- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 880
Niepokalanego Serca NMP
Minęła północ, a z radia Maryja przekazano pozdrowienie i przekazanie wszystkich opiece Matki Bożej. Dzień był ciężki, ale błogi sen - na początku dyżuru w pogotowiu - sprawił, że mogłem czytać „Prawdziwe Życie w Bogu”, gdzie Vassula Ryden poprosiła Pana Jezusa o błogosławieństwo krucyfiksu jej siostry.
Zerwałem się, padłem na kolana i ze łzami w oczach poprosiłem o blogosławieństwo mojego krzyżyka i medalika, które noszę. Pan wskazał, że większość ludzi nie rozpoznaje znaków Boga Żywego i zalecił, aby o wszystko prosić swoimi słowami...z głębi serca, bo to jest milsze naszemu Ojcu niż skomplikowane zawołania płynących z ust.
Tak właśnie jest podczas pięknych modlitw płynących od Ołtarza św. ale nie mających odzewu w sercach wiernych ze schematycznym zawołanie kapłana: „módlmy się”.
Dalej padło ostrzeżenia o szatanie i jego pułapkach z potrzebą naszej czujności. Znam to z własnego życia i wówczas wołam do Matki Zbawiciela. Wiem też jak Zły nie znosi tego! Z pisma „Nie z tej ziemi” "patrzyły" słowa: „Maryja naszą nadzieją”!
Zerwano na daleki wyjazd (o 6.40), pocałowałem pobłogosławiony krzyżyk i zacząłem moje modlitwy, a poderwało się stado gołębi...dla mnie ewidentny znak pokoju! Właśnie mijamy figurę Matki Bożej, a przypomniałem sobie, że dzisiaj jest Jej święto.
Z serca wyrwała się prośba: „Matko moja...proszę Cię, obejmij Swoją opieką chorych w oddziale, gdzie wciśnięto mi - oprócz pracy w przychodni - zastępstwo, a tam nie ma lekarza dyżurnego! W nieszczęściu prokurator zapytałby dlaczego zgodziłem się na to?
Z radia karetki płynie smutna melodia...łzy zalały oczy, a w sercu odczułem, że wszystko, co otrzymuję jest od Boga Ojca...także kłopoty związane z dodatkowym obciążeniem! Nie wiedziałem dlaczego nie zostałem na następnym dyżurze, ale po powrocie do domu okaże się, że przecieka skrzynia biegów!
Czas naprawy wykorzystałem na wskazanie mechanikowi postępowania, bo ustalili z żoną, że będą mieć jedno dziecko. „Trzeba w tej intencji poświecić Mszę św. i prosić Boga, odczytać Jego Wolę!” Samochód był gotowy, mechanik nie chciał przyjąć gratyfikacji (zawołam za niego na wieczornej Mszy św.), a w domu czekał na mnie obiad! Z radości pomogłem żonie wyrywać chwasty na działce. Czy tak są wrzucane w ogień dusze wielkich grzeszników?
W wielkim uniesieniu o 15.00 odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego: za ludzkość całą i wszystkich grzeszników. Później popłynęła w tej intencji moja modlitwa oraz wieczorna Msza św. Nie miałem przeżyć duchowych z powodu zmęczenia i napięcia zastępstwem na oddziale wewnętrznym. Wiara też płynie - raz rozrywa duszę, a w innym momencie usypia. Pan doświadcza nas na różne sposoby.
Na końcu poróżniliśmy się z synem, który nie widzi fałszu tego świata...tylko zło w moim sercu! Nawet powiedział, że jestem gorszy od czerwonych! To prawda, ponieważ ja wiem, że Jest Pan Jezus, a nadal postępuję jak grzesznik! Odpowiedzialność takich jest większa od ludzi bez tej łaski. Kto otrzymuje więcej od tego więcej wymagać będą!
Wzrok zatrzymał Pan Jezus w koronie cierniowej i Jego słowa: „Mój Święty Krzyż w Medziugorja jest Żywy i płonie /../ Bardzo prędko sprawię, że zegną się na tej górze kolana niewierzących”.
