- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 384
Koniec dyżuru w pogotowiu, płynie cz. radosna różańca z przepływaniem obrazów;
- Narodziny Jezuska w otoczeniu Aniołów! To „narodzenie” polegało na pojawieniu się Matki Bożej podczas śpiewu chórów anielskich.
- starzec Symeon, który rozpoznał przyjście Zbawiciela na którego czekał!
- Pan Jezus nauczający w świątyni!
Tak chciałbym dzisiaj przyjąć Eucharystię (na nabożeństwie różańcowym), ale brzydzę się „darami”...ja nie chcę tego, pragnę czystości. Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych (jeden budynek), a już wchodzi spiesząca się paniusia. Uciekłem na teren pod drzewo, a za mną krzyczy biedny pacjent - później obdaruję go.
Dzisiaj pragnę pracować dla Matki Bożej i ofiarować ten dzień na Jej Ręce. Zły wcześniej kusił wolnym dniem, bo wiedział, że dzisiaj będzie nawał potrzebujących autentycznej pomocy na ciele i duszy...
- W pokusie palenia proszę łapać za różaniec!
- Boi się pani złodziei? Proszę przekazać dom Opiece Matki Bożej...przecież pani odmawia różaniec. Takiej opatrzności jest przekazana nasza ojczyzna.
- Nie ma leku na lęk przed śmiercią!...tylko Matka może pomóc!
- Pani umarła dla świata, pani ma prowadzić życie modlitewne...
- Proszę żyć w łączności z Matką...modlić się za zmarłego męża i przyjmować cierpienia zastępcze, bo Czyściec to ponure miejsce. Młoda wdowa słuchała mnie z otwartymi ustami i nawet potwierdziła, że chciałaby mnie mówi słuchać!
- Proszę nie palić tylko w piątek...prosić o pomoc św. swojej imienniczki, a później to rozszerzać.
- Jako ostatnia była biedna babcia od której nie przyjąłem pieniędzy, a która powiedziała; „niech Dobry Bóg zapłaci”!
Wszystkich przyjąłem, nikomu nie odmówiłem, a około 11.00 Matka Boża sprawiła, że pieniądze z darów oddałem biednej i dorzuciłem kawę, miód i ogórki. Dodałem, że „mieszkaliście w psiej budzie...teraz można się wykąpać, trzeba dziękować teściowej i siedzieć cichutko!
Przybyła też pijana matka z 10-letnią dziewczynką, która nie była w pracy...żal zalał serce po spojrzeniu na dziewczynkę. Jej matce dałem zwolnienie, a dziewczynce wciśnięte na wczorajszym dyżurze 10 dolarów. Zawołałem też; „Matko pomóż im, to dobrzy ludzi, miej miłosierdzie nad tym dzieckiem!”
„Matko moja serdecznie dziękuję za natchnienie do dzisiejszej pracy...za łaskę pomagania ludziom i możliwość mówienia o Tobie!”
Wreszcie uciekłem na obiad w piwnicy, ponieważ wpakowały się trzy baby na raz! Natomiast w kuchni 5-6 kobiet głośno rozmawiało o niczym. Gdyby na świecie modlono się „karabiny same wypadałaby z rąk”. Z twarzą w dłoniach znalazłem się z Panem Jezusem w Ogrójcu.
W tym czasie napłynął obraz dzwonienia sygnaturką w zakonie braci Albertynów w Zakopanem...ciągniesz sznur i podczas dzwonienia odmawiasz modlitwę! Wielką radość sprawiła wizyta domowa u chorej, która obiecała mi przekazanie po śmierci pięknej figurki Pana Jezusa pod krzyżem. Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) Zbawiciel towarzyszy mi w pracy na Poletku Pana Boga.
