Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

31.03.1994(c) ZA POŚWIĘCAJĄCYCH ŻYCIE DLA INNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 marzec 1994
Odsłon: 621

 Wielki Czwartek

   Przed przebudzeniem przemknęła postać św. Józefa z Dzieciątkiem, a dzisiaj w różańcu Pana Jezusa wypada wołanie za rodzinę. Padłem na kolana i z płaczem prosiłem św. Józefa o cud nawrócenia i uzdrowienia córki...”oddaje Ci ją, tak jak oddano Syna Bożego”.

   Teraz trwa pośpiech, bo trzeba zdążyć na dyżur...ponownie pojawiło się odczucie obecności św. Józefa, łzy zalały oczy, ponieważ widzę też cierpienie syna, który rozmyśla nad swoim życiem, boi się...z trudem wstaje rano. Później okaże się, że cierpiał na depresję.

   Na początek do ambulatorium przybył pacjent z otępieniem, który cały czas wołał do żony: „dzidzia” i oddawał wybuchowo gazy, a ja w tym czasie nie mogłem uporać się ze zmianą cewnika. To był początek w/w intencji, bo my poświęcenie dla innych kojarzymy z czynami bohaterskimi, a to jest także opieka nad najbliższymi.

    Na dalekim wyjeździe kończę moja wczorajszą modlitwę, a pozostała „św. Agonia” z koronką do pięciu św. Ran Pana Jezusa: 10 x powtarzam „Ojcze odpuść im, ponieważ nie wiedzą, co czynią...przez zasługę rozciągania i przybijania Pana Jezusa i podniesienia na krzyżu oraz Jego Słów miej miłosierdzie nad nimi!" 

    Przypomina się rozmowa w której tłumaczyłem, że nasze drogi nie są drogami Ojca. Dzień życia duchowego to nie jest nasza doba. Dwa psy baraszkują udając, że się gryzą. Coś pięknego! Na wielkim gnieździe siedział bocian, któremu wystawała tylko głowa.

   Słonce, pięknie, a moje serce zalewał ból Pana Jezusa. Tak powinno wyglądać życie każdego z nas...trwanie w łączności modlitewnej z Bogiem, poddawanie się prowadzeniu w każdej sprawie z wołaniem za innych!

    Na następnym dalekim wyjeździe mówiłem do personelu o naszym dalszym istnieniu, bo właśnie umierał kolega-ateista. Dlaczego ludzie nie wierzą w życie prawdziwe? Podczas modlitwy...„Nawiedzenia Elżbiety" trafiłem do ciężarnej. Przy okazji zbadałem babuszkę, której zaszkodziły leki.

    Wiem, że jedni mamy służyć drugim...w telewizji pokażą antyterrorystę, który dla innych może poświęcić swojej życie. Przykrość, bo młody operator spadł i złamał sobie szyjkę kości udowej prawej, a nie ma ubezpieczenia!

   Przy okazji trafiłem do przestraszonej z wielką figurą Matki Bożej Fatimskiej, a z włączonego telewizora popłyną słowa o Nelsonie Mandeli, który poświęcił swoje życie innym...

15.00 Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego...chwyciłem twarz w dłonie, nie było mnie dla świata, nawet nie miałem siły przejść do pokoju lekarskiego. Przez godzinę trwała moja modlitwa...przypomniały się Słowa Pana Jezusa, który wiedział, że ma oddać za nas życie i uczynił to bez żalu, ponieważ nas kochał. 

   Miałem tylko jedno pragnienie, aby kupić Panu Jezusowi najpiękniejsze róże w mieście i postawić je pod krzyżem. Udało się zdobyć wazon wstawić róże, zapalić lampki, a nawet odrzucić spod krzyża zdechłego psa!

   W moim sercu pojawiła się radość Boża spowodowana otwarciem Królestwa Bożego. Na ten moment trafiłem na audycję z kapłanami...o ustanowieniu Sakramentu Kapłaństwa i Eucharystii. Pan spełnił moje pragnienie dawanie świadectwa i w eter popłynęły słowa podziękowania kapłanom za Eucharystię...

    Na koniec tego dnia padłem na kolana wołając za „poświęcających życie dla innych”, a w Świetle Bożym ujrzałem kapłanów poświęcających swoje życie wiernym!