Padłem na kolana i bardzo wolno oraz w wielkim uniesieniu odmawiałem Modlitwę Pańską („Ojcze nasz”)...tak jak przekazała to Vassula Ryden. Podziękowałem Bogu za ten dzień…
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 832
Najświętszego Serca Pana Jezusa
6.00...zrywa budzik, takie przyjemności - życia w rodzinie - chcesz czy nie musisz uczestniczyć w jej trwaniu, sprawach i kłopotach! Przeżegnałem się i napłynęła myśl, aby pójść na Mszę św. o 7.30, ponieważ później mam dyżur w pogotowiu. Nawet napłynęła w/w intencja modlitewna z przekazaniem Mszy św. i Eucharystii oraz tego dnia życia!
W Niebie znają moje kłopoty i pragnienia, nie chcą, abym denerwował się odczytywaniem intencji...wiedzą także, że pragnę żyć zgodnie z Wolą Boga Ojca. Odwiozłem córkę do autobusu, a podczas jej wysiadania powiedziałem, że: "dzisiaj jest wielkie święto..zawołaj do Pana Jezusa, bo inaczej zginiesz, sama wiesz o tym!"
Mszę św. odprawiało dwóch młodych kapłanów...był też ten, przez którego wczoraj Pan Jezus "podszedł" do mnie! Wyczuwam jego duchowość, chociaż ma słaby głos i fałszuje podczas śpiewu. W Niebie znają nasze ułomności, ale liczy się serce!
Zawołałem: "Matko! Mateczko! Przez Twoje Ręce kieruję prośby do Pana Jezusa, Twego Syna, aby miał miłosierdzie nad tymi, którzy żyją w odwróceniu od Jego Najświętszego Serca...wśród nich jest moja córka. Proszę Cię Matko, niech Pan Jezus będzie miłosierny...w tej intencji przekazuję Eucharystię, modlitwy i obciążenie w pracy".
Łzy zakręciły się w oczach, ponieważ organista poszedł do seminarium "na księdza", a bardzo pięknie śpiewał o Sercu Pana Jezusa..."w Nim moja moc i ochrona"! Teraz płyną Słowa Pana wprost do mojego serca (Pwt 7,6-11), że jestem z narodu poświęconego Panu, Bóg wybrał mnie, jestem Jego szczególną własnością!
Tam chodziło o Żydów, ale dzisiaj "narodem wybranym" są wszyscy podobni do mnie - idący Drogą Boga Ojca! Tak, ponieważ w Ps 103 "On odpuszcza moje winy, obdarza łaską i zmiłowaniem, jest miłosierny i łaskawy...nie odpłaca nam wg naszych win! Błogosław, duszo moja, Pana."
To faktycznie jest zakryte dla mądrych tego świata i roztropnych (kierujących się własnym rozumem!), co potwierdzają Słowa Pana Jezusa (Mt 11,25). Nagle stało się jasne dlaczego ten kapłan podał mi wczoraj św. Hostię...nawet wyjaśnia się jak napływa Moc Boża, Pokój i Miłość Boga Ojca do duszy w czasie przyjmowania św. Hostii.
Ponownie zrozumiałem świętość rąk każdego kapłana, przez które spływa Moc Boża na konsekrowany chleb, który przemienia się w św. Hostię dla naszej duszy!
Jakże jest to proste i piękne...jak bardzo wyczerpujące dla każdego kapłana. Wielu mówi o "wyczerpaniu" sił ciała podczas Mszy św.! Sprawia to przewaga ciała duchowego zjednanego z Panem Jezusem! My nawet nie wiemy, co otrzymujemy...nie rozumiemy tego w naszej mądrości żyjąc tylko tym światem!
Tak się ponownie składa, że ten sam kapłan (odprawiało dwóch) podaje mi Komunię św.! To nie przypadek, ale prowadzenie przez Boga Ojca, które trzeba zauważyć!
Nabożeństwo skończone, a moje serce i duszę dalej zalał pokój oraz oddalenie od ziemi (ciało stało się małą kuleczką)...nie mogłem wstać z kolan. Poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, bo byłem już spóźniony do pracy, a jako niewolnik czerwonych oprócz pracy w przychodni poproszono mnie o zastępstwo urlopowe prowadzącego izbę chorych (bez dyżurnego w nocy).
