Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

19.09.1997(pt) ZA DZIELĄCYCH SIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 wrzesień 1997
Odsłon: 1179

opr.25.01.2010

     Trwa prezydencka kampania wyborcza. Towarzysze napisali w „Trybunie”, że mamy wybór „SLD lub Ciemnogród”. Przebudziłem się i postanowiłem wystartować; „tak, wiem, że się nie nadaję na prezydenta, ale Wałęsa i Kwaśniewski nawet o tym nie wiedzą”. Wstyd się przyznać, ale lubię moje żarty!

    Podziękowałem Panu za pomoc. Ja jestem „zamordowany w pracy”, a kolega poprosił o zamianę dyżuru i trafił na straszny wypadek. Pan jest Dobry każdego dnia. Właśnie z kasety płynie melodia; „To były piękne dni”, a moje serce uciekło do Pana Jezusa; „Panie Jezu! każdy dzień z Tobą jest piękny”.

    Siostra śpiewa o Najświętszym Sercu Zbawiciela, a moje wprost omdlewa. W czytaniu 1 Tm 6, 2c-12 „Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść (...) Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni (...)”.  Ew Łk 8 1-3 „o niewiastach, które im usługiwały ze swego mienia”. Łzy zalały oczy podczas podchodzenia do św. Hostii...”Kochajmy Pana, bo serce Jego”...

    W przychodni straszliwy nawał chorych. Malarka obiecuje obraz Pana Jezusa padającego pod krzyżem. Łzy zalały oczy, bo jest u mnie rolnik - kamieniarz (rozbijał kamienie), który w 8 r. życia stracił ojca. Po pracy przesuwają się obrazy ludzi, którzy dzielą się z innymi.

    Sam lubię oddawać to, co otrzymuję. Teraz zbieram winogrona dla współpracowników. „Patrzy” słonecznik „dwa w jednym”, a podczas pisania zdjęcie bliźniaczek mających jedno serce!  W ręku art. „Matka Teresa Indyjska”. Przepisuję intencję, a z tv „Trwam” płynie informacja o przytulisku dla bezdomnych.

    Dzisiaj żona dzieli swoje łoże, bo przyjechała córka i zajęła moje. Oglądamy film o tenorze, który przed koncertem pomógł choremu psu sąsiadki, a przez to zachrypł, ale miał szczęście, ponieważ koparka uszkodziła kabel elektryczny budynku opery.

   Podziękowałem za ten dzień.                                                                                                APEL

 

18.09.1997(w) ZA ZATROSKANYCH W SERCU

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 wrzesień 1997
Odsłon: 575

   Budzik się „pomylił”, ale tak miało być, bo trafię na właściwą mszę. W telewizji  trwają manipulacje; zalecają głosować na Unię Pracy, która później połączy się z SLD, a to wywołuje w moim sercu zatroskanie o ojczyznę. Teraz Michnik zaleca mordowanie nienarodzonych. Uzasadnienia to przykładem zgwałconej przez chorego żołnierza. On się jąka...może zaczniemy od takich!

   W tym momencie wzrok pada na Matkę Teresę z Kalkuty. Później w ręku znajdzie się art. „Matka Teresa Indyjska”, gdzie zdanie „[...] Być niechcianym to najgorsza choroba [...]”.

   Piękne czytania Mdr. 4, 7-15 o czcigodnej starości z życiem nieskalanym. Podczas konsekracji łzy zalały oczy, a serce rozrywa ból. Siostra śpiewa; ”umiłował nas do końca”. Właśnie dzisiaj Pan Jezus w świątyni zostawił Św. Rodziców dla Boga, a ja martwię się o syna, bo spóźnił się na autobus pospieszny, a ma imieniny (wziął słodycze).

   Dzisiaj wziąłem wolny dzień, ale załatwiłem chorych. Nie lubi mnie Szatan, bo męczy mnie urzędniczka (miała wiele spraw). Laborantka wychodzi i pokazuje Jezusa Miłosiernego, którego jej podarowałem. Przed laty namalowała go moja pacjentka.

   W ręku mam wizerunek Św. Michała Archanioła. Jedziemy teraz brzydkim autobusem, a nad kierowcą jest wizerunek Jezusa Miłosiernego + s. Faustyna + Różaniec! Płynie moja modlitwa.

   Nie opiszę Ci stanu mojego serca, bo dla przeżyć duchowych nie ma wyrazów w naszym języku. Otwieram oczy, a wzrok pada na piękny przydrożny krzyż (miejsce wypadku). Teraz jesteśmy w Instytucie Onkologii w Warszawie. To miejsce wielkiego smutku i zatroskania ludzkich serc.

   Jakże chciałbym dać chorym Świętego Michała Archanioła. Płynie koronka za ludzkość. Badanie żony wypadło dobrze; zdrowa. Krążymy po sklepach, a wzrok zatrzymuje ogłoszenie o zaginięciu dorosłego mężczyzny! Wyobraź sobie zatroskanie jego bliskich.

