Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

07.02.1994(p) ZA POSZUKUJĄCYCH POMOCY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 luty 1994
Odsłon: 649

    Dzisiaj, w przychodni jest mało ludzi...Pan zabrał leczoną na nowotwór, a syn obdarował mnie za prowadzenie i wypisanie karty zgonu. Teraz napływa wielu poszukujących pomocy...zwalniani z pracy, żołnierz na przepustce z wojska, przekazujący gospodarstwo, przestraszeni, cierpiący, smutni i dziadek z wielkim obrzękiem kolana.

    Ja sam wymagam pomocy, bo pracuję jak niewolnik...napór trwał do 15.00. Wracałem do domu modląc się w intencji tego dnia. Teraz na Mszy Św. wieczornej zadziwia mnie wołanie Salomona przed Ołtarzem:

   „O! Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty...tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca. Niebiosa najwyższe nie mogą Cie objąć.

   Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój...twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię...wysłuchaj błaganie, wysłuchaj, ale też i przebacz."

   Docierały pojedyncze słowa, które wywoływały jeden wielki ból w sercu i duszy. Teraz serce rozrywają słowa Psalmu 84: „Jak miła Panie, jest świątynia Twoja...dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich, Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego, szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie...doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące: wolę stać w progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników."

    Błyskawicznie przepływały obrazy atrakcji i „piękna” ziemi oraz Nieba...przecież wszystko jest wyłożone: dobro i zło, pokój i wojna, miłość i nienawiść, perfumy i odory, itd. Nawet Ew (Mk 7,1-13) mówi o obłudzie ziemskiej (ablucjach faryzeuszów) i Prawie Bożym. To naprowadza mnie w wołaniach do Boga Ojca.

    Podczas powrotu do domu odmawiałem moja modlitwę, ból zalewał serce, a w tym czasie pięknie śpiewały ptaszki (luty). Żona zadziwiona, ale ja wiem, że jest to Znak Nieba! Po drodze mijałem takich, którzy „nie chcą Boga Ojca”...wolą martwych przewodników (służenie panom ziemskim), a przypomina się wczorajsza audycja w pr. III, gdzie Waldemar Łysiak ujawnił rządy agentury w Polsce.

    W drodze spotkałem trzech inwalidów, wiernych władzy ludowej...porażonego, po amputacji dwóch kończyn i po amputacji jednej kończyny. Tak wielkie inwalidztwo nie przeszkadza im w służeniu martwym przewodnikom...filowaniu za mną i leczeniu się u mnie! Nie mam do nich żalu, raczej współczucie, bo wszystko im wybaczyłem. W bólu płynie moja modlitwa...cóż wart dzień bez Pana?

    Teraz napływają obrazy: kapłana całującego Stół Ofiarny i Jana Pawła II całującego odwiedzaną ziemię oraz moje spotkanie na lotnisku w Radomiu. Przypomniało się, że dzisiaj w różańcu Pana Jezusa wypada wołanie za papieża. Zapisuje to, aby wskazać na „duchowość zdarzeń” (nieskończoność), którą mamy podawaną, a by odczytać intencję modlitewną danego dnia...

   Spacer, ale nadal trwa wielkie pragnienie modlitwy, którą odmawiam z płaczem...szczególnie przy św. Poniżeniu Pana Jezusa, a podczas drogi krzyżowej musiałem zatrzymywać się. Nagle pojawił się błysk oświetlonego krzyża Pana Jezusa, a łzy zalały oczy, ponieważ chciałbym, aby wszystkie krzyże Pana Jezusa były oświetlone. 

   Jakże często poszukujący pomocy nie kierują się do Boga. Z powodu wołania modlitewnego zesłabłem w ciele i padłem w sen, a w momencie przebudzenia usłyszałem słowa młodej artystki z programu „LUZ”; „wszystko czynie dla potrzebujących pomocy." Dopiero ze Światłem Bożym ujrzysz wszystkich potrzebujących...w tym pomocy duchowej.

    Zważ na teraz pokazywanych: artystka szukająca zatrudnienia zgodnego z jej powołaniem, inwalidzi na wózkach, bezdomni, pensjonariusze domów starców, ofiary wojny i ostatniego wybuchu w Sarajewie, strajkujący górnicy, a nawet dziewczyna poszukująca informacji: „jak zostać policjantką”? Wrócił też obraz babci, która straciła męża (zabity na służbie) i została wówczas z trójką małych dzieci!