Cała moc to Sam Bóg, a dzisiaj poszczę w intencji pokoju na świecie, a bliżej w b. Jugosławii. Nawał trwał do 15.20, a już mam być na dyżurze w pogotowiu. Skulony na ławce umierałem podczas wołaniu: "za tych, którzy są odwróceni od Serca Pana Jezusa".
Przed chwilkę mówiłem do personelu o odczytywaniu Woli Boga Ojca, a z włączonej kasety popłyną słowa J. P. II o gorliwości jej poznawania i wypełniania z całą mocą! To częsty znak...nawet "niebo mówi", że: "wiemy...wiemy!"
Po chwilce kojącego snu - na dalekim wyjeździe karetką - popłynie moja modlitwa przebłagalna! To modlitwa ułożona po moich prośbach...trwa ok. 1.5 godziny, koi serce i duszę, a zarazem jest miła Bogu Ojcu, Panu Jezusowi oraz Duchowi Świętemu! O 18.00 dzwony kościelne przypomniały o litanii do Najśw. Serca Pana Jezusa, którą odmówiłem - w pokoju lekarza dyżurnego - na kolanach.
Przed kilkoma dniami była u mnie kobieta, która żyje w separacji z mężem...prosiła, abym porozmawiał z nim podczas spotkania. Właśnie trafiłem na niego w odległej wiosce u słabego po alkoholu. Przekazałem mu prośbę żony wskazując na nasze spotkanie...jako znak z Nieba! Jak się okaże wrócił do żony i dzieci, pogodzili się...
Po czasie "wolnym" zaczyna się "młyn" z pacjentami, a nawet z zagrożeniem życia u jednego z nich. "Matko moja bądź dzisiaj ze mną! Panie Jezu pomóż, spraw, aby nikt nie umarł. Pomóż tej dziewczynce z biegunką, którą zostawiłem w domu, bo pędzimy karetką na sygnałech z ciężko chorym. Oprócz pomocy medycznej wołałem o pomoc dla niego...nagle poprawił się!
Właśnie kolega poprosił o zastępstwo, ponieważ miał godzinną sprawę, a właśnie w tym czasie wzywają do samobójcy (powieszenie się). Zdziwiłem się, ponieważ przed chwilką miałem kłopoty z wdową chorą na żółtaczkę zakaźną, której mąż w zakładzie (po alkoholu) postąpił podobnie! Płakała, nie chciała jechać do szpitala, bo musiałaby zostawić dzieci same w domu.
Pędzimy karetką, a w ciemności na drogę wbiegł koń! Ja wiem o istnieniu Szatana, który nie może uczynić mi krzywdy, bo Pan Jezus jest przy mnie! Nie wiem, co oznacza ta zmiana kolejki wyjazdowej, ale w mojej modlitwie wypada zawołanie Pana Jezusa: "Boże mój! Boże! Czemuś Mnie opuścił" w intencji tego dnia!
Zawołałem do Pana Jezusa o miłosierdzie dla samobójcy. "Jezu! Nie wiedział, co czynił! Jezu! Bądź dla niego miłosierny! Wrony krakały na sąsiednich drzewach, a moje myśli były blisko Szatana, który zaciera łapska przy takich zdarzeniach.
Młody człowiek "stoi" w sieni, powiesił się tuż nad ziemią, prawie wszedłem zamyślony na niego. Nie wyglądało to strasznie. Matka w rozpaczy i z krzykiem padła na podłogę: "takie, dobre dziecko...mój synek, zawsze mówił mamusiu, mamusiu...nigdy złego słowa!"
Napłynęło zachowania naszego syna, który ma wszystko! Łzy zalały oczy, pocieszałem ją, że dzisiaj jest Uroczystości Najś. Serca Pana Jezusa...on jest, trzeba się za niego modlić! Weszliśmy do pokoju czyli za przegrodzenie kotarą biednej izby z rozpaczającą dalej matką. Teraz w rozpaczy padły słowa, że nie stać jej na pochowanie syna. Mój wzrok zatrzymał obraz Pana Pana Jezusa z Najświętszym Sercem!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 372
W symbolicznym śnie (do przodu): po dyżurze w pogotowiu wyszedłem...w piżamie i spóźniłem się na Mszę św.! To zapowiedzieć jakieś nieprzyjemnego zdarzenia...zobaczymy, co się zdarzy?
