- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 569
Mam zaproszenie na Mszę św. o 7.00! Radość zalała serce z rozpoczęciem modlitwy. Od Ołtarza płynie Słowo; "choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali." Przykro mi, że większość szuka poza Bogiem, a "człowiek jest dla konia bogiem"...natomiast wielu ludzi czyni sobie boga z własnego "ja" oraz z posiadania, zwierząt, itd.!
Kościół jest wystrojony w drogie kwiaty z okazji ślubu brzydkiej córki sklepikarza. To chwała własna tych ludzi. Nagle zrozumiałem, że Panu Boga, mojemu Ojcu prawdziwemu ludzie nie są wdzięczni. Ze łzami w oczach wołałem; "Jezu! Jezu mój! Ja oddałbym Ci wszystko, co posiadam...nawet syna!" Oczy zalały łzy; "Przyjmij Panie Jezu tę Eucharystię jako dziękczynienie, Tobie przekazuję, na Twoje Ręce podziękowanie Bogu Ojcu."
Jakże inny każdy dzień, przecież tak rzadko dziękuję Ojcu. Nie dziękuje się Ojcu, nie dostrzega Jego Obecności i Znaków, Jego Istnienia jako Stwórcy każdego! Jak mało ludzi to czyni. Dodatkowo człowiek modli się mechanicznie...dzisiaj w czasie mycia zębów. Napłynęło ostrzeżenie, aby tego nigdy nie czynić!
W przychodni było "pół metra kart" z dwóch dni, nawet nie napastują wdzięczni, a otrzymany banknot przekazałem biedakowi, który nie miał pieniędzy na leki. Dziwne, wypadło w różańcu Pana Jezusa; obdarowanie biednych..."Jezus wszystko im oddał".
Nawet dzwoniłem do urzędu dla bezrobotnych, gdzie usłyszałem kłótnię biedaka z urzędnikami! Inna prosi o zaświadczenie, a chory boi się wyrzucenia z pracy. Bieda to wielkie nieszczęście. Około południa moje serce i duszę zalała wzmacniająca słodycz od Ducha św. bo - nie było pediatrów - pracę skończę o 19.00!
W smutku, na działce popłynie - w dzisiejszej intencji - moja modlitwa. Tak trwałem około 40-tu minut z zaśnięciem na kolanach wołając do kogoś, aby otworzył szeroką bramę. "Panie Jezu jakże pragną otworzyć Niebo dla każdego." Podczas powrotu zabrałem biedną staruszkę podpartą kijem, która zerwała kapustę na działce. Wołała o pomoc do Matki Najświętszej o pomoc. Proszę ją od Pana Jezusa, aby nigdy więcej tam nie chodziła, ponieważ grzeszy pracą, bo to jest od złego!
W domu "spojrzał" o. Pio, a z książeczki o nim popłyną słowa; "Czuję w głębi duszy, że Bóg dał mi łaskę rozumienia cudzej niedoli, a zwłaszcza wrażliwość na ciężki los biedaków. Wielkie współczucie, którym pała moja dusza na widok biedaka rodzi w samym jej centrum gwałtowne i tak mocne pragnienie przyjścia nu z pomocą /../".
Przez moje serce przepłynęła strzała miłości, a łzy zakręciły się w oczach...zakończenie modlitwy trwało pod gwiaździstym niebem, a napływały obrazy biednych dusz, które wymagają pomocy Pana Jezusa.
W oglądanym filmie dokumentalnym Raymonda Chandlera i słowa o pochowaniu tego pisarza na cmentarzu w miejscu dla bezdomnych biedaków na koszt miasta! Jeszcze "patrzy" Pan Jezus w koronie cierniowej...powtórzyłem koronki w intencji dnia.
"Dziękuję Ci Ojcze za ten piękny dzień."
