Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.01.1994(w) ZA BIEDNYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ DARÓW BOGA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 styczeń 1994
Odsłon: 938

    W środku nocy obudziło mnie pragnienie, które złagodziły 3 szklanki mleka, a myśl uciekła do dobrych rzeczy, które Pan Bóg daje nam na tym zesłaniu...z miłości, na naszą poprawę!

    Padłem na kolana i zawołałem: „Ojcze! Ojcze mój!...tak nie wolno, przepraszam, przepraszam”, bo tuż po wczorajszych modlitwach napiłem się alkoholu! To było dłuższe wołanie z głębi serca, trudne do zapamiętania i powtórzenia (bez dyktafonu).

    Natomiast rano napłynęło dziwne ponaglanie: „wstawaj, wstawaj...zdążysz jeszcze na Mszę”! To nie było zaproszenie od Boga, które nigdy nie ma charakteru: „idziesz czy nie?!”

   Szatan może namawiać także do kościoła, gdy Bóg chce nas obdarzyć jakimś Swoim Darem. To dla mnie jest jasne, bo Kłamca działa zawsze na przekór, a jako upadły Archanioł dysponuje inteligencją nadprzyrodzoną.

   Z włączonego telewizora popłynie informacja o prawnym aspekcie przekazywania darów. W drodze do pracy smutek zalał serce, a właśnie odmawiałem różaniec Pana Jezusa z cząstką w której „Zbawiciel wszystko oddał biednym, wszystko im darował”.

    Później tym bólu zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie Pana Jezusa” z koronką do „Ukrytych Cierpień w Ciemnicy” za biednych, którzy nie chcą darów Boga Ojca, a w moim sercu chodzi o Msza św. z Eucharystią!

   To jest trudne do zrozumienia, bo bogacze radzą sobie..bez Pana Boga! On im jest niepotrzebny, a nawet przeszkadza! Właśnie przechodzę obok takich domów, a wzrok zatrzymuję kurne chatki i biedne opłotki!

    Pan Bóg dał mi próbę, bo przybył inwalida, który na wojnie stracił oko, ale ja dzisiaj mam moc i na pieniądze nawet nie spojrzę, a bogatej wyjaśniam istnienie jej zmarłych synów, którzy nie mogą odpowiedzieć na jej grzeszne wołania do nich: "jak tam jest i co tam robią”?

   Dzwonią dzwony kościelne, wracam z pracy, płynie dalsza modlitwa w intencji „biednych odrzucających dary Boga Ojca”, a Pan skręcił mnie w kierunku kościo­ła. Przypomniało się, że później byłem namawiany do wzięcia „wolnego dnia”, a przecież wielu biednych miałoby kłopoty.

    W ten sposób trafiłem na Mszę św. a zważ, że rano Zły kierował mnie na 6.30! Młody człowiek zginął w wypadku samochodowym, osierocił dzieci, dużo ludzi, piękne słowa kapłana przebijające moje serce.

   Moje serce zalało zadziwienie, bo kapłan bardzo wolno wymawiał formuły konsekracji, ale tylko  garstka żegnających zmarłego podeszła do Eucharystii, a ja skulony w sercu zawołałem: „Panie proszę Cię, w intencji tego ubogiego, młodego ojca dzieci...proszę przyjmij za niego tą św. Hostię, mnie tu nie ma, to on ją przyjmuje”!

    Po wyjściu żałobników pozostałem sam na Sam z Panem Jezusem w pustym kościele, a właśnie był to czas na odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego. Później, w ciszy domowej skończyłem moją modlitwę w intencji tego dnia.

    Wieczorem pod rozgwieżdżonym niebem wołałem do Matki Bożej w cz. radosnej różańca. Nagle zrozumiałem, że Matka Boga naszego czuwa nad moimi codziennymi sprawami.