Teraz, już na jawie w pośpiechu i złości moje serce zalała demoniczna nienawiść do naszej wiary. Wyobraziłem sobie wrogów kościoła katolickiego, którzy sądzą, że ich przekonanie wypływa z prawdy!
Przepłynęły różne bluźnierstwa; kolegi lekarza, zaślepienie badaczy (parapsychologów) oraz naukowców, którzy szkiełkiem i okiem nie mogą ujrzeć szatana. On wie, że Bóg istnieje, a wciskając fałsz...ukrywa siebie. Negują go najwięksi mędrcy tego świata, których Bestia wykorzystuje specjalnie...także władców pragnących panowania nad ludzkością!
Nie dziwi Orędzie Pana Jezusa o nadchodzących prześladowaniach wyznawców Boga Objawionego! Podczas przejazdu do pracy z radia Maryja napłynie zdanie: „patrzę na ciebie - patrz na Mnie".
Później z bałaganu wypadną słowa: „spraw Panie Jezu Chryste, bym zawsze pragnął Ciebie", a w tym czasie wzrok zatrzyma Zbawiciel na krzyżu. Uciekłem do różańca Pana Jezusa, gdzie właśnie wypadnie modlitwa: „Pan Jezus oddał za nas życie, ponieważ nas kochał".
W pracy spotkała mnie niespodzianka ze snu: była tylko jedna karta chorego i wielki pokój, ale po chwilce dowiedziałem się, że jestem sam w przychodni. Później trwał bałagan i pośpiech, nie mogłem spożyć się obiadu (mamy na dole stołówkę) i tak do czasu na koronkę do Miłosierdzia Bożego...
W pragnieniu odczytu intencji modlitewnej wróciła „duchowość zdarzeń”:
- wczorajsze czytanie orędzia Pana Jezusa o wrogach Kościoła katolickiego
- poranny atak demona
- ostatni pacjent reprezentował tych, którzy uważają: „kto nie z nami, ten przeciwko nam”
- spotkam też reprezentujących wrogów naszej wiary (sprzedawcę, kierowcę i byłego komendanta policji...).
Zaczął padać deszcz, chmury zalały niebo, a moje serce ogarnęła wszechogarniająca miłość Boża. Nagle znalazłem się w Królestwie Bożym już tutaj na ziemi, a żadnym językiem nie można wyrazić mojej radości z wołaniem w intencji tego dnia. Z tego wynika, że Bóg Ojciec szczególnie kocha takich braci.
Zacząłem modlitwę od cierpienia Pana Jezusa w Getsemani (u mnie jest to „święte Osamotnienie”), ale nie towarzyszył tej modlitwie smutek tylko radość, że modlę się za braci nie mających łaski wiary, oszukanych przez szatana, gubiących własne dusze.
Przypomniano o zapaleniu lampek pod krzyżem, bo jest to ostatni dzień oktawy Bożego Ciała. Wymieniłem kwiaty Panu Jezusowi...ludzie dziwią się, ale zobacz groby ich bliskich, zwykłych śmiertelników. Przy tym przechodzą obok krzyża ze sztucznymi kwiatami i pustymi lampkami. Taka jest nasza wdzięczność za otwarcie Królestwa Bożego. Każdy dowie się o tym w momencie śmierci, ale będzie za późno.
Podczas koronki Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy oraz podczas Biczowania (u mnie są to „św. Rany i św. Krew)...popłynie wołanie za tych braci. To był początek mojego nawrócenia, ale już wówczas widziałem, że Męka Pana Jezusa stanowi: raz współcierpienie, a raz radość i pocieszenie!
W drodze do kościoła spotkała mnie ulewa i spóźniłem się na Mszę świętą (tak było w śnie). W ten sposób znalazłem się przed figurą Pana Jezusa, gdzie patrzyliśmy na siebie. Przypomniały się czytane słowa, że uczestnictwo w Mszy świętej to „małe” Boże Ciało.