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 889
Zerwał mnie budzik nastawiony przez żonę, ale ja wiem, że dzisiaj mam mieć wolny dzień za pracę w sobotę. Zły natychmiast kusił zarobkiem i tym, że będę potrzebny chorym! To oszust i kłamca podsuwający przewrotne propozycje.
Ile jest jego ofiar, bo ludzie traktują natchnienia w pierwszej osobie jako swoje myśli...biorą pożyczki bankowe, zaczynają budować dom, a nawet tworzą małżeństwa z podstawionymi osobami (standard u bolszewików).
Zacząłem modlitwy, a moje sprawy przekazałem Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, bo dzisiaj mamy kupić i zainstalować nową kuchenkę gazową, muszę załatwić sprawy w urzędzie (spadek) oraz w PKO (książeczki mieszkaniowe dzieci). W takich dniach bestia budzi zwątpienie, rozprasza i kieruje mnie właśnie...ku "duchowości".
To wszystko „przeskakuje na łączach mózgowych”, a technikę tego procesu pokazano we wczorajszym programie telewizyjnym. Po załatwieniu wolnego dnia trafiłem na spotkanie z Panem Jezusem. Nie docierały czytania, a dodatkowo w połowie Mszy Św. podszedł do mnie „opiekun” i w pustym kościele...stanął obok.
Tuż przed Eucharystią zacząłem wołać do Boga Ojca za uwikłanych w różne sprawy, ponieważ większość ludzi kieruje się wolą własną. Jakby na znak popłynęła pieśń do MB Nieustającej Pomocy, a ja dodatkowo poprosiłem o pomoc dla mającym życiowe kłopoty.
Napłynęło natchnienie, że tacy ludzie w swoich problemach są osamotnieni, często poniżani, a przeciągające się cierpienie może wywołać chorobę, a nawet spowodować ich śmierć! Jako lekarz mam być zawsze miłym w pracy, bo przychodzą do mnie potrzebujący pomocy...nigdy nie wolno mi odmawiać, a cierpienie łączyć z Męką Pana Jezusa.
Podczas podchodzenia do Stołu Pańskiego usłyszałem głośny płacz niewidomego na kolanach. Łzy zalały także moje oczy, bo „Tu, przed Twoim Majestatem...Aniołowie kryją twarz...0! Dobroci Nieskończona”...
Po przyjęciu Ciała Pana Jezusa mój opiekun czekał na mnie, a inny bił się nieudolnie w piersi...z całym rozmachem! Co ci ludzie wyprawiają w Domu Boga?...obowiązkowo pięknie klęczą, ładnie śpiewają i robią wrażenie świętych!
W takich dniach potrzebny jest pokój. Nawet napłynęło: „spokojnie, wypij kawę, a wszystko załatwisz po śniadaniu”! Wzrok zatrzymała książka: „Panie mój”, która otworzyła się na litanii do Najświętszego Imienia Jezus, gdzie zwróciło uwagę zawołanie: ”od zaniedbania natchnień Twoich”.
Wielu dziwi fakt, że na nasze zawołanie w „bardzo ważnej sprawie” Bóg nie odpowiada natychmiast! W ten sposób badana jest nasza ufność: co uczynimy i czy naprawdę wierzymy w uzyskanie pomocy o którą prosimy. Takie ćwiczenia są obowiązkowe w sporcie, a także w różnych służbach i zawodach. Dlatego święci wszystko czynili z wielką ufnością i pokojem.
Bóg zna nasze sprawy, potrzeby i możliwości. Nawet wie, że ja martwię się o Jego Dzieło zbawienia ludzkości - cóż w tym wszystkim znaczą moje dzienne sprawy?
W pół godziny została zamontowana nowa kuchenka, a stara oddana w służbę innych: „dziękuję Panie Jezu, dziękuję”! Właśnie przejeżdżam obok figury Matki Niepokalanej, która „przyszła” pod nasz blok i także dziękuję!