   Ten piękny dzień kończy się telewizyjną relacją z Moskwy, gdzie biedna daje świadectwo wiary, bo chciała przerwać ciążę, ale usłyszała głos: „nie zabijaj, bo pomogę” i tak się stało! Młody człowiek mówi: „odrzucają Pana Jezusa, ale sobie źle czynią”, a inny grał na harmoszce i śpiewał o Bogu: ”grabież wszędzie, chaos trwa...powiedz Boże jak z tym żyć? Boję się o ciebie Rosjo, ojczyzno moja”.

   Po północy padłem na kolana i wołałem do Matki Bożej dziękując za wszystko: „Przepraszam Mateczko, że błądzę...zły atakuje, ale wiem Mateczko, że dasz mi ochronę...wiem to! Trzeba tylko wszystkie moje sprawy oddać w Twoje Ręce! Ojcze! Panie Jezu!...".

                                                                                                                                     APEL

 

24.01.1994(p) ZA ZWAŚNIONYCH PRZYWÓDCÓW...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 styczeń 1994
Odsłon: 413

    Przed edycją tego świadectwa (10.08.2021) myślałem o Jelcynie i Wałęsie...można powiedzieć, że dzięki nim  okupanci opuścili naszą ojczyznę. 

    Dzisiaj za oknem szaleje wichura, jest zimno i pada...nieprzyjemna noc. Budzę się cały spocony aż boję się, że nie będę mógł uczestniczyć w Mszy św.! Zważ, że wszystko jest łaską Pana!

    Dopiero rano pokój zalał serce...podczas odmawiania modlitwy "Anioł Pański", który wrócił w drodze do Domu Pana! Napłynął obraz Palestyńczyków i Żydów...właśnie mówiono o spotkaniu Arafata z przywódcami izraelskimi. Dalej podzielona jest Korea oraz kierujący wojną w b. Jugosławii. Ogarnij cały świat.

   Popłyną czytania (2 Sm 5,1-7,10): "Wszystkie pokolenia izraelskie (...) Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana (...)". Padną też słowa Pana Jezusa (Mk 3,22-30): "Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest s k ł ó c o n e, takie królestwo nie może się ostać".

    Napłynęła osoba Jana Pawła II z jego działaniami po­kojowymi, a dzisiaj, gdy to przepisuję możesz poczytać i obejrzeć taniec Busha i Putina z kozakami kubańskimi oraz chichot Clintona i Jelcyna przy toastach.

    Serce zalał wielki ból, bo Pan Jezus na każdej Mszy św. mówi: "Pokój Mój wam daję". To nie jest pokój w naszym pojęciu, ale Pokój Boży, duchowy. Aby poznać różnicę musisz sam to przeżyć! Na ten czas popłynie pieśń o niepojętym szczęściu i słodyczy, ale ta pieśń nie może wypowiedzieć Radości Bożej!

    Teraz stałem się malutki, słaby w ciele, nie mogę wstać i nie chce się iść do pracy, ponieważ ujrzałem świat od Boga Ojca. Pomyśl, że przywódcy są odkryci w swoich myślach i Bóg zna ich niecne zamiary.

    Przykro mi, że trwa wpojona przez bolszewików wrogość do wiary katolickiej (jesteśmy głównym przeciwnikiem szatana i jego agend ziemskich). Dla wielu zadaniem życia jest śledzenie rodaków, bo wiara to fałsz, taca i kasa.

    Podczas pracy falami napływała słodycz i pokój z pragnieniem pomagania...aż chciało się krzyczeć: "Jezu!". Musiałem wzdychać w ciszy serca i cierpieć, bo naprawiałem ludzkie ciała.

   Tuż po pracy zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia, która trwała w bólu przez 2 godziny...aż do Słów Pana Jezusa: "Ojcze! Odpuść im, ponieważ nie wiedzą co czynią". W tym czasie z mojego serca zaczęło wypływać promieniowanie...jak na wizerunku Jezusa Miłosiernego!

