- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 530
Wczoraj syn zapytał czy ma być księdzem? Ja nie wiem i nie wolno mi dawać takich zaleceń. Niech prosi Boga o odczytanie swojego powołania. Sam zawołałem o to na Mszy św. porannej. Przez serce przepłynął promień miłości, która połączyła Serce Boga przez moje z synem.
Łzy zalały oczy; „Ojcze! przez św. Józefa Opiekuna Jezusa przekazuję Ci mojego syna na Twoją Służbę”. Z ks. Samuela płyną słowa; "Ja będę mu Ojcem, a on będzie Mi synem”. W tej intencji św. Hostia. W ustach niesamowity smak; „czego szuka świat, gdy Pan daje wszystko i jeszcze więcej? Daje wszystko i to za darmo”. Ja wiem, że Szatan przeszkadza w takich dziełach. Im większe, tym większe napaści. Później to okaże się faktem. To śmiertelny bój o dusze i duszę kapłana.
Wyjazd pogotowiem, a w moich oczach łzy, które ukrywam, bo w serce napłynęła świadomość; "mój syn w Imię Boga mógłby odpuszczać grzechy." Obcieram łzy i pojękuję; „Jezu, Jezu” i obcieram łzy. To sekundowe błyski, bo nasze ciało jest zbyt słabe na kontakt miłosny z Bogiem.
Trafiłem do bogaczy. Babcia ma niedokrwienie mózgu; zesłabły kończyny po jednej stronie, nie może chodzić i mówić. W czasie pogody wietrznej, na wyż zawsze zdarzają się kurcze naczyń (stąd zawały, kolki, niedokrwienia mózgu). Sprawa jasna, trzeba zabrać do szpitala.
Dobrze, bo ja nadal jestem nieobecny dla świata. Trwa połączenie z Niebem. Trwa wołanie modlitewne, a do serca napływa to, że powinniśmy zrozumieć plany Boga Ojca i je odczytać. Z moim bólem miesza się radość, ponieważ mijamy krzyże i figury Matki Bożej.
Trafiamy do innej chaty, gdzie figura z napisem „Matko nie opuszczaj nas”, a ja mówię „Matko nie opuszczaj mojego syna”. To waląca się chatka, gdzie zabieramy chorą, wybiega syn i wciska pieniądze. Bogacz dał nam grosze, a biedak jest wdzięczny. Nie chcę tego…
Wołam do św. Józefa i trafiamy do mieszkania z przepięknym wizerunkiem św. Opiekuna Syna Bożego. Józef piłuje drzewo, obok Matka i Jezus. Pan zaprowadził mnie do chatki na której jest przybity wielki krzyż. Bardzo lubię takie stare domy; belki, kuchnia kaflowa, lepka, stary zegar...do tego stary właściciel. W poszukiwaniu adresu trafiliśmy pod figurę Matki Bożej.
Teraz pędzimy do wypadku, a ja odmawiam „Drogę Krzyżową”. Znowu ból w sercu i łzy, bo Pana Jezusa rozebrano, przybito, podniesiono…teraz wymawia 7 Słów i przebijają Mu św. Bok. Wracamy, ulewa i trafiamy na wielki krzyż, metalowy z palącymi się lampami.
Babcia podaje dokumenty, ale to Mater Dolorosa; „Matko ! przyjmij w Swoim Sercu syna, córkę i żonę”. W biednej chatce św. Józef ze św. Rodziną, a w innej Jezus z sercem w koronie cierniowej. Ten dzień to dwa życia połączone ze sobą; obecne i wieczne. Kolega trafił do rodziny, gdzie umarło 2-miesięczne dzieciątko. Rozpacz – jakże ludzie są doświadczani.
Za to wszystko Pan nagrodził pokojem i radością, lekkością w duszy. To nieprzekazywalne. Ta łaska napływała falami. Gdybym to wszystko mógł przekazać innym. Aż chce się krzyczeć, że Bóg Jest, Jest Jezus, Matka i św. Józef, który dzisiaj mi pomaga. Ostra rwa; napływa, aby podał morfinę!
