Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

11.01.1990(c) Trzeba bać się własnej głupoty...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 11 styczeń 1990
Odsłon: 1321

W śnie zapuściłem sobie brodę, ale po spojrzeniu w lustro nie byłem zadowolony! Po przebudzeniu odczułem smutek...padłem na kolana i modliłem się przez chwilkę.

   „Panie Jezu, daj mi Twoją siłę i Twoje milczenie. Nie zwalniaj mnie z prób, ale chroń przed moją głupotą! Ojcze nasz. Zdrowaś Mario...Ojcze Nasz. Zdrowaś Mario".

    Myśl pobiegła do głodujących w Żarnowcu - czy oni nie są manipulowani, czy nie jest to krzyż diabła. Dlaczego nie głodują przeciw rakietom - tylko reaktorom?

    Pracuję z wielką radością z czynieniem dobra. Mam humor, nic nie kusi i nie pojawia się tęsknota za Jezusem. To ważne spostrzeżenie, bo często kuszenie następuje przed przybyciem Pana Jezusa.

    Spotykanie się z różnymi ludźmi stwarza humor sytuacyjny:

-  Zostawię sobie te znaczki na pamiątkę powiedziałem do pacjentki ("Budowniczy Polski Ludowej").

-  "Och! Człowiek z kamienia"...mówię do pacjentki z miejscowości o tej nazwie i śmiejemy się, bo jutro będzie emitowany film: „Człowiek z marmuru”.

-  Teraz ja będę dawał pani...mówię do pacjentki próbującej wcisnąć mi pieniądze.

    Koniec dnia, ciężko, ciężko...”Jezu pomóż. Panie zmiłuj się”. Jeszcze jest dużo ludzi, a dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i właśnie złapała mnie ciężka migrena.

   Pacjentka cztery lata po śmierci męża dalej jest rozżalona na służbę zdrowia, bo jej mąż nie żyje dzięki złej opiece lekarskiej, ale nie widzi, że całe życie palił papierosy i doszedł do „wieku poborowego”. Zły wyraźnie omotał ją zniechęceniem i rozpaczą...to straszna broń i wielu z tego powodu popełnia samobójstwo!

   Próbuje wskazać, aby nie dopuszczała do siebie obcych myśli, które wywołują jej stan smutku i nienawiści! Zapytałem: „kto chce pani smutku”? Przecież nie Dobry Bóg! Powiedziała, że mąż ostrzega ją 2-3 dni przed nadchodzącym złem. Kiedyś w takiej rozpaczy zasnęła i ujrzała męża, który dotknął jej ramienia i zalecił, aby położyła się do łóżka. 

    - Spotkacie się, proszę się nie martwić. On przeze mnie każe pani powiedzieć, że jest mu dobrze, czeka na panią i nie ma winy lekarzy. „Pani zmarły mąż jest, pani będzie, my będziemy ...”Jezus Jest”.

    Matka umierającej córki oprócz wielkiego cierpienia i smutku martwi się o koszty pogrzebu, którego wysokość spowodowana inflacją dochodzi obecnie do 1.5 miliona złotych!

    Chwilka wytchnienia. Z kasety słucham wyjaśnienia słów: Jezus (Bóg jest Zbawcą) oraz Chrystus (posłany przez Boga)...                                                                                                APEL

 

 

10.01.1990(ś) Jezus w purpurze...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 10 styczeń 1990
Odsłon: 1344

    Czy możesz przewidzieć przebieg dnia...tylko jednego dnia? Większość odpowie, że tak. Czy ja dzisiaj planowałem pójście na pocztę...do fryzjera i rozmowę z nim? Nic takiego nie planowałem!!

   Po ciężkim dniu odwiozłem do domu pacjentkę, która z trudem chodzi, bo lubię robić dobre uczynki, ale to sprawiło, że musiałem zatrzymać się blisko sklepu monopolowego. Mimo ostrzeżenia zajrzałem tam.

   Okazało się, że dzisiaj musimy wpłacić na książeczki mieszkaniowe, bo mogą przepaść. Po załatwieniu wpłaty trafiłem do fryzjera, gdzie rozmawialiśmy o naszej wierze i zapytałem go: czy ja jestem nienormalny czy świat jest nienormalny? 

