Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

03.08.1991(s) ZA MAMIONYCH SZATAŃSKIMI DOBRAMI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 sierpień 1991
Odsłon: 799

    Podczas próby modlitwy porannej Szatan zalał mnie "dobrymi" myślami;

- dawałem radę żonie, aby zmieniła pracę

- napłynął obraz przymierających głodem

- palący na całego z rakiem płuca

- a nawet zalecenie wskazujące, że modlitwa jest dobra w zaćmieniu duchowym!

     To stało się w ciągu jednej dziesiątki "Zdrowaś Maryjo". Rada jest taka, aby w tym czasie rozważać sceny z życia Pana Jezusa! Teraz malutki Jezus wyciąga do mnie rączki ze żłóbka, a po chwilce jest trzymany przez starca Symeona i błogosławiący mnie!

    Szatan nie lubi przeżywania naszej prawdziwej radości w łączności z Bogiem Ojcem. Zalewa nas zniechęceniem, rozproszeniami i podsuwa różne pomysły. Właśnie mam zwróć uwagę sanitariuszowi, aby nie pił i nie handlował wódką w sierpniu!

    Już na początku dyżuru w pogotowiu;

1. wysłano mnie do słabego pacjenta w wieku 78 lat! Zapytałem go; ile trzeba mieć siły do trzymania różańca?

2. w dalekiej i nędznej chatce 88-letnia babcia z bólami głowy miała pokusę samobójstwa! Potwierdziła, że namawia ją do tego Szatan, bo modli się na różańcu.

   Po zastrzyku poczuła się dobrze, przez chwilkę trzymałem jej głowę; "bądź uzdrowiona w Imię Jezusa!" Zreperowałem jej różaniec i poprosiłem, aby cząstkę zmówiła za mnie...

3. natomiast chromemu zwróciłem uwagę, aby nie czytał świńskiego pisma "NIE" tylko Ewangelię.

4. trafił się też młody człowiek przejęty masażami!

    Wskazałem mu, że moc otrzymujemy z Nieba (Eucharystia), która płynie przez duszę do ciała, a nie odwrotnie! To Szatan kieruje pana uwagę na ciało, aby zapomniał pan o duszy!

   Św. Paweł męczy się z pojęciem zła, a od Matki Bożej płynie; "Jezus zwyciężył Szatana"! Zło to Szatan, a moje ciało jest placem boju - samo w sobie - nie jest ani złe, ani dobre.

    Po rezygnacji z dwukrotnego obdarowania szydził, że "nie będzie lodzików dla rodzinki!" Specjalnie pojechałem i kupiłem podwójną porcję za własne pieniądze! Teraz babcia w próbie podaje mi przez córkę pieniądze, a ta schowała je do kieszeni. Zaśmiałem się, bo miałem kłopot z głowy.

    Personel siedzi na słoneczku, cały czas gadają, śmieją się, przeklinają, a mnie jest smutno, że nikt nie pamięta o Panu Jezusie. Pragnę modlitwy, ale przepływa udręka ludzka; pijany ze zwichniętym stawem łokciowym, chłopczyk z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego, ale do zabrania potrzebna jest matka, która uciekła gdzieś od pijanego ojca!

   Wreszcie wołam za moich prześladowców..."Panie Jezu nie policz im tego, wspomóż ich duchowo, daj im pocieszenie i radość." Ich szefem jest lekceważony Przeciwnik Boga...

    "Św. Agonię" Pana Jezusa kończyłem w ciemnym korytarzu poradni przeciwgruźliczej...jakże tam brakowało krzyżyka na ścianie!

                                                                                                                           APeeL

02.08.1991(pt) ZA POBOŻNYCH MĘŻCZYZN

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 sierpień 1991
Odsłon: 745

    W radiu karetki bije północ, a ja jestem w Wieczerniku i przy każdym uderzeniu gongu wymieniam imiona 12-tu Apostołów! Wróciłem do bazy i pod kołdrą odmawiałem początek cz. bolesnej różańca (w piwnicznej izbie mieliśmy wspólny "pokój lekarski").

