Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.03.1990(n) Zajaśniałeś we mnie Panie...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 marzec 1990
Odsłon: 1023

    Przez cały tydzień przygotowywałem się do Komunii św. w dniu dzisiejszym. Układałem modlitwę (z różnych źródeł), ale nie zdążyłem. Wstałem o 5°° i przy świeczce, aby nie przeszkadzać w spaniu udało się skończyć.

    Później, podczas głębokiego snu "spotkałem" się z J. Englertem, który był zdenerwowany na koszty "drobnej reperacja hydraulicznej, było dwóch, każdy wziął kupę pieniędzy, nie będę chodził do teatru, za mało płacą”. Starałem się go uspokoić i "mówiłem", że mnie też mało płacą, ale każdy musi robić to do czego został powołany bez patrzenia na zapłatę".

   Wstałem i przepisałem modlitwę na maszynie. W klasztorze o. Koźmińskiego znalazłem miejsce dla mnie...w półcieniu za filarem, gdzie można zamknąć oczy i płakać. Wcześniej przeczytałem modlitwę, ale podczas zbliżania się do Komunii św. okazało się, że jest ona nieprzydatna.

    Teraz stoję z rękoma na twarzy, muszę mieć oczy zamknięte i „krzyczę” jedno słowo: "Jezu, Jezu, Jezu, Jezu". Teraz zrozumiałem, że Bóg prowadzi nas stale inną ścieżką. Kiedyś brakowało mi tej modlitwy, a teraz, gdy mam ją wystarcza zawołanie Pana Jezusa ("Tego, Który Zbawia").

    Zły próbował mnie rozpraszać i wskazywał na szybkie i niewyraźne czytanie przez kapłana, fałszujący śpiew młodego zakonnika i kazanie bez ducha. Dzisiaj jestem mądrzejszy i wiem, że nie przyjechałem tutaj po własne pociechy...tylko z miłości do Pana Jezusa, która ma pomóc mi w pracy nad milczeniem, panowaniem nad emocjami i trwaniem w dalszym czynieniu dobra.

    Wróciłem na moje miejsce i chciałem być smutny, ale w sekundzie odczułem, że Pan Jezus pragnie, abym się cieszył. Wprost "widzę" Go mówiącego do mnie „raduj się"! Nastąpiła lekka utrata poczucia ciała, a duszę zalała Radość Boża...i wciąż powtarzałem „Zajaśniałeś we mnie Panie Jezu! Zajaśniałeś...".

    Naglę moje serce doznało dziwnej i trudnej do przekazania łączności żoną, która miała iść do spowiedzi i Komunii św. po drugiej stronie kościoła...coś jak połączenie serc. Dzisiaj, gdy to przepisuję (06.02.2017) wiem, że jest to tzw. "przenikanie serc".

     Po powrocie do domu nastąpił typowy atak złego. Syn wyszedł wcześniej z kościoła, bo „ksiądz mówił głupoty...i dlaczego nie robi się dyskotek, bo nie ma dowodów na istnienie Pana Jezusa...to był zwykły człowiek, a Bóg wszystkim kieruje?"

- Synu. Dowodem na istnienie Jezusa jest Ewangelia, a jeżeli Bóg wybierze ciebie to Jezus może ci się objawić. Jezus nie był tylko człowiekiem, bo każdy z nas ma Boski wkład - nieśmiertelną duszę. Ciało Pana Jezusa stanowiło kropkę na Jego Duszy. Co do dyskotek...post jest naszym wyrzeczeniem i z tego powodu nie piję alkoholu w tym czasie. Ciekawe czy po mojej śmierci poszedłbyś na dyskotekę?

    Syn nic nie odpowiedział i nie miał żadnych sprzeciwów. Ktoś namieszał mu w głowie. Otworzyłem „Niedzielę” i zdziwiony przeczytałem: „Zbudź się, o śpiący, a zajaśnieje ci Chrystus”. Nigdy nie znałem tego zdania, skąd napłynęło do mojego serca...właśnie teraz?

    Późno. Myśl uciekła do daru śmierci we własnym łóżku...dawniej palono gromnicę i modlono się przy umierającym. Nagle zrozumiałem męczenników, którzy naprawdę kochali Jezusa...rozumieli swoją nicość i z tego powodu pragnęli śmierci takiej jak nasz Zbawiciel.