- Ja też stawiałem sobie to pytanie i otrzymałem odpowiedź, bo napłynął obraz Pana Jezusa w purpurze!

    Wracałem zamyślony i wołałem: „Panie Jezu! Ty byłeś prawdziwym komunistą...dla ciebie dobro wspólne było najwyższą wartością...". Dzisiaj wiem, że wówczas przeważyło moje ludzkie myślenie, a także narodu wybranego.

    Stąd brał się strach Heroda przed królem i późniejsze obrazy Pana Jezusa Rewolucjonisty! Zbawiciel przybył, aby wskazać nam na istnienie duszy i Królestwa Bożego. Nie chciał budować jak komuniści raju na ziemi dla „związku bratniego” po wymordowaniu „tych, co nie z nami”.  

    W domu z włączonej kasety popłynęły słowa piosenki: "Przyjdziesz Jezu, Panie mój i podążymy na kraj świata...tam, gdzie nie ma smutku...tam, gdzie na Twoją cześć śpiewają Aniołowie!"

    W „Życiu literackim” trafiam na opis obecnego Nazaret, gdzie jest zabudowa jak przed wiekami. Kamienną studnię do której przychodziła Maryja zasypał czas, ale widoki są piękne...na zachodzie widać górę Karmel i Tabor, a niedaleko roztacza się dolina Jordanowa.

   Na południe od Damaszku znajdują się cztery wsie katolickie i wg ich mieszkańców Jezus był Aramejczykiem, bo wołał po aramejsku: „Eloi, Eloi! lama sabachtani”.

   Najdziwniejsze jest to, że dzisiaj (11.01.2015) tuż po przebudzeniu rozmyślałem o „dziwnych” słowach, które głosił Pan Jezus w tamtym czasie. Nawet zastanowiło mnie to dlaczego mówił tak trudnym teologicznie językiem...o zbudowaniu świątyni w trzy dni i spożywaniu Jego Ciała.

     Natomiast z zapisach Vassuli Ryden (zawołana w tym samym czasie, co ja) pod datą 9.04.1987 jest wspomnienie jej rozmowy ze studiującą Freuda, która powiedziała, że w podświadomości ma kompleks miłości Boga, a kochanie Boga oznacza chorobę psychiczną!

  Nie wiedziałem wówczas, że taki sam pogląd mają aktualnie praktykujący lekarze psychiatrzy z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie pod przewodnictwem konsultanta krajowego prof. Marka Jaremy...                                                                                                                                 APEL

09.01.1990(w) NIECH SIĘ PAN ZDROWO CHOWA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 09 styczeń 1990
Odsłon: 1300

     Po śnie erotycznym musiałem walczyć z pobudzeniem i odmówiłem: ”Ojcze nasz” oraz „Zdrowaś Mario”...zacząłem też wołać we własnej litanii: „Matko Boża! Matko Dobrej Rady! Najlepsza Matko! Panno Święta! Panno Cudowna i Czysta! Arko Przymierza! Matko Dobrej Rady!”... 

    Przypomniało się kuszenia podczas pobytu w kościele w Klwowie: „Jak spała Maria, gdy przebywała z Józefem?" oraz uderzenie w kapłana, który "rozdaje Eucharystię, a co robi w WC?”

   Ja mam już pewną moc, ale co robi w takich momentach zwykły śmiertelnik? Zerwałem się i powtarzając w myślach  zawołanie: „Matko Dobrej Rady...Matko Dobrej Rady...Matko Dobrej Rady" trafiłem na stanowisko tortur (gab. lek. przychodni nr 12). Tak żartobliwie określałem moją pracę, bo wówczas panował w służbie zdrowia dziki Wschód.

  Dziwnie ślamazarnie szły przyjęcia chorych, nie miałem siły, a duszę zalewało zwątpienie i zniechęcenie. Nagle około g. 9.30 pojawiła się narastająca tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem samotności i ciszy.