    W śnie napłynęło retoryczne pytanie; jak mogę się odwdzięczyć za dary Boga Ojca? Nie mam takiej możliwości, bo wszystko co mamy jest Jego, a już tutaj wiem, że jest Niebo!

    Zaczynam pracę z różańcem za pacjentów i dziwnie się układa;

- a niewierzącą Pan Jezus przyjmuje spokojnie wyrok śmierci

- za chorą na raka piersi wkładają na Jego ramiona krzyż

- a za pacjenta bez karty z obcego rejonu Szymon pomaga dźwigać krzyż

- spotkanie z Matką przyjmuję babcię, która zdenerwowana odmawiała różaniec!

    Z mojego serca do różnych ludzi płyną nauki;

- niebo daje z Miłości, a ziemia coś za coś!

- modlitwa z łaski trzy razy dziennie, a dar pani zdrowia (78 lat)?

- Proszę nie niepokoić zmarłego syna, trzeba zwracać się do Matki i Jezusa...pani schorzenia dają szansę uświęcenia, nie wolno wpadać w rozpacz!

- Proszę zostawić ziemię (parapsychologia) natychmiast trzeba zwrócić się do Jezusa, Mistrza, który na wszystko odpowie...nie trzeba żadnych książek!

- Zły panią przysłał na koniec dnia (15.15), abym się zdenerwował utraciwszy czystość, a pragnę iść na Mszę Św. wieczorną!

    Umęczony dyżurem w pogotowiu i ciężka pracą w przychodni wracałem do domu odmawiając dalej cz. bolesną różańca. Żona zawiesiła mi na szyi piękny krzyżyk "papieski", a przez to Pan Jezus dał mi Swój Znak! Czy jestem tego godny? 

     Ze zmęczenia podczas całego nabożeństwa nie mogłem opanować senności...kapłan mówił ciekawe słowa o pobożności mężczyzny czyli o mnie! Ludzie takich uważają za nawiedzonych, że "coś z nimi nie tak".

    Normalny jesteś, gdy pijesz wódkę, grasz w karty, gadasz o dziewczynach, zabijasz się o pieniądze lub budujesz okazały dom! Natomiast pracując dla Królestwa Bożego jesteś dziwny i budzisz podejrzenia.

    W tym czasie nie miałem poczucia obecności Zbawiciela, a to było dodatkowe cierpienie. To są straszne chwile, bo wówczas masz poczucie porzucenia przez Boga, a jest to pokazane na dzieciach zostawianych przez rodziców!

    "Panie Jezu ja wiem, że Jesteś ze mną...to tylko próba! Może ja mam Ciebie pocieszyć?" Pomyślałem, że to opuszczenie jest wynikiem przekazania mojej wiary zaćmionej córce w walce o jej duszę...

                                                                                                                        APeeL

01.08.1991(c) Łaskę zrozumiesz, gdy odbiorą...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 sierpień 1991
Odsłon: 1018

    W śnie miałem okropny nawał pacjentów, mijała 14.00, a tu jeszcze dwóch oraz szarpanina z pacjentką, której oddaję zgniecione pieniądze ze słowami „nie trzeba”.

    W drodze do kościoła wołałem: „Jezu ześlij Ducha Św. niech natchnie moją córkę”. Zły podsuwał mi obrazy śledzących...w tym fałszywie klęczącego...ze złożonymi rączkami! Nie mogłem sobie poradzić, bo to przenikało duszę...”Jezu pomóż! Jezu pomóż!".

    Okazało się, że o 7.00 nie ma nabożeństwa i nie wiadomo czy będzie! Zdziwiłem się, bo była wskazana w natchnieniu! Zły natychmiast  atakował wyjściem, bo ten miesiąc ofiarowałem Panu Jezusowi i to z abstynencją!