   W tych mo­mentach stało się jasne, że modlitwa jest potrzebna...dla ukojenia śmiertelnego bólu Pana Jezusa! "O Jezu! Miłości moja bądź uwielbio­ny i miej miłosierdzie nad skłóconymi przywódcami".

    Pan Jezus jakby w podziękowaniu przekazał mi (z "Poematu Boga-Człowieka"): "przed każdym, kto modli się do Mnie odmawiając ten różaniec, Niebo otworzy się, a Moje Miłosierdzie ocali go"!

    Nadal nie mogłem się ukoić z powodu braku pokoju na świecie. Zacząłem wołać do Boga Ojca: "Ojcze mój! Proszę Cię, daj Twoje Światło przywódcom tego świata, wywyższonym przez ciebie i posadzonym na tronach. Daj im Twoją Miłość, niech ich serca odczują ból serc lu­dzi i braci poszkodowanych". Popłynie koronka pokoju...

    Moje serce i dusza zostały zalana Duchem Św. "Ojcze! Ojcze mój!" Piszę te słowa, a w telewizji pojawił się obraz Jezusa Ukrzyżowanego!

     "Dziękuję Ojcze za ten dzień. Dziękuję"...

                                                                                                                           APeeL

 

23.01.1994(n) ZA NAWRÓCENIE MOICH PRZEŚLADOWCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 styczeń 1994
Odsłon: 847

    Spałem czuwając, bo pragnąłem być na Mszy św. przed dyżurem w pogotowiu. W nocy miałem lęki, a przebudziły mnie koszmary senne...serce zalała rozterka i niepokój z towarzyszącymi bólami mięśni oraz pragnieniem, które ukoiło zimne mleko!  Jak żyją ludzi, którym brakuje wszystkiego i Boga?

   Po wstaniu odmówiłem „Anioł Pański” i zawołałem „Mateczko bądź dzisiaj ze mną". Wolno napływała radość do serca. Bardzo smakowała ryba, zostawiłem pieniądze dla żony i na pomoc dla Jugosławii...  

    W kościele znalazłem się przed obrazem MB Częstochowskiej, a serce zalała zaduma z powodu Słowa (Jon 3,1-5,10): „/../ ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego /../ odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą /../".

   Nagle napłynęła radość z powodu losu prześladowanego: „Ojcze mój! Dziękuję Ci za moich prześladowców. Dziękuję, bo to cierpienie sprawiło odnalezienie Ciebie. Ojcze mój! Pro­szę, przyjmij tą św. Hostię w intencji moich prześladowców, daj im Światło, wskaż drogę do nawrócenia, bo nasze drogi nie są Twoimi!”

    Niemożliwe jest odtworzenie słów, które mówił przeze mnie Duch Św. Później podczas zapisywania tego miałem łzy w oczach, bo towarzyszyła mi smutna melodia grana przeze mnie na akordeonie (nagranie).

    Tak zjednanego z Panem Jezusem wysłano karetką do gospodarstwa wiejskiego z pijanym właścicielem i szczeka­jącymi psami, łażącymi kaczkami i kurami. Błoto, brud i pies załatwiający się na naszych oczach. W tym domu panuje niezgoda, chorują dzieci i dziadek, którego w końcu zabieramy. To zmieszanie Nieba z ziemią.

    Po powrocie wyświęciłem pokój lekarski i przybiłem krzyżyk, a smutek został zamieniony w radość i pokój Boży. Nawet mówiłem do personelu o tej różnicy pomiędzy radością ziemską i Bożą.

   Zbadałem łyse dzieciątko, które wyrywało sobie włosy i trafiłem na relację babuszki ze Wschodu, która mówi, że „tutaj Boga nie ma...modlę się o nawrócenie Rosji i o Polskę...jestem tutaj, ale moje serce jest tam!" Zrozumiałem, że Bóg powołuje Swoich wszędzie! Próbowałem rozmawiać z bratnią duszą, ale uciekłem, ponieważ obecni zaczęli dyskusję (strata czasu).