Nawet dążyłem do kościoła i przystąpiłem do Eucharystii. Dopiero na działce w ciemności popłynie moja modlitwa z pomysłem zapalenia kuchenki gazowej, która wybuchła...opaliłem sobie brwi. Nie lekceważ Szatana…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 375
Trwała nawałnica z trzaskającymi w pobliżu piorunami (1.00), ale nie wyszło czuwanie z Panem Jezusem, bo złapała mnie wielka senność. Ten dzień pragnę poświęcić za moich prześladowców i już o 5.00 udało się odmówić całą cz. Bolesną Różańca.
W drodze do pracy użyłem dwa razy wody święconej jakby wyczuwając zły dzień. Już na początku zapomniałem o zaplanowanej intencji tego dnia. Szatan zalał mnie wielką złością i poczułem się jak niedźwiedź na łańcuchach.
Zacząłem szukać winnego zarejestrowania wielkiej ilości chorych...nawet napadłem na sąsiadkę; „pani nie jest z mojego rejonu”, a przychodzi od lat. To bunt niewolnika, bo faktycznie takim jestem...
Po przeżyciu tego dnia wyjaśniło się natchnienie użycia wody święconej (ostrzeżenie przed napadem Szatana). Jeszcze jestem słaby w tym boju, w przyszłości będę silniejszy. Zważ, że ta właśnie sąsiadka wierzy w życie wieczne i mogę z nią porozmawiać. „Och, Jezu...Jezu! Matko Prawdziwa dlaczego nie ma we mnie Pokoju Bożego? Przepraszam Matko!
- Pan chce robić to, co przyjemne, a nie to co zesłane z Nieba?
- Pani lubi stale żartować, tak czynią złe siły, bo to sprawia rozproszenie, wyklucza możliwość modlitwy, a język jest po to, aby chwalić Pana. Proszę zatrzymywać w myślach napływające żarty i łapać się za różaniec, który zmusi panią do milczenia
- Dzieciątko jest mądre, ponieważ zaczyna mówić...ja będę mądry, gdy zacznę milczeć!
Kłótnie, krzyki, przepychanki, nie można wyjść nawet do WC, ciężko, ciężko! Rano odnalazłem modlitwę „Anioł Pański” i ponownie wspomniałem o niej na obiedzie. A jedna z fałszywych kucharek powiedziała, że w jej rodzinie odmawiają różaniec wieczorem.
Przede mną stoi zupa, a w sercu ta modlitwa z przypomnieniem śpiewu siostry organistki. Kilka razy do duszy napływało; „Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego. Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według słowa Twego. A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”...
Dalej trwał pośpiech i złość. Podczas badania pacjentki spojrzałem na Glinianego Jezusa, zrobiło mi się nijako, bo Pan dzisiaj jest smutny, ale są takie dni. Dodatkowo zły budził zwątpienie i z tego powodu nie przyjąłem kuzynki, ciężko chorej inwalidki...mimo, że napływała rada; „zbadaj, przyjmij, zdążysz”.
Chodziło mi o pożegnanie z córką, która wyjeżdża na drugi rok studiów. Teraz wołam; „Duchu Św. otwórz jej serce i poprowadź mój monolog”. Pobłogosławiłem ją i podarowałem jej mały różaniec umoczony w wodzie od s. Faustynki! Wysłuchała moich intymnych przeżyć ze wskazaniem na walkę o duszę; czyli bój o życie po Bożemu. Wskazałem, aby była w łączności modlitewnej z Matką Bożą z proszeniem o wszystko i staraniem się odczytywać Wolę Boga Ojca!”
Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.08.2020) wiem, że mój zły dzień był od Szatana, który pilnował, aby córka nie wymknęła się z jego sieci. To stanie się, bo opęta ją intelektualnie. Dlatego podpowiadał mi; „przyjmuj pieniądze, daj je córce przed żoną, a Matka wynagrodzi”. Ona słuchała mnie, bo wiedziała, że dam jej pieniądze. Zobacz jego podłe metody; straszne zamieszanie, złość, rozproszenie i gadatliwość z utratą bezinteresowności.