   Moje serce jest zalane miłością Bożą i współczuciem do tych ludzi. Teraz wracamy pięknym autobusem w którym płynie muzyka peruwiańska. Ta muzyka pasuje do przeżyć dzisiejszego dnia. To bliskie mojemu sercu i wywołuje łzy. Trafiamy na wypadek; potracono chłopca. Trafił się lekarz, czekają na pogotowie. Wołam za jego rodzinę oraz dzieci adaptowane.

   Dziękuję za szczęśliwy powrót. Serce zalewa ból Pana Jezusa spowodowany jego miłością do ludzkości. Nie zrozumiesz tego. Dlatego śpiew Peruwiańczyków i narzucanie się ludzi starych, inwalidów. Nawet trafiły się dwie kobiety karłowate i para Wietnamczyków (ona w ciąży). To ludzkość.

    Pan Jezus kocha nas wszystkich, a my tylko swoich. Ja współcierpię dzisiaj przez 3 godziny z Panem...to Jego krzyż. Jakże piękny to dzień; słodycz Boża, cierpienie, sprawy ziemskie i modlitwy.

                                                                                                                                  APeeL

17.09.1997(ś) ZA PROWADZĄCYCH SŁODKIE ŻYCIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 wrzesień 1997
Odsłon: 558

   W śnie byłem na wycieczce autobusowej, gdzie rozmawiałem z babcią bojąca się śmierci i pozdrowiłem kapłana; "Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus". Zdziwiłem się, bo wyjdzie do odprawiania Mszy św. o g. 7.00.

    Płyną piękne słowa o Bogu Ojcu, a łzy zaleją oczy podczas wołania; „Tato, Tato”. Po św. Hostii słodycz zalała duszę i nie chciało się wyjść, ale trzeba biec do pracy...mimo, że kolega wrócił będę ciężko harował (8.00 - 15.15).

    Nie znałem intencji modlitewnej tego dnia, ale;

  • rano pokazano Balcerowicza w pałacu
  • ktoś podarował mi miód
  • żona upiekła sernik na imieniny syna, do jego pracy
  • nazbierałem poziomek dla żony
  • na działce w słońcu spożyłem 3 słodkie gruszki...
  • wcześniej wzrok zatrzymała piękna willa oraz bar „O’key”
  • plakat z zadowolonymi członkami Unii Wolności
  • oraz świat knajp i kasyn, a w ręku znalazły się karty.

   Do tego popłynie piosenka; "Jak przeżyć wszystko jeszcze raz? Jak otworzyć świat"? Jakże pasują tutaj słowa mojego wołania sprzed trzech dni (14.09.1997), gdy na dyżurze w pogotowiu napływała Obecność Boga Ojca. W tym momencie chodzi o ukazanie "słodkiego życia" na ziemi w stosunku do Słodyczy Niebiańskich.

   W tym stanie zacząłem wołać do rozgwieżdżonego nieba; Tato! Ojcze! Tatusiu! Tato"...tej tęsknej miłości nie wypowiesz żadnym językiem. Może to zrozumieć tylko matka ludzka, która straciła dziecko i dzieciątko w ramionach taty ziemskiego!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (17.10.2019) w "Miłujcie się" (5/2018) jest art. "Żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk (Flp 1.21) jest świadectwo wiary, muzułmańskiego duchownego (malwany) dr Mario Josepha, który zdziwił się, gdy podobnie do mnie nazwał Boga "Tatą". Jak wielką przeżył radość, bo; "Stworzyciel świata jest naszym Tatą!"

   Napłynęła bliskość Boga Ojca, zgasiłem światło, padłem na kolana i z płaczem wołem; "Tato! Tato! Tatusiu!...Och Ojcze mój!" To był jeden jęk serce odłączonego od Serca Boga Ojca...trwało to chwilkę, ponieważ więcej nie wytrzyma ludzkie serce, a szczególnie moje chore. Nawet teraz, gdy to piszę płaczę.

    "Bóg Ojciec mój Tata Jedyny i Ostateczny uczynił wszystko jak obiecał." Na ten czas w "Vox Domini" trafiłem na Słowa Pana Jezusa; "O, jakaż Słodycz Twojej miłości, jakiż w Twym Sercu zbytek czułości"...

                                                                                                                              APeeL

 

16.09.1997(w) ZA MARNUJĄCYCH CZAS ŁASKI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 wrzesień 1997
Odsłon: 563

    Płynie koncert rockowy na rzecz poszkodowanych, a moje serce zalewa miłość do ludzi. Łzy kręcą się w oczach, bo przesuwają się straszliwe obrazy głodujących w Korei Północnej. Trwa komunizm i...susza! Dla odmiany w Korei Południowej zamykają kopalnie, co grozi także Polakom. Ile lęku jest w sercach górników i ich rodzin, obawa o jutro.