     Kochający Jezusa stale jest przygotowany do śmierci, bo dla ona nic nie oznacza...nie boimy się, wręcz pragniemy męczeństwa. Naprawdę nie wypada mi prosić o piękną śmierć! Czym sobie na nią zasłużyłem?

                                                                                                                                           APEL

24.03.1990(s) Służba Boża...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 marzec 1990
Odsłon: 1153

    3.00 ciężki, głęboki sen, a dyspozytorka pogotowia zrywa do kobiety z bólami serca. Ruszamy przy rozgwieżdżonym niebie, z ust kierowcy napływa nieprzyjemny zapach. Na półce nad chorą leży zapłata dla lekarza, którą w czasie badania mąż uporczywie mi wtyka i przeszkadza, a po zabraniu chorej do karetki wybiega za mną.

- Tak za darmo?

- Nie za darmo - to służba Boża!

    Podczas jazdy zaczynam „Ojcze nasz”, a napływa zapytanie: „Czy chcesz, abym ci się ukazał?” Tak stało się św. Katarzynie...na sekundę przed Eucharystią.

- „Panie Jezu, nie trzeba...wierzę w Ciebie i nie musisz mi się ukazywać, uczyń to jakiemuś wątpiącemu lub niewierzącemu”!

    W przychodni wyjątkowa pustka. Piszę modlitwę po Komunii Św. ale przerywa mi obca pacjentka, która „zjadła dwa wagony leków”. Dzisiaj przybyła i to w tym momencie, a do mnie ma żal, że tak powiedziałem, a przecież jest chora (67 lat)!

    Po zastrzyku stała się grzeczna i zapytała czy może jeszcze zgłosić się do mnie, a ja wskazałem, że ma swojego lekarza - i patrząc w jej oczy - zmieniłem ilość leków na jeden wagon. Uśmiechnęła się i wzrokiem potwierdziła, że tyle zjadła...

                                                                                                                                       APEL

23.03.1990(pt) Dzień za upadających chrześcijan

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 marzec 1990
Odsłon: 1035

    Bardzo ciężki i słaby jest człowiek z rana. Z wielkim trudem wstałem, a nagle napłynęła chęć do pracy. Na chwilkę otworzyłem „Dialog”, gdzie jest przestroga przed pocieszeniami, które może powodować diabeł!

    Pojawiają się wówczas różne widzenia, wewnętrzne pociechy, a to zwykła ułuda. Pocieszenie idące od Boga łączy się z chęcią natychmiastowego czynienia dobra, przenika serca, staniesz się wówczas dobry i łagodny, bo wiesz, że działasz w Imię Jezusa!

    Dziwne, bo dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (26.01.2017) czytałem art. „Od spirytyzmu do Spirytus Sanctus”. To życiorys bł. Bartola Longa ur. w 1841 r. w rodzinie włoskiej. Młody Bartolo dał się zwieść popularnemu wówczas spirytyzmowi, nowej, oświeconej religii, która była zalążkiem New Age.

    Na seansach spirytystycznych dochodzono - poprzez wypytywanie duchów - tajemnic świata nadprzyrodzonego. Tak doszedł do wąskiego kręgu czcicieli szatana i został wyświecony na jego kapłana. Opatrzność Boża odwróciła jego los.

  • Jeżeli pani jest wierząca, to musi pani być pewna i tą pewność głosić! Nie wolno wahać się i mówić: „coś tam jest”, bo ja odbieram to, że „coś z Jezusem jest”. Niech mi pani wierzy: „Jezus Jest i to wystarczy”!

  • Część ludzi to chrześcijanie niepraktykujący, a wg mnie niewierzący i tak jak Żydzi czekają na jakiś znak, na nadejście Mesjasza. Nie będzie już innego Zbawiciela...

    Około 14.00 wstąpiłem do domu, chwila odpoczynku...przycisnąłem dłonie do twarzy, bo znalazłem się w miejscu biczowania Pana Jezusa! W myślach widziałem dwóch ludzi, którzy uderzali sprawnie i celne rzemieniami zakończonymi metalowymi końcówkami.