Zły dalej napuszczał mnie na rozmowy „duchowe”...w pośpiechu gadałem ze sprzedawcą, z hydraulikami i urzędniczkami, a w końcu dnia połączyłem się telefonicznie z pastorem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego (audycja radiowa), który głosił brednie duchowe!
15.00 Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego i koi krótki sen, a intencję modlitewną potwierdzają przepływające sprawy doczesne: Jelcyn jedzie do Japonii (spór o Wyspy Kurylskie), czekający przez 3 dni w PKO (książeczki mieszkaniowe) oraz sprawa przejęcie rządów w Polsce.
Wszystko załatwiłem z pomocą Bożą i w wielkich przeszkodach od złego, który nie lubi radości dzieci Bożych. „Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień”...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 554
Rano trafiłem na rozważania pastora z Kościoła Adw. Dnia Siódmego...wielka znajomość Biblii, ale dlaczego oderwał się od jedynego następcy św. Piotra i odrzuca Matkę Pana Jezusa? Nie wolno mieć żadnego wizerunku, a właśnie "patrzy" s. Faustynka i Pan Jezus Miłosierny."
Na ten moment Pan Jezus powiedział do mnie przez Vassulę; "Ja, Pan, poznaję się na nich i nawet gdyby wysilali się, udając Ablów, nie zdołają Mnie oszukać /../ wskażę na oszustwo. Przyjdę do nich w nieoczekiwanej godzinie. Po co mieć w Moim Domu Kainów, którzy starają się tylko o swoje sprawy, a nie o Moje? /../ ich ręce są teraz puste /../ czekałem lata, aby się zmienili /../ I dlatego poruszają się po ciemku bez jakiegokolwiek światła."
Natomiast w pr. redakcji katolickiej ks. Jarosław Piłat pięknie mówił - w nawiązaniu do Ewangelii - o uczcie mesjańskiej, ale nie wspomniał o Eucharystii! Tam padną słowa o "stroju weselnym", a to Sakrament Pojednania z brakiem wspomnienia, że św. Hostia jest przepustką do Nieba!
Wielu "chodzi" do kościoła, ale nie przystępuje do Stołu Pańskiego - do Uczty z Bogiem na ziemi! Ile jest kościołów pozbawionych Ciała Pana Jezusa. Napłynęła osoba kolegi z kościoła zielonoświątkowego. Próbuję rozmawiać duchowo z personelem, ale śmieję się z kapłanów!
Wielki smutek zalał serce, a dodatkowo płynie piosenka o zabawie, gdzie zapraszają jeden raz. Pojawił się obraz córki, która nigdy nie siada z nami do stołu. Tak właśnie odrzucany jest przez większość Polaków Kościół Zbawiciela. To trupy duchowe...jeszcze niedawno sam takim byłem!
Teraz zmartwychwstałem i muszę nieść krzyż z Panem Jezusem. Nie ma nic ważniejszego niż zbawienie duszy z powrotem do Boga Ojca! Nic nie dadzą najlepsze czyny charytatywne, rozbrojenie, itd.! Zły wie o tym, że zbawienie uzyskujemy poprzez św. Hostię i podsuwa namiastki szczęścia... narkotyki, alkohol. W Mszy radiowej ks. Zawitkowski wykazuje, że bez Ojca, Pana Jezusa i Matki nic nie dadzą nasze wysiłki.
Podczas przejazdu do Sanktuarium moje serce odczuło stan serca prezydenta Jelcyna. To sekundowy błysk...wyraźnie odczułem jego zbliżenie się do Boga, a stąd wynika walka z komunistami. Widzisz wówczas bezsens swoich największych starań.
Dopiero na tej Mszy św. kapłan wspomniał o Niebiańskiej Uczcie - Eucharystii! Wołam w intencji tego dnia. Nie mogłem wstać z kolan i dojść do siebie (wrócić do ciała), a łzy zalewały oczy, gdy kapłan z pięknie złożonymi dłońmi stoi dziękował Bogu na zakończenie Mszy św.!
