- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1195
Wczoraj był pacjent, który podczas pobytu w sanatorium miał sen...widział na swoim podwórku siostrę krzyczącą do męża. Z tego powodu wcześniej wrócił z leczenia i już w drodze dowiedział się o pożarze, a obok palącej się stodoły miał domek rekreacyjny pełen dóbr, które ocalały (zamrażarka, meble dla córki, itp.)!
Ja też mam sny do przodu, a w tym zostałem poczęstowany alkoholem na dyżurze i faktycznie piliśmy wódkę, a nawet nam zabrakło. Powiesz, że wstyd to opisywać, ale musisz zrozumieć, że Bóg - po latach - odjął mi ten nałóg, a sprawiły to modlitwy pacjentek i mojej żony.
Wstałem wcześniej i zabrałem karmę dla suki, która jest sama na działkach...tak jak wśród ludzi. To moja przyjaciółka, która skacze na mój widok, bo jest głodna, ale cieszy się nie tylko z jedzenia...nasza wspólna radość jest autentyczna!
Tutaj trzeba wspomnieć, a kieruję to do „miłośników” zwierząt całujących i śpiących z nimi, że Pan Bóg stworzył je z miłości, ale miłość ludzka jest inna, bo my jesteśmy obrazem Boga Samego. Często ta miłość jest tłumiona i przeważa w niej egoizm, żądza władzy lub nienawiść. Na tym tle promieniują święci, którzy mają nas zadziwiać, bo miłują swoich „wrogów”, a nawet oddają za nich swoje życie.
Nie miałem grosza w kieszeni i potrzebowałem pretekstu, aby wrócić z domu i kupić sobie piwo...wziąłem z kwiaciarni kwiaty bez zapłaty. W ten sposób poratowałem swoje ciało i podobnie chorego do mnie „narożnika”, który stał w deszczu. Tutaj przekażę, że „kac” jest wynikiem alkoholi fuzlowych, które spalane są po dostarczeniu „klina” (piwa lub innego alkoholu).
Przepisuję to 16.02.2018 (piątek), przed drogą krzyżową na której proboszcz będzie czytał przebieg życia alkoholika (jakby jego świadectwo), który w swoim życiu stracił wszystko...tak jak ja niósł diabelski krzyż, a u mnie trwało to aż do odjęcia nałogu.
To było wstrząsające szczególnie dzisiaj, gdy jestem na drodze do świętości. Mój los jest typowym przejściem od profanum do sacrum po olśnieniu i nawróceniu z radością trudu istnienia.
Tylko nie mów mi, że pragnienie zostania świętym jest pycha, a jak nazwać chęć zostania milionerem, dyrektorem, mistrzem tańca, ale nie różańca...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1169
W czasie dyżuru miałem kontakt z trzema przedstawicielami świadków Jehowy i byłem wezwany do kobiety...też z tej sekty. Ich wiara oparta jest na dwóch częściach Biblii, a przecież wiele przepisów żydowskich Pan Jezus skasował.
Nie wierzą w życie wieczne...Raj będzie na ziemi tylko dla nich (144 tys.). Nie wierzą też w Matkę Boską, bo Bóg nie miał Matki, a Pan Jezus jest u nich zwykłym człowiekiem...jak w Islamie. U nich dusza to krew...dlatego nie wolno jej przetaczać. Zobacz brednie Szatana.
Ogarnij cały świat takich „religii” na czele z narodem wybranym, który wciąż czeka na Zbawiciela. Cóż dziwić się New Age, Kościołowi Scjentologicznemu, a bliżej kalwinistom i zielonoświątkowcom oraz Neokatechumenowi, który wszedł do Watykanu tylnymi drzwiami. A do tego „przebierańcy” celebrujący samych siebie (masoneria)...
Na końcu jest wiara w ateizm urojony czyli komunistyczne budowanie zamków na lodzie...przez proletariat wszystkich krajów! Szatan ma nieskończony repertuar pomysłów wpuszczanych w swoich „przywódców”. Zauważ to na swoich „dobrych” pomysłach.