    Z płaczem padłem na kolana i skończyłem moją modlitwę. Ponownie spojrzał Pan Jezus w kronie cierniowej, a w telewizji pokażą obrazy pochówku ofiar masakry w Sarajewie! Jakże czekają tam na pomoc.

   Jeszcze reportaż „Ucieczka od wolności”, gdzie pokazano więźnia, który przebywał w odosobnieniu 26 lat (więzienie było jego domem)...teraz nie umie już żyć na wolności! Jakże chciałbym z takim porozmawiać! „Dziękuję Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

 

 

06.02.1994(n) ZA ZBÓJÓW TEGO ŚWIATA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 06 luty 1994
Odsłon: 613

    O 1.30 zrywają do porodu, a ja z wielkim trudem wracam do ciała...wyobraźmy sobie człowieka, który zmarł nagle, a wierzył, że śmierć oznacza zakończenie naszego bytu! Jeżeli jest...to żyje, ale nie mógłby odnaleźć się w swojej nowej sytuacji. Krążą później takie duchy…

Teraz płyniemy karetką z rodzącą i pasuje cz. radosna i chwalebna z różańca. W tym czasie mówię do personelu o życiu prawdziwym, łaskach Boga, których ludzie nie widzą! Większość naprawdę kocha obecne życie i wiara jest dla nich czymś niepojętym...

    Dziennik radiowy i telewizja pokazują masakrę targowiska w Sarajewie (60 ofiar śmiertelnych i 200 rannych), a książeczka „Bóg przemawia do duszy” otwiera się na zdaniu (str. 27); „Cały świat zamienił się w jaskinię zbójców. Wiele zła dzieje się w ukryciu." 

    Jak wielki pokój daje dom, a moje serce zostało dodatkowo zalane pragnieniem odmawiania mojej modlitwy. W ręku znalazła się książka "Textus et studia" 1975 r ATK «Bym z Chrystusem konał razem, Męki Jego był obrazem, Rany Jego czuł”, a w „Prawdziwym Życiu Wiary" padną słowa (t III str 350): "Czyny waszego pokolenia są zepsute i podłe /../ Krzyżujecie Mnie ponownie." 

   Dalej Pan Jezus mówił do mnie: „Odczujcie moją Agonię, odczujcie mój smutek...moje Oczy zamknęły się i rozpływają się we łzach /../ Wróć do Mnie, abym nie jęczał w agonii.”

   W drodze do kościoła muszę kluczyć, aby nie spotykać „wierzących inaczej”. W tym czasie płynie biczowanie Zbawiciela za zbójów tego świata. Wzrok zatrzymują gołębie...także sztuczne na wystawie sklepowej. Ja wiem, że to oznacza pokój, ale teraz moje serce jest pełne konania z Panem Jezusem.

   Z kościoła płyną nazwiska zmarłych..."litania" grzeszników, zamiast modlitw. Chodzę wokół kościoła, gdzie baraszkują dwa pieski...ile możliwości figur zabawowych. Zaniedbany krzyż "misyjny" Jezusa, wybiegają mali ministranci, a przypomina się czas, gdy w takim wieku chciałem służyć Panu Jezusowi, ale zbito mnie, bo źle wymówiłem zdanie po łacinie i przegoniono. Teraz łzy zalały oczy...

   Wróciłem do kościoła, a kapłan nadal czytał litanię dusz nędzników, a zły zalecił powrót do domu. Wreszcie śpiew do Matki, a ja zawołałem: „Matuchno! Ty wiele możesz", a łzy zalały oczy, ponieważ zrozumiałem jak wielkie rzesze dusz potrzebują naszych modlitw (ochłody).

   Wzrok zatrzymał o. Kolbe, napłynęło pragnienie oddania życia dla Pana Jezusa. Przypomniały się słowa Pana do V. Ryden: „Ja Jestem Jeden Jedyny za którym musisz iść" (t II sr. 320)

- Ojcze mój! Panie Jezu. Matko nasza! Ja mam wszystko...dziękuję za pokój w sercu, rodzinie, za Kościół, za pokój w ojczyźnie! Proszę tylko o zbójów tego świata...o Światło dla nich! W tej intencji przekazałem Eucharystię na ręce Boga Ojca za zbójów tego świata...”daj im Swoje Światło, niech ujrzą swoje zbrodnie”.