Słodycz zalewała serce, a w tęsknocie wołałem za Bogiem Ojcem jak małe dziecko; "Tatusiu! Tato! Tato!...Ja chcę do Ciebie, najlepszego z ojców świata, do mojego Stworzyciela!"
Na działce zapaliłem dwie lampki...jedną od odrzucających Eucharystie, a drugą ode mnie. Popłynie koronka oraz moja modlitwa z prośbą za córkę, aby Pan sprawił uzdrowienie jej ciała i duszy. Podziękowałem za ten dzień...
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 632
Zerwałem się przestraszony marami sennymi i padłem na kolana z wołaniem do Matki; "Pod Twoją Obronę". Dziwne, bo "Prawdziwe Życie w Bogu" otworzyło się (t. II str. 228) na; "Nowennie zawierzenia Najświętszemu Sercu Pana Jezusa" oraz na "Modlitwie - Egzorcyzmie" do św. Michała Archanioła (do codziennego odmawiania wg zalecenia Zbawiciela).
Moje serce - po odmówieniu tych modlitw - zalało działanie Ducha Św. Napłynął pokój Boży, nawet głęboko oddychałem z twarzą w dłoniach i wzdychaniem jak w ekstazie po Eucharystii.
Pan zaprosił mnie na Mszę św. o 6.30, ale czułem atak demona, bo pragnę czynić "dobro". Napłynęła złość na córkę, która równolegle z polonistyką "poszła" na teologię w ATK! Ja wiem, że jest to pomysł demona, który chce ją zadręczyć (lekomania z głodzeniem się). Dzisiaj, gdy to przepisuję mogę stwierdzić, że została "magistrem Kwaśniewskim" (rzuciła te studia na 5-tym roku).
Szatan zalecił biegnięcie do proboszcza, bo wzięła zaświadczenie, a jest odwrócona od Boga. Moje serce stało się puste, zalało mnie rozproszone, całkowicie straciłem pokój, a dodatkowo przywitało mnie krakanie całego stada wron (nie lubię). W czytaniu innym niż wyznaczone padły słowa o błogosławionych, którzy uciekają się od rana do Pana i w Nim pokładają nadzieję. Psalmista potwierdził to.
Nie wiem, gdzie mam się schować w kościele; przezornie stoję z tyłu, ale ktoś jest już za mną, przechodzę za filar, ale jest to samo...siadam z przodu, a w pustym kościele obok siada dziewczyna. Nie mam spokoju nawet po Eucharystii, bo padłem na kolana po drugiej stronie, a klęka przy mnie "wierzący".
Ja wiem, że wygrała lewa noga podpierana przez prezia Boleksława, ale szajba służb jest nadal stalinowska, a ja stanowię zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, a - przez granicę z sowietami - trudniej byłoby przecisnąć różaniec niż czołg!
Wcześniej żegnam "w myślach" przestrzeń; "w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. o d e j d ź !" W tym momencie znam już intencję modlitewną, która będzie także za mnie, bo pragnę pozostać wiernym Panu Jezusowi do końca, ale jestem nadal słaby! Atak złego był słuszny, ponieważ miał wywołać zwątpienie i złość, tym bardziej, że Pan Jezus obiecał mi dzisiaj radość Bożą!
-
Na czyj koszt będziesz realizowała swój pomysł i dlaczego nie rozmawiałaś o nim z nami?...zapytałem córkę.
-
Jesteś podły...trzasnęła drzwiami przyszła teolog!
Ruszam do pracy, a przed szybą przeleciał gołąbek...płynie różaniec Pana Jezusa i wprost wołam do Nieba; "och, Panie Jezu, jakże chciałbym mówić o Tobie, o Bogu Ojcu i Matce! Jezu! Jezu!"
Nawał ludzi, ponieważ musiałem pracować w pogotowiu i przychodni...nadarza się okazja do gadania, a pocieszający wyjazd skierował mnie obok figury Matki z pięknie złożonymi dłońmi; "Matko Miłosierdzia uproś nam pokój". Taki napis i ten pokój jest teraz potrzebny, ponieważ od rana wszystko czynię w pośpiechu.