W czasie przejazdu słuchałem dawno nagranego nabożeństwa wyznawców Lutra:
<<Kto ma czyste dłonie i niewinne serce. Kto nie skłania duszy swej ku próżności. Błogosław i strzeż mnie Panie. Rozjaśnij nade mną Swe Oblicze i bądź mi miłościw...
Boże i Panie Mój, Królu Królów, Ojcze Niebieski!
Do Ciebie się zwracam
Do Ciebie przychodzę
Jesteś moim Panem i Zbawicielem
I proszę Cię, ażebyś Ty spoglądał na mnie, ażebyś Ty uświęcał moje życie, ażebyś Ty mnie prowadził i miał mnie w Swojej opiece.
Przychodzę do Ciebie - jako Twój syn!
Bądź ze mną tutaj i prowadź mnie!
Przemieniaj mnie wewnętrznie
Uświadamiaj, że jestem słaby i grzeszny /../ potrzeba mi Twojego działania, pomocy i przebaczenia. Dziękuję Ci za to, że dajesz mi nadzieję i uczysz przebaczania. Ty mi przebaczyłeś. Ty mi odpuściłeś moje winy.
Niech Tobie będzie wielka cześć i chwała za Twoją wielką miłość i za Twoje działanie wśród nas. Proszę Cię, Boże wysłuchaj mnie...Ojcze nasz!>>
Ładnie, ładnie, ale dzisiaj wiem, że ta „reformacja” (od reformy) to działanie Kłamcy Kłamców...
Wtedy Serce uciekło do napisana książki o Jezusie Chrystusie (na świecie jest wiele takich) w której będzie zmieszany ten czas. i tamten czas. Jak to połączyć? Dzisiaj, gdy to przepisuję i edytuję Pan sprawił, że czynię to na bieżąco z ukazaniem mojego nędznego losu (z przejściem od profanum do sacrum)...z ostatecznym przylgnięciem do Zbawiciela.
Stałem się świadkiem wiary, a nie tylko pouczającym, bo takich jest większość...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1170
Dzisiaj mam dobry dzień...w przychodni jest mało ludzi, wcześniej wróciłem do domu i mam radość z zakupów. Syn też miał dobry dzień...mówił o tym żonie.
Natomiast my rozmawialiśmy o cierpieniu. Ja wskazałem, że cierpienie Pana Jezusa Chrystusa jest szczytem tej piramidy, bo było w pełni niezasłużone, przyjęte dobrowolnie...także za oprawców i złych ludzi na świecie. Zbawiciel sprawił otwarcie Królestwa Bożego...także dla mnie.
Nagle załamał mi się głos, nastała cisza, zostałem uniesiony duchowo z pojawieniem się tęsknej miłości do Pana Jezusa. Myśl błyskawicznie ogarnęła cały świat i wszystko wokół. Tego nie można przekazać. Zdziwiłem się, bo jeszcze mam daleko do Boga Ojca, a tu takie olśnienie! Złożyłem ręce do modlitwy św. Brygidy.
Właśnie w tym momencie syn w podzięce za posiłek zamiast podziękować uderzył żonę w przeguby rąk. Śmiertelny atak Bestii był celny, bo nastąpił w momencie pisania moich słów o Bolesnej Męce Pana Jezusa!
Z pokorą zniosłeś dla mnie:
- zdradę ucznia
- aresztowanie przez wybrany naród
- oskarżenia fałszywych świadków
- niesprawiedliwy osąd trzech sędziów
- przywiązanie do słupa i biczowanie
- obnażenie z własnych szat
- odzianie w strój obłąkanego
- pośmiewisko
- ukoronowanie cierniami i kaleczenie
- włożenie trzciny do ręki!
- zasłonięcie oczu i twarzy
- obelgi,zniewagi, stek obelżywości
- policzkowanie
- oplwanie
- i wymyślne cierpienia, a później ukrzyżowanie!