   Stałem się mały i cichy, a serce i duszę zalało oderwanie od tego świata. Nic nie obchodzi mnie lud i to, że jestem lekarzem, bo wielu siedzi tylko i patrzy. Ponownie napłynęło pragnienie oddania życia dla Pana Jezusa, a z serca wyrwało się wołanie: Bracie! jeżeli twoja dusza jest skalana zbrodnią...przyjdź do Pana Jezusa, nie bój się!

   Mam tylko jedno pragnienie: pozostanie tutaj i siedzenie w ciszy, ale kościelny spieszy się do gospodarstwa i zamyka Dom Pana. Wracałem do domu, „noga za nogą”...w takim momencie jestem barankiem gotowym na zabicie.

    Zdziwiony przeczytałem słowa Vassuli Ryden do Pana Jezusa  proszące o łaskę dla zbójców (tom 2 „Pr. Życia w Bogu” str. 76): „proszę Cię byś im przebaczył i był dla nich Miłosierny, bo nie wiedzą, co czynią. Niech Twoja Św. Ręka nie uderza ich...przymknij Oczy na ich słabości”.

    Pan Jezus odpowiada dość ostro: „Po co ich usprawiedliwiasz? Moje stworzenie zdegenerowało się!”

   Takie fakty wyzierają z codziennych mass-mediów: zastrzelił swoją dziewczynę, sanitariusz gwałcił i mordował pacjentki w oddziale intensywnej opieki medycznej, inny mordował staruszki, a do tego Sarajewo z apelem Jana Pawła II do świata o zaprzestanie tej barbarzyńskiej wojny. Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia.

    Padłem na kolana z wołaniem: "Jezu! Pragnę żyć tylko dla Ciebie Jezu, dla Twojej Chwały...pragnę mówić do ludzi w Twoim Imieniu”. Nie wiedziałem, że to stanie się przez Internet...     

                                                                                                                  APeeL   

 

 

 

 

05.02.1994(s) ZA OWCE BEZ PASTERZA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 05 luty 1994
Odsłon: 673

    Późno, zerwałem się zmęczony „życiem nocnym” (snami), a wzrok padł na Matkę Bożą Niepokalaną i na ten moment „Rycerz” otworzył się na art.; „Święty Kościół” z wizerunkiem Pana Jezusa w koronie. 

   Zważ na moją odpowiedzialność za braci, którzy nie znają Boga Ojca i nie wiedzą o istnieniu Księcia Ciemności (Lucypera). To on dał władzę (zniewolił rodaków) z możliwością mordowania „tych, co nie z nami”, a szczególnie „ciemniaków” (wyznawców Pana Jezusa).

   Pod kościołem zawołałem: „Matko! bądź dzisiaj ze mną, proszę", a właśnie z radia samochodowego będzie śpiewał Antonio Banderas: „La bella Maria”! Natomiast Mszę Św. zacznie pieśń o „Matce Najwyższego Pana”, a mój wzrok przykuł cień krzyża za figurą Pana Jezusa Dobrego Pasterza...

   W czytaniach (1 Kri 3,4-13) Salomon prosił Boga „o serce pełne rozsądku do sądzenia", a Pan do jego mądrości dodał: bogactwo i sławę. Zobacz jak nasz Pan jest Dobry, sprawdź, a będziesz wiedział...

   Z Ps 119 dotarło polecenie, abym w sercu zachował słowa Boga...mam mówić w imieniu Pana, nie wolno mi rzucać słów na wiatr. Dzisiaj Pan Jezus lituje się (Mk 6,30-34) nad tłumami. „owcami nie mającymi pasterza”.

   Wiem, że to będzie intencja tego dnia, bo tych braci wokół mnie, w ojczyźnie i na świecie jest większość...wśród nich są ateiści, a nawet wrogowie naszej mówiący, że my „sami pchamy się na śmierć” (Jerzy Urban). Można powiedzieć tak samo o naszym Zbawicielu.

   Wielu przychodzi do kościoła nie rozumiejąc, że jest to Dom Boga na ziemi. Szatan tworzy zastępy niewierzących praktykujących! Popłakałem się podczas pieśni: „Przyjdź do mnie Panie...przyjdź do mnie Boże”, a moje serce zostało całkowicie odmienione. Jakże chciałbym zostać tutaj po Eucharystii, a właśnie płynie pieśń: „Matko Miłosierdzia”.

