Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.09.1993(pt) ZA NACJONALISTÓW

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 wrzesień 1993
Odsłon: 1195

opr. 10.10.2014

    Jestem na dyżurze w pogotowiu, pada i jest smutno. Minęła północ, a to oznacza, że jest już piątek. Napłynęło delikatne zaproszenie do modlitwy, ponieważ z telewizora popłynął obraz o nacjonalistach oddających życie w zamachach terrorystycznych („Czarnych tygrysach”).

   Jakby dla kontrastu pokazano nauczyciela z maleńkiego miasteczka francuskiego, który mówi po polsku i kocha Polskę!

   Nacjonalizm uważa własny naród za nadrzędny wobec jednostki i grup społecznych. Ponadto przedkłada interesy własnego narodu nad interesami innych narodów (imperializm). Jest wiele typów nacjonalizmów od narodowego poprzez nazizm do faszyzmu.

    Z nacjonalizmem wiąże się segregacja rasowa (ksenofobia). Jako wiedzący, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga powiem, że kocha wszystkich tak samo, a podziały rasowe są próbą naszej miłości.

    Bolszewicy dzielą ludzi na towarzyszy i resztę, która nie chce im oddać swojej woli (sprzedać się szatanowi). Ich działanie ujrzał świat podczas obecnej agresji na Ukrainę. 

    Padłem na kolana, a w sercu pojawiły się obrazy z wojny w Jugosławii, Cyganie i Kurdowie nie posiadających ojczyzny oraz Pan Jezus odrzucony przez Swoich. Zacząłem moją modlitwę w intencji nacjonalistów...płynie „św. Osamotnienie” z koronką do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy.

    Pan Jezus przekazał mi przez widzącą obraz Swojej Męki, a teraz o 2.20 ponownie prosi: „Nieś Mój krzyż, nieś go dla Mnie”. Popłakałem się. Dziwne, bo po powrocie z wyjazdu zauważyłem uśmiech MB Częstochowskiej, a Ona zawsze jest smutna.

    Rano trwały rozproszenia i jakaś pustka w sercu, a nagle „spojrzał” wizerunek Pana Jezusa z okładki „Prawdziwego Życia w Bogu”, a przez moje serce przeleciała strzała Miłości Bożej. Po otwarciu książki trafiłem na wyjaśnienie tego zdarzenia duchowego (łaski): „Każda iskra, która pochodzi z Mojego Serca i dotyka twojego serca, rozpali je i strawi”.

    Tak jest naprawdę w tej chwilce. Pan mi to pokazuje („szkoli”), a ja z wielką radością zaczynam „Anioł Pański". Ta miłość sprawiła, że przed pracą w przychodni nabrałem mocy!

    Wielką radość sprawił miły podarunek, bo jedna z pacjentek przywiozła z Rzymu obrazek s. Faustyny z Panem Jezusem Miłosiernym (jej córka jest w tym samym zakonie). Trwał nawał chorych i pracowałem spocony, a jeszcze mam iść do kościoła.

    Tak potrzebna jest chwilka odpoczynku i koncentracji...udała się kojąca drzemka. W momencie budzenia napłynął obraz św. Stanisława Kostki z informacją o jego „wiecznej chwale”.

    Wyszedłem na Mszę św. i zacząłem „św. Poniżenie”...ból zalewał serce i duszę, a łzy same cisnęły się do oczu...nawet wołałem „Jezu! Jezu mój! niosę Twój krzyż dla Ciebie, Jezu”!

    Teraz płynie „Droga Krzyżowa", a każdą stację przeżywam w duszy i wołam w mojej rozszerzonej modlitwie do Ojca Prawdziwego i tak doszedłem do stacji "Szymon pomaga nieść krzyż Pana Jezusa". Nawet wypowiedziało się pomyłkowo „miej miłosierdzie nad niosącymi z Tobą krzyż”!

     Nie lubię prawej strony kościoła, ale tam zostałem „skręcony" i trafiłem pod stację drogi krzyżowej, gdzie Szymon pomaga nieść krzyż! Wiem, że tak Pan przemawia do mnie!

