Zerwany o 3.00 do porodu...siedzę w jasnej poczekalni pogotowia przez którą biegnie czarny żuczek. Czekam na personel karetki, któremu w tej chwili coś się śni, bo powinni już być. Pomyślałem: „łaska Pana mojego Jezusa Chrystusa niech będzie z nami!” Sanitariusz faktycznie zaspał, bo coś mu się śniło i nie mógł się obudzić.
Ja w nocy mam humor i mówię podczas przejazdu przez wieś, że jest to „Chłopska Droga”. Właśnie trafiliśmy na atrakcję...młodego człowieka sikającego na chodnik. Ja określiłem go „Bujakiem”, bo bujał się przy tym akcie desperacji.
Dzisiaj sanitariusz czka od godzin wieczornych i jeszcze teraz. Zdiagnozowałem go bez badania: „zjadł pan za mało, a wypił za dużo”, a to znaczy, że zjadł dwie miski bigosu, a wypił setkę wódki. Nie możemy trafić...do proszącego się na ten świat, pytamy Bujaka gdzie mieszka, a on mówi, że nie wie.
Rodząca wymaga cięcia cesarskiego, ale nie chcieli nas przyjąć w dwóch szpitalach, wcisnęliśmy ją trzeciemu wracając do bazy o 6.00.
Napadło mnie diabelskie zniechęcenie. Zapamiętaj jego przebieg: "nie wiem, co mam robić?" (skołowanie), dzisiaj będę normalny to znaczy niewierzący, nie idę do kościoła i nie słucham Mszy św. radiowej!
Jednak o g. 11.00 napłynęło zaproszenie do Sanktuarium MB Pocieszenia Strapionych...tam gdzie wróciłem do Boga. Zobacz jak precyzyjnie działa Bestia...ma dostęp do przebiegu dnia naszego życia. Serce zalała radość z pragnieniem spotkania się z Panem Jezusem!
Podczas walki z sennością i tuż przed Komunią św. mój nieprzyjaciel rzucił w moim kierunku: „coś mu odbiło, na każdej Mszy św. idzie do Komunii św"...oraz wytykanie picia wódki z podsuwaniem „wrogów”! Na tym polega siła przebaczania...
Kapłan kropił wiernych obficie (jak lubię) i uśmiechał się, bo to lany poniedziałek! Nawet zrobiło się rodzinnie. Zjednany z Panem Jezusem uciekłem w ciemny kąt, gdzie ze łzami w oczach powtarzałem: „Ciało Jezusa, Ciało Jezusa, Ciało Jezusa!”
Zarazem zrozumiałem, co powiedział kapłan wczoraj: nie ma innej drogi – modlitwa, Msza św. i Eucharystia! Tak, to prawda, ale musisz uważać, bo szatan też wie o tym! Zrobi wszystko, aby zakłócić ci spokój!
Pragniesz ciszy, a córka w salonie telewizyjnym ogląda głupi film, uśniesz - budzi krzyk, mówisz żonie o swoich doznaniach duchowych - nie rozumie i kontruje, czytasz w swoim pokoju czyli w kuchni - włącza się lodówka i tam przepycha się córka, a na dodatek wrócił synek – wywołując burdę. Na dodatek spróbowałem szwabskiego „Fjodora” – świństwo. Nie chodzi o płacz nad sobą, ale o niszczenie pokoju u wracających do Boga Ojca.
W ciemności uciekłem do lasku brzozowego i zawołałem do Pana Jezusa o pokój w wielu domach. Wróciły wczorajsze rozważania z pytaniem kapłana: Czy wiesz czego dokonał Pan Jezus, czy możesz to pojąć?
- Jezus jest w każdym z nas?
- Co to oznacza?
- Ojciec i matka dają nam ciała fizyczne, a Bóg Ojciec jest w nas w postaci duszy! Teraz rozumiesz skąd ta łączność! Ilu teraz myśli o Nim i pamięta? Ilu Go pociesza?
Wielu ludzi samotnych w tym kapłani uważają, że rodzina da im oparcie i pocieszenie. To nic bardziej mylnego! Prawdziwą pełnię może dać nam tylko i wyłącznie Zbawiciel! Nie kieruj się na żadne stworzenie ziemskie.