Sam zobacz jak działa Przeciwnik Boga...na przebudzonego, który dopiero wszedł na krętą ścieżkę prowadzącą do Autostrady Słońca. Pokój zmącił krzyk, zabranie kolacji synowi ze stłuczeniem talerza i nastaniem złowrogiej ciszy.
W tym czasie napłynęły do mnie „dobre” rady: „wyniosę się stąd, pójdę grać w karty i wrócę jutro!” Krzyknąłem w sercu: „nie” i po 2 tabl relanium wszedłem do łóżka. Przypomniał się symboliczny sen w którym widziałem złoty sygnet w zlewie. Tak, bo zmarnowałem czas, który chciałem poświecić dla mojego Pana, Jezusa Chrystusa!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1194
Badam pacjentkę przywiezioną przez pogotowie i wyczuwam od niej złą energię oraz niechęć.
- Pamięta pan mojego męża u którego był pan karetką, a który zmarł po kilku godzinach...miałam przyjść i podziękować panu, byłam, ale miał pan szczęście! Jak pan mógł powiedzieć: „wzywać karetkę w czasie meczu"? Tego nigdy nie zapomnę...myślałam, że nie przeżyję jego śmierci!
Zawsze przed urlopem prześladują mnie zdradliwe przypadki, ciężkie stany i beznadziejne dyżury ze zgonami. Tak się stało, że byliśmy u dziecka obok, a sanitariusz jak zły duch stwierdził, że „zobaczyła karetkę”. Faktycznie był mecz, a pacjent był 8 dni w szpitalu (wezwano dwa dni po wypisie). Ponadto nie wiedziałem, że w naszym oddziale wewnętrznym jest dzisiaj lekarz dyżurny, bo przeważnie chorzy byli zdani tam na łaskę pielęgniarki.
Po kilku godzinach ponowne wezwano karetkę, ale ja byłem daleko. Po powrocie zauważyłem żonę chorego, która czekała, bo drugi lekarz pisał skierowanie do oddziału. Nagle pacjent upadł nieżywy. Wskoczyłem do ambulatorium i dokonałem skutecznej reanimacji. Przybyła karetka R i nie wierzyli, że to ten chory do którego pędzili na sygnałach…zmarł im w czasie transportu do szpitala.
- Pani nie wierzy w istnienie śmierci. Śmierć jest to tylko zaniedbanie lekarza, zła diagnoza, zbyt późne przybycie, a kolega zaprzestał właśnie reanimacji! Nie wiem z jakiego powodu umarł pani mąż, bo nie widziałem wyniku sekcji. Na mnie padło. Nie wiem czy tak miało być? Wiem jedno, że będę się za niego modlił, a kiedyś się spotkamy.
Dzisiaj nie postąpiłbym w ten sposób, a teraz, gdy edytuję ten zapis (14.10.2017) pokazują koleżankę pediatrę po 30 latach praktyki, która nie chciała przyjąć dwójki chorych dzieci, ponieważ nie były szczepione! Gdyby tak któreś umarło po wyjściu z gabinetu, a znam taki przypadek...
W ramach wdzięczności otrzymałem też telegram od pacjentki z rzucawką porodową, która dziękowała mi za uratowanie życia (wiara w lekarza), a moja pomoc polegała na szybkim transporcie do szpitala. Za jej telegram musiałem zapłacić 32 zł. (był taki system), a jeszcze nie chciałem reszty! Ładna mi pochwała!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1578
Podczas przejazdu do przychodni rozmyślałem jak można oderwać się od wszystkiego. Doszedłem do wniosku, że na wszystko trzeba spojrzeć z Nieba...tak jak bym nie żył. Cóż wówczas będą obchodziły mnie sprawy tego świata? Z tego wynika dalszy wniosek: trzeba umrzeć dla świata i ponownie narodzić dla Boga!
Na drzwiach gabinetu zauważyłem piękny plakat dotyczący 8 marca: „Uśmiech. Serce. Radość ...Starszemu Człowiekowi”. Bardzo lubię ludzi starych, szczególnie kobiety, bo kojarzą się ze świętością. Nigdy nie mówią o seksie w przeciwieństwie do dziadków.