    Jak można to wytrzymać? „Jezu mój, Jezu!”. Ja chcę być sam na Sam z Panem Jezusem, a tu dzwonek, wchodzi zdenerwowana żona, bo „córka znowu nie była w szkole” i zbliża się godzina mojego dyżuru w pogotowiu.

    W tym smutku i tęsknocie wchodzę do wspólnego pokoju lekarskiego, gdzie kolega przeklina podczas przyszywania guzika do fartucha.

- Nie klnij proszę, czy wiesz po co masz język?..mówię wolno i spokojnie.

- Do jedzenia...odpowiada.

- Nie, do chwalenia Boga...od rana do wieczora.

- Ty, to też...przecież mam wolną wolę!

- To prawda, ale wolną wole masz po to, aby czynić wszystko podobające się Bogu!

    Mój stan trwał około dwóch godzin, a teraz wiem, że w kościele jest droga krzyżowa, a ja nie mogę w niej uczestniczyć. W tym czasie odmawiałem rozważania z książeczki „Do Ciebie wołam Panie”. Przez ułamek sekundy poczułem w sercu ciężar krzyża Pana Jezusa, a w oczach zakręciły się łzy. "Widziałem" też Weronikę i płaczące niewiasty.

    Na wyjeździe zacząłem moją modlitwę płynie i było mi tak dobrze z Bogiem. Mijamy pijanego z koszulą na wierzchu i dwóch podobnych prowadzących się. Trafiła się też pijana kobieta z dwoma mężczyznami. Tak mi przykro, że ludzie nic nie wiedzą o Panu Jezusie i nie szanują dzisiejszego dnia.

   Nie potępiam ich, bo sam taki byłem i jeszcze nieraz sromotnie upadnę. Dzisiaj poszczę, nie mam nic na kolację, a pacjent dał mi całą torbę jabłek. Trafiłem też do ważnego urzędnika, a jako chory każdy jest malutki. Tacy staniemy przed Bogiem, bo tam nie liczy się nasza władza i posiadanie.

    W książce ambulatoryjnej znalazłem 5 tys. ale nie wiem dla kogo były te pieniądze: czy dla mnie czy dla kolegi? Sam zobacz jak trudno zostać świętym!

                                                                                                                      APEL

 

22.03.1990(c) Wzajemne przenikanie serc...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 marzec 1990
Odsłon: 1104

    Trzeba wstawać i chwalić Boga!...mówię do współdyżuranta. Zaczynam pracę wcześniej z radością w sercu. Zgłosiła się babcia 91 lat...u której byłem w śnie o typu eksterioryzacji. Widziałem stare łóżko z drewnianym bokiem i siennikiem.

- Na takim łóżku pospałby człowiek!

- Tak, ale zajęte...odpowiedziała w śnie!

    Wspólnie śmiejemy się z tego zdarzenia, a staruszka jest pierwszy raz w życiu u lekarza! Ma sprawny umysł, dobry słuch i wzrok...

- Pani może uczyć w szkołach historii!

    Teraz opowiada o potrawach w poście. W tamtych czasach to była kapusta i jej sok, ryby, śledzie, olej, chleb, a mleko piły tylko dzieci do 4 roku życia!

   Czas odpoczynku. Pracujemy z żoną na działce...radość trwała do momentu zasadzenia przeze mnie ziemniaków...na świeżo posianej marchewce. Krzyk, szum. Nic się nie odzywam, bo to jest tylko śmieszne.

    W domu dalej układam modlitwę na czas Eucharystii i z powodu pięknych zdań nie mogę spać. Wówczas nie wiedziałem, że to będzie moja łaska (mistyka eucharystyczna). Płynie piękny śpiew, a moja myśl pobiegła do Jezusa, do Jego Świętego dzieła. U Ojca Pio znalazłem określenie, że jest to „wzajemne przenikanie serc”.

   Jezus pokazał, że człowiek składa się z dwóch części: fizycznej i duchowej. Ja stwierdziłem, że moja część fizyczna śpi, a część duchowa nawet modli się. O część fizyczną nie wolno zbytnio się martwić! Trzeba żyć danym dniem i mieć małe potrzeby.