Ostatniej pacjentce zalecam przejście na rentę (młoda z ciężka dychawicą oskrzelową) i kieruję ją ku duszy i modlitwom, ponieważ mieszka blisko kościoła.
W południe padłem na kolana w pokoju lekarza dyżurnego ze złożonymi dłońmi i odmawiam "Anioł Pański" z kontynuowaniem mojej modlitwy w intencji tego dnia.
"Panie Jezu przyjmij w Swoim Miłosiernym", bo dzisiaj kończy się tydzień miłosierdzia w kalendarzu katolickim. "Ojcze Przedwieczny przez zasługę Syna Twego...miej miłosierdzie nad nami, Jego sługami i nade mną". Po sekundowym śnie przebudziłem się z przepięknym smakiem w ustach oraz odmienionym sercem, które uciekło do córki.
Nagły wyjazd wyrywa...do utopionego 3-latka. Pędzimy na sygnałach, a w moim sercu trwa radość. Ja wiem, że śmierć jest wybawieniem...wola Nieba nie równa się naszym drogom, gdzie większość śmierć traktuje jako nieszczęście! Przejeżdżamy ponownie obok Matki z pięknie złożonymi dłońmi. W pewnym momencie otworzyłem oczy i zobaczyłem krzyż z Panem Jezusem (na skraju lasu). Wiedziałem, że dziecko nie żyje!
Mieszkańcy wsi brutalnie reanimowali zwłoki dziecka. Wiem, że Pan wysłał mnie do tych ludzi, bo mnie też zmarło dziecko. "Proszę nie odwracać się od Boga Ojca, nie ma śmierci...wasze dziecko jest! W przyszłości spotkacie się ze swoim dzieckiem."
-
Ja myślałam, że pan poda tlen, my na pana tutaj czekaliśmy!
-
Dziecko nie żyje!
W sercu trwał niepokój, ponieważ nigdy nie jesteś pewny śmierci...to rozterka, a zły wpuszcza obrazy ponownego wezwania do tego "żyjącego" dziecka!
- Matko moja, jak to jest, przecież Pan Jezus mówił o czekającej mnie radości!
-
Szatana rozwścieczyły twoje modlitwy zalecane przez Pana Jezusa z wołaniem do św. Michała Archanioła, aby strącił złe moce do piekła...dziecko nie żyje, a rozterki Bestia wpuszcza ci rozterki!
Przełamuje się szatański bałagan, a z włączonego dla ciekawości telewizora płynie moment filmu, gdzie pastor mówi o 826 radosnych momentach w Biblii!
15.00 Pan wysyła na daleki wyjazd i wiem, że to łaska...właśnie czas koronki, a przejeżdżamy obok "mojego" krzyża Pana Jezusa...płoną ogniska na polach, krowy pasą się blisko lasu, słońce przebija się przez chmury dając różne układy. Dzisiaj Pan Jezus sprawia, że nie plamię się "darami"! Trafiamy na;
- nędzną chatkę, gdzie witają nas małe pieski ze szczurzymi ogonami
- następna z Panem Jezusem Miłosiernym (żona chorego wcisnęła mi banknot, który oddałem jemu w szpitalu)...
- i jeszcze nędzniejsza z dwójką niedołężnych staruszków z młodą opiekunką ładującą koguty do torby! Trochę jej głupio, bo to cały ich majątek.
Wracamy, a moje serce jest pełne radości Bożej...wierz mi, że tak powinno przebiegać życie każdego! Praca i modlitwy, a Pan da ci to, co potrzebujesz! W tej radości nawet śpiewałem, a na poczekalni siedzieli pacjenci. Czy zły wiedział o tej radości, którą wczoraj obiecał Pan...podczas sprzątania przy krzyżu.
