- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 529
Wychodzimy do kościoła, a ja przezornie żegnam się wodą święcono wg zaleceń Pana Jezusa, bo po głowie chodzi Lech Wałęsa ("Boleksław"), któremu zrywam z piersi wizerunek MB Częstochowskiej...ze słowami; "dość jest szkodzących Kościołowi Świętemu!" Napłynął fałsz tej formacji, bo na znaczku dali Jana Pawła II z Wałęsą!
W uniesieniu poprosiłem Ojca Prawdziwego i Pana Jezusa o miłosierdzie dla wszystkich poróżnionych pokoleniowo z obrazami rodzin rozdzielonych przez konflikt; brak wyrozumiałości dla młodych, opuszczenie starszych...to cierpienie jest nieskończone!
Napłynął pokój, a przy modlitwie za rodzinę zatrzymałem się nad łóżkiem śpiącej córki i poprosiłem Pana Jezusa o uzdrowienie jej ciała. Podjechałem do kościoła, a wzrok zatrzymał się na stacji; "Pan Jezus spotyka Swoją Matkę". Łzy zalały oczy, a ból przeszył serce, ponieważ przepłynęły obrazy braku szacunku (dla starszych) i zrozumienia (dla młodych).
Na ten czas w czytaniach spotkanie Jakuba z ojcem Izraelem. Ten płacze w objęciach, ojca, a ojciec stwierdził, że teraz może spokojnie umrzeć. Intencja jest wynikiem przeczytania zawołań matki Teresy w drodze krzyżowej; "w ten sposób młodzi i starsi stają się ziarnem pokoju i pojednania."
Przepłynęła dobroć mojego ziemskiego ojca...jak pięknie ukazuje nam wszystko Mądrość Boga Ojca, który to urządził! Po wstaniu do Eucharystii przy mojej ławce zauważyłem klęczącą "opiekunkę", która po moim spojrzeniu zaczęła żegnać się...jak na kursach.
Wróciły słowa z dzisiejszej Ewangelii; "posyłam was jak owce między wilki /../ strzeżcie się ludzi /../ A gdy was-wydadzą /../ prześladować będą w jednym mieście uciekajcie do drugiego /../."
Jakże chciałbym zostać tutaj po zjednaniu z Panem Jezusem, a tego pragnienia nie wypowiesz...muszę jednak uciekać, bo czeka mnie ciężka praca w przychodni. Czy emeryt - rencista zna dar (czas) jaki otrzymuje od Ojca?
Dzisiaj jest spokój, nawet mogę wysłuchać nauki z radia Maryja, gdzie kapłan mówi o New Age, ale nie wspomina o Szatanie! Pojawiają się "pacjenci";
- proszący o dłuższe zwolnienie, aby namalować obraz Matki Bożej dla kościoła!
- podobna, ponieważ idzie na pielgrzymkę do Częstochowy
- natomiast znajoma pielęgniarka wyjeżdża do sanatorium z dzieckiem i trzeba znaleźć dla niej chorobę!
W południe serce i duszę zalała niewypowiedziana chęć modlitwy, padnięcia na kolana w kąciku...prawie nie miałem ciała, a właśnie zaczął się szczególny napór ludzi! Jak wielkie to cierpienie...
Ostatnią pacjentką była starsza pani z wnuczką (potwierdzenie intencji); pomagam im, śmiejemy się i kończymy wizytę postanowieniem, że ja pomodlę się za nią, a ona za mnie! Wszystko rozumiemy, a wnuczka słucha tego zdziwiona.
Wyjechałem na działkę, zmieniłem kwiaty Panu Jezusowi pod krzyżem i odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia; w tym za nas, córkę i syna.
Na dyżurze w pogotowiu Pan dał kojący sen, a w tym czasie kolega "rzucił" w naszym żargonie staruszkę na oddział wewnętrzny z zatruciem pokarmowym, a tam nie ma lekarza dyżurnego (nie chciało mu się jechać do odległego szpitala zakaźnego). Fuszerka jest wszędzie, ale ta zagraża życiu chorego.