     Podziękowałem Bogu za ten dzień…

                                                                                                                                      APeeL 

 

 

 

30.03.1994(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ ZA LUDZKĄ EGZYSTENCJĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 marzec 1994
Odsłon: 848

    W śnie ujrzałem wielką figurę Pana Jezusa oraz Matki Bożej, a z budzącego się świata dobiegały głosy ptaków. Z łaską wiary zrozumiesz, co oznacza pokój w ojczyźnie...własne łóżko, pachnąca pościel, światło i ciepło. Wówczas będziesz wdzięczny za to wszystko Bogu Ojcu.

    Zerwałem się i na kolanach dziękowałem z głębi duszy powtarzając: „Ojcze! dziękuję Ci za pokój i za gwiaździste niebo! Dobry Panie! Dobry Boże! Panie Jezu!” Napłynęło natchnienie, aby iść na Mszę Św. a po wyjściu z bloku przywitały mnie gołąbki!

    Dzisiejsza Eucharystia była dziękczynna, padłem na kolana i przeżegnałem się, a radość zalała serce. Nic nie obchodzili mnie ludzie...ja przyszedłem podziękować za Pokój Boży: „Ojcze mój jeżeli możesz uchroń to miasto".

   Kto zrozumie moje cierpienie, bo nasz Kościół Święty ma wielu wierzących niepraktykujących, którzy nawet żegnają się przed jedzeniem lub odmawiają modlitwę wieczorną z przyzwyczajenia. Trzeba zrobić spis katolików, nie bać się tego, zbliżają się czasy końcowe, a władza ziemska Pana Jezusa śpi lub udaje, że tego nie widzi. Nad nami trwa śmiertelny bój o dusze ludzkie wymagający wybierania między: tak i nie!

    Zaczynam odmawiać koronkę pokoju, gdzie przy ojczyźnie dziękuję "za bloki, wodę, światło, gaz, węzły sanitarne, łóżka, kuchnie i szyby w oknach!” Ktoś, kto ma to wszystko od dziecka nawet nie pomyśli, aby podziękować. Jakby na potwierdzenie mojej decyzji z radiu płynęła piosenka ze słowami: „zielona trawa wokół domu". Tak, bo ta zielona trawa oznacza pokój!

     Wyszedłem, aby odmówić modlitwy poranne, a łzy zalały oczy. Przekazuję Ojcu cierpienie „ujrzenia” bolszewizmu...ogromnej przewagi przeciwników naszej wiary także z opanowaniem jego struktur! Prawdziwi wyznawcy Pana Jezusa nie są dobrze zorganizowani...nie są to Bracia Maltańscy, ale raczej jakaś elita trochę zadowolona z siebie.

    Wybieramy się do Sanktuarium, gdzie żona pragnie oddać otrzymaną w pracy nagrodę na oświetlenie. To jest zrozumiałe, bo ktoś wybudował kościół, a my teraz z tego korzystamy.

    Wyłania się intencja modlitewna: „za takich, którzy nie dziękują” czyli za niewdzięczników! Jakże zdziwiony oglądałem tam figurę Pana Jezusa i Matki Bożej (ze snu). Opisuję to jako dowód na tzw. „sny do przodu”, które podtrzymywały moją pewność w istnienie błędnego determinizmu, a Zły podtrzymywał mnie w tym przekonaniu! To przecież wykluczało naszą wolną wolę z odpowiedzialnością w grzeszności!

   Po znalezieniu się przed figurą Jezusa z Gorejącym Sercem moją uwagę zwróciło pełne miłości patrzenie Pana na nas...nie spotkasz tego u ludzi! Specjalnie zmieniałem pozycję, ale Św. Oczy Zbawiciela było wciąż takie same! W tej radości pojawił się smutek z powodu niewdzięczników za których dzisiaj wołam.

    Zły rozpraszał i atakował scenami seksu aż w końcu zawołałem: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Św. odejdź”! To mocne zawołanie pomagało na pewien czas, ale przypominało odganianie złego psa. W tym kościele są bardzo wygodne ławki i klęczy się z przyjemnością, ale część wiernych siedziała!

     Po Mszy św. przekazaliśmy pieniądze żony, która tak chciała podziękować za otrzymane łaski od Matki Nieustającej Pomocy! W domu skończyłem na kolanach drogę krzyżową oraz św. Agonię Zbawiciela za tych, którzy nie dziękują za wszystko.