   Za oknem wiatr, pada, zimno, koi sen, ale pilnuję czasu koronki do Miłosierdzia Bożego. Przesuwają się obrazy „przemijania postaci tego świata": upadek Grecji, prawie nic nie zostało z dzieł rzeźbiarza Fidiasza.

   Padłem na kolana i od 18.50-19.40 trwała modlitwa w intencji nawrócenia moich prześladowców. Nie mogłem wstać, ponieważ działanie Ducha Św. zalewało moją duszę i serce. Przez cały czas „patrzył" Pan Jezus Miłosierny, a Jego Światło wokół Głowy i promienie z Serca odbijały się w świetle wpadającym przez okno (modliłem się w ciemności).

   Przed chwilką była „Panorama”, gdzie dano relację z Mszy św. - odprawianej przez prymasa - w intencji pokoju w Jugosławii...z późniejszymi złośliwymi migawkami (dla kontrastu) i info­rmacją o niezwykłym malarzu, który tworzy obrazy ze spermy i śliny! „Jezu wybacz!”

   Zmiana dyspozytorek sprawiła zamieszanie (tak często bywa): policja, pijacy, pogryziony przez własnego psa! Pędzimy z porodem, a wiatr spycha ciężkie samochody. Płynie Koronka Pokoju, a ja szczególnie błagam Boga Ojca o pokój w Jugosławii, gdzie tworzą obozy.

   Chwilami pojawiała się łącz­ność duchowa z Janem Pawłem II. Podczas powrotu przed północą popłynie ponowna koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji pokoju w Jugosławii.

      „Dziękuje Ojcze za ten dzień"…

                                                                                                                                         APEL

 

 

 

22.01.1994(s) ZA OFIARY OBOZÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 styczeń 1994
Odsłon: 949

    Na koniec dyżuru w pogotowiu przeniosłem zapiski dziennika do samochodu, a wówczas wszystko „wystukiwałem” na maszynie. Zważ, że to było dopiero 5 lat po „okrągłym stole”, a ze mnie zrobiono wymyślonego wroga władzy okupacyjnej. Właśnie pozdrowiłem kolegę wyglądającego z przychodni, a jest dopiero 6.50!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.08.2017) dodam, że w 2015 roku włamano się do moich komputerów („na chama”) i dalej stanowię - już jako ofiara psychuszki - obiekt zainteresowań „patriotów”.

   Wrogiem nie są islamiści do których trzeba podchodzić z pełnym miłosierdziem głoszonym przez puczystów („świeczkowych”), ale wierni słudzy Pana Jezusa dający świadectwo Prawdzie. Zaczadzenie przez Szatana trwa i wierni władzy ludowej nadal są czujni.

   Nie wiem dlaczego napłynął obraz gułagu, ale wówczas czułem się taką ofiarą...chociaż nie byłem za zasiekami. W czytaniu (2 Sm 1,1,4) o Dawidzie w serce wpadło słowo  o b ó z, a jest to odpowiednik naszego zesłania na ziemię...po wcieleniu duszy („Obozu Ziemia”).

   Dzisiaj, kapłan w czasie konsekracji mówił bardzo wolno. Popłakałem się, ponieważ miałem odczucie, że płynie to z ust samego Pana Jezusa! Po Eucharystii zostałem całkowicie odmieniony i z kościoła wyszedłem z otwartym sercem.

   W rejestracji żartowałem, że „dzisiaj będzie zły dzień, ponieważ jest mało ludzi” (była tylko jedna karta), a „zagadującemu” koledze wypowiedziały się słowa: „ja już byłem na Mszy św. a ty krążysz...nawróć się!” Z piosenki radiowej popłynęły słowa:„dzisiaj chce się żyć!”

    Teraz przepływa umęczony lud: bezrobotny, dręczona przez wypędzoną córkę z trójką dzieci, starsza i schorowana, która nie ma komu przekazać gospodarstwa, przestraszona śmiercią (umierają nagle w rodzinie), bojąca się nowej szkoły, żółty z powodu wirusowego zapalenia wątroby (nagły pobyt w szpitalu) i tacy, co nie mogą umrzeć (ciężko chory 80-latek).