Za kilka dni będę w kościele i przed MB Częstochowska zawołam; "Matko Boża, Ty wytrwałaś z Synem do końca." Wchodzi kapłan, a ja wołam; „O Jezu! jak wielkie to powołanie”. To sekundowy ból, bo więcej nie wytrzyma nasze ciało.
Jakby na tę chwilkę płynie czytanie (Ez 47, 1-9, 12); "świątynia będzie miejscem wypływania cudownej wody dającej życie!” Jeszcze Ps 46; Bóg jest ucieczką i siłą naszą /../ Przybytek Święty Najwyższego /../ Bóg jest z nami /../ Pan Zastępów jest z nami”…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 572
W czasie wczorajszego postu smakował chleb z solą. Brak chleb może wywołać bunt w człowieku i odwrócić od Boga. Zły tylko na to czeka. Teraz, gdy to opracowuję wraca pytanie Tuska do Kaczyńskiego: „panie premierze czy pan wie ile kosztuje chleb?”.
Wypadałoby pytanie powtórzyć, bo złodziejstwo obecnie rządzących przekracza wszelkie granice. Dzisiaj protestowali oszukiwani górnicy, strzelały petardy, palono opony...”wrócimy tu, ale kamień na kamieniu nie zostanie”.
Głodny człowiek jest groźny. Padają reżymy w krajach arabskich, a wielu naszych na pewno drży przed ludem, któremu „służy”. Wczoraj na kolanach prosiłem Pana Jezusa, aby mojej rodzinie nigdy nie zabrakło chleba, a teraz powtórzyłem to. W telewizji pokażą ludzi ze Srebrenicy walczących na śmierć i życie o zrzucaną żywność.
Przypominają się słowa kazania mówionego przez bp Tadeusza Pieronka, gdzie Jezusa chcieli obwołać królem...po nakarmieniu rzesz cudownie rozmnożonym chlebem.
W Sejmie RP trwa bój o program powszechnej prywatyzacji. Widzę, że nic nie dostanę, bo w telewizji kręcą, przemieniają słowa i wyciszają sprawę. Czerwoni zorganizowali się i nic nie dadzą wielodzietnym rodzinom, a później wszystko rozkradną!
W moich drobnych spawach widzę pomoc i muszę za to dziękować. W pracy trwa bój o pokój, bo to wielka łaska. Niszczą go dary, pośpiech, niespodziewane wydarzenia. Oto pacjent poszkodowany w dzieciństwie (kosą uszkodził nogę)…koleżanka lekarka nie chciała mu pomóc (renta), ponieważ ma zdrowych synów!
Tylko z miłością możesz współczuć, pomagać i w sercu być bezinteresownym. Pytam młodą dziewczynę ile płaci komornego (mieszka z matką w willi)?…nawet nie wie o co chodzi. Nie ma świadomości obdarowania. Nie wie, że wielu gnieździ się w ludzkich norach.
Umiera matka kapłana, która bardzo kochała to życie. Nie wiedziała, że jest drugie, prawdziwe. Teraz rozumie, ale nie może mówić, tylko płacze. Zalecam córce, aby zapytała czy chce odejść do Matki Bożej? Wyjaśniam córce, że ja sam taki byłem, a teraz nie wolno mi chować otrzymanego daru.
Z jakąś jasnością widzę ewolucję; z Nieba został strącony człowiek znający tylko miłość zwierzęcą (dziki), później pogańską, a teraz łaska Boża sprawiła, że doświadcza Miłości Prawdziwej oraz Światła Ducha Świętego. Ewolucja od człowieka fizycznego do duchowego...
Płynie modlitwa w intencji dnia. Napływa natchnienie, aby Panu Jezusowi zapalić lampkę pod krzyżem, co uczyniłem...za wymodlony chleb. Jakże pięknie wyglądałby ten Najświętszy Znak świata promieniujący światłem kierowanym przez automat (impulsy, zmiana kolorów). My zbyt rzadko dziękujemy. Skończyłem moje modlitwy w intencji pragnących chleba.