Naprawdę ono nie może dać spełnienia, bo jesteśmy stworzeni do czegoś większego. Cóż oznacza nasze nędzne ciało (zarazem cud stworzenia)? Dlaczego nie wierzysz, że masz duszę, która tęskni za Bogiem Ojcem? To jest dla mnie bardzo jasne, ale wielu waha się...z powodu uderzeń przeciwnika Jezusa! Nie lekceważ go, bo sam nigdy go nie pokonasz!
Czy ktoś, kiedyś mógł uwierzyć w istnienie szyby! Przepuszcza światło, wyłapuje głos, chroni przed zimnem. Nie widzisz jej, a jest! To śmieszne porównanie, bo dalej są to fale elektromagnetyczne, promieniowanie podczerwone i ultrafioletowe oraz ultradźwięki. Przecież zawsze były, ale dopiero teraz je „odkryliśmy”. Po powrocie do domu trafiłem na błogi p o k ó j…
APeeL
Przymus wewnętrzny nakazuje mi wstać i „czuwać”...wczoraj wieczorem na tym zdaniu zakończyłem czytanie Ewangelii. Po zapaleniu świecy czytałem dalej...nie wiedząc, że dzisiaj w wielu kościołach są całonocne czuwania!
Teraz zrywa żona, bo ustaliliśmy, że na rezurekcję pojedziemy do Sanktuarium Maryjnego. W tym czasie młodzi smacznie śpią, a starym spieszy się do Boga! Wstałem z wielką mocą, bo wiem, że Pan Jezus tam właśnie czeka na na mnie w Eucharystii!
Piękne kazanie: „Śmierć-grobowiec” oznacza zakochanie się w ziemi, w obłudzie ziemskich wartości, we władzy, a nawet zbrodni. „Zmartwychwstanie" to odwalony kamień i pusty grobowiec...odnalezienie Prawdy Jezusowej, modlitwy i Komunii św.!
Trzeba zacząć od siebie, zjednać się z Panem Jezusem w Eucharystii poprzez Sakrament Pojednania. Naprawde nie ma innej drogi. Ja już to wiem...nawet sprawdziłem na sobie”.
- Czy naprawdę rozumiesz co dzisiaj się stało? Co dokonał Pan Jezus? Napływa pytanie...
Ja w tym czasie ponownie wołałem o milczenie i mówienie – po otworzeniu ust – o chwale Boga Ojca i naszej wierze. Wg. rodziny (niewierzących sióstr) mówię „wciąż o tym samym”. Trudno być prorokiem we własnym otoczeniu, a nawet w kraju. Dowiedzą się wszystkiego, bo czas płynie.
Poprosiłem Zbawiciela o miłosierdzie dla zmarłych z mojej rodziny oraz o błogosławieństwo tego kapłana odprawiającego Mszę św., który mówi pięknie, wolno i z głębi serca, a ponadto robi przerwy z ciszą. Podczas Eucharystii nie chciałem iść do innego...w tym momencie ktoś popchnął mnie z tyłu i powiedział: "do tego w środku".
To właśnie był kapłan odprawiający Mszę św. za którego się modliłem. Żona była u tamtego i w momencie przyjmowania św. Hostii usłyszała z jego ust, że „dwie krowy stanęły" (zrobił się zator). „Panie Jezu jak różnych masz najemników (wyrobników)"! Wielu kapłanów jest niewierzących, wrogich Bogu, a nawet opętanych intelektualnie.
To jest zrozumiałe, bo przy słabej wierze są celem ataku sił nieczystych. Stąd porzucenia sutanny ze staniem się jawnymi wrogami wiary. Denerwowało przedłużanie się uroczystości, bo mam dyżur w pogotowiu (spóźnię się). Kapłan ponownie powtórzył: czy naprawdę rozumiesz czego dokonał Jezus?
W tym czasie stałem przy kamiennym pojemniku z wodą święconą, a demon posunął: „napluj!" Sam nigdy nie wymyśliłbym takiego czynu i to po Eucharystii. W pogotowiu nic się nie działa i udało się wyskoczyć na śniadanie.