    Zadziwiony słuchałem czytań, bo to samo mówiłem w pracy: "Nie miłujcie świata ani tego co jest na świecie. Jeśli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca”. 1 J 2,12-17 Kapłan upominał, a to moje słowa, że „długość życia nie ma znaczenia...ważna jest świętość życia”.

    Łzy zalewały oczy, ponieważ podczas podchodzenia do Eucharystii za nacjonalistów płynęły słowa pieśni „Jeden jest Pan”.

    W telewizji trwa „bój ostatni" przed wyborami, ale lud jest zmęczony...płyną obrazy walk narodowościowych w Gruzji oraz "starania" o przywrócenie w parlamencie Rosji Związku Suwerennych Republik Radzieckich (ZSRR).

    Każdy z nas ma ojczyznę daną przez Boga Ojca i mamy połączyć się dobrowolnie...nacjonalizm lub połączenie siłowe („wyzwolenie") jest od bestii!

Po powrocie bardzo smakowały postne bułki. „Dziękuje Ojcze za ten dzień...dziękuję”.                                                                                                                                                          APEL

 

 

16.09.1993(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ SŁUŻYĆ BRACIOM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 wrzesień 1993
Odsłon: 882

   Jako niewolnik komunistów - oprócz śmiertelnego zapracowania w przychodni - otrzymałem zastępstwo w ’bolnicy’ bez dyżurów lekarskich. Nie mogłem odmówić, bo „ordynator” bez specjalizacji to rodzina generała z WSI….”wiecie, rozumiecie”.

   Właśnie o 4.00 rano zadzwoniła pielęgniarka, bo przywieziono nieprzytomną pacjentkę, a dyżurni z pogotowia (na dole budynku) nie chcieli pomóc.

   Podziękowałem Panu Jezusowi za tę udrękę, a po wyjściu do garażu przywitało mnie niebo pełne gwiazd. Natychmiast poznałem intencję tego dnia i zacząłem moją modlitwę. Przypomniały się słowa Pana Jezusa z rysunkiem pochylonych głów: „uniżcie się!”

   Nie mogłem dojść przyczyny ciężkiego stanu chorej, ale Pan pomógł, bo zapytałem czy była spocona, a to doprowadziło do rozpoznania ciężkiego niedocukrzenia. Pacjentka w tym stanie nie powinna trafić do nas, ale dyżurnemu z pogotowia nie chciało się jechać do odległego szpitala. 

   Po wszystkim zapytałem siebie: co oznacza takie zerwanie ze snu? Trafiasz do chorych i personelu nie ogolony, zaspany i zawstydzony. Tak właśnie jest podczas nagłej śmierci...wyrwany z ciała trafiasz przed Oblicze Boga. Jak wówczas wygląda  taka dusza? 

   Napłynął obraz z wczorajszego filmu, gdzie ludzie przychodzą na umówione spotkanie z prezentami, piękni i wystrojeni. Jakie prezenty zaniesiesz Ojcu Prawdziwemu, bo ziemskie nie przechodzą? Liczy się oczyszczenie z grzechów oraz Sakrament Pojednania (Wiatyk) z modlitwami rodziny i palącą się gromnicą.

   Demon nie lubi poświęcania się dla innych, sprzyja tylko szkodnikom. Potwierdziła to poranna pustka w sercu z zapytaniem żony z kim umówiłem się tej nocy? Odpowiedziałem, że z Panem Jezusem...

     Jest mi przykro, bo mam łatkę niebezpiecznego dla Polski Radzieckiej...kocham ojczyznę i Boga oraz pracuję z oddaniem, a wszędzie pilnują mnie „patrioci”. W oddziale nie mogłem się przebrać, bo wszedł „pacjent” - policjant na emeryturze, a dodatkowo zaatakowała mnie oddziałowa z powodu staruszka, który źle się odezwał do pielęgniarki na dyżurze!

   Złączyłem jej trzy palce i moją ręką próbowałem uczynić znak krzyża, ale nie pozwoliła! Tutaj normalnie panuje inny styl, a pacjenta niewdzięcznego bada się wzrokowo. Na obchodzie dziadek skarżył się na niegrzeczną siostrę.  