„Jezu mój! Przecież RP katolicka powinna być wzorem dla światła”...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 589
Wielkim darem jest gorąca kąpiel. "Dziękuję Jezu, dziękuję, dziękuję." Nie idzie modlitwa poranna, a od złego napływają agenci:
-
udająca chorą, które latami skarżyła się na sąsiada milicjanta
-
koledzy lekarze, którym nic nie brakuje, a chętnie służą "ustrojowi sprawiedliwości społecznej".
Wodą święconą wykonałem sobie krzyżyk na czole i na dłoniach, a po otworzeniu "Echa" trafiłem na modlitwę z 1700 roku, gdzie były zawołania do Pana Jezusa wywołujące łzy w oczach; Słowo Ojca, Królu Chwały, Twórco Wiary, Nadziejo Świętych, Dobry Pasterzu, Nasze Odpocznienie, Książę Pokoju, Zwycięzco Śmierci, Królu Pokoju...
Wielkie pragnienie modlitwy sprawiło ujrzenie, że miłość i pokój są niszczone przez Szatana. Popłynie koronka pokoju, a serce zaleje radość i moc do pracy. Dzisiejsze obrady Sejmu RP to dla mnie zły czas; żal mi "patriotów" z władzy ludowej.
Podczas modlitwy stałem się niezdolny do pracy, bo chciałbym paść na kolana w autentycznej komórce i tam wywołać do Boga Ojca. Jakże wielkie to cierpienie, którego nie wyrażę żadnym językiem. W tym czasie trafiłem na bałagan w przychodni, "kto pierwszy, ten lepszy". Nawet nie chcą przepuścić siostry PCK, ale przepuścili policjanta z pistoletem w kaburze.
Teraz ratuję ciężko chorą babcię (82 lata), która wczoraj miała niedokrwienie mózgu i chciała przybyć tylko do mnie, bo była przestraszoną śmiercią. Czuję, że została przywieziona do mnie przez Matkę Bożą, abym ją uspokoił, bo nie ma śmierci i najważniejsze jest pogodzenie się z Bogiem!
Z radości chwyciła moją dłoń w swoje ręce i chciała mnie pocałować. Widziałem, że za słowa o naszej wierzę. Nie pozwoliłem jej i uścisnąłem jej dłoń, a moje serce zalała miłość Boża.
Jej pieniądze oddałem najmniejszemu człowiekowi w naszym mieście. Nawet wyczułem, że przybył po receptę, ale spodziewał się obdarowania i pocałował mnie w twarz. Jakże pięknie Pan Bóg to wszystko prowadzi.
Około 13:00 w ustach pojawił się niesamowity smak, a to dzień postu w intencji pokoju na świecie. Serce zalała miłość i pokój, a tego nie można wypowiedzieć. Mimo wielu godzin pracy miałem wielką chęć do niesienia pomocy, a to był wyraźny zapał z nieba; wzdychałem tylko "Jezu mój, Jezu, Jezu", a ciepło rozlewało się w nadbrzuszu.
Szatan nie lubi pracy i pokoju z miłością. Przed atakiem demona zawsze pojawiała się wzmacniająca słodycz ze strony Bożej (jakby przytulenie dziecka przed zastrzykiem). Z pogotowia (na dole) poproszono, abym karetką pojechał do ciężkiego omdlenia na pogrzebie, a ja nie miałem dyżuru...jednak nie mogłem odmówić, ponieważ nie było lekarza!
Po powrocie ponownie poproszono na wyjazd do dziecka umierającego na wsi! Błyskawicznie poradziłem zdenerwowanej dyspozytorce, aby skierowała tam zespół z pediatrą, który był w pobliżu miejsca wezwania. Nie wpadła na ten pomysł, a cwany lekarz zasłaniał się transportem chorego dorosłego, którego przekazano karetce transportowej. To było typowe zamieszanie szatańskie.
O 15:00 podczas koronki do Miłosierdzia Bożego z radia popłynie informacja o mordercach. Szatan napada na nas przed spotkaniem z Bogiem, a szczególnie z Matką Bożą, której nienawidzi.