„Niech łaska mojego Pana Jezusa Chrystusa spłynie na was”...powiedziałem do rodziny. Po drodze spotkałem „towarzysza od towarzyszenia” i zapytałem go: "czy ci, co zniewalają rodaków w Święta też wyganiają was na ulicę?"
W pracy trwała cisza, na stole był biały obrus. Ja w tym czasie trwałem w uniesieniu, głęboko oddychałem z zakrywaniem twarzy dłońmi: „Proszę Cię Panie Jezu, przyjdź, przyjdź do mnie”. Otworzyłem oczy, a cały ekran telewizora wypełniał wizerunek Pana Jezusa. „Spraw Panie Jezu pokój na świecie...pomóż wszystkim, którzy odeszli od Ciebie”.
Właśnie pielęgniarka otwiera drzwi ze słowem: pacjent! Nie było żadnego od 8.00 – 11.40! W tym momencie Pan Jezus pokazał mi, że od mojego wewnętrznego pocieszenia ważniejsza jest posługa choremu...w tym wypadku z napadem kolki nerkowej.
Teraz na dalekim wyjeździe trafiłem do małej dziewczynki o twarzy podobnej do Pana Jezusa. Po czasie do pogotowia wniesiono dziecko kopnięte przez konia (trafiło na kolegę), a ja w tym czasie zawołałem w smutku: „Panie Jezu bądź ze mną w każdej chwilce życia”.
Znowu daleki wyjazd z refleksją, że wiara jest nietelewizyjna, bo jak pokazać wszechogarniającą Miłość Jezusa, miłosierne cierpienia z pragnieniem zbawiania dusz? Na ten czas uderzyliśmy w średniego zajączka, który zdychał w drgawkach w świetle reflektorów…
APeeL
Tuż po przebudzeniu o 4.00...zapaliłem świeczkę i zacząłem czytać Ewangelię. Napłynęło natchnienie, a zarazem wielka rada, aby zawsze czynić to zamiast gadania! Ponadto trafiam na zalecenie o „potrzebie czujności”. Pan przychodzi i odchodzi kiedy chce, prowadzi nas różnymi nieprzewidzianym drogami i sytuacjami.
Właśnie mam dyżur w przychodni, gdzie trafiłem na ciszę, bo nie było pacjentów, ale zamiast czytać Dobrą Nowinę mówiłem o błędach św. Jehowy. Dopiero około 10.30 napłynął Pokój Boży z kojącą muzyką i słońcem.
Właśnie w tym momencie zły podsunął mi wyczyny córki, która zaczyna dbać o ciało (waży się i wpadnie w ciężką anoreksję). Prosiłem Pana Jezusa, aby pomógł jej. Wróciła rozmowa w której powiedziałem, aby nie pozwalała skakać po sobie szatanowi i nawróciła się. Odpowiedziała od demona, że: nie będzie się nawracać, ponieważ nie odwracała się! Nie wolno z takimi dyskutować...
Przez 4 godziny przyjąłem tylko 4 pacjentów, a przeczytałem tylko 3 strony! Telewizyjny obraz pokazał chrzest Pana Jezusa - przez Jana Chrzciciela - w Jordanie. To pięknie sfilmowana scena, która wywołuje łzy w oczach...chciałoby się te kadry zatrzymać i przesuwać, klatka po klatce!
Teraz w słoneczku słucham radia katolickiego...obrzędy Wigilii Paschalnej! Nigdy nie słyszałem o tym i nigdzie w tych obrzędach nie uczestniczyłem. Tam jest odnowienie naszego chrztu. Poszedłem na ten obrzęd, a dzisiaj nie denerwuje mnie już jasne światła, głośny śpiew oraz przedłużanie się ceremonii.
Pragnę tego wszystkiego. Na szczycie przeżyć demon podsunął pomysł, aby na drzwiach mieszkania dać napis: obiekt obserwowany całodobowo oraz pracę na starość w kościele (byciem blisko Boga!). Podsuwał też bunt: nie będę zastępował lekarza w oddziale. To przykład głupich rozproszeń...