    W tym momencie Pan pokazał mi, co oznacza brak kapłana i niemożność uczestniczenia w Mszy świętej. Napłynęły obrazy wiernych w różnych krajach świata, którzy mają to samo pragnienie. Wyobraź sobie cierpienie katolika w kraju, gdzie uczestnictwo w Mszy św. ("nielegalnym zgromadzeniu”) jest karane śmiercią!

    Pozostałem i podczas czytania Ewangelii zrozumiałem słowa o przerwaniu się zasłony - w momencie śmierci Pana Jezusa na krzyżu - w Świątyni Jerozolimskiej. To oznaczało, że przestało obowiązywać Prawo (Zakon) ówczesnej religii!

   Wówczas jeszcze nie wiedziałem co oznacza „Ciało" (opłatek) i "Krew" (wino), bo przeważnie otrzymujemy tylko św. Hostię...wyjątkowo zanurzoną we Krwi Zbawiciela.

    Dzisiaj ludzi przyjmuję w cichości i ze szczególnym oddaniem. Nie przyjmuję żadnych darowizn i tak jak w śnie muszę się szarpać...z wyrazami wdzięczności od wiejskiej kobieciny i odsuwam kopertę z nieznaną zawartością! To poza mną - moja czystość ma większą wartość!

    Trafiają się pacjenci, których traktowałem jako wymyślonych przeciwników! Jakże oni cierpią z powodu własnych spraw...pan, który jest u mnie mieszka w ciasnocie z dręczącą go żona, bo lubi spać sam, ponieważ bardzo poci się.

    Jak zapowiedziano w śnie o 14.00 będzie jeszcze dwóch pacjentów. Koniec z pragnieniem odmawiania cz. bolesnej różańca...wszystko oddałbym za ciszę, ale tłuczemy się "Trabantem" syna zmarłej na reumatoidalne zapalenie stawów, który straszni trajkocze...także o śmierci jako jedynej sprawiedliwości ziemskiej! 

    Ten pogląd jest powszechny, a zapomina się o wielkiej łasce naszego odejścia z tej „łez doliny” (śmierci z Wiatykiem). Od ziemskiej niesprawiedliwości ważniejsza jest Sprawiedliwość Boża!

   Dalej trwał straszny dyżur w pogotowiu, szarpanina, nie mogłem się modlić, bo napłynęła pokusa żartowania i pustych dyskusji: „żona ma mnie jednego”, „u pani jest tak ładnie, że będzie trudno umrzeć". Tak rozweselony wszedłem do łazienki zamiast na korytarz...

     Na koniec trafił się wypadek pojazdu „pedałowego” u mojej pacjentki. Podczas zszywania rany mówiłem jej o duszy i zaleciłem, aby przypominała sobie o tym, gdy spojrzy na ranę, a później na bliznę...

                                                                                                                                APEL

 

31.07.1991(ś) Pan Jezus pochodził z dziadostwa...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 31 lipiec 1991
Odsłon: 723

   W środku nocy zerwałem się ze słowami płynącymi prosto z duszy; "niech będzie uwielbione Imię Jezus". Usiadłem w ciemności na podłodze w kuchni (nie mam własnego pokoju) i mówię do ludzi; "nawracaj się natychmiast z wymienianiem imion znajomych; zawołaj Jezu bądź ze mną od tej chwilki...nic nie rób, zapisz, co napłynie, ale wiedz, że pojawi się też Przeciwnik Boga."

    Dla jego wysłanników, którzy opanowali kraje komunistyczne każdy wierzący był skazany na śmierć fizyczną...tak jak w czasach prześladowań rzymskich. Nadal ich są mass-media, dysponują przyciskami od wyrzutni i mącą w głowach także mojej córce powodując jej opętanie intelektualne!

   To sprawia; odwrócenie od wiary, stworzenie przedkłada nad Stwórcę, napięta, szukająca zwady, krzykliwa, tkwiąca w bałaganie, lenistwie, niechętna i nienawistna do wszystkich, którzy wspominają jej świętą koleżankę.