   W biegu wpadłem do pogotowia na czekający wyjazd do dziadka, który spadł z wozu i połamał sobie żebra...w naszym slangu to „prolapsus e vosus”. W stanie ekstazy płynie moja modlitwa, nie ma mnie dla świata, co może dziwić personel karetki. Pan sprawił, że oczy otwierałem przy pięknym krzyżu, figurze Matki Niepokalanej oraz przydrożnej kapliczce.

    Po powrocie do świata i kawie pędzimy ponownie do szpitala, a w tym czasie z serca mówię do zespołu o życiu prawdziwym, istnieniu Matki Bożej, Pana Jezusa oraz o działaniu Szatana. Zalecam, aby każdy sprawdził jego działanie na sobie.

    Wróciło zamieszanie i niepokój w ambulatorium z napływem różnych pacjentów. Nawet nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego...w pogotowiu zdarzają się takie dni.

    Nagle na niebie ujrzałem stado gołębi...to zawsze jest zapowiedź pokoju. Jeden z nich, biały przyleciał do mnie  i mościł sobie wygodne miejsce w moich wyciągniętych dłoniach. Zaskoczony podrzuciłem go z radością w górę, ale wrócił w moje dłonie. Przez szereg godzin nawet mucha nie przeleciała przez pogotowie! 

    Zobacz jak Bóg zadziwia, a na ten czas płynie piosenka z koncertu życzeń: „bawmy się, bawmy się”, a moje serce zalała tęsknota „Jezu mój! Jezu! Jak można bawić się bez ciebie? Jezu mój: niech cały świat dowie się, że kocham Cię kocham ponad wszystko! Nic już nie może nas rozdzielić...bawmy się z Panem życia wiecznego”. Popłakałem się...

     Mam wielkie pragnienie mówienia o Bogu Ojcu, Panu Jezusie...o moich doświadczeniach, ale nie ma z kim. Jakby na tę chwilkę (potwierdzenie intencji) dyspozytorka opowiada o umierającej pielęgniarce (św. Jehowy), która na jej zaproszenie przyjęcia Sakramentów powiedziała, że modli się codziennie. To owca pozbawiona Pasterza i będzie trudno jej wrócić do Królestwa Bożego (oni uważają, że Raj będzie na ziemi).

    Dobrze, że mamy oddzielne pokoje lekarskie, bo padłem na kolana, a przy zgaszonym świetle na obraz Pana Jezusa Miłosiernego padł strumień światła z lampy zewnętrznej. Popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia...nawet za Jerzego Urbana z jego „głupstwem krzyża”. Tak lekko się obraża mając władzę, ale za Josepha Goebbelsa sądził się, bo zarzucono mu prawdę.

    Prawie umierałem odmawiając moją modlitwę (jest na witrynie). Na koniec pocałowałem „Cudowny Medalik”, który noszę na szyi. „Dziękuję Ojcze za ten dzień. Dziękuje Panie Jezu...dziękuję Mateczko”...

                                                                                                                               APeeL

 

 

 

 

04.02.1994(pt) ZA POCHWALAJĄCYCH BOGA OJCA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 04 luty 1994
Odsłon: 678

     Jak nigdy nie miałeś kaca to nie znasz bólu w sercu z powodu upadku! Wstałem dopiero o 9.40, a „Modlitewnik” żony otworzył się na zapytaniu Zbawiciela do Szymona, ale ja wiem, że jest to kierowane do mnie; „Tak, Panie, Ty wiesz. że Cię kocham”... 

    W tym czasie wzrok zatrzymał obrazek Pana Jezusa z Sercem w koronie ze słowami: „Z serca błogosławię cię”. W rozważaniu też było to słowo. Nie wiem jeszcze co to oznacza w dzisiejszym prowadzeniu, ale łzy zalały oczy, ponieważ naprawdę bardzo kocham Pana Jezusa i jest mi przykro za wczorajsze zachowanie.

    Pan Jezus zna moją nędzę i moje serce...nie wymawia mi przykrości, którą Mu sprawiam. Nasze serca reagują inaczej, bo z powodu doznanych przykrości gniewamy się lub milczymy.