Podczas pieśni: „Być bliżej Ciebie chcę”, ale to „bliżej” nie oznacza samej świątyni tylko nasze serce. Przecież większość tutaj posługujących to skierowani przez władzę ludową do „instytucji” wrogiej bolszewikom i wrogom Boga.
Przepisuję to 04.02.2021 r. po „koreańskiej” diagnoza koleżanek specjalistek z psychiatrii (w 2007 r.), które opis moich przeżyć po Eucharystii (ekstazy) określiły „brakiem krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”. Uznano moją wiare za chorobę i zawieszono mi pwzl.
Nie chce się wierzyć, że w dobie internetu można reprezentować takie kołtuństwo duchowe? Powinny mieć zawieszone pr. wyk. zawodu lekarza, bo zagrażają bezpieczeństwu publicznemu (katolikom). A za łamanie moich praw powinny być skazane na więzienie...jako nauczkę dla innych (badały mnie w komisji bez przewodniczącego). Nawet w Federacji Rosyjskiej tak nie czynią.
Jest nawet odwrotnie, bo właśnie takie są hołubione razem z ich kolegą z korporacji powalającym krzyż Pana Jezusa („drzewo” wg ich kolegi prokuratora). Z drugiej strony sprzyja takim Izba Lekarska, gdzie prezes, a obecnie wiceprezes (na wieczne czasy) Mieczysław Szatanek na Mszach św. „izbowych” (OIL w W-wie) całował sztandar w białych rękawiczkach i nikt mu nic nie zarzuca.
Jak sądzić takich wyznawców „ruskiej demokracji” w której nie wolno się przyznać do błędu lub przestępstwa. Nim się zorientowałem ominąłem najważniejszy moment liturgii. Przypomniał się kapłan – dyrektorek z pobliskiej kaplicy, który żartował, że podczas Konsekracji: „jeden pije, a reszta patrzy”.
Wiedział, że za wiarę zawieszono mi pr. wyk. zawodu lekarza, a także o tym, że moja łaska to mistyka eucharystyczna. Wśród kapłanów wielu jest z nadania władzy wciąż ludowej, a ich żarty płyną od Przeciwnika Boga.
Niewierzący neguje także istnienie Belzebuba, który takim pomaga do końca(tak jak jego agenda, władza ludowa), ale w próbie powrotu do Boga może ich zabić („zdrajców”). Nie ujrzysz tego boju bez widzenia wszystkiego od Boga Ojca.
Podczas Rewolucji Kulturalnej w 1980 r. (bolszewicy wszystko ładnie nazywają) trwało męczeństwo chrześcijan. W jednej z parafii zabito kapłana, zniszczono Tabernakulum i rozsypano Hostie św. W to miejsce spędzono dzieci i rozkazano im pluć na Biały Chleb. Mała dziewczynka zaczęła je zbierać i spożywać. Została zastrzelona na miejscu...
Ponownie zawołałem: „Panie Jezu proszę o milczenie, spraw, aby mówił przez mnie Duch Święty i każde słowo chwaliło Boga, nie urażało, ale koiło innych”.
Dzisiejszą Komunię św. przyjąłem za tych, którzy bezcześcili Biały Chleb. Nagle wszyscy obecni stali się „jako jedno”...minęło skrępowanie tym, że jestem wśród znajomych! „Zmartwychwstał Pan”...jakże piękna to pieśń i ten czas.
Z poświęconego ciernia zrobiłem Panu Jezusowi koronę. Mam na stole małą figurkę Pana Jezusa po św. Poniżeniu. Często, gdy „przypadkowo” dostanie się w moje ręce otrzymuję różne cierpienia duchowe lub życiowe. Ta koronka ma już 30 lat (przepisuję to świadectwo 04.02.2021 r.).
Przez trzy kolejne dni byłem u Komunii św.! "Ty Panie Jezu to sprawiłeś, to wszystko dzięki Tobie!"
APeeL
Wielki Piątek
Tuż po przebudzeniu pomyślałem o ustawionym spotkaniu z Lechem Wałęsą z telewidzami zadającymi pytania. Prezio Boleksław udawał naprawiającego naszą ojczyznę: „Nie widzicie manipulacji? Przecież nomenklatura się umacnia, a wmawiają, że już jest nowa. A jaki dyrektor został zmieniony?"