    Dzisiaj, gdy opracowywałem tą intencję - po przebudzeniu w nocy - oglądałem film „Dawid”.  Naród żydowski jest bardzo bliski, ale szkoda, że tkwi w szatańskim odwróceniu od naszego wspólnego Ojca Prawdziwego. Jakby na znak - w środku tej nocy - wrócił syn, który "na złość" nam pojechał  "w góry", gdzie trafił na ziąb i ulewy...                                                                                 APEL

  1.  

 

29.03.1994(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE JESTEŚMY PO ŚMIERCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 1994
Odsłon: 717

    Dzisiaj jest pogrzeb sąsiadki z Mszą św. po obiedzie. Nie idzie „Anioł Pański”...to zły znak, a z włączonego telewizora płynie fałszywa informacja, że młodzież rozrabiała tuż po wyjściu z rekolekcji! Wrogowie Kościoła Pana Jezusa głupieją z nienawiści! Telewizja służy do - większość tego nie widzi - szatańskiego zabijania czasu!

    W drodze do pracy demon podsunął mi załatwianie potrzeb fizjologicznych przez Pana Jezusa...nawet wzrok zatrzymała kupa! Cóż wielkiego...przecież przyjął nasze ciało, a my tak kochamy to opakowanie i śpiewamy innym „sto lat”.

    Mąż znajomej ma feler, który przekazał córce...musi sikać, co kawałek. Powiedziałem o tym jego żonie, a ona odpowiedziała: cóż wielkiego „przecież ma przyjemność”! Kiedyś najadłem się cebuli i miałem wątpliwość czy mogę przystąpić do Eucharystii, ale „powiedziano mi”, że to nie jest grzeszne!

   Po ziemi chodziła w cichości wrona...jak zwykle w takich dniach, ale rozdarł się jakiś uczeń „krrra"! W tym czasie mijałem pochylone i puste w środku drzewa...ilu wokół jest takich ludzi!

    Przezornie wyświęciłem pokój lekarski, a w czasie moich słów: „zaczynamy Panie Jezu”...ciężko chory wcisnął mi forsę do kieszeni. Nawet wybiegłem za nim, ale było pełno ludzi. Charles Aznavour w tym czasie śpiewał o mojej żonie Izabelli (tak pisane), a serce zalała miłość do niej. Teraz trafiają się chorzy wymagający ewangelizacji:

  • św. Jehowy głoszą śmierć...nie mamy duszy, czeka nas łopata i później jakieś „zmartwychwstanie” dla wybranych 144 tys. z rajem na ziemi...
  • Szatan uderza w pani rodzinę, ponieważ prowadzi pani życie modlitewne: to proste dla mnie...niech pani nie realizuje jego pomysłów, żadna wiara nie narodzi się z ostrego namawiania!
  • mąż pokazał się po śmierci, chodził, pukał; otwierał drzwi...ja wiem, że to był on!
  • Zły straszy śmiercią, a innych namawia do samobójstwa: „skończysz ze sobą i będziesz miał spokój”. Bestia wie, że nie ma śmierci, a ona nie kończy cierpień!

    Jakże jasna była dla mnie relacja ojca, któremu syn zginął w wypadku samochodowym (byłem tam pogotowiem, samochód z dwoma mężczyznami został zmiażdżony). Później małej dziewczynce (4 lata) „pokazało się dwóch dziadów”...wypytano ją o ubiór, który odpowiadał synowi i koledze.

   Napłynął obraz II festiwalu „Nie z tej ziemi”, gdzie nie chciano mojego świadectwa, ale przyjęto wystąpienie kolegi lekarza (tak ja internisty, profesora), ateisty Andrzeja Brodziaka, który będzie będzie mówił o śmierci, jako naszym unicestwieniu.

   Później napisze książkę „Jesteś nieśmiertelny”, gdzie nie ma słowa dusza. Wejdź i poczytaj jego brednie https://bialczynski.pl/2017/10/24/profesor-andrzej-brodziak-jestes-niesmiertelny/ !

   Wreszcie jestem na działce w samotności i w słoneczku ze śpiewem ptaszków, gdzie natychmiast odczytałem intencję modlitewną tego dnia...zarazem ból zalał serce, bo większość nie ma świadomości naszego istnienia po śmierci, a to sprawa numer jeden dla każdego człowieka!