Dzisiaj mam post ścisły (wypiłem tylko kawę) w intencji pokoju na świecie i wespół z Panem Jezusem umierałem w mojej modlitwie serca; za rozdzielonych pokoleniowo. Skulony, na ławce z twarzą w dłoniach wołałem z całego serca do Boga Ojca o miłosierdzie dla "dusz rozdzielonych wiekiem podczas życia ziemskiego."
Teraz na nagłym wyjeździe - pod pięknym niebem - pasuje cz. chwalebna różańca...zachodzi słońce, a na horyzoncie jest las, łąki zielone i pola uprawne.
Nadszedł też czas skończenia "św. Agonii Zbawiciela", bo wzywają do dwóch staruszek po 80-ce...jedna z nich jest umierająca i zaleciłem, aby nie starały się przedłużać jej życia, wystarczy pielęgnacja, a drugą - z udarem niedokrwiennym - zabraliśmy do szpitala. Jak wielka to próba "pokoleniowa".
Jakby na osłodę wstąpiliśmy do piekarzy, gdzie pachniały wielkie bochny chleba (nigdzie takich nie widziałem). Kupiłem bułeczkę - pierwszy posiłek.
"Dziękuję Ojcze za ten dzień"...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 538
Nowy dzień, po północy zrywają do porodu, płyną modlitwy, a Maryla Rodowicz śpiewa mi, że; "ty to masz szczęście". Tak jest naprawdę, bo moim szczęściem est Bóg Ojciec.
Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana z wołaniem; "Ojcze!...dziękuję za wszystko...ja mam wielkie szczęście, bo Ty ze mną". Chciałem wejść do łóżka, ale Anioł wskazał, że nie ma sensu. Tak, bo zaczął się nawał: wówczas policja przyprowadzała kierowców na badanie i zamieszanie trwało do 3.00. W tym czasie mówiłem do chorego - naszego byłego pracownika o Niebie!
- A gdzie jest to Niebo?..pyta zaczepnie.
- Szatan podsunie panu nieskończoność pytań! Proszę przyjąć, że ma pan duszę, prawdziwe ciało, które porusza się z szybkością światła...dokąd możemy dolecieć po 2-3 minutach? Cóż można pojąć naszym rozumem?
Rano napłynęło pragnienie bycia na Mszy św. ale zaspałem i nie wyczułem atak Bestii. Przedstawię jego przebieg;
-
niemożliwe jest odmówienie nawet modlitwy "Anioł Pański", pustka i rozdrażnienie zalewają serce...z powodu nagłego parcia oddałem mocz do zlewu! Nawet napłynęło, że przecież jestem widzialny, a wzrok zatrzymał Pan Jezus z małego krzyżyka na ścianie!
-
dyspozytorka specjalnie (złośliwość) zbyt cicho budziła, a ja nie wiedziałem, że mam wyjazd i spokojnie goliłem się, a zły wpuszczał myśl byciu na Mszy św.!
-
kierowca pomylił nazwiska i adres, krążyliśmy bez celu po "jego wsi"!
- po powrocie...nawet nie mogłem wypić kawy, bo bez przerwy były wyjazdy i trwały kłótnie pod gabinetem...
Teraz już w gabinecie przychodni (jeden budynek) trwał nawał chorych, prawie padałem aż zdenerwowany krzyczałem. Co pewien czas "patrzył" Gliniany Pan Jezus, którzy trzyma się za Głowę ("nie gadaj")!
W tym czasie trafiły się dwie ciekawe relacje;
- zmarły ojciec z wąsami ukazywał się małemu chłopczykowi ok. 1.5 roku. Dziecko często krzyczało, że widzi "pana z wąsami", a niekiedy wyraźnie było zabawiane!
- pacjentka z inną widziała krzyż na niebie w trzech kołach...natomiast nie mieli tej łaski obecni mężczyźni.
Około 14.00 wprost uciekłem z gabinetu...przed ludźmi, a w samochodzie moje serce zostało zalane pragnieniem modlitw, a na działce, w budce po włamaniu zrozumiałem, że bardzo ważne jest wołanie za naszych krzywdzicieli.