    „Jezu mój obdarz mnie pokojem”, bo czeka mnie straszliwy nawał pracy w przychodni (na jednym poziomie). Starałem się każdego przyjąć, pomóc i pocieszyć...właśnie umierający sanitariusz chciał rozmawiać ze mną, bo czyta przekazane mu „Prawdziwe Życie w Bogu”. Jak ja to wszystko wytrzymałem przez tyle lat? 

   Płynie spóźniona koronka do Miłosierdzia Bożego „za tych, którzy nie chcą służyć braciom". Aby mi się nie nudziło od 15.00 mam dyżur w pogotowiu. Po krótkiej drzemce do serca wrócił pokój, a na krótkim wyjeździe ujrzałem piękno drzew z różnymi kolorami liści oraz niebo „pomalowane” chmurami.

    Wszystko jest jednym cudem stworzenia. Podczas odmawiania koronki trzykrotnie przeżegnałem się wodą święconą, a po chwilce usłyszałem bicie dzwonów kościelnych. W wielkim bólu płynęła droga krzyżowa i „św. Agonia” z mojej modlitwy.

    Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego - przy zawołaniu Zbawiciela na krzyżu „Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?” - wzrok zatrzymały słowa* Pana Jezusa: „Czy kiedykolwiek cię opuściłem? /../ będziemy złączeni aż do końca /../”… 

                                                                                                                                         APEL

* „Prawdziwe Życie w Bogu” 

15.09.1993(ś) ZA DZIECI SPRAWIAJĄCE BÓL RODZICOM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 wrzesień 1993
Odsłon: 553

NMP Bolesnej

   Przed kilkoma dniami Danuta Rinn śpiewała w kabarecie o artystach idących do Nieba, gdzie padły słowa o "śmiejącym się Ojcu”. Tak faktycznie jest, bo jesteśmy Jego dziećmi, a jest to pokazane w naszej radości, gdy do domu wracają dzieci.

    Jest też odwrotnie, bo w nocy dręczyła nas córka...włączyła budzik na 23.00 i nie obudziła się, a nad ranem biegała do ubikacji („oczyszczała się”). Ja w tym czasie „uspokajałem się” drinkami. Dodatkowo stękała żona zmorzona migreną. 

    Ratunkiem na „zmory” tego życia jest spotkanie ze Zbawicielem (Msza św.). Po drodze podjechałem pod „mój” krzyż sprawdzić czy nie zgasła lampka, bo w nocy oberwała się chmura. Radość zalała serce, gdy z daleka ujrzałem, że płonie, a nawet stoją kwiaty. "Dziękuję Panie Jezu, dziękuję”.

    Dziwne, bo po przeżegnaniu się i zapytaniu o intencję od razu napłynęła; „za dzieci sprawiające ból swoim rodzicom”. Łzy zalały oczy, ponieważ obejmie także moją córkę. Później Pan Jezus powie do mnie przez Vassulę; „Przyjdź prosić Mnie, nie wątp!" Ja widzę także wołania żony, ale ma napady zwątpienia, smutku, który rani Matkę i Pana Jezusa.

   Od razu zacząłem moją modlitwę, a w kościele przeżegnałem się małym różańcem umoczonym w wodzie święconej. W ciszy prawie pustego kościoła (kilka osób) napłynęły też dusze dwóch zmarłych kolegów-lekarzy (lekomanów).

    W czytaniach padną słowa; „Oto Matka twoja"..."Oto syn Twój.” Z bólu zawołałem; „Matko! Tobie przekazuję, a nawet oddaję moją córkę...przez Ciebie na ręce Pana Jezusa i Boga Ojca. Wprost wypędzam ją do Ciebie, niech zostanie złamana wbrew jej woli. Panie Jezu zrób na jej czole znak krzyża"...

   Zarazem mam świadomość, że jest to nasza wina, bo w odwróceniu od wiary chrzest stracił swoją moc...dzieci biegały wówczas po kościele! W intencji tego dnia przekazałem Eucharystię i znalazłem się pod stacją, gdzie Pan Jezus na krzyżu przekazał mnie Swojej Matce.