   Na ten moment z książeczki „Maryjo dlaczego płaczesz?" (figurka Matki Bożej Niepokalanej z Naju, gdzie Boża Rodzicielka płacze krwawymi łzami) popłyną słowa orędzia Matki do Juli (przekaz z dnia 26 XI 89):

   "Droga do nieba jest męcząca. Ja także - podobnie jak i ty - doświadczyłam słabości. Moja ludzka natura doznała także okropnych cierpień. Dlatego podtrzymuję cię na duchu, bo sam z siebie jesteś  n i c z y m."

   Załatwiam sprawy ziemskie, ale serce jest blisko Pana Jezusa i już wiem, że dzisiejsze modlitwy mam poświecić w intencji błogosławiących Ojca Prawdziwego (tym słowie zawarta jest cała wdzięczność i chwała).

   Zacząłem moją modlitwę z pragnieniem zapalenia lampek pod krzyżem Pana Jezusa. Ważę słowa, omijam ludzi, bo w ekstazie nie ma mnie dla świata. W pewnym momencie pojawiło się odczucie Majestatu Boga Ojca oraz Matki  orędującej za nami. Tego nie wyjaśnię, bo to były błyski Światłości Bożej w tym brudnym świecie z pędzącymi samochodami.

   Po zapaleniu lampek radość zalała serce, a w budce na działce spotkałem Pana Jezusa po upadku pod krzyżem (figurka). Z duszy wyrwał się krzyk: „Ojcze! Jakże wielu jest pełnych wdzięczności, błogosławiących i chwalących Cię...to zwykli ludzie, słabi i często czyniący coś wbrew woli własnej...proszę Ojcze miej miłosierdzie nad nimi (tu padały cierpienia Pana Jezusa z Bolesnej Męki)."

    Teraz przesuwali się święci i niewidoma B. Błoch, która chwali Pana śpiewem i grą na gitarze. Popłynie też czytanie rozmowy Pana Jezusa z s. Faustynką: „Nędza twoja utonęła w przepaści Miłosierdzia Mojego...już o niej nie pamiętam”. Moja modlitwa trwała 2.5 godziny...

    W Domu Pana o 17.00 było trochę ludzi, a przede mną zły kusił dziewczyną z długimi włosami. Wejście kapłana, który dał mi rozgrzeszenie wywołało lekkie drgnienie serca, ale zły podsuwa, że „kapłan podaje Eucharystię, ale tą samą ręką musi rozpinać rozporek”. Ja wiem, że te szyderstwa są od Szatana...

    Teraz zadziwiony słucham czytań (Syr 47,2-11), gdzie jest pochwała Dawida, który „W każdym swym czynie oddał chwałę Świętemu i Najwyższemu słowami uwielbienia z całego serca swego śpiewał hymny /../ świętom nadał przepych i upiększył doskonale uroczystości, aby wychwalano święte imię Pana /../."

   W tym momencie mam ostateczny odczyt intencji, który potwierdził psalmista (Ps 18): „Błogosławiony Bóg mój i zbawiciel. Niech żyje Pan. Niech będzie wywyższony mój Bóg i Zbawca...będę Cię, Panie, chwalił wśród narodów i pieśnią wysławiał Twoje imię.”

    Napłynął obraz kapłana, który z całego serca umiłował Boga i Pana Jezusa, a jego zwierzchnicy wyśmiewali to i szykanowali go...nawet odczułem jego poniżenie! Dzisiaj Herod zlecił ścięcie św. Jana Chrzciciela.

    Eucharystii towarzyszył śpiew „Kochajmy Pana”...chwyciłem twarz w dłonie, a właśnie płynęła litania do Serca Pana Jezusa. Zarazem przypomniała się układana przeze mnie litania uwielbienia Boga Ojca! Tak chciałbym tutaj zostać, ale gasną światła i trzeba wychodzić. Dobrze dzisiaj znoszę post (chleb z solą). Dziękuję Ojcze za ten dzień…

                                                                                                                                  APeeL

 

 

 

03.02.1994(c) ZA BARANKÓW PANA JEZUSA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 luty 1994
Odsłon: 558

    Tapetowałem pokój, zerwałem się ze snu, wszystko niezbyt wyschło, a w złości demon podsuwa, aby wszystko zerwać i zrobić lepiej. Tapeta musi wyschnąć, bo dopiero wówczas znikają „purchle” i nierówności.