Teraz już na dyżurze w pogotowiu personel piecze kiełbaski na ognisku i popija wyproszony alkohol, a ja modlę się w ciszy serca przez godzinę i w duszy powtarzam; „jak dobrze Matko” z prośbą o prowadzenie córki. Ta modlitwa będzie trwała dodatkowo na dalekim wyjeździe. Ponadto przeczytam o Objawieniu Matki Bożej w Gietrzwałdzie (27VI-16 IX 1877 r)...przedstawiającej się jako; „Najświętsza Panna Niepokalanie Poczęta”.
Jakby na znak trafiłem do odległej wioski, gdzie w chatce z obrazami staruszka miała „ostry brzuch”, a na odejściu jej córka dała mi 2 dolary...w czasie odmawiania przeze mnie różańca! „Panie Jezu wiem, że to jest złe, ale do końca nie wiem jak mam walczyć z tymi darami...wiem Jezu, że nie podoba się Tobie moje postępowanie, ale ja tego nie chcę! Jezu, Jezu, Jezu mój!” Serce zarazem zalała radość, ponieważ babcia 88-letnia na szyi miała różaniec.
Podczas dalekiej drogi odmówiłem wszystkie modlitwy. Na ten czas otworzyłem „Dzieje duszy" małej Tereski, gdzie trafiłem na słowa, że wartość ma tylko to, co sprawia przyjemność Panu Jezusowi…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 455
Na koniec wczorajszego dyżuru w pogotowiu postanowiłem, że - na złość chorym - dzisiaj w przychodni wezmę wolny dzień; niech zobaczą jak jest beze mnie! W końcu poprosiłem Matkę Bożą o znak.
W czytaniu duchowym uwagę przykuły słowa, aby nie tracić czasu i oddać serce Jezusowi i Maryi. Natychmiast wiedziałem, że mam pracować z ofiarowaniem tego dnia Matce Bożej. Jakby na szczęście pielęgniarka budząc mnie zbiła moja nietypową szklankę...
Przed wyjściem do przychodni napłynęło zalecenie, abym pomodlił się i użył wody święconej! Naprawdę to natchnienie potraktowałem poważnie.
Nie spodziewałem się tak wielkiego nawału chorych, a już pierwsze małżeństwo sprawiało moje rozdrażnienie. Wielu chorym musiałem dzisiaj wyjaśniać różne sprawy, prostować je i doradzać.
- Oto pacjent z zatkanym kanałem nosowo-łzowym (łzy nie lecą do nosa, ale płyną po policzku). Gdyby tak kogoś zapytać; czy lecą panu łzy do nosa?...zdziwiłby się, bo nie wie, że ma tę łaskę, a nie dziękuje.
- Innemu opowiedziałem o chorym, któremu wycinano język z powodu raka i zalecono powiedzieć coś ostatecznego; „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus".
- Pani musi czerpać siłę z przebiegu Męki Jezusa...mówię do jednej pacjentki.
- A pani musi zwrócić się do Matki Bożej...tyle razy rozmawialiśmy i nadszedł już czas złapania za różaniec, bo pani odpowiada za dusze rodziny!
Łzy zakręciły się w oczach, bo przybył też oficer polityczny z byłej jednostki sowieckiej, gdzie pracowałem, a ja ujrzałem łaską noszenie munduru żołnierza. Podobnie jest z policjantem, który w - w majestacie prawa ziemskiego i Bożego - może zabić, ale może też oddać własne życie za kogoś (zasłonić ciałem).
Oficer polityczny to mocny człowiek, ateista, specjalnie szkolony, aby odciągać ludzi od wiary…
- Dlaczego Bóg głodzi ludzi w Bangladeszu?...zapytał zaczepnie.
- Czy nie dał środków dla wszystkich dzieci na ziemi? Przecież nierówność widać także w naszym mieście!
Dodałem jeszcze; zmarli panu rodzice, a ja powiem teraz od nich; „synku to wszystko prawda...można prosić o znak lub wyjaśnienie przez Matkę Bożą!” Proszę to sprawdzić, bo pan potrzebuje namacalnego dowodu na istnienia Boga!