Natenczas zły podsunął, że wciąż to samo, nuda. Co dziwnego, przecież w naszym normalnym życiu także są takie momenty. Zarazem napłynął obraz o. Pio, który Mszę świętą odprawiał w wielkim uniesieniu, musiano ściągać go na ziemię przy pomocy dzwoneczka!
Jakże chciałbym uczestniczyć w takim misterium! Nagle dopłynęły słowa pieśni: „serce moje weź, duszę moją weź, niech rozbrzmiewa pieśń", a wzrok zatrzymały obmywane ręce kapłana. W moim sercu pojawił się ucisk, a łzy zalały oczy! To ułamki sekund, bo nasze słabe serce więcej nie wytrzyma. Pan pokazał mi święte ręce kapłana!
Zawołałem: „Boże spraw, abym mógł mówić o Tobie, tak jak święty Paweł...dla Twojej Świętej sprawy”. Po chwilce demon podsunął obraz z telewizji dotyczący lustracji otoczenia Prymasa. Przecież to jasne, że bolszewicy byli wszędzie, a najwięcej takich wciskano do otoczenia: „tych, co nie z nami"!
W kolejce do Eucharystii zamknąłem oczy, a po ich otwarciu usłyszałam słowa: „Ciało Chrystusa”...kapłan podszedł do mnie z boku kolejki. Czytaj: Pan Jezus przybył do mnie osobiście! Moje serce zalała wielka radość aż kiwałem głową z zadziwienia. Zważ, że Msza św. według niewiernych jest zawsze taka sama. Jest odwrotnie, bo zawsze jest inna i dająca nieskończone przeżycia, któryś nie można przekazać.
Bóg Ojciec daje nam atrakcje niewidzialne. Na ten moment niesamowite przeżycia dała procesja wokół kościoła; dzwonki, zapach kadzidła, kwiaty...z napływem dobrej energii. Dodatkowo Pan sprawił, że obok mnie śpiewała organistka z innego kościoła z jakąś niewiastą (na głosy). Jak przekazać radość z mojego wołania - w litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa - za wrogów naszej wiary i Kościoła katolickiego?
Teraz mówię...tak jak prosiłem, że Pan Jezus jest, jest Matka Boża i Szatan, mówiłem też o duszy i znakach Boga naszej codzienności. Przekazuję to też Tobie...
Wieczorem skończę moją modlitwę podczas kłótni Polaków w telewizji. Posłuchałem dwukrotnego natchnienia, aby otworzyć „Prawdziwe życie w Bogu”, gdzie trafiłem na słowa o braciach złączonych wokół jednego ołtarza jedynej wierzę, co sprawi wielką radość Panu Jezusowi! Łzy zalały oczy…
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 395
Wczoraj przed snem powiedziałem: „Boże Ojcze, Ty wiesz, że niczego nie pragnę, a nawet chciałbym oddać wszystko i żyć tylko dla Ciebie”. To popłynęło z głębi mojego serca zawołanego, a wówczas jeszcze nie wiedziałem, że także wybranego (przepisuję to 09.06.2021 r.).
Wstaje piękny, słoneczny dzień budzący radość, dobro i nadzieję. Jak mądrze Bóg Ojciec to wszystko uczynił! Jakże pasuje „Anioł Pański” i różaniec Pana Jezusa. Z radiowego nabożeństwa popłyną słowa z kazania, że: „dasz Bogu ziarnko, a odda ci złote”. Napłynął obraz oddania nerki za pieniądze (sprzedania), ale za taki czyn nie otrzymasz już nic więcej. W ręku znalazły się dwa artykuły:
1. „Potrzeba ofiary” o bezinteresowności apostolskiej, a czuję się apostołem świeckim z zaznaczeniem, że ten, który głosi Ewangelię musi dać dowód poświęcania się.
2. „Szukał zawsze kontaktu z potrzebującymi” wspomnienie lekarki ks. Jerzego Popiełuszki dr Barbary Jarmużyńskiej-Janiszewskiej...należącej do grona jego przyjaciół. Działanie tego kapłana porównała do ewangelicznego Samarytanina i nie chodziło tutaj o wspieranie innych finansowe, ale bycie z nimi.