Teraz padają słowa Honorata Koźmińskiego; "Kto służy Bogu i gotów jest pełnić Jego wolę, ten bardzo pożyteczny na świecie."
Tak mało ludzi modli się i dostrzega cierpienia innych...nie wierzą w moc modlitwy, a zły to podtrzymuje. Ze strachem wziąłem do ręki "Wódkę swojską", ale pokazywali okropności wojny w Jugosławii i zniszczenia Sarajewa. Po trzech kieliszkach..czwarty wlałem do butelki. Nie mogę pić wobec takich nieszczęść. W ciszy kuchni moje serce przenikał najwyższy dar Nieba - Pokój!
Właśnie była relacja ze szczytu G-7 (siedmiu najbogatszych krajów świata)...szampan, miłe rozmowy, wspólne zdjęcia. Cóż przeszkadza, aby w "Obozie Ziemia" skasować granice? Cóż przeszkadza, abyśmy siedzieli przy jednym stole?
Teraz czytam zapiski innych, ktoś skorzysta z moich! Większość ludzi na ziemi jest "prosta" duchowo czynię to dla nich, aby nie błądzili...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 548
Po wstaniu przezornie przeżegnałem się wodą święconą, ponieważ kilka razy zaczynałem "Anioł Pański", a w głowie przemawiałem do narodu, który jest zniewolony! Zły zna moją słabość...teraz śmieję się, ale wówczas bałem się, bo nie wróżyło to nic dobrego.
W sercu toczył się bój o czystość, ale napłynęła postać o. Kolbe czystego i niewinnego przez całe życie. Dalej zły robił zamieszanie, bo zawieruszyłem klucze, a niespodziewanie musiałem synowi usmażyć jajecznicę!
Ponadto drzwi od samochodu wyrwał wiatr i zrobiła się rysa na karoserii. Nadal nie mogłem odmówić "Anioł Pański", ale na pocieszenie było mało pacjentów. Włączyłem radio Maryja, gdzie płynęły rozważania o Trójcy Św. oraz świadectwa wiary...gabinet lekarski wypełnił pokój, a dodatkowo trafiały się wierzące pacjentki.
Wyraźnie odczułem pomoc Nieba w dzisiejszej pracy. Nawet tłumaczyłem to zdziwionej pielęgniarce. Serce rozrywała Miłość Boża podczas śpiewu pieśni: "Matko z Betlejem. Matko z Nazaretu"...pojawiła się wielka chęć niesienia pomocy, a to było działanie Boga!
Dopiero w południe popłynie modlitwa...już beze mnie, bo z duszy. W pewnym momencie napłynie wielkie pragnienie pomożenia córce, a wczoraj miałem do niej wielką niechęć. Zrozum tych, którzy wywołują wojny...jest to nienawiść od Szatan! Nawet we wczorajszej złości napływało "powinno się takich kasować" (to czynił Hitler, a na zgniłym zachodzie stosują eutanazję!)
Dzisiaj jak nigdy mam odczucie, że wszyscy jesteśmy w "Obozie Ziemia" (rano mówiłem o tym do pacjenta) i jedni drugim mamy obowiązek pomagać.
Chłopak nie rozpoznaje kolorów (czerwony to pomarańczowy) i stara się o zaświadczenie na kierowcę...chciałem go zbyć nie znając przepisów, ale Matka Boża sprawiła, że załatwiłem go; wówczas piszemy na zaświadczeniu adnotację; "upośledzenie rozpoznawania kolorów."
-
Podziękują Matce...to Jej pomoc sprawiła, że pomogłem ci, mimo zmęczenia!
-
Tak, wiem...słyszałem program z radia Maryja!
Mam wielkie pragnienie pomóc córce...w aptece jest nowy środek przeczyszczający. Ważne jest działanie psychologicznie (amerykański)...poprosiłem o wybicie wysokiej ceny - 300 tys.! Tak chciałbym przytulić ją do serca, błagać o to, aby sama zapragnęła zdrowia.