    Równocześnie zły zalewał mnie rozdrażnieniem i straszeniem: „ja ci pokażę, dziś cię wykończę”, a serce wypełniła nienawiść do moich „wrogów”. Przecież modlę się za nich, bo są nieświadomi tego, co czynią. Zły judził, że "mam na nich napisać skargę, wszystko rozgłosić, a najlepiej porzucić tą pracę". Wielu zwolni się w takim momencie, a później żałuje!

    Nie rozumiałem przyczyny ataku, ale przypomniał się o. Pio, który podobnemu radził: „Nic nie rób”! Zobacz w tym Mądrość Bożą. Ktoś z uporem chce zrobić ci krzywdę, a ty nie reagujesz i w tym czasie modlisz się za niego...nawet zaczynasz go miłować!

   Zewnętrznie jesteś spokojny (normalny) jak każdy inny człowiek i jego złe działania nie przynoszą skutku! Przenieś to na społeczności, a także państwa!

   Właśnie przez chwilką pomodliłem się za jedną z takich osób, które nazywam „telefonistkami”, bo zawsze przy mnie dzwonią oraz „narożnikami”, bo nagle wychodzą zza rogu. To sprawiło, że do mojego serca napłynął wielki pokój Pana Jezusa. 

    Teraz już wiem, że był to wynik wołania i powtarzania: „Matko Dobrej Rady!...”. To można wyrazić graficznie: harmonijka narastającego kuszenia, posłuchanie napływających rad od Matki Bożej, modlitwa, otrzymanie pomocy i uzyskanie pokoju.

   Z tego zdarzenia wynika, że w świecie niewidzialnym wiedzą o naszych próbach (małych i dużych), a atak złego następuje niespodziewanie i w naszej słabości (często w nocy, tuż po budzeniu się lub w „złym”  czasie). My nie możemy się ukryć...także z myślami (jesteśmy jakby za opalizującą szybą)!

   Z tej próby wyszedłem na prostą, ale dalej musiałem pokonać jeszcze pokusę przyjmowania podarunków!

-   Jak się panu odwdzięczę?

-   Dobrą myślą!

    Ponownie pojawia się babcia sprzed kilku dni, która wcześniej przyniosła torebkę herbaty, a ja szarpałem się z nią zamiast podziękować!

-    Dobrze, dziękuję...następnym razem ja pani też coś wręczę!

-   Dobrze, już dobrze niech się pan zdrowo chowa...pogłaskała mnie po głowie! 

-   Jak się pisze słowo 'chowa'.. pytam żonę podczas stukania na maszynie!

-  Normalnie: trzeba pamiętać: „chów bydła, ale hodowla”! Nic jej nie powiedziałem, ale chciałem wybuchnąć ze śmiechu!

     Życzenie jej spełniło się, bo mimo mojego „burzliwego życia” Pan Bóg uchował mnie (71 lat)!                                                                                                                                                                                                                     APEL

08.01.1990(p) Koło Miłości...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 08 styczeń 1990
Odsłon: 1290

    Zaczynam nowy tydzień pracy...czas biegnie, a jej końca nie widać. Narasta rozdrażnienie, bo przede mną dyżur w pogotowiu, a tu jeszcze dwie wizyty domowe.

    W biednym mieszkaniu staruszki...wszystko jest stare tak jak ona (90 lat). Stary piękny zegar, który spadł kiedyś ze ściany...stare radio...nawet jej serce bije teraz szybko i nierówno („jak u ptaszka”). Moją duszę zalała jakaś dobra energia.

 - Czy są wszystkie nogi...pytam siadając na starym krześle i śmiejemy się!

     I dom następnej staruszki...chorej też na starość! Nad jej łóżkiem jest obraz Ostatniej Wieczerzy na którym dokładnie liczę uczniów Jezusa. Znowu napływa do mnie dobra energia - skąd płynie? 0d staruszki czy od jej córki, a może z ziemi? Przez chwilkę rozmawiamy o Cierpieniu Pana Jezusa i uciekam...

- Nie, nie trzeba żadnych podarunków...otrzymałem tutaj dobrą energię!