    Przed wyjściem do kościoła Pan Jezus powiedział do mnie z „Prawdziwego Życia w Bogu”; „Kocham cię, ponieważ chcesz iść za Mną...mały baranku, wezmę cię na Moje ramiona i pójdziesz ze Mną tam, dokąd Ja idę."

   Łzy zalały oczy, a książka: „Maryjo, dlaczego płaczesz” otworzyła się na słowach: „oto Baranek, a z Nim mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach”...

   Nagle przepłynęły obrazy idących za Panem Jezusem: mordowanych kapłanów, zwykłych ludzi, męczenników, cichych świętych. Łzy zalewały oczy, a serce i duszę ból, który zrozumie ten, co to przeżywa. Idę i naprawdę jestem malutki, cichutki jak baranek.

   Nic nie obchodzi mnie świat dający udręki, a dzisiaj Sejm RP sprawia większą czujność władzy ludowej, której wciąż zagrażam. Podjechałem i zapaliłem lampki Panu Jezusowi, a w kościele mam być u spowiedzi. Powiedziałem o mojej udręce z ludzkimi darami, a kapłan rzucił tylko dwa słowa: wdzięczność i interesowność!

    W Ewangelii (Mk 6.7-13) Pan Jezus „przywołał do Siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich”. Ja wiem, że jest to intencja modlitw i Eucharystii: „za dzieci Pana Jezusa, za Jego Baranki”. Moje serce ponownie zalała małość, uniżenie i cichość. Nawet nie drażniła mnie głośno śpiewająca „towarzyszka”, która spóźnia się i zawsze siada za mną. Serce zalał pokój z chęcią do pomagania chorym...

    W pracy odwiedzili mnie św. Jehowy, ale trzymałem ich w drzwiach: „ja jestem zbyt mocny...mocny aż do śmierci za Pana Jezusa! Nie wolno wam gubić dusz, przecież nie uznajecie Matki Bożej, a ja wiem, że Ona Jest! Każdy może łatwo to sprawdzić...niech zawoła do Nieba i poprosi o znak. 

    Nie przyjmujecie też istnienia duszy i brak śmierci, to duży błąd, przecież jest tyle dowodów - także ateistycznych! Z trudem płynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia.

    Nie wiedziałem, że teraz będzie czas na wołania. Popłakałem się po wyjściu do apteki, ponieważ ból rozrywał serce. „Patrzył” Pan Jezus w koronie...wprost prosił, abym szczególnie dzisiaj nie pił alkoholu. To wielka przykrość, gdy zawołany, a może i wybrany upada.

    „Jezu mój! Jezu! Nie wolno pić Twoim sługom, Twoim barankom...Jezu! Ja wiem, że to złe, ale nikt i nic nie odłączy mnie od Ciebie...w poście za karę nie wypiję nawet piwa”. Twarz chwyciłem w dłonie, bo wiem, że patrzy na mnie Niebo. Wiem i jest mi wyjątkowo przykro!

   Napłynął obraz figury Pana Jezusa Dobrego Pasterza z laską pasterską i barankiem w ręku, który jest w ołtarzu naszego kościola…

                                                                                                                                    APeeL

 

 

 

 

 

  1. 02.02.1994(ś) ZA PIJĄCYCH Z ZATRUTEGO ŹRÓDŁA...
  2. 01.02.1994(w) ZA DOGORYWAJĄCYCH...
  3. 31.01.1994(p) ZA DZIECI RANIĄCE SWOICH RODZICÓW
  4. 30.01.1994(n) ZA BAŁWOCHWALCÓW...
  5. 29.01.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ RAZ NA DNIE, A RAZ NA SZCZYCIE...
  6. 28.01.1994(pt) ZA PROSZĄCYCH O DAROWANIE NIEPRAWOŚCI
  7. 27.01.1994(c) ZA FAŁSZYWYCH POLITYKÓW
  8. 26.01.1994(ś) ZA SZKODZĄCYCH ZDROWIU SWOJEMU I INNYCH
  9. 25.01.1994(w) ZA BIEDNYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ DARÓW BOGA
  10. 24.01.1994(p) ZA ZWAŚNIONYCH PRZYWÓDCÓW...

Strona 1882 z 2287

  • 1877
  • 1878
  • 1879
  • 1880
  • 1881
  • 1882
  • 1883
  • 1884
  • 1885
  • 1886

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 756  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?