   Po powrocie do domu Szatan zaatakował mnie przez żonę, bo zawieruszył się jeden z kluczy do mieszkania (miała go w płaszczu). Tak został zniszczony Pokój Boży, a to sprawiło, że serce zalała złość...dodatkowo w drodze do kościoła musiałem uciekać przed zaczepiającymi mnie pacjentami.

    Zdziwiłem się, bo czytania dotyczyły wieczności, a Pan Jezus wskazał na "mieszkań wiele" u Boga Ojca! Eucharystia w intencji tego dnia, a właśnie wynoszono zemdloną uczestniczkę tego pogrzebu, którą musiałem asekurować.

    Kondukt wychodził z trumną, a jakby na ten moment...z hukiem przelatywały nad kościołem samoloty. Dopiero w domu uprzytomniłem sobie, że atak szatański wynikał z mojego zawołania do Pana Jezusa: „My"!   Kończy się ten dzień, a wzrok zatrzymała książka Marka Hłasko „Cmentarze”.

     „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”...

                                                                                                                        APeeL

 

 

28.03.1994(p) ZA MOICH WINOWAJCÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 28 marzec 1994
Odsłon: 1163

opr. 29.03.2012

      Przyśnił się kolega-lekarz, sekretarz partii, którego w „żartach” ściągnąłem z krzesła i doznał potłuczenia, a byliśmy w ohydnym pomieszczeniu. To wyraźna prośba o pomoc modlitewną, bo jego rodzina jest letnia w wierze.

    Nie wiedziałem dlaczego napłynął też obraz spotkania z J.P.Il w Radomiu z dnia  04.06.1991, gdzie towarzyszył mi sanitariusz do końca wierny władzy ludowej. Później wiedział, że umierał z powodu nowotworu, ale nie drgnął na oferowaną przeze mnie pomoc duchową.  

    Tuż po wstaniu łzy zakręciły się w oczach, ponieważ myśli uciekły do Matki Bożej Pokoju. Wczoraj czytałem Jej zatroskane słowa o stan serc poszkodowanych w wojnie domowej (w b. Jugosławii). Trwa tam nienawiść brata do brata i odwrócenie od Boga.

    Wychodzę na Mszę św. i przykro mi z powodu markujących: ta właśnie schodzi, ten udaje, że o coś pyta, a  tamten kłania się z daleka.  Szkoda mi siedzących i sterczących w oknach. Jaka czeka ich nagroda po śmierci za tą wierność? Nie mają dostępu do faktów i nie wiedzą dlaczego to czynią.

    Podziękowałem Panu Jezusowi za pokój w sercu i w rodzinie. Podziękowałem też za Kościół i ojczyznę. Nie ujrzysz tego wszystkiego bez łaski Boga Ojca. 

    W modlitwie „Ojcze nasz" zwracają uwagę słowa o naszych winowajcach. Przed kilkoma dniami dyskutowałem o tym z kolegą lekarzem, który stwierdził, że jest to niezrozumiałe, a przecież oznacza przebaczenie. 

    W jednej sekundzie moje serce objęło wszystkich moich winowajców. Wprost przytuliłem ich i ujrzałem nie jako prześladowców, ale jako braci, którym wydaje się, że czynią coś dobrego. Miłość do winowajców to wielka łaska Pana Jezusa! W ich intencji przekażę dzisiejszą Mszę św. i Eucharystię.

    Tą przemianę mojego serca sprawiła miłość Boża. To maleńki promyk światłości z Nieba. Nie wyjaśnisz tego żadnym słowem!  „Jezu mój! Wierzę w Ciebie i Tobie ufam. Tobie powierzam moje serce, bo  tylko Ty możesz je oczyścić”.

    Napłynęła miłość i pokój Boży oraz łączność z Miłosiernym Ojcem, który przez proroka zapowiada ofiarę Syna: „/../ Sprawiłem, że duch Mój na Nim spoczął; on przyniesie narodom Prawo, nie będzie wołał, ni podnosił głosu /../ nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo /../".  Iz 42, 1-7 

    Psalmista wołał w moim imieniu: „Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? gdy mnie osaczają złoczyńcy, którzy chcą mnie pożreć, oni sami, moi wrogowie i nieprzyjaciele /../”. Ps 27

    Tuż przed św. Hostią wołałem „Panie Jezu! Ty też żyłeś w ojczyźnie, która była okupowana. Ciebie też śledzono i zdradził Cię jeden z apostołów”. 