    Czyniący zło nigdy nie uzyskają pokoju Bożego; śledzą i donoszą, podglądają, ale cierpią, ponieważ nie mogą uczestniczyć w życiu wiary, profanują Eucharystię...trzeba się za nich modlić o Światło Ducha Świętego!

    Teraz naprawdę wiem, że w smutku należy uciekać do Męki Jezusa! Tylko tam znajdziesz ukojenie - Jezus wiedział o tym, gdy oddawał życie za nas.

   W próbie modlitwy na siłę napłynęło ostrzeżenie, aby tego nie robić, bo "wszystko wymaga swojego czasu"! Napływa ostrzeżenie, że zły będzie próbował zakłócić dzisiejszy dzień. Teraz kieruje mnie do prac, których nie planowałem oraz zaleca porzucić różaniec, bo "po co powtarzasz to wszystko"!

    Pod krzyż podłożyłem kwiaty, a serce zalała radość i moc podczas zakończenia "św. Agonii". Och, gdyby ludzie znali siłę tkwiącą w Bolesnej Męce i Św. Agonii mojego Zbawiciela. Gdzie ucieka zwykły udręczony życiem śmiertelnik? Złości się, rzuca, pije, pali, klnie i uderza swoją nienawiścią w innych ludzi...tym się gubi!

   Zgodnie z zaleceniem Pana Jezusa będę na Mszy św. o 7.00 i cały miesiąc mam utrzymać abstynencję. Późno, czytam "Chrystus w moim życiu", gdzie w serce wpadają słowa w ankiecie tworzącej książkę;

   <<Jezus uczy mnie odpowiedzialności, nie wynikającej z prawa, ale z Miłości. Dlaczego dałeś wiarę mnie?...rzuciła mnie dziewczyna, ponieważ "jestem z dziadostwa". Pan Jezus też był "z dziadostwa", pluto Mu w twarz, poniewierano Go i mówiono, że z Nazaretu nie może być nic dobrego. On przenika moje życie.

   On jest sensem, celem i końcem. Jezus pokazał, że już tutaj na ziemi zaczyna się Królestwo Niebieskie! Dialog z Nim trwa bez przerwy, On stoi obok i patrzy na moje ręce, oczy i słucha słów wypowiedzianych i nie wypowiedzianych, On zna moje myśli...dzięki Chrystusowi mamy Eucharystię, która jednoczy nas z Przebaczającym Bogiem...

                                                                                                                                      APeeL

 

30.07.1991(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH WODY ŻYCIA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 lipiec 1991
Odsłon: 742

    Tuż po północy mam "poczytać Ojca Pio", gdzie są słowa Apostoła Pawła (Flp.1.23-24), że "dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem." 

    Jeżeli pójdziesz za Panem Jezusem to do końca swoich dni nie zaznasz ukojenia z powodu; tęsknej rozłąki ze Zbawicielem...w tym pragnienia połączenia przez śmierć, a do tego dojdą ataki złego, udręka życia światowego, ból serca z powodu odrzucania Boga przez większość, pragnienie nauczania i głoszenia Chwały Jezusa aż do męczeńskiej śmierci dla Jego Imienia.

    Ojciec Pio wyjaśnia słowa Apostołą Pawła wg mojego serca i nawet pisze; "nie możemy mieć najmniejszego nawet wyobrażenia jak te dusze cierpią"...

    Tuż po przebudzeniu w serce wpadają słowa dręczyciela;

- nie mogę pojąć twojego postępowania, nie mogę ciebie pojąć, jak tak można?

- precz...ty masz mnie pojąć, przecież Pan Jezus, mój Pan zna mnie i rozumie...tylko On!...odpowiadam złemu, który udaje serdecznego opiekuna.