Serce rozgrywały zawołania z mojej modlitwy, padłem na kolana, ale właśnie przybyła sprzątaczka. Jakby na potwierdzenie intencji w telewizji pokażą wagary całej klasy, gonienie przestępcy samochodami, obrazy zbrodniczego wybuchu budynku w Kalkucie (60 zabitych i 150 rannych) oraz obrazy wojny w byłej Jugosławii. Popłakałem się, bo tam codziennie umiera 40 osób z głodu.
Razem z 60 tysiącami ludzi pozostał generał z ramienia ONZ. To tak jakby oddał swoje życie dla tych ludzi (ostrzał). Później napłynie obraz dziesiątek zamordowanych przez Heroda, a to były pierwsze ofiary zamieszanie szatańskiego.
Teraz wzrok zatrzymał czarny dym wylewający się falami z lokalnej kotłowni. Napłynęła osoba kolegi lekarza rozwiedzionego bez powodu, natknąłem się też na sukę policyjną...przykro mi, bo jestem obcy wśród swoich, czuję się jak trędowaty, a bardzo kocham moją ojczyznę. Tak samo było ze Zbawicielem...
Już wiem, że propozycja kolegi oddającego dyżur była od demona. Musisz zrozumieć, że odczytanie decyzji chwilki jest najważniejszą sprawą w naszym codziennym życiu na tym zesłania!
Na ten moment modlitwy Świętej Katarzyny otwierają się na zdaniu: Ja mam "korzystać ze Światła Boga Ojca i wszystko widzieć w Jego Prawdzie". W domu, na kolanach popłyną moje modlitwy, a dzisiaj jest św. Patryka...patrona piwoszy z obrazami ochlajstwa. Jakże chciałbym, abyśmy byli pierwszym na świecie państwem katolickim.
Płynie "Parsifal" Ryszarda Wagnera z zaleceniem, że mam dziękować za łaskę powołania do służby Bogu. Przypomniało się moje poranne zawołałnie: "z całą świadomością wybieram Ciebie, Ojcze i Tobie oddaję się całkowicie. Bądź bardziej we mnie, bym szukał Twej chwały"...
Jakby w podziękowaniu z telewizora popłyną słowa: "Szczęśliwy, kto wierzy, Szczęśliwy, kto miłuje". Z mojego serca wyrwało się dziękczynienie: "Ojcze mój! Twoja miłość do mnie sprawiła, że dałeś Swego Syna na pastwę szatańskiego bestialstwa. Jego krew i ciało dały mi życie prawdziwe w którym uczestniczę już tu i teraz. Dziękuję Ojcze za ten dzień z Tobą"!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 734
Tuż po wstaniu Zły atakował różnymi scenami z życia wskazując, że jestem niegodny, bo przyjąłem dar od jakiejś babci. Nie mogłem się modlić i musiałem użyć wody święconej...modlitwy odmówiłem, a serce zalała radość Boża!
Zaczynam pracę w przychodni i jestem zadziwiony sprawnością wszystkiego, bo gabinet wysprzątany, na wieszaku jest czysty fartuch, a moja wywieszka leży na sole. Wyczułem dobry dzień, a właśnie płynie jakaś ulubiona melodia. Wprost widzę, że to wszystko jest od Boga Ojca, a szczególnie pragnienie niesienia pomocy, które wynika z miłości do braci ziemskich i z mojego powołania.
Pierwszym pacjentem był nasz pracownik zwolniony z pogotowia, a to wywołało w pokrzywdzonym furię złości. Wskazałem mu, że władza jest przelotna...poprosiłem, aby cierpienie przyjął (uświęcił) i przekazał w intencji pokoju w b. Jugosławii oraz prosił Matkę Bożą o prowadzenie. Nigdzie nie dojdziemy bez Boga w cierpieniu i to niezasłużonym.
Szatan zalewa skrzywdzonych nienawiścią, a na kierownika reprezentującego władzę też ma swoje sztuczki wywołujące cierpienie. Wskazałem mu na znajomą kierowniczkę, która - z tego powodu, że musi zwalniać ludzi - rozchorowała się! Nie nadawała się na to stanowisko.