   Jeden z moich pacjentów w rozmowach o duchowości mówi, że światem rządzi „Energia”. Nie ma Boga, nie mamy duszy, żadna duchowość...”tak, tak, to wszystko energia”. Nazywam go Pan Energia! A towarzyszy do dzisiaj dziwi to, co piszę o Eucharystii.

    Wracam, a z radia płynie piękny śpiew kobiety, który wywołał narastającą z czasem tęsknotę za Panem Jezusem. Przepisuję to 09.01.2015 i popłakałem się. Pragnę być sam, ale to niemożliwe, bo muszę załatwiać  złamania, zwichnięcia, anginy - rzemiosło!

    To cierpienie będzie mi towarzyszyło przez wszystkie lata aż do emerytury. W telewizji pokazują dzieci opuszczone przez rodziców: „tata może być lekarzem, mama nauczycielką, ale ważne, aby był dom...żeby kochali się i nie wyganiali z domu!” Te dzieci wiedzą, co oznaczają prawdziwi rodzice.

   Łzy pojawiły się w moich oczach, a w myśli minione dni z moimi dziećmi, które mając to wszystko, a uciekały i nie chciały...musiałem błagać syna o rozmowę i dodatkowo prosić Pana Jezusa o otwarcie jego serca! 

     Teraz wiem, że to, co mówił Jezus o Duchu Św. i Jego Darach jest prawdziwe, a u mnie to dar łez. Świat nie chce takich darów, ludzie nie rozmawiają o naszej wierze i Jezusie.

   Jeden raz zaznasz słodyczy i radości duchowej, których nie można wytłumaczyć naszym językiem...nie będziesz już niczego innego pragnął! Czy ktoś sam może zacząć szukać czy musi dojrzeć, aby być wybranym? Myślę, że przeważa łaska bez żadnych zasług. Ja w tej łasce ujrzałem czym jest Msza św. i Eucharystia, która daje duszy napełnienie  

    Odczułem "krązenie miłości"...pewne koło: Bóg Ojciec - Miłość - Duch Święty - Miłość - ja - Miłość - Pan Jezus - Miłość - Bóg Ojciec.                                                                     APEL   

 

07.01.1990(n) Czekanie na powrót syna...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 07 styczeń 1990
Odsłon: 1286

    Wyszedłem w poszukiwaniu zbuntowanego syna, który ma 16 lat, ale wygląda i rozumuje jak 13-latek, a więc wymaga opieki i ochrony. Wróciłem smutny do płaczącej żony, ale zdałem się na Opatrzność Bożą.

   W tej próbie wielka moc zalała moje serce...nawet śmierć syna przyjmę, bo „Pan jest Wielki, Mądry i Dobry. Pan wie co czyni i nie ma nic przypadkowego, a to cierpienie (zło), które spada na mnie też jest dobre i ma swój cel”...

   Trwałem w oczekiwaniu na jego powrót, a po przebudzeniu się o 2.00 zrozumiałem jak wielkie jest cierpienie Boga, który tak właśnie czeka na nas...na swoje dzieci, które nie chcą Raju! Jego namiastką dla syna jest nasza rodzina, mieszkanie, gdzie nic mu nie brakuje, ale nie wie, że jego bunt wynika z ataku szatana.

   Nagle pomnożyłem moje cierpienie przez ludzkość, która nie chce powrotu do Nieba. Pomyślałem także o ojcach rodzin wielodzietnych, który na wzór Boga zna dokładnie każde dzieciątko. 

    W tym smutki przywołałem śpiew Ewy Błoch  „Zawsze ze mną bądź mój Jezu”. Bardzo prosiłem o ochronę syna, aby nie zrobił sobie czegoś złego. "Panie Jezu daj mu Światło, niech nie boi się i niech wróci. Panie Jezu - niech wróci!”