    W tym czasie przepływała moc tego świata z groźnymi sektami, a serce rozrywały pieśni; „Gdy pod krzyżem Matka stała” oraz „Ucieczko grzesznych”. Tak chciałbym tutaj pozostać, ale zaczęła się następna Msza święta. W nadbrzuszu trwało miłe ciepło z pokojem w sercu i duszy! Dlaczego lud nie chce św. Hostii? 

    Pada deszcz, zimno, a w moim sercu jest wiosna. Wróciłem do domu z sercem pełnym miłości do córki, która właśnie wstała. Napłynęła też moc do służenia chorym z pragnieniem odwiedzenie umierającego sanitariusza. W pracy falami zalewała mnie wzmacniająca słodycz, a w takim stanie pragnę mówić ludziom o duchowości, ale wokół są sami słabi oraz ci, którzy lubią krytykowanie Kościoła Bożego. U niektórych widzę zaćmienie płynące od szatana.

- Siostro proszę naprawdę wrócić do naszego Kościoła! Chodzi o to, że uczestniczy w Mszach św. z przystępowaniem do Komunii św. ale mówi jak wróg wiary, a jako przełożona gubi wielu.

   Nawet udało się porozmawiać z umierającym sanitariuszem, któremu przekazałem moją „wiedzę” o świecie niewidzialnym i powrocie duszy do naszej Prawdziwej Ojczyzny. Pocieszyłem go, że „ostatni będą pierwszymi”, aby skorzystał z Sakramentu Pojednania, ale on nie wie o nadchodzącej śmierci. Dodałem, że dzisiaj jest wspomnienie NMP Bolesnej.

     To jest przykład śmiertelnego boju, bo w takich sytuacjach Szatan straszy kapłanem ("śmiercią") podsuwając nadzieję wyleczenie, itd. To proste dla mnie sztuczki, które ujawniam.  Dodatkowo w takich dniach Szatan działa z wielką mocą! Nawet towarzysze (od „towarzyszenie”) dwoili się i troili, a jestem niewolnikiem w pracy.

   Popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia, a Pan Jezus powie przez Vassulę; „Oni ponownie Mnie krzyżują. Tak zaślepiło ich zło /../ Dlaczego tyle ceremonii, kiedy w rzeczywistości oni nie mają Mi nic do zaofiarowania! /../ Szukajcie we Mnie tego wszystkiego, czego Ja pragnę, a dam wam to. Nie szukajcie waszych spraw, lecz Moich. Oddajcie Mi chwałę, uczcijcie Mnie."

    We właśnie oglądanym filmie córka raniła matkę i ojca!  "Dziękuje Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                       APeeL

14.09.1993(w) ZA DRĘCZONYCH PRZEZ WŁASNE DZIECI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 wrzesień 1993
Odsłon: 876

    Po przebudzeniu „spojrzał” (zatrzymał wzrok) Pan Jezus na krzyżu, a do serca napłynęły obrazy rodziców dręczonych przez własne dzieci: matka synów pijaków oraz matki narkomanów, a także wspólnie zamieszkujący ze sfrustrowanymi dziećmi wśród których jest nasza córka...

    Po wstaniu patrzyłem na Zbawiciela z Całunu, napłynął pokój w którym zawołałem: "Panie Jezu zawierzam Ci tą sprawę”. Po wyjściu na Mszę św. w smutku zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa, gdzie wypadło „oddanie wszystkiego biednym”.

    Podczas zbliżania się do kościoła dobiegły słowa o „Podniesieniu krzyża”...jak wielkim darem Ojca jest Dom Boży-Kościół! Duszę i serce przeniknął ból, bo  większość przychodzi tutaj „z obowiązku”. Niewierzący często stawiają zarzut, że to tylko nastrój przenosi człowieka w inny świat!

   Jest zrozumiałe, że różne przeżycia wywołują łzy (muzyka i śpiew), ale same w sobie nie mogą wywołać tęsknoty za Panem Jezusem, która pojawia się niespodziewanie w różnych miejscach i sytuacjach. Każdy zna to z pierwszej miłości, która jest podobna w swojej czystości.