Palaczkę tytoniu poprosiłem o rzucenie palenia z pomocą św. Józefa (właśnie będzie jego święto), a chwalącej śmierć nagłą wyjaśniłem, że nawet po Eucharystii nie jestem przygotowany, bo to nie jest Ostatnie Namaszczenie. W jej rodzinie wszyscy umierali nagle!
Trwał nawał chorych z pocieszeniem, bo nagle zapłacili za dyżury w pogotowiu i otrzymałem 13-tą pensję. Moje serce i duszę zalało poczucie Dobroci Boga Ojca. Serce zarazem przeniknął ból, bo wokół jest tyle biedy. Przykro mi, bo wcześniej biedna kupiła wielką kawę i czekoladę, ale po chwilce oddałem ten dar, bo pasował innej z córeczką.
Zacząłem pracować w wielkim skupieniu i oddaniu, a ostatnia pacjentka całą nadzieję ma we mnie, ponieważ została zwolniona z pracy, a kwalifikuje się do renty. Dałem jej zwolnienie lekarskie.
Popłynęła koronka w intencji tego dnia, bo rządzący nie służą, nie kierują się Prawem Bożym, ale obowiązuje ich sprawiedliwość ziemska, a właściwie „nasza”. Z bólem serca zawołałem do Pana Jezusa, który był, jest i będzie i cały czas pragnie dobra każdego z nas! Pierwszy, a zarazem Ostatni na ziemi!
W budce na działce uśmiechnął się do mnie Pan Jezus Miłosierny, a z ostatniej strony „Panoramy” padną słowa: „Pokój z Bogiem Stwórcą. Pokój z całym stworzeniem” (Jan Paweł II), a w jej środku było zalecenie: „podzielmy się tym, co mamy”. Jakże chciałbym dużo mieć, aby dawać! Większa jest przyjemność w dawaniu niż w braniu.
Jak wielkim darem na działce jest zwykła budka, gdzie mogę w intymności paść na kolana. Zapaliłem lampkę, a podczas modlitwy łzy zalewały oczy, bo w wyobraźni ujrzałem siebie obok Zbawiciela - podczas spotkania Pana Jezusa z Matką Bożą - na drodze krzyżowej w Jerozolimie.
W „Echu Medziugorie” wzrok zatrzymały słowa (Jk 5. 4): Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Tak wiele na świecie jest wyzysku innych, szczególnie biednych. Dzisiaj, gdy to przepisuję (19.01.2018) na Mszy św. z uporczywie „patrzył” obraz Adama Chmielowskiego...brata Alberta („Być dobrym jak chleb”).
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 792
Tuż po przebudzeniu myśl uciekła do b. Jugosławii i czyniących wszystko dla pokoju...z żoną w tej intencji pościmy w środy i piątki (apel MB Pokoju). Trwał bój o wyjście na Mszę św. z pragnieniem modlitwy (w tym koronki pokoju), ale przeważało poranne zamieszanie z pustką w sercu.
W drodze do kościoła przeszkadzali zaczepiający mnie pacjenci. Nie docierały czytania, bo rozmarzyłem się zamówieniem Mszy św. w kościele, gdzie otrzymaliśmy ślub (w Słupsku) i przejazdem w wagonie sypialnym. Szatan ma nieskończony repertuar kuszenia: odciąga od spotkania z Panem Jezusem, a przed Eucharystią kusi wybrykami ciała.
Podczas powrotu do ławki starsza pani złapała mnie za rękę i zapytała czy mam zegarek? Wykonałem tylko przepraszający gest, a z serca wyrwało się zawołanie: „Jezu!...och Jezu!” Z powodu ekstazy siedziałem w ciszy, ponieważ była dłuższa przerwa pomiędzy nabożeństwami. Tak dobrze z Panem Jezusem...wówczas modlitwa jest niepotrzebna, bo Zbawiciel jest we mnie.