   W południe nastąpił koniec, a to czas na „Anioł Pański”. Moją duszę zalało działanie Ducha Świętego. Nie wytłumaczę tego naszym językiem. Nagle poczułem oddalenie od ciała…spokojnie mógłbym oddać życie za Pana Jezusa!

    W wyobraźni znalazłem się wśród oprawców nękających mnie powtarzanymi przesłuchaniami, bezsennością i biciem po twarzy. W takim stanie nie robi żadnego wrażenia bycie w gułagu z opieką „krok w krok”.

   Z powodu bólu duchowego w gabinecie padłem na kolana, a wzrok zatrzymał Pan Jezus Gliniany, którego mam na ścianie (płaskorzeźbę wykonała i podarowała mi pacjentka z Instytutu Reumatologii, gdzie się specjalizowałem).

   Później w sekundowym śnie (potrafię spać jak Napoleon na koniu) „ujrzałem” na mojej piersi wielki złoty medalik z Matką Bożą! Po powrocie z pracy, w ciszy domowej padłem na kolana i odmawiałem drogę krzyżową, a straszliwy ból zalewał serce. To było współcierpienie i umieranie ze Zbawicielem...o f i a r ą  bestialstwa! Nie da się tego wypowiedzieć...

   W telewizji podano informację o porwaniu i zamordowaniu dla okupu córki piosenkarki Eleni, a w Sarajewie pocisk trafił w plac zabaw dla dzieci (szóstka zabita, wielu rannych). Nadal nie mogłem doznać ukojenia, bo moje serce dalej zalewał ból współcierpienia ze Zbawicielem.

   Wzrok zatrzymała książeczka „Droga do Nieba", która otworzyła się na pieśniach dotyczących Męki Pana: „Mój własny Apostoł wrogów na Mnie zwołał /../ Smutna dusza Moja aż do śmierci będzie /../ Judaszowa chciwość /../ uderzają w policzek zelżywie /../ Ukrzyżuj Go!"...

   Skończyłem modlitwy, żona zapaliła świeczkę przed kolacją. Pocałowałem Pana Jezusa Miłosiernego, a łzy zalały twarz: Jezu mój! Jezu! To Twoje Św. Imię, które Zbawia! Panie mojej obecnej chwilki i mojej wieczności.

   Przyjmij moje cierpienia w intencji zbawienia dusz - ofiar różnej przemocy, aby nie zwątpili i ujrzeli Twoją Chwałę! Twój Krzyż! Twoją Mękę, która nas zbawiła i zbawia oraz daje uświęcenie. Ty, Jezu mój! Ty wskrzesiłeś mnie. Ty i ja...MY!

                                                                                                                                  APEL

 

 

 

 

21.01.1994(pt) ZA ZBRODNIARZY WOJNY W JUGOSŁAWII

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 styczeń 1994
Odsłon: 741

    Napłynął obraz wojny w Jugosławii, gdzie władcy gonią za „zdechłym psem”, a lud cierpi katusze. Nic nie pomogą działania nasze, bo tu trzeba modlitw, postów, wołań do Boga Ojca!

    Zły zaatakował mnie przyjemnymi obrazami, ale uciekłem do wołania: „Ojcze! Ojcze mój! Proszę, spraw, aby zbrodniarze ujrzeli swoje czyny, a ich ofiary nie odwróciły się od Ciebie!"

    W pewnym momencie Mszy św. łzy zalały oczy, ponieważ Pan dał mi odczuć, że Pokój pochodzi od Niego! Właśnie płyną słowa (1 Sm 24,3-21), gdzie Dawid oszczędza Saula: „niechaj Pan dokona sądu między mną i tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie /../ Pan więc niech będzie rozjemcą”.