    Wstałem, wypiłem kilka łyków piwa dziękując Panu Jezusowi za Jego dobroć, a w pokoju córki zauważyłem książeczkę Simone Weil, gdzie była odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie do Pana Jezusa co oznaczały; "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?"

    Nagle znalazłem się przy Męce Jezusa i podczas jazdy na działkę w mojej duszy przepłynęły ostatnie godziny Życia Jezusa, który znał każdą chwilkę tego czasu; "Ostatnia Wieczerza" z pozostawieniem dla mnie św. Hostii, umycie nóg Apostołom, zdrada Judasza, przyciśnięcie do piersi Jana oraz straszliwe osamotnienie.

   W tym stanie nic nie ukoi oprócz modlitwy w ciszy, która jest wielkim darem Boga, bo w niej jest cała Bolesna Męka Syna Bożego. Tam jest poniżenie w postaci obnażenia ciała, a z drugiej strony pocieszenie nas w obliczu własnej śmierci i pokazanie ufności!

    Wróciła moc z powrotem do świata, a w sercu pytanie;

- Dlaczego nie przekazałeś Mi dzisiejszego dnia?

- Panie Jezu, przecież mogę zgrzeszyć, upaść, głupio przekazywać taki dzień!

- Właśnie. Ja cię ochronię!

- Przekazuję Ci, Jezu tę pracę i mój dzień!

    Na działki trafił człowiek szukający wody...z dalekich wojaży (handel samochodami), a wiedz, że w sprawach Prawdy nie ma przypadków. Woda na działkach była, a szukający okazał się dennym ateistą, któremu powiedziałem, że do życia jest potrzebne niewiele. Pytał o Imię Boga, Ojca Niebieskiego i dodał; po cóż panu rozważania o Bogach...niby Pan Jezus jest drugim Bogiem...

- Pan Jezus otworzył Niebo...przez Niego stał się pan Synem Bożym, który może tak, jak ja wołać "Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił?...dlaczego jestem tutaj?"

   Tak mówiłem to szukającego zwyczajnej wody, który dowiedział się o Wodzi Życia! W tym momencie zrozumiałe są rozmowy Pana Jezusa; zawsze i wszędzie o Królestwie Niebieskim oraz o dobroci i miłości Boga Ojca.

    Po czasie sytuacja powtórzyła się, ponieważ wody będzie szukała grupa wycieczkowa z Mołdawii. Poczęstowałem ich dodatkowo piwem i porzeczkami. Tak chciałbym obdarować ich odbitkami z Jezusem Miłosiernym, a także oddać krzyżyk, który ma być ze mną; "do końca dni".

    Wiem, że tam brakuje Słowa Bożego. Żona...przeszkadza, mruczy, a nawet ucieka. Nie rozumie walki w świecie niewidzialnym...nawet o jedną duszę. Ostatnim był Mołdawianin Nowicki, ale nie znał polskiego.

    Przekazałem dzień Panu Jezusowi i w ramach ochrony...moje piwo wypili Mołdawianie!

                                                                                                                                APeeL

  1. 29.07.1991(p) Malowanie z Panem Jezusem...
  2. 28.07.1991(n) Woland miał dzisiaj zajęcie...
  3. 27.07.1991(s) Kropelka Boga w nas samych...
  4. 26.07.1991(pt) ZA PRZEPASANYCH PRZEZ BOGA...
  5. 25.07.1991(c) Rycerz Jezusa...
  6. 24.07.1991(ś) Szczęście normalnych ludzi...
  7. 23.07.1991(w) Podziękowanie za chrzest dzieciątek...
  8. 22.07.1991(p) Ze zbrodniarza stałem się Magdaleną!
  9. 21.07.1991(n) Przyjdź do mnie Panie...
  10. 20.07.1991(s) Wysłannik z Owczarni Pana...

Strona 2210 z 2432

  • 2205
  • 2206
  • 2207
  • 2208
  • 2209
  • 2210
  • 2211
  • 2212
  • 2213
  • 2214

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 3138  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?