Te przeżycia pojawiły się niespodziewanie sprawiając moją całkowitą odmianę, ponieważ do czasu Mszy św. nie było we mnie „ducha”. W filmie można pokazać to 2-3 sekundowymi błyskami Pana Jezusa w koronie cierniowej. W kilka minut po Eucharystii moje ciało zostało zalane miłością i pokojem...musiałem głęboko oddychać prawie na granicy wzdychania. Czy tylko ja to przeżywam?
Po wyjściu z kościoła zobaczyłem klepsydrę 6-letniej dziewczynki, którą na ostatnim dyżurze załatwiał kolega. Do kogo teraz ucieka się jej matka, która kiedyś była u mnie i ściągnęła mnie na ziemię po próbie mówienia o MB Niepokalanej (św. Jehowy nie uznają kultu maryjnego).
Niewieście 66-letniej wskazałem na obdarowanie, którego nie ujrzy bez Światła Boga Ojca, a w ustach - z powodu tych świętych słów- pojawił się niesamowity smak aż odsunąłem picie kawy, aby go nie psuć. Innej, młodej i wystraszonej przekazałem, że w Eucharystii otrzymujemy pokój, który promieniuje na nasze ciało fizyczne.
Teraz samotnej pannie z dzieckiem mówię o naszym istnieniu po śmierci, a wdowie, której mąż zginął na pasach zalecam ofiarowanie tego cierpienia Matce Bożej, bo w ten sposób uzyska pokój.
Praca w przychodni trwała do 15.00, a w tym czasie falami napływała słodycz do serca z ciepłem w nadbrzuszu i niesamowitym smakiem w ustach. Nie można opisać tej radości z niesieniem pomocy...także duchowej. Może wyraziłaby to animacja komputerowa z grą kolorów i muzyki.
Tak chciałbym tutaj zostać i odmówić koronkę do MB, ale już słychać sprzątaczki i przyplątała się chora z biegunką. Deszcz zatrzymał mnie pod balkonem, gdzie wołałem do Pana Jezusa, aby przyjął w Swoim Miłosiernym Sercu czyniących pokój, aby zostali obdarzeni wszelkimi łaskami.
Pojawiła się łączność z Bogiem Ojcem, wszystko przenikał Pokój, którego namiastką jest nasz „pokój” czyli brak wojny. W tym czasie straciłem ciało, nic mnie nie obchodziło i wykonałbym każdą prośbę Boga Ojca...zrozumiałe stało się zgłoszenie o. M. M Kolbe na dobrowolną śmierć głodową za Gajowniczka.
Dobrze, że nie przyjechałem samochodem, bo wówczas modlitwa jest niemożliwa .Później próbowałem modlitwy na spacerze, bo w domu trwała pustka i rozdrażnienie, ale prawie wlazłem na śpiącego psa, młodzież krzyczała, towarzysze czuwali.
Niekiedy modlitwa musi być jakby wymuszona na ciele, które ma inne pragnienia (telewizja, uzależnienie od informacji). Po czasie nastąpiło powolne przesunięcie wskaźnika od ciała do duszy! Wołanie do Nieba trwało 2 godziny po którym smakował mi kawałek chleba z solą...
APeeL
- 14.03.1993(n) ZA TYCH, KTÓRZY WSTYDZĄ SIĘ KRZYŻA
- 13.03.1993(s) ZA MAŁŻEŃSTWA ROZBITE PRZEZ ZDRADĘ
- 12.03.1993(pt) ZA POMYŁKOWO SKAZANYCH NA ŚMIERĆ
- 11.03.1993(ś) ZA MOICH PRZYJACIÓŁ…
- 10.03.1993(ś) Diabli nadali...
- 09.03.1993(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE WŁADZA POCHODZI OD BOGA
- 08.03.1993(p) Wołanie o Pokój Boży...
- 07.03.1993(n) ZA ODDALONYCH OD KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO...
- 06.03.1993(s) ZA NIEPOWAŻNIE TAKTUJĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
- 05.03.1993(pt) ZA MOJĄ NIEWIERZĄCĄ RODZINĘ