Ja w tym czasie wołałem: „Ojcze nasz” i „Panie Jezu Chryste, Synu Boga i wskazałeś na Ducha Św. Zawsze ze mną bądź”. Jakże mało ludzi wie, że nasza wiara to Prawda! U większości przeważa myślenie ziemskie, zatroskanie setkami błahostek, martwienie się o jutro, zdrowie dzieci i własne.
Wrzuciłem Ewangelię do teczki, poczytam dzisiaj, bo będzie mniej ludzi. To był duży błąd, ponieważ już podczas przebierania się wpadł młody, bo „słabnie”, a później w kłótniach wpadało po trzech naraz...”Jezu, Jezu, Jezu!" Głupoty i tragedie (rozrzut cierpienia):
- To pani pieniądze, jak mógłbym je przyjąć...mówię do umierającej na nowotwór, której pomogłem w uzyskaniu zasiłku opiekuńczego.
- Dzieciom należy się renta, bo jest to wypadek w rolnictwie...informuję zapłakanego teścia, którego zięcia zabiło drzewo.
- Proszę nie dawać mi „malowanych papierów”...pan się w nich kocha, tak jak cały świat.
- Pana zdrowie nie jest najważniejsze, przecież sam niszczył je pan swoją zachłannością (oprócz rolnictwa palił w kotłowni)...najważniejsza jest pana dusza! Nawet nie wie pan, że jest coś takiego!
Około 10.00 zauważyłem jak pojemny jest nasz mózg, bo miksują się w nim doznania mistyczne z tęsknotą za ciszą i Panem Jezusem oraz przeżywane rozmowy i cierpienia oraz skargi pacjentów ze słuchanym przemówieniem płynącym z radia. W tym czasie opisywałem karty chorobowe. To łaska podzielności uwagi...
Wszystko jest nauką, bo nagle wchodzi trzech pacjentów: kobieta umierająca na raka, pierwszy mężczyzna, któremu wczoraj zginął zięć oraz wiekowa pacjentka, b. nasza pracownica. Każdy z nich uważa się, że powinienem współczuć drugiemu Nawet przed chwilą kłócili się na korytarzu, a mężczyzna ocierał łzy. Czy nie jest tak z nami u Boga?
Nigdy nie wiesz, kiedy zadziała twoje dobro: oto młoda dziewczyna z rakiem piersi - pod wpływem pięknego filmu - zgasza się na zabieg. Mówi, że cały czas płakała, bo tam pokazywali płakała jej los, przed zabiegiem wszyscy z rodziny przystąpili do Komunii Św.
Wniosek: czyń dobro i nie patrz na doraźny efekt, ponieważ nie znasz owoców swojego działania! Przed kilkoma dniami "odbierałem", że ona przyjedzie. W myślach nazywam ją „dziewczyną o jasnej duszy”...nawet mówię jej to. Nie wiem czy jest wierząca, ale wyczuwam, że jest jeszcze nie obudzona.
Okrężną drogą mówię o duszy i o nieśmiertelności i widzę ją na drodze do Prawdy. Ona potwierdza, że miała przyjść wcześniej. Wyraża chęć przeczytania obiecanych książek (zawiozłem jej po pracy). Może trzeba pytać wprost: „dlaczego nie wierzy pani w Jezusa?” Jednak wiara jest łaską.
Teraz podczas ceremonii Wielkiego Piątku, umęczony walczę z sennością! Muszę uważać, aby nie przewrócić się! Mnie potrzebna jest cisza, przymglone światło okolicy Ołtarza św. z łagodnym głosem mówiącego o Jezusie, świece.
Przeszkadza stałe klękanie i wstawanie...głośny śpiew nad uchem, ludzkie szybkie czytanie („odprawianie” Misterium). Przyjmuję to wszystko w ramach nędzy ludzkiej. Czy to wszystko jest potrzebne Jezusowi, który pragnie odmiany naszych serc i autentycznej walki samego z sobą!
Po Komunii św. zawołałem: „Jezu pomóż w walce z gadulstwem” z powtarzaniem: „proszę o milczenie”.