Dla siebie nigdy o nic nie prosił, a wszystkich pocieszał. Kiedyś przyjął jakiegoś człowieka, który mówił, że uciekł przed aresztowaniem. Przestrzegano go, że to mógł być nasłany ubek, na co odpowiedział, że potraktował go jako potrzebującego, a on „będzie się rozliczał ze swoich intencji”.
W czasie pobytu w szpitalu (był operowany z powodu nadczynności tarczycy) został zwolniony z wikariatu parafii na Żoliborzu. Bezpieka rządziła także (tak jest dotychczas) w Kościele Świętym, a w szkodzeniu doszli do perfekcji.
- Jurek, oni ci nie darują, oni cię zabiją...powiedział mąż lekarki.
- A wiesz, przez śmierć i pogrzeb można więcej powiedzieć niż za życia...odpowiedział spokojnie.
Podczas przepisywania tych słów przez moje ciało przepłynął dreszcz prawdy, w sercu pojawił się ucisk, a w oczach łzy. Poczułem jakby święty stał przy mnie…
Wyłoniła się intencja modlitewna, a zarazem żal, że przyjąłem dary od biednych mając w kieszeni pobraną właśnie pensję. Pan pomógł w sprawnym załatwieniu zastępstwa w oddziale wewnętrznym i w przychodni. Cały czas trwały telefony potrzebujących, a biedaczynie oddałem otrzymany schab i miód. Na ten czas spotkałem kolegę, który zapytał mnie prowokująco: co Duch Święty da mi do kieszeni?
Mimo niewolnictwa każdy mój krok jest śledzony (taki krzyż), a ty powiesz - jak zaprzedani władzy ludowej koledzy psychiatrzy, że jest to „urojenie prześladowcze”. Tylko choremu może nie podobać się władza, która chce tylko dobrze, a nic nie znaczy zabijanie kapłanów i wciąż wymyślanych „wrogów ludu”? Jerzy Urban określi to od szatana, że tacy „sami pchają się na śmierć”.
W chwilce przerwy padłem na leżankę lekarską (za parawanem) i na chwilkę zasnąłem, a jest bardzo wygodna (twarda z podkładem). Później radość sprawiły kwiaty na „moim” krzyżu, które pięknie zakwitły. Natomiast w nędznej budce zapaliłem lampkę Panu Jezusowi.
Na Mszy św. trwała senność i brak uniesienia w duszy, a dodatkowo zły podsuwał różne obrazy. Wszystko odsunęła Eucharystia, która daje moc...dopiero teraz pragnąłem zostać z Panem w ciszy, ale śpiewały dzieci oraz czekała na mnie żona.
Po powrocie do domu przywitał mnie niezastąpiony prezydent Lech Wałęsa z pomysłami od Edwarda Gierka, że niby rządzi (powołał radę ds. sportu, gdzie podczas obrad palono papierosy).
Wieczorem przeczytałem orędzie Pana Jezusa o nadchodzące Apokalipsie (przysłano „Echo Medjugorje”). W tym czasie syn żalił się na otrzymywane jedzenie („męczył żonę”), a dodatkowo przyjechała córka i przegoniono mnie z „jej” pokoju (nie mam własnego)...
Dziękuję Ojcze za ten dzień!
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 380
W momencie przebudzenia napłynęło, że: „wszyscy jesteśmy równi wobec Boga”. Poprosiłem, aby podczas zastępstwa w oddziale wewnętrznym nikt nie umarł. Dzisiaj będzie ciężki dzień: już atakuje chora, zamieszanie, wnoszą pacjentów...nawał, nawał!
W biegu kawa, a w chwilce ciszy usiadłem w gabinecie zabiegowym, gdzie wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem oraz Matki Bożej Częstochowskiej. Z serca wyrwało się zawołanie: "Matko! Matko, bądź ze mną”. Zabierz mi te wizerunki! Jak wielka byłaby to krzywda! Ewangelicy nie mają swojej matki...to są sieroty!
Normalny człowiek powie, że to wszystko tak się składało, a ja powiedziałem do pacjenta, że prosiłem Matkę Bożą o pomoc: „pan zobaczy jaki obaj mamy problem" i Matka go rozwiązuje, bo właśnie zabrała go karetka, która jechała do szpitala.