Zarazem jest mi przykro z powodu czujności moich "opiekunów". Nawet zażartowałem do personelu; jeżeli wyprowadzę się...to będę za wami bardzo tęsknił! Śmiejemy się, ponieważ "wszystko jest jasne"...oni udają, że nie filują, a ja udaję, że tego nie widzę i tak to trwa...od 10 lat! Ile zarobili na mnie? Z natchnienia włączyłem telewizor, a jakiś bitowiec śpiewa, że; "kocha ciebie niebo."
Teraz pada, plucha, ciemno, a my pędzimy do potrąconego przez samochód. Po powrocie w pokoju lekarskim zgasiłem światło, padłem na kolana odmawiając św. Agonię Pana Jezusa. W tym czasie przyciskałem do serca krzyżyk i prawie czułem się w niebie.
Przesuwały się sprawy ziemskie; "Polskie ZOO", wreszcie mają usunąć pomnik ludobójcy Lenina i rozwalić jego mauzoleum oraz ofiarowanie przez Jana Pawła II Fed. Rosyjskiej Matce Bożej.
Nagle zauważyłem, że na piersi s. Faustynki znajduje się krzyżyk, który mam w ręku. Jakże pasują tutaj Słowa Pana Jezusa, które powiedział do mnie przez Vassulę; "będziesz niósł mój krzyż aż do końca!"
APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 581
Tuż po przebudzeniu znalazłem się przy miłosiernym Bogu Ojcu, serce zlała radość, a w myślach pojawił się fałsz wierzących. Nie wiedziałem czy jest to kuszenie, ale Zbawiciel wskazał na to "siedlisko żmij", które dąży do zniesienia Stałej Ofiary (Eucharystii).
Z wielką jasnością pojawił się obraz Watykanu, gdzie dokonano desant agentury na wszystkie możliwe stanowiska, bo Kościół Pana Jezusa zagrażał systemowi komunistycznemu! Ks. Piotr Natanek zalecał "odbicie Watykanu"...został suspendowany.
Ujawniono nawet listę księży agentów, ale prawdziwie groźnych na pewno ukryli. Ja widzę agentów - proboszczów, fałszywych kościelnych (nie wybierają ich wierni tylko władza ludowa) oraz podstawionych kardynałów, którzy jak zgraja otoczyli Jana Pawła II.
Wokół mnie trwa pogaństwo, wierność wyzwolicielom, którzy "oddali władzę". Służby "bezpieczeństwa własnego" męczą moich rodaków do ostatniego uderzenia serca. Taki nie splami się wejściem do kościoła, a później wnoszą trupy takich (poganie lubią celebracje). W drodze do kościoła była straszliwa mgła, a w takiej trudno zauważyć "wroga ludu".
Na Mszy św. koncelebrowanej było kilka osób...napłynęła "siostra" towarzysząca uwięzionemu kard. Stefanowi Wyszyńskiemu (kim była i gdzie teraz przebywa i co czyni?). Pojawił się też obraz wezwanych i wybranych z możliwością zdrady Zbawiciela. Na ziemi zdradę karze się śmiercią (KGB), a namaszczone sługi czeka śmierć duszy czyli wieczna.
Zawołałem do Boga Ojca o pomoc w odczycie intencji, a pojawiła się osoba "biednego kapłana, który poddał się naciskowi dla dobra własnej rodziny." W w/w intencji ze łzami w oczach przyjąłem Eucharystię z prośbą o wybaczenie takim, bo "nie wiedzą, co czynią".
Pierwszy raz przeżyłem tak mocny płacz podczas zjednania z Panem Jezusem. Nie mogłem oderwać się od duszy, ciało zostało całkowicie powalone, a muszę być w pracy. W tym momencie Pan Jezus przez Vassulę powiedział do mnie; "My. Pójdźmy. Pomogę ci", a to sprawiło moc. Jakby na zachętę było mało ludzi, ale to typowa pułapka i badanie ufności Bożej, bo w wielkim pośpiechu przyjęcia chorych skończyłem o 15.00!