    Przede mną policja zatrzymuje piękny samochód. Przesuwają się pacjenci: pochylona staruszka i głuchy dziadek. Przypomina się najstarszy Polak (110 lat). Ile bezradności jest w takich ludziach. Jakże lubię „te dzieci” i z serca im pomagam, a chwilami duszę zalewa słodycz Boża. To działanie Ducha Świętego dające wzmocnienie.

    15.00 Nie znam intencji modlitewnej dnia, ale zatrzymał się zegar w radiu, a na stole patrzy „Echo” ze słowami MB Pokoju z 25 08 1997 o czasie łaski. Zaczynam modlitwy, ale „nie idą”. Działka. Dopiero w drodze do kościoła wołam w mojej modlitwie, a w myślach Chiny, Korea, Sowiety...i naród Zbawiciela (Żydzi).

    Święta Hostia zalał serce i duszę, Później wróci pustka i zniechęcenie. Przypomina się zegar i starzy ludzie. To oznacza przepływający czas. To czas dany na nawrócenie, a większość umiera „martwymi”. Takimi jak ja teraz w ciele...

                                                                                                                        Apele

15.09.1997(p) ZA ZBOLAŁYCH W SERCACH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 wrzesień 1997
Odsłon: 627

MB Bolesnej

   Śniła się awaria hydrauliki. Właśnie zgłosiła się pacjentka załamana zalaniem remontowanego mieszkania i sąsiada mieszkającego poniżej. Dziwne, bo w moim gabinecie mam przerwę w dostawie wody, a pacjentka przyniosła mi poświęconą wodę z Lourdes.

    Trwał straszliwy nawał pacjentów z wieloma obcymi. Z pacjentem umówiłem się na wizytę, ale zapomniał mnie wezwać i dopiero dzisiaj przypomniał sobie, że jest chory!

   Z umęczenia chciało się płakać, bo nie lubię odmawiać, a jest to nawet niebezpieczne. „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną!”. Przesuwają się pacjenci, których serca rozrywa cierpienie:

- przybyła staruszka, której nagle zmarła córka-opiekunka (udar)

- wdowa z dwójka dzieci, której mąż się powiesił

- biedna, której padł koń i dwie krowy!

- młoda mająca matkę przykutą do łóżka!

    To jedno wielkie cierpienie, a przepływają ofiary powodzi, spaleni, inwalidzi wojenni, biedni, samotni i porzuceni.

    Dzisiaj jest wspomnienie MB Bolesnej. Moje serce zalało poczucie bólu tych ludzi. Wielu pacjentów proszę o przekazywanie swoich cierpień Matce Bożej (uświęcanie cierpień), ale nie wiem czy to czynią, bo u większości jest mała wiara w Boga. Wracam do domu ze łzami w oczach odmawiając moją modlitwę.

    Na Mszy św. wieczornej stałem pod stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus na krzyżu, Matka i Jan. To ja tam jestem. Ten dzień i tę Mszę św. z przyjęciem Ciała Zbawiciela ofiarowałem w intencji dnia.

    Łzy zalewały oczy, bo przesuwał się świat cierpień; rodzin zmarłych, opuszczonych, bezdzietnych, biednych. W telewizji poinformują o zaginięciu dwóch samolotów, jeszcze wypadki z ofiarami. W „Zawsze po 21.00” zmarł pacjent odesłany ze szpitala (rzekomo pijany). Złość i bezsilność zalewały serce, a piszę to przed wizerunkiem MB Pokoju... 

                                                                                                                                       APeeL

  1. 14.09.1997(n) ŻYJĄCYCH W POCZUCIU OBECNOŚCI BOGA
  2. 13.09.1997(s) ZA ZGARNIĘTYCH PRZEZ SZATANA
  3. 12.09.1997(pt) ZA POWOŁANYCH DO POSŁUGI
  4. 11.09.1997(c) ZA FAŁSZYWIE DOBRYCH
  5. 10.09.1997(ś) ZA TYCH, KTÓRYM ODEBRANO DZIECI
  6. 09.09.1997(w) ZA ZAGARNIĘTYCH W NIEWOLĘ
  7. 08.09.1997(p) ZA OFIARY AWARII
  8. 07.09.1997(n) ZA OMIJAJĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
  9. 06.09.1997(s) ZA NIECHCIANYCH
  10. 05.09.1997(pt) ZA DZIELĄCYCH SIĘ Z SERCA TYM, CO POSIADAJĄ

Strona 1851 z 2371

  • 1846
  • 1847
  • 1848
  • 1849
  • 1850
  • 1851
  • 1852
  • 1853
  • 1854
  • 1855

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1961  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?