    Bardzo wolno idę do pracy. Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia tkwiący w wieczności. Wiosna, śpiewają ptaki, nade mną kołują gołębie, a serce i duszę zalewa pragnienie modlitwy. Właśnie pacjentka pozdrawia mnie; „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”, 

    Nawał tak wielki, że nie mam czasu wyskoczyć do WC, a przy drzwiach gabinetu stoi żona policjanta, ale dzisiaj w moim sercu nie ma niechęci. Zły chciałby to odwrócić, bo nie lubi, gdy modlisz się za takich zamiast ich przeklinać. Chwilka przerwy, a już ktoś wpada do gabinetu pod pozorem wniesienia kart chorobowych! 

    Dzisiaj Pan Jezus przysyła mi tych braci. Nawet odczuwam ich cierpienie, bo  właśnie założyłem cewnik takiemu i takiemu jest nijako. Trafiła się też „tkwiąca w oknie”, ale napływa, że „nie będziesz miał niechęci”. Wiem o tym, bo żaden nienawistnik nie trafi do Królestwa Niebieskiego! Płynie wołanie za dusze czyśćcowe tych biedaków.  

    Nie wiedziałem, że modlitwa za moich winowajców będzie kontynuowana po 28.03.2012 roku. Przez kilka dni będę umierał odmawiając koronki do miłosierdzia Bożego, całą moją modlitwę ze stacjami drogi krzyżowej powtarzanymi 10 x.

   Ponadto będę uczestniczył w drodze krzyżowej, Mszy św. i ofiaruję w ich intencji nabożeństwo do Najśw. Serca Pana Jezusa w 1-piątek m-ca.                                   APEL

   

        

 

27.03.1994(n) ZA ODRZUCONYCH PRZEZ SWOICH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 27 marzec 1994
Odsłon: 882

    W nocy przesunięto czas „do przodu”...minęła już 6.00, a serce zalał smutek z powodu wczorajszego odrzucenia mnie przez żonę. Wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa padającego pod krzyżem z poczuciem, że Zbawiciel jest ze mną.

   Mam otworzyć Biblię, gdzie trafiłem na kamieniowanie Szczepana! Dodatkowo napływa, że: „Msza św. o 9.00, a do jej czasu mam się modlić"...dziwne, bo nigdy nie chodzę na tą godzinę.

    Dusza zaczęła śpiewać: „jeżeli chcesz Mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień"...łzy zakręciły się w oczach, a zarazem w moim smutku pojawiła się radość Boża...radość ze współcierpienia z Panem Jezusem. Nie wyjaśnię tego przeżycia żadnym językiem, ponieważ to trzeba zaznać osobiście, a jest to Boża łaska!

    Podczas odmawiania modlitwy przy „św. Osamotnieniu Pana Jezusa” napłynęła moja sytuacja (obcy wśród swoich), ukamienowanie św. Szczepana oraz cierpienie Pan Jezus w Jerozolimie. Skuliłem się z bólu, moje ciało zesłabło, a w drodze do kościoła dalej wołałem w wielkim bólu do Boga Ojca, bo ta intencja była także za mnie. Pod świątynią dobiegło do mnie słowo o Panu Jezusie...o d r z u c o n y!

    Łzy zalewały oczy, a serce ściskał ból przy słowach z Ps 22: „Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, wykrzywiają wargi i potrząsają głowami /../ zaufał Panu, niech go wyzwoli /../ Sfora psów mnie opadła”...

   Nagle ujrzałem, że mam łaskę uczestniczenia i współcierpienia w Bolesnej Męce Zbawiciela, który „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz /../ uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci". (Flp 2,6-11).

    Podczas czytania przez kapłana Ewangelii wg św. Marka o przebiegu Męki Pana Jezusa - w czasie chwili świętej ciszy, gdy klęczeliśmy - w wyobraźni ujrzałem piękny film z tego jednego dnia mojego życia połączonego z obrazami zabijania Zbawiciela!

   Przecież ocalenie złego, ale „naszego” Barabasza trwa od tamtego czasu! To symbol, ale  zwykli ludzie także dzisiaj są nieświadomi tego, co uczynili tamci w Jerozolimie.