Wyłoniła się intencja dnia: za tych, którzy nie widzą pomocy Nieba. Większość ludzi uważa, że oni sami potrafią załatwić swoje kłopoty. Matka dała Pokój Boży i dzięki temu pracowałem z radością, pełen serca i bezinteresowności.
W tej intencji płynie moja modlitwa. Nawet nie zdenerwowało mnie włamanie do budki na działce! Zmieniłem tylko kłódkę! Właśnie z radia Maryja płynie litania do Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Teraz oglądam wywiad z kapłanem, który przeżył Syberię...podtrzymywał ich różaniec, a pomoc z Nieba sprawiła, że wrócili do domu...właśnie w maju! Łzy zalały oczy, ponieważ jego matka zawsze czuwała z czwartku na piątek (Straż Honorowa - 1 godzinę).
Płynie pieśń o matce, a z mojego serca wyrwało się wołanie; "Matko Boża, która klęczysz przy kołysce każdego dziecka. Matko byłaś przy moim poczęciu, narodzinach i Ty będziesz trwała ze mną do końca. Nigdy mnie nie opuścisz...tak chciałbym klęczeć u Twych Stop."
Przed budynkiem pogotowia gotują smołę, a ja przekornie pytam młodego człowieka o piekło...
-
Jeszcze mi się diabeł nie ukazał?..odpowiada ze śmiechem
-
Proszę sprawdzić, że jest Niebo!
Właśnie jest relacja; trzech młodych mężczyzn w okrutny sposób zamordowało swoją koleżankę, a ja sam znalazłem się w namiastce piekła! TIR wpadł na dom, zerwał gaz, nastąpił wybuch z pożarem...straż, wycie syren, ranni w dodatkowych zderzeniach. Sam boję się wybuchu benzyny z TIR-a.
Podczas transportu płynie moja modlitwa i proszę ranną, aby przekazała swoje cierpienia na Ręce Matki w intencji pokoju w Jugosławii. Przez sekundkę otrzymaliśmy świadomość, tego co tam się dzieje.
Dzień kończy "św. Agonia Pana Jezusa" z koronką do Jego 5-u św. Ran za dusze tych, którzy nie wierzyli w pomoc Nieba. Zbliża się północ, a w ciemności karetki w sercu mam Słowa Pana Jezusa na krzyżu; "Dziś będziesz ze Mną w Raju". Tak, ponieważ ludzie nie wierzą w istnienie Ojczyzny Prawdziwej!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 557
W pogotowiu, w czasie burzy z piorunami o 3.30 zerwano do pacjenta w ambulatorium, a po jego załatwieniu padłem umęczony. Przed zaśnięciem pojawiły się obrazy szatańskich twarzy, które deformowały się stop-klatkach...od normalnych do pełnych obrzydzenia (mieszanki ze zwierzęcymi).
Jakby na przerwanie tych zjaw w obraz nieba wylatywały gwiazdy układające się w piękne wzory. Dzisiaj, gdy to przepisuje w śnie (lipiec 2019) "ujrzałem" krzyż, który zamienił się w Monstrancję najpiękniejszą na świecie.
Po przeżegnaniu się (rób to zawsze po wstaniu) popłynął "Anioł Pański" z pragnieniem odebrania dnia wolnego, Po odmówieniu "Pod Twoją Obronę" napłynęło wyjaśnienie, że poprzednie zmęczenie ofiarowałem Matce Bożej i obecne zły chce to zepsuć!
Z włączonego radia Maryja padną słowa o niezgodności słów i czynów! Czy jest to intencja dzisiejszego dnia (za fałszywych)? Kapłan mówił dalej, że nie wystarczy iść za Mistrzem, trzeba jeszcze nieść swój krzyż, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa. Martwa wiara nie służy Panu Jezusowi.
W tym czasie przepłynęły obrazy fałszu na ziemi; Rulewski odszedł od "Solidarności" do pół-czerwonych, prezio Wałęsa stworzył BBWR przeciw narodowi, zaczęło się obdarowywanie orderami, a w tym czasie kolega u kresu życia "utyka za mną".
