu nawrócenia (1988) i nigdy nie miałem takiego doznania!
Teraz pędzimy z wypadkiem, a w drodze powrotnej na moich oczach widzę potrącenie lekarki. Teraz rozmawiamy, śmiejemy się. Nawet pytam czy nic jej się nie śniło lub córkom. Jedna z nich mówi, że miała sen o zabijaniu ludzi i szczepionce, którą niespodziewanie otrzymała (strach). „Jezu mój, jakże prowadzisz mnie każdego dnia z przeplataniem się tego życia z życiem wiecznym.”
Te światy nie są oddzielone, ale ściśle powiązane! Coraz częściej odbieram zwykłą łączność ze światem nadprzyrodzonym. Ktoś powie, że są to głupstwa, ale wiedz, że te głupstwa dotyczą celu naszego życia: zbawienia!
W piśmie Watykanu, które przyniósł kolega dyżurny czytam o modlitwie ze wskazaniem na jej wypaczenia w innych religiach. Z wielkiego artykułu zrozumiałem, że trzeba modlić się we wszystkich chwilach, a szczególnie w „zaćmieniu”, gdy nic nie czujesz i nie masz potrzeby wzywania Boga.
Taka modlitwa ma najwyższą wartość...stąd bierze się modlitwa nieustanna. Na wielkość modlitwy wskazuje bezinteresowne wołanie „za sprawy innych”, a nie we własnej potrzebie. Nie wiem do kogo kierowano te zalecenia, bo wokół nikt się nie modli...nawet w swoich potrzebach.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.07.2017) poprosiłem proboszcza, aby zapytał kiedyś podczas kazania: jaki jest cel naszego życia? Zdziwił się, gdy sam na to odpowiedziałem, że jest to świętość, bo inaczej nie można trafić do Królestwa Bożego!
- No tak, ale jest powiedziane, że pierwsze trafią tam nierządnice i najgorsi grzesznicy.
- Tak, to jest zrozumiałe, ale po nawróceniu...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 920
W środku nocy - po powrocie z wyjazdu karetką - czytałem „Dzienniczek” s. Faustyny...bliskiej mojemu sercu! Wszystko, co pisze to sama prawda prawdy! Na ten moment czytam zdanie, że: „całe niebo zachwyca się duszą dotkniętą przez Boga!"
Dotknięcie przez Boga sprawia, że inaczej widzimy ten świat z chęcią do pracy nad sobą! Czasami Bóg wyłącza zmysły i daje chwile zjednoczenia! Jak to wytłumaczyć zwykłemu człowiekowi? Tak, jak ja - często krzyczała do Jezusa - osamotniona w tym świecie. Wokół takich jest morze niezrozumienia, ale tak ma być, bo to wszystko sprawiała Mądrość Boża!
Padają też słowa o języku, bo ten mały narząd człowieka może doprowadzić do piekła lub do Nieba. Nie uzyskasz równowagi i milczenia wewnętrznego bez zaniechania mówienia! Nie wiem, czy pokonam tę wadę do końca życia! Gaduła jest pusty we wnętrzu, a Pan sprawił, że ta wada przypadła mnie.
Takie „wybranie” sprawia, że już jesteś maleńkim „synkiem” Boga naszego z zadaniem ćwiczenia się. Każdy dzień naszego życia to różnego rodzaju próby i łaski - w których zło przeplata się z dobrem - w tysiącach kombinacji. Każda chwilka życia przynosi coś innego. Jakże to mądre i piękne!
W naszych próbach Pan czeka na modlitewne zawołanie o pomoc, bo sami nie poradzimy sobie! Nic nie dadzą rozmowy z ludźmi „mądrymi” i „bardzo wierzącymi”! Zawołaj, a zobaczysz jak działa Bóg, Syn i Duch Święty. Nigdy ta pomoc mnie nie zawiodła.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (30.07.2017) - w środku nocy - trafiłem na blogu Jerzego Urbana, wroga i szydercy naszej wiary. Tam ~ciekawy zapytał: Trójca jedyna to wymysł KK czy biblijne określenie?
<<Wyjaśniam. Jest to: Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty. Inny jest nadprzyrodzony kontakt z każdą z tych Osób Boga, który Jest Jednością. Człowiek bez łaski wiary nie pojmie tego. Poproś Ducha Świętego o wyjaśnienie i patrz na znaki, bo Bóg mówi do każdego z nas innym językiem. Przestrzegam przed szyderstwem, bo nie wiem dlaczego, ale nie ma przebaczenia przy bluźnierstwach przeciwko tej Osobie Trójcy Świętej >>.
Wróćmy do tamtego dnia w którym zalewała mnie pustka wewnętrzna, słabość, zmęczenie i rozdrażnienie, a było mało pacjentów. To okaże się działaniem demona, bo wiedział co się stanie.