    Za psalmistą (Ps 57) zmieniam wołanie: „zmiłuj się, Boże, zmiłuj się nad nimi, bo u Ciebie ich dusze szukają schronienia, ześlij im pomoc z nieba, wybaw ich".

    Pan Jezus powołuje Apostołów: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili" (J 15,16). Eucharystia była ofiarowana w intencji zbrodniarzy wojny w Jugosławii.

    W pogotowiu już mamy zgłoszenia: choremu badali serce, a ma kamicę nerkową, dziadek z dolegliwościami „wrzodowymi”, ale ze względu na wiek zalecam przebadanie się. Na dalekim wyjeździe trafiłem do chaty z wielką figurą Matki Bożej.

    Bardzo lubię takie miejsca, płynie moja modlitwa, a do radia ludzie dzwonią z różnymi problemami... redaktorzy radzą im zbieranie znaczków, chodzenie do teatru, gromadzenie kamieni lub pudełek po zapałkach! 

   Napływają wezwania, a wzrok zatrzymuje każda figurka, krzyżyk...Matka przy nowym cmentarzu, krzyż w polu i krzyż przybity do drzewa, gdzie zginął młody człowiek. Przy drodze zauważyłem też figurę Pana Jezusa ze snu.

    Właśnie dzwonią dzwony, bo trwa pogrzeb 8-letniego chłopczyka. Pan powołuje i odwołuje w każdym czasie. Teraz trafiłem do umierającego i nic nie posiadającego...trzeba doprowadzić go do Pana Jezusa, ale nie ma intymności. Rozmawiasz z chorym, a zawsze ktoś się kręci!

    W czasie na koronkę padłem na kolana wołając za zbrodniarzy wojny w Jugosławii i rozpocząłem moją modlitwę. Pan Jezus mówi na ten moment z „Prawdziwego Życia w Bogu”: „Módl się bez przerwy. Jestem zawsze spragniony słuchania twoich modlitw. Nigdy o Mnie nie zapominaj /../".

    Teraz płynie Koronka Pokoju, a właśnie zrywają na wyjazd do wiejskiej chatki, gdzie w sieni był piękny i wielki obraz Matki Bożej. W Islamie...też mają godziną świętą (17.00) i wówczas jest przymus modlenia się przez godzinę (u nas jest wolna wola). Cóż da przymus do rozmowy z Bogiem Ojcem? 

   Dobry jest Pan, bo koi godzinny sen, a przypomina się poranne „spojrzenie” MB Częstochowskiej zapowiadające pokój. Na końcu tego dyżuru - ponownie padłem na kolana - przed Panem Jezusem Miłosiernym oraz obrazem Ostatniej Wieczerzy. Jakże koi taka modlitwa...

                                                                                                                     APeeL

 

 

 

 

 

  1. 20.01.1994(c) ZA DRĘCZONYCH W RODZINACH
  2. 19.01.1994 (w) ZA TYCH, KTÓRZY SZUKAJĄ MOCY POZA JEZUSEM
  3. 18.01.1994(w) ZA BRUTALNYCH MORDERCÓW
  4. 17.01.1994(p) ZA TYCH, KTÓRYCH CZAS MINĄŁ
  5. 16.01.1994 (n) ZA ODDZIELONYCH OD BOGA OJCA
  6. 15.01.1994(s) ZA WYBRANYCH, KTÓRZY BUNTUJĄCYCH SIĘ
  7. 14.01.1994(pt) ZA WYRÓŻNIONYCH, KTÓRZY UPADAJĄ
  8. 13.01.1994 (c) ZA ZABIJAJĄCYCH WŁASNYCH BRACI
  9. 12.01.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE POTRAFIĄ USŁYSZEĆ GŁOSU BOGA
  10. 11.01.1994(w) W INTENCJI BRACI ROSJAN

Strona 1885 z 2288

  • 1880
  • 1881
  • 1882
  • 1883
  • 1884
  • 1885
  • 1886
  • 1887
  • 1888
  • 1889

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 731  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?