Cały czas pracowałem z Panem Jezusem, a to oznaczało chęć niesienia pomocy z miłością, radość w sercu, pocieszanie innych, dawanie z poczuciem, że jestem z tymi ludźmi na wygnaniu! Każdy nadarzający się moment wykorzystywałem, aby mówić o Bogu Ojcu, Panu Jezusie, duszy oraz życiu po życiu.
- Ja wiem, że umrę...chora pokazuje guz jelita grubego...zawsze sądziłam, gdy widziałam pana w kościele, że będzie pan świętym!
-
Dlaczego pani nie chce być świętą? Proszę przyjąć, że nie ma śmierci, jesteśmy i choroba nawet nowotworowa jest łaską, ponieważ ja proszę o śmierć dobrą. Wyjaśniam jej, pocieszam, zalecam przekazanie lęków Matce, aby prowadziła.
-
No dobrze, walczyliśmy z komuną, zeszło trochę czasu, a jaki jest sens naszego bytu?
-
Nie wie pan, że jest Ojciec Prawdziwy i Ojczyzna Prawdziwa...tam mamy wrócić!
-
Pan ma pokusę wyleczenia ciała (lat 70)!
-
Pani życzy mi 100 lat, a ja jestem wieczny!
Zbliża się czas koronki do Miłosierdzia Bożego, a tu jeszcze babuszka z naszego parafii...zalecam jej, aby przekazała swoje słabości Matce Bożej w intencji pokoju w Jugosławii i prosiła o prowadzenie w końcówce swojego życia, które powinna zakończyć śmierć dobra (z Sakramentem Namaszczenia Chorych).
Wreszcie popłynie koronka, a na działce - przy zapalonej przed Jezusem Miłosiernym lampce - moja modlitwa. Nie istnieje dla mnie nic innego na świecie! Później wysprzątam pod "moim" krzyżem, gdzie ktoś wyrzucił z samochodu dwa worki odpadków.
W ręku znalazło się pismo "Apostolstwo chorych", ale nie chodzi o posługę, ale o to, że uczestniczę we współcierpieniu z Panem Jezusem. Teraz już nie obchodzi mnie świat, ale to co mogę uczynić dla Zbawiciela. Łzy zalewały oczy...także podczas zapisywania tych przeżyć! "Jezu! Jezu! Jezu! Ty w czasie Ukrytych Cierpień Ciemnicy byłeś w takich warunkach...przyjmij to Panie Jezu ode mnie."
Jakby na znak z kieszeni wypadł krzyżyk i breloczek z s. Faustynką oraz Jezusem Miłosiernym. W domu Pan Jezus powiedział, abym "uśmiechał się do Niego za każdym razem, gdy Go widzę!" Teraz tak czynię zawsze całując Twarz Zbawiciela z Całunu!
APeeL
- 07.10.1993(c) W INTENCJI PRÓŚB MODLITEWNYCH MATKI NAJŚWIĘTSZEJ
- 06.10.1993(ś) ZA ŻYJĄCYCH OBOK BOGA I WIARY
- 05.10.1993(w) ZA ZNIEWOLONYCH Z MOJEGO MIASTA
- 04.10.1993(p) ZA POZBAWIONYCH UFNOŚCI BOŻEJ
- 03.10.1993(n) ZA PRZYNOSZĄCYCH CIERPKI OWOC
- 02.10.1993(s) ZA ZALANYCH MIŁOŚCIĄ BOŻĄ
- 01.10.1993(pt) ZA NIEGODNIE PRZYJMUJĄCYCH EUCHARYSTIĘ
- 30.09.1993(c) ZA NAWRACAJĄCYCH SIĘ BUNTOWNIKÓW
- 29.09.1993(ś) ZA GWIAZDY MAMIONE PRZEZ SZATANA
- 28.09.1993(w) ZA IDĄCYCH W ŚLADY PANA JEZUSA