Umęczony wracałem z pracy modląc się i jakby na pocieszenie spotykałem moją dawną pacjentkę, która wiozła wnuczkę o imieniu Marta! Zajrzałem do wózeczka i ujrzałem twarz Matki Bożej z figury na grobie. Powiedziałem jej o tym skojarzeniu, a do serca wrócił pokój.
Trafiłem na wizytę do modlącej się całe noce, a na miejscu okazało się, że choruje dziadek o kulach...pięknie klękający przed Eucharystią. Pomogłem mu z serca (ingerencja Matki); dałem swoje leki, porozmawiałem z modlącą się, a od niej otrzymałem książką „Jezus Chrystus”...może ona złagodzi czas mojej tęsknej rozłąki ze Zbawicielem? W sercu sam chciałbym coś napisać o Panu Jezusie! Może to się spełni?
Teraz trwają modlitwy, a z przekazu s. Menendez czytam przesłania Pana Jezusa. W słowach orędzi jest zalecenie, aby prosić o łaskę uzdrowienia duszy! Ja znam to z gabinetu lekarskiego, gdzie lud woła o zdrowie ciała, a całkiem zapomina o posiadaniu duszy...nie mówiąc o jej uzdrowieniu.
Natomiast Pan Jezus - na prośbę Matki - rozłożył Swoje Ręce i płaszcz nad naszą ojczyzną. Łzy zalały oczy, bo wprost „ujrzałem” Zbawiciela błogosławiącego nasz kraj. Przypomniał się mój powrót z wczasów z zapytaniem; „czy wiesz, że Pan Jezus pobłogosławił twoją jazdę”? Jeszcze teraz nie mogę pojąc tej łaski...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 468
Późnym wieczorem napłynęło wielkie zniechęcenie z pragnieniem opuszczenia jutrzejszej Mszy św. ponieważ od 8.00 mam dyżur w pogotowiu. To wyraźne kuszenie, a wskazuje na to natchnienie w pierwszej osobie (zmyłka), że; „muszę odpocząć od spraw duchowych, bo przesyt też jest niedobry...tak, tak jutro odpocznę!”
Przepisuję to 14.12.2019 r. i dlatego wskazuję na demona, a wówczas wahałem się i poprosiłem; „Panie Jezu, wyjaśnij mi to w śnie...co to wszystko oznacza?” Odpowiedź napłynęła w nocy; „nie sztuka chodzić do kościoła, gdy ciebie wzywam lub potrzebujesz własnego pocieszania, ale miłe jest twoje przyjście do Mnie, gdy musisz przełamać chęć wypoczynku fizycznego i nie przychodzisz dla własnego pocieszenia duchowego!”
Po tym nastąpił krótki sen w którym facet z czarnymi zębami mówił do mnie coś bezsensownego. Znalazłem się też nad Gubałówką, gdzie ujrzałem ludzi zdążających do kościoła (w sensie; „zobacz jak wcześnie wstają i jak daleko idą”).
Po przygotowaniu się do dyżuru pojawiło się wschodzące słońca z poczuciem bliskości Boga Ojca, Pana Jezusa i Matki Bożej.
Na początku Mszy św. napłynęła moc z podziękowaniem Panu Jezusowi i Matce Bożej. Wczoraj i tuż z rana w sercu pojawił się mjr dr Mieczysław Słaby zamęczony przez UB tuż po wojnie i pochowany w nieznanym miejscu!
W myślach "dołączył" do niego pisarz Tadeusz Borowski, który W 1943 został aresztowany przez Niemców i z Pawiaka trafił bezpośrednio do Auschwitz, a swój pobyt opisał w opowiadaniu „U nas, w Auschwitzu”. Po powrocie do ojczyzny prawdopodobnie został zamordowany przez naszych wyzwolicieli („samobójstwo” tuż po narodzeniu córeczki).
Podczas czytania Słowa miałem zamknięte oczy, a twarz kryłem w dłoniach...z pragnieniem czynienia tego z całego serca, ale wokół byli sami znajomi i moi pacjenci. Zawołałem do Matki Bożej i w ich intencji przyjąłem Eucharystię. Poprosiłem też o promyk Światła Bożego dla znajomego oficera politycznego; „Matko! Aniołowie i święci módlcie się za nimi”.