    Człowiek, który uwierzy, że ma część stałą (duszę) musi dążyć do Królestwa Niebieskiego. To nie jest łatwe, bo trzeba prowadzić życie święte, odrzucić świat i jego uciechy, modlić się, pokutować i znosić wszystko...na końcu odrzucić wolę własną. Śmierć nic nie oznacza - smutek jest zarazem radością, bo jest to moment powrotu do Boga.

    Tak rozmyślałem i nadszedł wielki smutek: „Jezu, Jezu, Jezu...dlaczego ludzie tego nie widzą?".                                                                                                                          

                                                                                                                            APEL

21.03.1990(ś) Jezus w sercu...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 marzec 1990
Odsłon: 1123

   Jadę do pracy i słucham modlitwy, której towarzyszy piękna pieśń: "Popatrz Matko jak Cię kocha lud”...aż nie chce się wychodzić z samochodu. 

    Około g. 9.00 podczas badania pacjenta tęsknota za Panem Jezusem osiągnęła szczyt, bo przypomniał się wczorajszy spektakl o Panu Jezusie...o Jego łagodności i zwracaniu się do rozmówców: „dobry człowieku"...

    Przesuwają się ludzie starzy oraz strapieni różnymi kłopotami, a ja jestem z nimi. Właśnie tłumaczę żonie alkoholika, że on nie chce pić, cierpi, jest chory i lepszy od niejednego.

    Około godziny 11°° nastąpił nagły miłosny zalew serca. Nie mogę tego wytłumaczyć, bo to jest tak jak oblanie kogoś wiadrem wody. To nie jest nasza zwykła miłość. To wyraźne działanie Ducha Świętego. Ta miłość w jednej sekundzie jednoczy moje serce z innymi ludźmi. Nie da się tego wyrazić ludzkim językiem!

    Jak mam wytłumaczyć staruszce, że dom i kawałek „swojej” ziemi jest jej niepotrzebny. Mówię, że wystarczy pani jedna koszula, łyżka, laska i różaniec! Tak jej mówię, bo wiem, że jest wierzącą, ale ona tego nie przyjmuje.

    Dzisiaj powtarzam  nagraną piosenkę „Białe róże”, która  stała się łącznikiem z Jezusem i dawała ukojenie. W tęsknocie wołałem w sercu (zapisałem to)...

<< Białe róże, ludzkich dusz blask to znak Twój, Panie.

    Białe róże dla Ciebie Jezu, biała chustka dla Twej Twarzy.

   Jezu mój! Jezu! nie zostawię Cię!..nie..nie..nie! >>.

    W chwilach działania Ducha Świętego staję się cichy, skłonny do milczenia, pełen pokoju wewnętrznego, na granicy smutku za grzechy moje, a także innych. Wówczas widzę rozdźwięk między tym jakim jestem, a jakim mógłbym być! Napada mnie żal z powodu mojej nędzy.

    Teraz zaczynam dyżur w pogotowiu z wolną chwilą, a Zły przypomina mi pierwszy kontakt seksualny i chce mnie wciągnąć w rozmyślania, ale nie idę na to! To jest coś innego niż wyrzut sumienia...

    Pędzimy z pacjentką do szpitala, a ja wołam: „Panie Jezu nie pragnę Twoich pociech...możesz je zabrać wg Twojej Woli - pragnę milczenia. Tylko ono sprawi, że nie powiem złego słowa. Wiem, że sam nie poradzę sobie z tą wadą!"

   Wróciłem z wyjazdu, zapomniałem o modlitwie i przez godzinę gadałem! 

                                                                                                                                            APEL

  1. 20.03.1990(w) Mieszanka dwóch światów...
  2. 19.03.1990(p) Dlaczego cierpią niewinni...
  3. 18.03.1990(n) NIERÓWNA WALKA Z KUSICIELEM...
  4. 17.03.1990(s) Smutny Jezu...
  5. 16.03.1990(pt) Różaniec...
  6. 15.03.1990(c) Pokora wobec wszystkiego...
  7. 14.03.1990(ś) Różaniec od papieża...
  8. 13.03.1990(w) Sens życia prawdziwego...
  9. 12.03.1990(p) Nie trzeba pośrednika...
  10. 11.03.1990(n) Bóg mnie zna...

Strona 2240 z 2365

  • 2235
  • 2236
  • 2237
  • 2238
  • 2239
  • 2240
  • 2241
  • 2242
  • 2243
  • 2244

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 683  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?