Po powrocie do domu trafiłem na szał córki kłócącej się z żoną. To wyraźne działanie demona, który w końcu oderwie ją od wiary. Poprosiłem żonę, aby nie reagowała: „zostaw to, zaufaj Jezusowi, nie daj się sprowokować i to właśnie dzisiaj”…
APeeL
Początek dnia łagodny z kilkoma pacjentami. Podczas rozmowy z 75-letnią pacjentką mówię, że ci, którzy ją krzywdzą są zarazem jej dobroczyńcami...to trudno pojąć, ale nie ma innego sposobu na wypróbowanie naszej gotowości do przemiany duchowej. Zalecam, aby zamieniła nienawiść w miłość, objęła ich, przebaczyła i współczuła.
W chwilce ciszy chwyciłem „Dobrą Nowinę”, ale od razu są przeszkody, bo Zły czuwa i nie pozwala! Szatan to bardzo groźny i sprytny przeciwnik, a ja jestem bezbronny! Jak postępują inni, szczególnie ci, którzy go lekceważą, bo wykluczają jego istnienie!
Już na początku czytania podsunął myśl, aby „posprzątać w aktówce”...to typowa jego zamiana dobra prawdziwego (modlitwa) na dobro pozorne!
- Nie mogłam iść do Komunii św. bo przeklęłam i postanowiłam przyjąć Jezusa duchowo. Modliłam się i przepraszałam. Kapłan konsekrował Komunię św...wówczas jeszcze stał odwrócony. Z jego postaci wypłynęła postać Jezusa...”przeszedł” kilka kroków do przodu, uśmiechał się do mnie z łagodnością, a Jego Twarz była zraniona, a ręce otwarte. Tak opowiadała to zdarzenie przejęta staruszka, całkowicie sprawna psychicznie.
Idę na obiad i mijam obcą pacjentkę, a napływa, abym „załatwił ją najlepiej jak mogę!” Nawet nie wiedziałem, czy przyjdzie do mnie. Okazało się, że przyszła z mężem i męczy mnie o zapisanie zastrzyku na zaparcia (do pobrania w domu). Całkowicie diabelska sytuacja. Nie dałem się zdenerwować, wszystko wyjaśniłem, zapisałem leki, a ona wychodząc z gabinetu pocałowała mnie w czoło ze słowami „ja już jestem stara”.
Po powrocie z pracy całkowicie wyczerpany wpadłem w fotel i zasnąłem. W drodze na Mszę św. o 18.00 widziałem ludzi trzepiących dywany, a to czas Ostatniej Wieczerzy. Nigdy dotychczas nie brałem udziału w Mszy Św. upamiętniającej Ostatnią Wieczerzę. To przecież w Tamtej Chwilce ustanowiono Eucharystię i Sakrament kapłaństwa!
Szczytowy moment uwielbienia Boga...biją dzwoneczki, dzwonią dzwony, wszyscy śpiewają. Po Eucharystii drugi raz w życiu odczułem radość w sercu z jego otwarciem. Po powrocie do domu zrobiłem typowy błąd, bo rzuciłem się na jedzenie, oglądanie telewizji, gdzie Wałęsa był męczony przez „autentycznych” telewidzów, a dyskusja skończyła się kłótnią na temat szpiclowania! Natomiast nie miałem czasu na wysłuchanie słuchowiska "Ostatnia Wieczerza".
W ciszy powiedziałem: „Panie Jezu przepraszam Cię, bo bez Ciebie nic nie znaczę...znowu zostałem pokonany”. Po chwili napłynęły dwie propozycje:
„tabletka nasenna”...sen przyniesie ukojenie, ale wyłączy myślenie (zło)
„poczytaj przy świecy”...kontakt z Ewangelią (dobro).
Tak uczyniłem, a w ręku znalazło się pisemko z redakcji programów katolickich, a krytykowałem ich "działalność":
Szanowny Panie, łączymy się z Panem na dzień Zmartwychwstania Pańskiego w radości i z nadzieją na wieczne życie, które nasz Pan, Jezus Chrystus, tym dniem nam ofiarował. Życzymy wiele zdrowia i pogody ducha tak potrzebnej szczególnie teraz, gdy odradza się nasza Ojczyzna. Wesołego Alleluja!
APEL