    Napłynęła refleksja także dla Ciebie: <<Zapamiętaj, że Bóg na ciebie czeka, na twoje drgniecie w sercu, na nawrócenie i twój powrót - zrozum to Bóg czeka! Pan Jezus prawie prosi cię o powrót...zrozum prosi! Nie może nic zrobić. Nie może zmusić cię do kochania Siebie! Czy chciałbyś, aby ktoś kochał ciebie z przymuszenia?>>

     W lepszej sytuacji od Pana Jezusa na ziemi są wszelkie siły zła. Nie spotkałem nigdy człowieka, który powiedziałby, że nienawidzi diabła! Natomiast wielu nienawidzi Jezusa i to w chwilach własnych niepowodzeń...także wywołanych przez demona (jego matactwa)!

    O godzinie czwartej usłyszałem pukanie do otwartych drzwi i powiedziałem: wejdź! Tak na nas czeka Bóg...zawsze nas przyjmie! Po udrękach zawsze przychodzi pocieszenie i wzrastamy duchowo.

  Rano z radiowej Mszy św. popłynęły słowa kazania: „Jezus był przyjacielem grzeszników, ludzi upadłych, przyjmował ich takimi jakimi są...oto mój syn w którym mam upodobanie".

    Porosiłem łagodnie syna, aby nie łamać jego woli, aby pojechał ze mną na imieniny dziadka. W  tym czasie wołałem o pomoc do Pana Jezusa. Dzisiaj, gdy to przepisuję ujrzałem działanie o typ egzorcyzmu. Niech będzie, że wierzę w zabobony, ale jego pokój skropiłem wodą święconą.

    Udało się, ponieważ powiedział, że pojedzie ze mną złożyć życzenia. Po drodze opowiedziałem mu ten dzień (tak jak w zapisie 06.01.1989). Podaliśmy sobie ręce i potwierdził, że wczoraj mógł popełnić samobójstwo (np. przez zażycie tabletek).

- "Chodź wstąpimy do kościoła, bo chcę przystąpić do Eucharystii", ale miał opory. „Panie Jezu! pomóż, pomóż!”...krzyczę w sercu.

-  Poprosiłem go, aby przystąpił do spowiedzi, ale obruszył się! „Pomóż Jezu, pomóż Jezu!”

  Od konfesjonału odeszły dwie osoby, obejrzał się do tyłu, a facet stojący za nim popchnął go ku spowiednikowi!...popchnął go!!

   Nie wiem jak dziękować Jezusowi, a właśnie patrzy wizerunek z Gorejącym Sercem, padają piękne słowa kapłana, modlitwy i rozważania...i wspólnie podeszliśmy do Eucharystii. Popłakałem się. Kwiaty, chwila u ojca ziemskiego...jeszcze kwiaty dla kobiet w domu.

    Dzisiaj jest dzień Wigilii w Kościele Prawosławnym...dzielą się chlebem moczonym w wodzie z małych spodeczków. Dwóch duchownych po tej wymianie całuje sobie ręce !

   Koniec sił złych Polsce...żołnierze zawodowi stoją na Mszy św. w Gdańsku. Łzy zalały oczy, bo to naprawdę koniec złych sił w Polsce ! 

   Ile syn zrozumiał z mojej nauk w której prosiłem, aby pracował nad swoim charakterem i zmuszał się do czynienia dobra..."jeszcze jesteś słaby, ale gdy będziesz miał swojego syna to wszystko zrozumiesz”.                                                                                                                       APEL

 

 

  1. 06.01.1990(s) Domownicy nieprzyjaciółmi...
  2. 05.01.1990(pt) Walka z darami...
  3. 04.01.1990(c) Wdowi grosz !
  4. 03.01.1990(ś) Kolęda...
  5. 02.01.1990(w) Nowy Rok witany po ludzku...
  6. 01.01.1990(p) W pociągu...do Ojca !
  7. 31.12.1989(n) Za tych, którzy nie chcą wiecznych darów…
  8. 30.12.1989(s) Zmień się już dzisiaj...
  9. 29.12.1989(pt) Pan jest Dobry...
  10. 28.12.1989(c) Moc świadectwa wiary...

Strona 2206 z 2316

  • 2201
  • 2202
  • 2203
  • 2204
  • 2205
  • 2206
  • 2207
  • 2208
  • 2209
  • 2210

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1195  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?