    Tylko z łaską wiary będziesz pragnął być z Panem Jezusem, który jest wszędzie, ale tylko w Kościele świętym można otrzymać Eucharystię...od namaszczonych sług Zbawiciela. Nic nie dadzą celebracje z pięknymi strojami kapłanów przekazujących Słowo Boże! Tak jest w Kościele Polskokatolickim oraz Ewangelickim.

   Teraz płyną słowa Psalmu: „Wielkich dzieł Boga nie zapominajmy”, które śpiewa też lud, a mnie jest smutno, ponieważ córka jest odwrócona i zbuntowana. Przepływają obrazy udręczonych rodziców przez różnych dewiantów, alkoholików i narkomanów. W intencji tego dnia przyjmuję Ciało Pana Jezusa, a po zjednaniu duszy z Bogiem nie chciało się opuścić świątyni.

   Powtarzałem tylko słowo z pieśni: „Ufam! Ufam!...”. Serce zalewał pokój i pragnienie dzielenia się otrzymaną łaską...radością duchową nieznaną większości ludzi. Wielu tłumaczę, że Ojciec Prawdziwy kocha każdego tak samo, a ich bardziej ode mnie!

    W przychodni, podczas oczekiwania na obiad (stołówka na miejscu, bo mamy oddział wewnętrzny) pojawiło się poczucie obecności Pana Jezusa aż „krzyknąłem” w sercu...”dobry Panie Jezu, Jezu, Panie mój”, a łzy zalały oczy.

   Jakby na ten moment płakała u mnie pacjentka, której mąż zginął na przejściu dla pieszych, a ja poprosiłem ją, aby modliła się, ponieważ rozpacz jest od złego. Wskazałem intencję...codziennie za ofiary innych wypadków, a nie starczy jej życia! Później trwa normalny nawał pacjentów...aż trudno było odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego (o g.15.00).

    Napłynęła myśl, aby Panu Jezusowi zapalić lampkę pod krzyżem oraz postawić tam kwiaty. Podczas krzątaniny na działce Anioł Pański przypomniał mi, abym tego dokonał (krzyż był blisko działki)...faktycznie po 10 minutach oberwała się chmura (wówczas był wypadek samolotu na Okęciu).

    Późnym wieczorem wzrok zatrzymało pismo „Kobieta i życie” leżące na ziemi, które otworzyłem na artykule „Młodość i śmierć” z Panem Jezusem na krzyżu i Matką! Pisali tam brednie ateistyczne: nie było żadnego zmartwychwstania, bo Pan Jezus był w letargu!

   Tuż przed snem odruchowo włączyłem telewizor z filmem o młodych, którzy spłodzili dziecko sprawiając wielki kłopot swoim rodzicom. To tylko przykłady dręczenia rodziców przez własne dzieci. Padłem na kolana i podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień...

                                                                                                                                  APEL

13.09.1993(p) ZA DŁUGOWIECZNYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 wrzesień 1993
Odsłon: 623

    W środku nocy - w deszczu i zimnie - płyniemy karetką, a ja podczas tego wyjazdu musiałem walczyć z chęcią gadania i żartowania, a kierowca też lubi gadać o niczym! Popłynie "Anioł Pański” z  cz. radosną różańca. Tak trafiłem do dwóch babuszek z czarnym pieskiem.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego serce zalał pokój. Po chwilce zerwano ponowni, ale teraz karetkę prowadził ateista, wierny w zwalczaniu "wrogów ludu”, których trzeba ujawniać. Nie piszę tego z nienawiści, ale na dobry początek straszliwie zaklął...

  • czy przy chorych też pan przeklina, przecież żaden przeklętnik nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego!

  • Dobrze, że pan tam wejdzie!

  • Czy wie pan jaki to ból, gdy tylu idzie na zagładę..mają oczy, a nie widzą.

    Wyjaśniłem mu demonizm systemu bolszewickiego, któremu on dalej służy i mówiłem o braku śmierci, duszy, zysku szatana, gdy zniewoleni podziwili ludzi - bożków!