Staruszce narzekającej na zdrowie i płaczącej, że nie może pracować tłumaczyłem: nie zwalniam pani z kościoła, bo śpiewanie pod figurą Matki Bożej nie wystarczy, do mnie pani dotarła. a nie może do Pana Jezusa? Na cóż przyda się ciało w którym pani składa ufność: proszę przyjąć swoje cierpienia i ofiarować Matce Bożej w intencji pokoju na świecie i nie skarżyć się!
Serce zalało pragnienie modlitwy, a w tym czasie napłynęła intencja tego dnia. Przypomniała się rozmowa telefoniczna do radia Maryja, gdzie jakaś samotna pani miała pretensje do kościoła katolickiego. Kapłan tłumaczył jej, że wszystko jest powołaniem, proszę przyjąć ten stan, ale nie wyjaśnił, że to wpuszcza tę pokusę wpuszcza jej demon (wrogość do małżeństw).
Napłynęła też osoba pielęgniarki, która nie chce pomagać chorym. Jakby na znak jako posiłek czekała na mnie ryba. Na wizycie u chorej, nad jej łóżkiem wzrok zatrzymała Matka Boża z Sercem...
Teraz trafiłem na obraz telewizyjny kapłana na wózku, wyświęconego przez Jana Pawła II oraz na zjazd w Częstochowie Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Już wiem, że za wszystko trzeba dziękować, bo dobroć Ojca Prawdziwego jest nieskończona! Płynęły świadectwa wiary i była rozdawana Komunia Święta.
Padłem na kolana, a właśnie płynie prośba o uzdrowienie: „jeżeli jest taka Wola Twoja Panie i dla twojej chwały!” Na tę świętą chwilkę do pokoju lekarskiego w pogotowiu wszedł sanitariusz i prosił o receptę dla pani Szatańskiej. Nawet zapytałem go jakie miał natchnienie, bo przez 3 godziny nic się nie działo! Nie lekceważ szatana, bo nie lubi naszych uniesień modlitewnych i to na kolanach. Dodatkowo wezwano mnie do oddziału oraz do gabinetu zabiegowego.
Popłynie moja modlitwa, ale ponownie zły przeszkodzi, ponieważ policja przeprowadziła pijanego. Teraz każą dodatkowo punktami, które zapisuje komputer. Co pokazują przez to z nieba? Tam są takie same prawdziwe komputery z zapisem wszystkiego!
To wprost czarne skrzynki w samolotach, tyle że w naszych duszach. Niezniszczalna dusza z czarną skrzynką wydarzeń z całego życia! Nie udało się odmówić modlitwy, ponieważ słuchałem programu parapsychologicznego! Do czego mi to potrzebne, przecież mój czas jest na wagę złota.
Zapaliłem lampkę i i popłynie litania do Serca Pana Jezusa, które ukochało nas, a zarazem czułem wielkość powołania kapłańskiego. Zakończyłem moją modlitwę z poczuciem, że cała noc będzie spokojna. Tak też się stanie.
„Ojcze mój! Dziękuję ci za ten dzień. Ty kochasz każdego. Przepraszam Cię za przyjęte datki i za byle jakoś mojego działania, przepraszam, przepraszam”…
APeeL
- 14.06.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MAJĄ CZASU NA MODLITWĘ
- 13.06.1993(n) ZA OFIARY NIESZCZĘŚĆ...
- 12.06.1993(s) ZA ŚWIADOMYCH WROGÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO...
- 11.06.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY Z LENISTWA OMIJAJĄ KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY...
- 10.06.1993(c) ZA LUDZKOŚĆ ODRZUCAJĄCĄ CIAŁO PANA JEZUSA
- 09.06.1993(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE DZIĘKUJĄ...
- 08.06.1993(w) ZA POTĘPIONYCH ODSZCZEPIEŃCÓW...
- 07.06.1993(p) ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ ODNALEŹĆ DROGI DO BOGA...
- 06.06.1993(n) ZA KIERUJĄCYCH SIĘ ROZUMEM I WOLĄ WŁASNĄ...
- 05.06.1993(s) ZA TYCH, KTÓRZY NIE UCIEKAJĄ SIĘ DO MATKI JEZUSA