Teraz na słoneczku odmawiam moją modlitwę, a personel narzeka na opłaty w kościele! Nie uczestniczą w życiu wiary, później wnoszą takie trupy do Domu Boga, a rodzina narzeka na koszty. Nie odzywam, bo dyskusja nic nie da…
Nagle zrywają do ciężkiego wypadku samochodowego, a ja w tym czasie wołałem - o pomoc Matki Bożej Niepokalanej oraz Najświętszej Matki Nieba i ziemi - dla tych ofiar. Napłynęło natchnienie, aby zmienić kolejkę wyjazdową i tak otrzymałem daleki wyjazd za kolegę.
To umożliwiło modlitwę z pocieszeniem młodej rodziny z chorą babcią, której powiedziałem, że jej „chore nogi wystarczą na dotarcie do kościoła”. Po powrocie do bazy padłem na kolana z pragnieniem odmówienie drogi krzyżowej, ale właśnie przybyło czterech pijanych i pobitych mężczyzn...dwóch z nich biło się dalej podczas zabierania do karetki...
ApeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 456
Po przebudzeniu serce zalała radość z wczorajszego ścisłego postu, a myśl uciekła do Pana Jezusa z pragnieniem szerzenia wiary. Oto stoję przy trasie, na stoliczku mam krzyż i rozdaję przejeżdżającym; „Nawracający apel”...skondensowane porady dotyczące poszukiwania Boga i wiary z rycinami dotyczącymi sensu życia.
Nie potrafię edytować obrazów, ale możesz sobie wyobrazić;
1. nasza droga życia jest wyznaczona, ale błędny jest determinizm („co ma być to będzie”), bo prośby, modlitwy i wyrzeczenia, przyjmowanie cierpień, Msze św. z Eucharystią...mogą zmienić Wolę Boga. Musimy jednak dążyć do jej odczytywania, a jest to pokazane na posłusznych dzieciątkach.
2. na to są rzucone błędne ścieżki i poszukiwania każdego z upadkami (grzechami), a także „dobrem” podsuwanym przez Szatana. Jest to też wynik wykonywania woli własnej („róbta, co chceta”), która u niewierzących prowadzi do śmierci duszy. Sprawiają to pokusy; posiadania, władzy i seksu. Krótko mówiąc używania, bo „żyje się raz”. To prawda, ale wiecznie...
3. celem naszego życia jest dążenie do świętości, która otwiera dla nas Królestwo Boże…
Na ten czas zaczynam czytać książkę otrzymaną od pacjentki "Jezusa Chrystus”, a z mojego serca wyrwała się refleksja;
"Właśnie w tej chwili spotkała cię wielka łaska Boga Ojca Wszechmogącego - On sprawił, że czytasz te słowa. Tyle lat błądziłeś i nie wiedziałeś, że Ja Jestem! Ja, twój Ojciec dałem Ci Umiłowanego Syna...On dla ciebie oddał Swoje Życie i właśnie tobie otworzył Niebo! Nie myśl o całym świecie, bo ta łaska spłynęła na ciebie”…
ApeeL
- 27.09.1991(pt) Kolorowe domki...
- 26.09.1991(c) Serce Stajenką Betlejemską...
- 25.09.1991(ś) Co można zamiast...s ł u ż e n i a Jezusowi
- 24.09.1991(w) Jesteś nieśmiertelny...
- 23.09.1991(p) Marsz do r o b o t y...
- 22.09.1991(n) Wybór jest prosty; pobożność i bezbożność...
- 21.09.1991(s) Proszący o wstawiennictwo Matkę Pana Jezusa...
- 20.09.1991(pt) Nasza nadzieja jest w śmierci...
- 19.09.1991(c) ZA RADUJĄCYCH SIĘ Z POMAGANIA INNYM
- 18.09.1991(ś) W intencji n ę d z n i k ó w...