Z radia Maryja usłyszę słowa o fałszu poprzedniego systemu, który służył innemu narodowi i walczył z Kościołem Świętym! Przykro mi, bo widzę zgubę wielu dusz wiernych okupantowi, a nic nie mogę powiedzieć...zresztą to nic by nie zmieniło!
W tej nędzy życia pojawiają się diamenty...oto umierający na nowotwór krtani, odżywiany przez rurkę ma problem życia: nie może przyjmować Eucharystii. Zalecam, aby trzymał w ustach do rozpuszczenia części widzialnej Pana Jezusa, bo połączenie z naszą duszą następuje natychmiast..."Jezu mój!"
Około południa pojawiła się złość, zniechęcenie i w końcu zalała mnie senność...nie dano nawet na chwilkę zasnąć na leżance lekarskiej, a to przynosi ratunek. W końcu uciekłem z gabinetu śmiertelnie zmęczony, ale muszę stwierdzić, że dzisiaj Matka Boża potrzebowała mnie w pracy. Ona dba o wszystkie Swoje dzieci..naprawdę dba!
Teraz płynie moja modlitwa, a w sklepie sprzedawca opowiada koledze jak pogodził noszenie baldachimu nad Panem Jezusem Eucharystycznym z uczestniczeniem w życiu partii bolszewickiej!
- Pan potwierdza intencję modlitewną tego dnia mojego życia: za fałszywych! Zdziwił się bardzo, bo uwierzył, że czynił wielkie dobro!
Jakże ludzie nie mają poczucia grzeszności. Czas na odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego, a córka ma pretensje, że nie pomagam jej finansowo w kontynuowaniu nałogu (lekomania). Na działce zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, łzy zalały oczy, a smutek serce...zimno, wiatr i deszcz płynie moja modlitwa. Wprost widzę Pana Jezusa osamotnionego, wyśmiewanego i opluwanego...przed którym klękają oprawcy.
Podczas św. Agonii umierałem ze Zbawicielem za fałszywych w swoim życiu i za dusze takich. Serce zalała cisza, ale w domu nie miałem się, gdzie podziać...nawet zauważyła to i współczuła żona.
Późno, w telewizji trwała dyskusja między politykami i z nagłą jasnością ujrzałem stan mojej ojczyzny. Bolszewicy oddali władzę, ale na chama okradają naród wskazując na winę "Solidarności", którą sami zakładali!
"Panie mój! Dlaczego mi to pokazujesz? To wielkie cierpienie, ponieważ kocham moją ojczyznę, a nic nie mogę zrobić!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 526
W wielkiej ziemskiej słabości zawołałem; "Ojcze! bądź dzisiaj ze mną" i pomyślałem o popach mających żony. Ja wstydzę się spojrzeć na Pana Jezusa, wstydzę się Jego świętości, niewinności i czystości!
Za oknem piękna pogoda, słońce, śpiew ptaszków oraz p o k ó j! Myśl uciekła do skazanych na śmierć, a książka; "Droga do Nieba" otworzyła się na zawołaniu do Matki Bożej. "Matko prześladowanych - do Syna Swego nas prowadź"...zdziwiony stwierdziłem, że dzisiaj "towarzysze" są w pełnej gotowości bojowej ("naloty"); ten przechodzi, ten biegnie, a tamten się kłania! Nawet moja ciężko chora idzie "ścieżką zdrowia".
W przychodni trafiłem na normalne zamieszanie i kłótnie, a zważ, że w mojej łasce pragnę bliskości, a tu udręki ze strony Szatana, władzy wciąż ludowej oraz niewolnictwa. Koi słuchanie radia Maryja, a dzisiaj dają ładną muzykę i piękne słowa.
W tym nawale zgłaszają zgon "babci różańcowej", która doznawała szczególnych udręk ze strony rodziny (alkoholików). Od dwóch dni leżała z otwartymi ustami pokryta maleńkimi muszkami!