    Do Eucharystii podszedłem skulony, padłem na kolana i przeżegnałem się przed i po przyjęciu Ciała Zbawiciela w intencji „odrzuconych przez swoich”. W wielkim bólu wyszedłem z Mszy Św. i szkoda, że nie posłuchałem natchnienia, aby wracać boczną uliczką, bo moje przejście sprawia kłopot, który jest wynikiem mojego oddania podczas służby w jednostce wojskowej...”w nocy i o północy”!

   Po powrocie do domu łzy zalały oczy, ponieważ żona włączyła kasetę i bez słowa przytuliliśmy się. Po pewnym czasie trafiam na program telewizyjny, gdzie mały chłopczyk mówił o „wyrzuconych na margines”, w „Gazecie wyborczej” był art. o Lechu Wałęsie odrzuconym przez wszystkich, a z Krakowa płynęła relacja o psie, który przez rok czuwał na trawniku rozjazdu, gdzie zginął jego pan!

    Jakże pokazane jest oddaniem i wierność! „Jezu mój! Jezu...jakże trzeba być Tobie wiernym aż do naszej ś m i e r c i!" Wyszedłem skończyć modlitwę, a w serce wpadło pytanie: „czy chciałbyś zamienić swój los”? Nie! Nigdy Ojcze, bo prawdziwa wolność jest tylko z Tobą!

    Na ten moment wzrok zatrzymało mocne drzewo o kształcie litery Y. W czasie wołań modlitewnych przeleciał udręczony naród chiński, gdzie z głodu zginęło 20 milionów ludzi! „Boże mój! Boże czemuś Mnie opuścił” powtarzałem to 10 razy, a oderwane gałązki od małych drzewek wskazywały „na ich odrzucenie”.

    „O Jezu! Miłości moja bądź uwielbiony i miej miłosierdzie nad odrzuconymi przez swoich. Matko Miłosierdzia módl się nad nimi. Boże, Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce NMP - Bolesną Mękę Pana Jezusa za odrzuconych przez swoich”.

     Na szczycie tej modlitwy zły kusił piciem alkoholu - to zgubiło mnie już wiele razy! Wyjaśniło się „patrzenie” Pana Jezusa w koronie cierniowej...jako ostrzeżenie! Dodatkowo w „Biblii dla najmłodszych” zwróciła uwagę św. Rana Pana Jezusa w stopie!

    W prowadzeniu przez Boga nic nie można przewidzieć. Nigdy nie wiadomo, co wywoła i kiedy łzy w oczach! W ręku mam moje modlitwy, a następnego dnia będzie płakała w gabinecie żona niewidomego, która czyta je mężowi. Zaleciłem mu, aby w różnych lękach prosił Pana Jezusa: My idziemy do szpitala Panie Jezu”!

    Ten dzień kończy się słowami, które płyną do mnie ze słuchowiska „Ostatnia Wieczerza”. Zważ jakie cierpienia ma taki sługa Pana Jezusa, który wie, że najważniejsza jest czystość, wierność, stałe dążenie do świętości, porzucenie wszystkiego...

         „Przepraszam Panie Jezu i dziękuję za ten dzień”.

                                                                                                                                  APEL

 

  1. 26.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRAGNĄ POWROTU DO OJCA
  2. 25.03.1994(pt) ZA NIECZYSTE SŁUGI BOŻE
  3. 24.03.1994 ZA RODZINĘ ZIEMSKĄ I DZIECI BOŻYCH
  4. 23.03.1994(ś) ZA NIEWOLNIKÓW GRZECHU
  5. 22.03.1994(w) ZA POSŁANYCH
  6. 21.03.1994(p) ZA ZESTARZAŁYCH W PRZEWROTNOŚCI
  7. 20.03.1994(n) ZA UWIEDZIONYCH PRZEZ BOGA
  8. 19.03.1994(s) ZA TYCH, KTÓRZY BOGU MÓWIĄ NIE...
  9. 18.03.1994(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE KOCHAJĄ PANA JEZUSA
  10. 17.03.1994(c) ZA ODMAWIAJĄCYCH POMOCY BOŻEJ

Strona 1872 z 2288

  • 1867
  • 1868
  • 1869
  • 1870
  • 1871
  • 1872
  • 1873
  • 1874
  • 1875
  • 1876

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 741  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?