Przepuszczono dziewczynę płaczącą z bólu w przebiegu szkarlatynowego zapalenie gardła. Ile piękna jest w ludzkich łzach! Moje serce zalała miłość i zrozumiałem jak bardzo kocha nas Pan Jezus. Tej Bożej Miłości (wszechogarniającej) nie zrozumie normalny człowiek.
Na ziemi trwa walka o ludzkie dusze. Pan Jezus wskazał, że istnieje inne życie dla którego warto się poświęcić. W duszy pojawił się błogostan, a w tym momencie usłyszałem krzyk narodzonego dzieciątka z izby porodowej znajdującej się poniżej mojego gabinetu.
Dziwne, bo zaczęły śpiewać ptaki (przychodnia leży w środku lasu), a światło słoneczne wpadło przez okna. Podobnie jest podczas naszej śmierci z radością powrotu do Raju! Ból śmierci i radość z życia wiecznego.
Na początku dyżuru w pogotowiu zmieniliśmy kolejkę wyjazdową! Tak często zdarza się w zgranym zespole, bo do wypadku pasuje chirurg, a ja do chorych „wewnętrznie”.
Właśnie trafiłem do umierającej z powodu raka trzustki, która mówiła szeptem, a w tym czasie przez dren z jej brzucha wypływała żółć (do pojemnika). W karcie informacyjnej zalecono, aby piła ją z piwem.
Na stoliczku miała wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego oraz modlitwy do Miłosierdzia Bożego przekazane s. Faustynie. Potrzymałem ją za rękę i zawołałem: „Panie Jezu! Ty Jesteś w niej”.
Trafiłem też do pacjentki, która w wyniku pożaru straciła dom. Przed kilkoma dniami u sąsiadów w bloku spaliła się kuchnia. Duża rodzina, wszystko energicznie naprawiają, ale wyobraź sobie biedaka tracącego dobytek, przepędzonego z miejsca zamieszkania lub bezdomnego.
Tą staruszkę przygarnęli sąsiedzi i leżała w kuchni letniej przy oborze z dochodzącym zapachem nawozu. To pusty pokój z łóżkiem i stołem. Z powodu wieku i swojego nieszczęścia doznała niedokrwienia mózgu. Zabrałem ją do szpitala, bo tutaj jest nikomu niepotrzebna...
Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.09.2012) napłynął wielki ból z pragnieniem pójścia na drugą Mszę św. w tej intencji (wówczas nie uczestniczyłem w codziennym nabożeństwie). Wyszedłem w wielkim uniesieniu i chciało się płakać.
Trafiłem też na art. „Umarli uczą spokoju” Mileny Kindziuk, gdzie pracownik prosektorium mówi, że zmarli są po walce i czas dla nich już nie istnieje. On ma zadanie, aby wyglądali jakby zasnęli, bo to wniesie ukojenie dla rodziny.
Ja znam strach ludzi przed śmiercią. Nigdy nie myślą o tym dniu, boją się rozmawiać na ten temat, nie przygotowują się duchowo i chwalą śmierć nagłą, a później złorzeczą...
Ten ból powrócił ponownie po 3 dniach...też w drodze do kościoła. Wprost znalazłem się przy umierających w opuszczeniu, a właśnie odmawiałem „Św. Agonię” i wypadło wołanie Pana Jezusa: „Boże, mój Boże! Czemuś Mnie opuścił”... APeeL
- 07.03.1989(w) Nowe stworzenie…
- 06.03.1989(p) Piękny wizerunek...
- 05.03.1989(n) Pan Jezus Jest!
- 04.03.1989(s) Mało znana ścieżka...
- 03.03.1989(pt) Biedny czeladnik...
- 02.03.1989(c) Cierpliwie szukaj Mnie każdego dnia!
- 01.03.1989(ś) Cel ostateczny mojego życia...
- 28.02.1989(w) ZA DRĘCZONYCH PRZEZ BLISKICH
- 27.02.1989(p) Początek drogi duchowej...
- 26.02.1989(n) Z łaską wiary wszystko jest inne...