Na szczycie nawału pracy poczułem obecność Boga Ojca aż chciało się krzyknąć, ale na badanie czekała rozebrana pacjentka. Tęsknota wprost rozrywała serce; Ojcze mój! Prawdziwy, Najlepszy i Jedyny...Istniejący!
"Panie mojej wieczności! Ja Twój syn oddaję Ci całe moje ziemskie życie. Tobie, Dobry Panie!
Jak długo będę tutaj?...bez Ciebie, Dobry mój!"
Łzy zalały oczy...zważ na moje cierpienie duchowe (tęskna rozłąka) w zderzeniu z niewolniczą pracą lekarza. Teraz płynie informacja o Sanktuarium Maryjnym w Świętej Lipce, gdzie Matka Boża ukazała się skazanemu na śmierć. Po obiedzie (mamy stołówkę) serce i duszę nadal zalewała miłość i pokój, których nie wyrazisz.
Na zakończenie przyjęć (ok. 15.00) ponownie zawołałem: "Ojcze mój! Jak mam wypowiedzieć miłość do Ciebie? Ukochany mój Tato...Tatusiu! Syna Twojego, a mojego Brata pozwoliłeś zabić dla za mnie i dla mnie! Matkę pozwoliłeś przebić mieczem boleści. Cóż znaczą moje udręczenia? Jak się za to wszystko odpłacę?" Popłakałem się...
Teraz, na dyżurze w pogotowiu wypoczywam modląc się na dalekim wyjeździe, a trafiłem do starszego pana po udarze, gdzie na stole był biały obrus...i maleńkie dzieciątko! Tam podchwytliwie pytam o zabijanie nienarodzonych i w tym momencie przelatuje nieograniczona możliwość "skazywania na śmierć" (w Sejmie RP głosuje się za wolnością kobiet, a zarazem pozwala na zabijanie niewiniątek).
Dalej trwała modlitwa, bo pojechaliśmy do szpitala, a wzrok zatrzyma wizerunek MB Częstochowskiej...w lusterku wstecznym karetki. Matka wprost mówi do mnie; "wiemy, wiemy o tobie". W chwilce odpoczynku przypomniałem sobie poranną prośbę do Boga Ojca, aby był dzisiaj ze mną.
Po takich prośbach Szatan często szaleje;
1. wzywają do pijanego, który wyzwał i pobił żonę, teściową oraz pobiegł w pole zabić teścia!
2. bójka pijanego syna i ojca, który leży "zabity" w kałuży krwi... z łuku brwiowego. Po szarpnięciu miał pretensję do wzywających karetkę!
3. pijany w gipsie łamie ponownie złożoną nogę...
4. jeszcze upadek na głowę 19-letniego "dziecka"
5. rana brzucha, ale nie chce jechać do szpitala!
Dodatkowo w ambulatorium zrobiła się przychodnia i musimy załatwiać wielu chorych. Nagle ustąpiła szatańska energia i mogłem skończyć modlitwy...dodatkowo własnymi słowami wołałem o pokój. Do rana towarzyszył mi zapach maciejki, która rosła koło domu chorej.
W następnej chacie trafiłem na kojącą muzykę. Podczas powrotu maleńki zajączek wpadł pod koła karetki. Ten dzień duchowy kończy program policyjny (997) o zabójstwach...
APeeL
- 04.07.1993(n) ZA BAWIĄCYCH SIĘ...
- 03.07.1993(s) ZA CIERPIENIA NIEWIERZĄCYCH
- 02.07.1993(pt) Za rodziców opłakujących własne dzieci...
- 01.07.1993(c) ZA UMIŁOWANYCH PRZEZ BOGA
- 30.06.1993(ś) W intencji nawrócenia córki...
- 29.06.1993(w) ZA DZIELĄCYCH KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
- 28.06.1993(p) ZA MOICH WROGÓW
- 27.06.1993(n) ZA IDĄCYCH ZA KRZYŻEM PANA JEZUSA
- 26.06.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY OPUŚCILI PANA JEZUSA...
- 25.06.1993(pt) Wdzięczność trędowatego...