Spojrzałem na wizerunek Matki Bożej Cudownego Medalika, a w ręku znalazła się informacja o bł. Józefie Moscati z Neapolu (1880-1927)! Nagle znalazłem się z nim i Panem Jezusem wśród ubogich i opuszczonych w Neapolu…
Wpisz: https://m.deon.pl Józef Moscati - lekarz o wielkim sercu. Tam zdziwiony przeczytałem słowa o nim, a zarazem o sobie:
<<Na pierwszym miejscu stawiał swoje życie wewnętrzne i wierzył w pomoc Boskiego Lekarza. Dlatego codziennie uczestniczył we Mszy świętej czerpiąc od Jezusa siły w wypełnianiu swego niełatwego powołania. Posługę chorym traktował jako misję powierzoną mu od Boga. Ludzi najuboższych leczył za darmo, dlatego właśnie oni okazywali mu największą miłość i przywiązanie >>.
Ja tak postępowałem od czasu nawrócenia (1988-1990), a to wynika z zapisów mojego dziennika. Z tego właśnie powodu mam zawieszone pwzl 2069345 i mam się leczyć...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 769
„Oto skutki picia wódki”...w nogach słabość, a ciało zmęczone jak po tygodniu pracy na budowie! W tym czasie napływa do mnie od strony Bożej: „czyń dobrze, abyś nie utracił na duszy”, a od złego, że „dzisiaj cię wykończę”!
Przed dyżurem wróciłem do domu, przeprosiłem żonę, siedzieliśmy przytuleni w ciszy. Większość pijących alkohol lub mających inne złe namiętności nie chce tego czynić, ale nie może pokonać swojego ciała. To jest wielkie cierpienie, a bez Boga trudno wygrać z nałogiem (silna wola, itd.)
Zaczynam dyżur, a dzisiaj jestem sam i faktycznie zaczyna się:
- na dobry początek wypisuję kartę zgonu babci, która leży "jak żywa". Stój jej izdebki jest nakryty białym obrusem ze stojącą na nim gromnicą z różańcem. Ja w duszy krzyczę: "jak tutaj jest dobrze i jaka kojąca energia. Prawdopodobnie sprawiają to dobre duchy aniołów, a może świętych. Dowiem się o tym po podobnej śmierci, bo o taką proszę!
- dziadek ma napady kurczów parkinsoidalnych, cały trzęsie się, a ponadto cierpi z powodu zapalenia jądra i założonego cewnika...nad nim miga zapalony krzyżyk. „Jezu mój! Jezu!"
- u innej babci piękny wizerunek Matki Bożej ze łzami w oczach
- jeszcze jeden dziadek nieprzytomny, w agonii...
- a na środku drogi leży młody mężczyzna w kałuży krwi, pijany i ledwie żywy
- do tego dochodzi: „drobnica” czyli pogryzienie przez psa, uraz mostka, bóle serca, kolka wątrobowa!
Zbliża się koniec wezwań, szykuję sobie kolację, a jest pilny wyjazd do dziecka, które ma stan drgawkowy! Pędzimy z tym stanem zagrożenia życia (130/godz.), bo nic nie dały dwie iniekcje. W takich momentach widzę swoją bezradność wynikającą z braku umiejętności, bo trzeba wkłuć się, mieć i podać relanium.
Wziąłem dziecko za rączkę i z zamkniętymi oczami wołałem: „Jezu mój! pomóż jej, Jezu mój pomóż jej! To nic dla Ciebie, Jezu!" W tym czasie słyszałem szum jadącej karetki, mijane i wyprzedzane samochody, sygnały i przekleństwa kierowcy. Przekazałem dziewczynkę karetce R.
Podziękowałem Panu Jezusowi i chciałbym mówić wszystkim o dobroci Zbawiciela: „Panie Boże Wszechmogący, Jezu Chryste i Duchu Święty...proszę o Pokój Boży w sercach wielu ludzi”...
Wreszcie nastała święta cisza z pięknymi pieśniami i modlitwami z Wrocławia (spotkanie z b. Rogerem). Wyobraziłem sobie, że leżę zmarły i taki śpiew mnie żegna na ziemi. Jak inni wierzący potrafią ułożyć tak piękne słowa i muzykę.
"Pan Jezus jest moim Światłem. Kogo mam się lękać i czuć trwogę? Wielbić Pana chcę... radosną śpiewać pieśń. On źródłem życia jest. Błogosław duszo moja Pana /../ nie zapominaj o Jego Dobrodziejstwach. Wielbić Pana chcę - On Źródłem Życia Jest!” Wciąż to brzmi”: "Wielbić Pana chcę. Wielbić Pana chcę!"
Jezu mój, dziękuję Ci za ten ciężki dzień pracy!
APEL
L
- 19.07.1990(ś) Serce Jezusa ucieczko nasza...
- 18.07.1990(ś) ZA ZABIJANYCH PRACĄ
- 17.07.1990(w) Bądź dobry dla żony...
- 16.07.1990(p) Nagradzanych za cierpliwy trud...
- 15.07.1990(n) Tutaj mam nauczyć się posłuszeństwa...
- 14.07.1990(s) Powiedz Jezu jak jest Ci ze mną...
- 13.07.1990(pt) W boju duchowym nie ma wolnego...
- 12.07.1990(c) Pisz o Jezusie! Pisz o Jezusie...
- 11.07.1990(ś) Piszę o Jezusie z potrzeby serca...
- 10.07.1990(w) ZA OFIARY MAGII PASJI