    Rano serce zalała nienawiść, przesuwali się wierni władzy ludowej, czujni o każdej chwilce dnia i nocy...jakby na znak trzaskały pioruny. Jakże tacy bawią się ze zmyślanymi wrogami (podobnymi do mnie)...nie zabija się takich od razu, bo lud musiał mieć zajęcie i ćwiczyć się!

    Każdy, który odmawiał śledzenia innych...nie pomagał i natychmiast stawał się wrogiem, a wówczas nie miał się gdzie poskarżyć, wyjechać, a nawet uciec, bo wszędzie byli „sami swoi”.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (28.11.2019) niesiemy dalej ten diabelski krzyż. Ci ludzie żyją i nie mogą się odnaleźć, są żądni odwetu, a co najgorsze muszą służyć tym, których prześladowali. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ! Nadal mają zatrudnienie w instytucjach państwowych (pewna pensja), kontrolnych, nadzorczych i samorządowych (fuchy). Przeżegnałem się wodą święconą, z radia popłynie „Ave Maryja”, a do serca wolno wróci pokój.

   W piśmie lekarskim wzrok zatrzyma artykuł o próbach „naukowego” wyjaśnienia długowieczności. Na obchodzie oddziale wewnętrznym tłumaczyłem "długowiecznej”, że przez złego może być straszona śmiercią..."trzeba wówczas łapać za wodę święconą i różaniec”.

    Przypomniała się Msza św. odprawiona w oddziale (w piątek). Przybyła żona umierającego, który był bardzo zadowolony i stwierdził, że to zorganizowałem, a nawet nie wiedziałem, że istnieje taka możliwość prawna. „Jezu! Jezu! Jezu mój!”

    W przychodni był wielki nawał chorych zakończony pacjentką długowieczną. To niesie wiele cierpień, bo wiele z nich przeżywa swoje dzieci, Szatan straszy ich śmiercią, wielu szuka zdrowia w słabnącym ciele, często są poniżani i wyśmiewani.

   Podczas powrotu do domu byłem słaby, a wzrok zatrzymywali ludzie z siwymi włosami, w domu "przywitały" mnie świątki-staruszków. Z włączonego telewizora padną słowa o szacunku dla godności wieku starszego. Skulony i pełen bólu zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia. Przepływały obrazy grzesznych staruszków...wesołkowatych, rubasznych i odwróconych do końca od Boga.

    Jakby dla kontrastu napływał obraz Ojca Prawdziwego jako dostojnego starca wyrażającego Mądrość. Wzrok przykuwał Pan Jezus w koronie cierniowej, bo po przełączeniu programu pokazano staruszkę -naukowca, która w rozpaczy i proteście chciała zatruć strumień górski, który jest źródłem wody pitnej.

   Wzrok zatrzymała „Gazeta wyborcza”, gdzie córka rani matkę zasłanianiem cierpiącego Pana Jezusa, bo woli patrzeć na pięknego Krisznę! Dzisiaj, gdy to przepisuję (19.11.2019) czytałem klepsydrę; zmarła pani mająca 101 lat…

                                                                                                                                         APeeL

  1. 12.09.1993(n) ZA PRAWYCH POLITYKÓW
  2. 11.09.1993(s) ZA KIERUJĄCYCH SIĘ KAPRYSAMI...
  3. 10.09.1993(pt) ZA ODPOWIEDZIALNYCH ZA LOSY ŚWIATA
  4. 09.09.1993(c) ZA ŁAMIĄCYCH PRZYSIĘGI
  5. 08.09.1993(ś) ZA UMIERAJĄCYCH W ODWRÓCENIU OD BOGA
  6. 07.09.1993(w) ZA OSZUKUJĄCYCH POLAKÓW
  7. 06.09.1993(p) ZA DZIECI OKRUTNYCH RODZICÓW
  8. 05.09.1993(n) ZA UPOMINAJĄCYCH WYSTĘPNYCH
  9. 04.09.1993(s) Nie lekceważ ataków demona...
  10. 03.09.1993(pt) ZA CZŁONKÓW MOJEJ RODZINY...

Strona 1911 z 2288

  • 1906
  • 1907
  • 1908
  • 1909
  • 1910
  • 1911
  • 1912
  • 1913
  • 1914
  • 1915

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 838  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?